Crankbait’a czar czyli Dorado Lake

Był czas, że crankbait’y były przynętami na, które łowiłem dość regularnie i to z całkiem niezłymi wynikami. Od jakiegoś czasu używam ich rzadziej. Dlaczego? Bo nie są skuteczne? Nie do końca… W wielu sytuacjach dobry crankbait okazuje się doskonałym narzędziem połowu. W moim przypadku, bardziej chodzi o to, że twitche czy jerki wymagają zdecydowanie więcej roboty przy animacji ,stąd prowadzenie ich daje mi więcej frajdy niż zwykłe „kręcenie korbą”, które potrzebne jest do tego by tchnąć życie w crankbait’a. Po prostu lubię kombinowanie z przynętą (choć zdaję sobie sprawę, że czasami przynosi to odwrotne efekty) i nic na to chwilowo nie poradzę. Niemniej do jednego crankbait’a wracam regularnie. To Dorado Lake. Totalny klasyk tego producenta, którego polubiłem na tyle, że nie wyobrażam sobie mojego arsenału bez niego. Zapraszam do lektury.

Dorado Lake w wersji SDR

Dorado Lake to pękaty, wygrzbiecony  i ciężki wobler o krótkim sterze ustawionym pod kątem sugerującym przeznaczenie do łowienia na płytkiej wodzie (poza jednym modelem, o którym opowiem za chwilę). Przynęta przypomina swoim kształtem coś na podobę krzyżówki karasia z okoniem. Z której strony nie patrzeć, to klasyczny crankbait pełną gębą.

Krótkie a pękate…

Wobler ten występuje w trzech podstawowych rozmiarach. Największy ma 7cm długości. Średniak ma 5cm. Najmniejszy to 3,5cm woblerek. Teoretycznie niewielkie rozmiary przynęt mogą nieco zmylić laika. To, że Lake jest krótki, nie oznacza wcale, że jest mały.  Siedmiocentymetrowy wobler w wersji tonącej waży aż 28g. Niepozorna piątka to 16g grubej przynęty. Najmniejszy Lake w wersji tonącej to tylko 3,5cm ale za to aż 6g masy. Niezależnie od kalibru, Lake miotany z dopasowanego do jego wielkości zestawu lata daleko jak pocisk. Duża masa, skupiona w niewielkiej przynęcie o małej powierzchni bocznej, przekłada się na doskonałe zasięgi rzutowe.

Rodzinka w komplecie…

Woblery występują w wersjach tonących i pływających. Jedne i drugie chodzą raczej płytko (pływająca co chyba oczywiste płycej). Do tych podstawowych opcji z czasem producent dołączył wersję SDR (w woblerze 7cm), która zdaje się być ewidentnie dedykowana do trollingu, a całkiem niedawno wzbogacił swoją ofertę w wersję tej „siódemki” z wbudowaną grzechotką. Wobler ten w każdej swojej wielkości dedykowany jest innym zastosowaniom.

Moja znajomość z Dorado Lake’iem zaczęła się od woblerów w średnim rozmiarze, czyli 5cm, tak w wersjach pływających jak i tonących. Przynęt tych z powodzeniem używałem do łowienia szczupaków na płytkich łowiskach. Ich skuteczność i charakterystyczny kształt zwróciły szybko uwagę mojego towarzysza wypraw spinningowych, który ukuł dla tego woblera swoją nazwę – „Karanks”. Nazwy tej używamy w rozmowach między nami do dzisiaj. Coś w sobie to określenie ma…

Tonąca „Piątka” na wadze…

„Siódemki” i woblerki w rozmiarze 3,5cm dołączyły do mojego arsenału nieco później. Największa „Siódemka” to wersja, której używałem relatywnie najmniej. Wśród wielu wędkarzy zyskała ona sobie opinię świetnej przynęty na sumy (stąd jak mniemam poszerzenie oferty o wspomnianą wersję SDR i wersję z grzechotką). Mi zdarzało się łowić nią szczupaki, ale nieczęsto i dlatego więcej na jej temat nie będę się wypowiadał.

Dorado Lake 7cm SDR z grzechotką

Wersja 3,5cm to zupełnie inna bajka. Z całej rodziny Lake, najmniejszy woblerek, w swojej tonącej wersji, pozostał tym, którego regularnie używam. Dlaczego? Bo to jeden z moich ulubionych woblerów kleniowych. Jego skuteczność i bardzo dobra lotność sprawiają, że uwielbiam nim łowić i czynią z tego woblera jedną z moich „przynęt pierwszego wyboru” jeśli idzie o polowanie na „kluchy”.

Świetne, bardzo lotne woblery na klenie… Bardzo je lubię.

Niezależnie od wielkości i wersji, jeśli idzie o zachowanie się w wodzie, Dorado Lake to klasyczny crankbait. Zwijany pracuje bardzo agresywnie i robi wokół siebie sporo zamieszania. Do tego generuje spore opory w wodzie co również przekłada się na dużą ilość generowanych przez niego wibracji. Dzieje się tak nawet przy relatywnie wolnym prowadzeniu, co częstokroć stanowi zabójczą kombinację. Do tego jest to przynęta mało wymagająca jeśli idzie o prowadzenie. Niepotrzebny nam tutaj trzeci Dan w twitchingu czy czarny pas w łowieniu z podbicia. Zwykłe, monotonne kręcenie korbą okazuje się często bardzo skuteczne. Może to i mało finezyjne ale działa (I może dlatego poza wersją kleniową, innych Lake’ów używam ostatnio rzadko… Cóż… Co dla jednych jest wadą, dla innych okaże się zaletą – i na odwrót…)

Ciężkie, pękate, mocno mieszające wodę. Przy zwijaniu robią spore opory w wodzie. Zwłaszcza największe modele.

Woblery te są wykonane w standardzie jakości do, którego Dorado nas przyzwyczaiło. To oznacza, że generalnie nie jest źle, ale odskoki w wadze i pracy poszczególnych egzemplarzy potrafią być zaskakująco duże i momentami irytujące (również zbrojenie wymaga czasem korekty). By zobrazować skalę tego zjawiska posłużę się tylko przykładem najmniejszych woblerów z serii Lake w wersji tonącej. Deklarowana masa tych wabików winna wynosić 6g. Waga aktualnie posiadanych przeze mnie egzemplarzy mieści się zasadniczo w przedziale od 5,1g do 6,1g. Dlaczego zasadniczo? Bo trafił mi się jeden rodzyneczek opisany jako tonący, który okazał się woblerem typu „suspending” o wadze 4,6g (!). No tego jeszcze nie grali…

Tonące 3,5cm… Waga 5,1g
Też tonące 3,5cm… Waga 6,1g
To miało być tonące 3,5cm… Wyszedł „suspending” 4,6g…

Z woblerami Dorado jest jak z pudełkiem czekoladek Forrest’a Gump’a. Nigdy nie wiesz co ci się trafi. Raz na jakiś czas trafia mi się wśród nich egzemplarz wybitny. Podobną szansę mamy tutaj niestety też na trafienie totalnego bubla, którego po przetestowaniu mamy ochotę położyć na kowadle i potraktować młotkiem. Zdecydowana większość egzemplarzy trzyma przyzwoitą średnią, ale trzeba mieć świadomość, że odskoki od normy, to w produktach tej firmy standard wliczony w cenę. Cenę na szczęście bardzo umiarkowaną. Woblery z tej serii w wielkości 5cm można jeszcze kupić w cenach zaczynających się poniżej 20zł za sztukę. Kleniowe 3,5cm zaczynają się od kilkunastu złotych. Mimo wspomnianych mankamentów lubię te przynęty. W świetle posiadanych przez nie zalet, jestem w stanie przymknąć na nie oko. Bo Dorado Lake’i po prostu łowią. I robią to często cholernie dobrze.

Doradowskie pudełko czekoladek pełne niespodzianek… Ja tam je lubię… 😉

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Mistrall Sicata Pro Jigger 1,86m 1-9g na moim kanale YouTube

Zapraszam do oglądania. Subskrypcje, polubienia i komentarze to wsparcie dla mojej pracy. Za wszystkie bardzo dziękuję.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kuying Battle Song BSS 6102 ML na moim kanale YouTube

A w filmie oprócz omówienia kija, dużo wytarganych szczupaków…

Chcecie wesprzeć mnie w tym co robię? Subskrybujcie, lajkujcie, komentujcie… DZIĘKI!!! 🙂

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kuying Battle Song BSS 6102 ML 2,05m 5-18g – Pieśń bitewna na nieco inną nutę…

Niedługo po tym gdy seria wędek Battle Song weszła do oferty Kuying’a, miałem okazję testować model BSS 652 ML. Trochę wody upłynęło. Znajomy, który wypatrzył tego Kuyinga w moim arsenale, skutecznie wywiercił mi dziurę w brzuchu i sprawił, że mu go sprzedałem. Potem trafiła się jakaś promocja i postanowiłem Battle Song’a kupić sobie znowu, ale gnany wrodzoną ciekawością badacza, wybrałem model BSS 6102 ML. Niby ten sam CW, niby taka sama moc blanku, a widoczna różnica na papierze to tylko 10cm długości i 3g masy. A kij jednak okazał się inny… Zapraszam do lektury.

Kuying Battle Song BSS 6102 ML

Kuying Battle Song BSS 6102 ML w sposób oczywisty jest kijem bardzo podobnym do swojej krótszej wersji. Blank ma zbliżoną zbieżność  (W tej wersji jest ona nieco większa – kij przy dolniku ma 11,7mm średnicy. Przy szczytówce jest identycznie – 1,6mm). Minimalnie dłuższy dolnik jest jednak nieco inaczej zakończony, co było dla mnie (choć to szczegół) sporym jednak zaskoczeniem. Reszta wygląda w zasadzie tak samo. Kolor, wykończenie, osprzęt… Battle Song to dalej Battle Song.

Dolnik. Dobry korek i VSS od Fuji

Kij ma 205cm długości. Według producenta powinien ważyć 105g. Waga elektroniczna te twierdzenia weryfikuje wskazując 113,7g. To prawie 9 gramów więcej niż deklarowana masa, czyli można by to uznać za lekką przesadę. Niemniej trzeba wziąć pod uwagę, że jak na realną moc tego kija, masa jego mimo wszystko nie jest duża, zaś wyważenie wędki jest doskonałe. Wędką tą można machać w nieskończoność, nie odczuwając żadnego zmęczenia.

Deklarowana przez producenta masa kija rozmija się z rzeczywistością o prawie 9 gramów. Cóż… Kij mimo to jest relatywnie lekki i świetnie wyważony.

Wędką uzbrojono w ringi Fuji Fazlite w ramkach typu K. Jak to u Kuying’a bywa, z ilością przelotek szału zdecydowanie nie ma. Na blanku zamontowano 7 ringów. W mojej opinii Kuying przesadza tu z oszczędnością. W tej półce cenowej, na takim blanku, 8 przelotek byłoby już uzbrojeniem adekwatnym. Tymczasem jest tyle ile jest. Na poprawę nastroju mamy dobrej jakości montaż tego uzbrojenia. Ringi rozmieszczone są równiutko, a omotki zrobione bez zarzutu.

Blank uzbrojono w 7 ringów Fuji serii Fazlite. Ilością przelotek Kuying nas nie rozpieszcza. Ich jakość i montaż są ok.

W  dolniku zastosowano uchwyt kołowrotka Fuji VSS i całość wykończono dobrej klasy korkiem. VSS to generalnie bardzo wygodny uchwyt. W Battle Song’ach  wygoda i ergonomia stoją na bardzo wysokim poziomie. Kij leży w ręce kapitalnie, a posługiwanie się nim to czysta frajda. Całość wygląda po prostu świetnie. Ogarniętym w temacie, design tych kijów od razu przypomina wędki z prestiżowej serii  kultowego wytwórcy wędek rodem z USA. Ogarnięci od razu skojarzą o jaką firmę i serię chodzi. Inni niech poszukają trochę, jeśli są ciekawi. Czas jednak przejść do meritum. Jak to działa w praktyce i czym BSS 6102 ML różni się od BSS 652 ML?

Piękny kij. Design może coś niektórym przypominać…

Po pierwsze, blank Battle Song’a w tej wersji jest szybki, niemniej ma nieco mniej liniową charakterystykę niż w modelu BSS 652 ML. Część szczytowa  wydaje się być tutaj delikatniejsza, bardziej spolegliwa i nieco bardziej czuła niż w krótszej wersji tego kija. Sam blank zdaje się mieć też nieco niższe realne CW niż krótszy odpowiednik. Producent deklaruje CW tej wędki na zakres 5-18g, zaś moc blanku na 5-14lb.

TESTY UGIĘĆ:

Szybki zawodnik z wrażliwym topem. Przy większych obciążeniach pokazuje dużą progresywność.

W użytkowaniu okazuje się, że dołem kij opisany jest dokładnie. 5g to wartość, od której blank Battle Song’a zaczyna już działać jak trzeba. Górą można nieco przekroczyć deklarowane 18g. W mojej opinii górną granicą komfortu rzutowego są okolice 25g całkowitej masy wabika. Osobiście miotam tym kijem przynętami ważącymi jeszcze około 30g, niemniej trzeba to robić umiejętnie, bo jest to dla niego już nieco za wiele. 5-25g to zakres, w którym ten kij radzi sobie świetnie i tego sugeruję się trzymać.

Ergonomia tego kija jest doskonała. VSS to bardzo wygodny uchwyt.

Do czego ten kij się nadaje? Kto czytał uważnie może już się pewnie domyślać. Battle Song BSS 6102 ML to wędka, która świetnie nam się sprawdzi przede wszystkim przy łowieniu na mniejsze szczupakowe i sandaczowe przynęty miękkie. Przy takiej drobniejszej dłubaninie kij sprawuje się po prostu świetnie. Oczywiście taka charakterystyka blanku nie ogranicza jego zastosowań tylko i wyłącznie do gum. Wędka bez problemu ogarnie mniejsze wahadła, lżejsze szczupakowe wirówki czy niewielkie jerki jak i woblery twitchingowe do 11cm długości. Niemniej przynęty miękkie to ewidentnie żywioł, w którym ten kij czuje się najlepiej. Choć nie miałem okazji tego przetestować, spodziewam się jednak, że wędka ta okaże się też całkiem niezłą opcją, do ciut cięższego, „zalewowego” drop shot’a.

Dolnik zakończono zupełnie inaczej niż w modelu BSS 652 ML. Co nie znaczy, że brzydko…

Pod rybą, blank tej wędki, prezentuje bardzo dobrą progresywność i świetnie trzyma wcięte drapieżniki. Czułość jest na niezłym poziomie. Ten kij może i nie razi prądem, ale transmisja drgań jaką nam oferuje, jest więcej niż wystarczająca do skutecznego i przyjemnego łowienia.

Kij troszkę mocniejszy niż sugeruje opis. Dołem działa już od deklarowanych 5 gramów.

I tutaj zbliżamy się do sedna. Gdybym miał krótko odpowiedzieć na pytanie, co mi się najbardziej podoba w Battle Song’u BSS 6102 ML, to w tym momencie do głowy przychodzi mi jedno. Nie wiem o co chodzi z tymi wędkami, ale mają one w sobie coś takiego, że po wzięciu tego kija do ręki, nie chce się go z niej wypuszczać. Doskonała ergonomia, wyważenie i bardzo fajny użytkowo blank sprawiają, że wędkami tymi łowi się po prostu wyjątkowo przyjemnie. Są szybkie, ale nie za bardzo, przyjemnie progresywne i odpowiednio czułe. Design cieszy oko, a ogólna charakterystyka wędki pozwala się zwyczajnie wyluzować i po prostu przyjemnie i skutecznie łowić. Jakkolwiek by to nie brzmiało niekonkretnie, to tak po prostu jest i ciężko mi to inaczej wytłumaczyć.

Kuying robi naprawdę dobre kije…

Na sam koniec, pozostaje, drażliwa aktualnie nieco, kwestia ceny, którą trzeba za ten kij zapłacić. W momencie pisania tego tekstu, na fabrycznym sklepie Kuying’a, liczą sobie, po odliczeniu sklepowych zniżek niecałe 530 złotych. Gdybyśmy kupili na spółkę z kolegą dwie sztuki, wchodzą kolejne zniżki i kije te wyjdą wtedy w jednostkowej cenie w okolicach 450 złotych za sztukę. Polując na lepsze promocje można wyrwać ten kij jeszcze ciut taniej. I tak to już z tymi Kuying’ami jest. Bo to całkiem fajne wędki są, tylko trochę trzeba się nakombinować, żeby je niedrogo kupić. Ale jak się uda… Warto.

Bardzo dobra wędka. Żeby kupić ją jednak w bardzo atrakcyjnej cenie trzeba się nieco nakombinować…

Sklepy gdzie kupicie Kuying Battle Song:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DEspRDN

https://s.click.aliexpress.com/e/_DCuBk91

BSS 6102ML na moim kanale YouTube

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

DMX (Obei) PISTA  PS198C, 1,98m 7-21g – Duże zaskoczenie, za nieduże pieniądze

Swego czasu chińska marka Obei zrobiła chyba najtańszego Monocoque’a na rynku czyli model Mythos. Teraz pod znakiem handlowym DMX wypuściła jeden z najtańszych obecnie na rynku kijów wyposażony w pełny krzyżowy oplot, dolnik typu Monocoque oraz opcjonalnie w tej wersji dwa rodzaje przelotek Fuji, czyli z ringami serii „O” albo Alconite. Niniejszy test poświęcony jest najkrótszej wersji castingu z tej serii wyposażonego w ringi Fuji „O”. Jego wyniki okazały się dla mnie poważnym zaskoczeniem. Zapraszam do lektury…

DMX PISTA PS198C

Nie ukrywam, że do tematu kija, wyposażonego w te wszystkie rewelacje i kosztującego normalnie zarazem coś około 250 złotych, podchodziłem z dużą dozą nieufności i ostrożnie. Ale, że akurat trafiła się dobra promocja, która pozwoliła sumę zakupu z niepoważnej zredukować do poziomu niemalże śmiesznej (oczywiście w kontekście tych wszystkich rewelacji) kliknąłem co trzeba i za jakieś 5-6 dni podejrzliwie oglądałem szare pudełko opatrzone logotypami DMX, które dotarło do mnie z magazynu tej firmy z Belgii. Po jego otwarciu okazał mi się zgrzebny pokrowiec (Jakby żywcem wzięty z niedrogich kijów oferowanych nam przez lokalnych producentów/dystrybutorów), który swoim wyglądem tylko wzmacniał moją podejrzliwość co do tego co może się kryć w środku.

Krzyżowy oplot na całym blanku i ringi Fuji

Po wyjęciu z niego kija i uważnemu przyjrzeniu mu się, nastąpiło zaskoczenie pierwsze… DMX PISTA wygląda po prostu dobrze. W zasadzie można by użyć określenia, że jak na swoją półkę cenową nie tylko zaskakująco dobrze ale wręcz bardzo efektownie. Skrzący się krzyżowym oplotem blank, równo zamontowane ringi Fuji „O” (8 sztuk – na czymś przy tej cenie przecież trzeba zaoszczędzić…), porządnie wyglądający lakier i omotki.

Firmowy uchwyt multiplikatora i dolnik Monocoque

Do tego mamy dolnik typu Monocoque uzbrojony w autorski uchwyt multiplikatora Obei i wykończony niezłym korkiem. Im bardziej szukałem czegoś do czego mógłbym się przyczepić, tym bardziej okazywało się, że przyczepić się nie ma do czego. A w kontekście ceny za jaką ten kij udało mi się kupić, czepianie się tutaj do czegokolwiek musiałoby być wyrazem albo skrajnie złej woli, albo głupoty.

Monocoque w charakterystycznym kształcie

Moje początkowe obawy wzbudził autorski uchwyt multika wraz z wykańczającym go korkowym gripem. Przy wstępnych przymiarkach zacząłem się zastanawiać czy grip ten nie jest nieco za krótki i czy nie okaże się ostatecznie przez to niewygodny oraz to, czy uchwyt będzie stabilnie trzymał multiplikator. Od razu informuję, że i te obawy nie znalazły żadnego potwierdzenia w rzeczywistej eksploatacji. Uchwyt jest wygodny i nie ma tendencji do luzowania się.

Uchwyt producenta pewnie trzyma multik, jest wygodny i zapewnia kontakt dłoni z blankiem.

Następnie kij wylądował na wadze. Może tutaj poniosła producenta fantazja? Może całkiem przyzwoite deklarowane 134g to tylko pobożne życzenie? I znowu zaskoczenie. Kij realnie waży 136,5g. To bardzo blisko deklarowanej przez producenta masie. Do tego całość jest dobrze wyważona. Po przykręceniu do niego Tatuli HD 200 zestaw leży w ręce bardzo dobrze. Znowu nie ma się do czego przyczepić… A przecież próbuję…

Waga niewiele przekracza deklarowane 134g

CW kija deklarowane przez producenta, można już po pierwszym kontakcie z tym kijem odłożyć na regał z chińskimi bajkami z mchu i paproci. 7-21g wyrzutu, przy szczytówce średnicy 1,9mm, w blanku z oplotem? Dobre sobie… W czasie użytkowania blank rzeczywiście okazuje się mocno niedoszacowany. W mojej opinii, realny zakres komfortowo obsługiwanego ciężaru wyrzutowego to jakieś 15-45g. Przy tym mięsisty blank prezentuje sporą odporność na przeciążanie. Przy umiejętnym posługiwaniu się nim można mu jeszcze kilka gramów dołożyć i też je nieźle ogarnie.

W sumie całkiem ładny kij…

Mimo krzyżowego oplotu na całej długości DMX PISTA nie jest demonem szybkości. Blank tego kija to coś z pogranicza Fast i MediumFast o dość mięsistej charakterystyce i dużej progresywności. Już po krótkich zabawach z nim można wywnioskować w czym ten kij się sprawdzi najlepiej. Ta wędka to bardzo fajna, budżetowa alternatywa do łowienia szczupaków na płytkiej wodzie na średnie i ciut większe przynęty. Sprawdza się przede wszystkim bardzo dobrze przy łowieniu na wahadłówki, duże błystki wirowe i średnie i ciut większe crankbaity. Daje też sobie całkiem nieźle radę przy obsłudze na płytkiej wodzie gum i swimbaitów. Niewielka długość kija ogranicza nam oczywiście zasięg rzutowy i kontrolę nad tego typu przynętami, ale głęboko ładujący się, mięsisty blank nieco zmniejsza te niedogodności. DMX PISTA dzięki mocy blanku ogarnie też nieźle średnie twitche i mniejsze/średnie jerki, o ile tylko nie będą to modele wymagające sztywniejszej wędki do poprawnej ich animacji. Pełnię obrazu tego kija daje nam całkiem dobra jego czułość. Mimo tego, że blank ten nie należy do elektrycznych ExtraFastów, to jednak jego konstrukcja i dolnik w typie Monocoque robią robotę. Jak na tak budżetową wędkę o sporej mocy, kij ten trzeba wręcz określić mianem zaskakująco czułej. Wszystko to sprawia, że przy płytkim łowieniu szczupaków kij ten sprawuje się bardzo dobrze. Bez problemu wyczujemy na nim delikatne brania. Pozwala on pewnie i mocno wcinać atakujące nasze przynęty drapieżniki i zapewnia nam pełną kontrolę w trakcie holu. Moc kija nie pozwoli okazowemu szczupakowi wbić się w zarośla, a głęboko pracujący blank świetnie amortyzuje wszelkie wygibasy walczącej ryby. Do tej roboty ten kij został po prostu stworzony.

Testy ugięć:

Pozostało nam krótkie podsumowanie. DMX PISTA to kij, który aktualnie, bez żadnych promocji, kosztuje około 250 złotych z darmową, ekspresową przesyłką z Belgii. W promocji można jeszcze kilka dych zaoszczędzić. W tej cenie dostajemy bardzo fajny szczupakowy casting „Entry Level”. Dość lekki, dobrze wyważony, całkiem czuły, dobrze wykończony i uzbrojony w markowe ringi Fuji, a do tego efektownie wyglądający. Będzie to doskonała wędka dla tych, którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z castingiem. Obsługiwane przez nią wagomiary przynęt są wręcz idealne do nauki techniki rzutowej. Blank tej wędki ma typowo „szczupakową” akcję i wiele wybaczy mniej doświadczonym wędkarzom. Zalety, które ten kij posiada, sprawią też zapewne, że u wielu wędkarzy ta wędka zostanie na bardzo długo, bo jej realna wartość użytkowa jest wyższa niż pieniądze jakie trzeba za nią zapłacić.

DMX PISTA na moim kanale YouTube

Ciężko mi wskazać dla tego kija, w jego aktualnej cenie, jakąś atrakcyjną alternatywę. Jedyny minus jaki trzeba tu, moim zdaniem, brać pod uwagę, to możliwe niedoróbki w wykończeniu, które czasem mogą się przydarzyć (jak sugerują niektóre opinie klientów – relatywnie jednak nieliczne). Żeby jednak wszystko było jasne, powtórzę – w moim egzemplarzu nie było się do czego w tej kwestii przyczepić. Po tym co zobaczyłem i czego doświadczyłem, z pełną odpowiedzialnością mogę polecić ten kij jako świetną opcję na pierwszy szczupakowy casting dla początkujących, albo bardzo dobrą wędkę dla tych, którzy mają mocno ograniczony budżet. Nie sądzę by w tej cenie dali radę kupić coś lepszego.

PS.

Jak ktoś nie trawi castingu, to kij ten oferowany jest również w wersjach spinningowych. Z tymi jednak nie miałem jak na razie do czynienia…

Link do wędki na firmowym sklepie DMX:

https://s.click.aliexpress.com/e/_AFcz9Z

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kyorim Carza II S662ML (SPML662) 1,98m 5-15g – Świetny uniwersał od Kyorim’a…

Seria wędek Carza II to jedne z najtańszych wędek tego producenta. Jedna z najtańszych serii, nie oznacza jednak w przypadku Kyorim’a wędek bardzo tanich, a zarazem absolutnie nie oznacza też wędek miernej jakości. Miałem okazję połowić już kawałek czasu tym kijem i dobrze go poznać. Dlatego teraz zapraszam do lektury testu tego przedstawiciela serii Carza II w kategorii lekko-średniej.

Kyorim Carza II S662ML

Kyorim Carza II S662ML może się spodobać od pierwszego spojrzenia. Smukły blank o umiarkowanej zbieżności mieni się odcieniami brązu i złota, a w dolnej części dodatkowo skrzy delikatnym złotym brokatem. Wszystko tu jest estetycznie doskonale dopasowane i wygląda z jednej strony w sposób stonowany, z drugiej zaś bardzo elegancko. Kije z tej serii podobają mi się bardzo.

Blank mieni się odcieniami brązu. Uchwyt Fuji TVS.

Krótki, minimalistyczny dolnik uzbrojono w uchwyt Fuji TVS i wykończono dobrej jakości korkiem. Producent zbrojąc blank wędki w przelotki również sięgnął po podzespoły firmy Fuji. Mierzący 198cm długości blank został gęsto uzbrojony w 9 ringów Fuji „O”. Jakość montażu jest bez zarzutu. Całość jest bardzo lekka i doskonale wyważona. Kij realnie waży niecałe 99g. W kontekście realnej mocy blanku jaki on posiada to bardzo dobry wynik.

Realna waga wędki. Lekki i świetnie wyważony kij.

Mówiąc o mocy blanku, zacznijmy od podanych przez producenta parametrów. Blank opisano na zakres CW od 5 do 15g. Moc blanku producent oszacował zaś na zakres od 6 do 12lbs. Realny ciężar wyrzutowy kija jest, jak można się spodziewać po kijach tego producenta, niedoszacowany. Dołem w zasadzie jest blisko. Gdzieś pomiędzy 6 a 7g całkowitej masy przynęty kij zaczyna się ładować i rzucać jak trzeba. Górą można sobie pozwolić na dużo więcej niż deklaruje producent. W mojej opinii, kij zapewnia nam komfort rzutowy do okolic 26g całkowitej masy wabika. Co więcej, blank Carzy II w wersji ML jest dość odporny na przeciążanie. Osobiście bez cienia obaw o całość kija miotam nim wabikami, których masa odrobinę przekracza 30g. Jeśli tylko robimy to płynnie i poprawnie technicznie, kij znosi to bez najmniejszych problemów, zapewniając również bezproblemową animację mniej wymagających w tej kwestii wabików o tej wadze. Gdyby kij opisano w fabryce na CW 6-26g, to raczej nikt nie powinien się do takiego opisu poważnie przyczepić.

Dołem CW blisko deklarowanemu. Górą mamy duży zapas mocy w stosunku do producenckich obietnic.

Akcja kija jest szybka. To Fast, któremu ciut bliżej do XFasta niż MediumFasta. Blank posiada dość wrażliwą i czułą część szczytową, niemniej całościowo prezentuje sympatycznie progresywną, „liniową” charakterystykę, która czyni z niego bardzo uniwersalne narzędzie połowu. Świetnie ogarnie temat mniejszych jerków czy woblerów twitchingowych do 11cm długości. Bez problemu ogarnia temat szczupakowych wirówek, cykad, niewielkich crankbaitów czy przynęt powierzchniowych w typie Popperów czy Whopper Plopper’a. Ponadto w sposób bardzo skuteczny można nim łowić wahadłówkami czy szerokim arsenałem przynęt miękkich, tak na płytkiej wodzie, jak i metodą opadu na większych głębokościach.

Testy ugięć:

Ten kij to uniwersalny kombajn szczupakowo-sandaczowy, który umożliwia nam bardzo skuteczne posługiwanie się szerokim wachlarzem przynęt. Składa się na to przede wszystkim świetny blank – szybki, progresywny i czuły (transmisja drgań stoi tutaj na bardzo dobrym poziomie). Do tego mamy bardzo dobrą ergonomię, niską masę i dobre wyważenie całości. Wędka ta daje też swojemu użytkownikowi dużo czystej wędkarskiej frajdy. Łowi się nią bardzo przyjemnie i skutecznie. Wszystkie te zalety sprawiły, że musiałem się z nią rozstać w trybie nagłym…

Minimalistyczny, bardzo poręczny dolnik…

Moja kochana małżonka, po jednym dniu z tym kijem nad wodą, dokonała aktu zuchwałego zaboru tej wędki. Carza II ML spodobała się jej tak bardzo, że po ósmym tego dnia wyholowanym przez nią szczupaku stwierdziła, że ten kij zostaje dla niej. Cóż… W tej sytuacji, nawet nie próbowałem dyskutować… Przynajmniej wszystko zostało w rodzinie… 😉

Ósmy szczupak w ciągu jednego dnia wyholowany przez Magdę Carza’ą… Nic dziwnego, że już mi nie chciała oddać tej wędki. Uśmiech mojej kochanej żony nie wymaga komentarza… 🙂

Mimo, że Carza II S662ML to wędka z jednej z najtańszych serii Kyorim’a, nie jest to sprzęt  bardzo tani. Obecnie, na fabrycznym sklepie Kyorim’a trzeba zapłacić za nią około 400 złotych. Przy odrobinie cierpliwości i wyczekaniu obniżki lub dobrej promocji można ją wyrwać za około 350-360 złotych. Płacąc za ten kij taką sumę trzeba mieć świadomość, że gro wartości tego kija to ten świetny blank, zaś zastosowanie przez producenta ringów z serii Fuji „O” to forma oszczędności, mająca na celu zbicie ceny. W alternatywie, można na naszym rynku w podobnych pieniądzach znaleźć nawet kije uzbrojone w Alconite’y, ale… No właśnie… W tym przypadku „ale” dotyczy kwestii parametrów użytkowych blanku, jakości wykonania i ogólnego „fun factor’a” wędziska, które sprawiają, że spośród wielu zbliżonych cenowo alternatyw, to właśnie Carza’y II wygrywają w moim prywatnym rankingu w tej kategorii cenowej. I wiecie co? Moim zdaniem te kije mają na to bardzo mocne argumenty…

Test Carza’y II S662ML na moim kanale YouTube

Link do Carza’y II na firmowym sklepie Kyorim:

https://s.click.aliexpress.com/e/_AFstZl

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kyorim Big Mandarin C662M – Test na moim kanale video

Zapraszam do oglądania. Dziękuję za polubienia i subskrypcje.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kyorim Big Mandarin C662M 1,98m 7-21g – Leon zawodowiec…

Kyorim robi kapitalne wędki. Wysmakowane w formie. Świetne użytkowo. Dopracowane technicznie. Big Mandarin to kij, który wszedł do ich oferty w zeszłym roku. Jeżeli ktoś interesuje się sprzętem spinningowym i castingowym w stopniu trochę wyższym niż przeciętny leśny dziadek, to obok tego kija, po prostu, nie będzie mógł przejść obojętnie. To wędka pod wieloma względami bardzo interesująca. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem od razu wiedziałem, że muszę ją dostać w swoje ręce i przetestować. Po jakimś czasie słowo ciałem się stało i dlatego teraz zapraszam do lektury moich wniosków, które z tychże testów wynikły.

Kyorim Big Mandarin C662M

Na początku są oczy. Big Mandarin atakuje zmysł wzroku na kilka sposobów. Konstrukcja i design tego kija, po prostu muszą przykuć spojrzenie, każdego kogo kręcą tego typu zabawki. Dlaczego? No to po kolei…

Test Big Mandarin’a na moim kanale video…

Najpierw jest blank. Zwraca na siebie uwagę w każdy możliwy sposób. Pierwszym co rzuca się nam w oczy jest jego bardzo duża zbieżność. Jeżeli można zaryzykować twierdzenie, że od jakiegoś czasu w naszym kraju mamy parcie na coraz smuklejsze blanki o coraz mniejszych średnicach, to Big Mandarin, niczym rasowy hipster, mówi nam gdzie i jak głęboko ma te trendy umiejscowione. Mierzący 198cm blank ma przy przelotce szczytowej 1,75mm średnicy, zaś przy dolniku jest to już 14,1mm. W oczy rzuca nam się krzyżowy oplot na całej długości kija, micro ringi Fuji z serii Alconite (10 sztuk wraz z przelotką szczytową) oraz kapitalny lakier typu kameleon, który zmienia swój odcień w zależności od kąta pod jakim na niego patrzymy i oświetlenia. Na „deser” dostajemy informację, że blank ten wykonano z carbonu Toray T1100G. Ten moduł węgla opracowany przez japońskiego potentata, charakteryzuje się sporą sztywnością i zarazem bardzo dużą odpornością mechaniczną.

Blank z carbonu T1100G o bardzo dużej zbieżności

A to nie koniec, bo nim zdążymy ochłonąć po tych atrakcjach, spoglądamy na dolnik i znowu kręcimy głową. Minimalistyczny szkieletowy uchwyt multiplikatora Fuji SKTS producent zafundował nam tu w pięknym, satynowym wiśniowym kolorze i zakończył ujmującym swoją prostotą korkowym dolnikiem mierzącym zaledwie 205mm. Całość wieńczy efektowny metalowy kapsel w kolorze uchwytu multika z laserowo grawerowanym logotypem producenta. Jakość montażu i wykonania całości stoi na bardzo wysokim poziomie. Mam ten kij już kawałek czasu, ale muszę przyznać, że ciągle lubię sobie po prostu na niego popatrzeć. Tak już mam. Niektórych kręcą sportowe samochody czy modne ubrania, a mnie cieszy widok ładnej wędki.  Stylistyka Big Mandarin’a jako całości, jakby dla niektórych nie mogła być kontrowersyjna, do mnie przemawia w pełni. Big Mandarin to piękna i nietuzinkowa stylistycznie wędka. Koniec i kropka.

Minimalistyczny, bardzo krótki dolnik. Uchwyt Fuji SKTS. Na zdjęciu sparowany z multiplikatorem Piscifun Phantom.

Gdy bierzemy tę szpadę do ręki po raz pierwszy, przeżywamy kolejne zaskoczenie. Duża średnica blanku w dolniku mogłaby sugerować, że kij ten będzie ważył swoje. Okazuje się jednak, że jest lekki jak piórko. Producent zapowiada jego masę na poziomie 122g. W rzeczywistości wędka jest jeszcze lżejsza. Waga elektroniczna pokazała 116,9g. Jak na kij castingowy o takiej mocy jaką prezentuje Big Mandarin C662M to świetny wynik.

Masa niższa od deklarowanej. Kij lekki jak piórko…

Kij po przykręceniu do niego lekkiego multiplikatora (u mnie pracuje z ważącym 162g Piscifun Phantom’em) tworzy, bajecznie lekki i kapitalnie poręczny zestaw. Wędka leży w ręce po prostu świetnie. Minimalistyczny, króciutki dolnik daje kapitalne możliwości precyzyjnej animacji przynęt. Blank na sucho jest bardzo szybki, ale bliższe oględziny sugerują też jego niezłą progresywność. Jak to wszystko wypada w praktyce?

XFast o zaskakująco dużej progresywności blanku co będzie widać na testach ugięć

Cóż… Po pierwsze, CW kija jest według mnie niedoszacowane. Moim zdaniem komfort rzutowy zaczyna nam się pojawiać gdy przekraczamy 15g masy całkowitej wabika. Komfort ten mamy do okolic lekko przekraczających 35 gramów. Osobiście rzucam tym kijem bez większej gimnastyki jeszcze Buster Jerk’iem II, który waży 37 gramów i nie widzę w tym żadnych potencjalnych problemów. W grę wchodzą tu jednak pewne niuanse, które sprawiają, że kij ten okazuje się być w swojej istocie wędką dość specjalizowaną i nie każdą przynętę w tym zakresie wagowym jest w stanie odpowiednio obsłużyć. Wynika to w sposób oczywisty ze specyfiki tego ciekawego blanku i konstrukcji jego dolnika.

Kij spokojnie daje radę przy łatwiejszych w prowadzeniu jerkach. Jego żywioł to jednak zdecydowanie przynęty gumowe.

Big Mandarin to XFast o dynamicznym ale czułym topie i zaskakującej progresywności. To sprawia, że jest to wręcz genialny kij do łowienia na średniej wielkości przynęty miękkie. Bardzo duża szybkość tej wędki pozwala nam dobrze podbijać tego typu wabiki i bez pudła wcinać atakujące je drapieżniki. Zaskakująco duża progresywność tego blanku czyni zaś, z tej zdawałoby się urodzonej sandaczówki, równie świetny kij na szczupaki. W tej drugiej roli kij ten sprawuje mi się po prostu wręcz doskonale. Równie świetnie wędka radzi sobie z obsługą wahadłówek czy nie wymagających dużej dynamiki w prowadzeniu jerków, takich jak choćby wspomniany wyżej Buster Jerk II czy inne, mniejsze jerki od Strike Pro.

Połączenie składów na spigocie.

Problemy zaczynają się gdy próbujemy zmusić tę wędkę do obsługi większych woblerów twitchingowych, wirówek, czy generujących spore opory w wodzie crankbaitów. Tego typu przynęty nieco gaszą akcję wrażliwej części szczytowej. Przy większych twitch’ach zaczyna nam tu brakować odpowiedniej ilości mocy/sztywności potrzebnej gdy trzeba zagrać nimi ostrzej. Do tego dochodzi problem króciutkiego dolnika i specyfiki uchwytu SKTS. Przy średnich gumach sprawuje nam się on genialnie, tak jak i przy mniejszych, łatwiejszych w prowadzeniu jerkach. Przy wymagających mocniejszego szarpania, czy zbyt ciężkich wabikach zaczyna nam brakować długości, podparcia i pewności chwytu. To nie jest kij do wszystkiego. To przede wszystkim świetny, finezyjny, specjalizowany kij pod średniej wielkości i ciut większe gumy i  w tej roli sprawuje się on doskonale. Łowienie nim daje mnóstwo satysfakcji. Zwłaszcza, że wędka ta jest bardzo czuła. W zamyśle projektantów tego kija, duża zbieżność jego blanku, przekładająca się na dużą średnicę dolnika, ma działać jako swoista „tuba rezonansowa” wzmacniając transmisję drgań. Nie wnikając w szczegóły, trzeba przyznać, że coś może tu być na rzeczy. Kij błyskawicznie i bardzo wyraźnie przekazuje nam informacje, że coś podejrzanego dzieje się z naszą przynętą. Pod tym względem jest również po prostu świetnie. Big Mandarin to zawodowy killer działający według prostego schematu. Zwabić. Wyczuć. Zaciąć. Wyholować. Tylko tyle i aż tyle.

TESTY UGIĘĆ:

Kyorim Big Mandarin C662M to kij przekraczający utarte w świadomości naszych wędkarzy schematy na temat kijów castingowych. Na tle wędek oferowanych na naszym rynku ten chiński kij wyróżnia się zdecydowanie. Design i rozwiązania techniczne mogą niektórych grubo zaskoczyć i wzbudzić spore kontrowersje. Jednak jego walory użytkowe nie podlegają jakiejkolwiek dyskusji. Kijem tym łowi się po prostu ekstremalnie przyjemnie i bardzo skutecznie. Czysta wędkarska frajda jaka płynie z jego używania jest trudna do opisania. Ta wędka ma w sobie coś takiego, że po wzięciu jej do ręki, gęba sama się śmieje, bez żadnego innego powodu.  Ile kosztuje? Przy wyczekaniu na odpowiedni moment, bez większych promocji można ją kupić za około 650 złotych. W promocji można ją upolować jeszcze trochę taniej. Drogo? To spróbujcie kupić u nas coś porównywalnego, zrobionego z takich komponentów i o podobnych walorach użytkowych jak Big Mandarin za podobne pieniądze. Życzę w tych próbach powodzenia. Może być Wam bardzo potrzebne… 😉

Uwielbiam ten kij… Jest świetny.

Link do Big Mandarin’a na fabrycznym sklepie Kyorim:

https://s.click.aliexpress.com/e/_9h6ZAh

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/