No to czas wrócić do pracy…

Po zawirowaniach życiowych, które zaowocowały krótką przerwą w publikacji nowych materiałów, wracam do roboty… Na wstępie zapraszam do oglądania nowego materiału wideo na moim kanale YouTube, będącego syntetycznym przeglądem chińskich multiplikatorów, które znajdują się aktualnie w moim posiadaniu. Kolejne materiały pisane i wideo już wkrótce. Miłego oglądania.

Dziękuję za lajki, komentarze i subskrypcje. Te wszystkie drobne gesty, wspierają mnie w budowaniu tego kanału.

Piscifun Phantom – Bardzo lekko i bardzo przyjemnie…

Niewielki multiplikator Piscifun’a bardzo łatwo wpada w oko. Zgrabna, mała bestyjka wygląda po prostu dobrze. Jak ten sprzęcik działa? Generalnie świetnie, ale po więcej szczegółów zapraszam do lektury jego testu. Poznałem już trochę ten sprzęt i zdążyłem go bardzo polubić…

Piscifun Phantom…

Phantom to sprzęt nie tylko zgrabny i niewielki, ale przede wszystkim bardzo lekki. Multiplikator waży jedynie 162g. To bardzo dobry wynik. Oprócz kompaktowych rozmiarów składają się na niego, po pierwsze lekkie węglowe body. Po drugie długa korba, wykonana z carbonu, gwarantująca spore przyłożenie. Po trzecie wreszcie, zębatka główna i wał wykonane z utwardzanego aluminium.

Zgrabny i lekki. W bezpośrednim kontakcie sprawia bardzo pozytywne wrażenie.

Wbrew temu co mogłoby się wydawać, w multiplikatorze nie widać „wątpliwych” oszczędności, które miałyby na celu zmniejszenie jego wagi. Mechanizm oparto na 6+1 krytych łożyskach. Aluminiowa szpula jest solidna. Mimo licznych nawierconych w niej „odchudzających” otworów i tak waży 14g. Hamulec walki zbudowano w oparciu o aż cztery carbonowe podkładki, które w sumie, według producenta, zapewniają „stopping power” na poziomie 7,7kg. Do tego multiplikator wyposażono w podwójny system hamulca rzutowego. Phantom posiada jednocześnie hamulec odśrodkowy i system hamulca magnetycznego. To połączenie, daje bardziej doświadczonym użytkownikom szerokie możliwości regulacji i zapewnia bardzo dobre zasięgi rzutowe. Multiplikator produkowany jest w jednej wersji przełożeniowej – 7,0:1. W tej konfiguracji sprzęcik z każdym obrotem korby nawija 77cm plecionki.

Carbonowa korba i gwiazda hamulca walki. Pokrętło docisku szpuli z klikiem.

Multik leży w ręce bardzo dobrze. Ergonomia jest bez zarzutu. Pokrętło docisku szpuli chodzi z wyraźnym klikiem. Sprzęt nie ma żadnych podejrzanych luzów i jest fabrycznie całkiem nieźle nasmarowany (przynajmniej testowany egzemplarz). Lekkiej korekty wymagało jedynie smarowanie tarcz ściernych hamulca walki. Po zabiegu tym poprawiła się dozowalność hamulca i jego start zyskał na płynności.

Pokrętło magnetycznego hamulca rzutowego. Pod pokrywą, na szpuli mamy jeszcze hamulec odśrodkowy.

Piscifun pracuje u mnie zwykle w zakresie wagowym od okolic 10 do 30g masy całkowitej przynęty. Uważam, że jest to zakres  dla niego optymalny. Poruszając się w nim osiągamy bardzo dobre zasięgi rzutowe, łowimy przyjemnie i nie zamęczamy przekładni i innych bebechów multiplikatora. Przy odpowiednim poziomie umiejętności można zmuszać Phantom’a do rzucania wabikami nieco lżejszymi niż 10g. Niemniej, bez zastosowania lżejszej szpuli i wymiany łożysk na hybrydy nie ma co się spodziewać tutaj spektakularnych efektów w postaci sprzętu nadającego się do BFS. 8-7g jest jednak dołem realnie osiągalne. Górą, mechanizm powinien spokojnie i bez szkody dla niego, obsługiwać wabiki o masie całkowitej sięgającej 40g. Rzucanie cięższymi zdecydowanie odradzam.

Szpula, mimo licznych perforacji, waży 14g. Wpływa na to obecność na niej hamulca odśrodkowego.

Kultura pracy tego taniego multiplikatora jest bardzo przyzwoita zaś jego użytkowanie dostarcza dużo satysfakcji. Ostatnimi czasy pracuje u mnie sparowany z kijem Kyorim Big Mandarin – krótką, lekką, bardzo szybką szpadą o minimalistycznym dolniku, której używam ostatnio do łowienia szczupaków na lekko (choć stworzona zdaje się przede wszystkim do łowienia sandaczy). Przyjemność jaka płynie z posługiwania się tym cudownie lekkim, czułym i precyzyjnym zestawem jest trudna do opisania. To jeden z najfajniejszych zestawów castingowych jakie miałem w ręku. Gdy tylko opanujemy ustawienia podwójnego hamulca rzutowego i wykorzystamy możliwości jakie nam on daje, posługiwanie się tym sprzętem okazuje się czystą frajdą. Rzuca daleko, zwija gładko, niewiele waży i nie występują żadne brody czy splątania. Mojej pozytywnej opinii o Piscifun’ie Phantom’ie nie jest mi w stanie zaburzyć nawet fakt odklejenia się w moim egzemplarzu gumowej „poduszeczki” zamontowanej na dźwigni zwalniającej szpulę. Na szczęście jej nie zgubiłem, a kropla kleju cyjanoakrylowego zaaplikowana „na szybko” załatwiła sprawę. Sprawa drobna, ale wymagająca odnotowania.

Lekki, zgrabny, chodzi świetnie…

Jeśli ktoś szuka budżetowego multiplikatora do bardzo lekkiego zestawu dedykowanego łowieniu szczupaków lub sandaczy, Piscifun Phantom to jedna z najciekawszych propozycji w tym temacie. Aktualnie można go kupić za okolice 250 złotych. To bardzo dobra cena, za bardzo fajny sprzęcik.

Bardzo fajny sprzęcik…

Sklepy w których kupicie Piscifun Phantom:

https://s.click.aliexpress.com/e/_A7BLS0

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Piscifun Alloy M – Najlepszy w klasie…

Piscifun już przy modelach Phantom czy Alijoz pokazał, że potrafi robić bardzo dobre budżetowe multiplikatory. Nowy model Alloy M kupowałem bez żadnej wiedzy na jego temat, a jedynie w oparciu o założenie, że przecież Piscifun nie wypuści bubla w takiej specyfikacji i cenie. Nie myliłem się. To najfajniejszy ich multik jaki miałem w rękach. W zasadzie to chyba też najfajniejszy multiplikator rodem z Aliexpress jaki kiedykolwiek miałem okazję testować. Zapraszam do lektury testu.

Piscifun Alloy M

Nasz bohater wygląda nowocześnie, lekko i elegancko. Linia tego multika chyba nie może się nie spodobać. Wygląda jakby wyrysował ją spec na co dzień projektujący sportowe samochody. Kolorystyka też powinna przypaść każdemu do gustu , pod warunkiem, że nie przeszkadza mu kolor satynowego srebra, bo innego do wyboru nie ma. Rozmiarowo również jest świetnie. To 150’ka, ale tak zgrabna i niewielka, że oczy aż same się do niej śmieją. Jakość wykonania jest bardzo dobra. Zastosowane materiały prezentują się doskonale. Konstrukcja jest zwarta i solidna. Nic nie trzeszczy, nie lata, nie skrzypi. Nie wyczuwamy też żadnych niepokojących luzów w mechanizmie. Pierwsze wrażenie jest po prostu doskonałe.

Piękne linie, świetne materiały…

Mechanicznie, mamy tutaj również niezły wypas jak na kategorię cenową, w której się poruszamy. W tym budżetowym multiku producent uraczył nas aluminiowym szkieletem. Drobnozębową przekładnią główną i pinionem z mosiądzu. Mechanizm oparto na 8 krytych, nierdzewnych łożyskach plus oporówka (W tym oś szpuli oparta została na łożyskach NMB). System hamulca walki zbudowany jest na bazie 4 tarcz węglowych sporej średnicy (Dało to według producenta około 10kg siły hamowania. Jestem skłonny uznać te deklaracje za wiarygodne). Do tego dostajemy długą, carbonową korbę, mechanizm regulacji docisku szpuli z klikiem i magnetyczny hamulec rzutowy oparty na aż 12 magnesach.

Hamulec rzutowy oparty na dwunastu magnesach…

Pomyślano też o otworach drenażowych w korpusie do odprowadzenia ewentualnej wody ze środka mechanizmu.  Wszystko to zaś waży bardzo rozsądne, niecałe 210g i oferowane jest w trzech wersjach przełożeniowych (6,3:1 – 63cm nawoju na jeden obrót korby, 7,5:1 – 75cm nawoju i 8,4:1 – 84cm nawoju). Jak dla mnie – w tej cenie, specyfikacja rzuca na kolana… Bez krztyny przesady. Gdyby jeszcze dodano okienko serwisowe do dosmarowania przekładni i Drag Click, to mielibyśmy tutaj po prostu budżetowe mistrzostwo świata. Ale nawet bez tych udogodnień ten multiplikator jest po prostu świetny. Piscifun zamiótł! Chapeau bas!

Lekki, kompaktowy, solidny. Szpula wraz z łożyskiem waży 14,8g.

Jak to wszystko chodzi? Bez zarzutu! Mechanizmy tak przy próbach „na sucho” jak i pod obciążeniem chodzą gładko i zostały fabrycznie całkiem nieźle nasmarowane. Ergonomicznie multiplikator jest dopracowany. Leży w dłoni po prostu doskonale (przynajmniej mojej…). Wszystko umiejscowiono tutaj tam gdzie trzeba. Trudno się do czegokolwiek doczepić.  Wszelkie regulacje chodzą świetnie, podobnie jak przycisk zwalniania szpuli. Multiplikator bezproblemowo daje się wyregulować i po krótkiej chwili obcowania z nim można nim rzucać pewnie i bardzo daleko, bez ryzyka wystąpienia jakichkolwiek bród. Zabawa tym multiplikatorem daje mnóstwo czystej radości i satysfakcji. Cały czas mamy wrażenie obcowania ze sprzętem dobrej jakości ,który jest bardzo przyjazny użytkownikowi i prosty w obsłudze.

Całość prezentuje się i działa świetnie…

Hamulec walki startuje gładko, pracuje równo i jest dobrze dozowalny. Ilość „Stopping Power” jest zdecydowanie większa niż realnie potrzebna nam w multiplikatorze tej wielkości.

Ładny z każdej strony. Hamulec walki jest bardzo mocny i dobrze dozowalny.

Szpula Piscifun’a Alloy M waży 14,8g wraz z łożyskiem. To przeciętny wynik w tej klasie. Bez problemów zmieści ponad 100 metrów dobrej klasy 30’o funtowej plecionki. Sprzęt dedykowany jest realnie do przynęt o zakresie wagowym mniej więcej od okolic 10g do 50g. Wszystko to czyni z niego doskonałe uzupełnienie zestawu dedykowanego średniemu i cięższemu twitchingowi oraz lżejszemu i średniemu jerkowaniu. Sparowany z dobrym, lekkim kijem stworzy świetny zestaw, który zadowoli nie tylko początkujących.

Szpula mieści dostateczną ilość plecionki o wytrzymałości adekwatnej do możliwych zastosowań multiplikatora.

Ile to kosztuje? Nawet przy obecnym, wysokim kursie dolara i obligatoryjnym VAT’cie, można go, przy pomyślnych wiatrach, wyrwać w cenie ciut poniżej 300 złotych. Jak dla mnie, to totalna miazga w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Ciężko dla tego multika znaleźć godnego konkurenta. Jeżeli ktoś dysponuje takim właśnie budżetem i szuka multiplikatora pod obsługę takich wagomiarów, to nie ma nad czym się zastanawiać. Nic lepszego w tej cenie nie znajdzie. A i niejeden droższy sprzęt, w bezpośredniej konfrontacji z najnowszą konstrukcją Piscifun’a, będzie musiał się salwować wstydliwą ucieczką w krzaki. Zwykle staram się hamować swój entuzjazm wobec testowanych sprzętów, ale w tym wypadku pozwolę sobie na drobne odstępstwo. Ten multik podoba mi się bardzo. Stosunek ceny do jakości jest tutaj rewelacyjny. Koniec i kropka!

Świetny multik.

Sklepy gdzie kupicie Piscifun Alloy M:

https://s.click.aliexpress.com/e/_Dej5K8z

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę…

https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Piscifun Alijoz 300 – Chińska waga ciężka w akcji

Wybór lżejszych multiplikatorów na Aliexpress jest bardzo duży. Ilość modeli obsługujących wabiki do 30, 40 czy 50g jest nie tylko duża, ale też mamy wśród nich spore zróżnicowanie pod kątem innych parametrów technicznych i jakościowych. W momencie gdy zaczynamy się rozglądać za multikiem, który obsłuży nam przynęty cięższe, wybór kurczy się szybko. Piscifun Alijoz 300 jest jednym z tych nielicznych, wartych zainteresowania multików z Ali, które obsłużą nam większe wagomiary. Zapraszam do lektury testu tego udanego multiplikatora.

Piscifun Alijoz 300

Już na pierwszy rzut oka widać, że Piscifun Alijoz 300 to nie jest multiplikator do finezyjnego zestawu. Multik jest duży i sprawia solidne wrażenie. Waży jednak jak na swój rozmiar całkiem rozsądne 320g. Jakościowo multik prezentuje się dobrze. Ma aluminiowy szkielet i do wyboru dwa przełożenia oraz dwa rodzaje korby. Wersja „uciągowa” ma przełożenie 5,9:1 i jednym obrotem korby nawija 68cm plecionki. To wartość dobra do łowienia na duże gumy i swimbaity. Wersja „szybkościowa” dysponuje przełożeniem 8,1:1 i jednym obrotem korby nawija aż 92cm linki. Będzie dobra do jerkówki czy wędziska morskiego, do łowienia na większych głębokościach. Jeżeli dla kogoś standardowa, podwójna korba będzie miała za małe przyłożenie, może kupić pojedynczą, przedłużoną korbę z masywnym knobem, która umożliwi mu siłowe pompowanie dużych ryb. Do koloru, do wyboru…

To spory multik…

A jeśli idzie o walkę z dużymi rybami, to Piscifun Alijoz 300 ma jeszcze jeden poważny atut. Producent deklaruje moc hamulca walki w tym multiku na poziomie 15kg. Od jakiegoś czasu dłubiąc i serwisując multiki jestem skłonny zaryzykować twierdzenie, że nie tylko nie są to twierdzenia na wyrost, ale nie zdziwiłbym się gdyby można tu było osiągnąć wyższe wartości hamowania. Rzut okiem na mechanizm hamulca walki tłumaczy wszystko. Mamy tam w sumie 4 potężne tarcze węglowe, które dają nam bardzo dużo tego, co Amerykanie nazywają „stopping power”. Oceniając wygląd wnętrzności tego multiplikatora stwierdzić można, że wytrzyma on starcia z rybami dużo poważniejszymi i bardziej wymagającymi niż rekordowe szczupaki czy sandacze. Solidna zębatka i pinion oraz 8 krytych, nierdzewnych, łożysk kulkowych plus oporówka tworzą po upchnięciu w aluminiowym szkielecie solidny zestaw. Rzutowo multik ten powinien raczej bezproblemowo radzić sobie z przynętami w wagomiarach 80-100g. To wartości w zupełności wystarczające do zaspokojenia codziennych potrzeb zdecydowanej większości miłośników cięższego castingu w naszym kraju.

Mocne bebechy i potężny układ hamulcowy. Niestety fabryczne „smarowanie” pozostawia wiele do życzenia…

Mówiąc o temacie parametrów rzutowych, nie sposób ominąć tak istotnego elementu jak hamulec rzutowy multiplikatora. W tym modelu zdecydowano się na pojedynczy system hamulcowy o działaniu magnetycznym. Hamulec ten działa w zasadzie bezobsługowo. To znaczy, że po ustawieniu docisku szpuli na takim poziomie, by tylko wyeliminować luz poprzeczny szpuli, oraz ustawieniu hamulca magnetycznego w okolicach 4-4,5, możemy zapomnieć o jego istnieniu. Multik rzuca daleko, a brody nie występują. Pod warunkiem oczywiście, że nie będziemy zapominali o pracy kciuka przy uderzeniu przynęty w wodę, albo nie będziemy uparcie próbowali na siłę zrywać rzutów, czy też zmuszać tego multika do pracy z przynętami o wadze, do której obsługi nie jest on przeznaczony. U mnie regularnie pracuje on z wabikami mieszczącymi się w zakresie 30-80g i działa doskonale.

Magnetyczny hamulec rzutowy jest prosty w ustawieniu i niezawodny w działaniu.

Alijoz 300 to multik, który choć spory, jest ergonomicznie wygodny. Rozmiar tego multika jest taki, że osoby o średnim i większym rozmiarze dłoni, bez problemu wygodnie go obejmą i obsłużą. Wszystko jest tam gdzie trzeba i mamy pełną kontrolę nad zestawem. Do tego multiplikator ten wyposażono dodatkowo w przycisk, pozwalający na powrót zablokować zwolnioną już szpulę bez użycia korby. To z pozoru nieistotny, ale czasem przydatny gadżet.

Na szpuli zmieścimy sporo mocnej plecionki…

Niestety do tej beczki miodu muszę też dodać sporą łyżkę dziegciu. Wszystkie egzemplarze tego multiplikatora, jakie przeszły przez moje ręce były fabrycznie niedosmarowane. A materiały smarne jakie do tego „smarowania” użyto, w mojej opinii nadawały się tylko do kąpieli w benzynie ekstrakcyjnej i usunięcia ich ze środka. Różnica w działaniu Alijoz’a na „smarowaniu” fabrycznym, a zrobionym jak należy jest diametralna. Po zakupie tego sprzętu nie warto się nad tym w ogóle zastanawiać tylko od razu poddać go takim zabiegom. Uwierzcie. WARTO.

Długa, podwójna korba daje solidne przyłożenie. Jak komuś go mało, można zamówić ten multik z pojedynczą, długą korbą z potężnym knobem. Tym to dopiero można będzie pompować…

Cóż… Podsumowanie? Piscifun Alijoz 300 to budżetowy lecz godny polecenia sprzęt. Po wydaniu około 280 złotych i dokonaniu niewielkich poprawek, stajecie się właścicielami świetnego, mocnego multika, który przez dłuższy czas obsłuży Wam średnie i ciężkie przynęty. Odpowiednio użytkowany i serwisowany posłuży długo. Osobiście go używam i zapewniam, że aktualnie nawet nie myślę o zmianie na inny. A zupełnie nie mogę powiedzieć tego samego o jego droższym poprzedniku. Ale to już zupełnie inna historia…

Sklepy w których kupicie Piscifun Alijoz 300:

https://s.click.aliexpress.com/e/_ApQFKT

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Piscifun Honor XT – Budżetowy kołowrotek z Aliexpress o dużym przełożeniu

W zalewie różnych chińskich marek z jakim mamy do czynienia na Aliexpress, zdarzają się firmy, które wyróżniają się wyraźnie na plus. Piscifun jest bez wątpienia jedną z tych, która powinna wzbudzić nasze zainteresowanie, gdyż stosunek jakości do ceny, wielu ich produktów, jest bardzo korzystny.

Piscifun Honor XT

Sama nazwa Piscifun, o ewidentnie łacińsko-angielskim rodowodzie, u niektórych anglojęzycznych budzi na wstępie dość komiczne skojarzenia. Gdy jednak odłożymy na bok śmieszki i rozważania czy nazwa marki jest trafna czy nie, okazuje się, że w swojej ofercie Piscifun ma kilka produktów, które należy potraktować bardzo serio. Kołowrotek Honor XT jest zdecydowanie jednym z nich.

Aksamitny woreczek w zestawie. Szpuli zapasowej brak.

Na pierwszy rzut oka Honor wydaje się być bardzo podobny do znanego nam już Kastkinga Sharky III. Linia i dobór kolorystyki są bardzo zbliżone. Oba kołowrotki, zbudowano na kompozytowych korpusach i umieszczono na tej samej półce cenowej – wielkość 2000/3000 to koszt w okolicach 150 złotych. Oba mogą się pochwalić korbą wkręcaną w korpus, węglowymi podkładkami hamulca, aluminiową szpulą braid ready, czy pokaźną ilością łożysk wynoszącą 10+1. Podstawową różnicą w specyfikacji technicznej jest wysokie przełożenie konstrukcji Piscifun’a wynoszące od modelu w rozmiarze 2000 do 5000 dokładnie 6,2:1 (tylko naprawdę maleńki 1000 ma przełożenie 5,2:1). Tyle w kwestii podobieństw i różnic na papierze. A jak to wygląda w eksploatacji?

Szpula braid ready. Liczne wycięcia nadają jej sznytu i zmniejszają masę.

Przez moje ręce przeszły trzy egzemplarze kołowrotka Honor XT w rozmiarach 1000 i 2000. Miałem trochę czasu by się nad nimi pochylić, niemniej nie fundowałem im testu długodystansowego. Na krótkim dystansie odniosłem następujące wrażenia. Po pierwsze Piscifun Honor XT to kołowrotki sprawiające wrażenie dobrze złożonych z przyzwoitych podzespołów. Kołowrotki na starcie nie miały luzów i były nieźle nasmarowane. Wszystkie trzy chodziły bardzo dobrze, płynnie, nie wydawały żadnych niepokojących odgłosów i nie posiadały wad montażowych. Nawój plecionki był bardzo dobry. Niemniej młynek w rozmiarze 1000 nie tolerował, jak wiele innych, nawijania cieniutkiej plecionki pod sam rant szpuli. Swemu niezadowoleniu dawał wyraz brodami przy rzutach. Obniżenie wysokości nawoju o jakieś 1,5 milimetra całkowicie wyeliminowało ten problem. Hamulec chodził płynnie i był dobrze dozowalny. W zasadzie, nie było się do czego przyczepić.

Do jakości nawoju można się czepiać tylko przy przy dużej ilości złej woli

Modele w rozmiarze 2000 mają przełożenie 6,2:1 i są rzeczywiście szybkie. Niewielkie 2000 na jeden obrót korby zwija 78cm plecionki. Wysokie przełożenie czuć na korbie przy łowieniu przynętami stawiającymi większy opór w wodzie, jak np. większe obrotówki, ale jest to wrażenie podobne jak u kilku innych kołowrotków o takim przełożeniu, które miałem w rękach. Osobiście preferuję wolniejsze młynki i dlatego Honor’y XT nie zagościły na dłużej w mojej stajni, w przeciwieństwie do kilku Kastking Sharky III. Nie twierdzę jednak, że Sharky jest od Honor’a lepszy. Piscifun’y zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, a w sieci jest sporo opinii chwalących ich trwałość w perspektywie dłuższego użytkowania. Po prostu, „wolniejsze” Kastkingi bardziej mi pasują. I tyle w tym temacie.

Z której strony by nie patrzył, Piscifun Honor XT to całkiem ładny młynek

Na moje oko, jeżeli ktoś szuka budżetowego kołowrotka o większym przełożeniu, to kupując młynek Piscifun Honor XT, powinien mieć powody do zadowolenia. To bardzo przyzwoite młynki za relatywnie małe pieniądze.

Sprawdzone sklepy gdzie kupicie Piscifun Honor XT

https://s.click.aliexpress.com/e/_9QpW0R

https://s.click.aliexpress.com/e/_Adrub5

https://s.click.aliexpress.com/e/_A677aR