Seria Truncheon od chińskiego producenta Kyorim zajmuje sporo miejsca w moich materiałach. To czwarty kij z tej świetnej linii, który omawiam. Potwierdza on pewne moje spostrzeżenia, ale też jednocześnie prowadzi do całkiem nowych konstatacji. Osoby zainteresowane kolejnym patykiem z jednej z moich ulubionych serii, serdecznie zapraszam do zapoznania się z nimi.
Omawiać szczegółów technicznych serii nie ma potrzeby. Omówione zostały one przy okazji poprzednich omawianych Truncheon’ów. Skupmy się na specyfice tego konkretnego modelu.
Blank ma 208cm długości. Rozmieszczono na nim 9 ringów Fuji z lini SiC. Ich montaż został wykonany bardzo dobrze. Brak do tego jakichkolwiek zastrzeżeń.
Blank charakteryzuje się charakterystyczną dla tej serii umiarkowaną zbieżnością. Przy przelotce szczytowej ma on 1,66mm średnicy. Przy dolniku jest to 9,62mm.
Całość jest lekka i doskonale wyważona. Kij realnie waży 114g.
W porównaniu do testowanych wcześniej tutaj spinningów z tej serii w wersjach L i ML, rzuca się w oczy tak kilka podobieństw jak i różnic.
Po pierwsze, kij spinningowy w wersji M posiada zaskakująco niewiele grubszą część szczytową od kijów w wersjach L i ML. 1,66mm średnicy to tylko 0,06mm więcej niż omawiane kije. Dla porównania przypomnę, że castingowa M’ka ma 1,77mm. Różnica między wersją spinn i cast jest duża. Zauważalny, choć niekoniecznie bardzo duży przyrost średnicy blanku, w porównaniu do lżejszych modeli spinningów Truncheon zauważamy przy dolniku kija.
Po drugie, długość dolnika jest nieznacznie tylko większa niż w wersjach L i ML. Różnica wynosi tylko 2cm. Przy tym różnica w masie pomiędzy wersją L i M wynosi niecałe 10g.
Po trzecie, akcję kija producent określa jako Fast. W przypadku wersji M oznaczenie to również pokrywa się z rzeczywistością. Niemniej wersja M jest kijem minimalnie wolniejszym od wersji L i ML.
TESTY UGIĘCIA:
Truncheon w wersji TCS -692M jest znacząco mocniej opisany niż bardzo zbliżone do siebie wersje L i ML. Producent deklaruje wyrzut na zakres od 8 do 28g, zaś moc blanku na zakres od 7 do 16 funtów. (Dla porównania wersja L to: 3-12g i 4-10lb) Jak różnice te przekładają się na realne CW kija? Zauważalnie, choć kij okazuje się zaskakująco trafnie oszacowany, bez charakterystycznego dla wielu kijów tego producenta „zapasu mocy”. Realne CW kija szacuję na zakres od 8 do 32g. Z zastrzeżeniem, że przy umiejętnej obsłudze można z kija wycisnąć ciut więcej w jedną i drugą stronę.
W trakcie użytkowania kij prezentuje świetną, charakterystyczną dla całej serii transmisję drgań i bardzo przyjemną charakterystykę pracy. Wędka jest szybka, bardzo cięta i doskonale pracuje pod rybą. Ten bass’owy (jak jednoznacznie deklaruje Kyorim) , lekki, szybki, finezyjny, ale mięsisty zarazem blank, ma przyjemnie uniwersalne charakterystyki użytkowe i w naszych warunkach kapitalnie sprawdza się w lżejszym i lekko-średnim łowieniu szczupaków. Poradzi sobie doskonale tak z gumami, jak i szczupakowymi przynętami twardymi. W ramach realnego CW dostajemy tu po raz kolejny lekkie, świetnie wyważone, bardzo poręczne narzędzie, o bardzo zbliżonej do delikatniejszych modeli charakterystyce użytkowej. Zasadniczą różnicą jest tutaj umiarkowany wzrost mocy kija, pozwalający zwiększyć nieco rozmiar i masę wabików. Do mniej istotnych różnic zaliczymy nieco większy zapas mocy w dolniku i ciut wolniejszą akcję. Tenże całokształt, jak i ten ostatni parametr, poprawiają nieco użyteczność tego kija przy posługiwaniu się generującymi większe opory przy prowadzeniu przynętami typu crank w typie wirówek, chatterbaitów czy woblerków typu crank, co w niczym nie zmienia faktu, że i z innymi wabikami poradzi sobie świetnie.
Spinningowa część serii Truncheon, okazuje się dość specjalizowanym, przemyślanym zestawem kijów, dedykowanych łowieniu konkretnego gatunku i różniących się użytkowo pewnymi niuansami, ale konsekwentnie realizujących jasny zamysł konstruktorów. Tu nie ma tak częstej sytuacji, gdy poszczególne modele kijów w ramach jednej serii, okazują się użytkowo totalnie różnymi konstruktami, które czasem ciężko ze sobą porównywać. Seria Truncheon, to jak zbliżone do siebie, ale różniące się drobnymi szczegółami, elementy z dobrego zestawu kijów golfowych. Świadomy użytkownik w zależności od potrzeb, potrafi wybrać z niego narzędzie optymalne do swoich potrzeb w danym momencie. Nie ukrywam, że oceniam te kije niezmiennie wysoko. Są one dla mnie obecnie wędkami pierwszego wyboru, jeśli idzie o lekkie kije szczupakowe, których używam na zawodach. W cenie w jakiej można je czasem upolować, ciężko mi znaleźć dla nich jakąś atrakcyjną alternatywę. Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że są to moje osobiste preferencje. A z preferencjami co do wędek, jest trochę jak z preferencjami co do kobiet. Niektórzy wolą brunetki, a inni blondynki. Dlatego czasem niełatwo niektórym w tej materii doradzić i dlatego warto o tym pamiętać. 😉
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Seria wędek Flight Dance od Purelure to propozycja nieco dłuższych (jak na chińskie standardy) kijów o akcji opisanej jako Fast i Medium Fast. Wędki zyskały sobie opinię mających dobre zasięgi rzutowe i relatywnie czułych. Postanowiłem powiedzieć „Sprawdzam” i czas temu zamówiłem jeden egzemplarz na testy. Teraz mogę Was zaprosić do lektury ich wyników.
PureLure Flight Dance
Flight Dance po wyjęciu z grubego, neoprenowego pokrowca (W którym nie wiedzieć czemu nie zrobiono oddzielnych kieszeni na składy kija…) prezentuje się atrakcyjnie. Krzyżowy oplot na całym blanku, ciekawa kolorystyka, ładnie zrobiony dolnik – to wszystko może się spodobać.
Blank testowanej wędki ma 228cm długości. Wedle producenta wykonano go z carbonów 30T oraz 40T. Zbieżność kija jest umiarkowana, a średnice blanku sugerują sporą moc całości. Przy przelotce szczytowej wędka ma 2,10mm średnicy. Przy dolniku parametr ten wynosi 12,30mm.
Kij w wersji spinningowej uzbrojono w 8 przelotek Fuji z linii Alconite. Rozmiar przelotek wydaje się adekwatny do mocy i przeznaczenia blanku, z wyjątkiem przelotki prowadzącej. w mojej opinii producent spokojnie mógł zdecydować się w tym miejscu na ring nieco większej średnicy. Montaż przelotek na testowanym egzemplarzu wygląda nieźle. Co prawda dwa ringi zaliczają delikatny odskok od linii, ale jest on minimalny. Omotki zrobiono poprawnie.
Dolnik kija jest zaskakująco krótki. Uzbrojono go w uchwyt kołowrotka Fuji VSS i korkowe gripy. Wygląda to ładnie, niemniej niewielka długość całości budzi pewne obawy. Temat ten powróci za moment.
Całość jest lekka. Kij realnie waży 120,4g. Wartość ta minimalnie tylko odbiega od deklarowanych przez producenta 119g.
Jak to działa? Zacznijmy od akcji. Producent deklaruje, że ten model powinien mieć akcję typu Fast. Deklaracje te pokrywają się z rzeczywistością. Kij ten jest mięsistym i dynamicznym, choć niekoniecznie najszybszym Fast’em.
TESTY UGIĘCIA:
Wedle opisu producenta kij powinien obsługiwać wabiki o masie od 10g do 35g. Moc blanku oszacowano na zakres od 6 do 16 funtów. Jak to wygląda w rzeczywistości? Bardzo dobrze… Ten blank potrafi się załadować nawet przy wabikach, których masa jest mniejsza niż deklarowane 10g. Osobiście rzucałem nim jeszcze wabikami ważącymi około 8g i kij dawał radę, chociaż w sposób oczywisty trzeba wziąć pod uwagę, że nie jest to wędka dedykowana łowieniu takim drobiazgiem. Górą kij ten bez problemu obsługuje wabiki o masie przekraczającej 40g. Osobiście sugerowałbym okolice 45g uznać za górną granicę możliwości tego blanku.
Jak wędka ta pracuje? Blank Flight Dance’a w testowanej wersji to dynamiczna i mięsista konstrukcja o nieprzesadnie spolegliwym topie. Charakterystyka jej pracy czyni z niej bardzo sensowny kij szczupakowy o dość uniwersalnej charakterystyce. Bez problemy ogra nam szczupakowe gumy w rozmiarach od 10 do 15cm. Poradzi sobie świetnie z błystkami wirowymi i wahadłowymi. Bez problemu uciągnie średnie i ciut większe woblery typu crank.
Wędka dobrze ładuje się i zapewnia nam bardzo dobre zasięgi rzutowe. Pod obciążeniem kij bardzo dobrze pracuje i dobrze trzyma ryby, będąc przy tym dostatecznie szybkim by pewnie wcinać ryby przynętami, które bywają w tej dziedzinie problematyczne (jak choćby gumy zbrojone hakami offsetowymi). Użytkową wartość tego konstruktu podnosi dodatkowo bardzo dobra transmisja drgań. Mimo nieprzesadnie spolegliwego topu, czułość tej wędki umożliwia nam bardzo skuteczne łowienie w opadzie. Osobiście, nie widziałbym przeciwwskazań by użyć tej wędki również do łowienia sandaczy na większe przynęty miękkie ze szczególnym uwzględnieniem wód płynących.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby PureLure nie był po raz kolejny sobą i nie zawalił totalnie kwestii ergonomii i wyważenia tej wędki. Ten krótki dolnik, o którym wspomniałem na początku testu, wraca do nas jak bumerang i wali prosto w tył głowy. Bo Flight Dance byłby bardzo przyjemnym budżetowym kijem o sporych możliwościach gdyby nie to, że w pogoni za świetnymi wynikami w tabelkach, producent zapomniał jak istotną kwestią jest poprawne wyważenie wędki i zastosowanie dolnika o długości adekwatnej do masy stosowanych przynęt.
Cóż bowiem z tego, że blank umożliwia nam rzucanie wabikami o masie przekraczającej 40g, skoro krótki dolnik nie daje nam odpowiedniego chwytu przy rzucie i kontroli w trakcie prowadzenia przynęt generujących większe opory. Dodatkowo wędka ta leci na tak zwany ryj w sposób nieprzyzwoity. Dopóki łowimy relatywnie lekko i krótko, można na to przy relatywnie niewielkiej masie i długości kija, przymknąć jeszcze oko. Sytuacja się zmienia diametralnie gdy musimy tym kijem łowić przez wiele godzin wabikami o masie oscylującej w okolicach górnej granicy CW tego kija. Ból nadgarstka, który wcześniej czy później da nam wtedy znać o sobie, dobitnie pokazuje skutki takich zaniedbań. Szkoda. Bardzo szkoda.
PureLure Flight Dance to wędka, którą przy dobrej promocji można kupić w cenie bliskiej 400zł. Za te pieniądze dostajemy kij, który ma sporo zalet, oraz wady, które w moich oczach są niestety dla tej wędki dyskwalifikujące. W konfiguracji proponowanej nam przez producenta, kij ten dedykowałbym tym którzy łowią mało i krótko. Spodobałby się pewnie też zwolennikom teorii, że przykręcanie do źle wyważonej wędki kołowrotków o masie i gabarycie betoniarki rozwiązuje idealnie ten problem (jak też pewnie większość innych problemów trapiących nasz świat…). Wreszcie pozostaje nam trzecia grupa odbiorców, czyli Ci, którzy nie będą widzieli nic zdrożnego w tym, by doważyć ten kij w dolniku i w ten prosty sposób poprawić nieco jego walory użytkowe (Chociaż i 5cm dolnika więcej też przydałoby się… Oj tak…). Tym ostatnim sugeruję wklejenie w kapsel kończący dolnik odważnika o masie około 15g. Będzie lepiej…
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Lata temu kupiłem wędkę Tsurinoya Agile. Ślicznie zrobiony, finezyjny kij pod lekkie łowienie, o szybkiej, ale pięknie progresywnej akcji, świetnym wyważeniu i bardzo dobrej czułości. Niedługo potem kij ten wypadł z portfolio tego producenta. Gdy czas temu pojawił się tam model opisany jako Agile II w końcu nie wytrzymałem i kupiłem go. W momencie gdy pierwszy raz wziąłem go w ręce, już wiedziałem, że kij ten poza nazwą, niewiele ma wspólnego ze starym Agile’m. Zaintrygowani odrobinę? To zapraszam do lektury.
TSU Agile II
Przy pierwszym kontakcie od razu do nas dociera jakiemu łowieniu będzie dedykowana ta wędka. To taka sytuacja, gdy patrzymy na nowy model Lamborghini i od razu wiemy, że to ma szybko jeździć. (No może poza LM002… No wiecie…). Tutaj widzimy długi smukły blank uzbrojony w ringi o dużej średnicy. Odpowiedniej długości dolnik. A przy pierwszych próbach wyczuwamy w blanku mięcho i dynamikę. To coś będzie rzucało daleko i służyło do łowienia na słusznych dystansach. Fabryczny opis dedykujący ten kij łowieniu Labraksów wydaje się mieć pierwsze uzasadnienie.
Kij ma 236cm długości. Blank wykonano z carbonów 40T i 30T od firmy Toray. Dolnik kija wzmocniono efektownym krzyżowym oplotem. Zakończony jest on modnym Monocoque’iem, uzbrojony w uchwyt Fuji typu VSS i wyposażony w korkowy grip. Zbieżność kija jest umiarkowana. Przy przelotce szczytowej kij ma 1,60mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 10,85mm.
Wędkę uzbrojono w 10 przelotek Fuji Alconite. Ringi o dużych średnicach osadzono w ramach typu K. Rozmiar przelotek jednoznacznie sugeruje, że do kija trzeba przykręcić młynek słusznych rozmiarów, zaś sama wędka służy do miotania wabików na duże odległości. Montaż wykonano dobrze. Ringi trzymają linię. Lakierowania wykonano schludnie. Całość jest po prostu ładna i estetyczna. Stonowany design zdecydowanie tej wędce służy.
Kij jest relatywnie lekki choć deklarowanych 127g nie osiąga. Waga elektroniczna w tym wypadku pokazuje równe 131g masy.
Jak kij sprawuje się w praktyce? Zacznijmy od akcji. TSU deklaruje, że Agile II to wędka o akcji Fast. Deklaracja ta znajduje potwierdzenie w praktyce. Kij ten jest mięsistym, dość dynamicznym Fast’em o przyjemnych charakterystykach użytkowych.
TESTY UGIĘCIA:
Wyważenie kija jest poprawne. Mogłoby być ciut lepiej, niemniej przy tej długości nie ma poważnych powodów do narzekań. Kij sprawdzałem nad wodą w zestawie z dwoma kołowrotkami. Daiwą BG 2500 i Daiwą Prorex V-LT 4000. W obu przypadkach łowiło się przyjemnie i bezproblemowo. Ergonomia VSS’a nie podlega żadnym zastrzeżeniom.
Jak ta wędka pracuje? Bardzo przyjemnie. Zacznijmy od tego, że kij w optymalnym zakresie CW ładuje się bardzo dobrze i osiąga bardzo dobre zasięgi rzutowe. To co mamy obiecane, to tutaj dostajemy. Wabiki posyłamy na dalekie dystanse bez specjalnego wysiłku i kombinowania. Blank ma przyjemnie czułą część szczytową i progresywnie gnącą się górną partię blanku. W dolniku dostajemy zaś bardzo zadowalający zapas mocy pozwalający w naszych warunkach bez najmniejszego problemu poradzić sobie ze szczupakiem w każdym rozmiarze.
Jak prezentuje się realne CW? Producent deklaruje je na zakres od 5 do 18g. Blank opisany jednak na moc do 14 funtów od razu wydaje nam się wyrastać ponad te deklaracje. Wrażenia te nie są mylne. Bo o ile dołem kij zaczyna już rzucać sensownie wabikami, których masa przekracza 6g (do łowienia w opadzie ciut jeszcze trzeba dorzucić), o tyle górą na spokojnie ogarnia około 30g całkowitej masy przynęty. Co więcej, przy umiejętnym użytkowaniu można ten kij jeszcze przeciążać. Zapas mięsa w blanku pozwala nam na takie manewry i może nieco mylić co do optymalnego zakresu CW tej wędki. W sumie więc, otrzymujemy tu dość szerokie pole możliwości do zagospodarowania.
Wędka ma dość uniwersalną charakterystykę pracy i charakteryzuje się bardzo przyjemną transmisją drgań. Czułość jest tutaj na dobrym poziomie i pozwala na pewną i obarczoną niewielkim jedynie marginesem błędu detekcję brań. W trakcie testów pracował u mnie głównie z niedużymi przynętami gumowymi, ale nie widzę tu żadnych przeciwwskazań by zastosować go do łowienia innymi wabikami. Ogarnie w razie potrzeby błystki wirowe czy wahadłowe, jak też poradzi sobie nieźle z woblerami typu crank.
W naszych warunkach TSU Agile II będzie bardzo sensownym wyborem przy brzegowym połowie szczupaków i sandaczy. Nieprzesadna jeszcze długość pozwoli również na posługiwaniu się nim na łodzi, np. w trakcie obławiania rozległych łąk podwodnych gdzie zasięg rzutu może wydatnie wpłynąć na poprawę naszych wyników.
Wędka TSU Agile kosztuje zwykle między 400 a 500 złotych. W promocjach jest do wyrwania zdecydowanie poniżej tej dolnej granicy. W tej cenie, przy tych walorach użytkowych, ja tutaj żadnego błędu nie widzę…
Link do wędki na sklepie producenta (i innych sprawdzonych, a teraz mających dobre ceny w promocjach):
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Seria Accuteviolet to tegoroczna nowość w ofercie Chińskiego producenta PureLure. Papierowe parametry tych kijów prezentują się bardzo ciekawie. Cena wydaje się całkiem atrakcyjna. Nie wytrzymałem i kupiłem ML’a na testy. Testy te nie tylko pozwoliły ocenić użytkowe parametry wędki, ale też wystawiły na delikatną próbę moje racjonalne podejście do świata… Cóż… Zainteresowanych zapraszam do lektury. 😉
PureLure Acuteviolet
Nazwa zobowiązuje. W tym wypadku zobowiązuje bardzo mocno. Miało być fioletowo? I jest fioletowo! Do tego opalizująco z efektem kameleona. Cóż… Wszyscy zwolennicy teorii, że wędki dedykowane kobietom powinny wyglądać jak jednorożec skaczący po tęczy, powinni być chociaż częściowo usatysfakcjonowani. 😉
Wędka w testowanej wersji ma dwa metry długości. Blank wykonano z carbonu 36T i wzmocniono na całej długości krzyżowym oplotem. Jest on smukły i posiada umiarkowaną zbieżność. Średnica topu wędki przy przelotce szczytowej wynosi 1,70mm. Przy dolniku mamy równe 10mm.
Kij uzbrojono w 9 przelotek DKK TZ-RING w tytanowych ramkach. Montaż jest wykonany całkiem przyzwoicie. Idealnie nie jest, ale poważniejszych powodów do narzekań nie ma. Ringi trzymają linię. Omotki zrobiono poprawnie.
DKK TZ-Ring Titanium…
Połączenie składów tej wędki wygląda na tyle ciekawie i estetycznie, że warto o nim wspomnieć oddzielnie. Szczegóły na zdjęciu.
Smaczki, smaczki…
Dolnik kija uzbrojono w klon uchwytu Fuji typu VSS i wykończono dobrze wyglądającym korkiem. Wątpliwości wzbudzają wystające wypustki na metalowym pokrętle docisku kołowrotka. Kontakt z nimi nie jest przyjemny dla palców wędkarza. Ci, którzy lubią trzymać palec wskazujący na blanku, mogą mieć tutaj powód do narzekania. W tym elemencie, niestety po raz kolejny, ergonomia przegrała z designem.
Wypustki na pokrętle docisku kołowrotka są ostre w dotyku…
A skoro już przy designie jesteśmy, to trzeba przyznać, ze całość wygląda ciekawie i estetycznie. Jeżeli ktoś nie ma uczulenia na fiolet, nie powinien mieć powodów do narzekań.
Kij jest lekki i dobrze wyważony. Waga elektroniczna wskazała w tym przypadku 96,8g. W kontekście realnej mocy tej wędki i jej ceny, wynik ten należy uznać za po prostu świetny. Czas na wyniki testów użytkowych nad wodą.
Kij jest bardzo przyjemnie lekki i dobrze wyważony.
Testy te szły bardzo opornie. Kij miał u mnie niewyobrażalnego pecha jeśli idzie o rozmijanie się z aktywnością ryb. Do tego nie miał szczęścia do ryb większych. Jak już coś takiego na niego siadło, to spadało, powodując moją rosnącą frustrację. Do tego tematu jeszcze wrócimy. Omówmy wszystko krok po kroku.
Producent kija określił akcję tej wędki jako Regular Fast. Opis ten jest poprawny. Wędka ta jest typowym Regular/Medium Fastem o przyjemnej charakterystyce użytkowej.
TESTY UGIĘCIA:
Realne CW kija jest nieco wyższe od tego, które deklaruje nam producent. Dołem kij startuje od okolic 5g całkowitej masy przynęty. Górną granicę CW wyznaczam w tym przypadku na 24g. Takie parametry, w połączeniu z akcją kija, kuszą by wykorzystać go do lekkiego szczupakowania. W tenże sposób go też użytkowałem.
W trakcie łowienia blank wędki pracuje bardzo przyjemnie. Jest odpowiednio cięty, niepozbawiony odpowiedniej mięsistości i całkiem dobrze ładuje i miota mniejsze szczupakowe wabiki. W trakcie holu kij pracuje bardzo dobrze. Gnie się prawidłowo i prezentuje zadowalającą dynamikę i progresywność. Tym bardziej może zastanawiać duża ilość spadów ryb, którą zanotowałem w trakcie testów tej wędki. Z kija o takiej charakterystyce ryby spadać nie powinny, a jednak je gubiłem. Wykluczając czynnik wyjątkowej pechowości tej wędki w moich rękach, jedynym logicznym wytłumaczeniem jakie przychodzi mi do głowy jest to, że kij ten łowił w warunkach bardzo słabego żerowania, stąd też wiele ryb musiało być zahaczone za przysłowiową „skórkę” i to owocowało tak dużą ilością spadów.
Charakterystyki pracy tego kija czynią z niego dobre narzędzie do lekkiego połowu szczupaków przynętami w typie błystek wirowych i wahadłowych. Sprawdzi się obsługując niewielkie woblery typu crank czy szczupakowe cykady. Nie będzie też żadnym błędem szukanie przy jego pomocy ryb na płytkich szczupakowych łowiskach, z użyciem mniejszych przynęt gumowych. W każdej z tych ról wędka sprawdzi się dobrze.
PureLure Accuteviolet bez żadnych promocji kosztuje około 330zł. To dobra cena, za kij o takich parametrach i zrobiony na takich komponentach. W częstych u Purelure promocjach, można go kupić jeszcze kilkadziesiąt złotych taniej. Testowany przeze mnie egzemplarz, jako ewidentnie „przeklęty” 😉 (bo brak szczęścia do ryb i spadów to nie wszystko co mnie z nim spotkało…) w celu zdjęcia z niego klątwy zostanie przeze mnie na koszt własny przekazany zwycięskiemu widzowi mojego kanału YouTube. Szczegóły tego małego konkursu/zabawy można poznać w wideorecenzji.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Cóż… Rzadko spotykane u Kyorim’a grube promocje, sprawiły że mój portfel wyraźnie schudł, a szafa spuchła i zaczęła wydawać niepokojące, trzeszczące odgłosy. Trudno się mówi. Kasa i szafy to rzeczy nabyte. A niech tam się rozchodzi i pęka… Za to teraz mogę Wam przedstawić trzeci kij ze świetnej serii Truncheon. Tym razem, dla odmiany, opowiem o bardzo dobrym kiju castingowym. Zainteresowanych zapraszam do lektury, tego krótszego niż zwykle i syntetycznego tekstu (Trzeci kij z serii… Nad czym się tu rozpisywać?).
Truncheon M w wersji castingowej
Serię Truncheon już trochę poznaliście. Jak to jest zrobione można poczytać przy testach innych modeli:
Carbon T1100G, Fuji SiC (11 sztuk mikroringów), Fuji ECS, dolnik Monocoque – wszystko zmontowane na najwyższym poziomie. Kij wygląda przepięknie i świetnie leży w ręce. 112,6g masy to bardzo przyjemny wynik, a wyważenie całości jest bardzo dobre.
Blank ma umiarkowaną zbieżność i jest dość smukły. Przy przelotce szczytowej ma 1,77mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 9,60mm.
Fuji SiC
Kij jest szybki. To przyjemnie cięty, dynamiczny i niepozbawiony dawki mięcha w blanku Fast.
TESTY UGIĘCIA:
Jak to działa? Generalnie wyśmienicie, choć kij z początku nieco nas zwodzi, jeśli idzie o swoje charakterystyki użytkowe. Na sucho wydaje się szybszy i mocniejszy niż deklaruje producent. W przypadku Kyorima zwykle nie jest to akurat zaskakujące. Tutaj pewne zaskoczenie jednak następuje. Bo kij z początku wydaje się sporo mocniejszy od deklaracji. Po pierwszych testach zaczynamy jednak w to wątpić i wahać się czy skala niedoszacowania jest tak znacząca jak początkowo nam się wydawało. Ostatecznie jednak stwierdzamy, że wahania nasze były nieuzasadnione. Kij jest mocny, a zmyla nas nieco delikatniejsza, niż się wydaje na początku, część szczytowa.
CW kija opisano na zakres od 8g do 28g. Realnie zabawa się zaczyna od okolic 14g masy wabika. Górą na komforcie zbliżamy się do okolic 40g. Posługując się tym kijem płynnie i z rozwagą, można mu jeszcze ciut dołożyć. Kij ma zapas mięcha w blanku pozwalający na takie zabawy. Niemniej poruszając się w takich rewirach sugeruję nie zapominać, że nie wystarczy podać rybie wabik pod nos. Trzeba jeszcze ją skutecznie zaciąć.
W naszych warunkach wędka ta (oryginalnie dedykowana raczej łowieniu bassów) ma dość uniwersalną charakterystykę predestynującą ją do średniego łowienia szczupaków. Kij jest szybki i zadowalająco progresywny. Świetnie sprawdza się przy łowieniu na przynęty gumowe, tak przy jednostajnym zwijaniu jak i opadzie. Przyjemnie obsługuje woblery twitchingowe do rozmiaru 13cm, czemu sprzyja krótki, poręczny dolnik. W przypadku większych, bardziej wymagających przy agresywnej animacji twitch’ów, nieco może nam momentami zacząć brakować sztywności części szczytowej. Wędką tą bardzo dobrze łowiło mi się też na mniejsze/średnie jerki. Bez żadnego problemu obsłuży też błystki wahadłowe, czy duże wirujące ogony. Część szczytowa to mix pewnej wrażliwości ale i sztywności. Jest sumą pewnych kompromisów, która całościowo ma swoje wyraźne zalety. Łowiąc tym kijem czujemy, że operujemy sprzętem z jednej strony dość finezyjnym, z drugiej jednak mocnym.
Truncheon dobrze się sprawdza jako szybki, dość uniwersalny kij szczupakowy…
Kij ten jest bardzo czuły, tak jak i inne kije z tej serii. Transmisja drgań pozwala wyczuć nawet delikatne, leniwe brania. Operowanie tą wędkę daje też kupę zwykłej wędkarskiej frajdy. Machając tym lekkim, ślicznie zrobionym kijem, mamy poczucie obcowania z dobrze pomyślanym i świetnie wykonanym sprzętem. Poczucie to było u mnie tak duże, że nie wahałem się ani chwili zabierając ten kij podczas testów, jako podstawowy kij na zawody. Nie muszę chyba dodawać, że nie jest to u mnie zwyczajna praktyka. Zwykle, sprzęt, który nie został dokładnie sprawdzony, nie dostaje takiej szansy.
Kij kosztuje tyle co inne wędki z serii Truncheon. Tysiąc złotych to kwota, nad którą pewnie wielu się będzie zastanawiać. Niemniej gdy uda się upolować go w promocji, można Truncheon’a wyrwać taniej o około 40%. Te kije, w takich cenach, to po prostu świetna okazja… I pewnie dlatego został mi jeszcze jeden model do przetestowania. Z tego zrobimy jednak, kolejną, oddzielną historię.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Model L z serii Truncheon od Kyorim’a zrobił na mnie świetne wrażenie i stał się jedną z moich ulubionych wędek. Przy kolejnej promocji na kije z tej serii nie powstrzymałem ciekawości i dokupiłem model ML. Przyznam, że nie mogłem się doczekać przyjazdu tej wędki, spodziewając się powtórki z rozrywki w nieco mocniejszym wydaniu. Gdy wreszcie kij dojechał, przeżyłem grube zaskoczenie. Niby interesuję się kijami Kyorim’a od kilku lat, a udało im się podejść mnie srogo. Cóż się wydarzyło? Zainteresowanych zapraszam do lektury.
Kyorim Truncheon TCS-662ML
Gdy nowy Truncheon przyjechał i wyjąłem go wreszcie z pokrowca, po wstępnych oględzinach, musiałem również przynieść model L i położyć je obok siebie. Po próbach przygięć i kilku wymachach musiałem od razu iść po suwmiarkę i wagę. Oba modele wyglądają łudząco podobnie do siebie i podobnie pracują na sucho. Nieuważny obserwator mógłby stwierdzić, że wygladają tak samo. Nie tego się spodziewałem. Czy są tu właściwie zauważalne różnice uzasadniające różnice w opisie CW tych kijów i mocy ich blanków? (3-12g 4-10lb wobec 4-16g 6-12lb)
Bracia bliźniacy?
Po podstawowe informacje techniczne dotyczące opisywanej wędki odsyłam do testu kija w wersji L. Tutaj skupię się na bezpośrednim porównaniu tych dwóch wędek, żeby odnaleźć w nich jakieś różnice.
Topy obu wersji
Kyorim Truncheon TCS-662ML ma identyczną długość i wedle materiałów reklamowych producenta identyczną masę jak model 662L. Oba kije mają tej samej długości dolniki. Oba uzbrojono w 9 przelotek z linii Fuji SiC. Spacing i rozmiary przelotek są identyczne. Rzeczywista sprawdzona masa tego kija wyniosła 108,3g wobec deklarowanych 105g. Kij jest też niecałe 4g cięższy od wersji L.
Kij niecałe 4g cięższy niż wersja L
Gdy w ruch idzie suwmiarka pojawiają się kolejne konstatacje. Średnica blanku przy przelotce szczytowej wynosi 1,6mm. To dokładnie tyle samo ile w modelu L. Niewielka różnica ujawnia się dopiero przy dolniku tego kija. Suwmiarka pokazuje tutaj 9,1mm. To dokładnie 0,3mm więcej niż w modelu L. Różnica w zbieżności jest proporcjonalnie więc niewielka. Czy w sposób zauważalny przełoży się to na charakterystyki użytkowe? A jeśli tak to jaka ta różnica będzie?
Różnica w średnicy dolników wynosi 0,3mm
Zacznijmy od akcji tych kijów. Obie wędki to szybkie blanki. Niemniej na tle bardziej liniowego blanku modelu L, blank ML’ki jest nieco mniej progresywny i dysponuje dolnikiem z odrobinę większym zapasem mocy. Czuły top prezentuje czułość i spolegliwość na poziomie modelu L, ale przy dynamicznym zacięciu ML’ka szybciej uruchamia nieco sztywniejszy kręgosłup, dodając nam odrobinę do siły zacięcia. W sposób naturalny sprawia to, że blank wersji ML okazuje się nieco bardziej specjalizowanym pod przynęty miękkie i łowienie w opadzie.
TESTY UGIĘCIA:
Porównanie ugięć wersji ML i L:
Analogicznie, nieco gorzej kij ten wypadnie w trakcie łowienia przynętami typu crank w rodzaju woblerów, wirówek czy cykad. Różnica nie jest może wielka, ale zauważalna. Czułość obu tych kijów prezentuje identyczny, bardzo wysoki poziom. To pięknie elektryczne kijki, zapewniające nam pełną kontrolę nad naszą przynętą.
Praca kija pod rybą. Na haku szczupak bliski 80cm.
A jak prezentuje się realne CW tego kija? Tutaj jest lekkie zaskoczenie, choć w sumie nie do końca. Dlaczego tak? Bo z jednej strony, w opisie blanku producent sugeruje nam, że ML powinien rzucać trochę więcej niż wersja L. Z drugiej strony jednak, średnica topów obu wersji okazuje się identyczna, co nie do końca uprawdopodabnia tę wersję wydarzeń. W mojej ocenie potencjał rzutowy obu kijów jest dokładnie taki sam. Truncheon w wersji ML ogarnia na komforcie wabiki w zakresie wagowym od okolic 4g do 25g i ani krztyny więcej. Przy okazji dokładnego studiowania parametrów tej wędki odkryłem coś jeszcze…
Dolniki są identyczne
W pewnym momencie coś mnie tknęło. Hmmmm… Ciekawe czy górne składy tych wędek mają identyczną średnicę otworów montażowych? Może są one zamienne? I wiecie co? Sprawdziłem to i w moich egzemplarzach. Okazało się, że mimo tego, że górne składy mają nieco inne charakterystyki pracy, a dolne składy przy samym dolniku różnią się średnicą, połączenia tych składów są identyczne. W przypadku moich egzemplarzy są one stuprocentowo zamienne, co otwiera nam pole do jakichś dodatkowych kombinacji. Ciekawe…
Górne składy są wzajemnie wymienne.
W tym momencie pozostaje nam parę słów podsumowania. Kyorim Truncheon w wersji TCS-662L i TCS-662ML to kije bardzo do siebie podobne, choć użytkowo dzielą je nieduże, ale zauważalne jednak różnice. Przy licznych identycznych, bądź niemalże identycznych parametrach, prezentują się jak dwa świetne, specjalizowane narzędzia z jednego kompletu. Za oba trzeba też zapłacić dokładnie taką samą cenę, która bez żadnych promocji wynosi nieco ponad tysiąc złotych. W promocjach można jednak kupić je sporo taniej, choć w przypadku Kyorim’a trzeba się na takowe promocje naczekać.
Oba te kije są świetne i to nie podlega dla mnie żadnym wątpliwościom. Zastanawiać się jedynie można, czy posiadanie obu ma sens? Czy jest sens dokupić drugi gdy jeden się już posiada? Dla mnie sprawa jest dyskusyjna. Raczej skłaniam się do wersji, że nie ma to większego sensu, zwłaszcza gdy jesteśmy już posiadaczami nieco bardziej uniwersalnej wersji L. W tym punkcie jednak, każdy powinien sam sobie taką sprawę przemyśleć i udzielić odpowiedzi na pytanie, czy brać L czy ML, czy może oba, czy też może nie potrzebujecie żadnego z nich… Ja tylko dostarczyłem Wam do takich przemyśleń danych. Co z nimi zrobicie to już Wasza sprawa.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Model Wild to jeden z droższych kijów z portfolio chińskiego producenta PureLure. Papierowe parametry wyglądają świetnie. Ceny promocyjne zwalają z nóg. Czy wartość użytkowa kija również okaże się wysoka? Na wstępie powiem tylko, że kij w trakcie użytkowania go, potrafi naprawdę grubo zaskoczyć. Ciekawych szczegółów zapraszam do lektury.
PureLure Wild S682M
Wild przyjeżdża do nas w porządnym, dwukomorowym pokrowcu z neoprenu. PureLure nas do tych pokrowców już zdążył przyzwyczaić i nic dziwnego. Do dobrego człowiek się przyzwyczaja szybko. Po otwarciu tego pokrowca wydobywamy bohatera testu. Przed nami PureLure Wild S682M w pełnej krasie. A skoro przy krasie już jesteśmy, to w tym wypadku muszę podzielić się moimi odczuciami w temacie designu tego kija i designu w firmie PureLure w ujęciu ogólnym.
Ładny, zgrabny…
Bo Wild generalnie wygląda całkiem sympatycznie, a PureLure pokazywał już wielokrotnie, że potrafi wykonać swoje kije ładnie i ze smakiem. Niemniej zdarzają się tu pewne wyjątki, które sprawiają, że czasami łapiemy się za głowę. Wild na pierwszy rzut oka kusi owe oko mieniącą się siecią carbonowego oplotu. Może się spodobać oszczędny, krótki dolnik typu monocoque, stonowane zdobienia omotek czy inne smaczki. I przełknąłem nawet ten fatalnie mieniący się holograficznie kolorowy napis WILD na blanku. No niech tam. Po co się czepiać? Całość się błyszczy i mieni, to niech i to się świeci jak psu wiadomo co. Jest spójnie? No jest. Błyszcząco i tyle. Ale wielkiego napisu „Enjoy Fishing” na blanku, tuż obok nazwy modelu, zdzierżyć jakoś nie mogę.
Raduj się wędkowaniem… Masakra…
Producent daje nam tu do ręki nie do końca tani, efektowny kij. Wędkę z ewidentnymi aspiracjami do produktów wyższej jakości. Lekką, szybką, i zrobioną na nietanich podzespołach. I daje nam ją do ręki, ale chwilkę wcześniej pisze na niej nieusuwalne hasło reklamowe. „Ciesz się wędkowaniem!” Super. To tak jakbym kupił sobie nowego hot hatcha z salonu, w opcji ze sportowym wydechem, w metalizowanym lakierze i na efektownych felgach, a na masce natrysnęliby mi wielkmi literami „Raduj się jazdą!” Szał. No, po prostu szał.
Projektant miał chyba srogie zatwardzenie gdy wpadał na pomysł tego ozdobnika. Wygląda to nieco niepoważnie i niestety w portfolio PureLure’a znajdziemy inne przykłady kwiatków przy, których grafik ewidentnie płakał gdy projektował. Kwiatków, które mogłyby się spokojnie znaleźć na kartonowej zawieszce na kiju, zamiast szpecić wędkę. No chyba, że mówimy o całościowym „designie” takiego kija jak np Marrone, który… Nie. Zostawmy to na inną okazję. Po stwierdzeniu, że w dziedzinie dobrego smaku, dział projektowy PureLure musi jeszcze poczynić pewne postępy, po prostu przejdźmy do technikaliów. Dość.
Choć pomijając wspomniane designerskie potknięcie kij wygląda świetnie…
Wild w wersji S682M to kij mierzący 203cm. Blank wędki, wedle informacji producenta wykonano z carbonów T1100G i M40JB. Ma on bardzo dużą zbieżność. Przy przelotce szczytowej jego mierzona średnica wynosi 1,67mm. Przy dolniku mamy solidne 13mm. Kij uzbrojono w klasowe przelotki z linii Fuji SiC w ramkach typu K Slim, w ilości 9 sztuk. Ich montaż wykonano bardzo dobrze. Nie stwierdziłem żadnych wad poza nieco frustrującą konstatacją, że przelotka prowadząca, którą zamontowano relatywnie blisko uchwytu kołowrotka, jest ewidentnie za mała (kolejna na blanku zresztą też). Ogólna realna moc kija i jego potencjalne zastosowania nie usprawiedliwiają zastosowania tak niewielkiego ringu. PureLure w mojej opinii zaliczył tu spore potknięcie techniczne, do czego wrócimy później.
Duża zbieżność blanku. Przelotka prowadząca zdecydowanie za mała.
Krótki dolnik kija wykonano w typie monocoque i oparto o uchwyt kołowrotka Fuji VSS. Grip wykonano z dobrej jakości korka. Całość wygląda bardzo dobrze i waży zaskakująco niewiele. Producent deklaruje wagę wędki na 89,9g. Deklaracje te okazują się nie być na wyrost. Kontrola masy kija na wadze elektronicznej wykazała realną masę na poziomie 89,5g. Kij na sucho wydaje się bardzo szybki, nieźle wyważony i dobrze leży w ręce. Całość bardzo zachęca do wzięcia go na testy nad wodę. Jak one wypadły? Zapraszam do kolejnej części materiału.
Kij jest zaskakująco lekki. Patrząc na gabaryty blanku i cenę wędki aż ciężko uwierzyć w taki odczyt.
Zacznijmy od ergonomii czyli wygody uchwytu, wyważenia i łatwości operowania wędziskiem. Już po krótkiej chwili obcowania z tą wędką dociera do nas, że mamy do czynienia z niczym innym jak mocnym kijem typu „Worm” ze wszystkimi tego plusami i minusami. Wygoda chwytu jest wysoka, a krótki dolnik ułatwia nam precyzyjną animację wabików, jednocześnie skutecznie zniechęcając nas do stosowania przynęt ciężkich i generujących duże opory przy zwijaniu. Wyważenie, które może nie jest idealne, jest jednak przy ogólnie bardzo niskiej wadze kija, tak dobre, że pozwala skomponować nam bardzo lekki zestaw, którym łowi się bardzo przyjemnie. Narzekanie na nie byłoby po prostu nadużyciem. Kijem operuje się świetnie.
Fuji VSS i dobry korek
Jak prezentuje się akcja Wild’a? Tutaj kij ten na pierwszy rzut oka oszukuje nas grubo. W przypadku dwóch moich znajomych, dobrych spinningistów, miałem śmieszną sytuację, gdy po tym gdy pokazałem im Wild’a usłyszałem komentarz – „Ale sztywna pała”, a chwilę później gdy komisyjnie przygięliśmy kij do ziemi widziałem ich zaskoczone, zdziwione miny. Bo Wild na pierwszy rzut oka wydaje się typowym, sztywnym i niezbyt progresywnym X-Fast’em. Tymczasem w momencie holu już pierwszej, niedużej ryby, możemy zauważyć, że kij ten w trakcie holu gnie się po prostu przepięknie i kapitalnie trzyma ryby. Coś, co z pozoru wygląda na hardcore’ową sandaczówkę, okazuje się kijem, którym równie doskonale łowiło mi się szczupaki. Progresywność tego blanku zadziwia. Jest on z jednej strony bardzo szybki, z drugiej nie pozbawiony jednak odrobiny mięsistości. Top kija jest relatywnie wrażliwy, ale też nieprzesadnie spolegliwy i piekielnie cięty, tworząc ciekawą mieszankę, która oferuje nam bardzo szerokie możliwości.
Krótki dolnik monocoque
Kwestia realnego CW PureLure Wild w wersji M jest również nie do końca prosta do oznaczenia. Z jednej strony fabrycznie kij opisano na zakres CW od 3,5 do 25g. Z drugiej strony moc blanku oszacowano na tyleż szerokie co i finalnie mocne 4-16 funtów. Z jednej strony mamy opinie użytkowników, którzy upierają się, że chiński producent opisuje swoje kije dość precyzyjnie. Z drugiej, znam użytkownika Wild’a, który twierdzi, że miota nim w tej wersji cannibalami 15cm na typowych, szczupakowych obciążeniach. Jak z tym CW tutaj realnie jest? Komu wierzyć? Mam tutaj swoje własne oceny i szacunki.
TESTY UGIĘCIA:
Szybki, dynamiczny blank Wild’a w wersji M jest w mojej ocenie rzeczywiście mocniejszy niż deklaruje producent, ale nie tak mocny jak mogłoby się wydawać. Dołem próby schodzenia z wagą wabika do deklarowanych 3,5g uważam za totalnie bezcelowe. Od okolic 5-6g masy przynęty kij zaczyna już nią rzucać, niemniej do optimum nieco jeszcze brakuje. Po przekroczeniu granicy 8g zabawa się rozkręca i na odpowiednio cienkich plecionkach pojawia się możliwość łowienia w opadzie. Górą, na komforcie kij obsługuje przynęty ważące około 35g. Powyżej tej wartości, przy dynamicznych rzutach, top wędki zaczyna wysyłać sygnały by nie nadwerężać zbytnio jego cierpliwości, niemniej robi to na tyle delikatnie, że łatwo te sygnały przegapić. Kij wydaje się zachęcać do dokładania mu więcej, ale osobiście te 35g potraktowałbym jako bezpieczną granicę.
Blank wykonano z dobrych węgli, ale jego cienkie ściany (Przypomnijcie sobie bardzo niską masę wędki… z czegoś to się wzięło) mają swoje ograniczenia. Jeżeli próbować przeciążać go bardziej, to z głową i umiarem, bo konsekwencje mogą być przykre. Zresztą, krótki dolnik kija również zniechęca do stosowania cięższych wabi, a zbyt mała przelotka prowadząca narzuca stosowanie kołowrotków mniejszych rozmiarów, o niedużej średnicy rotora, które również nie idą w parze z ciężkimi przynętami. Zasięgi rzutowe kija są całkiem dobre, ale gdyby nieco zmienić uzbrojenie mogłyby przecież być jeszcze lepsze.
Kij kapitalnie pracuje pod rybą.
Czułość kija stoi na bardzo dobrym poziomie. To wędka, która ociera się już o kategorię wędek elektrycznych. Porządne szczupakowe czy sandaczowe branie kopie tu w łokieć bez litości, zaś kontakt z prowadzoną przynętą jest bardzo dobry. Na odpowiednio finezyjnym zestawie bardzo dobrze czytamy kontakty z dnem czy podwodnymi przeszkodami i nie ma tu powodów do narzekania. Do czego więc ten kij nadaje się najlepiej? Co i czym tym łowić, by wykorzystać potencjał tej wędki?
Fuji SiC
Dla mnie Wild M zestawiony w komplet z Daiwą BG MQ 2500 albo Lexą 3000 tworzy lekki, mocny zestaw o dużym potencjale. Jako linki używam tu czterosplotowego YGK X-Braid Upgrade X4 o wytrzymałości 18lb (1.0PE), która jest dla mnie uniwersalną grubością do finezyjnego łowienia szczupaków i sandaczy. W tym zestawieniu ogarniam tym kijem przede wszystkim gumowe przynęty opadowe w rozmiarach od 3 do 5 cali w pełnym spektrum obciążeń. W przypadku gum sandaczowych wędka obsłuży i smukłe 6 cali. Duża szybkość i dynamika blanku pozwala pewnie wcinać tak sandacze, jak i szczupaki łowione przynętami zbrojonymi w haki offsetowe. Tak więc guma i opad to żywioł, w którym kij ten czuje się świetnie. Nic nie stoi tu też na przeszkodzie by w opadzie, i nie tylko, łowić tym kijem przy użyciu błystek wahadłowych.
Połączenie składów. Blank ma cienkie ścianki.
Na tym jednak możliwości Wild’a się nie kończą. Top kija ma w sobie taki zapas sztywności, że kij bezproblemowo ogarnia woblery twitching’owe w rozmiarach sięgających 12,5-13cm. Krótki dolnik i lekkość wędki tylko ułatwia nam robotę. Kij ogarnie nam też średniej wielkości przynęty powierzchniowe i mniejsze jerki.
Kij ten w sposób ewidentny nie powstał do tego by łowić nim przynętami typu crank, niemniej od biedy można się nim ratować i przy takich zastosowaniach. Nie będzie może optymalnie i komfortowo ale awaryjnie da się. Wędka ta ma większy potencjał niżby się mogło początkowo wydawać.
Pozostaje powiedzieć parę słów podsumowania. PureLure Wild w wersji S682M to wędka, która w trakcie testów dostarczyła mi bardzo dużo czystej, wędkarskiej przyjemności. Mimo pewnych zastrzeżeń, które tu opisałem, oceniam ten kij bardzo pozytywnie. Wild jest użytkowo kijem bardzo lekkim, szybkim, ciętym i czułym. Do tego w zestawie dostajemy tu taką dozę progresywności blanku, że nikt przy zdrowych zmysłach raczej nie powinien narzekać na jakiekolwiek jej niedostatki. Kijem tym w punkt podajemy przynęty, precyzyjnie je prowadzimy, a gdy trzeba zaciąć, okazuje się, że mamy w ręku prawdziwy dynamit. Ta wędka zdecydowanie da się lubić, zwłaszcza w kontekście ceny jaką trzeba za nią zapłacić.
To ile ta całkiem spora przyjemność kosztuje? Zwykle bez żadnych promocji jego cena oscyluje pomiędzy 600 a 700 złotych. co już samo w sobie jest ciekawą ofertą. Ale, że PureLure lubi agresywne akcje promocyjne, to regularnie można je kupić taniej. Dużo taniej. Wyrwanie go w okolicach 500 złotych jest możliwe dość regularnie, a okazjonalnie zdarza się kupić go za jeszcze mniejsze pieniądze czyli okolice 400 złotych (!). Jak się uda go trafić za tę kasę to zamykać oczy, brać i… a niech tam, enjoy fishing moi drodzy. Enjoy fishing…
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Szwecja to kraj, który szczupakami stoi. A skoro już stoi, to i chyba nie dziwne, że Abu oferuje całkiem sporo sprzętu służącego ich łowieniu. Tym, którzy widzą związek pomiędzy pojęciami „duża przynęta – duży szczupak”, szwedzki producent proponuje sporo modeli kijów z określeniem „Beast” w nazwie. Ale jeden Beast drugiemu Beastowi nierówny, a w portfolio Abu przewinęło się tych Beastów już sporo. Żeby więc sprecyzować… W aktualnej ofercie firmy Abu Garcia występują serie: Beast, Beast X i Beast Pro. Tekst ten tyczy się wędki z aktualnie oferowanej serii Beast. Zainteresowanych i zorientowanych zapraszam do lektury.
Abu Garcia Beast Pike 842XH
Zaprawdę powiadam Wam, że Bestia jest czarna. W końcu bycie Bestią zobowiązuje. Matowa czerń jest tu jak najbardziej na miejscu. Bestia jest też całkiem spora. Mierzy ponad dwa i pół metra. Dokładnie 254cm. Nie jest jednak przy tym szczególnie ciężka. Patrząc na jej pokaźne rozmiary i niską cenę można się zdziwić, że realnie Bestia waży tylko 229,2g. Niemniej wartość ta jest wyraźnie wyższa niż deklarowane 205g. Rozjazd ten należy potraktować jako marketingowy chwyt poniżej pasa. Bestia jak to Bestia – nie gra czysto.
(Sprawdziłem ten rozjazd wagowy bo nie dawało mi to spokoju. Wartość 205g podawana jest dla tego modelu przez część naszych sklepów wędkarskich. W sumie nie wiadomo czemu bo, co ciekawe, w katalogu Abu Garcia wymieniona jest wartość 234g. Czyli waga realna nie odbiega znacząco od deklaracji producenta.)
Wyważenie kija jest jednak niezłe jak na taki kawał drąga. Da się tym łowić całkiem przyjemnie.
Kij cięższy o ponad 24g od katalogowych obietnic. Słabo…
Blank Bestii wykonano z carbonu 24T. Jest on dość masywny i ma umiarkowaną zbieżność. Przy przelotce szczytowej kij ma 2,60mm średnicy. Przy dolniku to solidne 13,40mm. Bestia nie wygląda cherlawo i na sucho prezentuje się dość szybko i nieprzesadnie pałowato.
24T w szczupakowej katapulcie do kotletów błędem nie jest…
Bestię uzbrojono po taniości. Przelotek jest 10 sztuk. Nie bardzo wiadomo kto dokładnie je zrobił. Prezentują się jednak całkiem przyzwoicie, a jakość ich montażu w testowanym egzemplarzu jest dobra. Ringi zamontowano równo, a omotki wykonano starannie.
Ringi i montaż
Dolnik Bestii to solidne gripy z przyzwoicie wyglądającej pianki EVA i budżetowy uchwyt multiplikatora rodem z Chin typu PCS. Wyposażony jest on w pojedyncze pokrętło docisku multiplikatora, wygląda tanio, niemniej w trakcie testów trzymał multiplikator w rozmiarze 300 pewnie i stabilnie. Jeden z widzów kanału skarżył się na to, że chwyt w wędce z tej serii odkleił mu się od blanku. W trakcie testów tego kija nic takiego jednak się nie wydarzyło (chociaż miałem takie przypadki przy innych kijach). Jeżeli ktoś miał podobne problemy z Bestiami niech podzieli się nimi w komentarzu. A nam pozostało wypuścić Bestię nad wodę i zobaczyć jak sobie poradzi w starciu z uzbrojonymi w setki ostrych zębów szczupakami.
EVA i PCS…
Ergonomicznie Bestia jest ok. Wyważenie (jak już wspominałem) jest akceptowalne. Dolnik ma długość raczej adekwatną do parametrów wędki. Przełowiłem tym kijem trochę i raczej nie narzekałem.
Mimo niezbyt wysokiego modułu węgla zastosowanego przez producenta, kij jest dość szybki i raczej czuły. Abu opisuje go jako Fast i w zasadzie można te deklaracje uznać za trafione. Transmisja drgań jest całkiem dobra. W sumie nawet nieco lepsza niż się spodziewałem. W trakcie testów ani razu nie miałem poczucia, by kij ten miał w tej kwestii jakieś utrudniające łowienie niedostatki. Kij dobrze ładuje się podczas rzutów i zadowalająco strzela dużymi przynętami. Solidnie wyglądający blank nie jest pozbawiony przyjemnej dozy progresywności. Kij całkiem nieźle pracuje pod rybami i nie zdarza mu się jakaś zwiększona ilość spadów. W trakcie testów były to pojedyncze przypadki. Użytkowo Bestia robi to co do niej należy.
Coś tam się ugina… 😉
Do rozstrzygnięcia pozostaje nam kwestia realnego CW Bestii. Ile to czarne bydlę realnie miota? Od jakich wagomiarów się rusza, i na jakich wagomiarach kończą się jej możliwości? Cóż… Na moje oko sytuacja tutaj wygląda następująco…
Bestię opisano na zakres od 40 do 140g. Dołem zaczynałbym jednak zabawy z nią od okolic 50g. Wtedy właśnie, bez większego kombinowania, Bestia zaczyna rzucać wabikami jak trzeba. Górą, w mojej opinii, na 140g możliwości Bestii się nie kończą. Można jej jeszcze z 10-20g dołożyć. Rzucałem nią i wabikami ważącymi nieco ponad 180g, ale miałem już poczucie, że przestała się jej już ta zabawa podobać. Niemniej mięsisty blank Bestii daje w trakcie takich zabaw pewne poczucie „solidności” i nieco zachęca do wchodzenia w górne limity.
TESTY UGIĘCIA:
Pozostaje nam parę słów podsumowania. Abu Garcia Beast Pike 842XH to wędka która generalnie może i nie porywa. Uzbrojenie jest budżetowe, a minimalistyczna stylistyka kija wygląda nie tyle skromnie, co w zasadzie ubogo. Do tego producenta ponosi fantazja w kwestii deklarowanej masy wędki, która finalnie mocno się rozjeżdża z rzeczywistością. Niemniej użytkowo, nie zauważyłem w tym kiju jakichś wyraźnie słabszych punktów. Kij robi co do niego należy, jakość montażu wygląda dobrze, całość po prostu nieźle działa, a przecież chyba o to w tym wszystkim chodzi.
Wędka ta kosztuje obecnie około 500zł. Czy jest warta tych pieniędzy? Powiem tak… Na swoje SG4 raczej bym nie chciał się za nią zamienić, choć z drugiej strony twierdzę, że gdybym był posiadaczem Abu, to zastanawiałbym się czy powtórne wydawanie kasy na inny kij z tego segmentu cenowego miałby sens. Bestia nie jest wybitna, ale jest na tyle dobra, że zakup jej nie będzie jakimś błędem. Za czas jakiś będę miał możliwość wrzucić na testy zbliżony kij od Westin’a i potem może zrobię jakieś zbiorcze porównanie tych wędek. Na ten moment jednak moi drodzy, to by było na tyle.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Serdecznie dziękuję koledze Kamolowi za użyczenie Bestii na testy, co trochę potrwało. Kij wraca do właściciela nienaruszony, choć czochrany był nad wodą solidnie. Jeszcze raz dzięki! 🙂
Pewne rzeczy kupuje się oczami. Zawsze gdy kupuję pierwszy kij, nieznanego mi jeszcze producenta, trzymam się zasady: „Kupić niedrogi. Jeśli niedrogi potrafią zrobić porządnie, to i droższe powinny być okey.” W tym wypadku jednak złamałem własne zasady. Occultation wygląda tak zjawiskowo, że nie oparłem się promocji. Teraz, po testach, mogę Wam już co nieco o nim powiedzieć. Zapraszam do lektury.
Handing Occultation
Mógłbym tutaj bawić się w opisy jak zjawiskowo wygląda dolnik tego kija, który wraz z uchwytem kołowrotka stanowi jedną, carbonową całość. Mógłbym opisywać dużą, zmienną zbieżność blanku, która wynika z takich założeń konstrukcyjnych. Mógłbym, ale nie będę. Po prostu popatrzcie na zdjęcia i potem pogadamy…
Obejrzane? No to teraz możemy już pogadać o tym z czego i jak to zostało zrobione. Zacznijmy od blanku. Wykonano go z carbonów o wysokich modułach 46T i 40T. Kij ma długość 198cm i uzbrojony został w przelotki Fuji SiC w ilości 8 sztuk. Zastosowane materiały i montaż jest na bardzo dobrym poziomie. Przelotki trzymają linię. Omotki zrobiono jak trzeba. Całość jest lekka i świetnie wyważona. Waga elektroniczna pokazuje w tym wypadku 109,9g
Waga nieduża. Wyważenie doskonałe.
Zbieżność blanku wydaje się bardzo wysoka, niemniej w związku z tym, że przebiega ona mocno nieliniowo, należy brać na to lekką poprawkę. Przy przelotce szczytowej kij ma 1,5mm średnicy. Przy dolniku mamy tu 13,90mm.
Zbieżność spora, niemniej nie przebiega ona liniowo. To skutek specyficznej konstrukcji dolnika.
Kij na sucho wydaje się bardzo szybki. Próby na sucho sugerują też, że czułość blanku będzie stała w tym wypadku na bardzo dobrym poziomie. Testy nad wodą, jak zawsze, powinny dać nam pełny obraz potencjału tego kija. Jego zalet i wad.
Fuji SiC. Efektowny oplot na całym blanku.
Kij świetnie leży w ręku. Zintegrowany uchwyt kołowrotka coś nam swoim wyglądem przypomina. Skojarzenia z Fuji TVS nie są w tym wypadku nieuzasadnione. Bardzo dobry balans wędki owocuje tym, że wędką operuje się z dużą przyjemnością. Dolnik jest dość krótki, sugerując przeznaczenie kija pod niezbyt ciężkie łowienie, niemniej na sucho blank wydaje się zdecydowanie mocniejszy niż sugerowałby fabryczny opis kija.
Skojarzenia z Fuji TVS chyba nie są tutaj przypadkowe…
Akcja… Occultation to szybki kij. Coś z pogranicza Fast i X-Fast, jest jednak przy tym bardziej progresywny niż mogłoby się początkowo wydawać. Top wędki jest z jednej strony dość wrażliwy, z drugiej jednak nie do końca nadmiernie spolegliwy i nie pozbawiony pewnej ilości mięcha. Kij ten pracuje w dość specyficzny sposób, utrudniając nam precyzyjną ocenę jego realnych możliwości. Najpierw wydaje nam się on mocniejszy niż deklaruje producent. Potem jednak, w miarę weryfikowania tego parametru, okazuje się delikatniejszy, niż w pewnym momencie zaczyna nam się wydawać. Brzmi skomplikowanie? Może opis realnego CW rzuci więcej światła na ten temat.
TESTY UGIĘCIA:
Dołem nie bardzo widzę sens schodzić z całkowitą masą wabika poniżej 9-10g. Dopiero od tej granicy kij w mojej opinii zaczyna pracować jak trzeba. Najlżejsza dłubanina okazuje się nie dla niego, co mimo wszystko nieco mnie zaskoczyło. Spodziewałem się, że da radę zejść w tym wypadku niżej, a jednak nie. Górą sytuacja również okazuje się nie tak prosta jak mogłoby się wydawać. Kij bezproblemowo radzi sobie z wabikami ważącymi 30g. Tak bezproblemowo, że chcielibyśmy mu dokładać więcej i więcej. Tymczasem realnie, przy zachowaniu pewnej ostrożności, można mu jeszcze dorzucić koło 5g więcej i nic ponadto. Sprawiający wrażenie mięsistego kij, okazuje się mniej mięsisty niż początkowo się wydaje. Wysokie moduły węgla i krzyżowe oploty robią swoją robotę, ale cienkie ściany blanku okazują się mieć swoje ograniczenia. Nie dajcie się tutaj ponieść fantazji, bo błędne odczytanie sygnałów jakie wysyła nam ten kij w trakcie wyrzutu, wcześniej czy później, skończy się jego połamaniem przy wyrzucie.
Producencki opis CW rozmija się z rzeczywistością dość znacząco…
Kij jest czuły. Parametr ten stoi tu na bardzo dobrym poziomie, choć nie tak świetnym, jak mogłoby się początkowo wydawać. Konstrukcja wędki i próby na sucho, być może, pompują oczekiwania nieco zbyt wysoko. Niemniej trzeba przyznać, że trudno tu o jakiekolwiek powody do narzekań, zwłaszcza w kontekście ceny jaką za ten kij trzeba zapłacić. Informacja zwrotna jaka dociera do dłoni wędkarza, pozwala trzymać pełną kontrolę nad zestawem i informuje nas precyzyjnie o tym co się w danym momencie dzieje z naszym wabikiem. Kontakty z dnem i podwodnymi przeszkodami, docierają do nas wyraźnie, tak jak i delikatne skubnięcia leniwego w danej chwili drapieżnika.
Wszystkie te parametry, wzięte razem do kupy, sprawiają, że kij ten, który z początku jawi nam się jako hardcore’owa sandaczówka, ma bardziej uniwersalną charakterystykę użytkową, niż mogłoby się nam wydawać. Do czego więc nadaje się ta zjawiskowo wyglądająca wędka? W jakich zastosowaniach czuje się najlepiej?
Każdy kto kupi ten kij z myślą o średnim łowieniu sandaczy na przynęty gumowe, nie popełni błędu. Kij ma wszelkie predyspozycje, czyniące z niego skuteczne i przyjemne w użytku narzędzie do takiego łowienia. Occultation w opadzie czuje się doskonale, o ile tylko bierzemy pod uwagę fakt, że producencki opis CW tego kija srogo rozmija się z rzeczywistością.
Zaskakująco duża progresywność tego blanku, który nie jest pozbawiony pewnej dozy mięsistości, czyni z niego zaskakująco niezłe i uniwersalne narzędzie do średniego łowienia szczupaków. Przynęty gumowe obsłuży świetnie. Z przynętami typu wirówek, cykad, czy woblerków typu crank poradzi sobie całkiem nieźle. Nie klęknie również gdy trzeba będzie szarpnąć twitch’em, takim do max 12,5-13cm, niemniej w tym żywiole, potrzebuje już doświadczonej, umiejętnej obsługi.
Kij wygląda świetnie…
Czas na podsumowanie. Zacznijmy od pieniędzy. Ile kosztuje ten kij? Na firmowym sklepie Handing’a normalnie kosztuje około 750 złotych. W dobrych promocjach widywałem go w cenach około 500 złotych. Co dostajemy za te pieniądze? Po pierwsze kosmiczny design. Wygląd kija zapewni nam bez wątpienia to, że napotykani spinningiści będą nam zawracać gitarę i pytać, co to w ogóle jest? W zestawie są też wysokomodułowy, czuły, ciekawy i przyjemny blank, pięknie uzbrojony w Fuji SiC i do tego wszystkiego naprawdę świetnie wyważony. Na deser jest też porządny, gruby, neoprenowy pokrowiec. Teraz można się rozejrzeć co innego można dostać za okolice 500 złotych i samemu sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto? Moim skromnym zdaniem, w tej półce cenowej, Handing Occultation ma bardzo mocne karty do zagrania i zdecydowanie nie stoi na przegranej pozycji.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Najpierw zobaczyłem film, gdzie jakiś gość łowił szczupaki dedykowanym łowieniu snakehead’ów kijem od Kuying’a. Markę Kuying już znałem. Filmy z łowienia wężogłowów oglądałem z ciekawością już wcześniej. Potem popatrzyłem na dane techniczne kija, który akurat wtedy był w grubej promocji. No i stało się… Teraz już tylko muszę Wam o tym wszystkim opowiedzieć.
Tęga pała na wężogłowy… – Kuying Snatch
Wiecie jak wyglądają wężogłowy (oryg. Snakehead, rodzina łac. Channidae)? Jeśli nie, to obejrzyjcie jakieś filmy z ich udziałem. Powszechne w krajach o cieplejszym klimacie, agresywne, inwazyjne drapieżne ryby, które oprócz wielkiego apetytu i umiejętności przeżycia w trudnych warunkach, mają jeszcze wiele innych ciekawych cech. (Wiecie, że potrafią przemieszczać się także po lądzie wędrując z jednego zbiornika wodnego do drugiego, a niektóre gatunki potrafią przeżyć w sprzyjających warunkach nawet kilka dni poza środowiskiem wodnym?) Największe gatunki ryb z rodziny Channidae dorastają do 120cm i osiągają wagę ponad 10kg. Nic też dziwnego, że np. w Azji ryby te stały się celem połowów sportowych doczekując się oddzielnej półki sprzętowej, dedykowanej ich łowieniu. Wiele chińskich marek produkuje wędki dedykowane stricte łowieniu Snakehead’ów. Jedną z nich jest Kuying.
Potężna węda na silne, agresywne ryby
By zrozumieć dlaczego wędki do łowienia Snakehead’ów wyglądają jak wyglądają, trzeba sobie zdać sprawę z tego, jak częstokroć wyglądają habitaty tych ryb, w których to próbują się do nich dobrać lokalni wędkarze. Częstokroć są to wody płytkie i bardzo gęsto porośnięte roślinnością wodną. Jeżeli komuś do głowy teraz przychodzą zarośnięte łowiska bassowe, to trop jest niezły, niemniej po obejrzeniu materiałów wideo z łowienia Snakehead’ów można przeżyć ciężkie zdziwienie w jak skrajnie pozarastanych bajorach, potrafią one sobie świetnie radzić. Jeżeli zestawimy sobie te fakty z tym, że mamy do czynienia z bardzo silną, ponadmetrową rybą, którą trzeba z takiej dżungli jakoś wydrzeć, konstrukcja wędek na wężogłowy staje się dla nas zrozumiałą konsekwencją powyższych.
Solidne gripy, przy uchwycie multika typu Fuji TCS mamy podwójne pokrętło – docisk i kontrę.
Kuying Snatch 762XH to wędka mierząca 2,28cm. Potężnie wyglądający blank ma 2,70mm średnicy przy przelotce szczytowej. Przy dolniku suwmiarka pokazuje 14,60mm. Całość, jak na swój dość mocarny wygląd, nie jest ciężka. Waga wskazuje 195,8g (6,3g więcej niż deklaruje producent). Co do użytych modułów węgla, to na stronie producenta brak szczegółowych informacji. Jedyne co tam znajdziemy na ten temat, to to, że użyto tam produktów firmy Toray.
Wędka, jak na swoją grubość i moc, nie jest ciężka.
Blank uzbrojono w 9 solidnych, trójstopkowych przelotek i uchwyt multiplikatora Fuji TCS. Dolnik kija zdobi efektowny krzyżowy oplot. Jakość wykończenia jest typowa dla Kuyinga. Niby jest OK, ale drobnych baboli nie uniknięto. Przelotki w stopniu minimalnym zaliczają odchyłkę od linii prostej (Trochę się czepiam, bo do „bardzo dobrze” brakuje tu naprawdę niewiele.) Nie mogło się też obejść bez niewielkiego maźnięcia lakierem po jednej z przelotek. Kuying… Po prostu Kuying.
Kij uzbrojono w solidne, trójstopkowe przelotki. Jakość montażu jednak nie powala…
Kij w trakcie oględzin „na sucho” wydaje się grubo niedoszacowany i cholernie szybki. Zwraca na siebie uwagę relatywnie krótki dolnik kija i kulejące wyważenie całości. W tym miejscu, zanim przejdę do opisu moich wrażeń nad wodą, trzeba nadmienić, że w związku z takim, a nie innym wyglądem łowisk i charakterystyką żerowania tych ryb, łowi się je przeważnie przynętami powierzchniowymi, lub bardzo płytko schodzącymi, częstokroć wyosażonymi w rozwiązania bezzaczepowe (w typie np. offset’u). To również powinno nam rzucić nieco światła na logikę tej konstrukcji.
Potężny dolnik, dodatkowo wzmocniono krzyżowym oplotem.
No to jak wygląda akcja tego kija? Jak się tym łowi? Jakie CW realnie ogarnia? I w końcu… Czy to się w naszych warunkach nada do czegokolwiek? Połowimy tym może szczupaki, na płytkich, zarośniętych łowiskach? Odpowiedzi na te pytania nie do końca są oczywiste.
Zacznijmy od akcji. Pisałem, że wędka jest cholernie szybka? Tak? To poprawiam się. Kij jest szybki jak sam diabeł. Do tego też czulszy niż mogłoby się wydawać. Szczupakowe strzały dają nam tu nieźle popalić. Natomiast jeśli idzie o jego progresywność to kij ten niezbyt chętnie ugina się pod mniejszymi rybami. Mimo to, muszę przyznać, że na sucho sprawia on wrażenie jeszcze sztywniejszej pały, niż okazuje się w praktyce. Początkowo byłem po prostu pewien, że ryby będą mi się od tego kija odbijały i bez spadów się nie obejdzie. Tymczasem, ku mojemu sporemu zaskoczeniu, w trakcie testów nie zaliczyłem ani jednego spadu. Jeżeli coś wzięło i udało się to zaciąć, to zostało wyholowane. Szybkość i czułość kija, która jak mniemam, w zamyśle jego twórców miała umożliwić potężne danie po dziąsłach drapieżnikowi mimo haka offsetowego czy innego antyzaczepowego wynalazku, rzeczywiście działa. Kij ma też w sobie dość mocy, by nie szczypać się w trakcie holu i siłowo wyrywać z zielska duże ryby.
TESTY UGIĘCIA:
Prawie półtora kilograma na kiju, a ten się prawie nie ugina…
Blank kija zapewnia nam też całkiem niezłe zasięgi rzutowe. Jak to się dzieje mimo tego, że kij ma tylko 2,28m długości? Odpowiedź dostajemy gdy uważniej zaczynamy się przyglądać realnej długości roboczej blanku, czyli tej powyżej dolnika/uchwytu. Przy oględzinach takich i robionych porównaniach z zaskoczeniem zauważyłem, że blank „roboczy” w Snatch’u ma ledwie kilka centymetrów mniejszą długość niż w używanym przeze mnie Savage Gear SG4 Power Game mierzącym całościowo 259cm (czyli 31cm więcej). To co nieco tłumaczy.
Różnica w długości między Snatch’em a SG4 Power Game, to przede wszystkim kwestia dolnika.
Jak więc wygląda realne CW tej wędki? Blisko tu do deklarowanych 21-57g? Tu mam zabawną historię z jednego obcojęzycznego forum, gdzie jeden z użytkowników pisał, że śmieszą go opisy innych, którzy szacują ten kij dużo wyżej niż deklaruje producent, bo jego zdaniem kij ten jest opisany poprawnie. Cóż… Być może powiększę jego wesołość, być może też ja się po prostu nie znam, nie ogarniam i opowiadam głupoty, ale dla mnie optymalnie to tu się ładowało wabie o masie w przedziale 35g-100g (a nawet, o zgrozo, ciut więcej…). To natomiast, że się „ładowało”, nie oznacza jednak, że się optymalnie łowiło. Bo do takich zabaw, jednego tej wędce brakuje.
Delikatna różnica…
Już wiecie czego? Oczywiście… Wyważenia i dolnika. Przy posługiwaniu się na dłuższą metę, ważącymi w okolicach 80-100g „kotletami” , ale też i w sumie lżejszymi przynętami, nasz nadgarstek zaczyna boleśnie odczuwać niedostatki wyważenia i podparcia. Po całym dniu machania Snatch’em, człowiek zaczyna tęsknić za typową szczupakową „luśnią” w stylu choćby wspomnianego SG4. Na dłuższą metę bowiem fizyki się nie oszuka. Kolegom można ściemniać, na forach internetowych pisać bajki, ale przed fizyką się nie ucieknie.
Ładne bydlę w sumie…
To do czego w naszych warunkach nadać się może Kuying Snatch w testowanej wersji? Jak ja widzę użyteczność tego kija w kraju nad Wisłą (W której chyba jak na razie i na szczęście, wężogłowów nie stwierdzono. Co najwyżej jakieś rusołki i utopce…)? Testy pokazały, że na upartego można tym kijem łowić szczupaki, na nieco grubiej. Z pewnych jednak względów ograniczyłbym użyteczność tego kija do przynęt w zakresie wagowym 35-80g. Przynęt raczej w typie swimbaitów, o zwartej konstrukcji i dobrej lotności, tak twardych jak i silikonowych. Można z powodzeniem używać tej wędki również do połowu jerkami, jednak tylko takimi, które dadzą się poprowadzić z „samej korby”, bo kij ten jest po prostu do innych za długi. Czułość tego kija i jego zdolność do wcinania ryb przy zastosowaniu dużych offsetów to jego mocne strony.
Bez pomazania czegoś lakierem, wędki się po prostu zrobić nie da. Kuying. Po prostu Kuying…
Jeżeli jednak, ktoś teraz myśli o tym by sobie go specjalnie pod takie łowienie sprawić, to serdecznie sugeruję go sobie raczej odpuścić i rozejrzeć się za czymś bardziej szczupakowym. Bo wiecie jak jest. Niby można muchy tłuc kilogramowym młotkiem, ale jednak packa sprawuje się przy tym lepiej. Typowe ciężkie castingi szczupakowe okażą się na dłuższą metę wygodniejsze i bardziej uniwersalne. A w tym wypadku, dodatkowo, „młotek” ten nie jest tani. Bez żadnych promocji kosztuje ostatnio na sklepie producenta ponad 600zł. Ja swojego odsprzedam sporo taniej. Tylko jaki wariat to kupi? No właśnie… To może jakaś zamiana? Jestem otwarty na propozycje.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning