PureLure ZERO ZR-6102LS 2,08m 1,2-10g – Od Zera do bohatera?

Oj, namieszał ten kijek na grupach miłośników chińskiej myśli technicznej w dziedzinie wędek. Oj, rozpalił emocje i obudził oczekiwania. A teraz trafił na mnie, który jak zawsze, ze spokojem i namysłem, Wam o tym kiju opowie. Wyczochrałem go nad wodą, na tyle dobrze, że czas już na konkretny materiał na jego temat. Zapraszam do lektury.

PureLure ZERO

Kwestie estetyczne, choć ważne, bywają jednak dość względne. Na moje oko ZERO wygląda całkiem przyjemnie i charakternie. Lśniący, mieniący się krzyżowymi oplotami blank, ozdobiony jadowicie zielonymi akcentami wpada w oko. Zakończono go delikatnym, smukłym dolnikiem w stylu Monocoque i „wygrzbieconym” uchwytem kołowrotka znanym nam już z modelu Sharpen, który jednak w tym wypadku zamocowano na chwycie odwrotnie niż w Sharpen’ie. Czy wpłynęło to na ergonomię chwytu? O tym za chwilę. Omotki na przelotkach szczytowych kija polakierowano jaskrawym kolorem w celu ułatwienia obserwacji szczytówki. Całość jest stylistycznie spójna i atrakcyjna.

Omotki przelotek na wklejce w jaskrawym kolorze

Teraz czas na garść informacji technicznych. PureLure ZERO w opisywanej wersji ma długość 208cm. Wedle informacji producenta wykonano go z carbonów 40T i T1100G. Na tej długości kij uzbrojono w 9 przelotek Fuji z serii Alconite. Zastosowane materiały są od bardzo przyzwoitych (Alconite’y) do bardzo dobrych (T1100G w zestawie z 40T zawsze w cenie). Jakość wykończenia jest bardzo dobra. Na kiju nie stwierdziłem żadnych widocznych mankamentów.

Fuji Alconite

Mierzona średnica wklejanej szczytówki przy przelotce szczytowej wynosi 1mm. Przy dolniku mamy wartość 9,60mm. Zbieżność blanku jest dość duża, a blank nie do końca jawi nam się jako delikatny UL’ek. Rzeczywista waga kija w zasadzie pokrywa się z deklarowanymi przez producenta 84g. Waga elektroniczna wskazała 83,2g. Kij, jak na zastosowany w nim Monocoque i niemałe średnice blanku, jest lekki. Na sucho wydaje się też bardzo szybki, mocniejszy niż deklarowany i dość przyjemny w ogólnym odbiorze. Czas na testy delikwenta nad wodą. W wodzie tkwi prawda… 😉

Rzeczywista waga kija

Zacznijmy od kwestii ergonomii i wyważenia. Po pierwsze, moim zdaniem, zamontowanie tego uchwytu kołowrotka odwrotnie niż w modelu Sharpen, wyszło ergonomii tego kija na dobre. Kij leży w ręce wygodniej i łowi się nim przez to przyjemniej.

Charakterystyczny uchwyt kołowrotka znany nam już z modelu Sharpen. Tutaj zamontowany odwrotnie.

Po drugie, dolnik kija ma optymalną długość, niemniej producent dbając o jego finezyjny wygląd i ogólną lekkość kija, popełnił grzech kardynalny. Zbytnie odchudzenie dolnika, doprowadziło do sytuacji, w której wyważenie kija możemy określić jedynie jako akceptowalne. Nie ma może tragedii, bo kij ogólnie lekki, jednak do ideału sporo brakuje bo ZERO w opisywanej wersji zauważalnie ciąży ku szczytowi. Jak na „wklejankowy, topowy hicior” PureLure mógł się w tej kwestii zdecydowanie bardziej postarać. Model Seabed S752L+ prezentuje się pod tym względem zauważalnie lepiej. (Porównanie nieprzypadkowe. Do Seabed’a tu jeszcze wrócimy.) A tymczasem tutaj jest jak jest. Łowi się tym przyjemnie, ale mogłoby jednak być lepiej.

Smukły, odchudzony Monocoque ma dobrą długość. Wyważenie kija nie jest jednak optymalne.

Akcja kija jest bardzo szybka, zaś wędka ma bardziej uniwersalną charakterystykę, niż moglibyśmy się po wklejance spodziewać. Wklejana szczytówka, ma w sobie sporo sztywności i pewnego „mięska”. Nie poddaje się zbyt łatwo pod byle obciążeniem co przekłada się na dwie kwestie. Po pierwsze deklarowane CW kija można włożyć między bajki rodem z mchu i paproci. Po drugie, wędka ta, mimo bycia wklejanką, oprócz świetnej obsługi przynęt miękkich, radzi sobie sprawnie z obsługą wabików w typie cykad czy niewielkich wirówek. Na upartego, szarpniemy nią nawet najmniejsze okoniowe twitche czy zaanimujemy niewielkie popperki, choć w sposób oczywisty nie jest to konstrukcja dedykowana takiemu łowieniu. Top kija ma jednak taką charakterystykę, która pozwala nam w pewnym stopniu i na takie zabawy. Pod większym obciążeniem kij gnie się dość płynnie. Mimo zauważalnego na krzywej ugięcia, charakterystycznego dla wielu wklejanek przesztywnienia, patyk ten dobrze pracuje w trakcie holu. Progresywność całości stoi na całkiem dobrym poziomie. Wraz ze wzrostem skali wyzwania wędka płynnie uruchamia drzemiące w blanku zapasy mocy i robi to co powinna. Pod tym względem oceniam ją pozytywnie.

TESTY UGIĘCIA:

Jak więc wygląda kwestia realnego CW tego kija? Cóż… Moim zdaniem próby schodzenia tutaj z całkowitą masą wabików poniżej 2,5-3g nie mają większego sensu. Nie sprzyjają temu ani charakterystyka topu, ani wyważenie tej wędki. Jest z tym trochę tak, jak z posłaniem strongmana by tańcował z gwiazdami. Niby kroki opanuje, ale cóż z tego, skoro w zestawieniu z zawodowym tancerzem będzie się poruszał z gracją wieży oblężniczej. Górą kij ten spokojnie ogarnia wabiki o całkowitej masie oscylującej w okolicach 15g. Przy zachowaniu minimum zdrowego rozsądku można ten kij jeszcze delikatnie przeciążać. Podsumowując – optymalne CW tej wędki szacuję na standardowy zakres 3-15g. (I tutaj ponownie pojawia się wspomniany Seabed, który „chodzi” dokładnie w tych samych rewirach…)

Kij ma zapas mocy w dolniku wystarczający do poradzenia sobie z grubszymi przyłowami

Pozostaje nam do rozstrzygnięcia kwestia czułości tej wędki. No to jak z nią jest? Jest hit? Kopie toto prądem czy nie? W mojej opinii jest lepiej niż przyzwoicie, ale daleki byłbym od rozpływania się nad nią w zachwytach. Kij dobrze przekazuje brania, czy kontakty przynęty/linki z podwodnymi przeszkodami czy przepływającą drobnicą, ale w trakcie testów ani przez moment nie miałem poczucia, żeby był pod tym względem wybitny. Subiektywnie rzecz biorąc, odnoszę wrażenie, że wspomniany Seabed wypada pod tym względem jednak ciut lepiej. Na moje oko, hajp na czułość tej wędki jest przesadzony. W swojej kategorii cenowej, wędka ta wypada pod tym względem przyzwoicie, ale nic ponadto. O żadnym miażdżeniu konkurencji mowy nie ma.

Design atrakcyjny

Do jakich zastosowań nadaje się PureLure ZERO? W opisywanej wersji jest to przede wszystkim całkiem udany kij do łowienia okoni metodą opadową. Kij ma dość szerokie realne CW i zapas mocy w dolniku, pozwalający sobie spokojnie radzić ze sporymi przyłowami. Pobawimy się nim w toni trzycalową jaskółeczką na niewielkiej główce, i postukamy o dno jej czterocalową wersją obciążoną główką 10g. Ogarniemy nim też jednak okoniowe cykady i wiróweczki. Od biedy szarpniemy niewielkim twitch’em czy popper’em. Zabranie tego kija jako lekki uniwersał na łowisko w typie Motławy nie będzie błędem, bo i z ultralekkim łowieniem niewielkich sandaczy kij ten sobie świetnie poradzi. Dość ma w sobie ciętości i mocy w dolniku do takich zabaw. Dodatkowo ZERO bardzo dobrze poprowadzi nam zestawy w typie lekkiego dropshot’a czy bocznego troka. Jeden patyk – sporo możliwości.

Kij sporo mocniejszy niż deklarowane CW

Czas na podsumowanie, bez którego obejść się nie możemy. Summa summarum, jak to wygląda? Bez żadnych promocji PureLure ZERO kosztuje około 650 złotych. W dobrych promocjach można go wyrwać jakieś 200 złotych taniej. Czy to dobra cena? I tak, i nie. W normalnej cenie kija tego z całą pewnością bym nie kupił. Za tę kasę, oczekiwałbym, że pod pewnymi względami będzie po prostu lepiej. W cenie promocyjnej ZERO wyglada jednak już sporo atrakcyjniej i jak najbardziej, staje się kijem wartym rozważenia. No to skoro tak, to czy go sobie może zostawię? I tutaj odpowiedź brzmi – Na pewno nie. ZERO pójdzie na sprzedaż bo posiadany przeze mnie wspomniany PureLure Seabed, ogarniając praktycznie wszystko to co ZERO, jest kijem w mojej opinii użytkowo lepszym i lepiej się wpasowuje w moje aktualne potrzeby sprzętowe. Koniec i kropka. Mam swoje preferencje i doświadczenie, mam porównanie i wybór, i tak one w tym konkretnym przypadku wyglądają. Temat PureLure ZERO chwilowo uważam za wyczerpany. Kolejne wklejanki czekają na swoją kolej…

Wideorecenzja ZERO na moim kanale YouTube.

Link do wędki na sklepie fabrycznym PureLure:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DkfRe5H

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały on swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Kyorim Truncheon TCS-662L 1,98m 3-12g – Mój nowy ulubieniec

To, że lubię wędki od Kyorima nie jest żadną tajemnicą. Kije tego chińskiego producenta segmentu premium, bronią się same, mimo tego, że trzeba za nie zapłacić niemałe czasami pieniądze. To moim zdaniem najlepsza chińska marka i tyle. Toteż, gdy pojawiła się okazja wymienienia się z kolegą na inny kij, od innego producenta, po to by dostać w ręce praktycznie nowego Truncheon’a, nie wahałem się zbyt długo. Muszę przyznać, że wcześniej, przez długi czas się do tych kijów przymierzałem, ale cena wędek z tej serii skutecznie studziła moje zapały. Teraz już wiem, że nie warto się było czaić. Kij jest świetny. Ale po kolei…

Kyorim Truncheon TCS-662L

Kyorim Truncheon S662L wygląda na pierwszy rzut oka świetnie, a po wzięciu go do ręki pozytywne wrażenia zaczynają rosnąć (Prawie jak u Hitchcock’a… 😉 ). Smukły, z pozoru delikatny blank kija ma 198cm długości i uzbrojony został w niewielkie przelotki Fuji SiC (9 sztuk). Według producenta wykonano go z carbonów 40T i 36T. Zbieżność blanku jest niewielka. Przy przelotce szczytowej kij ma 1,6mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 8,8mm. Kij jest lekki i świetnie wyważony. Tutaj nie potrzeba nic „doważać” ciężkimi młynkami. Tutaj jest po prostu tak jak to powinno wyglądać. Waga elektroniczna w tym wypadku pokazała 104,5g. Ktoś powie, że 104,5g to wcale nie mało przy tak delikatnym kiju? A ja na to – Spokojnie… Poczekajcie na opis jak to zrobiono i jak to działa. Pamiętajmy, że producenci w typie Kyorim’a świetnie wiedzą co robią, a w przypadku wędek zawsze jest coś za coś.

Waga wędki podana przez producenta z dokładnością do 0,5g. (Katalogowo 105g)

Dolnik kija zrobiony jest w stylu Monocoque, który w przekroju ma kształt spłaszczonego lekko od góry owalu, tak by lepiej wpasowywał się w przedramię wędkarza. Uzbrojono go w uchwyt Fuji TVS. Całość wygląda świetnie. Jakość wykończenia i zastosowane komponenty są z wysokiej półki.

Monocoque i TVS

Przy próbach na sucho od razu zauważamy, że blank delikatny jest tylko z pozoru. W trakcie użytkowania wrażenie to potwierdza się w całej rozciągłości. Wędka ta jest, z jednej strony, pięknie szybka, z drugiej zaś, dysponuje w tym delikatnym blanku bardzo dużą ilością mięcha, sugerującą bassową proweniencję. Kij prezentuje dużą odporność na przeciążanie, zaś dynamika tej wędki zaskakuje. Jest pod tym względem po prostu świetna. Z jednej strony Truncheon jest piekielnie cięty, z drugiej, to jak ten blank pracuje pod rybą, po prostu urzeka. Wędka prezentuje dużą progresywność i bardzo dobrze trzyma wcięte ryby. Do tego dochodzi kwestia czułości tejże wędki, a i w tej dziedzinie producent postawił poprzeczkę bardzo wysoko.

Kij pięknie pracuje pod rybą i świetnie ją trzyma.

Generalnie staram się nie nadużywać w moich testach określenia „elektryczny”, rezerwując je sobie dla wędek, które pod tym względem naprawdę się wyróżniają spośród innych. W tym wypadku jednak, jest to ten moment, kiedy po prostu użyć go muszę. Nieczęsto się zdarza, żebym tak nerwowo reagował na kontakt przynęty z grążelami i innymi podwodnymi przeszkodami, a w tym wypadku początkowo zacinałem je wszystkie jak wściekły, wzbudzając niekłamane rozbawienie mojego kompana na łodzi. Ten kij po prostu kopie prądem. Szczupakowe strzały w przynętę, wyrywają z kapci i dostarczają użytkownikowi bardziej niż słusznych, porcji czystej adrenaliny. O to właśnie w tym chodzi. Dokładnie o to.

Blank uzbrojono w przelotki Fuji SiC

Charakter tego blanku jest uniwersalny. W żadnym wypadku nie jest to typowa opadówka, choć i w opadzie, dzięki wysokiej czułości sprawuje się świetnie. Mięsisty, dynamiczny top nie jest przesadnie spolegliwy, stąd kij ten radzi sobie wręcz doskonale z całym spektrum lżejszych przynęt szczupakowych mieszczących się w zakresie jego realnego CW. To ostatnie w tym przypadku plasuje się w zakresie od okolic 4g do mniej więcej 25g. Należy tu jednak nadmienić, że posługując się tym kijem z rozwagą, można go jeszcze górą delikatnie przeciążać, zaś dołem start taki uzyskujemy przy relatywnie cienkich plecionkach.

Kij jest bardzo ładny. Mi przynajmniej podoba się bardzo.

Jak ja widzę zastosowanie tego kija w naszych warunkach? Po pierwsze to kapitalny kij szczupakowy w kategorii ML, którym w przypadku lekkiej, finezyjnej dłubaniny, bezproblemowo ogarniemy gumy w rozmiarach od 8 do 12,5cm, błystki wirowe i wahadłowe, jak też mniejsze woblery typu crank, jerk i twitch. Te ostatnie raczej w zakresie do okolic 11cm. Przy każdym z tych wabików, kij sprawuje się nienagannie.

Kij całościowo finezyjny. Top jednak mocniejszy i bardziej mięsisty niż moglibyśmy się spodziewać. Całość bardzo cięta i czuła.

Nie ukrywam też, że mimo tego, że jego top nie wydaje się zbyt spolegliwy, patyk ten, w mojej opinii, sprawdzi się również bardzo dobrze przy lekkim łowieniu sandaczy. Jego czułość i ciętość stoją na tak wysokim poziomie, że nie widzę tu jakichkolwiek przeciwwskazań. Oczywiście tak w jednym, jak i w drugim sugerowanym przeze mnie zastosowaniu, kij będzie przez swoją długość bardziej użyteczny przy łowieniu nim ze środka pływającego. Niemniej, jeżeli dostęp z brzegu nie będzie mocno utrudniony (np. na wszelkiego rodzaju kanałach), nie widzę żadnych powodów by nie używać go i w takich miejscach.

Kij oczywiście niedoszacowany. Dołem blisko. Górą może dużo więcej.

Czas na krótkie podsumowanie… Zacznę od tego, że zwykle staram się tonować swój entuzjazm i nie wystawiać testowanym wędkom jednoznacznych laurek. W tym wypadku jednak odpuszczam sobie powściągliwość, bo kij ten w pełni na takową laurkę zasługuje. Jestem z tego patyka wyjątkowo zadowolony. Dawno już, żadna wędka nie dostarczyła mi tyle czystej przyjemności w trakcie testów.

TESTY UGIĘCIA:

Kyorim Truncheon S662L to kapitalna użytkowo, do bólu uniwersalna, świetnie wykonana wędka, która powinna zaspokoić potrzeby nawet wymagających użytkowników. Posługiwanie się tym kijem, to czysta, niczym nieskrępowana przyjemność. Za przyjemność tę, Kyorim jednak każe sobie stosownie zapłacić. Bez żadnych promocji, za kij ten trzeba wysupłać nieco ponad tysiąc złotych. W dobrych promocjach idzie go wyrwać jakieś trzysta złotych taniej.

Czy to dobra cena? Tak. W dzisiejszych czasach okolice 700 złotych to wręcz świetna cena za kij tej jakości i o tak wysokich walorach użytkowych. Nim Truncheon TCS662L wpadł w moje ręce, wahałem się czy wydać takie pieniądze. Teraz jestem już posiadaczem również wersji ML, zaś wersja M jest w drodze. Wiąże się to oczywiście z tym, że kilka innych patyków opuściło, bądź jeszcze opuści moją stajnię, ale raz jeszcze… Coś za coś. Wszystkich wędek i tak mieć nie można, ale jakiś kij z tej serii na pewno warto.

Świetny kij…

W sposób oczywisty, w tej cenie wędka ta jest dedykowana nieco bardziej wymagającym użytkownikom, i tym którzy poszukują np. świetnego kija zawodniczego w kategorii szczupak na lekko. W każdym z tych wypadków nie powinno być zawodu. U mnie kij ten szturmem wdarł się do żelaznego zestawu i raczej pozostanie w nim na długo. Chyba, że wygryzie go w tej kategorii ten sam model, ale w wersji ML. Wygryzie? Nie wiem. Jak znam życie i siebie, to prędzej raczej „uzupełni”. Wiecie jak jest… Ja po prostu lubię takie ładne rzeczy. 😉

Zapraszam do oglądania filmu z Truncheon’em w roli głównej.

Link do wędki na sklepie fabrycznym Kyorim:

https://tiny.pl/dc6wm

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning

PureLure Sharpen S652L-XF 1,95m 3,5-17g – Mocniejszy niż myślisz.

Test jednego Sharpen’a ze stajni chińskiego producenta PureLure już za nami. Kij z tej serii wypadł w nim tak dobrze (a w kontekście ceny wręcz świetnie…), że postanowiłem sprawdzić inne wędki z tej serii. Przed Wami najlżejszy kij z tej serii w wersji XF. Zapraszam do lektury, bo kij ten, w mojej opinii, jest również wart zainteresowania.

PureLure Sharpen S652L-XF

O szczegółach wykonania wędek z tej serii możecie przeczytać w teście modelu M:

Mówiąc ogólnie, mamy tu to samo. Carbony M40JB i T1100G. Krzyżowy oplot, przelotki Fuji „O” w ramkach typu K (8 sztuk) i autorski uchwyt kołowrotka. Wędka mierzy 195cm długości i realnie waży 92g (2,6 grama mniej niż deklaruje producent). Rzeczywiste średnice blanku różnią się nieco od producenckich deklaracji. Przy przelotce szczytowej kij ma 1,4mm średnicy (deklarowane 1,35mm). Przy dolniku blank ma średnicę 10,2mm (deklarowane 11,63mm). Zbieżność blanku jest umiarkowana, co w zestawieniu z użytymi materiałami i zastosowanym oplotem może już pewne rzeczy sugerować. Ale po kolei…

Masa nieco niższa od deklarowanej…

Ergonomia – Jak to leży?

W tej kwestii Sharpen S652L-XF wypada bardzo podobnie do modelu M. Uchwyt kołowrotka jest ten sam. Wyważenie kija jest dobre, a sama wędka bardzo lekka (zwłaszcza w kontekście realnej mocy jej blanku). Można tym patykiem łowić z dużą przyjemnością.

Dolnik i uchwyt kołowrotka…

Realny ciężar wyrzutowy – Jest moc…

Wędka zaskakuje w tym punkcie w dwójnasób. Po pierwsze dołem spodziewałem się tu nieco delikatniejszego, bardziej spolegliwego topu. Tymczasem otrzymujemy tu mięsistą i dość dynamiczną część szczytową, o mocniejszym kręgosłupie niż mogłoby się wydawać. Kijem realnie można spokojnie rzutowo zejść poniżej 5g całkowitej masy wabika, niemniej nie oznacza to, że nada on się w tych zakresach pod typowy opad na najmniejsze przynęty gumowe. Opadowo zabawę możemy na komforcie zaczynać od okolic 7g całkowitej masy przynęty. W tych okolicach top kija zapewnia nam już kontrolę nad zestawem. Górą kij ten ma zaskakująco duży zapas mocy i dynamiki. Przekłada się to na realne góne CW dużo większe niż deklarowane 17g. W czasie testów nad wodą kij ogarniał mi bezproblemowo wabiki twarde i miękkie, których waga dochodziła do okolic 30g. Czy to np. Cannibal 12,5cm z główką 10g i dozbrojką, czy ważący 30g jerk, kij dawał jeszcze radę, choć wydawał się zbliżać do granic swoich możliwości. Podsumowując, kij ma realnie bardzo szeroki zakres realnego CW, które jest generalnie wyższe niż możnaby się spodziewać.

Fuji „O”

Akcja – X-Fast czy nie?

Nie. Kij jest szybkim, dynamicznym, zaskakująco mięsistym fastem o bardzo przyjemnym, progresywnym ugięciu. Wędka dobrze wcina, i świetnie trzyma ryby w trakcie holu. Ogólna charakterystyka pracy tego blanku jest podobna do tej, znanej nam już z modelu M. Jest to kij o dość uniwersalnym charakterze, zdatny do animowania wielu rodzajów wabików. Do tego, zapas mocy w blanku pozwala zmierzyć się z naprawdę dużymi rybami. Ten kij potrafi wiele wytrzymać.

TESTY UGIĘCIA:

Czułość – Kopie to prądem, czy nie kopie?

Wędka jest czuła. Patrząc w kontekście jej niskiej ceny, można tę czułość określić nawet mianem bardzo dobrej. Łowiąc nią nie miałem w tej kwestii żadnych zastrzeżeń, choć oczywiście zdecydowanie nie jest to najbardziej elektryczny kij jaki miałem w ręku. Nie ten blank i nie ten budżet. Ale uwierzcie mi – patyk może się pod tym względem bardzo spodobać.

Połączenie składów

Wartość użytkowa – Do czego toto się nadaje?

PureLure Sharpen S652L-XF w naszych warunkach jest, moim zdaniem, bardzo ciekawą opcją na lekko-średni kij szczupakowy. Wędka bez najmniejszego problemu ogarnia w zasadzie wszystkie wabiki szczupakowe, jakie mogą nam przyjść do głowy w tych zakresach wagowych. Gumy w przedziale wielkościowym od 8 do 12,5cm? Tak. Wirówki i cykady w szczupakowych rozmiarach i wagomiarach? Bez problemu. Woblery twitchingowe do okolic 11-11,5cm? Daje radę. Jerki od najmniejszych do takich w okolicach 30g? Jak najbardziej tak. Ten mięsisty, szybki, dynamiczny i progresywny blank poradzi sobie z tym wszystkim bardzo dobrze. Jeżeli jednak ktoś zastanawiając się nad tym kijem szukał patyka na okonia „na ciężko” czy lekkiego sandaczyka, to ja sugeruję rozejrzeć się za czymś innym. Nie dlatego, że Sharpen sobie z tym totalnie nie poradzi. Jakoś sobie poradzi. Ale są na rynku wędki, które te tematy ogarną po prostu dużo lepiej. Koniec i kropka.

Forsowny hol „Czegoś”…

Bardzo forsowny. Kij zgięty do dolnika. „Coś” nie odpuszcza i jedzie jak parowóz…

„Coś” (na zdjęciu na pierwszym planie) okazało się podczepionym karpikiem. Sharpen to mocna wędka…

Pozostaje nam kwestia ceny i kilka słów podsumowania. Wędka normalnie kosztuje na fabrycznym sklepie producenta około 360zł. Tradycyjnie jednak PureLure, przy okazji licznych akcji promocyjnych, drastycznie obniża ceny swoich wędek. Przy pomyślnych wiatrach można ją wtedy wyrwać za niewiele więcej niż 200zł. W tej cenie dostajemy bardzo sensowny blank zbudowany z użyciem bardzo dobrych carbonów, w tym M40JB i T1100G. Do tego są przelotki Fuji i ogólnie przyzwoite materiały i dobra jakość wykonania. Całość jest bardzo lekka, dobrze wyważona, dobrze wygląda, a działa jeszcze lepiej.

Film o Sharpen’ie. Na nim zobaczycie, między innymi, jak kij pracował pod „karpikiem”

W tej półce cenowej, nie tak łatwo znaleźć dla tego patyka jakąś sensowną alternatywę. W zasadzie, do każdego, który przychodzi mi do głowy jako lepsza opcja, trzeba sporo dopłacić. W kategorii średnio-lekki szczupak do 250zł, na ten moment, nie widzę dla tego patyka konkurencji. Ale obiecuję, że jak taką znajdę, to wszystkich Was o tym nie omieszkam poinformować. A tymczasem, życzę Wam wszystkim kochani, wszystkiego dobrego i silnych, okazowych ryb w maju. 🙂

Link do wędki na sklepie fabrycznym PureLure:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DmyvOf5

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Wędka Savage Gear SG4 Power Game Trigger 2,59m 80-130g – Kotlet po żołniersku

Łowienie szczupaków na duże przynęty powoli rozpycha się w świadomości polskich wędkarzy. Mimo tego, że wody nasze, delikatnie mówiąc, nie są eldorado wypełnionym po brzegi tłustymi metrówkami, ilość wędkarzy szukających większych ryb poprzez kuszenie ich dużymi wabikami pomału rośnie. Wpływ na to może mieć, obok działań marketingowych, też rosnąca świadomość, że w określonych warunkach, większe przynęty okazują się po prostu bardziej skuteczne, niezależnie od wielkości łowionych szczupaków. Część producentów/dystrybutorów zdaje się ignorować ten segment rynku. Część jednak widzi w nim potencjał i dostosowuje swoją ofertę tak, by jakoś go wykorzystać. Serie Power Game w ofercie duńskiej marki Savage Gear, to ich propozycja skierowana dla łowiących „na grubo”.

SG4 Power Game…

Savage Gear SG4 Power Game Trigger w wersji 2,59m 80-130g zwrócił moją uwagę wraz z nowym Abu Garcia Beast Pike 254cm 40-140g w trakcie zeszłorocznej Rybomanii. Szukałem wtedy niedrogiej, długiej wędki pod mniejsze kotlety, która zastąpiłaby mi, niekoniecznie dobrze sprawującego się w tej roli eksperymentu, jakim był Kuying Snatch w najdłuższej wersji. W zasadzie wtedy mój pierwszy wybór padł na kij od Abu, ale w dniu, w którym miałem już zamówić wędkę, trafiłem na taką promocję na SG4, że w ostatniej chwili zmieniłem decyzję. Parę dni później kij był już u mnie.

Kolor Olive Drab… Szykowny…

Wbrew oklepanym powiedzeniom, ja uważam, że o stylistyce wędek można i trzeba dyskutować. Mi, osobiście, militarny design całej serii SG4 podoba się bardzo. Blanki wykończone są matowym lakierem w militarnym kolorze nawiązującym do jednego ze stosowanych przez US Army odcieni Olive Drab. Nazwa serii SG4 natryśnięta jest czcionką typu Stencil, wykorzystywaną na skrzyniach z wojskowym wyposażeniem jak i na samym wyposażeniu. Kij uzbrojono w przelotki Seaguide i uchwyt typu Alien od tego samego producenta. Czarne przelotki, uchwyt w kolorze blanku, oraz piankowe gripy utrzymane w tej samej kolorytyce tworzą spójną stylistycznie i efektowną całość.

Uchwyt typu Alien od Seaguide’a

Poziom wykończenia wędki jest bardzo OK. Przelotki (w ilości 9 sztuk) wklejone są równo i wykończone jak trzeba, a jakość pianki nie wzbudza zastrzeżeń. Zastosowany na dolniku, agresywnie wyglądający krzyżowy oplot, pasuje stylistycznie do całości i dodatkowo wzmacnia pozytywne wrażenia estetyczne. Zastosowane komponenty to może nie wysoka półka, ale prezentują przyzwoity poziom.

Pianka na gripach jest ok

Blank ma 259cm długości i wykonany został z carbonu 30T. Ma on umiarkowaną zbieżność i średnice, z jednej strony adekwatne do realnej mocy kija, z drugiej jednak nieprzesadne. Wędka zdaje się dzięki temu relatywnie smukła i optycznie lekka. Przy przelotce szczytowej top wędki ma średnicę 2,40mm. Przy dolniku wartość ta wynosi 12,50mm. Wędka, szczególnie w kontekście jej niewysokiej ceny, jest też lekka. Producent deklaruje jej masę na poziomie 211g. Mój egzemplarz waży dokładnie 206g. Jak na taki kawał drąga to bardzo przyzwoity wynik. Uczucie tejże lekkości zwiększa fakt dobrego wyważenia tego kija. Bardzo długi dolnik robi tutaj robotę. Pozostaje teraz odpowiedzieć na podstawowe pytanie czyli, jak się ten kij sprawuje w trakcie eksploatacji?

Jak na ten budżet i gabaryt, waga jest w porządku.

Kij w trakcie użytkowania wzbudził we mnie nieco mieszane uczucia, jeśli idzie o jego ergonomię. Z jednej strony wędka jest lekka, dobrze wyważona, uchwyt multiplikatora jest wygodny, a całość umożliwia wielogodzinne łowienie ciężkimi przynętami bez poczucia nadmiernego zmęczenia wywołanego operowaniem zbyt ciężkim, źle wyważonym zestawem.

Wykończenie jest jak na tę półkę ok.

Z drugiej strony jednak, długość dolnika w SG4 wydaje mi się nieco przesadzona. Oczywistym jest, że tak długi kij, którym trzeba zdrowo machnąć by katapultować ciężką przynętę na zadowalającą odległość musi mieć długi dolnik. Wymaga tego, tak dobre wyważenie zestawu, jak i uzyskanie odpowiedniej długości dźwigni niezbędnej do wykonania mocnego, precyzyjnego rzutu, czy też pozyskanie możliwości dobrego zaparcia zestawu pod pachą, niezbędnej do komfortowego prowadzenia ciężkiej przynęty, czy wykonania odpowiednio dynamicznego zacięcia.

Długość dolnika. Obok Kuying Snatch w najdłuższej wersji.

Jak dla mnie jednak, SG4 ma dolnik wręcz nieco za długi. Bardzo szeroki rozstaw gripów wymusza równie szeroki chwyt kija w momencie wyrzutu, do którego trzeba się przyzwyczajać. Zaznaczyć tu muszę, że mam prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu i mimo tego mam tutaj lekki dyskomfort. Mój zdecydowanie niższy kumpel, łowiący od lat na kotlety, był długością dolnika w Power Game’ie mocno zaskoczony i trochę czasu zajęło mu „wpasowywanie się” w tę wędkę. Na moje oko, gdyby producent przesunął chwyt jakieś 5 do 7cm w stronę jego dolnego końca, kij zyskałby na ergonomii i nie straciłby nic na walorach wynikających z długiego dolnika.

Uchwyt na przynętę w tak mocnym kiju to konieczność.

Realne CW kija dołem opisano dość zachowawczo. Producent deklaruje tutaj granicę 80g. W mojej opinii zabawę można zaczynać już od okolic 40g całkowitej masy przynęty. Kij od tej granicy zaczyna się ładować na tyle dobrze, by co lotniejsze wabiki o tej masie zaczęły latać na zadowalajace odległości. Górą możliwości tego kija kończą się w okolicach deklarowanych 130g masy całkowitej przynęty. Wędka dobrze ładuje się przy rzutach i pozwala osiągać bardzo zadowalające zasięgi rzutowe.

Kij jest przyjemnie ale nie przesadnie szybki. Można by go dzięki temu określić dość uniwersalnym. Daje radę tak przy jednostajnym zwijaniu większych swimbaitów, jak i ciężkim łowieniu w opadzie. Progresywność tej wędki może nie powala ale jest na tyle dobra, że nie zanotowałem większej ilości spadów. W zasadzie, żeby być precyzyjnym i uczciwym, muszę powiedzieć że ilość spadów była minimalna. Byłem tym w zasadzie nieco zaskoczony. Patrząc na to z perspektywy czasu, zakładam że wpływ na to mogło mieć to, że kij ten miał w trakcie testów szczęście do zdecydowanie biorących ryb. Egzemplarzy wyciąganych za przysłowiową „skórkę” w ogóle nie było. Po prostu, jeżeli już coś wzięło, to dostawało tak konkretnie w dziąsło przy zacięciu, że możliwości spadnięcia w trakcie holu nie miało. Tak. Ten kij pewnie wcina ryby.

TESTY UGIĘCIA:

Przyjemny blank. Mi się łowiło tym kijem całkiem sympatycznie.

Sporo ryb złowiłem tą wersją SG4 i na jerki, chociaż oczywistym jest, że przy tej długości wędki, jedyne bezsterowce, które można sensownie animować to takie, którymi da się zagrać „z korby” (A jest takich na rynku całkiem sporo…). Oczywiście kij ten nie nadaje się zupełnie do typowego jerkowania, gdzie trzeba przynętą odpowiednio szarpnąć, by nadać jej prawidłową akcję. Przy tym wszystkim czułość tej wędki jest na zadowalającym poziomie. Kij dobrze przekazuje drgania i umożliwia reagowanie w punkt, nawet przy delikatnie biorących rybach.

Kij dość szybki, ale nie pałowaty i odpowiednio czuły. Można go polubić.

Pozostaje dodać kilka słów podsumowania. SG4 Power Game Trigger bez żadnych promocji kosztuje około 450zł. Jak kupiłem go w promocji za stówę taniej. Jak za te pieniądze, to całkiem sensowny wybór, do cięższego łowienia szczupaków. Ten odziany w wojskowe fatałaszki kij jest lekki, dobrze wyważony, odpowiednio czuły i posiadający całkiem przyjemną akcję. Nie określiłbym go ani zbyt pałowatym, ani przesadnie spolegliwym. Do tego wszystkiego kij wygląda atrakcyjnie i zrobiony jest na przyzwoitych komponentach. Mimo pewnych uwag, SG4 dał mi sporo wędkarskiej radochy. W swojej klasie cenowej znajdzie się u nas dla niego kilku konkurentów. Zaliczyć do nich trzeba choćby Abu Garcia Beast Pike 254cm 40-140g, nieco droższe Westiny z serii W3 (Powercast i Powershad), czy kije rodzimych dystrybutorów takie jak choćby Dragony G.P. Concept Cast, Mikado Jaws czy Robinson Big Mama. Jeżeli Szanowni Czytelnicy i Widzowie nie mają nic przeciwko, w nadchodzącym sezonie szczupakowym pochylę się nad jednym czy drugim kijem z tej listy by przygotować jakieś małe, zgrabne porównanie. Jednego jestem w tej kwestii pewien. Zacznę od Abu. Do tej pory chodzi mi po głowie… No chyba, że na Rybomanii co innego wpadnie w oko. Pożyjemy, zobaczymy. 😉

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

PureLure Sharpen S6102M-XF 2,08m 3,5-25g – Będzie budżetowy hit?

Na początku do marki PureLure podchodziłem z dużą dozą nieufności. Nie wiem dlaczego. Może ja, po prostu, tak mam, że jak słyszę „ochy” i „achy”, to natentychmiast się jeżę, staję okoniem i robię się czujny. Kolejne kije sygnowane logiem w kształcie lisiej głowy jednak generalnie się bronią i to powiedziałbym, że momentami całkiem efektownie. Dlatego może, do testów Sharpen’a podchodziłem już tylko z lekką dozą nieufności i zdecydowanie większą porcją zaciekawienia. Dlaczego? Bo w opisie technicznym kija upchnęli tyle rarytasów, za tak niewielkie pieniądze, że myśl „W tej bajce gdzieś musi być smok…”, mimo wcześniejszych doświadczeń z kijami PureLure, uporczywie kołatała gdzieś z tyłu głowy. To jak to jest z tym Sharpen’em? Zapraszam do lektury.

PureLure Sharpen

Zacznijmy od tego co i za ile zostało nam obiecane, bo to jest w tym przypadku sprawą istotną. Wędki spinningowe i castingowe z serii Sharpen, w zależności od wariantu, oferowane są w dwóch podstawowych specyfikacjach technicznych. Blanki wędek o akcji określonej jako Medium Fast wykonane są z carbonów 30T oraz T1100G. Całe blanki wzmocnione są krzyżowym oplotem, uzbrojone w przelotki Fuji „O”, oraz (w wersji spinningowej) w autorskie uchwyty kołowrotków o modnym ostatnio „wygrzbieconym” kształcie, które w teorii, powinny lepiej wpasowywać się w dłoń wędkarza.

Charakterystyczny uchwyt kołowrotka

To jednak nie wszystko. Bo Sharpen ma też drugą odsłonę w postaci wędek o akcji opisanej jako X-Fast, których blanki oparto o połączenie wysokomodułowego carbonu 40T (M40JB) z modnym, udaroodpornym T1100G. Pozostałe elementy (oplot i zbrojenie) tych drugich kijów są tożsame z wersjami MF. Specyfikacja, specyfikacją, ale efekt „Wow!” robi nam tu dopiero dodatkowy czynnik – cena. Sharpen’y bez żadnych promocji wycenione są na rozsądne okolice 400 złotych. Gdy jednak dochodzimy do regularnych u PureLure promocji, kije te można wyrwać dużo, dużo taniej. Tak tanio, że zaczynamy jednak szukać tego smoka…

Efektowny krzyżowy oplot na całym blanku. Ten oparto na carbonach 40T i T1100G. Brzmi dobrze…

Sharpen w opisywanej wersji to wędka długa na 2,08m. Na tej długości producent zamontował 8 ringów Fuji „O” w ramkach typu K. Krótki dolnik uzbrojono we wspomniany wyżej uchwyt kołowrotka, niewielkie gripy wykończone korkiem i pianką EVA. Jakość wykończenia kija jest bardzo dobra. Nie zauważyłem żadnych, rzucających się w oczy niedoróbek. Wędka wygląda dobrze i nowocześnie.

Fuji „O”

Blank ma sporą zbieżność. Przy przelotce szczytowej jego średnica wynosi realnie 1,8mm. Przy dolniku wartość ta to 11,6mm. Kij wygląda solidnie. Tak solidnie, że oceniając go na sucho, zaczynamy się zastanawiać nad realnością fabrycznego opisu CW kija, wyznaczonego na zakres od 3,5 do 25g. Całość jest też lekka. Według producenta kij powinien ważyć 105g. Waga elektroniczna wskazała mi 106,2g. Opis należy uznać za dokładny. Pozostaje pytanie najważniejsze – Jak to działa?

Realna waga kija

Zacznijmy od ergonomii. Wyważenie kija idealne nie jest. Króciutki dolnik ma swoje prawa. Wędka lekko ciąży ku przodowi, niemniej, zjawisko to nie jest w tym wypadku uciążliwe. Kij całościowo jest lekki i po przykręceniu do niego, adekwatnego do realnie sporej mocy blanku kołowrotka, łowi się nim przyjemnie (u mnie śmigał zwykle z Daiwą BG 2500). Dyskutować natomiast można na temat wygody zastosowanego w tym wypadku uchwytu kołowrotka. Są zwolennicy tego typu rozwiązań. Ja mam odczucia co do niego mieszane. Niby, jak się ręka ułoży i przyzwyczai, to można nim łowić długie godziny i nie odbierać doznań z tym związanych jako nieprzyjemnych. Z drugiej strony jednak, to chyba wolałbym przy tym kiju mieć zamontowanego starego, dobrego VSS’a. Jak dla mnie, może być, ale bez skrajnego entuzjazmu.

Dolnik wygląda efektownie

Jak się prezentuje akcja tego kija? Producent obiecuje nam tutaj jadowitego X-Fast’a. Spora zbieżność blanku, wysokie moduły węgla i krzyżowy oplot na całości, zdają się sugerować, że producenckie deklaracje nie są czynione na wyrost. Tymczasem Sharpen w tej konkretnej wersji żadnym X-Fast’em nie jest. Kij w realnym użytkowaniu okazuje się dynamicznym, bardzo ciętym i dość mięsistym Fast’em, o zaskakująco przyjemnej progresji ugięcia i bardzo szerokim zakresie realnego CW do wykorzystania. Blank tego budżetowego kija, w kilku aspektach, rzeczywiście pozytywnie zaskakuje…

Jak się więc prezentuje wspomniane przed chwilą realne CW? Kij opisano na zakres od 3,5 do 25g. (Moc blanku określono tu na zakres 5-15lb). To, że kij ten górą rzuca dużo więcej niż sugeruje opis, już po pierwszych oględzinach staje się dla nas oczywiste. Sharpen M bez najmniejszych problemów ogarnia wabiki, których masa całkowita dochodzi do okolic 40g. Zachowuje przy tym pełną dynamikę blanku. Dołem mamy tu pewne zaskoczenie. Może zadeklarowane 3,5g to przejaw zbyt wielkiego optymizmu producenta, ale realnie można zejść w tym wypadku do okolic 5g. Od tej, mniej więcej, wagi wabików, kij zaczyna się już ładować i umożliwia rzuty nimi na zadowalające odległości. Tak szeroki zakres CW tej niedrogiej wędki był dla mnie dużym zaskoczeniem.

Zaskakuje również to, jak ten kij zachowuje się w trakcie pracy z różnego typu przynętami. Sharpen był tej jesieni ze mną nad wodą wiele razy i przerobiłem z nim chyba wszelkie możliwe wabiki szczupakowe – za każdym razem z zadowalającym efektem. Top tej wędki to połączenie, z jednej strony odpowiedniej wrażliwości, umożliwiającej skuteczne i przyjemne łowienie gumami w opadzie. Z drugiej strony, ma on w sobie dość mięsa i dynamiki by komfortowo grać średniej wielkości woblerami twiching’owymi, czy dochodzącymi do okolic 40g wagi jerkami. Wędka bez problemu radzi sobie również z pełnym spektrum przynęt typu crank. Błystki wirowe, woblery typu crank czy VIB, jak też cykady, obsługuje się tym kijem na pełnym komforcie. Wędka ta dała mi dużo ryb w różnych rozmiarach, na wszystkie wspomniane wyżej rodzaje wabików i sprawowała się przy tym po prostu bardzo dobrze.

TESTY UGIĘCIA:

To, że kij ten u mnie pracował głównie przy łowieniu szczupaków, nie znaczy, że nadaje się on tylko do połowu tych drapieżników. W mojej opinii wędka ta sprawdzi się równie dobrze przy połowie sandaczy z łodzi. Połowom tym sprzyjać też będzie dobry poziom transmisji drgań, którym dysponuje ten kij. Wędka jest czuła. Trudno mieć w tym temacie jakieś zastrzeżenia. Generalnie Sharpen w wersji M to udany uniwersał o sporych możliwościach, który można kupić za relatywnie nieduże pieniądze. Do tego kij ten miał u mnie dwie traumatyczne przygody na łodzi związane z utratą przeze mnie równowagi i przetrwał obie bez najmniejszego uszczerbku. Wygląda na to, że carbon T1100G robi tutaj robotę. Kij okazał się również udaroodporny. Smok nie został odnaleziony.

Przemyślany, udany, bardzo uniwersalny kij za niewielkie pieniądze

Obecnie mam w swoim posiadaniu trzy kije z serii Sharpen. Poszczególne modele różnią się charakterystykami pracy blanków, więc ostrzegam, przed wrzucaniem ich do jednego worka z założeniem, że słabszy, czy mocniejszy, będą pracowały podobnie. Testy dwóch pozostałych pewnie uda mi się zakończyć ze względów oczywistych dopiero w maju i czerwcu. Na tym jednak etapie mogę powiedzieć już, że ta seria wędek prezentuje bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Uwzględniając fakt, że w promocjach idzie wyrwać te kije w cenie grubo niższej niż 300 złotych, muszę stwierdzić, że w swojej półce budżetowej, seria ta stanowi jedną z najciekawszych ofert na rynku, na jaką natknąłem się w ostatnim czasie. (Notabene najbliższa sensowna promocja zaczyna się jutro… czyli 8-ego stycznia)

Mimo pewnych drobnych i dyskusyjnych wad (głównie natury ergonomicznej), wędki te mają głęboki sens. To ciekawe blanki odziane w markowe komponenty i atrakcyjny design, które finalnie okazują się produktem o wysokich walorach użytkowych. Za takie pieniądze, jak dla mnie – bomba. Czy będzie z tego budżetowy hit? Nie wiem, ale nos mi podpowiada, że coś z tego może być. Oczywiście jak na skalę kijów z rynku chińskiego, który niejako z natury, ma u nas zdecydowanie węższe grono odbiorców.

Link do wędki na sklepie fabrycznym PureLure:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DlZZZ5b

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Test wędki na moim kanale YouTube

Kyorim Carza II C682MH 2,03m 10-28g – Jedziem panie w te dżerki…

To chyba już czwarty kij z serii Carza II od Kyorim’a, któy trafił w moje ręce. Tym razem przyszedł czas na najmocniejszego przedstawiciela tej linii wędek, czyli model MH w wersji castingowej. Czy wędka ta potwierdzi wysokie walory użytkowe całej serii? Zapraszam do lektury.

Carza II w wersji MH – to najmocniejszy kij w tej serii

Jak wygląda ten kij? Nie ma co się rozpisywać. Wszystko na ten temat napisałem przy okazji poprzednich testów kijów z tej serii (do których odsyłam zainteresowanych). Wygląd, wysoka jakość montażu, przelotki fuji „O” (w tym konkretnym wypadku 10 sztuk) i uchwyt kołowrotka typu Fuji ACS są wspólne dla wszystkich castingów Carza II. Jakimi konkretnie parametrami wyróżnia się zatem model MH?

Fuji ACS – jest wygodnie…

Wędka ma 203cm długości. Blank przy przelotce szczytowej ma 1,90mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 10,4mm. Waga całości – 137,8g (wobec deklarowanych 142g). Kij ma dolnik umiarkowanej długości, jest dobrze wyważona i świetnie leży w ręku. Producent opisuje CW kija na zakres od 10 do 28g, a moc blanku określa na 10-20lb. Przy okazji deklaruje, że wędka dysponuje akcją typu Medium Fast.

Waga kija w kontekście jego rzeczywistej mocy jest bardzo rozsądna

Blank tej wędki ma umiarkowaną zbieżność i już przy wstępnych oględzinach, sprawia wrażenie zdecydowanie mocniejszego od producenckich deklaracji. Wstępne oględziny od razu też przynoszą konstatację, że kij jest zdecydowanie szybszy niż zapowiadany Medium Fast. Ktokolwiek miał do czynienia z innymi kijami z tej serii, nie powinien być tym faktem zaskoczony. Wszystkie wędki z tej serii są szybsze niż możemy wyczytać z ich danych katalogowych. Jak wędka ta sprawuje się w realnym użytkowaniu?

Kij z jednej strony szybki, z drugiej pięknie progresywny. Ta wędka pewnie wcina i świetnie trzyma ryby.

Po pierwsze, Kyorim Carza II w wersji MH to kij zdecydowanie mocniejszy niż deklaruje nam producent. Realny ciężar wyrzutowy tego kija oceniam na zakres od okolic 25g do mniej więcej 65g. W tym zakresie kij ładuje się odpowiednio, rzuca daleko i precyzyjnie, i posiada odpowiednią dynamikę.

Ponad 50g jerka na tym kiju nie robi wrażenia. Ten patyk może więcej.

Po drugie, kij ten jest Fastem (i to z tych szybszych). Blank tej wędki charakteryzuje się relatywnie wrażliwą, bardziej spolegliwą częścią szczytową i nieco mniej liniowym blankiem niż np. wersja M. Sprawia to, że kij sprawuje się nieco lepiej przy łowieniu na przynęty gumowe, niż wspomniana wyżej jego lżejsza wersja. Kij prezentuje dobrą progresywność blanku i dobrze pracuje pod rybą. W toku jego użytkowania nie zanotowałem najmniejszych problemów ze zwiększoną ilością spadów ryb.

TESTY UGIĘCIA:

Prawie kilogram na kiju, który pod tym obciążeniem prezentuje swoją dobrą progresywność.

Po trzecie, transmisja drgań jest tutaj na lepiej niż dobrym poziomie. Wszystkie kije z tej serii, z którymi miałem do czynienia, pewnie sygnalizują kontakt przynęty z drapieżnikiem czy podwodnymi przeszkodami. W tym wypadku, również nie ma powodów do narzekań. Kij umożliwia pewnie zacinanie w punkt i o to przecież chodzi.


Po czwarte… Do czego ten kij się nadaje?

Fuji „O”

Podobnie jak inne kije z tej serii wersja MH ma dość uniwersalną charakterystykę. Bardziej spolegliwy top, sugerować by mógł, że sprawdzić się on może przy łowieniu szczupaków na przynęty miękkie. Niemniej, niewielka długość tego kija, utrudnia nam podawanie lżej obciążonych i mniej lotnych przynęt gumowych, dedykowanych płytkiemu łowieniu szczupaków na większe odległości, co przydatne jest przy typowym obławianiu płytkich łąk podwodnych. W typowym jednak „chabaziowaniu”, gdy przynęty podawać musimy precyzyjnie pod konkretną trzcinę, kępę zielska, czy w upatrzoną lukę w grążelach, które z założenia niejako wiążą się z łowieniem na raczej bliższy dystans, kij ten sprawuje się po prostu świetnie.

Krótki dolnik ułatwia animację przynęt.

Wykorzystywałem tę wędkę również przy szczupakowym twitching’u. Sprawuje się przy tym dobrze, niemniej trzeba uwzględnić, że zakres wagowy obsługiwanych przynęt, ograniczy nam w tym wypadku ich wybór do największych dostępnych na rynku woblerów jak np. Kanata 160 od Megabass’a.

Jeśli twitching, to największym kalibrem…

Najwięcej jednak łowiłem tym kijem na jerki. Sprawował mi się on przy tym po prostu kapitalnie i dostarczył mnóstwo czystej wędkarskiej frajdy. Zakres CW, którym on dysponuje, wystarcza do komfortowego łowienia większością jerków w rozmiarach 10-13cm. Kij ten świetnie nimi rzuca, pozwala na zachowanie nad nimi pełnej kontroli i czystą zabawę towarzyszącą takiemu łowieniu. W tym sezonie większość szczupaków, które trafiłem na tego typu przynęty, złowiłem właśnie tym kijem.

14-centymetrowy Sweeper połknięty w całości… Lubię tę przynętę.

Oczywiście, przy łowieniu na większe wahadłówki, czy najcięższe modele szczupakowych obrotówek, (jak np. największe Pontoon’y21 czy Mepps Aglia 7), kij ten sprawował mi się również dobrze. To samo tyczyło się dużych przynęt typu VIB.
Jeden z moich znajomych, oglądając ten kij i oceniając go na sucho, zasugerował, że mógłby on sprawdzić się w ciężkim łowieniu sandaczy. Nie sprawdziłem tego, niemniej sugestia ta wydaje się dość ciekawa.

Pozostaje dokonać krótkiego podsumowania. Kyorim Carza II C682MH to wędka, za którą bez żadnych promocji trzeba aktualnie wysupłać jakieś 400 złotych. Za te pieniądze otrzymujemy bardzo dobry blank, uzbrojony w przyzwoite, markowe komponenty. Kij jest lekki i bardzo przyjemny użytkowo. Wytargałem nim z wody sporo szczupaków w różnych rozmiarach i nie ukrywam, że wędka ta wywarła na mnie jednoznacznie pozytywne wrażenie. Przy jakichś promocjach można go wyrwać nieco taniej, ale generalnie Kyorim nie rozpieszcza nas ostatnio jakimiś spektakularnymi obniżkami. Nawet jednak w tej cenie, kij ten prezentuje bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Kyorim ponownie, pokazuje, że nawet jego niedrogie serie kijów prezentują wysoką jakość wykonania i mają bardzo satysfakcjonujące walory użytkowe.

Bardzo fajna wędka…

Link do wędki na sklepie fabrycznym Kyorim:

https://bityl.co/Mkas

https://bityl.co/Mkav

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Test wideo tego zacnego patyka na moim kanale YouTube

PureLure Seabed SD-S762L – Maszynka do Drop Shot’a…

Jeden z kijów z serii Seabed już tutaj opisywałem. Czas na drugi, czyli pierwszy z tej linii wędek, który kupiłem. Na papierze wędki te wyglądają bardzo podobnie. Czy w praktyce też nie ma między nimi większych różnic? Są… Zainteresowanych zapraszam do lektury.

PureLure Seabed SD-762L

Gdy położymy oba te kije obok siebie, już na pierwszy rzut oka zauważamy pierwsze różnice. Główną z nich, która narzuca się naszej uwadze to spora różnica w grubości blanków tych kijów. Blank modelu S762L, ma zdecydowanie grubszy dolnik (11,3mm przy 9,2mm w wersji S752L+). Przy niemal identycznej długości kijów (228cm do 226cm) i zbliżonych średnicach topów (1,4mm do 1,3mm), blank tejże wersji ma znacząco większą zbieżność. To może nam sugerować nie tylko większy zapas mocy w dolniku tego kija, ale też inną charakterystykę pracy blanku.

Znacząca różnica w grubości dolników widoczna gołym okiem…

Mimo znaczącej różnicy w wyglądzie tych kijów, nie przekłada się to na znaczące różnice w masie. Opisywany kij waży realnie 99,9g (wobec deklarowanych 102,2g) co daje nieco ponad gram różnicy w porównaniu do wersji L+ (98,8g). Trzymając jednak tenże kij w ręce wydaje się nam, że różnica ta jest ciut większa. Po części może to oczywiście wynikać z autosugestii, ale bardziej składałbym to wrażenie na różnicę w wyważeniu tych wędek. Środek ciężkości wersji L jest nieco przesunięty do przodu w porównaniu do wersji L+. Kij delikatnie, ale w sposób zauważalny, ciąży ku szczytówce. Zjawisko to, nie występuje tutaj jednak w stopniu na tyle znaczącym, by było uciążliwe.

Poziom wykonania/wykończenia obu tych kijów jest tożsamy, czyli bardzo dobry. Zastosowane komponenty pochodzą od Fuji (uchwyt TVS i przelotki z serii Alconite). Wszystko jest zrobione tutaj jak trzeba, kije wyglądają bardzo efektownie i nie za bardzo jest się tutaj do czego przyczepić.

Fuji Alconite

Różnice pojawiają się, gdy porównujemy te wędki w praktycznym użytkowaniu i są one logiczną konsekwencją różnic konstrukcyjnych, które zauważamy. Model S762L to wędka bardzo szybka, wyposażona w delikatny spolegliwy top, za którym szybko włącza się mocny kręgosłup tego kija. To sprawia, że ma ona nieco „wklejankową” charakterystykę, czym różni się ona zauważalnie, od bardziej zrównoważonej charakterystyki delikatniejszego blanku w wersji S752L+.

TESTY UGIECIA:

Z tego zaś w prosty sposób wynika to, że kij w wersji L jest wędką o jeszcze bardziej specjalizowanej, opadowo-dropshotowej charakterystyce. Analogicznie też, zdecydowanie mniej będzie się on nadawał do innych spinningowych zastosowań, w których wersja L+ radzi sobie całkiem dobrze. Niemniej trzeba przyznać, że gdy dochodzimy do łowienia tym kijem metodą Drop Shot, ta specjalizacja sprawia, że pokazuje on przy tym pazury. Podobną sytuację mamy tu zresztą przy łowieniu w delikatnym opadzie.

Fuji TVS, dolnik Monocoque

Finezyjny top tego kija pozwala rzucać mu wabikami, których masa całkowita dołem w zasadzie pokrywa się z deklarowanymi przez producenta okolicami już 2,5-3g. Posiadany przez ten kij zapas mocy w blanku, pozwala mu bez problemów obsługiwać zestawy Drop Shot, których masa całkowita dobiega górą okolic nawet 20g. Kij pozwala na finezyjną prezentację niewielkich wabików, ale posiada na tyle mocny kręgosłup i jest tak cięty, że bez problemów pozwala skutecznie łowić oprócz okoni, również sandacze i to wcale niemałe.

Sandacze można łowić skutecznie na finezyjne kije, które wcale nie muszą przypominać działaniem kija od szczotki. Kluczem tutaj jest stosowanie bezwzględnie ostrych haków.

Ułatwia nam to dobra czułość tego kija. Transmisja drgań wydaje się co prawda subiektywnie minimalnie niższa niż w wersji L+, ale znajduje się ona na poziomie, który nie powinien budzić naszych zastrzeżeń. To czuły patyk umożliwiający bardzo przyjemne i skuteczne łowienie.

Finezyjny i mocny zarazem

Który, z opisywanych Seabed’ów podoba mi się bardziej? To kije podobne, ale jednak różne. Mi się bardziej podoba, delikatniejszy, lepiej wyważony, czulszy i bardziej uniwersalny L+. Niemniej w razie potrzeby nieco cięższego łowienia, tak w opadzie, jak i Drop Shot’cie, posiadający większy zapas mocy i sztywniejszy kręgosłup model L, dysponuje atutami, które dają mu ewidentne przewagi nad delikatniejszym, bardziej progresywnym „młodszym bratem” z serii. Zastanawiając się nad kupnem jednego czy drugiego, trzeba sobie samemu najpierw zadać podstawowe pytanie: Do czego ma mi służyć ten kij? I dopiero po odpowiedzeniu sobie na nie, podejmować decyzje…

Seabed w akcji…

Link do wędki na sklepie fabrycznym PureLure:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DEllhVV

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Favorite Blue Bird 732UL-S 2,22m 1-7g – Czyli po co komu kontrola jakości?

Kije sygnowane logiem ukraińskiego producenta Favorite, robią u nas sporo zamieszania. Na licznych forach i grupach dyskusyjnych, mnożą się entuzjastyczne opinie i oceny tego sprzętu. Seria wędek Blue Bird to chyba jedne z najbardziej hajpowanych kijów w ostatnim czasie. Czas temu miałem okazję je sobie pooglądać na jednych z targów wędkarskich. Pooglądałem, pomacałem, odstawiłem na stojak i pewnie bym do nich nigdy nie wrócił, gdyby nie liczne głosy widzów mojego kanału, którzy byli ciekawi mojej opinii na ich temat. Cóż… Skoro zainteresowanie było tak duże, trzeba było zareagować. Tak więc, wedle życzenia, proszę bardzo! Zapraszam na garść moich refleksji na temat Blue Bird’a…

Favorite Blue Bird

Blue Bird przyjeżdża do nas w skromnym pokrowcu, ozdobionym charakterystycznym logo z głową ptaka. W środku kryje się nasze wyczekiwane cudo – Blue Bird 732UL-S. Delikatny sprzęt z wklejaną szczytówką dedykowany lekkiemu jigowaniu. Czas na pierwsze oględziny i pierwsze wrażenia.

Nazwa zobowiązuje…

Kij ma 222cm długości. Wedle danych katalogowych powinien ważyć 79g. Oczywiście zweryfikowałem ten parametr. Waga elektroniczna pokazała mi równe 80g – jest OK. Waga deklarowana w zasadzie nie rozmija się z rzeczywistą. Kij jest lekki, niemniej jego wyważenie dość dalekie jest od ideału. Wędka ciąży ku szczytówce, niemniej przy tak niewielkiej masie całkowitej, można z tym jakoś żyć. Tragedii nie ma.

Waga, w zasadzie zgodna z deklarowaną…

Top wędki wieńczy delikatna, czuła, mocno spolegliwa wklejana szczytówka pomalowana na kolor biały. Jej średnica przy przelotce szczytowej wynosi 0,85mm. Blank wędki wykonano z carbonu 30T i przy dolniku ma on 8,8mm średnicy. Zbieżność blanku jest umiarkowana, podobnie jak jego średnica. Nie wygląda może topornie, ale też nie wydaje się nam szczególnie delikatny i finezyjny.

Krótka, delikatna i dość spolegliwa wklejka pomalowana na biało.

Wędkę uzbrojono w 9 przelotek na jednostopkowych ramkach. Producent chwali się w marketingowych opisach, że ringi te winny być analogami Torzite’ów od Fuji. Nie będę się do tych szumnych deklaracji odnosił. Papier przyjmie wszystko. Mogę się natomiast z pełną odpowiedzialnością odnieść do tego jak się prezentują te ringi na tzw. „oko” i jak wygląda jakość ich montażu.

Przelotki… Co do porównań do Torzite’ów, nie będę tego komentował…

Ringi na pierwszy rzut oka wyglądają ok. Jakość ich montażu zaś, wygląda jak jakiś ponury żart prowadzącego. Przelotki zamontowano krzywo i niechlujnie. Ringi nie trzymają się osi blanku, oraz nie trzymają linni prostej na nim. Skala ich myszkowania po blanku bardziej może się skojarzyć z kijem na poziomie bazaru, niż z wędką kosztującą prawie 400 złotych. Do tego dochodzi nam zdecydowanie niepowalająco zrobione lakierowanie omotek. Niejako na deser, w zakupionym przeze mnie egzemplarzu Blue Bird’a otrzymałem dorodną plamę z lakieru na blanku. Ręce mi opadły. Dawno nie miałem w rękach tak kiepsko wykończonej pod tym względem wędki. W kontekście jej ceny, sytuacja ta zahacza o poziom ciężkiej żenady. WSTYD I SROMOTA.

Tak się montuje przelotki w Favorite za prawie 400 złotych… Jeden obraz za tysiąc słów… Jaka piękna katastrofa…

Dolnik kija wyposażono w uchwyt kołowrotka Fuji IPS i charakterystyczne, ostro ścięte gripy z pianki EVA. Całość leży dobrze w ręku. Czy design dolnika jest atrakcyjny, czy nie, każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Ja, z całą pewnością mogę stwierdzić, że w pogoni za wyróżniającym się designem, projektant tego kija grubo rozminął się z zachowaniem funkcjonalności całego projektu.

Uchwyt IPS i charakterystycznie ścięty grip…

Co jest nie tak? Ostro ścięte gripy, za każdym razem gdy wędkę wstawiamy, bądź wyciągamy z typowego pionowego uchwytu rurowego (u siebie używam tych od Berkley’a) zahaczają nam o krawędź rury doprowadzając nas do szewskiej pasji. Co więcej, po kilku wyjazdach i związanych z tym licznymi uderzeniami piankowych gripów o krawędzie uchwytów, na wspomnianych gripach widać już pierwsze uszkodzenia pianki. Ci którzy łowią z brzegu, bądź nie używają takich uchwytów, pewnie problemu nie zauważą. U mnie problem ten wystąpił i oceniam go jako mocno uciążliwy.

Na piance widoczne już pierwsze uszkodzenia od uchwytów rurowych…

Jak Blue Bird sprawuje się w praktycznym użytkowaniu? Zacznijmy od akcji tego kija… Wedle informacji producenta kij ten powinien być X-Fast’em. W rzeczywistości do X-Fast’a Blue Bird’owi wiele brakuje, co jednak nie oznacza w tym przypadku nic złego. Blue Bird 732UL-S okazuje się delikatnym i finezyjnym Fastem, o przyjemnie progresywnym blanku. Kij z jednej strony pozwala dynamicznie animować niewielkie przynęty miękkie i pewnie wcinać okonie. Z drugiej strony pod relatywnie niewielkimi rybami bardzo przyjemnie się ugina i świetnie amortyzuje zrywy walczącej ryby. Ten kij świetnie trzyma ryby i gubi je bardzo rzadko.

Kij ładnie gnie się pod rybą. Blank jest dostatecznie szybki i mile progresywny.

Realne CW tego kija oceniłbym na zakres od okolic 2g, do okolic 10g. Dolna wartość tego parametru pozwala nam, już przy bardzo cienkich plecionkach (sam testowałem kij używając linki 0.2 PE), na rzuty wabikami na zadowalające odległości. Górna zapewnia jeszcze zadowalającą dynamikę w podbiciu. Generalnie realny zakres użytecznego CW należy w tym kiju ocenić pozytywnie.

TESTY UGIĘCIA:

Do omówienia pozostaje nam kwestia czułości tego kija, a jest to bez wątpienia najmocniejsza strona tej wędki. Transmisja drgań stoi tutaj na bardzo dobrym poziomie, szczególnie gdy uwzględnimy to na jakiej półce cenowej ta wędka się znajduje i jak niewysokiego modułu węgla użyto w konstrukcji tego blanku. Pod względem czułości kij ten mocno mnie zaskoczył na plus. W swojej kategorii cenowej kij ten prezentuje się pod tym względem bardzo dobrze. W tej kwestii nie ma się tutaj do czego przyczepić. Można tylko chwalić.

Babole, babole…

Pozostaje nam dokonać teraz jakiejś próby podsumowania… Favorite Blue Bird, w testowanej wersji, to kij pełen kontrastów. Z jednej strony mamy tu bardzo przyjemny w użytkowaniu, czuły, dostatecznie szybki, finezyjny blank, który daje w trakcie użytkowania dużo satysfakcji. Z drugiej strony, jakość wykonania tej wędki woła o pomstę do nieba. Wyważenie należałoby poprawić, zaś gripy so po prostu do wymiany, chyba, że kija tego nie będziemy używać na środku pływającym, wyposażonym w pionowe uchwyty wędek.

I kolejne…

Wędka ta dobitnie pokazuje jak można skutecznie obniżyć potencjał udanego blanku i do jak żałosnego efektu finalnego doprowadzić może brak sensownej kontroli jakości. Wołanie za ten kij około 400 złotych, przy tak marnym poziomie wykonania, to delikatnie mówiąc kpina i kiepski żart. Można jednak podejść do tematu inaczej. Można zażądać od sprzedającego by wybrał nam sensownie wykonany egzemplarz i wtedy można części tych problemów uniknąć, a wędka ta w tej cenie nabiera nieco więcej sensu. Wszystkim chcącym sprawić sobie Favorite’a, sugeruję uważnie oglądać dostępne egzemplarze, lub domagać się od sprzedawcy dokonania odpowiedniej selekcji. Jeżeli tego nie zrobicie, może w Wasze ręce, trafić takie cudo jak moje i, na moje oko, mina może wtedy niejednemu entuzjaście niebieskich ptaków mocno zrzednąć.

Montowany na gumowy oring uchwyt przynęty

Osobiście, sam nie do końca wiem co z tym fantem dalej zrobić… Zwykle po testach, jeżeli kij nie zostaje u mnie na dłużej, staram się jakoś go sprzedać i odzyskać część pieniędzy. W tym wypadku jednak, próba wciśnięcia komuś takiego wybitnego egzemplarza to jednak trochę wstyd. Jeśli ktoś od Favorite wpadnie tutaj, to informuję, że za wędkę zapłaciłem 380 złotych i chętnie odzyskam tę kwotę i odeślę kij „do domu”. Mój mail znajdziecie w zakładce „Kontakt”. Gwarantuję, że o fakcie wybawienia mnie od tego udanego egzemplarza rzetelnie poinformuję w osobnym wpisie. A tymczasem wszystkim życzę samego dobrego i by przelotki były proste, kije nieuwalone lakierami, a wyważenie wędek i ergonomia bez zarzutu. Eeeech… Ależ by było pięknie…

Blue Bird w akcji raz jeszcze…

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

PureLure Seabed SD-S752L+ 2,26m 2-10g – Rock Fishing po chińsku, w kraju nad Wisłą…

Seria wędek Seabed od chińskiego producenta PureLure, to kije dedykowane tzw. „Rock Fishing’owi”. Korzystając z promocji kupiłem Seabed’a w jednej wersji. Nim skończyłem jego testy dokupiłem drugiego. Dlaczego? Można się chyba domyśleć, że najwyraźniej wędki te zrobiły na mnie dobre wrażenie. W teście tym opiszę lżejszy z dwóch aktualnie posiadanych przeze mnie kijów z tej serii. Na moje oko, są to wędki, które zdecydowanie warto poznać…

PureLure Seabed S752L+

Zacznijmy może od tego, czym w ogóle jest ten cały Rock Fishing? Mówiąc krótko, jest to odmiana wędkarstwa morskiego, ukierunkowana na połów ryb rafowych (przeważnie raczej niewielkich). Łowienie to odbywa się przeważnie z brzegu (często skalistego, stąd nazwa techniki) i prowadzone jest przy pomocy dość szerokiego spectrum przynęt.

Szczupak na haku. Nieduży. Jakieś 60+…

Jakie wędki stosuje się do takiego łowienia? Kije te muszą połączyć w sobie kilka istotnych cech użytkowych. Wędki te muszą być jednocześnie na tyle finezyjne, by podać i poprowadzić relatywnie niewielkie i lekkie wabiki dedykowane niewielkim rozmiarom łowionych ryb. Z drugiej strony kije te muszą charakteryzować się posiadaniem dużego zapasu mocy, co wiąże się z tym, że ryby morskie, nawet te relatywnie niewielkie, potrafią być bardzo silne, a i ryzyko trafienia mocarnego przyłowu jest tutaj całkiem spore.

Dłuższy dolnik monocoque daje wędce balans i dobre oparcie dla dłoni tak przy rzutach, jak i holach ryb.

Wędki te muszą zapewniać bardzo dobre zasięgi rzutowe, rzecz bardzo istotną przy morskich połowach brzegowych. Powinny również posiadać czułość i ciętość odpowiednią do skutecznego łowienia metodą opadu.

Gdy wszystkie te wymagania zbierzemy do kupy, wygląd kijów z serii Seabed, staje się dla nas nieuniknioną konsekwencją tychże wymagań. Przyjrzyjmy się zatem modelowi S752L+ krok po kroku…

Fuji TVS

Wędka ta ma 226cm długości. Blank kija z jednej strony charakteryzuje się delikatnym, cieniutkim topem (1,3mm średnicy). Z drugiej, dolnik tego Seabed’a to już 9,2mm średnicy. Dolnik wykonano w technologii monocoque i jest on relatywnie dość długi. Taka konstrukcja wpływa na lepsze przenoszenie drgań przez tę wędkę i zapewnia dobry chwyt przy mocnych, dynamicznych rzutach, jak i przy holu silnych ryb. Nie bez znaczenia jest też wpływ tego dolnika na dobre wyważenie tej wędki, której ogólna masa jest niewielka. Producent deklaruje, że kij powinien ważyć 104g. Waga elektroniczna ujawnia, że opis producenta jest nie tyle dokładny, co przesadnie skromny. Kij realnie waży 98,8g. To ponad 5g mniej niż deklaruje producent. Brawo!

Waga ponad 5g niższa od deklarowanej.

Sam blank wykonano z carbonów o relatywnie wysokich modułach. Producent podaje, że zastosował do jego konstrukcji maty 36T (zamiennie w materiałach pojawia się tutaj carbon T1100G (!) ), oraz 40T. Całość wzmocniono efektownym krzyżowym oplotem i uzbrojono w 10 niewielkich przelotek firmy Fuji z serii Alconite, w ramkach typu K.

Fuji Alconite

Dolnik kija uzbrojono w uchwyt kołowrotka Fuji TVS. Całość prezentuje wysoki poziom jakości wykonania, a design tej wędki podoba mi się bardzo. Jest „charakterny” ale nieprzesadny i wygląda bardzo nowocześnie. To ładny, efektowny kij.
Kij ten na sucho wydaje się bardzo szybki. Wędka dobrze leży w dłoni (antyfani TVS’a będą mieli inne zdanie…) i jest dobrze wyważona. Teraz pozostaje powiedzieć jak ten konstrukt sprawdza się w praktycznym działaniu. A jest o czym opowiadać…

TESTY UGIĘCIA:

Kij z jednej strony bardzo szybki, z drugiej progresywny. Udane połączenie mocy i finezji.

PureLure Seabed S752L+ w praktycznym użytkowaniu okazuje się delikatnym i progresywnym X-Fast’em. Wysokie moduły węgla, układ warstw w blanku i oploty robią tutaj swoje. Wędka jest z jednej strony bardzo szybka i piekielnie cięta. Z drugiej strony, pod rybami pracuje bardzo dobrze i świetnie je trzyma. Top wędki nie jest przesadnie spolegliwy, całość gnie się płynnie bez jakichkolwiek punktów przesztywnienia. Do tego dochodzi nam dolnik, który dysponuje zapasem mocy wystarczającym do spokojnego mierzenia się ze sporymi rybami. Taka charakterystyka tego blanku sprawia, że w kiju tym drzemie bardzo duży potencjał uniwersalności. Na wielkość tego potencjału składa się też kolejna cecha tej wędki – jej realny ciężar wyrzutowy.

Efektowne, wzmocnione dodatkowym carbonem połączenia składów.

Producent deklaruje CW tej wędki na zakres od 2 do 10g. Dołem, w zasadzie opis pokrywa się z rzeczywistością. W momencie zbliżania się do wartości 2,5g całkowitej masy przynęty, kij ten zaczyna się ruszać i rzucać. W miarę wzrostu masy zastosowanych wabików i w toku stosowania bardziej wymagających pod kątem prowadzenia ich rodzajów, wędka ta pokazuje swoje pazury. W przypadku przynęt miękkich i łowienia w opadzie, kij na spokojnie, na pełnym komforcie, ogarnia jeszcze wabiki ważące około 15g. Do tej wartości dysponujemy pełną dynamiką podbicia i zacięcia. Ale myliłby się ten, kto uznałby, że na ogarnięciu tematu gum i opadu, możliwości tego kija się kończą. W toku testów, miałem okazję kawał czasu twitch’ować tym kijem i muszę stwierdzić, że pomimo sporej w kontekście twitch’owania długości, tak kija, jak i samego dolnika, sprawuje się on przy tym po prostu doskonale. Niska waga, bardzo dobry balans i świetna charakterystyka części szczytowej, sprawiają, że kijem tym kapitalnie animuje się tak niewielkie twitche okoniowe w typie DUO Realis Rozante 63SP, jak i konstrukcje sporo większe w typie Megabass Vision Oneten Jr. mierzący przecież 98mm i ważący już 10,5g. Seabed zapewnia nam dynamiczne i bardzo przyjemne łowienie tego typu wabikami co, nie ukrywam, okazało się dla mnie lekkim zaskoczeniem.

Delikatny top wędki nie jest przesadnie spolegliwy, co sprawia, że kij dobrze radzi sobie z lekkim twitching’iem.

Wędka ta daje sobie radę również przy łowieniu na przynęty typu crank czyli wirówki, cykady czy wirujące ogony. Akcja tej wędki i bardzo udany balans pomiędzy finezją i zapasem mocy, czynią z niej prawdziwego multitoola, jeśli idzie o lekki spinning. Kij ten wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Mając za sobą wcześniejszy kontakt z Seabed’em S762L (który jest kijem o zdecydowanie innej charakterystyce i stanie się bohaterem jednego z najbliższych testów) nie spodziewałem się czegoś takiego. Pozytywnego obrazu całości dopełnia czułość tego kija, która stoi na bardzo dobrym poziomie, oraz świetne zasięgi rzutowe. Pod wszystkimi najważniejszymi względami, kij ten okazuje się wędką kompletną – pozbawioną jakichkolwiek znacząco słabszych punktów.

Efektowny z każdej strony…

W toku testów tej wędki przerobilem szerokie spectrum okoniowych technik połowu i kij ten sobie z nimi wszystkimi dobrze radził. Trafił mi się też dzień, gdy zostałem zmuszony do tego by, niechętne większym przynętom szczupaki, łowić w sposób celowy tą właśnie wędką, na niewielkie przynęty gumowe i woblerki twitchingowe, które były remedium na niewielką aktywność ryb. Łowiąc w ten sposób ,bardziej martwiłem się o wytrzymałość dedykowanej okoniowaniu plecionki i cieniutkich wolframów niż o całość kija. Zapas mocy w dolniku pozwala na sprawne hole całkiem sporych ryb. W rękach wprawnego spinningisty ten kij to bardzo skuteczne i uniwersalne narzędzie.

Logo w kształcie lisiej głowy zaczyna się jednoznacznie kojarzyć z ciekawymi produktami.

PureLure Seabed w opisywanej wersji, aktualnie jest wyceniany na srogie 850 złotych. Przy częstych u tego producenta promocjach na jego firmowym sklepie, można jednak wyrwać te kije w cenach bliskich okolicom 400 złotych. Kupienie takiej wędki za takie pieniądze, należy potraktować jak bogaty prezent od Świętego Mikołaja. Stosunek jakość-cena jest po prostu miażdżący. Zwykle staram się tonować mój entuzjazm w trakcie pisania testów, ale w tym przypadku, nie widzę sensu silenia się na powściągliwość. Seabed w tej wersji to po prostu świetny kij, za śmieszne pieniądze. Koniec i kropka! Dociera to do mnie tym dobitniej, że dzisiaj właśnie dotarł do mnie, kupiony na testy, popularny, mocno hajpowany kij, dostępny na naszym rynku za podobne pieniądze. I tak teraz siedzę sobie i patrzę na tę bidę, i zastanawiam się, czy mam ochotę tracić te rzadkie dla mnie dni nad wodą na testowanie tego czegoś… Cóż… Decyzja zapadła. Wyniki poznacie za czas jakiś…

Świetna wędka…

Link do PureLure Seabed na sklepie firmowym:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DlAjGIb

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Wideorecenzja na moim kanale YouTube. Zapraszam do wspierania budowy kanału. Proszę o polubienia, subskrypcje, słanie materiału dalej i komentarze pod nim. Będę wdzięczny również za wsparcie mnie symboliczną, wirtualną kawą.