Serdecznie zapraszam do oglądania bo napracowałem się przy tym materiale i zresztą nie tylko ja. Mam nadzieję, że oprócz wiedzy, da Wam chociaż ułamek tej radochy i satysfakcji jaką ja miałem pracując nad nim. 🙂
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Serdecznie dziękuję moim Przyjaciołom, Danielowi i Emilce, oraz mojej kochanej żonie Madzi za nieocenioną pomoc przy kręceniu tego filmu. Bez Was by go nie było.
Handing wzbudza spore zainteresowanie swoimi kijami wśród miłośników chińskiej myśli technicznej, oferując kije o interesującym designie i atrakcyjnych cenach. Model Magic L to jeden z najtańszych kijów w ich ofercie. Gdyby nie to, że niektórzy zaczęli porównywać go z Kuying’iem Teton’em, pewnie nigdy nie zwróciłbym na niego uwagi. A tak zwróciłem, kupiłem i miałem okazję nad wodą solidnie wyczochrać. Teraz mogę Wam co nieco o nim opowiedzieć.
Na pierwszy rzut oka od razu stwierdzamy, że Magic L to kolejny kij w stylu japan trout zza Wielkiego Muru. Krótka, pełna korkowa rękojeść. Insert imitujący naturalne drewno. Krótki, mięsisty blank o niewielkiej zbieżności, wykonany z carbonu 30T. Wszystko się tu zgadza. Tymczasem spotkałem się z wieloma opiniami reklamującymi tę wędkę jako rewelacyjną okoniówkę. Hmmmm…
Kij mierzy 180cm. Przy przelotce szczytowej blank ma 1,23mm średnicy. Przy dolniku suwmiarka pokazuje 7,46mm. Całość uzbrojono w 7 przelotek. Szczytowy ring to Alconite. Reszta to Fuji „O”. Montaż ringów wygląda nieźle. Jak na budżet na poziomie 150zł nie ma się czego czepiać.
Kij jest lżejszy o 5g niż deklaruje producent. Waga pokazała mi 85,1g. Pod tym względem też nie jest źle.
Dolnik zaskakuje. Nie tylko wygląda przyzwoicie, ale wyposażono go w pokrętło docisku kołowrotka chodzące z wyraźnym, przyjemnym dla ucha klikiem. Takie rarytasy w takim budżecie? Tego jeszcze nie grali…
Jak się prezentuje akcja tego kija? Handing opisuje poszczególne kije z tej serii jako Fast’y i Medium Fasty. Ten konkretny model winien być Fast’em. Zdjęcia ugięć to potwierdzają. To niezbyt szybki Fast.
TESTY UGIĘCIA:
Jak się tym łowi? Jak to pracuje? Trout li to, czy jednak okoniówka? No to po kolei… Blank tej wędki jest przy wspomnianej już szybkości, konstruktem przyjemnie mięsistym i dość dynamicznym. Tubularna szczytówka przy swojej niewielkiej średnicy jest dość czuła, a sam blank przyjemnie progresywny i chętnie gnie się głęboko pod obciążeniem. Do tego transmisja drgań jest na zaskakująco przyjemnym poziomie jak na kij z tak niskiej półki cenowej.
Realne, szerokie CW kija okazuje się całkiem dobrze pokrywać z deklaracjami producenta. Blank kija potrafi już ładować zadowalająco przynęty, których masa rzeczywiście oscyluje w okolicach 1,5g. Górą ten delikatny, ale jednak mięsisty patyczek daje radę miotać jeszcze sensownie wabikami ważącymi nawet 11g.
Wszystkie te dane powinny nam dać prostą odpowiedź na pytanie jakie jest przeznaczenie użytkowe tego kija. Potwierdza się nam tutaj zasada Brzytwy Ockhama czy też, jeśli wolicie inne ujęcie, zasada, która sugeruje nam zakładać, że jeśli coś wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka i chodzi, pływa i lata jak kaczka, to najprawdopodobniej jednak jest kaczką.
Magic L to typowy kij typu japan trout, przeznaczony do łowienia na niewielkich ciurkach przy pomocy przynęt typu crank. Świetnie poradzi sobie z niewielkimi woblerkami, błystkami, cykadami czy wirującymi ogonkami. I o ile tylko będziemy się takich przynęt trzymać, to i z łowieniem okoni kijek ten też sobie całkiem nieźle poradzi. Jeśli zaś nie spróbujemy łowić zbyt głęboko, to i okoniowe gumki tym też jakoś w miarę sprawnie uciągniemy, co sam też zresztą robiłem w trakcie testów.
Daleki jednak jestem od tego by uznać ten kij za optymalne rozwiązanie przy łowieniu okoni bo do takich zastosowań lepsze są jednak w mojej opinii kije o innych parametrach. Jednocześnie muszę przyznać, że jak na tak niski budżet, to Handing Magic L jest troutem zaskakująco przyjemnym użytkowo, a do tego całkiem nieźle wyglądającym.
Na koniec zaś, zamykając temat tego kijka i odnosząc się do tego, jak się on prezentuje na tle wspomnianego Kuyinga Tetona do którego bywa namiętnie porównywany (w wersji L, bo ten byłby najbliższy parametrami), to informuję, że mając do wyboru jeden czy drugi, bez chwili zastanowienia wybrałbym Teton’a. Bo jest szybszy, dłuższy i całościowo jest produktem z wyższej moim zdaniem półki, co niestety znajduje swoje odzwierciedlenie w jego cenie. Cóż… Czyli jak zawsze – Coś za coś.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Przed momentem mieliśmy test wersji do 8g tej wędki, dlatego nie będziemy się zbytnio rozpisywać na jej temat. Ciekawych ogólnych szczegółów serii zapraszam do lektury i oglądania poprzedniego materiału.
W tym tekście skupimy się na cechach właściwych tego konkretnego modelu i konkretnego egzemplarza. Kijek ma 198cm długości. Na blanku umiejscowiono 8 przelotek. W przeciwieństwie do testowanego egzemplarza wędki do 8g, w tym egzemplarzu blank jest prosty a montaż przelotek wykonano poprawnie.
Waga całości pokrywa się z deklaracjami producenta. Kij realnie waży 70,7g.
Blank ma bardzo małą średnicę i zbieżność. Wklejana szczytówka przy przelotce szczytowej ma 0,70mm średnicy. Przy dolniku suwmiarka pokazuje równe 5,40mm.
Generalnie wykonanie kijka zachęcało po jego pierwszych oględzinach do pochwalenia go. Niestety, w trakcie testów doszło do sytuacji, która zburzyła ten sielankowy obraz. Szczegóły na końcu testu.
Kijek jest przyjemnie lekki i dobrze wyważony. Operuje się nim lekko i przyjemnie.
Blank tego patyczka to bardzo przyjemny fast.
TESTY UGIĘCIA:
Wklejana szczytówka ma sporo sztywności i dobrze współpracuje z górą blanku. Kijek ma sporo ciętości jak na taką witkę, bardzo dobrze pracuje pod rybą, dobrze też ładuje wabiki w dość szerokim zakresie wagowym. Generalnie praca tego kija podoba mi się zdecydowanie bardziej niż wersji do 8g. Jest bardziej finezyjna. Pozwala łowić przyjemniej i precyzyjniej animować wabiki oraz zapewnia lepszy kontakt z przynętą. Transmisja drgań jest tutaj na zauważalnie lepszym poziomie niż w testowanym modelu do 8g. Jak na swoją półkę cenową, trzeba ocenić, że jest ona na poziomie wyższym niż zadowalającym.
Realne CW kija daje nam dość szerokie pole do popisu. Dołem jesteśmy już w stanie sensownie łowić wabikami, których masa oscyluje nieco poniżej 1g. Górą kij zachowuje dostateczną dynamikę by obsługiwać przynęty miękkie, których masa dochodzi do okolic 7g. Mifinek dobrze radzi sobie również z niewielkimi cykadkami, obrotówkami czy wirującymi ogonkami. Oczywiście w przypadku tego typu przynęt, raczej nie będziemy przekraczać ich masy sięgającej 5-6g. Kijkiem przyjemnie się jiguje na niekoniecznie głębokich łowiskach. Ma też potencjał do szurania nim po dnie. W budżecie lekko przekraczającym 100zł w promocjach, ten kijek byłby kapitalnym wyborem na lekką, uniwersalną wędkę okoniową. Byłby, gdyby nie…
Niestety, testowany egzemplarz zaliczył wpadkę techniczną, którą zakwalifikowałbym do typorodzaju tych krytycznych. W trakcie wykonywania zdjęć ugięć wędki zaobserwowałem rozklejanie się/odchodzenie wierzchniej maty węglowej z blanku wędki. To stawia pod dużym znakiem zapytania jakość wykonania tego konkretnego blanku/bądź całej partii. Usterkę zgłosiłem sprzedawcy (Mifine Fishing Factory Store) – Reklamacja została uwzględniona. Kij został odesłany sprzedawcy na jego koszt, a ja otrzymałem pełny zwrot pieniędzy.
To drugi Microbite Ajing na testach u mnie. Drugi też, w którym występują problemy z jakością wykonania. Skłania to mnie do zachowania pewnej powściągliwości jeśli idzie o optymizm moich ocen kijów z tej serii bo, statystycznie rzecz biorąc, jak na razie, za dobrze to nie wygląda. Czas na podsumowanie.
Przy cenie niewiele przekraczającej w promocjach przysłowiową stówkę, Mifine Microbite Ajing w wersji 0,5-5g to użytkowa gratka dla miłośników lekkiego łowienia. W tym budżecie kijek technicznie oferuje nam bardzo dużo. Mi osobiście łowiło się nim bardzo przyjemnie, a to nie jest wcale takie oczywiste przy kijkach z tej półki. Wszystkie te pochwały jednak należy przyjmować z zastrzeżeniem, że trzeba tu jeszcze trafić dobry egzemplarz. Niestety, wygląda bowiem na to, że ten bardzo sympatyczny produkt cierpi na typowy budżetowy syndrom loteriozy jakościowej. Kupując go, trzeba sobie z tego zdawać sprawę i być przygotowanym na to, że może nas spotkać niemiła niespodzianka. Czy mimo to warto zaryzykować te w sumie niewielkie przecież pieniądze i sobie go sprawić? Na to pytanie, każdy już musi sobie odpowiedzieć sam.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Ależ hajp jest na te patyczki. Kijki momentami do kupienia w cenie około 150 złotych, a szumu u nas wokół nich tyle jak co najmniej przy premierze nowego modelu Dacii w gazie. No dobra… Mam dwa modele z tej serii. Test pierwszego przed Wami. Zapnijcie pasy i jedziemy.
Chiński specjalista od robienia kijków do najlżejszego łowienia czyli Mifine, stwierdził najwyraźniej, że hasło Ajing jest ciągle poszukiwane i pożądane przez klientów, i postanowił wypuścić własną na temat Ajing’a wariację. Odpowiedzią na takie zapotrzebowanie jest seria Microbite Ajing.
Opisywany kijek mierzy 210cm długości. Przy pierwszych oględzinach rzuca się w oczy bardzo cienki blank, o bardzo niewielkiej zbieżności, co w kontekście nazwy (czyli Ajing) oraz opisu CW (czyli 1-8g) wzbudzać może lekką konsternację. Producent chwali się zastosowaniem tutaj carbonów o wysokich modułach 40T i 46T. Cienka wklejka zastosowana w tym modelu ma przy przelotce szczytowej dość typową średnicę 0,70mm. Przy dolniku mamy zaś jedynie 6,38mm. Miłośnicy wędek o blankach grubości wkładów do długopisu powinni być zachwyceni. 😉
Dolnik ma raczej długość optymalną. Uzbrojono go w charakterystyczny uchwyt kołowrotka. Niektórym on się podoba. Inni marudzą, że jest śliski i zimny. Ja mam wobec niego odczucia dość ambiwalentne. Ani mnie on nie zachwycił, ani mi on nie przeszkadza. W ręce leży zadowalająco. Nie ma tendencji do luzowania się. Innymi słowy – Może być…
Kij występuje w dwóch wersjach zbrojeniach jeśli idzie o przelotki. Do wyboru mamy wersję uzbrojoną w budżetowe Fuji „O” oraz DKK w tytanowych ramkach. Do testów kupiłem tańszą wersję na Fuji. Montaż przelotek zaliczył w tym egzemplarzu wpadkę. Ringi nieco myszkują po blanku. Żeby dopełnić obrazu trzeba zauważyć też, że sam blank jest krzywy. W sieci pełno zachwytów nad wysoką jakością wykonania tych patyków. Pozwolę sobie się do tego entuzjastycznego chóru nie przyłączyć. Na moje oko, zachwycać się nie ma czym.
Wyważenie kijka jest poprawne. Waga niska. Testowany Microbite realnie waży 74,9g. W tym budżecie to świetny wynik. Mimo niedoróbek, biorąc pod uwagę bardzo niski budżet jaki na niego należy przeznaczyć, kij robi zachęcające wrażenie. Czas na wyniki testów nad wodą.
Producent deklaruje akcję tego kija jako Fast. Testy ugięć jak zawsze weryfikują te twierdzenia. Możemy stwierdzić, że Microbite jest rzeczywiście, niezbyt szybkim, delikatnym ale jednak jeszcze Fast’em.
TESTY UGIĘCIA:
Konstrukt ten, w kontekście dopiska „Ajing” w nazwie, nie jest typowym dla Ajing’ów rozwiązaniem. Mamy tu co prawda dość sztywną, nie poddającą się zbyt ochoczo wklejaną szczytówkę, ale zamontowano ją w blanku zaskakująco spolegliwym i pozbawionym charakterystycznego dla Ajing’ów kręgosłupa. Owocuje to płynnym ugięciem całości bez widocznego przesztywnienia, oraz tym, że kij pod niewielkimi już rybami schodzi w głębsze ugięcia, dobrze je trzymając. Ma to jednak też swoje inne konsekwencje.
Wędce brakuje charakterystycznej dla Ajingów ciętości i jadowitości. Nie zapewnia ona dostatecznej dynamiki do agresywnej animacji wabików z wyższych partii realnego CW kija. Sztywna, niezbyt finezyjna (mimo niewielkiej średnicy przy topie) wklejka, trochę niweluje te niedostatki, niemniej kuleje przy próbach łowienia na najlżejsze przynęty. Dzięki spolegliwemu blankowi kij nieźle się ładuje przy rzutach lekkimi wabiami, ale wspomniany, niezbyt finezyjny ,top, bardzo przeciętnie sprawuje się przy najdelikatniejszej dłubaninie.
Realne CW tego kija szacuję na zakres od 2 do 8g. Dołem charakterystyka szczytówki skutecznie obrzydza nam próby schodzenia niżej. Górą, spolegliwy, pozbawiony kręgosłupa blank również ma swoje wyraźne ograniczenia. Jeżeli jednak podejdziemy do tej nieco dziwnej całości, jak do dość uniwersalnego sprzętu do lekkiego łowienia okoni w kategorii budżetowej, to Microbite okazuje się mieć sporo sensu. Przyzwoicie pozwala obsłużyć dość szerokie spektrum wabików, waży niewiele, wygląda sympatycznie. W trakcie testów pracował u mnie z niewielkimi wabikami gumowymi, okoniowym żelastwem do okolic 5-6g masy oraz lekkimi zestawami Drop Shot. W każdym przypadku dało się tym całkiem nieźle łowić, w każdym też jednak, nie było optymalnie. Suma różnych kompromisów jest tu jednak zauważalna.
Czułość wędki jest zadowalająca. Jak na ten budżet można ją nawet pochwalić, niemniej określanie tej wędki mianem elektrycznej to po prostu nadużycie. O ile jeszcze brania ryb są szybkie, to nawet gdy są to delikatne uderzenia niewielkich rybek, kij przenosi je dobrze. Przy braniach powolnych i leniwych ujawniają się jednak jego niedostatki. Podobnie ma się sytuacja przy delikatnych kontaktach z dnem i podwodnymi przeszkodami. Cudów nie ma choć czasami bardzo chcielibyśmy w nie wierzyć.
Mifine Microbite Ajing w testowanej wersji to bardzo przyjemny, budżetowy patyczek do lekkiego łowienia okoni. Wędeczka ta jest wdzięczna i dość uniwersalna pozwalając nam na przyjemną zabawę z pasiakami. Sęk w tym, że jeżeli szukamy doznań charakterystycznych dla typowych kijów typu Ajing, to musimy ich jednak poszukać gdzie indziej, bo Mifine Ajing’iem jest w zasadzie tylko z nazwy. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że szukając okoniówki w tak niskim budżecie, patyczek ten jest jak najbardziej wart uwagi, bo za takie pieniądze oferuje on jednak całkiem sporo. Jestem przekonany, że wielu użytkowników, jest bądź będzie z tych kijków bardzo zadowolonych, czego im wszystkim serdecznie życzę.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Ta seria wędek wzbudziła spore zainteresowanie gdy parę lat temu pojawiła się na naszym rynku. Teraz choć została zastąpiona przez inne, na rynku pierwotnym pojawiają są jeszcze jej niedobitki, które, o dziwo, ciągle trzymają cenę. A ta, tak w momencie debiutu, jak i później, nie była niska, zwłaszcza w porównaniu do cen konkurencji o podobnej specyfikacji. Od czasu do czasu, kije te wypływają też na rynku wtórnym. Wykorzystując fakt, że mój kolega Paweł jest zadowolonym użytkownikiem tego kija, postanowiłem się na własnej skórze przekonać o co z nim chodzi… Gdybyście kiedyś natknęli się na takowy i zastanawiali czy go nie kupić, mogę się podzielić swoimi wrażeniami z tej ciekawej dla mnie podróży do nieodległej przeszłości…
W4 Powercast… Cena na poziomie 800 złotych, sztywny pokrowiec w zestawie, elegancki korkowy dolnik… Ten kij zwracał na siebie uwagę. Smukły blank o niewielkiej zbieżności prezentował się dobrze – przy przelotce szczytowej 2,8mm średnicy. Przy dolniku to tylko 11,40mm. Z uzbrojeniem jednak w tej cenie szału nie było… Może Fuji ACS na dole był jeszcze OK, ale przelotki od Seaguide’a w tym budżecie nie urywały niczego… Niemniej masa, ergonomia i wyważenie całości były dobre.
Trzeba przyznać, że dobrze to leży w ręce. Dolnik długi w sam raz. Blank od pierwszego momentu sprawia niezbyt szybkiego, dość mięsistego konstruktu, który powinien giąć się głęboko i raczej na pewno nie powinien być niedoszacowany. Jak W4 w tej wersji pracuje?
Akcję kija widzicie na zdjęciach ugięć. Kij gnie się pokornie i ochoczo. Coś z pogranicza Moderate i Moderate Fast…
TESTY UGIĘCIA:
Jak prezentuje się realne CW? Westin opisał ten kij na zakres 40-130g i wygląda na to, że Westin wiedział co pisze. Dołem okolice 40g już uruchamiają ten kij. Górą, deklarowane 130g to dość realna dla mnie granica komfortu. Można mu jeszcze na upartego ze 20g górą dorzucić i on tym nawet jakoś miotnie, ale jak dla mnie, przy wabikach o tej masie, na pełnym dystansie rzutu, wolałbym mieć sztywniejszy, szybszy kij gwarantujący większą dynamikę zacięcia i większą precyzję rzutu.
Jak to pracuje pod rybą? Chętnie i głęboko. W wypadku tego kija nie jest potrzebny metrowy krokodyl, by zmusić go do pracy. To sprawia, że kij ten całkiem dobrze trzyma wcięte ryby już w mniejszych i średnich rozmiarach. Wędka pracująca w ten sposób, dobrze sprawdzi się przy obławianiu płytkich łąk podwodnych szczupakowymi gumami, swimbaitami, większymi wahadłówkami czy woblerami typu crank. Okupione jest to jednak jedynie zadowalającą czułością kija, który tym parametrem nie powala. Czułość ta spokojnie wystarcza na tego typu łowienie, ale choćby nawet budżetowe SG4 wypada tu moim zdaniem od Westina lepiej.
W4 pierwszej generacji to przyjemny w użytkowaniu i miły dla oka kij. Dobrze ładuje już relatywnie lekkie wabiki i dobrze rzuca. Pozwala łowić długo bez wyraźnego dyskomfortu. Sporo wybacza w trakcie holu i dobrze trzyma ryby jak na kij o takiej mocy blanku. Sprawdzi się jako pierwszy kij „pod kotlety” o ile traficie go w atrakcyjnej cenie z drugiej ręki lub na wyprzedaży z dna magazynu. Niemniej, gdyby ktoś teraz zaproponowałby mi zakup takiego nowego za 800 złotych, to ja zdecydowanie mówię: Nie. Dziękuję. Cena taka jest moim zdaniem nie do końca adekwatna do tego co kij ten sobą prezentuje… I chyba zawsze taka była.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Robinson przez ostatnie lata zrobił spore postępy jeśli idzie o swoją ofertę wędek spinningowych. W ich portfolio pojawiło się sporo całkiem sensownych użytkowo i jednocześnie rozsądnie wycenionych modeli. Topowa seria Diaflex, doczekała się swojej topowej reprezentacji, celującej w segment kijów, których cena przekracza tysiąc złotych. Kije te określono mianem Limited Edition, zaś ich pojawienie się wywołało spore zaciekawienie wśród spinningistów i miłośników marki. Dzięki uprzejmości mojego widza i czytelnika Jarka, dostałem możliwość przetestowania jednego z „Limited’ów”. Serdecznie zapraszam do zapoznania się z rezultatami tychże testów.
Limited przyjeżdża do nas zawinięty w taki sam skromny pokrowiec jak kije z serii Diaflex Speeder. Jedynie opis na materiale informuje nas, że zawartość pokrowca to towar ze zdecydowanie wyższej półki.
Pierwsze wrażenie po wzięciu kija do ręki jest bardzo dobre. Wędka jest lekka jak piórko i świetnie leży w ręce. Delikatny blank jest na sucho bardzo szybki. Drobniutkie zbrojenie dodatkowo zwiększa wrażenie finezyjności tego konstruktu.
No to z czego i jak to zrobiono? Mierzący 189cm blank wykonano wedle producenta z carbonu 90mln PSI. Kij jest konstrukcyjnie wklejanką. Przy przelotce szczytowej delikatna wklejana szczytówka ma 0,70mm średnicy. Przy dolniku kij ma 9,27mm. Zbieżność blanku jest spora co między innymi może tłumaczyć jego dużą szybkość.
Wędkę uzbrojono w 10 maleńkich ringów Fuji Torzite. Ich niewielkie rozmiary oszczędzają na masie, ale też ograniczają rozmiar kołowrotków jakie dokręcimy do tego kija i sugerują nam zastosowanie najcieńszych plecionek. Chciałoby się by zbrojenie kija, mającego być wizytówką możliwości firmy było doskonałe. W przypadku jednak tego, sygnowanego indywidualnym numerem 13 egzemplarza, coś jednak poszło nie do końca dobrze.
Dolnik ma optymalną długość i wykończony został szkieletowym uchwytem kołowrotka od Fuji wyposażonym w piankowy insert. Minimalistyczne gripy również wykonano z pianki.
Całość jest bardzo lekka. Producent deklaruje masę kija na poziomie 51g. Testowany egzemplarz waży realnie 50,5g. To wynik na poziomie, którego nie powstydziłaby się wysokopółkowa konkurencja.
Jak ten kij sprawuje się w trakcie użytkowania? Zacznijmy od akcji. Producent deklaruje, że omawiany kij jest Fast’em. W mojej opinii nie do końca oddaje to charakter tej konstrukcji. Wędka ta jest finezyjnym, delikatnym, ale jednak rasowym X-Fast’em.
TESTY UGIĘCIA:
O charakterze tej wędki decyduje połączenie bardzo szybkiego blanku z delikatną wklejaną szczytówką. Szczytówka ta nie jest jednak typowym Hard Solid’em o sporej sztywności, jakimi raczy nas w tym segmencie konkurencja. Top Diaflexa Limited jest bardziej spolegliwy, poddając się zdecydowanie chętniej pod niewielkimi obciążeniami. To zaś niesie za sobą konkretne konsekwencje użytkowe.
CW kija opisano na zakres 0,5-6g. Opis ten należy uznać za poprawny. Górą przy przynętach miękkich wędka zachowuje dynamikę do okolic 6g. Dołem, delikatna spolegliwa wklejka, rzeczywiście pozwala ładować i obsługiwać wabiki, których masa zaczyna się już od okolic 0,5g. W przypadku jednak niewielkich przynęt metalowych generujących spore opory w wodzie, w typie małych cykad czy wirujących ogonków, nie zapewnia nam takiej sztywności i dynamiki jak wspomniane Hard Solid’y, co nieco zawęża nam spektrum wabików, którymi możemy się w pełni skutecznie posłużyć tym kijem. Nie wyklucza to jednak skutecznego użycia ich najmniejszych modeli (takich ważących w okolicach 4g…) Ta sama wklejka jednak, dzięki swojej większej spolegliwości, ułatwia zassanie przynęty w przypadku leniwych, delikatnych brań niewielkich ryb. Czyni to z niej przede wszystkim świetne narzędzie do szurania po dnie najdrobniejszymi, i najlżejszymi wabikami silikonowymi.
Bardzo szybki blank, prezentuje dobrą progresywność i dobrze trzyma rybę. Dolnik ma zapas mocy pozwalający się mierzyć spokojnie z dużymi okoniami. Kijem tym generalnie łowi się bardzo przyjemnie, niemniej zastosowane rozwiązania konstrukcyjne mają też inne konsekwencje. Transmisja drgań tej wędki, pozostając na bardzo dobrym poziomie, odstaje nieco od Hard Solid’owej konkurencji w segmencie. Miękki top tłumi nieco sygnały kontaktu przynęty z podwodnymi przeszkodami czy drapieżnikami. Szczególnie zauważalne jest to przy leniwych, delikatnych braniach. Zahaczając o kategorię „kijów elektrycznych” Diaflex Limited prezentuje jednak pewne ograniczenia. Coś za coś…
Robinson Diaflex Perch Spin Limited Edition to bardzo przyjemny sprzęt o sporych walorach użytkowych. Pozostaje pytanie czy warty jest 1250 złotych jakie trzeba za niego zapłacić? I na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzeć sam, patrząc przez pryzmat swoich osobistych preferencji. Wybór kijów w tym i zbliżonym budżecie mały przecież nie jest. Ja osobiście, doceniając zalety tego kija, jakiejś szczególnej mięty do niego nie poczułem. Czegoś mi zabrakło do tego, by wzbudzić we mnie rządzę posiadania takowego. Jednocześnie jestem jednak przekonany, że kij ten ma bardzo zadowolonych użytkowników, którzy będą go jednoznacznie chwalić. I o to chodzi. Dobrze, że się różnimy. Dzięki temu nie ma nudy.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Seria tych wędek reklamowana jest nas jako pierwsza na rynku oferowana w tej cenie linia wędek, których blanki zbudowane są z udziałem carbonu T1100G. Pomijając fakt, że pierwszy był Dragon z serią Millenium MTX, trzeba przyznać, że w cenie w jakiej Totem’y są u nas sprzedawane, mają one całkiem sporo do zaoferowania. A na pewno sporo ma do zaoferowania model 682SUL-HS. Przyjrzyjmy mu się bliżej…
Favorite Totem
Favorite Totem 682SUL-HS to wędka, która wygląda dobrze. Blank mierzy 204cm długości. Jest smukły, finezyjny i posiada niewielką zbieżność. Wklejana szczytówka typu Hard Solid ma przy przelotce szczytowej 0,70mm średnicy. Przy dolniku blank ma średnicę 8,30mm. Do wykonania go wykorzystano carbony 40T i T1100G. Dolnik wędki w okolicach chwytu wzmocniono efektownym oplotem.
Wędkę uzbrojono w 8 przelotek z insertami z dwutlenku cyrkonu. Ringi wyglądają całkiem dobrze, choć producent nie chwali się tutaj żadną znaną marką.
Dolnik uzbrojono uchwytem kołowrotka wykonanym z carbonu, swoją koncepcją nieco nawiązującego do VSS’a. Uchwyt ten jest bardzo wygodny i działa bez zarzutu.
Całość wykończono też gripami z pianki EVA. Jak z jakością wykonania? Cóż… Favorite ponownie nie popisał się jeśli idzie o kontrolę jakości. Kij uzbrojono nie po kręgosłupie efektem czego top blanku w sposób zauważalny ucieka nam w bok. Gdyby nie to, byłoby całkiem ok, a tak, chcąc nie chcąc, muszę to odnotować. Szkoda.
Kij pod względem użytkowym na pierwszy rzut oka robi bardzo dobre wrażenie. Blank jest szybki i bardzo cięty. Ergonomia doskonała. Wyważenie całości ok, a masa niska. Wędka realnie waży 68,4g. W tej półce cenowej to bardzo dobry wynik. Rzadko mi się zdarza, żebym po pierwszym kontakcie z wędką miał tak dużą ochotę sprawdzenia jej nad wodą, a w tym wypadku tak właśnie było. No to jak się tym Totem’em łowi?
Zacznijmy od akcji wędki. Producent zapowiada nam X-Fast’a i go dostajemy. Totem w tej wersji to kij bardzo szybki.
TESTY UGIĘCIA:
Opisywany Totem to wędka, która w trakcie łowienia daje dużo frajdy. Bardzo szybki, finezyjny blank zwieńczony topem w typie Hard Solid pozwala na precyzyjną, sprawną i przyjemną animację niewielkich przynęt gumowych. Top wędki jest z jednej strony delikatny i wrażliwy, z drugiej (jak to w Hard Solid’zie…) nie jest przesadnie spolegliwy i lejący się. Jest dzięki temu bardzo cięty i nie poddaje się zbyt łatwo przy przynętach generujących nieco większe opory w wodzie.
Pozwala to na dość agresywną animację niewielkich gum, ale nie ogranicza wędki tylko do tych zastosowań. W trakcie testów kijek ten bez problemu radził sobie również z niewielkimi cykadkami czy wirującymi ogonkami. Z tej samej jednak przyczyny nie bardzo widzę go w roli kija do microjigów. Pod takie zastosowania poszukałbym wędki wolniejszej, bardziej spolegliwej i głębiej ładującej się przy wyrzucie najmniejszych obciążeń. Kij świetnie też pracuje pod rybą i bardzo dobrze ją trzyma. W dolniku mamy wystarczający zapas mocy. Do tego w pełni zadowalająco ładuje się przy rzutach i zapewnia adekwatne zasięgi rzutowe.
Realne CW kija szacuję na zakres od mniej więcej 1,5g do okolic 6g. Duża szybkość kija sprawia, że przy próbach schodzenia niżej z wagomiarami szybko tracimy kontrolę nad zestawem, a zasięgi rzutowe stają się niesatysfakcjonujące. Powyżej 6g kij traci dynamikę i zaczyna nam jasno sygnalizować kres swoich możliwości. W opisanym jednak zakresie wędka pracuje zdecydowanie lepiej niż zadowalająco.
Jak się prezentuje czułość tej wędki? Cóż… Jak na ten budżet oceniłbym ją jako całkiem dobrą, natomiast daleki byłbym do określania tej wędki jako elektrycznej czy niesamowicie czułej. Transmisja drgań w tym wypadku pozwala nam na świetną zabawę przy lekkim dłubaniu okoni, ale nie łudźmy się, że kij ten wprowadzi nas pod tym względem do świata doznań z wyższej półki. Czy to źle? Moim zdaniem nie. Wędka z nawiązką wynagradza nam to innymi swoimi zaletami. Subiektywnie oceniając (z perspektywy już jakiegoś czasu, tak więc proszę wziąć na to poprawkę…) odnoszę wrażenie, że Totem nie dorównuje np. czułością kijom z z serii Blue Bird. Nie zmienia to jednak w niczym tego, że mając do wyboru Totem’a lub Blue Bird’a, bez chwili zawahania wybiorę Totema, bo kij ten całościowo jest dużo fajniej pracującą zabawką niż Blue Bird i łowienie nim dostarczyło mi dużo więcej czystej frajdy.
Testowany model Totem’a to bardzo przyjemny i udany użytkowo kij. W swoim budżecie to bardzo dobra propozycja do lekkiego łowienia. Wszystkich tych, którzy uwierzyli jednak w bajki, że za 400 złotych kupią sobie Black Swan’a w tańszym uzbrojeniu, muszę zmartwić – nic z tego. Mimo pewnych podobieństw w charakterystykach użytkowych, to kije zupełnie z innych bajek. I mimo tego, że Totem w takim porównaniu wygląda bardziej jak Kopciuszek przed metamorfozą przy Królewnie, to i tak jest on całkiem sexy. Pod warunkiem oczywiście, że przy zakupie uważnie go obejrzymy, żeby przez zaniedbania w montażu, nie okazał się po przyniesieniu do domu, krzywym, garbatym i z drewnianą nogą. Czego Wam wszystkim serdecznie moi drodzy nie życzę.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning
Zastanawiam się dlaczego dopiero teraz wędka z serii Ultina III od Kyorim’a trafia na moją stronę i kanał? Ta seria ma już kilka lat i jest jedną z najpopularniejszych w portfolio tego producenta. Po testach tego kija mogę z pełną odpowiedzialnością potwierdzić, że popularność ta nie wynika z niczego, tylko ma solidne podstawy. Ale tradycyjnie, zróbmy to na spokojnie i po kolei…
Kyorim Ultina III S732ML
Kij ten trafił do mnie dzięki uprzejmości mojego widza z Litwy Evaldasa. Bardzo Ci dziękuję Evaldas za podesłanie tej wędki. Gesty takie ciągle mnie zaskakują, ale też dają miłe poczucie tego, że to co robię ma jakiś sens. 🙂
Kyorim Ultina III to ładny i bardzo dobrze wykonany kij. Smukły blank o umiarkowanej zbieżności mierzy 2,21m. Na całej długości blanku mamy efektowny krzyżowy oplot. Dość krótki dolnik typu Monocoque uzbrojono w uchwyt kołowrotka Fuji typu VSS i korkowy grip. Charakterystyczne ażurowe pokrętło kołowrotka jest lekkie i wygląda efektownie, choć znajdą się pewnie osoby, które będą na nie narzekać w kwestii ergonomicznej. Ja dość szybko się przyzwyczaiłem (tym bardziej, że jestem użytkownikiem wędki Ultina Bass Game…) i przestałem zwracać na to uwagę.
Wędkę opisano jako ML’kę z wyrzutem od 5 do 15g i mocą blanku od 5 do 10 funtów. Już po pierwszych oględzinach i próbach „na sucho”, dociera do nas, że Ultina w tej wersji, jak to u Kyorim’a bywa, jest opisana jak to u nas mówią „po amerykańsku”, czyli że jest po prostu niedoszacowana. Wnioski z tych oględzin zdają się potwierdzać również pomiary średnic blanku. Przy przelotce szczytowej kij ten ma 1,67mm średnicy. Przy dolniku suwmiarka pokazała równe 10mm.
Kij jest lekki, niemniej nie aspiruje on do miana mistrza wagi piórkowej. Waga elektroniczna pokazuje nam 116,1g (co w zasadzie pokrywa się z deklarowanymi 115g). Wyważenie całości jest dość dobre, choć do ideału nieco brakuje. Krótki dolnik przy tej długości kija ma swoje prawa, niemniej można tą wędką łowić długo i przyjemnie bez poczucia dyskomfortu. Na masę kija wpływ ma na pewno obok uzbrojenia go w Alconite’y (8 sztuk) fakt, że blank ten zdecydowanie nie sprawia wrażenia „papierowego”, co będzie miało swoje wyraźnie pozytywne, użytkowe konsekwencje. Czas chyba na wnioski z użytkowania tej wędki nad wodą.
Po pierwsze, Kyorim deklaruje, że kij ten posiada akcję typu Fast. Ugięcia wędki jasno pokazują, że deklaracje producenta pokrywają się z rzeczywistością.
TESTY UGIĘCIA:
Zdjęcia ugięć jednak nie oddają tego jak dynamicznym konstruktem jest blank Ultiny. Wędka jest szybka, responsywna i diabelnie cięta. Do tego mięsity blank kapitalnie ładuje się przy rzutach i pozwala bez problemu osiągać zdecydowanie ponadprzeciętne dystanse rzutowe jak na tak niedługi patyk. Część szczytowa jest czuła, niemniej nieprzesadnie spolegliwa. W dolniku mamy spory zapas mocy.
Do tego dochodzi bardzo dobra czułość. Kij bez problemu pozwala zachować pełną kontrolę nad zestawem. W dolniku wyczujemy nie tylko najdelikatniejsze brania drapieżników, ale też np. kontakty z łodyżkami podwodnej roślinności w niezbyt szybkim opadzie, gdy plecionka tylko ociera się o nie. Dobre łupnięcie szczupaka czy sandacza idzie nam tutaj dosłownie w pięty. Zapewniam też, że w stwierdzeniu tym nie ma ani odrobiny przesady. 😉
Realne CW kija jest oczywiście wyższe niż deklaruje producent. Kij bez problemów obsługuje wabiki z zakresu od 7 do okolic 32g. Na upartego, przy cienkiej plecionce można zejść ciut niżej. Górą mięsisty blank pozwala nam kij nieco przeciążyć, oczywiście przy zachowaniu odpowiedniej techniki i zdrowego rozsądku.
Wędka ta sprawdzi się kapitalnie przy łowieniu na przynęty miękkie, z naciskiem na łowienie sandaczy. Czułość i ciętość Ultiny robią w tym wypadku doskonałą robotę. Ja osobiście, w trakcie testów łowiłem tym kijem szczupaki na przynęty miękkie. Kij sprawował mi się przy tym również bardzo dobrze. We wprawnych rękach, wędka ta jest dostatecznie progresywna by nie notować niepokojącej ilości spadów. Mniej doświadczeni, przy łowieniu Ultiną mniejszych szczupaków, na płytkiej wodzie i przy słabo wcinających się rybach, mogą jednak zanotować większą ilość straconych ryb w porównaniu do nieco bardziej spolegliwych kijów.
Czy kij ten sprawdzi się przy innych przynętach? Na moje oko tak. W sposób zadowalający ogramy nim błystki wirowe i wahadłowe, czy różne typy woblerów. Niemniej, w mojej opinii, gumy dla tej wędki powinny być raczej naturalnym, pierwszym wyborem.
Kije z serii Ultina III to przykład świetnego blanku zrobionego na carbonach 40T i 36T, o bardzo wysokich walorach użytkowych, oszczędnościowo uzbrojonego by zachować ich cenę na przystępnym poziomie (U Kyorima to dość częste podejście – oni dobrze wiedzą, że blank jest najważniejszy…). Wędki te w przyzwoitych promocjach można kupić za cenę oscylującą w okolicach 450zł. To sprawia, że w mojej opinii Ultina’y to jedne z liderów mojego prywatnego rankingu kijów o najlepszym stosunku jakości do ceny. Wrażenie to potwierdzają również moje kontakty z innymi kijami z tej serii. Jeden z nich, czyli S702M powinien zresztą doczekać się niedługo u mnie pełnego testu. Model S732ML obecnie nie jest dostępny na sklepie producenta. Występuje u dwóch innych sprzedawców – niestety w sporo wyższej cenie. Czy zniknie na dobre z portfolio producenta? Nie wiem. Niemniej, mając odniesienie do testowanego obecnie S702M, jest doskonałym przykładem opisującym sedno kijów z tej serii. Serii zdecydowanie wartej zainteresowania.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning