Materiał o moich i nie tylko moich kołowrotkach spinningowych na moim kanale YouTube. Zapraszam do oglądania i dyskusji w komentarzach pod filmem.

No to czas wrócić do pracy…

Po zawirowaniach życiowych, które zaowocowały krótką przerwą w publikacji nowych materiałów, wracam do roboty… Na wstępie zapraszam do oglądania nowego materiału wideo na moim kanale YouTube, będącego syntetycznym przeglądem chińskich multiplikatorów, które znajdują się aktualnie w moim posiadaniu. Kolejne materiały pisane i wideo już wkrótce. Miłego oglądania.

Dziękuję za lajki, komentarze i subskrypcje. Te wszystkie drobne gesty, wspierają mnie w budowaniu tego kanału.

Kastking Crixus ArmorX – Odmieniony gladiator…

Kawał czasu temu, przy okazji testu Kastking’a Crixus’a w wersji Dark Star, zapowiadałem test jego bardziej wypasionego brata. Mnóstwo wody upłynęło nim w końcu zasiadłem do napisania tego testu, ale obietnicę spełniam. Oto… (Tutaj powinny nastąpić jakieś fanfary czy coś…) Kastking Crixus ArmorX!

Kastking Crixus ArmorX

Na pierwszy rzut oka Kastking Crixus ArmorX wygląda prawie identycznie jak jego tańszy brat czyli Crixus Dark Star. Gdy zaczynamy mu się uważniej przyglądać zauważamy jedynie niewielkie różnice w wyglądzie. Diabeł jednak jak zawsze tkwi w szczegółach, a szczegóły w tym wypadku ukryte są w środku. Na pierwszy rzut oka ich po prostu nie widać. Co takiego innego ma w sobie ArmorX?

Wygodne knoby, mocny hamulec walki, lekko chodzące pokrętło regulacji docisku szpuli…

Po pierwsze multiplikator ten wyposażono w aluminiowy szkielet. O zaletach takiego rozwiązania nie ma sensu rozprawiać. Już to stanowi poważne ulepszenie. Na tym jednak zmian nie koniec. W tymże aluminiowym szkielecie producent upchnął zupełnie inne wnętrzności. Przede wszystkich, mosiężną zębatkę główną znaną z modelu Dark Star, zastąpiono tutaj zębatką wykonaną z utwardzanego aluminium. Z tego samego materiału wykonano wałek przekładni oraz oś szpuli. Dzięki temu, masa multiplikatora została zredukowana do świetnie wyglądających okolic 192g. Zastosowana przekładnia ma przełożenie 7,2:1.

Na pierwszy rzut oka, łatwo pomylić go z Dark Star’em

Mechanizm oparto na 9 krytych łożyskach kulkowych plus łożysku oporowym.  Całość mechanizmu chodzi płynnie i lekko. Wyższa kultura pracy mechanizmu w porównaniu do Dark Star’a jest zauważalna. Niemniej zastosowane materiały sugerują ostrożność jeśli idzie o wagomiary przynęt, które chcielibyśmy tym multikiem obsługiwać. Osobiście sugeruję nie przekraczanie wartości 40g. Przy takiej eksploatacji multik powinien pożyć nam długi czas.

Charakterystyczny dla multiplikatorów Kastking’a lejkowaty wodzik ma za zadanie zmniejszyć opory przy rzucie.

Hamulec rzutowy ArmorX to znany nam już z Dark Star’a magnetyk oparty na 8 magnesach. Jest łatwy do ustawienia i skuteczny. Pokrętło docisku szpuli wyposażono w wyraźny klik. Niemniej w mojej opinii chodzi ono nieco zbyt lekko. Istnieje ryzyko, że przy nieco mniej uważnym obchodzeniu się z multiplikatorem możemy kciukiem niechcący zmienić jego ustawienia.

Regulacja magnetycznego hamulca rzutowego. Prosty w obsłudze i skuteczny.

Hamulec walki jest, podobnie jak u Dark Star’a, oparty na czterech dużych tarczach węglowych. W moim egzemplarzu był on fabrycznie odpowiednio nasmarowany (jak i cały multik) i daje on potężną moc hamowania i doskonałą dozowalność. Producent określa jego siłę na 8kg. Patrząc jak to jest zrobione sądzę, że jest to wartość realna.

Widoczny otwór drenażowy w korpusie. Multiplikator wyposażony jest też w otwór rewizyjny umożliwiający awaryjne dosmarowanie głównej przekładni.

Sama szpula Crixus’a ArmorX to bardzo ciekawa kwestia. Po pierwsze, jest ona stuprocentowo zamienna ze szpulami innych Crixus’ów jak i multiplikatorami serii Megajaws. Po drugie zaś, jest ona zaskakująco lekka. Wraz z łożyskiem waży ona jedynie 10,4g (!). Cóż to oznacza? Ano to, że multiplikator wyposażony w tę szpulę może mieć całkiem duży potencjał do naprawdę lekkiego łowienia. Wartość ta jest przecież zbliżona do wagi szpulek w wielu dedykowanych stricte do BFS multikach. By jednak z ArmorX’a zrobić maszynkę pod najlżejsze łowienie, niezbędna w mojej opinii jest wymiana łożysk szpuli. Najlepiej na ceramiczne/hybrydowe odpowiedniki. W ten sposób uzyskamy mocny, dobry technicznie sprzęt zdolny do rzucania kilkugramowymi wabikami na mocno zadowalające odległości. Do zmiany takiej właśnie się przymierzam. Łożyska już dotarły. O wynikach Was oczywiście poinformuję.

Waga szpuli z łożyskiem. Jest bardzo lekka. Po założeniu ceramiki lub hybryd, może być niezły sprzęt do BFS…

Na seryjnych łożyskach multiplikator nadaje się do obsługi wabików w zakresie od okolic 10 do 40g. Zasięgi rzutowe są dobre. Obsługa jest prosta i przyjemna. Najdroższy Crixus jest dopracowany ergonomicznie i daje sporo satysfakcji w trakcie eksploatacji. A skoro wspomniałem o cenie… No właśnie… Ile aktualnie kosztuje? Przy obecnych kursach można ten multik wyrwać w cenie oscylującej w okolicach 350 złotych. Różnica w cenie w porównaniu do wersji Dark Star jest spora. Za tę cenę otrzymujemy jednak multiplikator znacząco odmienny od jego tańszych wersji. Aluminiowy szkielet, wyższa kultura pracy zmienionej przekładni, dodane łożyska w knobach i bardzo lekka szpula to poważne modyfikacje.  W konfiguracji fabrycznej świetnie nada się do średniego i cięższego twitchingu jak i lekkiego jerkowania. Po drobnych modyfikacjach powinien nam dobrze ogarnąć najlżejsze odmiany castingu.  W tym ujęciu, jak na relatywnie solidny sprzęt z potencjałem do BFS, cena ArmorX’a zaczyna wyglądać zdecydowanie lepiej. Dla poszukujących czegoś takiego, rzecz warta przemyślenia…

Dobry, ładny multik z potencjałem.

Sklepy w których kupicie Kastking Crixus ArmorX:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DnnoWmZ

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kastking Megajaws Long Casting – Budżetowy władca mórz?

Kastking ma w swojej ofercie kilka modeli multiplikatorów. Multik o groźnie brzmiącej nazwie Megajaws to jeden z tańszych modeli z portfolio tego producenta (Tu trzeba też zaznaczyć, że drogich modeli w tej ofercie w zasadzie nie ma. Jedynie najdroższy  Bassinator Elite dobija cenowo do średniej/niższej półki produktów tego typu oferowanych przez renomowane marki na naszym rynku. Reszta modeli jest dużo tańsza.) Czy nawiązujący swoją nazwą i designem do żarłacza ludojada multiplikator to sprzęt warty zainteresowania? Zapraszam do lektury jego testu.

Wielkimi zębiskami szczerzy się do Was Kastking Megajaws.

Multiplikator ten występuje w kilku wersjach. Różnią się one przede wszystkim przełożeniami i głębokościami szpuli. Każda wersja w zależności od jej przełożenia i rodzaju szpuli, wykonana jest w innym kolorze. Opisywany w teście model dysponuje przełożeniem 7,2:1 (jednym obrotem korby nawija około 75cm linki) i szpulą o mniejszej pojemności (stąd Long Casting w nazwie).

Płytka szpula Long Casting

Przy pierwszych oględzinach Megajaws sprawia bardzo dobre wrażenie. Charakterystyczny „zębaty” design multiplikatora jest efektowny i nowoczesny. Wykończenie i zastosowane materiały są na dobrym poziomie. W oczy nie rzucają się żadne poważne niedoróbki. Całość na sucho chodzi miękko i płynnie (multik wyposażono w 11 łożysk kulkowych plus oporówkę upchniętych w grafitowym korpusie). Luzy są minimalne, a ze środka nie wydobywają się żadne niepokojące odgłosy. Multiplikator jest bardzo zgrabny, lekki (192g) i świetnie leży w dłoni. Na deser niejako dostajemy tu, charakterystyczny dla Kastking’ów lejkowaty wodzik zmniejszający tarcie przy rzucie, otwór inspekcyjny umożliwiający dosmarowanie głównej zębatki, oraz otwór drenażowy służący do odprowadzenia wody, gdyby w jakiś sposób dostała nam się ona do środka obudowy. W tej cenie – bomba…

Widoczny otwór drenażowy i okienko inspekcyjne umożliwiające dosmarowanie głównej zębatki bez rozbierania całego multika.

Według producenta multiplikator w tej wersji dedykowany jest do przynęt ważących do 50g. Pozwala nam to ograć nim średnie i ciężkie woblery twitchingowe, większość jerków do 10-12cm długości oraz gum szczupakowych w przedziale 12-17cm. W użytkowaniu deklaracje te znajdują pełne potwierdzenie. Multik bez najmniejszych problemów radzi sobie z wabikami w tej wadze. Do tego, testowany egzemplarz  okazał się, po rozebraniu go do serwisu startowego, całkiem nieźle fabrycznie nasmarowany, co w tej półce cenowej wcale nie jest oczywistością.

Wodzik w kształcie lejka ma za zadanie zmniejszyć opory przy rzutach.

Hamulec walki tego młynka, według deklaracji producenta, powinien mieć aż 8kg siły hamowania. 4 tarcze węglowe, które się na niego składają, powinny bez problemów dostarczyć nam takiej albo i większej „stopping power”. Do zastosowań szczupakowo-sandaczowych, do których go będziemy w naszych warunkach stosować, to zdecydowanie więcej niż jest potrzebne. Hamulec działa płynnie i nie ma tendencji do zacięć. Wszystko działa tu tak, jak powinno działać.

Gwiazda hamulca walki i pokrętło docisku szpuli wyposażone w wyraźny klik. Hamulec walki ma duży zapas mocy.

Megajaws został wyposażony w magnetyczny hamulec rzutowy oparty na 8 magnesach. Posiadając podstawowe umiejętności obsługi multiplikatora,po krótkim zapoznaniu się z tym konkretnym modelem, jesteśmy w stanie operując tym magnetykiem i dociskiem szpuli, szybko dostosować ich ustawienia pod różne przynęty. Płytka szpula ma stosunkowo niewielką pojemność, ale w zupełności wystarczającą do nawinięcia na nią 100 metrów plecionki o grubości odpowiedniej do obsługiwanych przez multiplikator przynęt. Szpula wraz z łożyskiem waży 14,3g. Mimo „Long Casting” w nazwie, sprzęt ten nie jest dystansowym rekordzistą, ale w tej cenie trudno tego po nim oczekiwać. Megajaws zapewnia nam jednak całkiem dobre zasięgi rzutowe, nie kaprysi i nie zaskakuje nas niespodziewanymi brodami. Użytkowo to sprzęt bezstresowy i przyjemny.

Pokrętło regulacji magnetycznego hamulca rzutowego i imitujące skrzela zdobienia pokrywy

Używając go już jakiś czas, muszę przyznać, że Kastking Megajaws to całkiem udany multiplikator. Różne jego wersje różnią się nieznacznie ceną, która generalnie oscyluje w okolicach 200 złotych. Za tak niewielkie, śmieszne w zasadzie pieniądze, dostajemy świetnie wyglądający i dobrze sprawujący się sprzęt, zrobiony z materiałów, które powinny nam zapewnić  dłuższą bezproblemową eksploatację, o ile tylko nie będziemy go przeciążać i nie zaniedbamy czynności serwisowych.

Ładny, zgrabny, dobrze wykonany

W porównaniu do tańszego, ale bardzo podobnego technicznie, modelu Kastking Crixus, model Megajaws, przy generalnie podobnych walorach eksploatacyjnych, wyróżnia się posiadaniem większej ilości łożysk, subiektywnie nieco bardziej kulturalną pracą i powinien być trwalszy. To ostatnie winno mu zagwarantować wykonanie zębatki głównej i pinionu z brązu manganowego zamiast zwykłego mosiądzu. Nawet jeżeli Kastking Mega Jaws Long Casting nie do końca zasługuje na miano władcy mórz i mimo tego, że raczej na pewno nie rozszarpie wszelkiej konkurencji, to bez wątpienia jest on świetną ofertą na początek przygody z castingiem i nie tylko na początek. Do tego zdradzę wam sekret… Szpule w modelach Crixus, Crixus ArmorX  i wszystkich wersjach Megajaws mają identyczne rozmiary i są stuprocentowo zamienne. To zaś otwiera przed użytkownikami tych modeli wiele dodatkowych możliwości…

Dobry sprzęt za śmieszne pieniądze…

Sklepy w których kupicie Kastking Megajaws Long Casting:

http://bityl.pl/vASlN

http://bityl.pl/YrhN4

http://bityl.pl/cNOM1

http://bityl.pl/GpPBW

Kastking Zephyr BFS Rod UL 1,80m 1-8g – Pierwsze wrażenia i dane

Wędki sygnowane marką Kastking jak do tej pory nie miały w sobie tego czegoś co skłoniłoby mnie do bliższego zainteresowania się którąkolwiek z nich. Najwyraźniej coś się zmieniło bo niedawno dojechał do mnie dedykowany do BFS kij Kastking Zephyr. Na pełny i rzetelny test tego kija będziecie musieli jeszcze trochę poczekać, ze względów oczywistych. Niemniej, w związku z tym, że na temat tej wędki informacji w sieci prawie nie ma, postanowiłem się na szybko podzielić kilkoma wrażeniami i wynikami własnych pomiarów.

Kastking Zephyr

Najpierw garść danych. Przy długości 1,80m kij waży niecałe 108g, jeszcze z folią zabezpieczającą na korkowej rękojeści. Mierzona średnica szczytówki tuż za przelotką szczytową wynosi 0,85mm. Blank przy rękojeści ma średnicę 6,60mm.

Waga kija. W oficjalnych danych producenta nie sposób się doszukać tej informacji.

Górny skład wydaje się w całości wykonany z pełnego włókna węglowego. To, jak też drewniany insert w przyjemnym w dotyku uchwycie kołowrotka, oraz gruba, pełna korkowa rękojeść (przy okazji – korek wygląda na bardzo dobrej jakości) bez wątpienia wpływają na to, że według suchych danych kij w swojej kategorii wyrzutowej nie jest mistrzem wagi lekkiej. W praktyce nie będzie to miało żadnego znaczenia bo kijek jest świetnie wyważony i ergonomicznie bez zarzutu.

Aksamitny w dotyku uchwyt multika i elegancki drewniany insert.

Ogólne wrażenie z wykonania kija jest całkiem dobre. Nie dopatrzymy się tutaj co prawda przelotek Fuji czy takiego samego znaczka na uchwycie multika, ale tak podzespoły jak i jakość montażu wyglądają całkiem zachęcająco, zwłaszcza w kontekście tego, że mówimy o kiju kosztującym zwykle koło 220 złotych. Szczegóły wykończenia takie jak kolor omotek czy pierścieni przy chwycie wyglądają bardzo dobrze i ewidentnie mają wspólną stylizację z multiplikatorem z serii Zephyr. Bez wątpienia komplet będzie wyglądał bardzo dobrze.

Ładny, wysmakowany w formie kij…

Na sucho ciężko precyzyjnie określić realne parametry blanku, niemniej o kilka stwierdzeń się pokuszę. Po pierwsze, blank to delikatny fast. Ciężar wyrzutowy określony przez producenta na 1-8g, może okazać się oznaczony całkiem trafnie (choć nie jestem pewny czy 8g górą to nie będzie dla tego kija ciut za dużo). Bliżej dolnika kij pokazuje duże pokłady mocy. Nie przestraszy się sporych przyłowów. Mimo niskiego modułu węgla (24T) kij na sucho sugeruje dobrą transmisję drgań. Użytkowo całość zapowiada się dość uniwersalnie i bardzo obiecująco. Gdy tylko uda mi się dobrze pomęczyć i potestować go w terenie przygotuję pełny test tej ciekawej wędki.

9 przelotek…
Ringi wyglądają nieźle. Montaż też.
Do tego kija jeszcze wrócimy…

Spodobał Ci się Kastking Zephyr przed pełnym testem? Tutaj go znajdziesz:

http://bityl.pl/NhVoV

http://bityl.pl/l0H8k

http://bityl.pl/eZ5FS

http://bityl.pl/AuVxU

Kastking Crixus Dark Star – budżetowy, niskoprofilowy multik dla opornych – Wnioski po roku eksploatacji

Chińsko-amerykański Kastking ma w swojej ofercie wiele modeli tanich multiplikatorów. Początkujący adept castingu może doznać lekkiego bólu głowy, próbując dociec, który z nich nadałby się dla niego na start. Rozwieję te wątpliwości od razu. Odpowiedź brzmi – Kastking Crixus Dark Star. Męczyłem takiego przez cały sezon i do tej pory jestem pod wrażeniem tego, jak fajny sprzęt można kupić, za tak śmieszne w sumie pieniądze. Ale po kolei…

Kastking Crixus Dark Star – Gladiator nie tylko z nazwy

Nasz prosty, ubogi gladiator przyjeżdża do nas opakowany jak rzymski patrycjusz. Świetne jakościowo pudełko. W środku kartonik i gąbka by multik nie latał w transporcie. Do tego instrukcja i schemat na kredzie i w pełnym kolorze. Opakowania  Kastkinga naprawdę robią wrażenie, stając nieco okoniem wobec proekologicznego minimalizmu.

Kastking przyzwyczaja nas do porządnych opakowań

Sam multiplikator jest bardzo ładny. Przeszło już ich trochę przez moje ręce i muszę przyznać, że ten tani Kastking wygląda na tle konkurencji po prostu dobrze. Design i kolorystyka Dark Star’a są bardzo przyjemne. Gumowo-piankowe knoby „golf style” są wygodne i praktyczne – nawet mokre nie ślizgają się. W serii tej występują też modele o białym (Glacier white) i jasno turkusowym kolorze (Sea spray). Mają one niższe przełożenie (6,5:1 do 7,2:1 Dark Star’a). Kiedyś były też uboższe o dwa łożyska kulkowe, ale producent dorzucił im je czas temu. Czarno-niebieski Dark Star, moim zdaniem, jest z nich trzech zdecydowanie najładniejszy.

Knoby są wygodne i praktyczne. Multik po prostu ładny.

Po wzięciu go w ręce pozytywne wrażenia nie słabną. Kompozytowy, niewielki niskoprofilowiec sprawia całkiem solidne wrażenie. Luzy są minimalne, całość na sucho chodzi całkiem dobrze. Po przykręceniu go do niezbyt ciężkiej wędki z wyrzutem ML-M leży w ręce kapitalnie. Sam przecież też nie jest ciężki. 206g to bardzo dobry wynik. Życie przeciętnego multiplikatora jednak to nie rewia mody, a zwykle ciężka harówka. Jak Kastking Crixus Dark Star radzi sobie z trudami codziennej eksploatacji?

Crixus to świetne uzupełnienie finezyjnego zestawu o CW oscylującym w zakresach ML-M

Multik pracował przez cały sezon w zakresie wyrzutowym 20-50g. Sporadycznie rzucał i zwijał też przynęty przekraczające lekko 60g. Obciążenia te znosił dobrze. Mechanizm nie wysyłał sygnałów, które świadczyłyby o tym, że dzieje mu się krzywda. Żadnych niepokojących odgłosów czy ząbkowania mechanizmu. Z małym wyjątkiem. Knoby, które w tym modelu są osadzone na tulejkach ślizgowych, wymagały przesmarowania po tym, jak zaczęły popiskiwać przy pracy. Po smarowaniu było już cicho.

Ceramiczny wodzik robi swoje. Multik dobrze układa plecionkę.

Multiplikator wyposażony jest w magnetyczny hamulec rzutowy. Hamulec ten działa doskonale. W zasadzie jest on konstrukcją, która u totalnego laika, może wytworzyć niebezpieczne przekonanie, że jest on już mistrzem castingu. Po ustawieniu hamulca rzutowego na wartość 7-8 i całkowitym poluzowaniu docisku szpuli, multik rzuca daleko, a brody nie występują. Oczywiście gdy operujemy przynętami w zakresie wagowym 20-50g. Gdy próbujemy schodzić z wagą przynęt w dół i sięgamy po takie, które będąc lekkie, jednocześnie generują spore opory powietrza, jak np. duże, lekkie obrotówki, wtedy oczywiście oddawanie odległych rzutów robi się bardziej wymagające technicznie. Niemniej, jeżeli użytkownik Crixusa nie będzie prowadził takich eksperymentów, to będzie miał wszelkie powody by uznać ten multik za sprzęt totalnie bezproblemowy w obsłudze.

Rzutowy hamulec magnetyczny działa świetnie.

Hamulec walki był, po piszczących knobach, drugim elementem multika, którego działanie wzbudziło we mnie na początku pewne niezadowolenie. Oparty na węglowych tarczach mechanizm dysponuje sporą siłą i nie przejawiał tendencji do zacięć, niemniej brakowało mi w nim lepszej dozowalności. Przejście pomiędzy „zbyt słabo” do „zbyt mocno” było bardzo krótkie. Piszę o tym w czasie przeszłym, bo po tym gdy rozebrałem hamulec i potraktowałem węglowe tarczki minimalną ilością odpowiedniej oliwki, hamulec zmienił się nie do poznania. Regulacja stała się dokładna i precyzyjna, a hamulec startuje płynnie i działa bardzo dobrze.

Producent upchnął cztery węglowe tarczki do hamulca walki. Po lekkiej korekcie całość pracuje bardzo dobrze.

Po roku eksploatacji Kastking Crixus Dark Star, trafił na stół operacyjny i został rozebrany. Po wyczyszczeniu wnętrza i umyciu w benzynie elementów przekładni nie stwierdziłem znaczących śladów zużycia.

Glut z fabrycznego smaru, trochę brudu, ale generalnie całkiem nieźle…

Zębatki wyglądały bardzo dobrze. Nie pojawiły się żadne dodatkowe luzy. Całość została przeze mnie przesmarowana i złożona do kupy. Po tym wszystkim multiplikator chodzi lepiej niż nowy, wyjęty z pudełka. Osobiście jestem z tego multika bardzo zadowolony. Dla mnie po prostu bomba!

Główna zębatka z mosiądzu. Stan po roku używania.

Kastking Crixus Dark Star kosztuje normalnie w okolicach 170-180 złotych. Za te pieniądze dostajecie całkiem solidny, ładny, świetnie rzucający, lekki i kapitalnie leżący w ręce (przynajmniej mojej) multiplikator, który ogarnie Wam średnie i ciut większe przynęty. Jest on wart każdej wydanej na niego złotówki. W tym roku przybył mu starszy brat czyli Crixus ArmorX Dark Star. Dostał dodatkowe łożyska w knoby i aluminiowy szkielet. Aktualnie go testuję. Wyniki za czas jakiś. Powiem tylko jedno – Na razie jest bardzo dobrze…

Kastking Crixus – Dobry sprzęt za niewielką kasę.

W tych sklepach m.in kupicie Kastking Crixus Dark Star i inne wersje z tej serii

https://s.click.aliexpress.com/e/_DE2OFG1

https://s.click.aliexpress.com/e/_Dm7DIit

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kastking Sharky III – Szlagier z Aliexpress po roku eksploatacji

Kupienie przyzwoitego, niedrogiego kołowrotka w tych czasach nie jest łatwe. Producenci, nawet ci o wyrobionych markach  od D do S, traktują budżetowy segment rynku jak pole do zasypania jednorazowym chłamem. Nawet, jeżeli pojawiają się ciekawsze konstrukcje, to porażający rozrzut w jakości montażu uniemożliwia wystawienie jakiemukolwiek sprzętowi jednoznacznie dobrej opinii. Bo cóż z tego, że jeden młynek z serii chodzi nam rewelacyjnie, gdy drugi taki, zakupiony niedługo po nim, ma od nowości dyskwalifikujące luzy, stuka, puka, a po otwarciu okazuje się, że ten co go tak genialnie złożył, zapomniał w dodatku użyć smaru i przekładnie są suche jak pieprz. Gdyby to jeszcze dotyczyło kołowrotków kosztujących poniżej stówki, to by sobie człowiek powiedział: Za co zapłaciłeś to i masz. Niestety. Tego typu dyskwalifikujące niedoróby pojawiają się regularnie w młynkach za 400, 500 czy 600 złotych. To nie powinno tak wyglądać. To nie jest w porządku, że dopiero co wyjęty z pudełka kołowrotek za pół tysia nadaje się jedynie do odesłania go na reklamację.

Kastking Sharky III

Może dlatego właśnie w moich poszukiwaniach niedrogich, a sensownych młynków zainteresowałem się kołowrotkami z Aliexpress. Kupując, z pewną taką nieśmiałością, pierwszy młynek z Chin, czyli Kastkinga Sharky III w rozmiarze 4000, pomyślałem jednak, że płacąc 180 złotych za kołowrotek w tym rozmiarze, z jedenastoma łożyskami, na węglowym uszczelnionym hamulcu i z nadwymiarowymi bebechami jakoś zniosę to ryzyko. Co więcej. Nie mogąc się doczekać od pół roku, powrotu z serwisu mojego kołowrotka marki O. Oraz mając świeżo w pamięci przeboje z serwisem marki P oraz R. stwierdziłem, że chwilowo mam głęboko w poważaniu te gwarancje i serwisy, i wolę zaryzykować.  I w ten oto sposób, po dwóch tygodniach podróży, czarno-czerwony Kastking Sharky III wpadł w moje ręce.

Ładny kołowrotek w świetnym opakowaniu

Marka Kastking na naszym rodzimym rynku nie istnieje. Na Aliexpress jest jednak jedną z tych rozpoznawalnych i nastawionych na ekspansję na rynek amerykański. Swoją siedzibę ma zresztą właśnie w USA. Na pierwszy rzut oka w Sharky’m III nie ma się do czego przyczepić.  A w zasadzie to mało powiedziane, bo wrażenie jest rewelacyjne. Opakowanie wbija w glebę. Sugeruje, że mamy do czynienia z wyrobem z segmentu Premium. Sam kołowrotek też wygląda świetnie. Design jest nowoczesny, kolory efektowne, materiały wyglądają w porządku. Korbka kołowrotka jest wkręcana w korpus – tak jak to powinno wyglądać w porządnym młynku. Szpula „braid ready”, jest aluminiowa i pojemna. Ozdobno-odciążające wycięcia w niej nawiązują kształtem do płetwy rekina i zarazem do stylizacji drogich kołowrotków uznanego producenta. W zestawie niestety brak szpuli zapasowej.

Schemat i instrukcja. Gruby kredowy papier w pełnym kolorze. Konkurencja wygląda przy tym skromnie.

Kołowrotek w rozmiarze 4000 wygląda gabarytowo dokładnie jak 40’ka Okumy i jak na swoją wielkość nie waży specjalnie dużo – 289g. Kastking Sharky III na start nie miał praktycznie żadnych luzów ani na korbie, ani na rotorze. Po krótkim użytkowaniu, gdy smary w mechanizmie rozeszły się gdzie trzeba, kręcił wręcz rewelacyjnie, a nawój na szpuli wyglądał bez zarzutu. Producent siłę hamowania określił na 15kg w rozmiarach kołowrotka od 1000 do 3000 i na 18kg w rozmiarach 4000 i 5000. Nie sprawdzałem tego, ale wartości te w kołowrotkach tej wielkości, o korpusach z kompozytu wyglądają na przesadzone. Niemniej sam hamulec i jego pracę oceniam na bardzo dobrą. Wszystko chodzi płynnie i precyzyjnie, a siły hamowania nie brakuje.

Otwory w szpuli… Kształt znajomy…

Od początkowego wrażenia ważniejsze jednak są doświadczenia wynikające z eksploatacji danego sprzętu przez dłuższy czas. Kastking Sharky III nie miał u mnie lekkiego życia. Przez rok sumiennie tyrał u mnie kręcąc na przemian za szczupakami i sandaczami. Ciągnął gumy od kilkunastu do sporadycznie pięćdziesięciu gramów. Zwijał duże wirówki i cykady. Pracował przy jerkach i wahadłach. Przez ten czas ani razu nie był otwierany. Był czochrany tak, jak go fabryka stworzyła, prosto po wyjęciu z pudła. Po tymże roku, nie zauważyłem żadnych negatywnych zmian w pracy tego młynka. Zawzięty Chińczyk zniósł to wszystko dzielnie jak mnich z Shaolin i do dzisiaj nie wykazuje żadnych oznak zajeżdżenia. Zwija dobrze, nie wydaje niepokojących odgłosów, rzuca bez bród, hamulec chodzi świetnie. W przeciwieństwie do kilku innych maszynek kupionych na naszym rynku, które u mnie i u znajomych nie dotrwały do końca sezonu.

Nawój jest OK

Kastking Sharky III to dobry sprzęt budżetowy. Kupując go pamiętajmy o tym i nie zakładajmy, że za takie pieniądze dostaniemy cudo, bo cudów w budżetowym segmencie rynku nie ma. Przed napisaniem tego tekstu przez moje ręce przeszło osiem sztuk tego kołowrotka w rozmiarach od 1000 do 4000. Pięć po wyjęciu z pudła chodziło jak opisywany egzemplarz. W trzech występowały niewielkie luzy, bądź kultura pracy mechanizmu była gorsza – choć patrząc na półkę cenową nie dyskwalifikująca. Nie natknąłem się na egzemplarz krytycznie wadliwy, choć pojawiają się opinie w sieci, że niektórym pechowcom się takie zdarzyły. Pojawiają się głosy o niższej jakości aktualnie składanych kołowrotków, względem wcześniejszych serii produkcyjnych – osobiście tego nie zaobserwowałem. Co mogę potwierdzić, to to, że w aktualnie sprzedawanych Sharky’ch III, producent z nieznanych mi przyczyn zastąpił łożysko w rolce kabłąka tuleją ślizgową, i dodał jedno łożysko do mechanizmów wewnętrznych kołowrotka. Wymiana tej tulejki na odpowiednie łożysko to operacja zajmująca pięć minut, ale mimo to, ten ruch producenta uważam za delikatnie mówiąc głupi. Wiele osób odczuwa lęk przed odkręceniem nawet jednej śrubki i zniechęca się takimi głupotami. A do Kastkinga Sharky III zniechęcać się moim zdaniem nie należy.

Wygląda dobrze. Pracuje też dobrze. Kosztuje niewiele.

Za niewielkie pieniądze dostajemy całkiem mocny, dobrze wyglądający i działający sprzęt warty na naszym rynku przynajmniej dwa razy tyle. Na tę chwilę w mojej stajni mam cztery takie kołowrotki i bardzo je lubię. Wszystkie robią dobrą robotę.

Sprawdzone sklepy gdzie można kupić Kastking Sharky III:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DdtO9Wl

https://s.click.aliexpress.com/e/_DBXKs0H

https://s.click.aliexpress.com/e/_dVO2Don

https://s.click.aliexpress.com/e/_DlEAFTP

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/