Jaxon Red Wind 1,98m 1-9g – Od czego by tu zacząć?

Przed Wami test najtańszej chyba wędki jaka trafiła do tej pory w moje ręce. Nieco ociągałem się z zabraniem jej nad wodę, bo mając w perspektywie spędzenie czasu z kilkukrotnie droższymi patykami, zamiast z Red Wind’em, czułem się z jednej strony mocno kuszony, a z drugiej, miałem lekkie poczucie dyskomfortu. Ale obiecałem ten test i słowa dotrzymuję. Rzetelnie obłowiłem ten patyk, nabrałem do niego dystansu i mogę już do sprawy podejść na zimno i technicznie. Zainteresowanych kwestią tego, co można otrzymać za okolice 120 złotych w temacie wędki okoniowej, zapraszam do lektury.

Jaxon Red Wind w pełnej krasie

Muszę przyznać, że na wstępie Jaxon zaskakuje pozytywnie. Za nieco ponad 100 złotych spodziewać się zwykle można niewiele dobrego. Tymczasem Red Wind, w opisywanej wersji, na pierwszy rzut oka wygląda zaskakująco nieźle. Mierzący 198cm blank nie wygląda może jak szczyt finezji, ale nie jest też toporny, a waży zaskakująco niewiele. Krótka wklejana szczytówka ma przy przelotce szczytowej sporą średnicę 1,1mm. Przy dolniku blank ma zaś bardzo przyjemne 7,7mm.

Blank jest smukły i ma niewielką zbieżność. Wklejka krótka, dość sztywna i ma 1,1mm średnicy przy topie.

Całość uzbrojono w 8 przelotek, które producent określa mianem „slim titanium oxide”. Ringi wyglądają tanio i tyle można o nich powiedzieć. Nie ma tragedii, ale rozwodzić się też nie ma specjalnie nad czym. Producent w celu wyciśnięcia z blanku ile się da, zdecydował się na ringi naprawdę niewielkich rozmiarów.

Slim Titanium Oxide – czytaj: tanie przelotki, ale bez tragedii…

Nad omotkami co prawda nikt się w fabryce jakoś specjalnie nie rozczulał, ale tutaj też tragedii zupełnej nie ma. Co więcej, uczciwie muszę też zaznaczyć, że w zakupionym przeze mnie egzemplarzu Red Wind’a przelotki trzymają linię prawie idealnie, a to w tej półce cenowej nie tylko nie jest oczywiste, ale wręcz bardzo zaskakujące. (Jeżeli macie Red Wind’y dajcie proszę cynk jak wygląda kwestia wykończenia w Waszych egzemplarzach.)

Ringi niewielkie. Lakieru nie żałowali. Ale w tym egzemplarzu zamontowali to równiuteńko. Jakość montażu jak na tę półkę cenową jest zaskakująco dobra. Przez moje ręce przechodziły trzykrotnie droższe kije, które pod tym względem prezentowały się dużo gorzej od budżetowego Jaxon’a.

Dolnik kija ma w zasadzie optymalną długość. Uzbrojono go w mocno plastikowy z wyglądu, wygrzbiecony uchwyt kołowrotka, który dostał nawet carbonowy insert. Wygoda chwytu ani nie porywa, ani nie odrzuca. Dla mnie może być. Żeby to jakoś super w ręku leżało to bym nie powiedział, ale źle też nie jest, wygląda to jak wygląda, w trakcie testów trzymało kołowrotek pewnie, czyli w sumie niewielkim kosztem robi to co do niego należy. Dolnik kończy niewielki grip z pianki z EVA.

Dolnik optymalnej długości. Uchwyt kołowrotka robi robotę i dostał nawet carbonowy insert.

Waga wędki okazuje się również zaskoczeniem pozytywnym. Jaxon obiecuje nam masę na poziomie 88g i słowa dotrzymuje. Kij waży dokładnie 87,8g. Wyważenie całości nie jest idealne, ale i tutaj nie ma tragedii. W tej kwestii również, nie za bardzo jest sens się do tej wędki czepiać. Całość wygląda może i mocno budżetowo, ale w sumie, jak za te pieniądze, kij prezentuje się całkiem sensownie. Widziałem już dwu-trzykrotnie droższe kije, których zakupione przeze mnie egzemplarze potrafiły wyglądać pod kątem jakości wykończenia dużo gorzej. A Jaxon może i świeci się lakierem blanku i na przygrubych omotkach, może i dolnik razi jaskrawymi naklejkami, ale mimo wszystko wygląda to smukło i dość schludnie.

Waga kija podana precyzyjnie. Inni, „bardziej prestiżowi” dystrybutorzy mogliby się paru rzeczy od Jaxon’a nauczyć…

Jak Red Wind prezentuje się użytkowo? Czy wędka za 120 złotych ma sens? Zacznijmy może od akcji tego kija. Wędka ta jest wklejanką, ale dość nietypową. Do blanku, który można określić niezbyt dynamicznym Fast’em, producent wstawił krótką wklejaną szczytówkę o sporej średnicy i sztywności. Z jednej strony, pełni tu ona tradycyjną rolę sygnalizatora, z drugiej, przez swoją większą niż zwykle w takich kijach sztywność, jest elementem dodającym nieco ciętości temu dość leniwemu jak na wklejankę blankowi.

Krótka, sztywna wklejka, paradoksalnie dodaje kijowi ciętości, której nieco brakuje w niezbyt dynamicznym blanku.

Efekt takiego działania widzimy na krzywej ugięcia tego kija, gdzie nie tylko widać brak charakterystycznego przesztywnienia w miejscu, gdzie zwykle bardziej spolegliwa wklejka przechodzi w szybki, sztywny blank. Tutaj jest wręcz na odwrót. Wklejka staje się swoistego rodzaju dopałem dla zbyt spolegliwego, nieco „gumiastego” w swej charakterystyce blanku. Daje nam to też wymierne efekty przy pracy tego kija pod różnymi przynętami. Podczas gdy większość wklejanek dedykowana jest łowieniu w opadzie na przynęty miękkie i w tej dziedzinie radzi sobie najlepiej, zaś przy innych przynętach pokazuje swoje słabości, ten Jaxon zachowuje się inaczej. Dość zrównoważony górą przez kombinację blank/wklejka Red Wind, zachowuje się jak dość szybki tubular i całkiem dobrze ogarnia temat przynęt w typie wirówek, cykad czy wirujących ogonów. Całkiem nieźle radzi sobie też z przynętami miękkimi o ile łowimy niezbyt ciężko i niezbyt głęboko. Od biedy szarpałem nim i najlżejszymi twitchami i też się dało, choć niewielka dynamika blanku nie ułatwia tu roboty.

TESTY UGIĘCIA:

Pół kilograma na kiju…

W trakcie holu wędka chętnie poddaje się i gnie dość głęboko. Kij dobrze trzyma rybę i sporo wybacza niedoświadczonemu spinningiście. O ile tylko uda się dobrze rybę wciąć, to potem ryzyko spadu przy zdecydowanym holu jest niewielkie. Blank ma trochę zapasu mocy. Przy testach ugięcia się z tanim Jaxonem specjalnie nie szczypałem i przywaliłem mu nawet jednofuntowy ciężarek. Całkiem ciekawe efekty tego możecie zobaczyć powyżej.

Praca w trakcie holu…

Jak wygląda kwestia realnego ciężaru wyrzutowego tego kija i czułości? To kolejne kwestie, które trzeba wyjaśnić. Realne CW producent określił w sumie nienajgorzej. Zamyka się ono w zakresie od 2,5 do 11g. W tym obszarze kij ładuje się jak trzeba i daje przy odpowiednio cienkich plecionkach zadowalającą kontrolę nad zestawem. W trakcie rzutów, trzeba się jednak dobrze skoncentrować bo precyzyjne podawanie przynęty w wybrany punkt, wymaga w tym kiju dodatkowej uwagi. Gumiasty nieco blank, przy niedostatecznie precyzyjnych ruchach, lubi nam zafundować w tym temacie zaskakująco spore odskoki. Podobnie ma się sytuacja z agresywnym prowadzeniem cięższego wabika. Niedostatki dynamiki wymuszają na nas nieco szerszą animację niż byśmy chcieli. A co z czułością? Można o niej mówić przy kiju za takie pieniądze?

Kolorystycznie jest „patriotycznie” 😉

Okazuje się, że można. W sumie określiłbym ją jako dostatecznie dobrą, do tego by łowić tym kijem całkiem skutecznie w przeciętnych warunkach. W momencie gdy poziom trudności rośnie, a ryby są wybredne i fundują nam delikatne brania w warunkach sporego wiatru i fali, wędka ta zaczyna na nas wymuszać utrzymanie najwyższych poziomów koncentracji i czujności. Sztywniejsza i grubsza wklejka nie ratuje nas wtedy za bardzo przez jej braki w finezyjności. Mówiąc kolokwialnie, w trudniejszych warunkach trzeba tu się zdecydowanie bardziej natyrać, żeby osiągnąć dobre efekty, niż w sytuacji gdy łowimy sprzętem lepszej klasy. Niemniej, jak na sprzęt za tak niewielkie pieniądze, kij ponownie zaskakuje pozytywnie. Wstydu zdecydowanie nie ma, a to po prostu działa na poziomie jak najbardziej akceptowalnym. Wyczuć można nie tylko brania, ale i kontakty z drobnicą czy twardszymi elementami przy dnie (Oczywiście przy odpowiednio cienkich plecionkach, niekoniecznie najlżej dociążonych gumach i na niekoniecznie wielkim dystansie).

Moja wideorecenzja tego kija. W niej również ujęcia z pracy kija pod rybami.

W ostatecznym rozrachunku budżetowa wklejanka Jaxon Red Wind okazuje się dość ciekawym w tym budżecie uniwersałem, który mimo pewnych wad, ma też i pewne zalety. Ogra on całkiem poprawnie zaskakująco szerokie spektrum przynęt, niemniej jak na wklejankę i kij pod typowy opad, oferuje nam nieco „gumiastą” charakterystykę, która objawia się niedostatkami w ciętości i dynamice potrzebnej do agresywnego prowadzenia przynęt. Niedostatki te dadzą się nam we znaki zwłaszcza przy jigowaniu na nieco większych głębokościach. Kij wymusza na nas głębsze i mocniejsze zacięcia by umieścić hak na miejscu w pysku ryby, podczas gdy w szybszych, bardziej jadowitych kijach wystarcza nam częstokroć niewielki ruch nadgarskiem by uzyskać ten sam efekt. Do charakterystyki pracy tej wędki można się jednak po jakimś czasie przyzwyczaić i wtedy da radę wycisnąć z niej nad wodą więcej niż by się mogło początkowo wydawać.

Uchwyt raz jeszcze…

Jaxon Red Wind w opisywanej wersji to budżetowy kij, który w sposób naturalny skierowany jest do wędkarzy mniej wymagających, początkujących i młodzieży. Wybranie tej wędki jako pierwszy lekki spinning dla stawiającego pierwsze kroki w tej metodzie kilkulatka nie będzie w żadnym wypadku błędem. Kij jest lekki i akceptowalnie wyważony, wygląda wystarczająco dobrze, a jego charakterystyki użytkowe pozwolą młodemu spinningiście w pełni pozytywnie zdobywać i przeżywać swoje pierwsze wędkarskie doświadczenia. Użytkownicy z parciem na budżet, czy szukający kija jako dyżurny patyk do wożenia w bagażniku, czy też trzymania w domku letniskowym, również nie popełnią błędu kupując tę wędkę. W każdym z tych przypadków wędka ta, przy swoich zadowalających walorach użytkowych, będzie miała jedną dodatkową, wielką zaletę. Nawet jeśli juniorowi spinning się znudzi, albo w bagażniku coś ciężkiego nam ten kij przygniecie, czy też nasz domek zostanie pod naszą nieobecność spenetrowany przez żądnych łupów „lokalnych aborygenów”, to strata będzie niewielka.

Sensowna, budżetowa opcja. Doskonały wybór na np. pierwszy lekki spinning dla naszej pociechy.

Po namyśle kij ten zostawiam sobie dla mojego siedmioletniego synka i mam nadzieję, że stanie się on dla niego początkiem fajnej przygody w życiu. Natomiast jeśli ktoś spróbuje Wam wmawiać, że kij ten nadaje się również i dla bardziej zaawansowanych użytkowników, to cóż… Jako gość uznający się za „nieco bardziej zaawansowanego użytkownika”, mówię Wam, że wolałbym jednak dołożyć jakieś sto, a najlepiej dwieście złotych, bo tak niewielka w tych czasach różnica w pieniądzach, może Wam zafundować bardzo daleką i zaskakującą dla Was podróż w skali wędkarskich doznań. I takich właśnie pozytywnych spinningowych doznań Wam wszystkim życzę.

Jaxon tym kijem zdecydowanie pozytywnie mnie zaskoczył. To coś ma sens.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Test wideo wklejanki Dragon Shigai już na moim kanale YouTube

Zapraszam do oglądania, lajkowania, komentowania, subskrybowania posyłania dalej w świat…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Mistrall Sicata Pro Jigger 1,86m 1-9g – Mocne uderzenie Mistrall’a

Wklejanki na rozmaitych forach dyskusyjnych regularnie dzielą uczestników. Są tacy, którzy je uwielbiają. Są i tacy, którzy na ich widok krzywią się z obrzydzeniem i zaczynają pod nosem mruczeć coś o niezastąpionych tubularach czy protezach wędki spinningowej. Podobnie ma się sprawa z marką Mistrall. Firma ta lokuje swoją ofertę w budżetowym segmencie rynku. Wielu bardziej ogarniętych spinningistów całkowicie ją ignoruje. I w sumie, to trochę ich rozumiem. Coś tam jest na rzeczy, że przy przeglądaniu ich katalogu pod kątem wędek spinningowych, zwykle przeżywamy emocje porównywalne z tymi, które towarzyszą wybieraniu taniej, elektrycznej podkaszarki do trawy czy zakupowi zlewozmywaka. Niemniej, całkowite ignorowanie oferty Mistrall’a jest w mojej opinii błędem. Trafiają się im bowiem od czasu do czasu budżetowe perełki, które potrafią srogo zaskoczyć. Mistrall Sicata Pro Jigger jest tego dobitnym przykładem.

Mistrall Sicata Pro Jigger

Patyk ten w materiałach producenta reklamowany jest jako „ultralekki kij do mikrojigów”. Długość wędki to 186cm, co w oczywisty sposób ograniczy jej zastosowanie do połowów z łodzi lub ewentualnie z łatwo dostępnych brzegów. Waga rzeczywista jest nawet niższa niż deklarowane przez producenta 80g – Testowany egzemplarz waży równe 78g.

Lżejszy niż w opisie

CW kija opisano na zakres 1-9g. W tym momencie można się już zacząć zastanawiać co konkretnie producent ma na myśli pisząc o „mikrojigach” i na ile realny jest szacunek tak szerokiego zakresu CW. Bardzo szybki blank tego kija wykonano według producenta z carbonu 40T i 30T, i ma on bardzo małą grubość. Przy dolniku suwmiarka pokazała 7,3mm. Przy przelotce szczytowej cieniutka wklejka ma 0,7mm średnicy. Wędka wygląda bardzo finezyjnie i delikatnie. Składy łączą się jedynym i słusznym w tym przypadku spigotem.

Blank jest bardzo cieniutki i finezyjny. Bardzo krótki dolnik ułatwia precyzyjną animację przynęt. Sam kij jest dużo mocniejszy niż wygląda.

Pro Jigger’a uzbrojono w szkieletowy uchwyt kołowrotka Fuji SKSS z carbonowym insertem. Gripy wykonano z pianki akceptowalnej jakości. Dolnik jest bardzo krótki, a wędka lekka i dobrze wyważona. Blank uzbrojono w 8 przelotek w ramkach typu K Slim. Zastosowane ringi (według producenta to „Weibo LS Ring” – cokolwiek miałoby to oznaczać, bo znaleźć takiej marki mi się nie udało) wyglądają akceptowalnie jak na tę półkę budżetową i w toku trzyletniej eksploatacji nie miałem z nimi problemów. Zbrojenie wykonano poprawnie, choć bez szału. Przelotki zamontowano osiowo, niemniej nad estetyką lakierowania omotek można by tutaj popracować. Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej.

SKSS od Fuji z carbonowym insertem. Z wędką sparowany Tsurinoya Jaguar 1000.

Całościowo kij prezentuje się jednak bardzo dobrze. Smukły, delikatny, nielakierowany blank, opatrzony dyskretnymi napisami, w połączeniu z niewielkimi ringami i zgrabnym dolnikiem, zwraca na siebie uwagę. Wędka wygląda nowocześnie i na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie sprzętu droższego niż jej realna rynkowa cena. Ten kij bez wątpienia może się bardzo spodobać. W praktycznym użytkowaniu zaś, w pełni pokazuje pazury i nie zawodzi rozbudzonego swoim wyglądem apetytu posiadacza… Ale po kolei…

8 ringów nieznanego mi bliżej producenta. Wyglądają nieźle. Lakierowanie omotek można by miejscami zrobić lepiej.

Po pierwsze, stwierdzić trzeba, że realny zakres CW prezentuje się nieco inaczej niż sugeruje nam producent. Kij jest mocniejszy niż wygląda i niż go opisano. Komfort rzutowy mamy tutaj w zakresie od 3 do okolic 11g. Przy czym, na upartego, przy najcieńszych plecionkach można próbować schodzić z masą wabików ciut poniżej 3g. Problemem tutaj, bardziej niż czułość wklejki, staje się zasięg rzutowy. Krótki, bardzo szybki blank nie ładuje się dostatecznie dobrze przy lżejszych wabikach i tyle w temacie. O rzucaniu przynętami ważącymi sugerowane w opisie 1g można sobie co najwyżej pomarzyć.

1-9g? Nie do końca…

Po drugie, blank jest czuły. Wędka oprócz czułej wklejki oferuje nam całkiem dobrą transmisję drgań co sprawia, że nawet najdelikatniejsze brania nie powinny umknąć naszej uwadze bo nie tylko je widać, ale i czuć w dolniku.

Kij ten jest też bardzo szybki i jadowicie cięty. Pozwala nam on, w swoim optymalnym zakresie CW, dynamicznie podbijać przynęty i bez pudła wcinać okonie nawet przy łowieniu na dużych głębokościach. Nadmienić tu też warto, że z powodzeniem bywał też używany i przy ultralekkim sandaczowaniu na Motławie. Sprawował się tam bardzo dobrze.

Jak na tak szybką wklejankę, patyk ten jest też dość progresywny. Przekłada się to na to, że Mistrall Sicata Pro Jigger bardzo dobrze trzyma zapięte ryby i nie funduje nam nadmiernej ilości spadów.

TESTY UGIĘĆ:

Szybka bestia, ale pod rybą prezentuje też niezłą progresywność. Ten kij dobrze trzyma ryby.

Wszystko to sprawia, że budżetowy Mistrall, okazuje się po prostu świetnym, specjalizowanym kijem do okoniowego jigowania. W dziedzinie obsługi niewielkich przynęt gumowych i łowienia w opadzie, ten relatywnie niedrogi patyk sprawuje się po prostu wyśmienicie. Jakby tego było mało, to charakterystyka tego dość progresywnego blanku, umożliwia nam „awaryjne” wykorzystanie go przy innych okoniowych przynętach. Wierzcie czy nie, ale przymuszony okolicznościami łowiłem nim jak dotąd już chyba pełnym wachlarzem okoniowych przynęt twardych, włącznie z niewielkimi popperami i ta wklejanka, ku mojemu zaskoczeniu, dawała sobie z tym radę zaskakująco przyzwoicie. Nie jest to oczywiście kij dedykowany takiemu łowieniu, ale gdy zajdzie potrzeba użycia tego typu przynęt nie zostajemy zupełnie bezbronni.

Bardzo fajna wklejanka o dużych możliwościach i relatywnie niewysokiej cenie

Osobiście, znam jeszcze kilku innych bardzo dobrych spinningistów, którzy po przesiadce z przynajmniej dwukrotnie droższych kijów na niepozornego Mistrall’a, już przy nim zostali. Ja sam mam aktualnie dwa egzemplarze tej wędki – Jeden do bieżącego używania, a drugi na zapas, co chyba najlepiej oddaje mój osobisty stosunek do tego patyka. Jest to aktualnie jedna z dwóch moich ulubionych okoniówek. Łowi mi się nią po prostu świetnie, a wędka ta robi bardzo dobrą robotę. Gdyby jeszcze odziali to przyzwoicie po całości w Alconite’y  to byłby szał, a tak? A tak jest po prostu bardzo dobrze. Stosunek cena-jakość jest tutaj świetny.

Jak by to uzbroić w Alconite’y… 😉

Skoro już jesteśmy przy pieniądzach, to aktualnie na najpopularniejszym u nas portalu aukcyjnym kij ten można znaleźć w cenie zaczynającej się od okolic 370 złotych (a wybór jest raczej ograniczony). Bardziej dociekliwych i oszczędnych zachęcam do poszukania go w internetowych sklepach wędkarskich. Można go znaleźć w cenie oscylującej nawet w okolicach 320 złotych. Za takie pieniądze Mistrall Sicata Pro Jigger to po prostu świetny zakup.

Świetny patyk. Łowienie nim to czysta przyjemność.
Test Sicata’y na moim kanale YouTube

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/