Dragon Team Dragon CXT 1,90m 1-12g – Smok w kategorii ultralight…

Odświeżona seria Team Dragon oznaczona literami CXT obejmuje jedno i dwuczęściowe wędki spinningowe i castingowe. Spośród dwuczęściowych spinningów opisywany model to wędka najkrótsza i najdelikatniejsza zarazem. Kij mnie zainteresował. Opis parametrów i zastosowanych komponentów wyglądał obiecująco. Cóż… Pozostało wydać, niekoniecznie małe tym razem pieniądze i nad wodą zaspokoić ciekawość. Oto co, po kilku dobrych sesjach na wodzie, mogę Wam powiedzieć na temat tego kija…

Team Dragon CXT UL

Kij ma 190cm długości. Producent deklaruje, że najwyższy z modułów węgla zastosowanego do konstrukcji blanku ma 62mln PSI. Jest on smukły i ma umiarkowaną zbieżność. Przy przelotce szczytowej blank ma 1,3mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 8,3mm. Kij uzbrojono na bogato. Na blanku zamontowano 9 przelotek typu Fuji SiC. Dolnik wykończono szkieletowym uchwytem Fuji SK2 z carbonowym insertem oraz gripami wykonanymi z korka oraz wstawek z kompozytu korkogumowego.

Fuji SK2 z carbonowym insertem

Całość wygląda bardzo dobrze i bardzo ładnie. Design wędki i jakość montażu mogą się bardzo spodobać. Niemniej w moim egzemplarzu zdarzyła się drobna niedoróbka. W jednym miejscu blank został delikatnie maźnięty lakierem do omotek. Rzecz drobna, ale przy tej cenie wędki nie powinna się była wydarzyć.

Maźnięcie lakierem. Rzecz mała ale w tej cenie nie powinna się wydarzyć…

Pewien mój niesmak wzbudziła również kolejna sprawa… Kij, wedle danych katalogowych, powinien ważyć 70g. W teorii pięknie, zwłaszcza gdy zestawimy tę wartość z deklarowanym zakresem CW sięgającym 12g. W praktyce delikwent wylądował na wadze elektronicznej, która bezlitośnie odczarowała producenckie opisy. Wyświetlacz pokazał 78,3g. To 12% więcej niż obiecuje nam Dragon. Jak dla mnie, takie rozjechanie się z deklaracjami, to jednak już pewna forma przegięcia, która producentowi traktującemu swoich klientów poważnie, nie powinna się przydarzać.

Miało być 70g a jest… Cóż… Dla mnie taka różnica w UL’u to już jednak lekkie przegięcie…

Przejdżmy jednak do tego jak kij sprawuje się w praktyce… Ergonomicznie nie mam tej wędce nic do zarzucenia. W ręce leży bardzo wygodnie, jest lekka, wyważenie jest ok, zaś długość dolnika bliska optymalnej. Operuje się tym kijem lekko i bardzo przyjemnie.

9 ringów Fuji SiC. Zacna półka…

Jak prezentuje się akcja tego kija? Wedle producenta winien być to X-Fast. Tutaj po raz kolejny deklaracje producenta nieco rozmijają się nam z rzeczywistością. W praktyce Team Dragon CXT w tej wersji okazuje się być Fast’em o ładnej krzywej ugięcia, z dość spolegliwą częścią szczytową i odpowiednim do okoniowania zapasem mocy w dolniku. Kij jest też dość dynamiczny i dobrze ładuje się przy rzutach, co przekłada się na dobre zasięgi rzutowe mimo jego niewielkiej długości. Blank ten ma generalnie dość uniwersalną charakterystykę, która w połączeniu z jego realnym zakresem użytecznego CW, pozwala na skuteczne operowanie nim całkiem szerokim spektrum okoniowych wabików.

Cięty, dynamiczny Fast…

Skoro już jesteśmy przy realnym CW to oceniam iż producent określił je w miarę dokładnie. Dołem zabawę można zaczynać od okolic 2g całkowitej masy przynęty, oczywiście pod warunkiem zastosowania odpowiednio cienkich plecionek. Górą osobiście starałbym się nie przekraczać tu okolic 11g całkowitej masy wabika. Powyżej tej granicy blank tej wędki zaczyna tracić dynamikę, co odczujemy szczególnie przy okazji łowienia metodą opadu. Nie wyklucza to jednak możliwości jego delikatnego przeciążania, oczywiście przy zachowaniu granic zdrowego rozsądku.

Deklarowane CW bliskie rzeczywistemu

Przy jakich zastosowaniach Team Dragon CXT UL sprawdzi nam się najlepiej? W mojej opinii, listę tę otwiera całe spektrum okoniowego żelastwa. To bardzo przyjemny kij do łowienia, wirówkami, cykadami, czy też wirującymi ogonkami. Wędka dobrze ładuje najlżejsze wersje tych wabików, zaś jej akcja jest optymalna do ich prowadzenia. Kij sprawuje się również bardzo dobrze przy płytkim łowieniu w toni wodnej na przynęty w typie jaskółek na lekkich główkach. Wędka umożliwia ich łatwą i przyjemną animację, zaś progresywny blank bardzo dobrze trzyma wcięte za przysłowiową „skórkę” ryby.

Jaskółki w toni? Ten kij to lubi…

Dość uniwersalna charakterystyka tego blanku pozwoli nam zagrać również mniejszymi okoniowymi woblerami twitching’owymi oraz popperami, chociaż przy takich zastosowaniach sprawdziłby się kij ciut szybszy. Podobnie ma się sprawa jeśli idzie o głębsze jigowanie. Wraz z rosnącą głębokością, na której przychodzi nam szukać okoni, zaczynają nam również przechodzić przez głowę myśli o tym, że blank mógłby być odrobinę szybszy oraz, co okazało się dla mnie pewnym rozczarowaniem, że transmisja drgań okazuje się być niższą niż oczekiwałoby się po kiju kosztującym takie pieniądze. Nie powiem, że jest pod tym względem słabo, bo byłaby to przesada, ale nie ukrywam, że po Team Dragonie spodziewałem się nieco większej czułości. Wędka pod tym względem po prostu nie powala i wypada dość przeciętnie. Oferowana przez nią transmisja drgań generalnie wystarcza do przyjemnego i skutecznego łowienia, ale w kontekście jej ceny, mimo wszystko trochę jej brakuje… A na pewno zabrakło jej tyle, by mnie urzec.

TESTY UGIĘCIA:

Czas na parę słów podsumowania. Team Dragon CXT w wersji UL kosztuje obecnie około 560-580 złotych. Co dostajemy za te pieniądze? Dostajemy całkiem przyzwoity, dość uniwersalny blank okoniowy, bardzo dobrze uzbrojony w komponenty wysokiej jakości. Blank ten jest szybki, progresywny i dość czuły, chociaż pod tym ostatnim względem nie rzuca jednak na kolana. Przelotki Fuji z lini SiC nie są jednakże standardem w tej półce cenowej. Dolnik wygląda świetnie i jest ergonomicznie bez zarzutu, a całość jest relatywnie lekka. Czy kij ten ma szansę zdominować swój segment cenowy? Nie sądzę. Znajdują się w nim bowiem też inni zawodnicy, którzy mają swoje poważne atuty i, z którymi przyjdzie mu rywalizować. Mając do wydania okolice pięciu, sześciu stówek na lekką okoniówkę, poważnie bym się zastanawiał, czy to akurat Team Dragon CXT UL byłby najlepszym wyborem. Tak to już jest. Różni wędkarze, oczekują od wędek różnych cech użytkowych. Ja w tej konkretnej sytuacji raczej poszukałbym jakiejś alternatywy, ale jestem przekonany, że Team Dragon w tej wersji znajdzie grono zadowolonych z niego użytkowników i w swoim segmencie cenowym jakąś część tortu przytuli. C’est la vie…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Test wideo wklejanki Dragon Shigai już na moim kanale YouTube

Zapraszam do oglądania, lajkowania, komentowania, subskrybowania posyłania dalej w świat…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Dragon Shigai 2,13m 1-10g – Rewolucja, której nie widać…

Seria wklejanek Shigai to tegoroczna nowość w ofercie Dragona. Wędki te reklamowane są jako kije dedykowane miejskiemu wędkarstwu czyli street fishing’owi. Producent w swojej notce produktowej pisze o próbie zaskoczenia nabywcy nowatorskim projektem. Z podsumowania recenzji fabrycznej zaś, możemy się dowiedzieć, że „Z całą pewnością seria ta zupełnie inaczej definiuje „wklejankę”… „. Cóż… Mocne słowa… Widzowie moi i czytelnicy poprosili o testy jakichś kijów spod znaku smoka i proszę bardzo – oto pierwszy z nich. Oto jak w moich oczach prezentuje się Shigai…

Dragon Shigai

Dragon potrafi zrobić ładne wędki. Może nie zawsze, ale jednak często udaje im się w tym temacie osiągnąć efekt przyjemny dla oka. Seria Shigai może być potwierdzeniem tej tezy. Kij jest ładny. Pierwsze co rzuca nam się w oczy to dzielony dolnik, oparty o uchwyt Sea Guide PTS, wykończony efektownymi gripami z kompozytu gumowo-korkowego. Blank, w którym najwyższy z zastosowanych modułów carbonu sięga według producenta wartości 62 mln PSI, wygląda jednak jak na deklarowane CW podejrzanie solidnie. Wklejka przy przelotce szczytowej ma, co prawda, 0,85mm średnicy, ale już przy dolniku blank ma solidne 9,1mm. Warto zwrócić uwagę na to, że w miejscu, w którym wklejka wchodzi w blank, ma on równie solidne 2,9mm. Kij uzbrojono w 10 przelotek Sea Guide Titanium SiC. Montaż całości prezentuje się bardzo dobrze. Przelotki trzymają linię. Omotki zrobiono jak trzeba. Kij może się spodobać.

Sea Guide PTS

Wedle deklaracji producenta kij w opisywanej wersji powinien ważyć 104g. Waga rzeczywista wędki jest bliska deklarowanej. Waga elektroniczna wskazała mi 106,4g. Kij jest dobrze wyważony i gdy poznamy jego realne możliwości okazuje się relatywnie lekki. Wędka dobrze leży w dłoni i wygodnie się nią operuje. Uchwyt PTS jest spory, ale wygodny i zapewnia dłoni kontakt z blankiem. Na sucho kij wygląda też na bardzo szybki i… mocno niedoszacowany. Jak ta wędka sprawuje się w praktyce?

Waga nieznacznie przekracza deklaracje producenta

Zacznijmy od realnego CW tego kija. Sugerowane na blanku dolne 1g proponuję od razu włożyć między bajki z krainy kapelonów i tataraku. Dołem kij zaczyna się ruszać dopiero w momencie gdy dochodzimy do okolic 3g całkowitej masy wabika. Schodzenie poniżej tych wartości nie ma najmniejszego sensu, bo mimo zastosowania cienkich linek, tak lekkie wabiki nie chcą, po prostu, z tego kija latać. Dzieje się tak dlatego, że blank tej wędki to z jednej strony typowy X-Fast, a z drugiej strony dlatego, że w momencie, w którym nieprzesadnie spolegliwa wklejka przechodzi w blank właściwy, ten ostatni okazuje się być po prostu bardzo mocny i pałowaty. Za tym idzie zaś to, że jest on niezbyt skory do ładowania się pod małymi obciążeniami.

Kij jest bardzo szybki, blank potrzebuje dużej ryby by zaczął głębiej pracować

Kwestia górnego CW, jak to czasem przy wklejankach bywa, otwiera pole do pewnych dyskusji. Osobiście miotałem tą wędką wabikami ważącymi ponad 20g i kij bez problemu dawał radę. Niemniej, ze względu na spolegliwość zastosowanej wklejki, starałbym się przy typowym łowieniu w opadzie wartości 20g nie przekraczać. Przy drop shot’cie kilka dodatkowych gramów nie zawadzi (oczywiście przy zachowaniu zdrowego rozsądku i spokojnej techniki rzutowej). Generalnie kij ten, mimo nowoczesnego wyglądu, konstrukcyjnie trąci nieco wklejankową polską myszką. W zestawieniu z zastosowaną wklejką, blank jest według mnie nieco zbyt mocny, zbyt pałowaty i niedostatecznie progresywny. Dlatego też recenzenckie peany na temat serii Shigai opisywanej jako definiującą zupełnie inaczej pojęcie wklejanki, potraktowałbym z bardzo dużym dystansem. Żadnej rewolucji się tu nie spodziewajcie. Spodziewajcie się jednak tego, że gdy siądzie Wam na tym kiju solidny szczupak czy sandacz, wyholujecie go szybciej, niż moglibyście przypuszczać. Niedostatki finezji kij ten nadrabia bowiem potężnym zapasem mocy w blanku, który może się przydać w starciu z większymi i silniejszymi rybami i zupełnie jest nieprzydatny przy okoniowej dłubaninie.

10 ringów Sea Guide Titanium SiC zamontowano dobrze

Uczciwie trzeba też przyznać, że jeśli idzie o transmisję drgań, kij ten prezentuje się bardzo dobrze. Powiedziałbym, że w dziedzinie tej Shigai mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Przy zastosowaniu odpowiednio cienkiej plecionki, mamy tutaj bardzo dobrą kontrolę nad tym co się dzieje z naszą przynętą. Transmisja drgań stoi na tak dobrym poziomie, że często zdarzało mi się wyczuć w dolniku kontakt przynęty czy plecionki z elementami dna czy drobnicą, mimo tego, że wklejana szczytówka, nie sygnalizowała tego w zauważalny sposób. Czułość tego kija, to zdecydowanie jego mocna strona.

Kij zaskakuje dobrą transmisją drgań

Do czego zatem ten kij się nadaje i jakie są moje konkluzje na jego temat po intensywnych testach? Cóż… Przyznam, że kij ten wywoływał we mnie od samego początku mieszane odczucia. Pewne rzeczy bardzo mi się w nim podobały, ale do innych nie mogłem się przekonać. Musiałem spędzić z nim trochę czasu nad wodą, by nabrać trochę dystansu i przygotować jego rzetelny opis. Oto jak widzę tę wędkę…


Dragon Shigai w opisywanej wersji to kij zasadniczo pokrywający się z deklaracjami producenta jako wędki dedykowanej street fishing’owi. O ile tylko, poszukujemy jednej wędki do wypadów na miejską wodę, która za cenę pewnych kompromisów opędzi nam jednocześnie łowienie okoni, sandaczy i szczupaków, to Shigai się w ten rysopis generalnie wpisuje. Połowimy nim na gumy okonie, choć wolałbym do tego kij bardziej finezyjny niż toporny nieco Shigai, z blankiem o bardziej progresywnym ugięciu i lepiej ładującym się przy rzucie lekkimi przynętami. Przy okoniowaniu tym kijem sugeruję się nastawić na większe przynęty, ryby i głębokości i wtedy pokaże on swoje zalety.

Kompozyt gumy i mielonego korka wygląda efektownie

Damy radę połowić nim techniką bardzo lekkiego i lekkiego opadu sandacze i szczupaki, choć do takiego łowienia sama wklejka mogłaby by być ciut mocniejsza, co pozwoliłoby dynamiczniej podbijać cięższe wabiki w razie wystąpienia takiej potrzeby.


Tak naprawdę, to najlepiej sprawdzi nam się ten kij przy drop shot’cie, bocznym troku czy w lżejszych systemach typu Carolina czy Texas Rig, choć do takich zastosowań patyk ten mógłby być z 10 centymetrów dłuższy. Niemniej jego szybkość i czułość robią tutaj bardzo dobrą robotę. A generalnie? Cóż… Kompromisy, kompromisy i jeszcze raz kompromisy, a do tego jednak koncepcyjny „old school” zamiast zapowiadanej rewolucji.

TESTY UGIĘCIA:

Obraz ugięcia prawdę Ci powie. Shigai nie definiuje na nowo wklejanki. To raczej „old school” niż „nowa fala” 😉

Wędka ta jest jednak dobrze wykonana z dobrych komponentów. Całość bardzo dobrze prezentuje się pod kątem ergonomii, a czułość tego kijka potrafi naprawdę solidnie zaskoczyć in plus. Do tego jest też po prostu ładna. W swojej kategorii cenowej, Dragon Shigai to dzięki swoim mocnym stronom, mimo wszystko dość ciekawa propozycja, która zapewne wielu wędkarzom może bardzo przypaść do gustu.

Mnie osobiście ten kij jednak na kolana nie rzucił, ani z butów nie wyrwał. Doceniając jego zalety, muszę stwierdzić, że nie jest to po prostu typ wędki, który szczególnie mi pasuje. Do okoniowania wolę inne rozwiązania. Lekki uniwersał szczupakowo-sandaczowy również widzę inaczej. Nawet w kategorii „wklejanka” opisywałem tu kije, które generalnie podobają mi się bardziej. I na tym stwierdzeniu poprzestanę. Jak to mawiał klasyk… I to by było na tyle.

Ma zalety i jest ładny, ale rewolucjonista z niego żaden…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning