Favorite Blue Bird 732UL-S 2,22m 1-7g – Czyli po co komu kontrola jakości?

Kije sygnowane logiem ukraińskiego producenta Favorite, robią u nas sporo zamieszania. Na licznych forach i grupach dyskusyjnych, mnożą się entuzjastyczne opinie i oceny tego sprzętu. Seria wędek Blue Bird to chyba jedne z najbardziej hajpowanych kijów w ostatnim czasie. Czas temu miałem okazję je sobie pooglądać na jednych z targów wędkarskich. Pooglądałem, pomacałem, odstawiłem na stojak i pewnie bym do nich nigdy nie wrócił, gdyby nie liczne głosy widzów mojego kanału, którzy byli ciekawi mojej opinii na ich temat. Cóż… Skoro zainteresowanie było tak duże, trzeba było zareagować. Tak więc, wedle życzenia, proszę bardzo! Zapraszam na garść moich refleksji na temat Blue Bird’a…

Favorite Blue Bird

Blue Bird przyjeżdża do nas w skromnym pokrowcu, ozdobionym charakterystycznym logo z głową ptaka. W środku kryje się nasze wyczekiwane cudo – Blue Bird 732UL-S. Delikatny sprzęt z wklejaną szczytówką dedykowany lekkiemu jigowaniu. Czas na pierwsze oględziny i pierwsze wrażenia.

Nazwa zobowiązuje…

Kij ma 222cm długości. Wedle danych katalogowych powinien ważyć 79g. Oczywiście zweryfikowałem ten parametr. Waga elektroniczna pokazała mi równe 80g – jest OK. Waga deklarowana w zasadzie nie rozmija się z rzeczywistą. Kij jest lekki, niemniej jego wyważenie dość dalekie jest od ideału. Wędka ciąży ku szczytówce, niemniej przy tak niewielkiej masie całkowitej, można z tym jakoś żyć. Tragedii nie ma.

Waga, w zasadzie zgodna z deklarowaną…

Top wędki wieńczy delikatna, czuła, mocno spolegliwa wklejana szczytówka pomalowana na kolor biały. Jej średnica przy przelotce szczytowej wynosi 0,85mm. Blank wędki wykonano z carbonu 30T i przy dolniku ma on 8,8mm średnicy. Zbieżność blanku jest umiarkowana, podobnie jak jego średnica. Nie wygląda może topornie, ale też nie wydaje się nam szczególnie delikatny i finezyjny.

Krótka, delikatna i dość spolegliwa wklejka pomalowana na biało.

Wędkę uzbrojono w 9 przelotek na jednostopkowych ramkach. Producent chwali się w marketingowych opisach, że ringi te winny być analogami Torzite’ów od Fuji. Nie będę się do tych szumnych deklaracji odnosił. Papier przyjmie wszystko. Mogę się natomiast z pełną odpowiedzialnością odnieść do tego jak się prezentują te ringi na tzw. „oko” i jak wygląda jakość ich montażu.

Przelotki… Co do porównań do Torzite’ów, nie będę tego komentował…

Ringi na pierwszy rzut oka wyglądają ok. Jakość ich montażu zaś, wygląda jak jakiś ponury żart prowadzącego. Przelotki zamontowano krzywo i niechlujnie. Ringi nie trzymają się osi blanku, oraz nie trzymają linni prostej na nim. Skala ich myszkowania po blanku bardziej może się skojarzyć z kijem na poziomie bazaru, niż z wędką kosztującą prawie 400 złotych. Do tego dochodzi nam zdecydowanie niepowalająco zrobione lakierowanie omotek. Niejako na deser, w zakupionym przeze mnie egzemplarzu Blue Bird’a otrzymałem dorodną plamę z lakieru na blanku. Ręce mi opadły. Dawno nie miałem w rękach tak kiepsko wykończonej pod tym względem wędki. W kontekście jej ceny, sytuacja ta zahacza o poziom ciężkiej żenady. WSTYD I SROMOTA.

Tak się montuje przelotki w Favorite za prawie 400 złotych… Jeden obraz za tysiąc słów… Jaka piękna katastrofa…

Dolnik kija wyposażono w uchwyt kołowrotka Fuji IPS i charakterystyczne, ostro ścięte gripy z pianki EVA. Całość leży dobrze w ręku. Czy design dolnika jest atrakcyjny, czy nie, każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Ja, z całą pewnością mogę stwierdzić, że w pogoni za wyróżniającym się designem, projektant tego kija grubo rozminął się z zachowaniem funkcjonalności całego projektu.

Uchwyt IPS i charakterystycznie ścięty grip…

Co jest nie tak? Ostro ścięte gripy, za każdym razem gdy wędkę wstawiamy, bądź wyciągamy z typowego pionowego uchwytu rurowego (u siebie używam tych od Berkley’a) zahaczają nam o krawędź rury doprowadzając nas do szewskiej pasji. Co więcej, po kilku wyjazdach i związanych z tym licznymi uderzeniami piankowych gripów o krawędzie uchwytów, na wspomnianych gripach widać już pierwsze uszkodzenia pianki. Ci którzy łowią z brzegu, bądź nie używają takich uchwytów, pewnie problemu nie zauważą. U mnie problem ten wystąpił i oceniam go jako mocno uciążliwy.

Na piance widoczne już pierwsze uszkodzenia od uchwytów rurowych…

Jak Blue Bird sprawuje się w praktycznym użytkowaniu? Zacznijmy od akcji tego kija… Wedle informacji producenta kij ten powinien być X-Fast’em. W rzeczywistości do X-Fast’a Blue Bird’owi wiele brakuje, co jednak nie oznacza w tym przypadku nic złego. Blue Bird 732UL-S okazuje się delikatnym i finezyjnym Fastem, o przyjemnie progresywnym blanku. Kij z jednej strony pozwala dynamicznie animować niewielkie przynęty miękkie i pewnie wcinać okonie. Z drugiej strony pod relatywnie niewielkimi rybami bardzo przyjemnie się ugina i świetnie amortyzuje zrywy walczącej ryby. Ten kij świetnie trzyma ryby i gubi je bardzo rzadko.

Kij ładnie gnie się pod rybą. Blank jest dostatecznie szybki i mile progresywny.

Realne CW tego kija oceniłbym na zakres od okolic 2g, do okolic 10g. Dolna wartość tego parametru pozwala nam, już przy bardzo cienkich plecionkach (sam testowałem kij używając linki 0.2 PE), na rzuty wabikami na zadowalające odległości. Górna zapewnia jeszcze zadowalającą dynamikę w podbiciu. Generalnie realny zakres użytecznego CW należy w tym kiju ocenić pozytywnie.

TESTY UGIĘCIA:

Do omówienia pozostaje nam kwestia czułości tego kija, a jest to bez wątpienia najmocniejsza strona tej wędki. Transmisja drgań stoi tutaj na bardzo dobrym poziomie, szczególnie gdy uwzględnimy to na jakiej półce cenowej ta wędka się znajduje i jak niewysokiego modułu węgla użyto w konstrukcji tego blanku. Pod względem czułości kij ten mocno mnie zaskoczył na plus. W swojej kategorii cenowej kij ten prezentuje się pod tym względem bardzo dobrze. W tej kwestii nie ma się tutaj do czego przyczepić. Można tylko chwalić.

Babole, babole…

Pozostaje nam dokonać teraz jakiejś próby podsumowania… Favorite Blue Bird, w testowanej wersji, to kij pełen kontrastów. Z jednej strony mamy tu bardzo przyjemny w użytkowaniu, czuły, dostatecznie szybki, finezyjny blank, który daje w trakcie użytkowania dużo satysfakcji. Z drugiej strony, jakość wykonania tej wędki woła o pomstę do nieba. Wyważenie należałoby poprawić, zaś gripy so po prostu do wymiany, chyba, że kija tego nie będziemy używać na środku pływającym, wyposażonym w pionowe uchwyty wędek.

I kolejne…

Wędka ta dobitnie pokazuje jak można skutecznie obniżyć potencjał udanego blanku i do jak żałosnego efektu finalnego doprowadzić może brak sensownej kontroli jakości. Wołanie za ten kij około 400 złotych, przy tak marnym poziomie wykonania, to delikatnie mówiąc kpina i kiepski żart. Można jednak podejść do tematu inaczej. Można zażądać od sprzedającego by wybrał nam sensownie wykonany egzemplarz i wtedy można części tych problemów uniknąć, a wędka ta w tej cenie nabiera nieco więcej sensu. Wszystkim chcącym sprawić sobie Favorite’a, sugeruję uważnie oglądać dostępne egzemplarze, lub domagać się od sprzedawcy dokonania odpowiedniej selekcji. Jeżeli tego nie zrobicie, może w Wasze ręce, trafić takie cudo jak moje i, na moje oko, mina może wtedy niejednemu entuzjaście niebieskich ptaków mocno zrzednąć.

Montowany na gumowy oring uchwyt przynęty

Osobiście, sam nie do końca wiem co z tym fantem dalej zrobić… Zwykle po testach, jeżeli kij nie zostaje u mnie na dłużej, staram się jakoś go sprzedać i odzyskać część pieniędzy. W tym wypadku jednak, próba wciśnięcia komuś takiego wybitnego egzemplarza to jednak trochę wstyd. Jeśli ktoś od Favorite wpadnie tutaj, to informuję, że za wędkę zapłaciłem 380 złotych i chętnie odzyskam tę kwotę i odeślę kij „do domu”. Mój mail znajdziecie w zakładce „Kontakt”. Gwarantuję, że o fakcie wybawienia mnie od tego udanego egzemplarza rzetelnie poinformuję w osobnym wpisie. A tymczasem wszystkim życzę samego dobrego i by przelotki były proste, kije nieuwalone lakierami, a wyważenie wędek i ergonomia bez zarzutu. Eeeech… Ależ by było pięknie…

Blue Bird w akcji raz jeszcze…

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Dragon Team Dragon CXT 1,90m 1-12g – Smok w kategorii ultralight…

Odświeżona seria Team Dragon oznaczona literami CXT obejmuje jedno i dwuczęściowe wędki spinningowe i castingowe. Spośród dwuczęściowych spinningów opisywany model to wędka najkrótsza i najdelikatniejsza zarazem. Kij mnie zainteresował. Opis parametrów i zastosowanych komponentów wyglądał obiecująco. Cóż… Pozostało wydać, niekoniecznie małe tym razem pieniądze i nad wodą zaspokoić ciekawość. Oto co, po kilku dobrych sesjach na wodzie, mogę Wam powiedzieć na temat tego kija…

Team Dragon CXT UL

Kij ma 190cm długości. Producent deklaruje, że najwyższy z modułów węgla zastosowanego do konstrukcji blanku ma 62mln PSI. Jest on smukły i ma umiarkowaną zbieżność. Przy przelotce szczytowej blank ma 1,3mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 8,3mm. Kij uzbrojono na bogato. Na blanku zamontowano 9 przelotek typu Fuji SiC. Dolnik wykończono szkieletowym uchwytem Fuji SK2 z carbonowym insertem oraz gripami wykonanymi z korka oraz wstawek z kompozytu korkogumowego.

Fuji SK2 z carbonowym insertem

Całość wygląda bardzo dobrze i bardzo ładnie. Design wędki i jakość montażu mogą się bardzo spodobać. Niemniej w moim egzemplarzu zdarzyła się drobna niedoróbka. W jednym miejscu blank został delikatnie maźnięty lakierem do omotek. Rzecz drobna, ale przy tej cenie wędki nie powinna się była wydarzyć.

Maźnięcie lakierem. Rzecz mała ale w tej cenie nie powinna się wydarzyć…

Pewien mój niesmak wzbudziła również kolejna sprawa… Kij, wedle danych katalogowych, powinien ważyć 70g. W teorii pięknie, zwłaszcza gdy zestawimy tę wartość z deklarowanym zakresem CW sięgającym 12g. W praktyce delikwent wylądował na wadze elektronicznej, która bezlitośnie odczarowała producenckie opisy. Wyświetlacz pokazał 78,3g. To 12% więcej niż obiecuje nam Dragon. Jak dla mnie, takie rozjechanie się z deklaracjami, to jednak już pewna forma przegięcia, która producentowi traktującemu swoich klientów poważnie, nie powinna się przydarzać.

Miało być 70g a jest… Cóż… Dla mnie taka różnica w UL’u to już jednak lekkie przegięcie…

Przejdżmy jednak do tego jak kij sprawuje się w praktyce… Ergonomicznie nie mam tej wędce nic do zarzucenia. W ręce leży bardzo wygodnie, jest lekka, wyważenie jest ok, zaś długość dolnika bliska optymalnej. Operuje się tym kijem lekko i bardzo przyjemnie.

9 ringów Fuji SiC. Zacna półka…

Jak prezentuje się akcja tego kija? Wedle producenta winien być to X-Fast. Tutaj po raz kolejny deklaracje producenta nieco rozmijają się nam z rzeczywistością. W praktyce Team Dragon CXT w tej wersji okazuje się być Fast’em o ładnej krzywej ugięcia, z dość spolegliwą częścią szczytową i odpowiednim do okoniowania zapasem mocy w dolniku. Kij jest też dość dynamiczny i dobrze ładuje się przy rzutach, co przekłada się na dobre zasięgi rzutowe mimo jego niewielkiej długości. Blank ten ma generalnie dość uniwersalną charakterystykę, która w połączeniu z jego realnym zakresem użytecznego CW, pozwala na skuteczne operowanie nim całkiem szerokim spektrum okoniowych wabików.

Cięty, dynamiczny Fast…

Skoro już jesteśmy przy realnym CW to oceniam iż producent określił je w miarę dokładnie. Dołem zabawę można zaczynać od okolic 2g całkowitej masy przynęty, oczywiście pod warunkiem zastosowania odpowiednio cienkich plecionek. Górą osobiście starałbym się nie przekraczać tu okolic 11g całkowitej masy wabika. Powyżej tej granicy blank tej wędki zaczyna tracić dynamikę, co odczujemy szczególnie przy okazji łowienia metodą opadu. Nie wyklucza to jednak możliwości jego delikatnego przeciążania, oczywiście przy zachowaniu granic zdrowego rozsądku.

Deklarowane CW bliskie rzeczywistemu

Przy jakich zastosowaniach Team Dragon CXT UL sprawdzi nam się najlepiej? W mojej opinii, listę tę otwiera całe spektrum okoniowego żelastwa. To bardzo przyjemny kij do łowienia, wirówkami, cykadami, czy też wirującymi ogonkami. Wędka dobrze ładuje najlżejsze wersje tych wabików, zaś jej akcja jest optymalna do ich prowadzenia. Kij sprawuje się również bardzo dobrze przy płytkim łowieniu w toni wodnej na przynęty w typie jaskółek na lekkich główkach. Wędka umożliwia ich łatwą i przyjemną animację, zaś progresywny blank bardzo dobrze trzyma wcięte za przysłowiową „skórkę” ryby.

Jaskółki w toni? Ten kij to lubi…

Dość uniwersalna charakterystyka tego blanku pozwoli nam zagrać również mniejszymi okoniowymi woblerami twitching’owymi oraz popperami, chociaż przy takich zastosowaniach sprawdziłby się kij ciut szybszy. Podobnie ma się sprawa jeśli idzie o głębsze jigowanie. Wraz z rosnącą głębokością, na której przychodzi nam szukać okoni, zaczynają nam również przechodzić przez głowę myśli o tym, że blank mógłby być odrobinę szybszy oraz, co okazało się dla mnie pewnym rozczarowaniem, że transmisja drgań okazuje się być niższą niż oczekiwałoby się po kiju kosztującym takie pieniądze. Nie powiem, że jest pod tym względem słabo, bo byłaby to przesada, ale nie ukrywam, że po Team Dragonie spodziewałem się nieco większej czułości. Wędka pod tym względem po prostu nie powala i wypada dość przeciętnie. Oferowana przez nią transmisja drgań generalnie wystarcza do przyjemnego i skutecznego łowienia, ale w kontekście jej ceny, mimo wszystko trochę jej brakuje… A na pewno zabrakło jej tyle, by mnie urzec.

TESTY UGIĘCIA:

Czas na parę słów podsumowania. Team Dragon CXT w wersji UL kosztuje obecnie około 560-580 złotych. Co dostajemy za te pieniądze? Dostajemy całkiem przyzwoity, dość uniwersalny blank okoniowy, bardzo dobrze uzbrojony w komponenty wysokiej jakości. Blank ten jest szybki, progresywny i dość czuły, chociaż pod tym ostatnim względem nie rzuca jednak na kolana. Przelotki Fuji z lini SiC nie są jednakże standardem w tej półce cenowej. Dolnik wygląda świetnie i jest ergonomicznie bez zarzutu, a całość jest relatywnie lekka. Czy kij ten ma szansę zdominować swój segment cenowy? Nie sądzę. Znajdują się w nim bowiem też inni zawodnicy, którzy mają swoje poważne atuty i, z którymi przyjdzie mu rywalizować. Mając do wydania okolice pięciu, sześciu stówek na lekką okoniówkę, poważnie bym się zastanawiał, czy to akurat Team Dragon CXT UL byłby najlepszym wyborem. Tak to już jest. Różni wędkarze, oczekują od wędek różnych cech użytkowych. Ja w tej konkretnej sytuacji raczej poszukałbym jakiejś alternatywy, ale jestem przekonany, że Team Dragon w tej wersji znajdzie grono zadowolonych z niego użytkowników i w swoim segmencie cenowym jakąś część tortu przytuli. C’est la vie…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Dragon Shigai 2,13m 1-10g – Rewolucja, której nie widać…

Seria wklejanek Shigai to tegoroczna nowość w ofercie Dragona. Wędki te reklamowane są jako kije dedykowane miejskiemu wędkarstwu czyli street fishing’owi. Producent w swojej notce produktowej pisze o próbie zaskoczenia nabywcy nowatorskim projektem. Z podsumowania recenzji fabrycznej zaś, możemy się dowiedzieć, że „Z całą pewnością seria ta zupełnie inaczej definiuje „wklejankę”… „. Cóż… Mocne słowa… Widzowie moi i czytelnicy poprosili o testy jakichś kijów spod znaku smoka i proszę bardzo – oto pierwszy z nich. Oto jak w moich oczach prezentuje się Shigai…

Dragon Shigai

Dragon potrafi zrobić ładne wędki. Może nie zawsze, ale jednak często udaje im się w tym temacie osiągnąć efekt przyjemny dla oka. Seria Shigai może być potwierdzeniem tej tezy. Kij jest ładny. Pierwsze co rzuca nam się w oczy to dzielony dolnik, oparty o uchwyt Sea Guide PTS, wykończony efektownymi gripami z kompozytu gumowo-korkowego. Blank, w którym najwyższy z zastosowanych modułów carbonu sięga według producenta wartości 62 mln PSI, wygląda jednak jak na deklarowane CW podejrzanie solidnie. Wklejka przy przelotce szczytowej ma, co prawda, 0,85mm średnicy, ale już przy dolniku blank ma solidne 9,1mm. Warto zwrócić uwagę na to, że w miejscu, w którym wklejka wchodzi w blank, ma on równie solidne 2,9mm. Kij uzbrojono w 10 przelotek Sea Guide Titanium SiC. Montaż całości prezentuje się bardzo dobrze. Przelotki trzymają linię. Omotki zrobiono jak trzeba. Kij może się spodobać.

Sea Guide PTS

Wedle deklaracji producenta kij w opisywanej wersji powinien ważyć 104g. Waga rzeczywista wędki jest bliska deklarowanej. Waga elektroniczna wskazała mi 106,4g. Kij jest dobrze wyważony i gdy poznamy jego realne możliwości okazuje się relatywnie lekki. Wędka dobrze leży w dłoni i wygodnie się nią operuje. Uchwyt PTS jest spory, ale wygodny i zapewnia dłoni kontakt z blankiem. Na sucho kij wygląda też na bardzo szybki i… mocno niedoszacowany. Jak ta wędka sprawuje się w praktyce?

Waga nieznacznie przekracza deklaracje producenta

Zacznijmy od realnego CW tego kija. Sugerowane na blanku dolne 1g proponuję od razu włożyć między bajki z krainy kapelonów i tataraku. Dołem kij zaczyna się ruszać dopiero w momencie gdy dochodzimy do okolic 3g całkowitej masy wabika. Schodzenie poniżej tych wartości nie ma najmniejszego sensu, bo mimo zastosowania cienkich linek, tak lekkie wabiki nie chcą, po prostu, z tego kija latać. Dzieje się tak dlatego, że blank tej wędki to z jednej strony typowy X-Fast, a z drugiej strony dlatego, że w momencie, w którym nieprzesadnie spolegliwa wklejka przechodzi w blank właściwy, ten ostatni okazuje się być po prostu bardzo mocny i pałowaty. Za tym idzie zaś to, że jest on niezbyt skory do ładowania się pod małymi obciążeniami.

Kij jest bardzo szybki, blank potrzebuje dużej ryby by zaczął głębiej pracować

Kwestia górnego CW, jak to czasem przy wklejankach bywa, otwiera pole do pewnych dyskusji. Osobiście miotałem tą wędką wabikami ważącymi ponad 20g i kij bez problemu dawał radę. Niemniej, ze względu na spolegliwość zastosowanej wklejki, starałbym się przy typowym łowieniu w opadzie wartości 20g nie przekraczać. Przy drop shot’cie kilka dodatkowych gramów nie zawadzi (oczywiście przy zachowaniu zdrowego rozsądku i spokojnej techniki rzutowej). Generalnie kij ten, mimo nowoczesnego wyglądu, konstrukcyjnie trąci nieco wklejankową polską myszką. W zestawieniu z zastosowaną wklejką, blank jest według mnie nieco zbyt mocny, zbyt pałowaty i niedostatecznie progresywny. Dlatego też recenzenckie peany na temat serii Shigai opisywanej jako definiującą zupełnie inaczej pojęcie wklejanki, potraktowałbym z bardzo dużym dystansem. Żadnej rewolucji się tu nie spodziewajcie. Spodziewajcie się jednak tego, że gdy siądzie Wam na tym kiju solidny szczupak czy sandacz, wyholujecie go szybciej, niż moglibyście przypuszczać. Niedostatki finezji kij ten nadrabia bowiem potężnym zapasem mocy w blanku, który może się przydać w starciu z większymi i silniejszymi rybami i zupełnie jest nieprzydatny przy okoniowej dłubaninie.

10 ringów Sea Guide Titanium SiC zamontowano dobrze

Uczciwie trzeba też przyznać, że jeśli idzie o transmisję drgań, kij ten prezentuje się bardzo dobrze. Powiedziałbym, że w dziedzinie tej Shigai mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Przy zastosowaniu odpowiednio cienkiej plecionki, mamy tutaj bardzo dobrą kontrolę nad tym co się dzieje z naszą przynętą. Transmisja drgań stoi na tak dobrym poziomie, że często zdarzało mi się wyczuć w dolniku kontakt przynęty czy plecionki z elementami dna czy drobnicą, mimo tego, że wklejana szczytówka, nie sygnalizowała tego w zauważalny sposób. Czułość tego kija, to zdecydowanie jego mocna strona.

Kij zaskakuje dobrą transmisją drgań

Do czego zatem ten kij się nadaje i jakie są moje konkluzje na jego temat po intensywnych testach? Cóż… Przyznam, że kij ten wywoływał we mnie od samego początku mieszane odczucia. Pewne rzeczy bardzo mi się w nim podobały, ale do innych nie mogłem się przekonać. Musiałem spędzić z nim trochę czasu nad wodą, by nabrać trochę dystansu i przygotować jego rzetelny opis. Oto jak widzę tę wędkę…


Dragon Shigai w opisywanej wersji to kij zasadniczo pokrywający się z deklaracjami producenta jako wędki dedykowanej street fishing’owi. O ile tylko, poszukujemy jednej wędki do wypadów na miejską wodę, która za cenę pewnych kompromisów opędzi nam jednocześnie łowienie okoni, sandaczy i szczupaków, to Shigai się w ten rysopis generalnie wpisuje. Połowimy nim na gumy okonie, choć wolałbym do tego kij bardziej finezyjny niż toporny nieco Shigai, z blankiem o bardziej progresywnym ugięciu i lepiej ładującym się przy rzucie lekkimi przynętami. Przy okoniowaniu tym kijem sugeruję się nastawić na większe przynęty, ryby i głębokości i wtedy pokaże on swoje zalety.

Kompozyt gumy i mielonego korka wygląda efektownie

Damy radę połowić nim techniką bardzo lekkiego i lekkiego opadu sandacze i szczupaki, choć do takiego łowienia sama wklejka mogłaby by być ciut mocniejsza, co pozwoliłoby dynamiczniej podbijać cięższe wabiki w razie wystąpienia takiej potrzeby.


Tak naprawdę, to najlepiej sprawdzi nam się ten kij przy drop shot’cie, bocznym troku czy w lżejszych systemach typu Carolina czy Texas Rig, choć do takich zastosowań patyk ten mógłby być z 10 centymetrów dłuższy. Niemniej jego szybkość i czułość robią tutaj bardzo dobrą robotę. A generalnie? Cóż… Kompromisy, kompromisy i jeszcze raz kompromisy, a do tego jednak koncepcyjny „old school” zamiast zapowiadanej rewolucji.

TESTY UGIĘCIA:

Obraz ugięcia prawdę Ci powie. Shigai nie definiuje na nowo wklejanki. To raczej „old school” niż „nowa fala” 😉

Wędka ta jest jednak dobrze wykonana z dobrych komponentów. Całość bardzo dobrze prezentuje się pod kątem ergonomii, a czułość tego kijka potrafi naprawdę solidnie zaskoczyć in plus. Do tego jest też po prostu ładna. W swojej kategorii cenowej, Dragon Shigai to dzięki swoim mocnym stronom, mimo wszystko dość ciekawa propozycja, która zapewne wielu wędkarzom może bardzo przypaść do gustu.

Mnie osobiście ten kij jednak na kolana nie rzucił, ani z butów nie wyrwał. Doceniając jego zalety, muszę stwierdzić, że nie jest to po prostu typ wędki, który szczególnie mi pasuje. Do okoniowania wolę inne rozwiązania. Lekki uniwersał szczupakowo-sandaczowy również widzę inaczej. Nawet w kategorii „wklejanka” opisywałem tu kije, które generalnie podobają mi się bardziej. I na tym stwierdzeniu poprzestanę. Jak to mawiał klasyk… I to by było na tyle.

Ma zalety i jest ładny, ale rewolucjonista z niego żaden…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

SuperContinent Larva Blood Teez – Ochotka co brzmi znajomo…

Przez lata na rynku przynęt wędkarskich pojawiały się różne imitacje larw ochotki. Czas temu całkiem niezłą wypuścił Westin. Ich Blood Teez to przynęta całkiem udana, niemniej obarczona jedną zasadniczą wadą – ceną, która w przypadku tej maleńkiej gumki, zdecydowanie do niskich nie należy. Alternatywę dla niej wypuścił chiński producent SuperContinent. Tańszą. Dużo tańszą…

SuperContinent Larva Blood Teez

Larva Blood Teez wygląda… No cóż… Delikatnie mówiąc, inspiracji produktem Westina ukryć się nie da. Przynęta jest łudząco podobna do pierwowzoru i jakościowo wykonana. Odlew jest precyzyjny, a zastosowany silikon całkiem wytrzymały.

Dla siebie wybrałem kolory naturalne. Dostępnych jest o wiele więcej…

Przynęty występują w ofercie SuperContinent’a w dwóch rozmiarach – 80 i 55mm. Każdy rozmiar dodatkowo występuje aż w siedemnastu kolorach. Poczynając od okołoochotkowych czerwieni, do kolorów fluo. Chiński producent pakuje te przynęty w ilości odpowiednio 20 i 30 sztuk, i obficie zaprawia dobrym atraktorem.

Te tutaj to rozmiar 55mm. W paczce jest ich 30 sztuk.

Z racji swojego kształtu i parametrów, Larva Blood Teez nada się do delikatnego, i powolnego łowienia okoni i białorybu, przy dnie, zwłaszcza o zimnych porach roku. Sprawdzi się przy czeburaszce, jig rig’u czy drop shot’cie. Warunkiem osiągnięcia skuteczności będzie zastosowanie delikatnych haczyków z cienkiego drutu, niewielkich obciążeń i cienkiego fluorocarbonu. Do tego oczywiście przyda się nam odpowiednio delikatny kij – najlepiej finezyjna wklejanka.

Piękny kolorek…

Przynęta pracuje kusząco już przy delikatnych poruszeniach szczytówką i wykazuje sporą odporność mechaniczną. Dobrze trzyma się delikatnych haczyków i nie ma tendencji do zbyt łatwego rwania się w przypadku gdy nękają ją podskubywaniem niewielkie ryby. Do tego ma jeszcze jedną, niepodważalną zaletę.

Tutaj mniej ochotkowy, ale też atrakcyjny.

Bez żadnych promocji, za paczkę tych gum zapłacimy około 11-12 złotych. Gdy uda się trafić na promocję czy jakieś kupony rabatowe, można ją wyrwać jeszcze taniej. W czasach gdy drożeje wszystko i nie zanosi się na to, żeby miało zacząć tanieć, jest to poważny argument. Zwłaszcza, że w parze z niewielką ceną, idzie w tym przypadku bardzo dobra jakość. Spośród wielu oferowanych przez SuperContinent modeli przynęt, pośród których zdarzają się i lepsze, i gorsze (Ich cannibale lepiej omijajcie szerokim łukiem… Moim zdaniem szkoda kasy…) Larva Blood Teez to jedna z lepszych i ciekawszych opcji. Paczkę „dyżurnych” czerwonych warto w arsenale mieć…

Przynęty tłuste od atraktora. Odpowiedni zapaszek też jest…

Link do przynęt na sklepie firmowym SuperContinent:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DCrTWO1

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Zestawienie porównawcze testowanych na stronie i kanale trzech, budżetowych kijów okoniowych już na moim YouTube

Dajcie znać w komentarzach czy jesteście zainteresowani takimi porównaniami. Będę wdzięczny za wszelkie merytoryczne sugestie.

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Zapraszam do oglądania na moim kanale YouTube materiału poświęconego okoniowej wędce Robinson CityLiner Perch Spin 1,98m 2,5-7g.

Chcesz mnie wesprzeć w tym co robię? Polub. Zasubskrybuj. Skomentuj. Prześlij znajomym. DZIĘKI! 🙂

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Robinson CityLiner Perch Spin 1,98m 2,5-7g – Okoniowo-budżetowe zaskoczenie

Po ostatnich dwóch moich „przygodach” z okoniowymi kijami dostępnymi w budżecie ograniczonym do 200zł miałem, mówiąc bardzo delikatnie, lekkie poczucie niedosytu. Niby się przy tym nieźle bawiłem, ale, jakby to ująć?… Do pełnej frajdy było jednak ciut za daleko. Dlatego do testu CityLiner’a od Robinsona podchodziłem bardzo ostrożnie i bez przesadnego entuzjazmu. Co z tego wynikło? Jako, że niemalże rzutem na taśmę, przed końcem sezonu, znalazłem dobre okazje żeby go bardzo solidnie obłowić, teraz mogę się z pełną odpowiedzialnością za własne słowa o nim wypowiedzieć. Zapraszam do lektury.

Robinson CityLiner Perch Spin 1,98m 2,5-7g

Kij przyjeżdża do nas w budżetowym, szmatkowym pokrowcu charakterystycznym dla produktów z tej półki cenowej. To nie jest jednak istotne. Istotne jest to, co się w tym pokrowcu kryje, a Robinson, na pierwszy rzut oka, wygląda jak na kij za dwie stówki zaskakująco dobrze. Smukły, cienki, matowy blank o niewielkiej zbieżności (1,25mm średnicy przy przelotce szczytowej i 7,30mm przy dolniku) w dolnej części wzmocniony został krzyżowym oplotem i wygląda po prostu… dobrze. Dość krótki dolnik (Jak dla mnie mógłby być jeszcze o jakieś 3-4cm krótszy… Wiem… Czepiam się…) wykończono pianką EVA bardzo przyzwoitej gęstości i oryginalnym uchwytem kołowrotka od Fuji, a dokładniej modelem VSS.

VSS i pianka EVA całkiem niezłej gęstości

Blank uzbrojono w 8 noname’owych ringów w ramkach typu K Slim i kolorze gunsmoke. Ringi wyglądają naprawdę OK jak na kij za dwie stówki. Ich montaż ma jednak swoje jasne i trochę ciemniejsze strony. Z jednej (tej ciemniejszej) strony przelotki gubią nieco linię (choć tragedii nie ma). Z drugiej (i to już ta jasna strona), omotki i ich lakierowania zrobiono tu zaskakująco przyzwoicie. Kij nie ocieka w tych miejscach lakierem co nie jest wcale takie oczywiste w wędkach z tej półki budżetowej. Za to też należy mu się duży plus.

Przelotki wyglądają jak na noname’y całkiem dobrze

Według producenta, blank zrobiono z carbonu o module 70 milionów PSI. Całość wygląda zdecydowanie lepiej niż kosztuje. Stylistyka kija jest przyjemna dla oka. Kij dobrze leży w ręce, jest dobrze wyważony i lekki. Producent deklaruje w katalogu jego masę na 92g. Realnie ten patyk okazuje się prawie 6 gramów lżejszy. Waga elektroniczna pokazała w jego przypadku 86,2g masy, a to już bardzo przyzwoity wynik.

Ringi trochę uciekają z linii. W tej półce budżetowej to standard.

I trudno się tutaj właściwie na tym etapie do czegoś przyczepić. W mojej opinii jedynie model wybranego na uzbrojenie uchwytu kołowrotka jest nie do końca najlepszym rozwiązaniem dla tego typu kija ale… do tego tematu wrócę później. Teraz przejdźmy do kwestii najistotniejszej. Jak Robinson CityLiner Perch Spin działa w praktyce?

Ringi…

Blank tej wędki, tak na sucho, jak i w praktycznym użytkowaniu, okazuje się dość delikatnym ale i zarazem dynamicznym medium-fastem. Z jednej strony nie leje nam się on przesadnie i pozwala pewnie wcinać ryby. Z drugiej strony pod niewielkimi już okoniami wędka ta wchodzi w głębsze ugięcia i kapitalnie trzyma zapięte za przysłowiową skórkę ryby.

Wędka świetnie trzyma wcięte ryby. Ilość spadów jest niewielka.

CW kija zostało przez producenta opisane całkiem nieźle. Przy cieniutkich plecionkach łowiłem tym kijem skutecznie już najmniejszymi jaskółkami na niewielkich główeczkach, których całkowita masa schodziła do 2,2g. Górą można go delikatnie przeciążać. Okolice 9g to według mnie jakieś rozsądne maksimum. Do tego wszystkiego blank pozytywnie zaskakuje czułością. Jak na kij za dwie stówy i to w dodatku o niezbyt szybkiej akcji, jest pod tym względem bardzo dobrze. Powiem nawet, że zaskakująco dobrze… (Tak, wiem, powtarzam się…)

TESTY UGIĘCIA:

Delikatny ale całkiem cięty medium-fast. Dobry oręż do szukania okoni na płytszej wodzie.

Do czego ten kij się nadaje najlepiej? Robinson CityLiner Perch Spin w wersji 2,5-7g to bardzo udany, budżetowy kij do lekkiego i niezbyt głębokiego łowienia okoni. Sprawi się on nam przede wszystkim bardzo dobrze przy łowieniu na lekkie jaskółki i inne niewielkie gumy w toni. To jest zdecydowanie jego żywioł, w którym pokazuje pełnię posiadanych zalet. Podobnie dobrze ogarnie on nam klasyczne okoniowe żelastwo w typie niewielkich wirówek i cykad. Przy jigowaniu sprawi nam się nieźle, pod warunkiem, że nie będziemy łowić zbyt głęboko i ciężko. Bowiem gdy tylko lekko przekroczymy granice jego możliwości w tej dziedzinie, bardzo szybko odczujemy potrzebę zastosowania szybszego kija, z mocniejszym kręgosłupem. Charakterystyka tego blanku nie zostawi nas bezbronnymi nawet wtedy, gdy będzie potrzeba połowić na niewielkie popperki, czy najmniejsze okoniowe twitch’e. W sposób oczywisty kij ten nie jest do tego stworzony, ale awaryjnie te lżejsze spośród nich jakoś uciągnie i poprowadzi.

Głęboka praca pod rybą

Testowany Robinson CityLiner Perch Spin w opisywanej wersji okazał się dla mnie na koniec sezonu bardzo miłym testowym zaskoczeniem. Dla kogoś szukającego delikatnego patyka do uganiania się za letnimi okoniami w toni wodnej i mającego silne parcie na budżet, ta wędka to naprawdę sensowny wybór. Gdyby tak jeszcze skrócić mu o te trzy-cztery centymetry dolnik i może zamienić uchwyt typu VSS na uchwyt szkieletowy, który byłby i lżejszy, i zapewnił odrobinę lepszy kontakt dłoni wędkarza z blankiem … Ale nic. Wiem. Czepiam się. I bez tego mojego kombinowania to w sumie bardzo sensowny patyk.

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Jaxon Summum Ultra Light już na moim kanale YouTube…

Zapraszam do oglądania i komentowania. Dzięki za wsparcie w postaci polubień i subskrypcji! 🙂

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Jaxon Summum Ultra Light  1-9g 2,05m – Najwyższa półka Jaxon’a, czyli opowieść o tym co można dostać za dwie stówy

Jaxon coś szybko ostatnio zmienia te swoje topowe serie lekkich spinningów. Ledwie co z oferty wypadła seria Symbian Supra Spin, dopiero co w jej miejsce weszła zbrojona w Fuji Alconite’y Altezza Supra, a już i po niej śladu ni ma. A może to po prostu mi czas tak szybko leci? Nieistotne… Istotne jest to, że od tego roku, budżetowy potentat z naszego rodzimego rynku, ma swoją nową gwiazdę spinningu w wadze ultra lekkiej. Gwiazdor nazywa się Summum i kosztuje naprawdę niewielkie pieniądze. Odżałowałem parę złotych, kupiłem, potestowałem i teraz mogę parę słów na jego temat powiedzieć. Ciekawskich i tych, z dużym parciem na budżet, zapraszam do lektury.

Jaxon Summum Ultra Light ułożony na szmatko-pokrowcu w gustownym kolorze… 😉

Ktokolwiek widział wcześniej wędki z serii Symbian Supra czy Altezza Supra, po ujrzeniu kija z serii Summum Ultra Light, może przeżyć lekkie Deja Vu. Jaxon konsekwentnie idzie tutaj w prostotę i minimalizm, a linia i wykończenie nowego „flagowca” do złudzenia przypomina jego poprzedników. Mamy tu więc grafitowy, nieszlifowany (poza częścią dolnego składu), lakierowany, dość cienki blank o niewielkiej zbieżności i minimalistycznym wykończeniu (1,2mm średnicy przy przelotce szczytowej i 8,1mm średnicy przy dolniku). Mamy minimalistyczny, dzielony dolnik wykończony pianką EVA i szkieletowy uchwyt kołowrotka bez insertu (klon SKSS). Mamy też noname’owe przelotki w ramkach typu K. Całość waży niewiele. Waga elektroniczna pokazała mi 83,5g masy co w zasadzie jest zgodne z deklaracjami producenta. Kij jest naprawdę lekki.

83,5g… Kij jest naprawdę lekki jak na swój segment cenowy.

Przelotek jest 8. Przy tej długości, można by się pokusić w tak lekkim wędzisku o jedną więcej, ale tragedii nie ma, a biorąc pod uwagę niską cenę kija, czepianie się o to można sobie odpuścić. Przelotki, nazywane przez producenta „Slim Titanium Oxide”, wyglądają jak na noname’y bardzo przyzwoicie, ale ich montaż przypomina nam niestety z jak budżetowym kijem mamy do czynienia. Może nie ma tu wielkich ilości lakieru, zacieków czy innych „upiększeń”, ale idealnej linii ułożenia ringów również niestety brak. W testowanym egzemplarzu druga i szósta przelotka licząc od topu gubią linię. Odchyły może nie są wielkie, ale z kronikarskiego obowiązku wypada o nich wspomnieć.  Podsumowując – kij nie powala nas może swoim wyglądem wyglądem, ale na szczęście działa to w obie strony. To znaczy tak szału, jak i tragedii brak. Wędka wygląda jak na swoją półkę cenową nieźle i tyle. Ani więcej, ani mniej.

Przelotki gubią linię…

Po wzięciu kija do ręki stwierdzamy najpierw niską masę i poprawne wyważenie, jak też całkiem przyjemną ergonomię. SKSS i jego klony, to uchwyty, które w taki lekkich kijach po prostu robią robotę. Piankowy grip jest odpowiedniego rozmiaru. Do tego dolnik w tej wędce jest taki „w sam raz”. Ani przesadnie długi, ani ultra krótki. Wędką operuje się wygodnie i z przyjemnością.

Klon Fuji SKSS dobrze się sprawuje w tak delikatnym kiju. Insertu brak.

Według producenta, blanki serii Summum Ultra Light zrobione są z carbonów 30T i 36T. To parametrowo  te same maty węglowe jakie Jaxon zastosował w poprzednich seriach Symbian i Altezza. Przy pierwszym kontakcie z kijem uwagę zwraca delikatna, spolegliwa część szczytowa i niezbyt szybka akcja. W trakcie łowienia pierwsze wrażenie szybko się potwierdza. Summum w wersji 1-9g to Medium Fast z delikatną częścią szczytową. Pod relatywnie niewielkimi rybami kij ten schodzi w dość głębokie ugięcie i pewnie trzyma rybę, wybaczając ewentualne błędy w trakcie holu. Przy jakich zastosowaniach ten kij się nam sprawdzi najlepiej i jak można go ogólnie ocenić?

TESTY UGIĘĆ:

Delikatny Medium Fast o ładnej krzywej ugięcia…

Zacznijmy od realnego CW. Topowy Jaxon Summum w opisywanej wersji realnie sprawuje nam się najlepiej w zakresie CW od okolic 2,5g do 10g całkowitej masy przynęty. To w zasadzie wartości bliskie deklaracjom producenta. Górą, na upartego, można mu jeszcze ciut dokładać, ale delikatny top szybko traci dynamikę i utrudnia nam grę przynętą i zmniejsza pewność zacięcia. Wędka ta nieźle sprawdzi nam się przy obsłudze okoniowego żelastwa w postaci niewielkich wirówek i cykad. Połowimy nią też całkiem przyjemnie i skutecznie na lżejsze okoniowe gumy i jaskółki w toni, o ile nie przyjdzie nam do głowy trochę głębsze jigowanie. Wtedy dość szybko do nas dotrze, że czułość tego blanku, oraz jego dynamika potrzebna do odpowiedniej pracy przynętą i pewnego zacięcia okazują się po prostu niewystarczające. Nie twierdzę, że Summum jest głuchy jak pień, ale transmisja drgań jest tutaj raczej mocno przeciętna dla półki budżetowej, na której się on znajduje. Przy delikatnym żerowaniu ryb nieco ratuje nas ta delikatna szczytówka, która zachowuje się trochę jak wklejka i pozwala zauważyć brania, które niedostatecznie mocno kopną nas w łokieć.

Jaxon Summum na moim kanale YouTube

Ogólna akcja kija sprawia, że może nam się on całkiem dobrze sprawdzić  też przy lekkim zestawie kleniowym. Kijek ten miotnie nam dość daleko nawet najlżejszymi kleniowymi woblerkami i nie pozwoli kluchom „odbijać się” od przynęt. Jednocześnie wędka ma dość mocy w dolniku by poradzić sobie z całkiem sporymi kleniami. Minusem w niektórych miejscach może się okazać jej długość – 205cm na wielu łowiskach może okazać się długością niewystarczającą.

Jaxon chyba chciał wygrać konkurs na najtrudniejszą do zapamiętania nazwę kija spinningowego… Summum… Kto to wymyślił?

Jaxon Summum w opisywanej wersji kosztuje ciut powyżej 200 złotych. W tej cenie wędka ta nie poraża nas ani jakością wykonania, ani czułością, ani też ogólną charakterystyką blanku. Ale żeby nie wyszło, że się tylko czepiam… To z drugiej jednak strony, za te dwie stówki, dostajemy naprawdę bardzo lekki kijek, w sumie niebrzydki i generalnie całkiem przyjemny w eksploatacji (Ja przynajmniej się w trakcie jego testowania całkiem nieźle bawiłem…  Może trochę dlatego, że łowienie okoni bawi mnie niezmiennie od lat…). Zastosowane przelotki wyglądają jak na tę półkę cenową nieźle, podobnie jak klon SKSS. Przy odrobinie umiejętności łowić nim można całkiem skutecznie, a wędka nie posiada jakichś krytycznych, dyskwalifikujących ją wad. Jestem przekonany, że ktoś, kto  do tej pory łowił wędkami za stówkę, może być tym kijem nawet zachwycony, podobnie jak rozpoczynający swoją przygodę z okoniowaniem junior/nowicjusz. I to są moim zdaniem potencjalni odbiorcy tego kija. Koniec i kropka.

Te budżetowe ringi nie wyglądają źle

Rozmyślam nad wykonaniem testów, bezpośrednich konkurentów Jaxon’a na naszym rynku w półce cenowej do okolic 200 złotych (Którą to wartość oceniam jako pewne niezbędne minimum finansowe potrzebne do kupienia nadającego się do użytkowania spinningu.) i może pokuszenia się na koniec o jakiś zbiorczy materiał porównawczy. Rozmyślam, bo do ogarnięcia pozostają wzajemnie powiązane ze sobą czynniki czasu i pieniędzy… Cóż… Pożyjemy, zobaczymy…

Jak na tak niewielkie pieniądze, to kij może być. Początkujący i mniej wymagający użytkownicy mogą być bardzo zadowoleni.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kuying Teton TTS-662L 1,98m 2-10g – Po prostu klasyk

Gdyby ktoś dziesięć lat temu powiedział, że wędkę spinningową chińskiej marki można będzie w kraju nad Wisłą określić mianem klasyka, większość speców od sprzętu wędkarskiego pewnie popukałoby się wymownie w głowę. Tymczasem zaś sytuacja wygląda tak, że model Teton od Kuying’a ciężko już chyba określić inaczej. W necie jest sporo materiałów poświęconych tej wędce w najpopularniejszej wersji czyli TTS-662L. Mimo to, ilość zapytań o nią wcale nie maleje. Kij ciągle wzbudza zainteresowanie i emocje. Dorzucę więc i ja swoje trzy grosze do puli informacji na jego temat. Zapraszam do lektury.

Kuying Teton TTS-662L

Kuying Teton TTS-662L to lekki i finezyjny kij spinningowy mierzący 198cm długości. Wedle danych fabrycznych kij winien ważyć 81g (Aktualnie posiadany przez mnie egzemplarz waży ponad cztery gramy mniej. Waga pokazała 76,9g (!)). Producent szacuje CW kija na zakres 2-10g zaś moc blanku określa na 3-8lb. Wędka jest bardzo lekka i dobrze wyważona. Minimalistyczny dolnik zbudowano w oparciu o uchwyt Fuji SKSS z carbonowym insertem i mikrogripy wykonane z charakterystycznego dla tej marki i serii wielokolorowego korka. Całość dobrze leży w dłoni. Może się spodobać, może nie spodobać, ale jedno jest pewne – Jeśli idzie o wygląd to tej wędki po prostu nie sposób pomylić z żadną inną.

Sporo lżejszy niż deklaruje producent…

Kij uzbrojono w 8 ringów firmy Fuji w ramkach typu K Slim. Uzbrojenie jak na tę półkę cenową jest bardzo OK. Może jedna przelotka więcej by nie zawadziła. Może czasem zdarzają się problemy z nadmiarem lakieru na omotkach czy z maźnięciami lakieru na stopkach przelotek, ale fani Teton’ów raczej do tego przywykli i nie zwracają na to uwagi. Ci, którzy z tymi wędkami nie mieli do czynienia a mieć chcą, muszą się jednak przygotować mentalnie na okoliczność możliwości wystąpienia takich drobnych niedoróbek. Ten typ tak miewa.

Przelotki Fuji…

Osobiście, znam kilka osób, które łowią tymi kijami. Wśród nich, znam też dwóch rasowych spinningistów, którzy otwarcie uznają Teton’a za swój ulubiony kij na okonie, mimo tego, że nie stanowi dla nich problemu kupienie wędek kilkukrotnie droższych. Co takiego niedrogi Kuying ma w sobie, co sprawia, że doświadczeni wędkarze tak go cenią? Istotą fenomenu popularności tego modelu Teton’a jest przede wszystkim jego blank. Nad tym elementem tej wędki trzeba się pochylić.

SKSS z carbonowym insertem i charakterystyczny korek gripów

Blank kija Kuying Teton TTS-662L ma niewielką średnicę i bardzo małą zbieżność. Przy przelotce szczytowej ma 1,4mm średnicy. Przy dolniku zaś 7,3mm. Wykonano go z wysokomodułowego węgla 46T (Producent zamiennie podaje też informację, że mamy tam połączenie 40T i 46T). Połączenie tych cech ze sobą sprawia, że kij ten z jednej strony, dzięki cienkiemu, cienkościennemu blankowi o niewielkiej zbieżności, pod niewielkimi już rybami przepięknie pracuje gnąc się relatywnie dość głęboko przy zachowaniu przepięknej krzywej ugięcia.

To najpopularniejszy model Teton’a w naszym kraju

Z drugiej strony, zastosowany tutaj wysoki moduł węgla, zapewnia tej z pozoru bardzo delikatnej witce relatywnie sporą szybkość (To Fast, ale z tych niekoniecznie najszybszych. Zdecydowanie bliżej mu do MF niż do XF). Połączenie tych cech decyduje o pewnych cechach użytkowych, które składają się na plusy i minusy tego kija.

Dla zobrazowania powyższego testy ugięć:

Mocne strony Kuying’a Teton’a wynikające z charakterystyki tego blanku to kapitalne trzymanie wciętej ryby i niewielka ilość spadów. Blank ma dość uniwersalną charakterystykę. Świetnie radzi sobie z całym wachlarzem niewielkich przynęt twardych. Świetnie ogarnia wirówki, cykady, wahadełka, wirujące ogonki, niewielkie woblerki twitchingowe i popperki. Doskonale radzi sobie z obsługą jaskółek o ile nie schodzimy z całkowitą ich wagą poniżej 3g. Całkiem nieźle daje sobie też radę przy jigowaniu, o ile nie próbujemy łowić bardzo głęboko i nie przekraczamy realnego CW kija. W takich okolicznościach cudów się nie spodziewajmy. To po prostu nie jest  kij dedykowany stricte do takiego łowienia.

Blank ma niewielką zbieżność. Przy szczytowej przelotce ma grubość 1,4mm. Przy dolniku tylko 7,3mm.

W tym miejscu dochodzimy też do pewnych ograniczeń tej wędki. CW tego patyka opisane jest w miarę dobrze. Realnie komfortowo połowimy nim w zakresie 3-11g i nic więcej. Ani w jedną, ani w drugą stronę wiele nie uskubiemy. Kij nie toleruje zbytnio ani prób przeciążania go, ani schodzenia z ciężarem wabików poniżej swojego optimum i natychmiast wysyła wyraźne sygnały, że zabawa się kończy. Przeciążany szybko gaśnie i traci całą dynamikę. Przy próbach schodzenia poniżej 3g, daje o sobie znać spora średnica topu wędki (1,4mm) i również przerywa zabawę.

Niektórym brak mocy w dolniku… Moim zdaniem nic mu nie brakuje.

Niektórzy użytkownicy Teton’a w tej wersji narzekają na zbyt spolegliwy dolnik. Cóż… Przy tych parametrach blanku można się jednak tego spodziewać. W mojej opinii, do zastosowań do jakich ten kij jest dedykowany (czyli w naszych warunkach połów okoni i pstrągów), moc dolnika jest w zupełności wystarczająca.

Kij co prawda nie należy do gatunku „elektrycznych”, niemniej czułość wędki jest w mojej opinii całkiem dobra. Ogarniętemu spinningiście powinno to spokojnie wystarczyć.

Test kija na moim kanale YouTube

Kuying Teton to wędka wymagająca pewnej kultury obsługi. Delikatny blank potrafi znosić naprawdę srogie, głębokie ugięcia, ale nie toleruje niechlujnego traktowania. Jest wrażliwy na uderzenia czy niefachową obsługę, stąd też przypadki łamania górnego składu wędki. To nie jest wędka dla początkujących czy wychowanych na sprzętach typu „gniotsia-niełamiotsia”.

Ładny ogólnie i w szczegółach.

W moim przypadku, to już trzeci raz gdy jestem w posiadaniu tego kija w tej wersji. Za każdym razem ten kij doceniam i podoba mi się on. Doskonale rozumiem tych, którzy te wędki wychwalają i wiem co w nich widzą określając je mianem swoich ulubionych wędek na pasiaki. Za każdym razem też, finalnie, jednak Teton’a TTS-662L sprzedaję. Dlaczego? Bo przy łowieniu z łodzi przywykłem do stosowania dwóch specjalizowanych okoniówek i Teton, mimo swoich niewątpliwych zalet, nie potrafi mi ich zastąpić. Do płytkiego łowienia, na najlżejsze przynęty używam delikatniejszej wędki startującej wyraźnie niżej i jeszcze bardziej finezyjnej. Do jigowania używam zdecydowanie szybszej, choć finezyjnej wklejanki, która zapewnia mi też nieco większy zapas mocy w górnych zakresach CW. Do Drop Shota i Bocznego Troka mam w zasadzie jeszcze trzecią wędkę… Ot i cała tajemnica. Każdy ma swoje preferencje. Moje wyglądają tak.

Ringów jest osiem. Przy tej długości, jeden więcej by zapewne nie zaszkodził, ale źle absolutnie nie jest.

W momencie pisania tego testu cena podstawowa kija Kuying Teton TTS-662L na dwóch fabrycznych sklepach wynosi około 450 złotych. Wędkę można jednak regularnie kupić taniej. Regularnie pojawiają się kupony zniżkowe, lub promocje w stylu: 15% rabatu przy zakupie dwóch. Korzystając w tej chwili z takich opcji przy zakupie dwóch kijów, na każdym z nich można zaoszczędzić już około 80złotych (cena wychodzi ciut poniżej 370 złotych), a bywają promocje lepsze. W tej cenie Kuying Teton to na pewno kij warty uwagi. Renoma, którą się cieszy nie bierze się znikąd. To bardzo wdzięczna, dość uniwersalna wędka, dająca mnóstwo frajdy z łowienia, a zarazem przemyślany i skuteczny sprzęt zrobiony na dobrych komponentach. Na pytanie zaś, co komu w temacie okoniówek jest tak naprawdę do szczęścia potrzebne, każdy musi sobie finalnie odpowiedzieć sam. I to jest w tym wszystkim piękne.

Dla mnie ten kij to już klasyka…

Sklepy w których kupicie Kuying Teton’a TTS-662L:

https://s.click.aliexpress.com/e/_9z7pTB

https://s.click.aliexpress.com/e/_ALzUNP

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/