Wędka Savage Gear SG4 Power Game Trigger 2,59m 80-130g – Kotlet po żołniersku

Łowienie szczupaków na duże przynęty powoli rozpycha się w świadomości polskich wędkarzy. Mimo tego, że wody nasze, delikatnie mówiąc, nie są eldorado wypełnionym po brzegi tłustymi metrówkami, ilość wędkarzy szukających większych ryb poprzez kuszenie ich dużymi wabikami pomału rośnie. Wpływ na to może mieć, obok działań marketingowych, też rosnąca świadomość, że w określonych warunkach, większe przynęty okazują się po prostu bardziej skuteczne, niezależnie od wielkości łowionych szczupaków. Część producentów/dystrybutorów zdaje się ignorować ten segment rynku. Część jednak widzi w nim potencjał i dostosowuje swoją ofertę tak, by jakoś go wykorzystać. Serie Power Game w ofercie duńskiej marki Savage Gear, to ich propozycja skierowana dla łowiących „na grubo”.

SG4 Power Game…

Savage Gear SG4 Power Game Trigger w wersji 2,59m 80-130g zwrócił moją uwagę wraz z nowym Abu Garcia Beast Pike 254cm 40-140g w trakcie zeszłorocznej Rybomanii. Szukałem wtedy niedrogiej, długiej wędki pod mniejsze kotlety, która zastąpiłaby mi, niekoniecznie dobrze sprawującego się w tej roli eksperymentu, jakim był Kuying Snatch w najdłuższej wersji. W zasadzie wtedy mój pierwszy wybór padł na kij od Abu, ale w dniu, w którym miałem już zamówić wędkę, trafiłem na taką promocję na SG4, że w ostatniej chwili zmieniłem decyzję. Parę dni później kij był już u mnie.

Kolor Olive Drab… Szykowny…

Wbrew oklepanym powiedzeniom, ja uważam, że o stylistyce wędek można i trzeba dyskutować. Mi, osobiście, militarny design całej serii SG4 podoba się bardzo. Blanki wykończone są matowym lakierem w militarnym kolorze nawiązującym do jednego ze stosowanych przez US Army odcieni Olive Drab. Nazwa serii SG4 natryśnięta jest czcionką typu Stencil, wykorzystywaną na skrzyniach z wojskowym wyposażeniem jak i na samym wyposażeniu. Kij uzbrojono w przelotki Seaguide i uchwyt typu Alien od tego samego producenta. Czarne przelotki, uchwyt w kolorze blanku, oraz piankowe gripy utrzymane w tej samej kolorytyce tworzą spójną stylistycznie i efektowną całość.

Uchwyt typu Alien od Seaguide’a

Poziom wykończenia wędki jest bardzo OK. Przelotki (w ilości 9 sztuk) wklejone są równo i wykończone jak trzeba, a jakość pianki nie wzbudza zastrzeżeń. Zastosowany na dolniku, agresywnie wyglądający krzyżowy oplot, pasuje stylistycznie do całości i dodatkowo wzmacnia pozytywne wrażenia estetyczne. Zastosowane komponenty to może nie wysoka półka, ale prezentują przyzwoity poziom.

Pianka na gripach jest ok

Blank ma 259cm długości i wykonany został z carbonu 30T. Ma on umiarkowaną zbieżność i średnice, z jednej strony adekwatne do realnej mocy kija, z drugiej jednak nieprzesadne. Wędka zdaje się dzięki temu relatywnie smukła i optycznie lekka. Przy przelotce szczytowej top wędki ma średnicę 2,40mm. Przy dolniku wartość ta wynosi 12,50mm. Wędka, szczególnie w kontekście jej niewysokiej ceny, jest też lekka. Producent deklaruje jej masę na poziomie 211g. Mój egzemplarz waży dokładnie 206g. Jak na taki kawał drąga to bardzo przyzwoity wynik. Uczucie tejże lekkości zwiększa fakt dobrego wyważenia tego kija. Bardzo długi dolnik robi tutaj robotę. Pozostaje teraz odpowiedzieć na podstawowe pytanie czyli, jak się ten kij sprawuje w trakcie eksploatacji?

Jak na ten budżet i gabaryt, waga jest w porządku.

Kij w trakcie użytkowania wzbudził we mnie nieco mieszane uczucia, jeśli idzie o jego ergonomię. Z jednej strony wędka jest lekka, dobrze wyważona, uchwyt multiplikatora jest wygodny, a całość umożliwia wielogodzinne łowienie ciężkimi przynętami bez poczucia nadmiernego zmęczenia wywołanego operowaniem zbyt ciężkim, źle wyważonym zestawem.

Wykończenie jest jak na tę półkę ok.

Z drugiej strony jednak, długość dolnika w SG4 wydaje mi się nieco przesadzona. Oczywistym jest, że tak długi kij, którym trzeba zdrowo machnąć by katapultować ciężką przynętę na zadowalającą odległość musi mieć długi dolnik. Wymaga tego, tak dobre wyważenie zestawu, jak i uzyskanie odpowiedniej długości dźwigni niezbędnej do wykonania mocnego, precyzyjnego rzutu, czy też pozyskanie możliwości dobrego zaparcia zestawu pod pachą, niezbędnej do komfortowego prowadzenia ciężkiej przynęty, czy wykonania odpowiednio dynamicznego zacięcia.

Długość dolnika. Obok Kuying Snatch w najdłuższej wersji.

Jak dla mnie jednak, SG4 ma dolnik wręcz nieco za długi. Bardzo szeroki rozstaw gripów wymusza równie szeroki chwyt kija w momencie wyrzutu, do którego trzeba się przyzwyczajać. Zaznaczyć tu muszę, że mam prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu i mimo tego mam tutaj lekki dyskomfort. Mój zdecydowanie niższy kumpel, łowiący od lat na kotlety, był długością dolnika w Power Game’ie mocno zaskoczony i trochę czasu zajęło mu „wpasowywanie się” w tę wędkę. Na moje oko, gdyby producent przesunął chwyt jakieś 5 do 7cm w stronę jego dolnego końca, kij zyskałby na ergonomii i nie straciłby nic na walorach wynikających z długiego dolnika.

Uchwyt na przynętę w tak mocnym kiju to konieczność.

Realne CW kija dołem opisano dość zachowawczo. Producent deklaruje tutaj granicę 80g. W mojej opinii zabawę można zaczynać już od okolic 40g całkowitej masy przynęty. Kij od tej granicy zaczyna się ładować na tyle dobrze, by co lotniejsze wabiki o tej masie zaczęły latać na zadowalajace odległości. Górą możliwości tego kija kończą się w okolicach deklarowanych 130g masy całkowitej przynęty. Wędka dobrze ładuje się przy rzutach i pozwala osiągać bardzo zadowalające zasięgi rzutowe.

Kij jest przyjemnie ale nie przesadnie szybki. Można by go dzięki temu określić dość uniwersalnym. Daje radę tak przy jednostajnym zwijaniu większych swimbaitów, jak i ciężkim łowieniu w opadzie. Progresywność tej wędki może nie powala ale jest na tyle dobra, że nie zanotowałem większej ilości spadów. W zasadzie, żeby być precyzyjnym i uczciwym, muszę powiedzieć że ilość spadów była minimalna. Byłem tym w zasadzie nieco zaskoczony. Patrząc na to z perspektywy czasu, zakładam że wpływ na to mogło mieć to, że kij ten miał w trakcie testów szczęście do zdecydowanie biorących ryb. Egzemplarzy wyciąganych za przysłowiową „skórkę” w ogóle nie było. Po prostu, jeżeli już coś wzięło, to dostawało tak konkretnie w dziąsło przy zacięciu, że możliwości spadnięcia w trakcie holu nie miało. Tak. Ten kij pewnie wcina ryby.

TESTY UGIĘCIA:

Przyjemny blank. Mi się łowiło tym kijem całkiem sympatycznie.

Sporo ryb złowiłem tą wersją SG4 i na jerki, chociaż oczywistym jest, że przy tej długości wędki, jedyne bezsterowce, które można sensownie animować to takie, którymi da się zagrać „z korby” (A jest takich na rynku całkiem sporo…). Oczywiście kij ten nie nadaje się zupełnie do typowego jerkowania, gdzie trzeba przynętą odpowiednio szarpnąć, by nadać jej prawidłową akcję. Przy tym wszystkim czułość tej wędki jest na zadowalającym poziomie. Kij dobrze przekazuje drgania i umożliwia reagowanie w punkt, nawet przy delikatnie biorących rybach.

Kij dość szybki, ale nie pałowaty i odpowiednio czuły. Można go polubić.

Pozostaje dodać kilka słów podsumowania. SG4 Power Game Trigger bez żadnych promocji kosztuje około 450zł. Jak kupiłem go w promocji za stówę taniej. Jak za te pieniądze, to całkiem sensowny wybór, do cięższego łowienia szczupaków. Ten odziany w wojskowe fatałaszki kij jest lekki, dobrze wyważony, odpowiednio czuły i posiadający całkiem przyjemną akcję. Nie określiłbym go ani zbyt pałowatym, ani przesadnie spolegliwym. Do tego wszystkiego kij wygląda atrakcyjnie i zrobiony jest na przyzwoitych komponentach. Mimo pewnych uwag, SG4 dał mi sporo wędkarskiej radochy. W swojej klasie cenowej znajdzie się u nas dla niego kilku konkurentów. Zaliczyć do nich trzeba choćby Abu Garcia Beast Pike 254cm 40-140g, nieco droższe Westiny z serii W3 (Powercast i Powershad), czy kije rodzimych dystrybutorów takie jak choćby Dragony G.P. Concept Cast, Mikado Jaws czy Robinson Big Mama. Jeżeli Szanowni Czytelnicy i Widzowie nie mają nic przeciwko, w nadchodzącym sezonie szczupakowym pochylę się nad jednym czy drugim kijem z tej listy by przygotować jakieś małe, zgrabne porównanie. Jednego jestem w tej kwestii pewien. Zacznę od Abu. Do tej pory chodzi mi po głowie… No chyba, że na Rybomanii co innego wpadnie w oko. Pożyjemy, zobaczymy. 😉

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

PureLure Sharpen S6102M-XF 2,08m 3,5-25g – Będzie budżetowy hit?

Na początku do marki PureLure podchodziłem z dużą dozą nieufności. Nie wiem dlaczego. Może ja, po prostu, tak mam, że jak słyszę „ochy” i „achy”, to natentychmiast się jeżę, staję okoniem i robię się czujny. Kolejne kije sygnowane logiem w kształcie lisiej głowy jednak generalnie się bronią i to powiedziałbym, że momentami całkiem efektownie. Dlatego może, do testów Sharpen’a podchodziłem już tylko z lekką dozą nieufności i zdecydowanie większą porcją zaciekawienia. Dlaczego? Bo w opisie technicznym kija upchnęli tyle rarytasów, za tak niewielkie pieniądze, że myśl „W tej bajce gdzieś musi być smok…”, mimo wcześniejszych doświadczeń z kijami PureLure, uporczywie kołatała gdzieś z tyłu głowy. To jak to jest z tym Sharpen’em? Zapraszam do lektury.

PureLure Sharpen

Zacznijmy od tego co i za ile zostało nam obiecane, bo to jest w tym przypadku sprawą istotną. Wędki spinningowe i castingowe z serii Sharpen, w zależności od wariantu, oferowane są w dwóch podstawowych specyfikacjach technicznych. Blanki wędek o akcji określonej jako Medium Fast wykonane są z carbonów 30T oraz T1100G. Całe blanki wzmocnione są krzyżowym oplotem, uzbrojone w przelotki Fuji „O”, oraz (w wersji spinningowej) w autorskie uchwyty kołowrotków o modnym ostatnio „wygrzbieconym” kształcie, które w teorii, powinny lepiej wpasowywać się w dłoń wędkarza.

Charakterystyczny uchwyt kołowrotka

To jednak nie wszystko. Bo Sharpen ma też drugą odsłonę w postaci wędek o akcji opisanej jako X-Fast, których blanki oparto o połączenie wysokomodułowego carbonu 40T (M40JB) z modnym, udaroodpornym T1100G. Pozostałe elementy (oplot i zbrojenie) tych drugich kijów są tożsame z wersjami MF. Specyfikacja, specyfikacją, ale efekt „Wow!” robi nam tu dopiero dodatkowy czynnik – cena. Sharpen’y bez żadnych promocji wycenione są na rozsądne okolice 400 złotych. Gdy jednak dochodzimy do regularnych u PureLure promocji, kije te można wyrwać dużo, dużo taniej. Tak tanio, że zaczynamy jednak szukać tego smoka…

Efektowny krzyżowy oplot na całym blanku. Ten oparto na carbonach 40T i T1100G. Brzmi dobrze…

Sharpen w opisywanej wersji to wędka długa na 2,08m. Na tej długości producent zamontował 8 ringów Fuji „O” w ramkach typu K. Krótki dolnik uzbrojono we wspomniany wyżej uchwyt kołowrotka, niewielkie gripy wykończone korkiem i pianką EVA. Jakość wykończenia kija jest bardzo dobra. Nie zauważyłem żadnych, rzucających się w oczy niedoróbek. Wędka wygląda dobrze i nowocześnie.

Fuji „O”

Blank ma sporą zbieżność. Przy przelotce szczytowej jego średnica wynosi realnie 1,8mm. Przy dolniku wartość ta to 11,6mm. Kij wygląda solidnie. Tak solidnie, że oceniając go na sucho, zaczynamy się zastanawiać nad realnością fabrycznego opisu CW kija, wyznaczonego na zakres od 3,5 do 25g. Całość jest też lekka. Według producenta kij powinien ważyć 105g. Waga elektroniczna wskazała mi 106,2g. Opis należy uznać za dokładny. Pozostaje pytanie najważniejsze – Jak to działa?

Realna waga kija

Zacznijmy od ergonomii. Wyważenie kija idealne nie jest. Króciutki dolnik ma swoje prawa. Wędka lekko ciąży ku przodowi, niemniej, zjawisko to nie jest w tym wypadku uciążliwe. Kij całościowo jest lekki i po przykręceniu do niego, adekwatnego do realnie sporej mocy blanku kołowrotka, łowi się nim przyjemnie (u mnie śmigał zwykle z Daiwą BG 2500). Dyskutować natomiast można na temat wygody zastosowanego w tym wypadku uchwytu kołowrotka. Są zwolennicy tego typu rozwiązań. Ja mam odczucia co do niego mieszane. Niby, jak się ręka ułoży i przyzwyczai, to można nim łowić długie godziny i nie odbierać doznań z tym związanych jako nieprzyjemnych. Z drugiej strony jednak, to chyba wolałbym przy tym kiju mieć zamontowanego starego, dobrego VSS’a. Jak dla mnie, może być, ale bez skrajnego entuzjazmu.

Dolnik wygląda efektownie

Jak się prezentuje akcja tego kija? Producent obiecuje nam tutaj jadowitego X-Fast’a. Spora zbieżność blanku, wysokie moduły węgla i krzyżowy oplot na całości, zdają się sugerować, że producenckie deklaracje nie są czynione na wyrost. Tymczasem Sharpen w tej konkretnej wersji żadnym X-Fast’em nie jest. Kij w realnym użytkowaniu okazuje się dynamicznym, bardzo ciętym i dość mięsistym Fast’em, o zaskakująco przyjemnej progresji ugięcia i bardzo szerokim zakresie realnego CW do wykorzystania. Blank tego budżetowego kija, w kilku aspektach, rzeczywiście pozytywnie zaskakuje…

Jak się więc prezentuje wspomniane przed chwilą realne CW? Kij opisano na zakres od 3,5 do 25g. (Moc blanku określono tu na zakres 5-15lb). To, że kij ten górą rzuca dużo więcej niż sugeruje opis, już po pierwszych oględzinach staje się dla nas oczywiste. Sharpen M bez najmniejszych problemów ogarnia wabiki, których masa całkowita dochodzi do okolic 40g. Zachowuje przy tym pełną dynamikę blanku. Dołem mamy tu pewne zaskoczenie. Może zadeklarowane 3,5g to przejaw zbyt wielkiego optymizmu producenta, ale realnie można zejść w tym wypadku do okolic 5g. Od tej, mniej więcej, wagi wabików, kij zaczyna się już ładować i umożliwia rzuty nimi na zadowalające odległości. Tak szeroki zakres CW tej niedrogiej wędki był dla mnie dużym zaskoczeniem.

Zaskakuje również to, jak ten kij zachowuje się w trakcie pracy z różnego typu przynętami. Sharpen był tej jesieni ze mną nad wodą wiele razy i przerobiłem z nim chyba wszelkie możliwe wabiki szczupakowe – za każdym razem z zadowalającym efektem. Top tej wędki to połączenie, z jednej strony odpowiedniej wrażliwości, umożliwiającej skuteczne i przyjemne łowienie gumami w opadzie. Z drugiej strony, ma on w sobie dość mięsa i dynamiki by komfortowo grać średniej wielkości woblerami twiching’owymi, czy dochodzącymi do okolic 40g wagi jerkami. Wędka bez problemu radzi sobie również z pełnym spektrum przynęt typu crank. Błystki wirowe, woblery typu crank czy VIB, jak też cykady, obsługuje się tym kijem na pełnym komforcie. Wędka ta dała mi dużo ryb w różnych rozmiarach, na wszystkie wspomniane wyżej rodzaje wabików i sprawowała się przy tym po prostu bardzo dobrze.

TESTY UGIĘCIA:

To, że kij ten u mnie pracował głównie przy łowieniu szczupaków, nie znaczy, że nadaje się on tylko do połowu tych drapieżników. W mojej opinii wędka ta sprawdzi się równie dobrze przy połowie sandaczy z łodzi. Połowom tym sprzyjać też będzie dobry poziom transmisji drgań, którym dysponuje ten kij. Wędka jest czuła. Trudno mieć w tym temacie jakieś zastrzeżenia. Generalnie Sharpen w wersji M to udany uniwersał o sporych możliwościach, który można kupić za relatywnie nieduże pieniądze. Do tego kij ten miał u mnie dwie traumatyczne przygody na łodzi związane z utratą przeze mnie równowagi i przetrwał obie bez najmniejszego uszczerbku. Wygląda na to, że carbon T1100G robi tutaj robotę. Kij okazał się również udaroodporny. Smok nie został odnaleziony.

Przemyślany, udany, bardzo uniwersalny kij za niewielkie pieniądze

Obecnie mam w swoim posiadaniu trzy kije z serii Sharpen. Poszczególne modele różnią się charakterystykami pracy blanków, więc ostrzegam, przed wrzucaniem ich do jednego worka z założeniem, że słabszy, czy mocniejszy, będą pracowały podobnie. Testy dwóch pozostałych pewnie uda mi się zakończyć ze względów oczywistych dopiero w maju i czerwcu. Na tym jednak etapie mogę powiedzieć już, że ta seria wędek prezentuje bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Uwzględniając fakt, że w promocjach idzie wyrwać te kije w cenie grubo niższej niż 300 złotych, muszę stwierdzić, że w swojej półce budżetowej, seria ta stanowi jedną z najciekawszych ofert na rynku, na jaką natknąłem się w ostatnim czasie. (Notabene najbliższa sensowna promocja zaczyna się jutro… czyli 8-ego stycznia)

Mimo pewnych drobnych i dyskusyjnych wad (głównie natury ergonomicznej), wędki te mają głęboki sens. To ciekawe blanki odziane w markowe komponenty i atrakcyjny design, które finalnie okazują się produktem o wysokich walorach użytkowych. Za takie pieniądze, jak dla mnie – bomba. Czy będzie z tego budżetowy hit? Nie wiem, ale nos mi podpowiada, że coś z tego może być. Oczywiście jak na skalę kijów z rynku chińskiego, który niejako z natury, ma u nas zdecydowanie węższe grono odbiorców.

Link do wędki na sklepie fabrycznym PureLure:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DlZZZ5b

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Test wędki na moim kanale YouTube

Kyorim Carza II C682MH 2,03m 10-28g – Jedziem panie w te dżerki…

To chyba już czwarty kij z serii Carza II od Kyorim’a, któy trafił w moje ręce. Tym razem przyszedł czas na najmocniejszego przedstawiciela tej linii wędek, czyli model MH w wersji castingowej. Czy wędka ta potwierdzi wysokie walory użytkowe całej serii? Zapraszam do lektury.

Carza II w wersji MH – to najmocniejszy kij w tej serii

Jak wygląda ten kij? Nie ma co się rozpisywać. Wszystko na ten temat napisałem przy okazji poprzednich testów kijów z tej serii (do których odsyłam zainteresowanych). Wygląd, wysoka jakość montażu, przelotki fuji „O” (w tym konkretnym wypadku 10 sztuk) i uchwyt kołowrotka typu Fuji ACS są wspólne dla wszystkich castingów Carza II. Jakimi konkretnie parametrami wyróżnia się zatem model MH?

Fuji ACS – jest wygodnie…

Wędka ma 203cm długości. Blank przy przelotce szczytowej ma 1,90mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 10,4mm. Waga całości – 137,8g (wobec deklarowanych 142g). Kij ma dolnik umiarkowanej długości, jest dobrze wyważona i świetnie leży w ręku. Producent opisuje CW kija na zakres od 10 do 28g, a moc blanku określa na 10-20lb. Przy okazji deklaruje, że wędka dysponuje akcją typu Medium Fast.

Waga kija w kontekście jego rzeczywistej mocy jest bardzo rozsądna

Blank tej wędki ma umiarkowaną zbieżność i już przy wstępnych oględzinach, sprawia wrażenie zdecydowanie mocniejszego od producenckich deklaracji. Wstępne oględziny od razu też przynoszą konstatację, że kij jest zdecydowanie szybszy niż zapowiadany Medium Fast. Ktokolwiek miał do czynienia z innymi kijami z tej serii, nie powinien być tym faktem zaskoczony. Wszystkie wędki z tej serii są szybsze niż możemy wyczytać z ich danych katalogowych. Jak wędka ta sprawuje się w realnym użytkowaniu?

Kij z jednej strony szybki, z drugiej pięknie progresywny. Ta wędka pewnie wcina i świetnie trzyma ryby.

Po pierwsze, Kyorim Carza II w wersji MH to kij zdecydowanie mocniejszy niż deklaruje nam producent. Realny ciężar wyrzutowy tego kija oceniam na zakres od okolic 25g do mniej więcej 65g. W tym zakresie kij ładuje się odpowiednio, rzuca daleko i precyzyjnie, i posiada odpowiednią dynamikę.

Ponad 50g jerka na tym kiju nie robi wrażenia. Ten patyk może więcej.

Po drugie, kij ten jest Fastem (i to z tych szybszych). Blank tej wędki charakteryzuje się relatywnie wrażliwą, bardziej spolegliwą częścią szczytową i nieco mniej liniowym blankiem niż np. wersja M. Sprawia to, że kij sprawuje się nieco lepiej przy łowieniu na przynęty gumowe, niż wspomniana wyżej jego lżejsza wersja. Kij prezentuje dobrą progresywność blanku i dobrze pracuje pod rybą. W toku jego użytkowania nie zanotowałem najmniejszych problemów ze zwiększoną ilością spadów ryb.

TESTY UGIĘCIA:

Prawie kilogram na kiju, który pod tym obciążeniem prezentuje swoją dobrą progresywność.

Po trzecie, transmisja drgań jest tutaj na lepiej niż dobrym poziomie. Wszystkie kije z tej serii, z którymi miałem do czynienia, pewnie sygnalizują kontakt przynęty z drapieżnikiem czy podwodnymi przeszkodami. W tym wypadku, również nie ma powodów do narzekań. Kij umożliwia pewnie zacinanie w punkt i o to przecież chodzi.


Po czwarte… Do czego ten kij się nadaje?

Fuji „O”

Podobnie jak inne kije z tej serii wersja MH ma dość uniwersalną charakterystykę. Bardziej spolegliwy top, sugerować by mógł, że sprawdzić się on może przy łowieniu szczupaków na przynęty miękkie. Niemniej, niewielka długość tego kija, utrudnia nam podawanie lżej obciążonych i mniej lotnych przynęt gumowych, dedykowanych płytkiemu łowieniu szczupaków na większe odległości, co przydatne jest przy typowym obławianiu płytkich łąk podwodnych. W typowym jednak „chabaziowaniu”, gdy przynęty podawać musimy precyzyjnie pod konkretną trzcinę, kępę zielska, czy w upatrzoną lukę w grążelach, które z założenia niejako wiążą się z łowieniem na raczej bliższy dystans, kij ten sprawuje się po prostu świetnie.

Krótki dolnik ułatwia animację przynęt.

Wykorzystywałem tę wędkę również przy szczupakowym twitching’u. Sprawuje się przy tym dobrze, niemniej trzeba uwzględnić, że zakres wagowy obsługiwanych przynęt, ograniczy nam w tym wypadku ich wybór do największych dostępnych na rynku woblerów jak np. Kanata 160 od Megabass’a.

Jeśli twitching, to największym kalibrem…

Najwięcej jednak łowiłem tym kijem na jerki. Sprawował mi się on przy tym po prostu kapitalnie i dostarczył mnóstwo czystej wędkarskiej frajdy. Zakres CW, którym on dysponuje, wystarcza do komfortowego łowienia większością jerków w rozmiarach 10-13cm. Kij ten świetnie nimi rzuca, pozwala na zachowanie nad nimi pełnej kontroli i czystą zabawę towarzyszącą takiemu łowieniu. W tym sezonie większość szczupaków, które trafiłem na tego typu przynęty, złowiłem właśnie tym kijem.

14-centymetrowy Sweeper połknięty w całości… Lubię tę przynętę.

Oczywiście, przy łowieniu na większe wahadłówki, czy najcięższe modele szczupakowych obrotówek, (jak np. największe Pontoon’y21 czy Mepps Aglia 7), kij ten sprawował mi się również dobrze. To samo tyczyło się dużych przynęt typu VIB.
Jeden z moich znajomych, oglądając ten kij i oceniając go na sucho, zasugerował, że mógłby on sprawdzić się w ciężkim łowieniu sandaczy. Nie sprawdziłem tego, niemniej sugestia ta wydaje się dość ciekawa.

Pozostaje dokonać krótkiego podsumowania. Kyorim Carza II C682MH to wędka, za którą bez żadnych promocji trzeba aktualnie wysupłać jakieś 400 złotych. Za te pieniądze otrzymujemy bardzo dobry blank, uzbrojony w przyzwoite, markowe komponenty. Kij jest lekki i bardzo przyjemny użytkowo. Wytargałem nim z wody sporo szczupaków w różnych rozmiarach i nie ukrywam, że wędka ta wywarła na mnie jednoznacznie pozytywne wrażenie. Przy jakichś promocjach można go wyrwać nieco taniej, ale generalnie Kyorim nie rozpieszcza nas ostatnio jakimiś spektakularnymi obniżkami. Nawet jednak w tej cenie, kij ten prezentuje bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Kyorim ponownie, pokazuje, że nawet jego niedrogie serie kijów prezentują wysoką jakość wykonania i mają bardzo satysfakcjonujące walory użytkowe.

Bardzo fajna wędka…

Link do wędki na sklepie fabrycznym Kyorim:

https://bityl.co/Mkas

https://bityl.co/Mkav

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Test wideo tego zacnego patyka na moim kanale YouTube

PureLure Seabed SD-S762L – Maszynka do Drop Shot’a…

Jeden z kijów z serii Seabed już tutaj opisywałem. Czas na drugi, czyli pierwszy z tej linii wędek, który kupiłem. Na papierze wędki te wyglądają bardzo podobnie. Czy w praktyce też nie ma między nimi większych różnic? Są… Zainteresowanych zapraszam do lektury.

PureLure Seabed SD-762L

Gdy położymy oba te kije obok siebie, już na pierwszy rzut oka zauważamy pierwsze różnice. Główną z nich, która narzuca się naszej uwadze to spora różnica w grubości blanków tych kijów. Blank modelu S762L, ma zdecydowanie grubszy dolnik (11,3mm przy 9,2mm w wersji S752L+). Przy niemal identycznej długości kijów (228cm do 226cm) i zbliżonych średnicach topów (1,4mm do 1,3mm), blank tejże wersji ma znacząco większą zbieżność. To może nam sugerować nie tylko większy zapas mocy w dolniku tego kija, ale też inną charakterystykę pracy blanku.

Znacząca różnica w grubości dolników widoczna gołym okiem…

Mimo znaczącej różnicy w wyglądzie tych kijów, nie przekłada się to na znaczące różnice w masie. Opisywany kij waży realnie 99,9g (wobec deklarowanych 102,2g) co daje nieco ponad gram różnicy w porównaniu do wersji L+ (98,8g). Trzymając jednak tenże kij w ręce wydaje się nam, że różnica ta jest ciut większa. Po części może to oczywiście wynikać z autosugestii, ale bardziej składałbym to wrażenie na różnicę w wyważeniu tych wędek. Środek ciężkości wersji L jest nieco przesunięty do przodu w porównaniu do wersji L+. Kij delikatnie, ale w sposób zauważalny, ciąży ku szczytówce. Zjawisko to, nie występuje tutaj jednak w stopniu na tyle znaczącym, by było uciążliwe.

Poziom wykonania/wykończenia obu tych kijów jest tożsamy, czyli bardzo dobry. Zastosowane komponenty pochodzą od Fuji (uchwyt TVS i przelotki z serii Alconite). Wszystko jest zrobione tutaj jak trzeba, kije wyglądają bardzo efektownie i nie za bardzo jest się tutaj do czego przyczepić.

Fuji Alconite

Różnice pojawiają się, gdy porównujemy te wędki w praktycznym użytkowaniu i są one logiczną konsekwencją różnic konstrukcyjnych, które zauważamy. Model S762L to wędka bardzo szybka, wyposażona w delikatny spolegliwy top, za którym szybko włącza się mocny kręgosłup tego kija. To sprawia, że ma ona nieco „wklejankową” charakterystykę, czym różni się ona zauważalnie, od bardziej zrównoważonej charakterystyki delikatniejszego blanku w wersji S752L+.

TESTY UGIECIA:

Z tego zaś w prosty sposób wynika to, że kij w wersji L jest wędką o jeszcze bardziej specjalizowanej, opadowo-dropshotowej charakterystyce. Analogicznie też, zdecydowanie mniej będzie się on nadawał do innych spinningowych zastosowań, w których wersja L+ radzi sobie całkiem dobrze. Niemniej trzeba przyznać, że gdy dochodzimy do łowienia tym kijem metodą Drop Shot, ta specjalizacja sprawia, że pokazuje on przy tym pazury. Podobną sytuację mamy tu zresztą przy łowieniu w delikatnym opadzie.

Fuji TVS, dolnik Monocoque

Finezyjny top tego kija pozwala rzucać mu wabikami, których masa całkowita dołem w zasadzie pokrywa się z deklarowanymi przez producenta okolicami już 2,5-3g. Posiadany przez ten kij zapas mocy w blanku, pozwala mu bez problemów obsługiwać zestawy Drop Shot, których masa całkowita dobiega górą okolic nawet 20g. Kij pozwala na finezyjną prezentację niewielkich wabików, ale posiada na tyle mocny kręgosłup i jest tak cięty, że bez problemów pozwala skutecznie łowić oprócz okoni, również sandacze i to wcale niemałe.

Sandacze można łowić skutecznie na finezyjne kije, które wcale nie muszą przypominać działaniem kija od szczotki. Kluczem tutaj jest stosowanie bezwzględnie ostrych haków.

Ułatwia nam to dobra czułość tego kija. Transmisja drgań wydaje się co prawda subiektywnie minimalnie niższa niż w wersji L+, ale znajduje się ona na poziomie, który nie powinien budzić naszych zastrzeżeń. To czuły patyk umożliwiający bardzo przyjemne i skuteczne łowienie.

Finezyjny i mocny zarazem

Który, z opisywanych Seabed’ów podoba mi się bardziej? To kije podobne, ale jednak różne. Mi się bardziej podoba, delikatniejszy, lepiej wyważony, czulszy i bardziej uniwersalny L+. Niemniej w razie potrzeby nieco cięższego łowienia, tak w opadzie, jak i Drop Shot’cie, posiadający większy zapas mocy i sztywniejszy kręgosłup model L, dysponuje atutami, które dają mu ewidentne przewagi nad delikatniejszym, bardziej progresywnym „młodszym bratem” z serii. Zastanawiając się nad kupnem jednego czy drugiego, trzeba sobie samemu najpierw zadać podstawowe pytanie: Do czego ma mi służyć ten kij? I dopiero po odpowiedzeniu sobie na nie, podejmować decyzje…

Seabed w akcji…

Link do wędki na sklepie fabrycznym PureLure:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DEllhVV

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Favorite Blue Bird 732UL-S 2,22m 1-7g – Czyli po co komu kontrola jakości?

Kije sygnowane logiem ukraińskiego producenta Favorite, robią u nas sporo zamieszania. Na licznych forach i grupach dyskusyjnych, mnożą się entuzjastyczne opinie i oceny tego sprzętu. Seria wędek Blue Bird to chyba jedne z najbardziej hajpowanych kijów w ostatnim czasie. Czas temu miałem okazję je sobie pooglądać na jednych z targów wędkarskich. Pooglądałem, pomacałem, odstawiłem na stojak i pewnie bym do nich nigdy nie wrócił, gdyby nie liczne głosy widzów mojego kanału, którzy byli ciekawi mojej opinii na ich temat. Cóż… Skoro zainteresowanie było tak duże, trzeba było zareagować. Tak więc, wedle życzenia, proszę bardzo! Zapraszam na garść moich refleksji na temat Blue Bird’a…

Favorite Blue Bird

Blue Bird przyjeżdża do nas w skromnym pokrowcu, ozdobionym charakterystycznym logo z głową ptaka. W środku kryje się nasze wyczekiwane cudo – Blue Bird 732UL-S. Delikatny sprzęt z wklejaną szczytówką dedykowany lekkiemu jigowaniu. Czas na pierwsze oględziny i pierwsze wrażenia.

Nazwa zobowiązuje…

Kij ma 222cm długości. Wedle danych katalogowych powinien ważyć 79g. Oczywiście zweryfikowałem ten parametr. Waga elektroniczna pokazała mi równe 80g – jest OK. Waga deklarowana w zasadzie nie rozmija się z rzeczywistą. Kij jest lekki, niemniej jego wyważenie dość dalekie jest od ideału. Wędka ciąży ku szczytówce, niemniej przy tak niewielkiej masie całkowitej, można z tym jakoś żyć. Tragedii nie ma.

Waga, w zasadzie zgodna z deklarowaną…

Top wędki wieńczy delikatna, czuła, mocno spolegliwa wklejana szczytówka pomalowana na kolor biały. Jej średnica przy przelotce szczytowej wynosi 0,85mm. Blank wędki wykonano z carbonu 30T i przy dolniku ma on 8,8mm średnicy. Zbieżność blanku jest umiarkowana, podobnie jak jego średnica. Nie wygląda może topornie, ale też nie wydaje się nam szczególnie delikatny i finezyjny.

Krótka, delikatna i dość spolegliwa wklejka pomalowana na biało.

Wędkę uzbrojono w 9 przelotek na jednostopkowych ramkach. Producent chwali się w marketingowych opisach, że ringi te winny być analogami Torzite’ów od Fuji. Nie będę się do tych szumnych deklaracji odnosił. Papier przyjmie wszystko. Mogę się natomiast z pełną odpowiedzialnością odnieść do tego jak się prezentują te ringi na tzw. „oko” i jak wygląda jakość ich montażu.

Przelotki… Co do porównań do Torzite’ów, nie będę tego komentował…

Ringi na pierwszy rzut oka wyglądają ok. Jakość ich montażu zaś, wygląda jak jakiś ponury żart prowadzącego. Przelotki zamontowano krzywo i niechlujnie. Ringi nie trzymają się osi blanku, oraz nie trzymają linni prostej na nim. Skala ich myszkowania po blanku bardziej może się skojarzyć z kijem na poziomie bazaru, niż z wędką kosztującą prawie 400 złotych. Do tego dochodzi nam zdecydowanie niepowalająco zrobione lakierowanie omotek. Niejako na deser, w zakupionym przeze mnie egzemplarzu Blue Bird’a otrzymałem dorodną plamę z lakieru na blanku. Ręce mi opadły. Dawno nie miałem w rękach tak kiepsko wykończonej pod tym względem wędki. W kontekście jej ceny, sytuacja ta zahacza o poziom ciężkiej żenady. WSTYD I SROMOTA.

Tak się montuje przelotki w Favorite za prawie 400 złotych… Jeden obraz za tysiąc słów… Jaka piękna katastrofa…

Dolnik kija wyposażono w uchwyt kołowrotka Fuji IPS i charakterystyczne, ostro ścięte gripy z pianki EVA. Całość leży dobrze w ręku. Czy design dolnika jest atrakcyjny, czy nie, każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Ja, z całą pewnością mogę stwierdzić, że w pogoni za wyróżniającym się designem, projektant tego kija grubo rozminął się z zachowaniem funkcjonalności całego projektu.

Uchwyt IPS i charakterystycznie ścięty grip…

Co jest nie tak? Ostro ścięte gripy, za każdym razem gdy wędkę wstawiamy, bądź wyciągamy z typowego pionowego uchwytu rurowego (u siebie używam tych od Berkley’a) zahaczają nam o krawędź rury doprowadzając nas do szewskiej pasji. Co więcej, po kilku wyjazdach i związanych z tym licznymi uderzeniami piankowych gripów o krawędzie uchwytów, na wspomnianych gripach widać już pierwsze uszkodzenia pianki. Ci którzy łowią z brzegu, bądź nie używają takich uchwytów, pewnie problemu nie zauważą. U mnie problem ten wystąpił i oceniam go jako mocno uciążliwy.

Na piance widoczne już pierwsze uszkodzenia od uchwytów rurowych…

Jak Blue Bird sprawuje się w praktycznym użytkowaniu? Zacznijmy od akcji tego kija… Wedle informacji producenta kij ten powinien być X-Fast’em. W rzeczywistości do X-Fast’a Blue Bird’owi wiele brakuje, co jednak nie oznacza w tym przypadku nic złego. Blue Bird 732UL-S okazuje się delikatnym i finezyjnym Fastem, o przyjemnie progresywnym blanku. Kij z jednej strony pozwala dynamicznie animować niewielkie przynęty miękkie i pewnie wcinać okonie. Z drugiej strony pod relatywnie niewielkimi rybami bardzo przyjemnie się ugina i świetnie amortyzuje zrywy walczącej ryby. Ten kij świetnie trzyma ryby i gubi je bardzo rzadko.

Kij ładnie gnie się pod rybą. Blank jest dostatecznie szybki i mile progresywny.

Realne CW tego kija oceniłbym na zakres od okolic 2g, do okolic 10g. Dolna wartość tego parametru pozwala nam, już przy bardzo cienkich plecionkach (sam testowałem kij używając linki 0.2 PE), na rzuty wabikami na zadowalające odległości. Górna zapewnia jeszcze zadowalającą dynamikę w podbiciu. Generalnie realny zakres użytecznego CW należy w tym kiju ocenić pozytywnie.

TESTY UGIĘCIA:

Do omówienia pozostaje nam kwestia czułości tego kija, a jest to bez wątpienia najmocniejsza strona tej wędki. Transmisja drgań stoi tutaj na bardzo dobrym poziomie, szczególnie gdy uwzględnimy to na jakiej półce cenowej ta wędka się znajduje i jak niewysokiego modułu węgla użyto w konstrukcji tego blanku. Pod względem czułości kij ten mocno mnie zaskoczył na plus. W swojej kategorii cenowej kij ten prezentuje się pod tym względem bardzo dobrze. W tej kwestii nie ma się tutaj do czego przyczepić. Można tylko chwalić.

Babole, babole…

Pozostaje nam dokonać teraz jakiejś próby podsumowania… Favorite Blue Bird, w testowanej wersji, to kij pełen kontrastów. Z jednej strony mamy tu bardzo przyjemny w użytkowaniu, czuły, dostatecznie szybki, finezyjny blank, który daje w trakcie użytkowania dużo satysfakcji. Z drugiej strony, jakość wykonania tej wędki woła o pomstę do nieba. Wyważenie należałoby poprawić, zaś gripy so po prostu do wymiany, chyba, że kija tego nie będziemy używać na środku pływającym, wyposażonym w pionowe uchwyty wędek.

I kolejne…

Wędka ta dobitnie pokazuje jak można skutecznie obniżyć potencjał udanego blanku i do jak żałosnego efektu finalnego doprowadzić może brak sensownej kontroli jakości. Wołanie za ten kij około 400 złotych, przy tak marnym poziomie wykonania, to delikatnie mówiąc kpina i kiepski żart. Można jednak podejść do tematu inaczej. Można zażądać od sprzedającego by wybrał nam sensownie wykonany egzemplarz i wtedy można części tych problemów uniknąć, a wędka ta w tej cenie nabiera nieco więcej sensu. Wszystkim chcącym sprawić sobie Favorite’a, sugeruję uważnie oglądać dostępne egzemplarze, lub domagać się od sprzedawcy dokonania odpowiedniej selekcji. Jeżeli tego nie zrobicie, może w Wasze ręce, trafić takie cudo jak moje i, na moje oko, mina może wtedy niejednemu entuzjaście niebieskich ptaków mocno zrzednąć.

Montowany na gumowy oring uchwyt przynęty

Osobiście, sam nie do końca wiem co z tym fantem dalej zrobić… Zwykle po testach, jeżeli kij nie zostaje u mnie na dłużej, staram się jakoś go sprzedać i odzyskać część pieniędzy. W tym wypadku jednak, próba wciśnięcia komuś takiego wybitnego egzemplarza to jednak trochę wstyd. Jeśli ktoś od Favorite wpadnie tutaj, to informuję, że za wędkę zapłaciłem 380 złotych i chętnie odzyskam tę kwotę i odeślę kij „do domu”. Mój mail znajdziecie w zakładce „Kontakt”. Gwarantuję, że o fakcie wybawienia mnie od tego udanego egzemplarza rzetelnie poinformuję w osobnym wpisie. A tymczasem wszystkim życzę samego dobrego i by przelotki były proste, kije nieuwalone lakierami, a wyważenie wędek i ergonomia bez zarzutu. Eeeech… Ależ by było pięknie…

Blue Bird w akcji raz jeszcze…

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

PureLure Seabed SD-S752L+ 2,26m 2-10g – Rock Fishing po chińsku, w kraju nad Wisłą…

Seria wędek Seabed od chińskiego producenta PureLure, to kije dedykowane tzw. „Rock Fishing’owi”. Korzystając z promocji kupiłem Seabed’a w jednej wersji. Nim skończyłem jego testy dokupiłem drugiego. Dlaczego? Można się chyba domyśleć, że najwyraźniej wędki te zrobiły na mnie dobre wrażenie. W teście tym opiszę lżejszy z dwóch aktualnie posiadanych przeze mnie kijów z tej serii. Na moje oko, są to wędki, które zdecydowanie warto poznać…

PureLure Seabed S752L+

Zacznijmy może od tego, czym w ogóle jest ten cały Rock Fishing? Mówiąc krótko, jest to odmiana wędkarstwa morskiego, ukierunkowana na połów ryb rafowych (przeważnie raczej niewielkich). Łowienie to odbywa się przeważnie z brzegu (często skalistego, stąd nazwa techniki) i prowadzone jest przy pomocy dość szerokiego spectrum przynęt.

Szczupak na haku. Nieduży. Jakieś 60+…

Jakie wędki stosuje się do takiego łowienia? Kije te muszą połączyć w sobie kilka istotnych cech użytkowych. Wędki te muszą być jednocześnie na tyle finezyjne, by podać i poprowadzić relatywnie niewielkie i lekkie wabiki dedykowane niewielkim rozmiarom łowionych ryb. Z drugiej strony kije te muszą charakteryzować się posiadaniem dużego zapasu mocy, co wiąże się z tym, że ryby morskie, nawet te relatywnie niewielkie, potrafią być bardzo silne, a i ryzyko trafienia mocarnego przyłowu jest tutaj całkiem spore.

Dłuższy dolnik monocoque daje wędce balans i dobre oparcie dla dłoni tak przy rzutach, jak i holach ryb.

Wędki te muszą zapewniać bardzo dobre zasięgi rzutowe, rzecz bardzo istotną przy morskich połowach brzegowych. Powinny również posiadać czułość i ciętość odpowiednią do skutecznego łowienia metodą opadu.

Gdy wszystkie te wymagania zbierzemy do kupy, wygląd kijów z serii Seabed, staje się dla nas nieuniknioną konsekwencją tychże wymagań. Przyjrzyjmy się zatem modelowi S752L+ krok po kroku…

Fuji TVS

Wędka ta ma 226cm długości. Blank kija z jednej strony charakteryzuje się delikatnym, cieniutkim topem (1,3mm średnicy). Z drugiej, dolnik tego Seabed’a to już 9,2mm średnicy. Dolnik wykonano w technologii monocoque i jest on relatywnie dość długi. Taka konstrukcja wpływa na lepsze przenoszenie drgań przez tę wędkę i zapewnia dobry chwyt przy mocnych, dynamicznych rzutach, jak i przy holu silnych ryb. Nie bez znaczenia jest też wpływ tego dolnika na dobre wyważenie tej wędki, której ogólna masa jest niewielka. Producent deklaruje, że kij powinien ważyć 104g. Waga elektroniczna ujawnia, że opis producenta jest nie tyle dokładny, co przesadnie skromny. Kij realnie waży 98,8g. To ponad 5g mniej niż deklaruje producent. Brawo!

Waga ponad 5g niższa od deklarowanej.

Sam blank wykonano z carbonów o relatywnie wysokich modułach. Producent podaje, że zastosował do jego konstrukcji maty 36T (zamiennie w materiałach pojawia się tutaj carbon T1100G (!) ), oraz 40T. Całość wzmocniono efektownym krzyżowym oplotem i uzbrojono w 10 niewielkich przelotek firmy Fuji z serii Alconite, w ramkach typu K.

Fuji Alconite

Dolnik kija uzbrojono w uchwyt kołowrotka Fuji TVS. Całość prezentuje wysoki poziom jakości wykonania, a design tej wędki podoba mi się bardzo. Jest „charakterny” ale nieprzesadny i wygląda bardzo nowocześnie. To ładny, efektowny kij.
Kij ten na sucho wydaje się bardzo szybki. Wędka dobrze leży w dłoni (antyfani TVS’a będą mieli inne zdanie…) i jest dobrze wyważona. Teraz pozostaje powiedzieć jak ten konstrukt sprawdza się w praktycznym działaniu. A jest o czym opowiadać…

TESTY UGIĘCIA:

Kij z jednej strony bardzo szybki, z drugiej progresywny. Udane połączenie mocy i finezji.

PureLure Seabed S752L+ w praktycznym użytkowaniu okazuje się delikatnym i progresywnym X-Fast’em. Wysokie moduły węgla, układ warstw w blanku i oploty robią tutaj swoje. Wędka jest z jednej strony bardzo szybka i piekielnie cięta. Z drugiej strony, pod rybami pracuje bardzo dobrze i świetnie je trzyma. Top wędki nie jest przesadnie spolegliwy, całość gnie się płynnie bez jakichkolwiek punktów przesztywnienia. Do tego dochodzi nam dolnik, który dysponuje zapasem mocy wystarczającym do spokojnego mierzenia się ze sporymi rybami. Taka charakterystyka tego blanku sprawia, że w kiju tym drzemie bardzo duży potencjał uniwersalności. Na wielkość tego potencjału składa się też kolejna cecha tej wędki – jej realny ciężar wyrzutowy.

Efektowne, wzmocnione dodatkowym carbonem połączenia składów.

Producent deklaruje CW tej wędki na zakres od 2 do 10g. Dołem, w zasadzie opis pokrywa się z rzeczywistością. W momencie zbliżania się do wartości 2,5g całkowitej masy przynęty, kij ten zaczyna się ruszać i rzucać. W miarę wzrostu masy zastosowanych wabików i w toku stosowania bardziej wymagających pod kątem prowadzenia ich rodzajów, wędka ta pokazuje swoje pazury. W przypadku przynęt miękkich i łowienia w opadzie, kij na spokojnie, na pełnym komforcie, ogarnia jeszcze wabiki ważące około 15g. Do tej wartości dysponujemy pełną dynamiką podbicia i zacięcia. Ale myliłby się ten, kto uznałby, że na ogarnięciu tematu gum i opadu, możliwości tego kija się kończą. W toku testów, miałem okazję kawał czasu twitch’ować tym kijem i muszę stwierdzić, że pomimo sporej w kontekście twitch’owania długości, tak kija, jak i samego dolnika, sprawuje się on przy tym po prostu doskonale. Niska waga, bardzo dobry balans i świetna charakterystyka części szczytowej, sprawiają, że kijem tym kapitalnie animuje się tak niewielkie twitche okoniowe w typie DUO Realis Rozante 63SP, jak i konstrukcje sporo większe w typie Megabass Vision Oneten Jr. mierzący przecież 98mm i ważący już 10,5g. Seabed zapewnia nam dynamiczne i bardzo przyjemne łowienie tego typu wabikami co, nie ukrywam, okazało się dla mnie lekkim zaskoczeniem.

Delikatny top wędki nie jest przesadnie spolegliwy, co sprawia, że kij dobrze radzi sobie z lekkim twitching’iem.

Wędka ta daje sobie radę również przy łowieniu na przynęty typu crank czyli wirówki, cykady czy wirujące ogony. Akcja tej wędki i bardzo udany balans pomiędzy finezją i zapasem mocy, czynią z niej prawdziwego multitoola, jeśli idzie o lekki spinning. Kij ten wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Mając za sobą wcześniejszy kontakt z Seabed’em S762L (który jest kijem o zdecydowanie innej charakterystyce i stanie się bohaterem jednego z najbliższych testów) nie spodziewałem się czegoś takiego. Pozytywnego obrazu całości dopełnia czułość tego kija, która stoi na bardzo dobrym poziomie, oraz świetne zasięgi rzutowe. Pod wszystkimi najważniejszymi względami, kij ten okazuje się wędką kompletną – pozbawioną jakichkolwiek znacząco słabszych punktów.

Efektowny z każdej strony…

W toku testów tej wędki przerobilem szerokie spectrum okoniowych technik połowu i kij ten sobie z nimi wszystkimi dobrze radził. Trafił mi się też dzień, gdy zostałem zmuszony do tego by, niechętne większym przynętom szczupaki, łowić w sposób celowy tą właśnie wędką, na niewielkie przynęty gumowe i woblerki twitchingowe, które były remedium na niewielką aktywność ryb. Łowiąc w ten sposób ,bardziej martwiłem się o wytrzymałość dedykowanej okoniowaniu plecionki i cieniutkich wolframów niż o całość kija. Zapas mocy w dolniku pozwala na sprawne hole całkiem sporych ryb. W rękach wprawnego spinningisty ten kij to bardzo skuteczne i uniwersalne narzędzie.

Logo w kształcie lisiej głowy zaczyna się jednoznacznie kojarzyć z ciekawymi produktami.

PureLure Seabed w opisywanej wersji, aktualnie jest wyceniany na srogie 850 złotych. Przy częstych u tego producenta promocjach na jego firmowym sklepie, można jednak wyrwać te kije w cenach bliskich okolicom 400 złotych. Kupienie takiej wędki za takie pieniądze, należy potraktować jak bogaty prezent od Świętego Mikołaja. Stosunek jakość-cena jest po prostu miażdżący. Zwykle staram się tonować mój entuzjazm w trakcie pisania testów, ale w tym przypadku, nie widzę sensu silenia się na powściągliwość. Seabed w tej wersji to po prostu świetny kij, za śmieszne pieniądze. Koniec i kropka! Dociera to do mnie tym dobitniej, że dzisiaj właśnie dotarł do mnie, kupiony na testy, popularny, mocno hajpowany kij, dostępny na naszym rynku za podobne pieniądze. I tak teraz siedzę sobie i patrzę na tę bidę, i zastanawiam się, czy mam ochotę tracić te rzadkie dla mnie dni nad wodą na testowanie tego czegoś… Cóż… Decyzja zapadła. Wyniki poznacie za czas jakiś…

Świetna wędka…

Link do PureLure Seabed na sklepie firmowym:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DlAjGIb

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Wideorecenzja na moim kanale YouTube. Zapraszam do wspierania budowy kanału. Proszę o polubienia, subskrypcje, słanie materiału dalej i komentarze pod nim. Będę wdzięczny również za wsparcie mnie symboliczną, wirtualną kawą.

PureLure Sense Cedan CA-S662L 1,98m 2,5-10g – Trout od PureLure

PureLure Sense Cedan to kolejny kij w typie „Japan Trout”, który trafił w moje ręce. Inwazja kijów spod znaku charakterystycznej „głowy lisa” trwa w najlepsze i objęła również i tę kategorię wędek. Papierowe parametry wędki wyglądają zachęcająco. Opis producenta nieco konsternująco… Cóż było robić? Trzeba było go kupić i przetestować. Zapraszam do lektury.

PureLure Sense Cedan

Stylistyka tej wędki od razu sugeruje nam z jakiego typu kijem mamy do czynienia. Krótki, dzielony dolnik wykończono dobrym korkiem. Charakterystyczny uchwyt kołowrotka wyposażono w śliczny drewniany insert (wedle producenta zrobiono go z ciemnego dębu). Obrazu dolnika dopełnia metalowe, nacinane pokrętło docisku kołowrotka.

Trout’owy dolnik…

Matowy blank wyposażono w 8 przelotek Fuji Alconite w ramkach typu K Slim. Montaż przelotek wykonano dobrze. Jest równo i nie ma niedoróbek. Sam blank, tak jak należałoby się w tym przypadku spodziewać, sprawia wrażenie dynamicznego i mięsistego. Wykonano go z carbonów 36T i 40T, i ma niewielką zbieżność. Przy przelotce szczytowej ma 1,5mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi już 8,8mm.

Efektowny insert z ciemnego dębu.

Waga całości wedle deklaracji producenta powinna wynosić 84,9g. PureLure w tym wypadku nie koloryzuje rzeczywistości. Waga elektroniczna pokazała mi 85,1g. Opis producenta jest bardzo dokładny, a wędka jak na realny zakres jej CW, jest relatywnie lekka. Ogólnie kij sprawia bardzo dobre pierwsze wrażenie. Całość leży świetnie w dłoni i bardzo dobrze wygląda. Jak to wszystko działa w praktyce?

Producent precyzyjnie określił wagę kija. Wędka jest relatywnie lekka.

Zacznijmy od akcji tej wędki, bo tutaj już mogą się pojawiać pierwsze kontrowersje, a to jak ten blank pracuje, waży na wszystkim innym co istotne. Konsternacja pojawia się już w momencie gdy próbujemy przebrnąć przez opis producenta. Materiały reklamowe najpierw nazywają Cedan’a mianem szybkiego kija pstrągowego i bassowego. Następnie określają ten kij mianem uniwersalnego. By na koniec w tabeli z parametrami wędki zasugerować nam, że wędka ta dysponuje akcją X-Fast. Bełkot? Owszem. Jakby ten opis brać na poważnie, to można rzeczywiście się zagubić w domysłach co artysta marketingu miał na myśli…

Fuji Alconite

W rzeczywistości blank Cedan’a jest konstruktem dość ciekawym. Połączono w nim dość wysokie moduły węgla z niewielką zbieżnością blanku, przez co blank na sucho wydaje się nieco szybszy i mocniejszy niż wychodzi to w praktycznym jego użytkowaniu i dysponuje przy tym świetną progresywnością. Cedan nie jest w żadnym wypadku X-Fast’em. Jest za to dość dynamicznym i progresywnym Fast’em. Blank jest z jednej strony mięsisty, z drugiej niepozbawiony jednak pewnej dozy finezji. Jak przekłada się to na realny ciężar wyrzutowy tej wędki i jej realne walory użytkowe?

Blank Cedan’a może się spodobać. Ma swoje wyraźne zalety.

Jeśli idzie o realne CW PureLure Cedan’a to kij ten nieco mnie zaskoczył. Producent deklaruje CW na zakres od 2,5g do 10g. I dołem właśnie, ku mojemu zaskoczeniu, parametr ten się w zasadzie pokrywa. Powiem więcej – z minimalnym ciężarem wabika można tu delikatnie zejść nawet ciut poniżej tej wartości. Górą, deklarowane 10g, to oczywiście wartość zdecydowanie zaniżona. Przy 15g mamy tu jeszcze pełny komfort, ale ten dynamiczny, mięsisty blank można jeszcze nieco przeciążać bez obaw o jego uszkodzenie. Niemniej wzrost ciężaru wabików powyżej tej wartości będzie się wiązał ze spadkiem dynamiki tak przy ich prowadzeniu jak i przy rzutach. Zakres użytecznego CW jest w tym wypadku bardzo szeroki i wpływa na zwiększenie uniwersalności tego kija. Do tego wszystkiego dochodzi czułość tej wędki, którą należy ocenić dość wysoko. Kij zaskakuje tutaj również na plus. Duża progresywność blanku sprawia, że w trakcie holu wędka pracuje płynnie i głęboko, i dobrze trzyma zapięte ryby.

TESTY UGIĘCIA:

Uchwyt kołowrotka w tej wędce jest punktem wywołującym negatywne komentarze na jej temat. Docisk kołowrotka ma bardzo długi skok i w przypadku kołowrotków o smuklejszej stopce nie daje się dokręcić „do końca” – takie zarzuty można znaleźć w sieci. Zarzuty te potwierdzam. W przypadku niektórych, delikatniejszych kołowrotków (a w sumie takie wypadałoby przecież tutaj zastosować) koniecznym jest zastosowanie jakiejś podkładki albo potraktowanie przedniej części stopki srebrną taśmą klejącą, by wyeliminować luzy wynikające z wady konstrukcyjnej uchwytu.

Uchwyt kołowrotka może sprawiać problemy…

Do czego Cedan się nadaje? Ktokolwiek powie, że wędka ta będzie świetna pod przynęty zwijane w typie wirówek, cykad, wirujących ogonków, czy niewielkich crankbaitów ten w sposób oczywisty będzie miał rację. Ten kij jest do takiego łowienia stworzony. Natomiast dynamika tego mięsistego blanku sprawia, że trout od PureLure jest konstruktem bardziej uniwersalnym niżby się mogło wydawać. Poradzi on sobie całkiem nieźle z płytkim i ciut głębszym łowieniem na okoniowe gumy. Ogra również bezproblemowo mniejsze okoniowe twitche i popperki. Wędka ta sprawdzi się dobrze przy rzecznym dłubaniu na niewielkich ciurkach takich ryb jak klenie, jazie i pstrągi. Dźwignie też nienajgorzej temat okoniowego spinningu z łodzi na wodach stojących.

Ładna wędka…

Czas na kilka słów podsumowania… Purelure Cedan to kij ładny, lekki, dobrze zrobiony z dobrych komponentów i posiadający spory potencjał uniwersalności. Jako uniwersał swoim działaniem wybija się w dziedzinie przynęt typu crank. Dodatkowo zapewnia poprawne działanie przy używaniu kilku innych typów wabików. Nie jest też pozbawiony wad. Uchwyt kołowrotka, w przypadku niektórych kołowrotków, wymaga bowiem pewnej interwencji niezbędnej do jego poprawnego działania. Ile ten kij kosztuje? Bez żadnych promocji jego aktualna cena na oficjalnym sklepie producenta wynosi aktualnie około 540 złotych. Z wykorzystaniem automatycznej zniżki robi się 500. Jeżeli przy okazji kolejnych akcji wyprzedażowych PureLure znowu uraczy nas srogimi promocjami, tak jak to robiło ostatnio przy każdej takiej okazji, można się spodziewać możliwości kupienia go w cenie około 350 złotych. Dla miłośników „trout’ów” będzie to niezła gratka. Dla tych, którzy szukają specjalizowanej okoniówki, raczej nie będzie to propozycja najlepsza i najciekawsza. Każdy musi sobie odpowiedzieć sam na pytanie jakiego kija szuka i czy PureLure Cedan leży w obszarze jego zainteresowań. Z mojej zaś strony, w tym temacie, to by było na tyle…

Kije tego typu mają coś w sobie…

Link do PureLure Sense Cedan na sklepie firmowym:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DBNdM4x

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Wideorecenzja tego kija na moim kanale YouTube. Chcesz wesprzeć rozbudowę kanału? Polub, skomentuj, poślij dalej, zasubskrybuj. Wirtualną kawą również nie wzgardzę. Dzięki!

Dragon Team Dragon CXT 1,90m 1-12g – Smok w kategorii ultralight…

Odświeżona seria Team Dragon oznaczona literami CXT obejmuje jedno i dwuczęściowe wędki spinningowe i castingowe. Spośród dwuczęściowych spinningów opisywany model to wędka najkrótsza i najdelikatniejsza zarazem. Kij mnie zainteresował. Opis parametrów i zastosowanych komponentów wyglądał obiecująco. Cóż… Pozostało wydać, niekoniecznie małe tym razem pieniądze i nad wodą zaspokoić ciekawość. Oto co, po kilku dobrych sesjach na wodzie, mogę Wam powiedzieć na temat tego kija…

Team Dragon CXT UL

Kij ma 190cm długości. Producent deklaruje, że najwyższy z modułów węgla zastosowanego do konstrukcji blanku ma 62mln PSI. Jest on smukły i ma umiarkowaną zbieżność. Przy przelotce szczytowej blank ma 1,3mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 8,3mm. Kij uzbrojono na bogato. Na blanku zamontowano 9 przelotek typu Fuji SiC. Dolnik wykończono szkieletowym uchwytem Fuji SK2 z carbonowym insertem oraz gripami wykonanymi z korka oraz wstawek z kompozytu korkogumowego.

Fuji SK2 z carbonowym insertem

Całość wygląda bardzo dobrze i bardzo ładnie. Design wędki i jakość montażu mogą się bardzo spodobać. Niemniej w moim egzemplarzu zdarzyła się drobna niedoróbka. W jednym miejscu blank został delikatnie maźnięty lakierem do omotek. Rzecz drobna, ale przy tej cenie wędki nie powinna się była wydarzyć.

Maźnięcie lakierem. Rzecz mała ale w tej cenie nie powinna się wydarzyć…

Pewien mój niesmak wzbudziła również kolejna sprawa… Kij, wedle danych katalogowych, powinien ważyć 70g. W teorii pięknie, zwłaszcza gdy zestawimy tę wartość z deklarowanym zakresem CW sięgającym 12g. W praktyce delikwent wylądował na wadze elektronicznej, która bezlitośnie odczarowała producenckie opisy. Wyświetlacz pokazał 78,3g. To 12% więcej niż obiecuje nam Dragon. Jak dla mnie, takie rozjechanie się z deklaracjami, to jednak już pewna forma przegięcia, która producentowi traktującemu swoich klientów poważnie, nie powinna się przydarzać.

Miało być 70g a jest… Cóż… Dla mnie taka różnica w UL’u to już jednak lekkie przegięcie…

Przejdżmy jednak do tego jak kij sprawuje się w praktyce… Ergonomicznie nie mam tej wędce nic do zarzucenia. W ręce leży bardzo wygodnie, jest lekka, wyważenie jest ok, zaś długość dolnika bliska optymalnej. Operuje się tym kijem lekko i bardzo przyjemnie.

9 ringów Fuji SiC. Zacna półka…

Jak prezentuje się akcja tego kija? Wedle producenta winien być to X-Fast. Tutaj po raz kolejny deklaracje producenta nieco rozmijają się nam z rzeczywistością. W praktyce Team Dragon CXT w tej wersji okazuje się być Fast’em o ładnej krzywej ugięcia, z dość spolegliwą częścią szczytową i odpowiednim do okoniowania zapasem mocy w dolniku. Kij jest też dość dynamiczny i dobrze ładuje się przy rzutach, co przekłada się na dobre zasięgi rzutowe mimo jego niewielkiej długości. Blank ten ma generalnie dość uniwersalną charakterystykę, która w połączeniu z jego realnym zakresem użytecznego CW, pozwala na skuteczne operowanie nim całkiem szerokim spektrum okoniowych wabików.

Cięty, dynamiczny Fast…

Skoro już jesteśmy przy realnym CW to oceniam iż producent określił je w miarę dokładnie. Dołem zabawę można zaczynać od okolic 2g całkowitej masy przynęty, oczywiście pod warunkiem zastosowania odpowiednio cienkich plecionek. Górą osobiście starałbym się nie przekraczać tu okolic 11g całkowitej masy wabika. Powyżej tej granicy blank tej wędki zaczyna tracić dynamikę, co odczujemy szczególnie przy okazji łowienia metodą opadu. Nie wyklucza to jednak możliwości jego delikatnego przeciążania, oczywiście przy zachowaniu granic zdrowego rozsądku.

Deklarowane CW bliskie rzeczywistemu

Przy jakich zastosowaniach Team Dragon CXT UL sprawdzi nam się najlepiej? W mojej opinii, listę tę otwiera całe spektrum okoniowego żelastwa. To bardzo przyjemny kij do łowienia, wirówkami, cykadami, czy też wirującymi ogonkami. Wędka dobrze ładuje najlżejsze wersje tych wabików, zaś jej akcja jest optymalna do ich prowadzenia. Kij sprawuje się również bardzo dobrze przy płytkim łowieniu w toni wodnej na przynęty w typie jaskółek na lekkich główkach. Wędka umożliwia ich łatwą i przyjemną animację, zaś progresywny blank bardzo dobrze trzyma wcięte za przysłowiową „skórkę” ryby.

Jaskółki w toni? Ten kij to lubi…

Dość uniwersalna charakterystyka tego blanku pozwoli nam zagrać również mniejszymi okoniowymi woblerami twitching’owymi oraz popperami, chociaż przy takich zastosowaniach sprawdziłby się kij ciut szybszy. Podobnie ma się sprawa jeśli idzie o głębsze jigowanie. Wraz z rosnącą głębokością, na której przychodzi nam szukać okoni, zaczynają nam również przechodzić przez głowę myśli o tym, że blank mógłby być odrobinę szybszy oraz, co okazało się dla mnie pewnym rozczarowaniem, że transmisja drgań okazuje się być niższą niż oczekiwałoby się po kiju kosztującym takie pieniądze. Nie powiem, że jest pod tym względem słabo, bo byłaby to przesada, ale nie ukrywam, że po Team Dragonie spodziewałem się nieco większej czułości. Wędka pod tym względem po prostu nie powala i wypada dość przeciętnie. Oferowana przez nią transmisja drgań generalnie wystarcza do przyjemnego i skutecznego łowienia, ale w kontekście jej ceny, mimo wszystko trochę jej brakuje… A na pewno zabrakło jej tyle, by mnie urzec.

TESTY UGIĘCIA:

Czas na parę słów podsumowania. Team Dragon CXT w wersji UL kosztuje obecnie około 560-580 złotych. Co dostajemy za te pieniądze? Dostajemy całkiem przyzwoity, dość uniwersalny blank okoniowy, bardzo dobrze uzbrojony w komponenty wysokiej jakości. Blank ten jest szybki, progresywny i dość czuły, chociaż pod tym ostatnim względem nie rzuca jednak na kolana. Przelotki Fuji z lini SiC nie są jednakże standardem w tej półce cenowej. Dolnik wygląda świetnie i jest ergonomicznie bez zarzutu, a całość jest relatywnie lekka. Czy kij ten ma szansę zdominować swój segment cenowy? Nie sądzę. Znajdują się w nim bowiem też inni zawodnicy, którzy mają swoje poważne atuty i, z którymi przyjdzie mu rywalizować. Mając do wydania okolice pięciu, sześciu stówek na lekką okoniówkę, poważnie bym się zastanawiał, czy to akurat Team Dragon CXT UL byłby najlepszym wyborem. Tak to już jest. Różni wędkarze, oczekują od wędek różnych cech użytkowych. Ja w tej konkretnej sytuacji raczej poszukałbym jakiejś alternatywy, ale jestem przekonany, że Team Dragon w tej wersji znajdzie grono zadowolonych z niego użytkowników i w swoim segmencie cenowym jakąś część tortu przytuli. C’est la vie…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Dragon Shigai 2,13m 1-10g – Rewolucja, której nie widać…

Seria wklejanek Shigai to tegoroczna nowość w ofercie Dragona. Wędki te reklamowane są jako kije dedykowane miejskiemu wędkarstwu czyli street fishing’owi. Producent w swojej notce produktowej pisze o próbie zaskoczenia nabywcy nowatorskim projektem. Z podsumowania recenzji fabrycznej zaś, możemy się dowiedzieć, że „Z całą pewnością seria ta zupełnie inaczej definiuje „wklejankę”… „. Cóż… Mocne słowa… Widzowie moi i czytelnicy poprosili o testy jakichś kijów spod znaku smoka i proszę bardzo – oto pierwszy z nich. Oto jak w moich oczach prezentuje się Shigai…

Dragon Shigai

Dragon potrafi zrobić ładne wędki. Może nie zawsze, ale jednak często udaje im się w tym temacie osiągnąć efekt przyjemny dla oka. Seria Shigai może być potwierdzeniem tej tezy. Kij jest ładny. Pierwsze co rzuca nam się w oczy to dzielony dolnik, oparty o uchwyt Sea Guide PTS, wykończony efektownymi gripami z kompozytu gumowo-korkowego. Blank, w którym najwyższy z zastosowanych modułów carbonu sięga według producenta wartości 62 mln PSI, wygląda jednak jak na deklarowane CW podejrzanie solidnie. Wklejka przy przelotce szczytowej ma, co prawda, 0,85mm średnicy, ale już przy dolniku blank ma solidne 9,1mm. Warto zwrócić uwagę na to, że w miejscu, w którym wklejka wchodzi w blank, ma on równie solidne 2,9mm. Kij uzbrojono w 10 przelotek Sea Guide Titanium SiC. Montaż całości prezentuje się bardzo dobrze. Przelotki trzymają linię. Omotki zrobiono jak trzeba. Kij może się spodobać.

Sea Guide PTS

Wedle deklaracji producenta kij w opisywanej wersji powinien ważyć 104g. Waga rzeczywista wędki jest bliska deklarowanej. Waga elektroniczna wskazała mi 106,4g. Kij jest dobrze wyważony i gdy poznamy jego realne możliwości okazuje się relatywnie lekki. Wędka dobrze leży w dłoni i wygodnie się nią operuje. Uchwyt PTS jest spory, ale wygodny i zapewnia dłoni kontakt z blankiem. Na sucho kij wygląda też na bardzo szybki i… mocno niedoszacowany. Jak ta wędka sprawuje się w praktyce?

Waga nieznacznie przekracza deklaracje producenta

Zacznijmy od realnego CW tego kija. Sugerowane na blanku dolne 1g proponuję od razu włożyć między bajki z krainy kapelonów i tataraku. Dołem kij zaczyna się ruszać dopiero w momencie gdy dochodzimy do okolic 3g całkowitej masy wabika. Schodzenie poniżej tych wartości nie ma najmniejszego sensu, bo mimo zastosowania cienkich linek, tak lekkie wabiki nie chcą, po prostu, z tego kija latać. Dzieje się tak dlatego, że blank tej wędki to z jednej strony typowy X-Fast, a z drugiej strony dlatego, że w momencie, w którym nieprzesadnie spolegliwa wklejka przechodzi w blank właściwy, ten ostatni okazuje się być po prostu bardzo mocny i pałowaty. Za tym idzie zaś to, że jest on niezbyt skory do ładowania się pod małymi obciążeniami.

Kij jest bardzo szybki, blank potrzebuje dużej ryby by zaczął głębiej pracować

Kwestia górnego CW, jak to czasem przy wklejankach bywa, otwiera pole do pewnych dyskusji. Osobiście miotałem tą wędką wabikami ważącymi ponad 20g i kij bez problemu dawał radę. Niemniej, ze względu na spolegliwość zastosowanej wklejki, starałbym się przy typowym łowieniu w opadzie wartości 20g nie przekraczać. Przy drop shot’cie kilka dodatkowych gramów nie zawadzi (oczywiście przy zachowaniu zdrowego rozsądku i spokojnej techniki rzutowej). Generalnie kij ten, mimo nowoczesnego wyglądu, konstrukcyjnie trąci nieco wklejankową polską myszką. W zestawieniu z zastosowaną wklejką, blank jest według mnie nieco zbyt mocny, zbyt pałowaty i niedostatecznie progresywny. Dlatego też recenzenckie peany na temat serii Shigai opisywanej jako definiującą zupełnie inaczej pojęcie wklejanki, potraktowałbym z bardzo dużym dystansem. Żadnej rewolucji się tu nie spodziewajcie. Spodziewajcie się jednak tego, że gdy siądzie Wam na tym kiju solidny szczupak czy sandacz, wyholujecie go szybciej, niż moglibyście przypuszczać. Niedostatki finezji kij ten nadrabia bowiem potężnym zapasem mocy w blanku, który może się przydać w starciu z większymi i silniejszymi rybami i zupełnie jest nieprzydatny przy okoniowej dłubaninie.

10 ringów Sea Guide Titanium SiC zamontowano dobrze

Uczciwie trzeba też przyznać, że jeśli idzie o transmisję drgań, kij ten prezentuje się bardzo dobrze. Powiedziałbym, że w dziedzinie tej Shigai mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Przy zastosowaniu odpowiednio cienkiej plecionki, mamy tutaj bardzo dobrą kontrolę nad tym co się dzieje z naszą przynętą. Transmisja drgań stoi na tak dobrym poziomie, że często zdarzało mi się wyczuć w dolniku kontakt przynęty czy plecionki z elementami dna czy drobnicą, mimo tego, że wklejana szczytówka, nie sygnalizowała tego w zauważalny sposób. Czułość tego kija, to zdecydowanie jego mocna strona.

Kij zaskakuje dobrą transmisją drgań

Do czego zatem ten kij się nadaje i jakie są moje konkluzje na jego temat po intensywnych testach? Cóż… Przyznam, że kij ten wywoływał we mnie od samego początku mieszane odczucia. Pewne rzeczy bardzo mi się w nim podobały, ale do innych nie mogłem się przekonać. Musiałem spędzić z nim trochę czasu nad wodą, by nabrać trochę dystansu i przygotować jego rzetelny opis. Oto jak widzę tę wędkę…


Dragon Shigai w opisywanej wersji to kij zasadniczo pokrywający się z deklaracjami producenta jako wędki dedykowanej street fishing’owi. O ile tylko, poszukujemy jednej wędki do wypadów na miejską wodę, która za cenę pewnych kompromisów opędzi nam jednocześnie łowienie okoni, sandaczy i szczupaków, to Shigai się w ten rysopis generalnie wpisuje. Połowimy nim na gumy okonie, choć wolałbym do tego kij bardziej finezyjny niż toporny nieco Shigai, z blankiem o bardziej progresywnym ugięciu i lepiej ładującym się przy rzucie lekkimi przynętami. Przy okoniowaniu tym kijem sugeruję się nastawić na większe przynęty, ryby i głębokości i wtedy pokaże on swoje zalety.

Kompozyt gumy i mielonego korka wygląda efektownie

Damy radę połowić nim techniką bardzo lekkiego i lekkiego opadu sandacze i szczupaki, choć do takiego łowienia sama wklejka mogłaby by być ciut mocniejsza, co pozwoliłoby dynamiczniej podbijać cięższe wabiki w razie wystąpienia takiej potrzeby.


Tak naprawdę, to najlepiej sprawdzi nam się ten kij przy drop shot’cie, bocznym troku czy w lżejszych systemach typu Carolina czy Texas Rig, choć do takich zastosowań patyk ten mógłby być z 10 centymetrów dłuższy. Niemniej jego szybkość i czułość robią tutaj bardzo dobrą robotę. A generalnie? Cóż… Kompromisy, kompromisy i jeszcze raz kompromisy, a do tego jednak koncepcyjny „old school” zamiast zapowiadanej rewolucji.

TESTY UGIĘCIA:

Obraz ugięcia prawdę Ci powie. Shigai nie definiuje na nowo wklejanki. To raczej „old school” niż „nowa fala” 😉

Wędka ta jest jednak dobrze wykonana z dobrych komponentów. Całość bardzo dobrze prezentuje się pod kątem ergonomii, a czułość tego kijka potrafi naprawdę solidnie zaskoczyć in plus. Do tego jest też po prostu ładna. W swojej kategorii cenowej, Dragon Shigai to dzięki swoim mocnym stronom, mimo wszystko dość ciekawa propozycja, która zapewne wielu wędkarzom może bardzo przypaść do gustu.

Mnie osobiście ten kij jednak na kolana nie rzucił, ani z butów nie wyrwał. Doceniając jego zalety, muszę stwierdzić, że nie jest to po prostu typ wędki, który szczególnie mi pasuje. Do okoniowania wolę inne rozwiązania. Lekki uniwersał szczupakowo-sandaczowy również widzę inaczej. Nawet w kategorii „wklejanka” opisywałem tu kije, które generalnie podobają mi się bardziej. I na tym stwierdzeniu poprzestanę. Jak to mawiał klasyk… I to by było na tyle.

Ma zalety i jest ładny, ale rewolucjonista z niego żaden…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning