Nowy film na moim kanale YouTube

Kochani! W materiale sporo mówię o tym jak czytać opisy kijów, o co chodzi z tymi modułami węgla, co wpływa na to, że różne kije zupełnie różnie się sprawują i dlaczego lepiej nie ufać bezkrytycznie producenckim opisom. Jeżeli znajdziecie tu pewne uproszczenia, bierzcie pod uwagę, że starałem się nagrać to tak, by było zrozumiałe, przyswajalne i przyjemne w odbiorze dla jak największej ilości osób.

WAŻNA SPRAWA! CASTING NA TESTOWANE WĘDKI W 2024 ROKU.
W komentarzach pod tym materiałem zachęcam do zgłaszania propozycji kijów z rynku polskiego, których testy chcielibyście zobaczyć na kanale w tym sezonie. Przeglądajcie katalogi, myślcie i zgłaszajcie. Po dwie wędki w kategoriach: okoniówka, szczupakówka, sandaczówka i ewentualnie „kije inne”.
Z uwagą i ciekawością przestudiuję wszystkie wpisy i w miarę możliwości postaram się brać na warsztat kije, które wzbudzają największe zainteresowanie.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Wędka Savage Gear SG4 Power Game Trigger 2,59m 80-130g – Kotlet po żołniersku

Łowienie szczupaków na duże przynęty powoli rozpycha się w świadomości polskich wędkarzy. Mimo tego, że wody nasze, delikatnie mówiąc, nie są eldorado wypełnionym po brzegi tłustymi metrówkami, ilość wędkarzy szukających większych ryb poprzez kuszenie ich dużymi wabikami pomału rośnie. Wpływ na to może mieć, obok działań marketingowych, też rosnąca świadomość, że w określonych warunkach, większe przynęty okazują się po prostu bardziej skuteczne, niezależnie od wielkości łowionych szczupaków. Część producentów/dystrybutorów zdaje się ignorować ten segment rynku. Część jednak widzi w nim potencjał i dostosowuje swoją ofertę tak, by jakoś go wykorzystać. Serie Power Game w ofercie duńskiej marki Savage Gear, to ich propozycja skierowana dla łowiących „na grubo”.

SG4 Power Game…

Savage Gear SG4 Power Game Trigger w wersji 2,59m 80-130g zwrócił moją uwagę wraz z nowym Abu Garcia Beast Pike 254cm 40-140g w trakcie zeszłorocznej Rybomanii. Szukałem wtedy niedrogiej, długiej wędki pod mniejsze kotlety, która zastąpiłaby mi, niekoniecznie dobrze sprawującego się w tej roli eksperymentu, jakim był Kuying Snatch w najdłuższej wersji. W zasadzie wtedy mój pierwszy wybór padł na kij od Abu, ale w dniu, w którym miałem już zamówić wędkę, trafiłem na taką promocję na SG4, że w ostatniej chwili zmieniłem decyzję. Parę dni później kij był już u mnie.

Kolor Olive Drab… Szykowny…

Wbrew oklepanym powiedzeniom, ja uważam, że o stylistyce wędek można i trzeba dyskutować. Mi, osobiście, militarny design całej serii SG4 podoba się bardzo. Blanki wykończone są matowym lakierem w militarnym kolorze nawiązującym do jednego ze stosowanych przez US Army odcieni Olive Drab. Nazwa serii SG4 natryśnięta jest czcionką typu Stencil, wykorzystywaną na skrzyniach z wojskowym wyposażeniem jak i na samym wyposażeniu. Kij uzbrojono w przelotki Seaguide i uchwyt typu Alien od tego samego producenta. Czarne przelotki, uchwyt w kolorze blanku, oraz piankowe gripy utrzymane w tej samej kolorytyce tworzą spójną stylistycznie i efektowną całość.

Uchwyt typu Alien od Seaguide’a

Poziom wykończenia wędki jest bardzo OK. Przelotki (w ilości 9 sztuk) wklejone są równo i wykończone jak trzeba, a jakość pianki nie wzbudza zastrzeżeń. Zastosowany na dolniku, agresywnie wyglądający krzyżowy oplot, pasuje stylistycznie do całości i dodatkowo wzmacnia pozytywne wrażenia estetyczne. Zastosowane komponenty to może nie wysoka półka, ale prezentują przyzwoity poziom.

Pianka na gripach jest ok

Blank ma 259cm długości i wykonany został z carbonu 30T. Ma on umiarkowaną zbieżność i średnice, z jednej strony adekwatne do realnej mocy kija, z drugiej jednak nieprzesadne. Wędka zdaje się dzięki temu relatywnie smukła i optycznie lekka. Przy przelotce szczytowej top wędki ma średnicę 2,40mm. Przy dolniku wartość ta wynosi 12,50mm. Wędka, szczególnie w kontekście jej niewysokiej ceny, jest też lekka. Producent deklaruje jej masę na poziomie 211g. Mój egzemplarz waży dokładnie 206g. Jak na taki kawał drąga to bardzo przyzwoity wynik. Uczucie tejże lekkości zwiększa fakt dobrego wyważenia tego kija. Bardzo długi dolnik robi tutaj robotę. Pozostaje teraz odpowiedzieć na podstawowe pytanie czyli, jak się ten kij sprawuje w trakcie eksploatacji?

Jak na ten budżet i gabaryt, waga jest w porządku.

Kij w trakcie użytkowania wzbudził we mnie nieco mieszane uczucia, jeśli idzie o jego ergonomię. Z jednej strony wędka jest lekka, dobrze wyważona, uchwyt multiplikatora jest wygodny, a całość umożliwia wielogodzinne łowienie ciężkimi przynętami bez poczucia nadmiernego zmęczenia wywołanego operowaniem zbyt ciężkim, źle wyważonym zestawem.

Wykończenie jest jak na tę półkę ok.

Z drugiej strony jednak, długość dolnika w SG4 wydaje mi się nieco przesadzona. Oczywistym jest, że tak długi kij, którym trzeba zdrowo machnąć by katapultować ciężką przynętę na zadowalającą odległość musi mieć długi dolnik. Wymaga tego, tak dobre wyważenie zestawu, jak i uzyskanie odpowiedniej długości dźwigni niezbędnej do wykonania mocnego, precyzyjnego rzutu, czy też pozyskanie możliwości dobrego zaparcia zestawu pod pachą, niezbędnej do komfortowego prowadzenia ciężkiej przynęty, czy wykonania odpowiednio dynamicznego zacięcia.

Długość dolnika. Obok Kuying Snatch w najdłuższej wersji.

Jak dla mnie jednak, SG4 ma dolnik wręcz nieco za długi. Bardzo szeroki rozstaw gripów wymusza równie szeroki chwyt kija w momencie wyrzutu, do którego trzeba się przyzwyczajać. Zaznaczyć tu muszę, że mam prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu i mimo tego mam tutaj lekki dyskomfort. Mój zdecydowanie niższy kumpel, łowiący od lat na kotlety, był długością dolnika w Power Game’ie mocno zaskoczony i trochę czasu zajęło mu „wpasowywanie się” w tę wędkę. Na moje oko, gdyby producent przesunął chwyt jakieś 5 do 7cm w stronę jego dolnego końca, kij zyskałby na ergonomii i nie straciłby nic na walorach wynikających z długiego dolnika.

Uchwyt na przynętę w tak mocnym kiju to konieczność.

Realne CW kija dołem opisano dość zachowawczo. Producent deklaruje tutaj granicę 80g. W mojej opinii zabawę można zaczynać już od okolic 40g całkowitej masy przynęty. Kij od tej granicy zaczyna się ładować na tyle dobrze, by co lotniejsze wabiki o tej masie zaczęły latać na zadowalajace odległości. Górą możliwości tego kija kończą się w okolicach deklarowanych 130g masy całkowitej przynęty. Wędka dobrze ładuje się przy rzutach i pozwala osiągać bardzo zadowalające zasięgi rzutowe.

Kij jest przyjemnie ale nie przesadnie szybki. Można by go dzięki temu określić dość uniwersalnym. Daje radę tak przy jednostajnym zwijaniu większych swimbaitów, jak i ciężkim łowieniu w opadzie. Progresywność tej wędki może nie powala ale jest na tyle dobra, że nie zanotowałem większej ilości spadów. W zasadzie, żeby być precyzyjnym i uczciwym, muszę powiedzieć że ilość spadów była minimalna. Byłem tym w zasadzie nieco zaskoczony. Patrząc na to z perspektywy czasu, zakładam że wpływ na to mogło mieć to, że kij ten miał w trakcie testów szczęście do zdecydowanie biorących ryb. Egzemplarzy wyciąganych za przysłowiową „skórkę” w ogóle nie było. Po prostu, jeżeli już coś wzięło, to dostawało tak konkretnie w dziąsło przy zacięciu, że możliwości spadnięcia w trakcie holu nie miało. Tak. Ten kij pewnie wcina ryby.

TESTY UGIĘCIA:

Przyjemny blank. Mi się łowiło tym kijem całkiem sympatycznie.

Sporo ryb złowiłem tą wersją SG4 i na jerki, chociaż oczywistym jest, że przy tej długości wędki, jedyne bezsterowce, które można sensownie animować to takie, którymi da się zagrać „z korby” (A jest takich na rynku całkiem sporo…). Oczywiście kij ten nie nadaje się zupełnie do typowego jerkowania, gdzie trzeba przynętą odpowiednio szarpnąć, by nadać jej prawidłową akcję. Przy tym wszystkim czułość tej wędki jest na zadowalającym poziomie. Kij dobrze przekazuje drgania i umożliwia reagowanie w punkt, nawet przy delikatnie biorących rybach.

Kij dość szybki, ale nie pałowaty i odpowiednio czuły. Można go polubić.

Pozostaje dodać kilka słów podsumowania. SG4 Power Game Trigger bez żadnych promocji kosztuje około 450zł. Jak kupiłem go w promocji za stówę taniej. Jak za te pieniądze, to całkiem sensowny wybór, do cięższego łowienia szczupaków. Ten odziany w wojskowe fatałaszki kij jest lekki, dobrze wyważony, odpowiednio czuły i posiadający całkiem przyjemną akcję. Nie określiłbym go ani zbyt pałowatym, ani przesadnie spolegliwym. Do tego wszystkiego kij wygląda atrakcyjnie i zrobiony jest na przyzwoitych komponentach. Mimo pewnych uwag, SG4 dał mi sporo wędkarskiej radochy. W swojej klasie cenowej znajdzie się u nas dla niego kilku konkurentów. Zaliczyć do nich trzeba choćby Abu Garcia Beast Pike 254cm 40-140g, nieco droższe Westiny z serii W3 (Powercast i Powershad), czy kije rodzimych dystrybutorów takie jak choćby Dragony G.P. Concept Cast, Mikado Jaws czy Robinson Big Mama. Jeżeli Szanowni Czytelnicy i Widzowie nie mają nic przeciwko, w nadchodzącym sezonie szczupakowym pochylę się nad jednym czy drugim kijem z tej listy by przygotować jakieś małe, zgrabne porównanie. Jednego jestem w tej kwestii pewien. Zacznę od Abu. Do tej pory chodzi mi po głowie… No chyba, że na Rybomanii co innego wpadnie w oko. Pożyjemy, zobaczymy. 😉

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Test wideo wędki PureLure Sharpen S6102M-XF już na moim kanale YouTube

Zapraszam do oglądania i wsparcia kanału.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

PureLure Sharpen S6102M-XF 2,08m 3,5-25g – Będzie budżetowy hit?

Na początku do marki PureLure podchodziłem z dużą dozą nieufności. Nie wiem dlaczego. Może ja, po prostu, tak mam, że jak słyszę „ochy” i „achy”, to natentychmiast się jeżę, staję okoniem i robię się czujny. Kolejne kije sygnowane logiem w kształcie lisiej głowy jednak generalnie się bronią i to powiedziałbym, że momentami całkiem efektownie. Dlatego może, do testów Sharpen’a podchodziłem już tylko z lekką dozą nieufności i zdecydowanie większą porcją zaciekawienia. Dlaczego? Bo w opisie technicznym kija upchnęli tyle rarytasów, za tak niewielkie pieniądze, że myśl „W tej bajce gdzieś musi być smok…”, mimo wcześniejszych doświadczeń z kijami PureLure, uporczywie kołatała gdzieś z tyłu głowy. To jak to jest z tym Sharpen’em? Zapraszam do lektury.

PureLure Sharpen

Zacznijmy od tego co i za ile zostało nam obiecane, bo to jest w tym przypadku sprawą istotną. Wędki spinningowe i castingowe z serii Sharpen, w zależności od wariantu, oferowane są w dwóch podstawowych specyfikacjach technicznych. Blanki wędek o akcji określonej jako Medium Fast wykonane są z carbonów 30T oraz T1100G. Całe blanki wzmocnione są krzyżowym oplotem, uzbrojone w przelotki Fuji „O”, oraz (w wersji spinningowej) w autorskie uchwyty kołowrotków o modnym ostatnio „wygrzbieconym” kształcie, które w teorii, powinny lepiej wpasowywać się w dłoń wędkarza.

Charakterystyczny uchwyt kołowrotka

To jednak nie wszystko. Bo Sharpen ma też drugą odsłonę w postaci wędek o akcji opisanej jako X-Fast, których blanki oparto o połączenie wysokomodułowego carbonu 40T (M40JB) z modnym, udaroodpornym T1100G. Pozostałe elementy (oplot i zbrojenie) tych drugich kijów są tożsame z wersjami MF. Specyfikacja, specyfikacją, ale efekt „Wow!” robi nam tu dopiero dodatkowy czynnik – cena. Sharpen’y bez żadnych promocji wycenione są na rozsądne okolice 400 złotych. Gdy jednak dochodzimy do regularnych u PureLure promocji, kije te można wyrwać dużo, dużo taniej. Tak tanio, że zaczynamy jednak szukać tego smoka…

Efektowny krzyżowy oplot na całym blanku. Ten oparto na carbonach 40T i T1100G. Brzmi dobrze…

Sharpen w opisywanej wersji to wędka długa na 2,08m. Na tej długości producent zamontował 8 ringów Fuji „O” w ramkach typu K. Krótki dolnik uzbrojono we wspomniany wyżej uchwyt kołowrotka, niewielkie gripy wykończone korkiem i pianką EVA. Jakość wykończenia kija jest bardzo dobra. Nie zauważyłem żadnych, rzucających się w oczy niedoróbek. Wędka wygląda dobrze i nowocześnie.

Fuji „O”

Blank ma sporą zbieżność. Przy przelotce szczytowej jego średnica wynosi realnie 1,8mm. Przy dolniku wartość ta to 11,6mm. Kij wygląda solidnie. Tak solidnie, że oceniając go na sucho, zaczynamy się zastanawiać nad realnością fabrycznego opisu CW kija, wyznaczonego na zakres od 3,5 do 25g. Całość jest też lekka. Według producenta kij powinien ważyć 105g. Waga elektroniczna wskazała mi 106,2g. Opis należy uznać za dokładny. Pozostaje pytanie najważniejsze – Jak to działa?

Realna waga kija

Zacznijmy od ergonomii. Wyważenie kija idealne nie jest. Króciutki dolnik ma swoje prawa. Wędka lekko ciąży ku przodowi, niemniej, zjawisko to nie jest w tym wypadku uciążliwe. Kij całościowo jest lekki i po przykręceniu do niego, adekwatnego do realnie sporej mocy blanku kołowrotka, łowi się nim przyjemnie (u mnie śmigał zwykle z Daiwą BG 2500). Dyskutować natomiast można na temat wygody zastosowanego w tym wypadku uchwytu kołowrotka. Są zwolennicy tego typu rozwiązań. Ja mam odczucia co do niego mieszane. Niby, jak się ręka ułoży i przyzwyczai, to można nim łowić długie godziny i nie odbierać doznań z tym związanych jako nieprzyjemnych. Z drugiej strony jednak, to chyba wolałbym przy tym kiju mieć zamontowanego starego, dobrego VSS’a. Jak dla mnie, może być, ale bez skrajnego entuzjazmu.

Dolnik wygląda efektownie

Jak się prezentuje akcja tego kija? Producent obiecuje nam tutaj jadowitego X-Fast’a. Spora zbieżność blanku, wysokie moduły węgla i krzyżowy oplot na całości, zdają się sugerować, że producenckie deklaracje nie są czynione na wyrost. Tymczasem Sharpen w tej konkretnej wersji żadnym X-Fast’em nie jest. Kij w realnym użytkowaniu okazuje się dynamicznym, bardzo ciętym i dość mięsistym Fast’em, o zaskakująco przyjemnej progresji ugięcia i bardzo szerokim zakresie realnego CW do wykorzystania. Blank tego budżetowego kija, w kilku aspektach, rzeczywiście pozytywnie zaskakuje…

Jak się więc prezentuje wspomniane przed chwilą realne CW? Kij opisano na zakres od 3,5 do 25g. (Moc blanku określono tu na zakres 5-15lb). To, że kij ten górą rzuca dużo więcej niż sugeruje opis, już po pierwszych oględzinach staje się dla nas oczywiste. Sharpen M bez najmniejszych problemów ogarnia wabiki, których masa całkowita dochodzi do okolic 40g. Zachowuje przy tym pełną dynamikę blanku. Dołem mamy tu pewne zaskoczenie. Może zadeklarowane 3,5g to przejaw zbyt wielkiego optymizmu producenta, ale realnie można zejść w tym wypadku do okolic 5g. Od tej, mniej więcej, wagi wabików, kij zaczyna się już ładować i umożliwia rzuty nimi na zadowalające odległości. Tak szeroki zakres CW tej niedrogiej wędki był dla mnie dużym zaskoczeniem.

Zaskakuje również to, jak ten kij zachowuje się w trakcie pracy z różnego typu przynętami. Sharpen był tej jesieni ze mną nad wodą wiele razy i przerobiłem z nim chyba wszelkie możliwe wabiki szczupakowe – za każdym razem z zadowalającym efektem. Top tej wędki to połączenie, z jednej strony odpowiedniej wrażliwości, umożliwiającej skuteczne i przyjemne łowienie gumami w opadzie. Z drugiej strony, ma on w sobie dość mięsa i dynamiki by komfortowo grać średniej wielkości woblerami twiching’owymi, czy dochodzącymi do okolic 40g wagi jerkami. Wędka bez problemu radzi sobie również z pełnym spektrum przynęt typu crank. Błystki wirowe, woblery typu crank czy VIB, jak też cykady, obsługuje się tym kijem na pełnym komforcie. Wędka ta dała mi dużo ryb w różnych rozmiarach, na wszystkie wspomniane wyżej rodzaje wabików i sprawowała się przy tym po prostu bardzo dobrze.

TESTY UGIĘCIA:

To, że kij ten u mnie pracował głównie przy łowieniu szczupaków, nie znaczy, że nadaje się on tylko do połowu tych drapieżników. W mojej opinii wędka ta sprawdzi się równie dobrze przy połowie sandaczy z łodzi. Połowom tym sprzyjać też będzie dobry poziom transmisji drgań, którym dysponuje ten kij. Wędka jest czuła. Trudno mieć w tym temacie jakieś zastrzeżenia. Generalnie Sharpen w wersji M to udany uniwersał o sporych możliwościach, który można kupić za relatywnie nieduże pieniądze. Do tego kij ten miał u mnie dwie traumatyczne przygody na łodzi związane z utratą przeze mnie równowagi i przetrwał obie bez najmniejszego uszczerbku. Wygląda na to, że carbon T1100G robi tutaj robotę. Kij okazał się również udaroodporny. Smok nie został odnaleziony.

Przemyślany, udany, bardzo uniwersalny kij za niewielkie pieniądze

Obecnie mam w swoim posiadaniu trzy kije z serii Sharpen. Poszczególne modele różnią się charakterystykami pracy blanków, więc ostrzegam, przed wrzucaniem ich do jednego worka z założeniem, że słabszy, czy mocniejszy, będą pracowały podobnie. Testy dwóch pozostałych pewnie uda mi się zakończyć ze względów oczywistych dopiero w maju i czerwcu. Na tym jednak etapie mogę powiedzieć już, że ta seria wędek prezentuje bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Uwzględniając fakt, że w promocjach idzie wyrwać te kije w cenie grubo niższej niż 300 złotych, muszę stwierdzić, że w swojej półce budżetowej, seria ta stanowi jedną z najciekawszych ofert na rynku, na jaką natknąłem się w ostatnim czasie. (Notabene najbliższa sensowna promocja zaczyna się jutro… czyli 8-ego stycznia)

Mimo pewnych drobnych i dyskusyjnych wad (głównie natury ergonomicznej), wędki te mają głęboki sens. To ciekawe blanki odziane w markowe komponenty i atrakcyjny design, które finalnie okazują się produktem o wysokich walorach użytkowych. Za takie pieniądze, jak dla mnie – bomba. Czy będzie z tego budżetowy hit? Nie wiem, ale nos mi podpowiada, że coś z tego może być. Oczywiście jak na skalę kijów z rynku chińskiego, który niejako z natury, ma u nas zdecydowanie węższe grono odbiorców.

Link do wędki na sklepie fabrycznym PureLure:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DlZZZ5b

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Test wędki na moim kanale YouTube

Wideorecenzja castingu Kyorim Carza II C682MH na moim kanale YouTube

A w filmie obok technicznego mięcha sporo szczupakowego jerkowania…

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kyorim Carza II C682MH 2,03m 10-28g – Jedziem panie w te dżerki…

To chyba już czwarty kij z serii Carza II od Kyorim’a, któy trafił w moje ręce. Tym razem przyszedł czas na najmocniejszego przedstawiciela tej linii wędek, czyli model MH w wersji castingowej. Czy wędka ta potwierdzi wysokie walory użytkowe całej serii? Zapraszam do lektury.

Carza II w wersji MH – to najmocniejszy kij w tej serii

Jak wygląda ten kij? Nie ma co się rozpisywać. Wszystko na ten temat napisałem przy okazji poprzednich testów kijów z tej serii (do których odsyłam zainteresowanych). Wygląd, wysoka jakość montażu, przelotki fuji „O” (w tym konkretnym wypadku 10 sztuk) i uchwyt kołowrotka typu Fuji ACS są wspólne dla wszystkich castingów Carza II. Jakimi konkretnie parametrami wyróżnia się zatem model MH?

Fuji ACS – jest wygodnie…

Wędka ma 203cm długości. Blank przy przelotce szczytowej ma 1,90mm średnicy. Przy dolniku wartość ta wynosi 10,4mm. Waga całości – 137,8g (wobec deklarowanych 142g). Kij ma dolnik umiarkowanej długości, jest dobrze wyważona i świetnie leży w ręku. Producent opisuje CW kija na zakres od 10 do 28g, a moc blanku określa na 10-20lb. Przy okazji deklaruje, że wędka dysponuje akcją typu Medium Fast.

Waga kija w kontekście jego rzeczywistej mocy jest bardzo rozsądna

Blank tej wędki ma umiarkowaną zbieżność i już przy wstępnych oględzinach, sprawia wrażenie zdecydowanie mocniejszego od producenckich deklaracji. Wstępne oględziny od razu też przynoszą konstatację, że kij jest zdecydowanie szybszy niż zapowiadany Medium Fast. Ktokolwiek miał do czynienia z innymi kijami z tej serii, nie powinien być tym faktem zaskoczony. Wszystkie wędki z tej serii są szybsze niż możemy wyczytać z ich danych katalogowych. Jak wędka ta sprawuje się w realnym użytkowaniu?

Kij z jednej strony szybki, z drugiej pięknie progresywny. Ta wędka pewnie wcina i świetnie trzyma ryby.

Po pierwsze, Kyorim Carza II w wersji MH to kij zdecydowanie mocniejszy niż deklaruje nam producent. Realny ciężar wyrzutowy tego kija oceniam na zakres od okolic 25g do mniej więcej 65g. W tym zakresie kij ładuje się odpowiednio, rzuca daleko i precyzyjnie, i posiada odpowiednią dynamikę.

Ponad 50g jerka na tym kiju nie robi wrażenia. Ten patyk może więcej.

Po drugie, kij ten jest Fastem (i to z tych szybszych). Blank tej wędki charakteryzuje się relatywnie wrażliwą, bardziej spolegliwą częścią szczytową i nieco mniej liniowym blankiem niż np. wersja M. Sprawia to, że kij sprawuje się nieco lepiej przy łowieniu na przynęty gumowe, niż wspomniana wyżej jego lżejsza wersja. Kij prezentuje dobrą progresywność blanku i dobrze pracuje pod rybą. W toku jego użytkowania nie zanotowałem najmniejszych problemów ze zwiększoną ilością spadów ryb.

TESTY UGIĘCIA:

Prawie kilogram na kiju, który pod tym obciążeniem prezentuje swoją dobrą progresywność.

Po trzecie, transmisja drgań jest tutaj na lepiej niż dobrym poziomie. Wszystkie kije z tej serii, z którymi miałem do czynienia, pewnie sygnalizują kontakt przynęty z drapieżnikiem czy podwodnymi przeszkodami. W tym wypadku, również nie ma powodów do narzekań. Kij umożliwia pewnie zacinanie w punkt i o to przecież chodzi.


Po czwarte… Do czego ten kij się nadaje?

Fuji „O”

Podobnie jak inne kije z tej serii wersja MH ma dość uniwersalną charakterystykę. Bardziej spolegliwy top, sugerować by mógł, że sprawdzić się on może przy łowieniu szczupaków na przynęty miękkie. Niemniej, niewielka długość tego kija, utrudnia nam podawanie lżej obciążonych i mniej lotnych przynęt gumowych, dedykowanych płytkiemu łowieniu szczupaków na większe odległości, co przydatne jest przy typowym obławianiu płytkich łąk podwodnych. W typowym jednak „chabaziowaniu”, gdy przynęty podawać musimy precyzyjnie pod konkretną trzcinę, kępę zielska, czy w upatrzoną lukę w grążelach, które z założenia niejako wiążą się z łowieniem na raczej bliższy dystans, kij ten sprawuje się po prostu świetnie.

Krótki dolnik ułatwia animację przynęt.

Wykorzystywałem tę wędkę również przy szczupakowym twitching’u. Sprawuje się przy tym dobrze, niemniej trzeba uwzględnić, że zakres wagowy obsługiwanych przynęt, ograniczy nam w tym wypadku ich wybór do największych dostępnych na rynku woblerów jak np. Kanata 160 od Megabass’a.

Jeśli twitching, to największym kalibrem…

Najwięcej jednak łowiłem tym kijem na jerki. Sprawował mi się on przy tym po prostu kapitalnie i dostarczył mnóstwo czystej wędkarskiej frajdy. Zakres CW, którym on dysponuje, wystarcza do komfortowego łowienia większością jerków w rozmiarach 10-13cm. Kij ten świetnie nimi rzuca, pozwala na zachowanie nad nimi pełnej kontroli i czystą zabawę towarzyszącą takiemu łowieniu. W tym sezonie większość szczupaków, które trafiłem na tego typu przynęty, złowiłem właśnie tym kijem.

14-centymetrowy Sweeper połknięty w całości… Lubię tę przynętę.

Oczywiście, przy łowieniu na większe wahadłówki, czy najcięższe modele szczupakowych obrotówek, (jak np. największe Pontoon’y21 czy Mepps Aglia 7), kij ten sprawował mi się również dobrze. To samo tyczyło się dużych przynęt typu VIB.
Jeden z moich znajomych, oglądając ten kij i oceniając go na sucho, zasugerował, że mógłby on sprawdzić się w ciężkim łowieniu sandaczy. Nie sprawdziłem tego, niemniej sugestia ta wydaje się dość ciekawa.

Pozostaje dokonać krótkiego podsumowania. Kyorim Carza II C682MH to wędka, za którą bez żadnych promocji trzeba aktualnie wysupłać jakieś 400 złotych. Za te pieniądze otrzymujemy bardzo dobry blank, uzbrojony w przyzwoite, markowe komponenty. Kij jest lekki i bardzo przyjemny użytkowo. Wytargałem nim z wody sporo szczupaków w różnych rozmiarach i nie ukrywam, że wędka ta wywarła na mnie jednoznacznie pozytywne wrażenie. Przy jakichś promocjach można go wyrwać nieco taniej, ale generalnie Kyorim nie rozpieszcza nas ostatnio jakimiś spektakularnymi obniżkami. Nawet jednak w tej cenie, kij ten prezentuje bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Kyorim ponownie, pokazuje, że nawet jego niedrogie serie kijów prezentują wysoką jakość wykonania i mają bardzo satysfakcjonujące walory użytkowe.

Bardzo fajna wędka…

Link do wędki na sklepie fabrycznym Kyorim:

https://bityl.co/Mkas

https://bityl.co/Mkav

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Test wideo tego zacnego patyka na moim kanale YouTube

Wideorecenzja PureLure Seabed SD-762L już na moim kanale YouTube

Będę wdzięczny za polubienia, komentarze, subskrypcje i wsparcie mnie wirtualną kawą w ciężkich czasach…

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

PureLure Seabed SD-S762L – Maszynka do Drop Shot’a…

Jeden z kijów z serii Seabed już tutaj opisywałem. Czas na drugi, czyli pierwszy z tej linii wędek, który kupiłem. Na papierze wędki te wyglądają bardzo podobnie. Czy w praktyce też nie ma między nimi większych różnic? Są… Zainteresowanych zapraszam do lektury.

PureLure Seabed SD-762L

Gdy położymy oba te kije obok siebie, już na pierwszy rzut oka zauważamy pierwsze różnice. Główną z nich, która narzuca się naszej uwadze to spora różnica w grubości blanków tych kijów. Blank modelu S762L, ma zdecydowanie grubszy dolnik (11,3mm przy 9,2mm w wersji S752L+). Przy niemal identycznej długości kijów (228cm do 226cm) i zbliżonych średnicach topów (1,4mm do 1,3mm), blank tejże wersji ma znacząco większą zbieżność. To może nam sugerować nie tylko większy zapas mocy w dolniku tego kija, ale też inną charakterystykę pracy blanku.

Znacząca różnica w grubości dolników widoczna gołym okiem…

Mimo znaczącej różnicy w wyglądzie tych kijów, nie przekłada się to na znaczące różnice w masie. Opisywany kij waży realnie 99,9g (wobec deklarowanych 102,2g) co daje nieco ponad gram różnicy w porównaniu do wersji L+ (98,8g). Trzymając jednak tenże kij w ręce wydaje się nam, że różnica ta jest ciut większa. Po części może to oczywiście wynikać z autosugestii, ale bardziej składałbym to wrażenie na różnicę w wyważeniu tych wędek. Środek ciężkości wersji L jest nieco przesunięty do przodu w porównaniu do wersji L+. Kij delikatnie, ale w sposób zauważalny, ciąży ku szczytówce. Zjawisko to, nie występuje tutaj jednak w stopniu na tyle znaczącym, by było uciążliwe.

Poziom wykonania/wykończenia obu tych kijów jest tożsamy, czyli bardzo dobry. Zastosowane komponenty pochodzą od Fuji (uchwyt TVS i przelotki z serii Alconite). Wszystko jest zrobione tutaj jak trzeba, kije wyglądają bardzo efektownie i nie za bardzo jest się tutaj do czego przyczepić.

Fuji Alconite

Różnice pojawiają się, gdy porównujemy te wędki w praktycznym użytkowaniu i są one logiczną konsekwencją różnic konstrukcyjnych, które zauważamy. Model S762L to wędka bardzo szybka, wyposażona w delikatny spolegliwy top, za którym szybko włącza się mocny kręgosłup tego kija. To sprawia, że ma ona nieco „wklejankową” charakterystykę, czym różni się ona zauważalnie, od bardziej zrównoważonej charakterystyki delikatniejszego blanku w wersji S752L+.

TESTY UGIECIA:

Z tego zaś w prosty sposób wynika to, że kij w wersji L jest wędką o jeszcze bardziej specjalizowanej, opadowo-dropshotowej charakterystyce. Analogicznie też, zdecydowanie mniej będzie się on nadawał do innych spinningowych zastosowań, w których wersja L+ radzi sobie całkiem dobrze. Niemniej trzeba przyznać, że gdy dochodzimy do łowienia tym kijem metodą Drop Shot, ta specjalizacja sprawia, że pokazuje on przy tym pazury. Podobną sytuację mamy tu zresztą przy łowieniu w delikatnym opadzie.

Fuji TVS, dolnik Monocoque

Finezyjny top tego kija pozwala rzucać mu wabikami, których masa całkowita dołem w zasadzie pokrywa się z deklarowanymi przez producenta okolicami już 2,5-3g. Posiadany przez ten kij zapas mocy w blanku, pozwala mu bez problemów obsługiwać zestawy Drop Shot, których masa całkowita dobiega górą okolic nawet 20g. Kij pozwala na finezyjną prezentację niewielkich wabików, ale posiada na tyle mocny kręgosłup i jest tak cięty, że bez problemów pozwala skutecznie łowić oprócz okoni, również sandacze i to wcale niemałe.

Sandacze można łowić skutecznie na finezyjne kije, które wcale nie muszą przypominać działaniem kija od szczotki. Kluczem tutaj jest stosowanie bezwzględnie ostrych haków.

Ułatwia nam to dobra czułość tego kija. Transmisja drgań wydaje się co prawda subiektywnie minimalnie niższa niż w wersji L+, ale znajduje się ona na poziomie, który nie powinien budzić naszych zastrzeżeń. To czuły patyk umożliwiający bardzo przyjemne i skuteczne łowienie.

Finezyjny i mocny zarazem

Który, z opisywanych Seabed’ów podoba mi się bardziej? To kije podobne, ale jednak różne. Mi się bardziej podoba, delikatniejszy, lepiej wyważony, czulszy i bardziej uniwersalny L+. Niemniej w razie potrzeby nieco cięższego łowienia, tak w opadzie, jak i Drop Shot’cie, posiadający większy zapas mocy i sztywniejszy kręgosłup model L, dysponuje atutami, które dają mu ewidentne przewagi nad delikatniejszym, bardziej progresywnym „młodszym bratem” z serii. Zastanawiając się nad kupnem jednego czy drugiego, trzeba sobie samemu najpierw zadać podstawowe pytanie: Do czego ma mi służyć ten kij? I dopiero po odpowiedzeniu sobie na nie, podejmować decyzje…

Seabed w akcji…

Link do wędki na sklepie fabrycznym PureLure:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DEllhVV

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Favorite Blue Bird 732UL-S 2,22m 1-7g – Czyli po co komu kontrola jakości?

Kije sygnowane logiem ukraińskiego producenta Favorite, robią u nas sporo zamieszania. Na licznych forach i grupach dyskusyjnych, mnożą się entuzjastyczne opinie i oceny tego sprzętu. Seria wędek Blue Bird to chyba jedne z najbardziej hajpowanych kijów w ostatnim czasie. Czas temu miałem okazję je sobie pooglądać na jednych z targów wędkarskich. Pooglądałem, pomacałem, odstawiłem na stojak i pewnie bym do nich nigdy nie wrócił, gdyby nie liczne głosy widzów mojego kanału, którzy byli ciekawi mojej opinii na ich temat. Cóż… Skoro zainteresowanie było tak duże, trzeba było zareagować. Tak więc, wedle życzenia, proszę bardzo! Zapraszam na garść moich refleksji na temat Blue Bird’a…

Favorite Blue Bird

Blue Bird przyjeżdża do nas w skromnym pokrowcu, ozdobionym charakterystycznym logo z głową ptaka. W środku kryje się nasze wyczekiwane cudo – Blue Bird 732UL-S. Delikatny sprzęt z wklejaną szczytówką dedykowany lekkiemu jigowaniu. Czas na pierwsze oględziny i pierwsze wrażenia.

Nazwa zobowiązuje…

Kij ma 222cm długości. Wedle danych katalogowych powinien ważyć 79g. Oczywiście zweryfikowałem ten parametr. Waga elektroniczna pokazała mi równe 80g – jest OK. Waga deklarowana w zasadzie nie rozmija się z rzeczywistą. Kij jest lekki, niemniej jego wyważenie dość dalekie jest od ideału. Wędka ciąży ku szczytówce, niemniej przy tak niewielkiej masie całkowitej, można z tym jakoś żyć. Tragedii nie ma.

Waga, w zasadzie zgodna z deklarowaną…

Top wędki wieńczy delikatna, czuła, mocno spolegliwa wklejana szczytówka pomalowana na kolor biały. Jej średnica przy przelotce szczytowej wynosi 0,85mm. Blank wędki wykonano z carbonu 30T i przy dolniku ma on 8,8mm średnicy. Zbieżność blanku jest umiarkowana, podobnie jak jego średnica. Nie wygląda może topornie, ale też nie wydaje się nam szczególnie delikatny i finezyjny.

Krótka, delikatna i dość spolegliwa wklejka pomalowana na biało.

Wędkę uzbrojono w 9 przelotek na jednostopkowych ramkach. Producent chwali się w marketingowych opisach, że ringi te winny być analogami Torzite’ów od Fuji. Nie będę się do tych szumnych deklaracji odnosił. Papier przyjmie wszystko. Mogę się natomiast z pełną odpowiedzialnością odnieść do tego jak się prezentują te ringi na tzw. „oko” i jak wygląda jakość ich montażu.

Przelotki… Co do porównań do Torzite’ów, nie będę tego komentował…

Ringi na pierwszy rzut oka wyglądają ok. Jakość ich montażu zaś, wygląda jak jakiś ponury żart prowadzącego. Przelotki zamontowano krzywo i niechlujnie. Ringi nie trzymają się osi blanku, oraz nie trzymają linni prostej na nim. Skala ich myszkowania po blanku bardziej może się skojarzyć z kijem na poziomie bazaru, niż z wędką kosztującą prawie 400 złotych. Do tego dochodzi nam zdecydowanie niepowalająco zrobione lakierowanie omotek. Niejako na deser, w zakupionym przeze mnie egzemplarzu Blue Bird’a otrzymałem dorodną plamę z lakieru na blanku. Ręce mi opadły. Dawno nie miałem w rękach tak kiepsko wykończonej pod tym względem wędki. W kontekście jej ceny, sytuacja ta zahacza o poziom ciężkiej żenady. WSTYD I SROMOTA.

Tak się montuje przelotki w Favorite za prawie 400 złotych… Jeden obraz za tysiąc słów… Jaka piękna katastrofa…

Dolnik kija wyposażono w uchwyt kołowrotka Fuji IPS i charakterystyczne, ostro ścięte gripy z pianki EVA. Całość leży dobrze w ręku. Czy design dolnika jest atrakcyjny, czy nie, każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Ja, z całą pewnością mogę stwierdzić, że w pogoni za wyróżniającym się designem, projektant tego kija grubo rozminął się z zachowaniem funkcjonalności całego projektu.

Uchwyt IPS i charakterystycznie ścięty grip…

Co jest nie tak? Ostro ścięte gripy, za każdym razem gdy wędkę wstawiamy, bądź wyciągamy z typowego pionowego uchwytu rurowego (u siebie używam tych od Berkley’a) zahaczają nam o krawędź rury doprowadzając nas do szewskiej pasji. Co więcej, po kilku wyjazdach i związanych z tym licznymi uderzeniami piankowych gripów o krawędzie uchwytów, na wspomnianych gripach widać już pierwsze uszkodzenia pianki. Ci którzy łowią z brzegu, bądź nie używają takich uchwytów, pewnie problemu nie zauważą. U mnie problem ten wystąpił i oceniam go jako mocno uciążliwy.

Na piance widoczne już pierwsze uszkodzenia od uchwytów rurowych…

Jak Blue Bird sprawuje się w praktycznym użytkowaniu? Zacznijmy od akcji tego kija… Wedle informacji producenta kij ten powinien być X-Fast’em. W rzeczywistości do X-Fast’a Blue Bird’owi wiele brakuje, co jednak nie oznacza w tym przypadku nic złego. Blue Bird 732UL-S okazuje się delikatnym i finezyjnym Fastem, o przyjemnie progresywnym blanku. Kij z jednej strony pozwala dynamicznie animować niewielkie przynęty miękkie i pewnie wcinać okonie. Z drugiej strony pod relatywnie niewielkimi rybami bardzo przyjemnie się ugina i świetnie amortyzuje zrywy walczącej ryby. Ten kij świetnie trzyma ryby i gubi je bardzo rzadko.

Kij ładnie gnie się pod rybą. Blank jest dostatecznie szybki i mile progresywny.

Realne CW tego kija oceniłbym na zakres od okolic 2g, do okolic 10g. Dolna wartość tego parametru pozwala nam, już przy bardzo cienkich plecionkach (sam testowałem kij używając linki 0.2 PE), na rzuty wabikami na zadowalające odległości. Górna zapewnia jeszcze zadowalającą dynamikę w podbiciu. Generalnie realny zakres użytecznego CW należy w tym kiju ocenić pozytywnie.

TESTY UGIĘCIA:

Do omówienia pozostaje nam kwestia czułości tego kija, a jest to bez wątpienia najmocniejsza strona tej wędki. Transmisja drgań stoi tutaj na bardzo dobrym poziomie, szczególnie gdy uwzględnimy to na jakiej półce cenowej ta wędka się znajduje i jak niewysokiego modułu węgla użyto w konstrukcji tego blanku. Pod względem czułości kij ten mocno mnie zaskoczył na plus. W swojej kategorii cenowej kij ten prezentuje się pod tym względem bardzo dobrze. W tej kwestii nie ma się tutaj do czego przyczepić. Można tylko chwalić.

Babole, babole…

Pozostaje nam dokonać teraz jakiejś próby podsumowania… Favorite Blue Bird, w testowanej wersji, to kij pełen kontrastów. Z jednej strony mamy tu bardzo przyjemny w użytkowaniu, czuły, dostatecznie szybki, finezyjny blank, który daje w trakcie użytkowania dużo satysfakcji. Z drugiej strony, jakość wykonania tej wędki woła o pomstę do nieba. Wyważenie należałoby poprawić, zaś gripy so po prostu do wymiany, chyba, że kija tego nie będziemy używać na środku pływającym, wyposażonym w pionowe uchwyty wędek.

I kolejne…

Wędka ta dobitnie pokazuje jak można skutecznie obniżyć potencjał udanego blanku i do jak żałosnego efektu finalnego doprowadzić może brak sensownej kontroli jakości. Wołanie za ten kij około 400 złotych, przy tak marnym poziomie wykonania, to delikatnie mówiąc kpina i kiepski żart. Można jednak podejść do tematu inaczej. Można zażądać od sprzedającego by wybrał nam sensownie wykonany egzemplarz i wtedy można części tych problemów uniknąć, a wędka ta w tej cenie nabiera nieco więcej sensu. Wszystkim chcącym sprawić sobie Favorite’a, sugeruję uważnie oglądać dostępne egzemplarze, lub domagać się od sprzedawcy dokonania odpowiedniej selekcji. Jeżeli tego nie zrobicie, może w Wasze ręce, trafić takie cudo jak moje i, na moje oko, mina może wtedy niejednemu entuzjaście niebieskich ptaków mocno zrzednąć.

Montowany na gumowy oring uchwyt przynęty

Osobiście, sam nie do końca wiem co z tym fantem dalej zrobić… Zwykle po testach, jeżeli kij nie zostaje u mnie na dłużej, staram się jakoś go sprzedać i odzyskać część pieniędzy. W tym wypadku jednak, próba wciśnięcia komuś takiego wybitnego egzemplarza to jednak trochę wstyd. Jeśli ktoś od Favorite wpadnie tutaj, to informuję, że za wędkę zapłaciłem 380 złotych i chętnie odzyskam tę kwotę i odeślę kij „do domu”. Mój mail znajdziecie w zakładce „Kontakt”. Gwarantuję, że o fakcie wybawienia mnie od tego udanego egzemplarza rzetelnie poinformuję w osobnym wpisie. A tymczasem wszystkim życzę samego dobrego i by przelotki były proste, kije nieuwalone lakierami, a wyważenie wędek i ergonomia bez zarzutu. Eeeech… Ależ by było pięknie…

Blue Bird w akcji raz jeszcze…

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/