Mikado Jaws Light Game 2.04m 0-7g – Lekkie granie…

Seria Jaws zajmuje pozycję gdzieś w środku mikadowskiego portfolio, z aspiracjami bycia tuż za ichnią czołówką. Kije na żywo wyglądają nieźle, a na papierze również interesująco, choć nie silą się na kuszenie najwyższymi modułami węgla i topowym uzbrojeniem. Dzięki kolejnej uprzejmości ze strony mojego widza/czytelnika z Litwy – Evaldasa, dostałem okazję potestowania jednego z tych kijów. Co z tego wynikło? Zapraszam do lektury.

Light Game potrafi „na wjazd” zrobić niezłe wrażenie. Przyjeżdża do nas w porządnym, neoprenowym pokrowcu, co nie jest wcale u nas normą. Po wyjęciu go ze środka ukazuje się nam smukły, blank o niewielkiej zbieżności (Mierzona średnica wklejanej szczytówki przy przelotce szczytowej 0,75mm. Średnica dolnika to 7,68mm, wykonano go, wedle informacji producenta, z carbonu 36T.

Całość uzbrojono w 8 przelotek DKK w tytanowych ramkach oraz uchwyt zbliżony kształtem do VSS’a o bardzo estetycznym, „carbonowym” finiszu. Krótki dolnik zdobią minimalistyczne gripy z pianki EVA. Całość utrzymana jest w oszczędnej, charakterystycznej dla całej serii stylistyce. Jakość montażu jest ok. W tym budżecie nie widzę poważnych powodów by się tutaj do czegoś przyczepiać. Wygląda to spójnie i dobrze.

Całość przyjemnie leży w ręce. Jest relatywnie lekka i nieźle wyważona. Wędka waży realnie 73,2g. Deklaracje producenta pokrywają się tu z rzeczywistością. Przy tych parametrach kija i cenie, ta waga to w sumie też całkiem dobry wynik.

Jak prezentuje się akcja tego kija? Producent napisał nam w katalogu o delikatnym i progresywnym Fast’cie. Gdy przyjrzymy się zdjęciom ugięć trzeba zwrócić uwagę, że szybkość kija zahacza o pogranicze Fast i Medium Fast. Zwraca uwagę również spora spolegliwość krótkiej wklejanej szczytówki, która w zestawieniu z resztą blanku objawia się dobrze widocznym w całym spektrum ugięć przesztywnieniem blanku w miejscu ich łączenia.

TESTY UGIĘCIA:

Jak całość działa? Cóż… Działanie tego konstruktu jest prostą wypadkową jego parametrów konstrukcyjnych. Realne CW górą pozwala lekko przekroczyć deklarowane 7g. W trakcie testów używałem wabików miękkich o masie całkowitej sięgającej około 8,5g i kijek, z pewnymi zastrzeżeniami, jeszcze dawał radę. Dołem wedle producenta kij powinien obsłużyć wszystko „samoładując” się przy rzucie (dolne CW opisane jako 0g). Cóż… Moim zdaniem próby schodzenia poniżej 1g są tutaj raczej pozbawione sensu, a dla jakiegokolwiek komfortu trzeba by jeszcze ciut ponad tę wartość dołożyć. Wklejka jest miękka, ale bardzo krótka, zaś sam blank, mimo niewielkiej średnicy, ma w sobie odrobinę mięsa i nieco sztywności górą, co studzi nasze zapały jeśli idzie o temat odchudzania naszych wabików ponad miarę.

Całość działa dość przyjemnie choć specyficznie. Progresywny blank bardzo dobrze trzyma już niewielkie ryby, a pod nieco większymi, chętnie schodzi w głębsze ugięcia. Odrobina mięsistości w blanku zdaje się zachęcać nas do eksperymentów z okoniowym żelastwem, ale mięciutka wklejka ogranicza ten potencjał do raczej najlżejszych przynęt z tego segmentu. Kij dobrze się sprawuje przy łowieniu niewielkimi gumkami. Łowieniu lekkim, leniwym, tak w toni jak i przy powolnym szuraniu po dnie. Niemniej na większych głębokościach możemy przy cięższych wabikach odczuć pewne niedostatki w ciętości i szybkości tego konstruktu, zwłaszcza gdy do sprowokowania brań potrzebna będzie bardziej agresywna animacja. Nie zmienia to w niczym faktu, że w sytuacjach gdy o naszym wyniku decydować będzie możliwie duże ułatwienie leniwej rybie zassania przynęty, Jaws Light Game w tej wersji powinien zrobić swoją robotę. Podobnie dobrze się spisze przy płytszym przeczesywaniu toni wodnej przy pomocy np. niewielkich, lekko obciążonych jaskółek.

Jak się prezentuje czułość tej wędki? Cóż… Zdałoby się, że połączenie miękkiej wklejki i niezbyt szybkiego blanku nie będzie dobrym przepisem na „elektryczność” wędki. Zdałoby się, i w zasadzie tak jest. Zdecydowanie nie jest to kij „elektryczny”. Z drugiej strony jednak, parametr ten, jest tutaj w sumie na lepszym poziomie niż się spodziewałem. Bo z czułością, o dziwo, nie ma tu wcale biedy. Wystarczy jej by łowić przyjemnie i skutecznie.

Gdybym miał porównywać ten kij z czymś z segmentu, to pierwsze co w sposób naturalny mi przychodzi do głowy jest Niebieski Ptak od Favorite. Kije te różnią się od siebie, w wielu niuansach, choć jednocześnie mają sporo punktów wspólnych. Blue Bird jest szybszy i bardziej czuły. Jaws jednak bardziej mięsisty i progresywny, a spolegliwa, cieńsza wklejka daje mu dodatkowe atuty przy szuraniu najlżejszymi wabikami. Summa summarum to przyjemny i poprawnie zrobiony patyk do lekkiego łowienia, który bardzo dobrze sprawdzi się przy dłubaniu mniejszych okoni. W swoim budżecie, ta wędeczka ma jak najbardziej sens.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Handing Magic L S602UL 1.80m 1,5-9g – Jest ta magia, czy nie ma?

Handing wzbudza spore zainteresowanie swoimi kijami wśród miłośników chińskiej myśli technicznej, oferując kije o interesującym designie i atrakcyjnych cenach. Model Magic L to jeden z najtańszych kijów w ich ofercie. Gdyby nie to, że niektórzy zaczęli porównywać go z Kuying’iem Teton’em, pewnie nigdy nie zwróciłbym na niego uwagi. A tak zwróciłem, kupiłem i miałem okazję nad wodą solidnie wyczochrać. Teraz mogę Wam co nieco o nim opowiedzieć.

Na pierwszy rzut oka od razu stwierdzamy, że Magic L to kolejny kij w stylu japan trout zza Wielkiego Muru. Krótka, pełna korkowa rękojeść. Insert imitujący naturalne drewno. Krótki, mięsisty blank o niewielkiej zbieżności, wykonany z carbonu 30T. Wszystko się tu zgadza. Tymczasem spotkałem się z wieloma opiniami reklamującymi tę wędkę jako rewelacyjną okoniówkę. Hmmmm…

Kij mierzy 180cm. Przy przelotce szczytowej blank ma 1,23mm średnicy. Przy dolniku suwmiarka pokazuje 7,46mm. Całość uzbrojono w 7 przelotek. Szczytowy ring to Alconite. Reszta to Fuji „O”. Montaż ringów wygląda nieźle. Jak na budżet na poziomie 150zł nie ma się czego czepiać.

Kij jest lżejszy o 5g niż deklaruje producent. Waga pokazała mi 85,1g. Pod tym względem też nie jest źle.

Dolnik zaskakuje. Nie tylko wygląda przyzwoicie, ale wyposażono go w pokrętło docisku kołowrotka chodzące z wyraźnym, przyjemnym dla ucha klikiem. Takie rarytasy w takim budżecie? Tego jeszcze nie grali…

Jak się prezentuje akcja tego kija? Handing opisuje poszczególne kije z tej serii jako Fast’y i Medium Fasty. Ten konkretny model winien być Fast’em. Zdjęcia ugięć to potwierdzają. To niezbyt szybki Fast.

TESTY UGIĘCIA:

Jak się tym łowi? Jak to pracuje? Trout li to, czy jednak okoniówka? No to po kolei… Blank tej wędki jest przy wspomnianej już szybkości, konstruktem przyjemnie mięsistym i dość dynamicznym. Tubularna szczytówka przy swojej niewielkiej średnicy jest dość czuła, a sam blank przyjemnie progresywny i chętnie gnie się głęboko pod obciążeniem. Do tego transmisja drgań jest na zaskakująco przyjemnym poziomie jak na kij z tak niskiej półki cenowej.

Realne, szerokie CW kija okazuje się całkiem dobrze pokrywać z deklaracjami producenta. Blank kija potrafi już ładować zadowalająco przynęty, których masa rzeczywiście oscyluje w okolicach 1,5g. Górą ten delikatny, ale jednak mięsisty patyczek daje radę miotać jeszcze sensownie wabikami ważącymi nawet 11g.

Wszystkie te dane powinny nam dać prostą odpowiedź na pytanie jakie jest przeznaczenie użytkowe tego kija. Potwierdza się nam tutaj zasada Brzytwy Ockhama czy też, jeśli wolicie inne ujęcie, zasada, która sugeruje nam zakładać, że jeśli coś wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka i chodzi, pływa i lata jak kaczka, to najprawdopodobniej jednak jest kaczką.

Magic L to typowy kij typu japan trout, przeznaczony do łowienia na niewielkich ciurkach przy pomocy przynęt typu crank. Świetnie poradzi sobie z niewielkimi woblerkami, błystkami, cykadami czy wirującymi ogonkami. I o ile tylko będziemy się takich przynęt trzymać, to i z łowieniem okoni kijek ten też sobie całkiem nieźle poradzi. Jeśli zaś nie spróbujemy łowić zbyt głęboko, to i okoniowe gumki tym też jakoś w miarę sprawnie uciągniemy, co sam też zresztą robiłem w trakcie testów.

Daleki jednak jestem od tego by uznać ten kij za optymalne rozwiązanie przy łowieniu okoni bo do takich zastosowań lepsze są jednak w mojej opinii kije o innych parametrach. Jednocześnie muszę przyznać, że jak na tak niski budżet, to Handing Magic L jest troutem zaskakująco przyjemnym użytkowo, a do tego całkiem nieźle wyglądającym.

Na koniec zaś, zamykając temat tego kijka i odnosząc się do tego, jak się on prezentuje na tle wspomnianego Kuyinga Tetona do którego bywa namiętnie porównywany (w wersji L, bo ten byłby najbliższy parametrami), to informuję, że mając do wyboru jeden czy drugi, bez chwili zastanowienia wybrałbym Teton’a. Bo jest szybszy, dłuższy i całościowo jest produktem z wyższej moim zdaniem półki, co niestety znajduje swoje odzwierciedlenie w jego cenie. Cóż… Czyli jak zawsze – Coś za coś.

Link do kija na sklepie producenta i innych:

https://s.click.aliexpress.com/e/_oorKryC

https://s.click.aliexpress.com/e/_oDRd3ec

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Mifine Microbite Ajing 2,10m 1-8g – Mifinek co chciałby ajing’iem być…

Ależ hajp jest na te patyczki. Kijki momentami do kupienia w cenie około 150 złotych, a szumu u nas wokół nich tyle jak co najmniej przy premierze nowego modelu Dacii w gazie. No dobra… Mam dwa modele z tej serii. Test pierwszego przed Wami. Zapnijcie pasy i jedziemy.

Chiński specjalista od robienia kijków do najlżejszego łowienia czyli Mifine, stwierdził najwyraźniej, że hasło Ajing jest ciągle poszukiwane i pożądane przez klientów, i postanowił wypuścić własną na temat Ajing’a wariację. Odpowiedzią na takie zapotrzebowanie jest seria Microbite Ajing.

Opisywany kijek mierzy 210cm długości. Przy pierwszych oględzinach rzuca się w oczy bardzo cienki blank, o bardzo niewielkiej zbieżności, co w kontekście nazwy (czyli Ajing) oraz opisu CW (czyli 1-8g) wzbudzać może lekką konsternację. Producent chwali się zastosowaniem tutaj carbonów o wysokich modułach 40T i 46T. Cienka wklejka zastosowana w tym modelu ma przy przelotce szczytowej dość typową średnicę 0,70mm. Przy dolniku mamy zaś jedynie 6,38mm. Miłośnicy wędek o blankach grubości wkładów do długopisu powinni być zachwyceni. 😉

Dolnik ma raczej długość optymalną. Uzbrojono go w charakterystyczny uchwyt kołowrotka. Niektórym on się podoba. Inni marudzą, że jest śliski i zimny. Ja mam wobec niego odczucia dość ambiwalentne. Ani mnie on nie zachwycił, ani mi on nie przeszkadza. W ręce leży zadowalająco. Nie ma tendencji do luzowania się. Innymi słowy – Może być…

Kij występuje w dwóch wersjach zbrojeniach jeśli idzie o przelotki. Do wyboru mamy wersję uzbrojoną w budżetowe Fuji „O” oraz DKK w tytanowych ramkach. Do testów kupiłem tańszą wersję na Fuji. Montaż przelotek zaliczył w tym egzemplarzu wpadkę. Ringi nieco myszkują po blanku. Żeby dopełnić obrazu trzeba zauważyć też, że sam blank jest krzywy. W sieci pełno zachwytów nad wysoką jakością wykonania tych patyków. Pozwolę sobie się do tego entuzjastycznego chóru nie przyłączyć. Na moje oko, zachwycać się nie ma czym.

Wyważenie kijka jest poprawne. Waga niska. Testowany Microbite realnie waży 74,9g. W tym budżecie to świetny wynik. Mimo niedoróbek, biorąc pod uwagę bardzo niski budżet jaki na niego należy przeznaczyć, kij robi zachęcające wrażenie. Czas na wyniki testów nad wodą.

Producent deklaruje akcję tego kija jako Fast. Testy ugięć jak zawsze weryfikują te twierdzenia. Możemy stwierdzić, że Microbite jest rzeczywiście, niezbyt szybkim, delikatnym ale jednak jeszcze Fast’em.

TESTY UGIĘCIA:

Konstrukt ten, w kontekście dopiska „Ajing” w nazwie, nie jest typowym dla Ajing’ów rozwiązaniem. Mamy tu co prawda dość sztywną, nie poddającą się zbyt ochoczo wklejaną szczytówkę, ale zamontowano ją w blanku zaskakująco spolegliwym i pozbawionym charakterystycznego dla Ajing’ów kręgosłupa. Owocuje to płynnym ugięciem całości bez widocznego przesztywnienia, oraz tym, że kij pod niewielkimi już rybami schodzi w głębsze ugięcia, dobrze je trzymając. Ma to jednak też swoje inne konsekwencje.

Wędce brakuje charakterystycznej dla Ajingów ciętości i jadowitości. Nie zapewnia ona dostatecznej dynamiki do agresywnej animacji wabików z wyższych partii realnego CW kija. Sztywna, niezbyt finezyjna (mimo niewielkiej średnicy przy topie) wklejka, trochę niweluje te niedostatki, niemniej kuleje przy próbach łowienia na najlżejsze przynęty. Dzięki spolegliwemu blankowi kij nieźle się ładuje przy rzutach lekkimi wabiami, ale wspomniany, niezbyt finezyjny ,top, bardzo przeciętnie sprawuje się przy najdelikatniejszej dłubaninie.

Realne CW tego kija szacuję na zakres od 2 do 8g. Dołem charakterystyka szczytówki skutecznie obrzydza nam próby schodzenia niżej. Górą, spolegliwy, pozbawiony kręgosłupa blank również ma swoje wyraźne ograniczenia.
Jeżeli jednak podejdziemy do tej nieco dziwnej całości, jak do dość uniwersalnego sprzętu do lekkiego łowienia okoni w kategorii budżetowej, to Microbite okazuje się mieć sporo sensu. Przyzwoicie pozwala obsłużyć dość szerokie spektrum wabików, waży niewiele, wygląda sympatycznie. W trakcie testów pracował u mnie z niewielkimi wabikami gumowymi, okoniowym żelastwem do okolic 5-6g masy oraz lekkimi zestawami Drop Shot. W każdym przypadku dało się tym całkiem nieźle łowić, w każdym też jednak, nie było optymalnie. Suma różnych kompromisów jest tu jednak zauważalna.

Czułość wędki jest zadowalająca. Jak na ten budżet można ją nawet pochwalić, niemniej określanie tej wędki mianem elektrycznej to po prostu nadużycie. O ile jeszcze brania ryb są szybkie, to nawet gdy są to delikatne uderzenia niewielkich rybek, kij przenosi je dobrze. Przy braniach powolnych i leniwych ujawniają się jednak jego niedostatki. Podobnie ma się sytuacja przy delikatnych kontaktach z dnem i podwodnymi przeszkodami. Cudów nie ma choć czasami bardzo chcielibyśmy w nie wierzyć.

Mifine Microbite Ajing w testowanej wersji to bardzo przyjemny, budżetowy patyczek do lekkiego łowienia okoni. Wędeczka ta jest wdzięczna i dość uniwersalna pozwalając nam na przyjemną zabawę z pasiakami. Sęk w tym, że jeżeli szukamy doznań charakterystycznych dla typowych kijów typu Ajing, to musimy ich jednak poszukać gdzie indziej, bo Mifine Ajing’iem jest w zasadzie tylko z nazwy. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że szukając okoniówki w tak niskim budżecie, patyczek ten jest jak najbardziej wart uwagi, bo za takie pieniądze oferuje on jednak całkiem sporo. Jestem przekonany, że wielu użytkowników, jest bądź będzie z tych kijków bardzo zadowolonych, czego im wszystkim serdecznie życzę.

Linki do wędki na sklepie producenta:

https://s.click.aliexpress.com/e/_olb0A0y

https://s.click.aliexpress.com/e/_opJ4DIy

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Robinson Diaflex Perch Spin Limited Edition 1,89m 0,5-6g – Topka Robinsona…

Robinson przez ostatnie lata zrobił spore postępy jeśli idzie o swoją ofertę wędek spinningowych. W ich portfolio pojawiło się sporo całkiem sensownych użytkowo i jednocześnie rozsądnie wycenionych modeli. Topowa seria Diaflex, doczekała się swojej topowej reprezentacji, celującej w segment kijów, których cena przekracza tysiąc złotych. Kije te określono mianem Limited Edition, zaś ich pojawienie się wywołało spore zaciekawienie wśród spinningistów i miłośników marki. Dzięki uprzejmości mojego widza i czytelnika Jarka, dostałem możliwość przetestowania jednego z „Limited’ów”. Serdecznie zapraszam do zapoznania się z rezultatami tychże testów.

Limited przyjeżdża do nas zawinięty w taki sam skromny pokrowiec jak kije z serii Diaflex Speeder. Jedynie opis na materiale informuje nas, że zawartość pokrowca to towar ze zdecydowanie wyższej półki.

Pierwsze wrażenie po wzięciu kija do ręki jest bardzo dobre. Wędka jest lekka jak piórko i świetnie leży w ręce. Delikatny blank jest na sucho bardzo szybki. Drobniutkie zbrojenie dodatkowo zwiększa wrażenie finezyjności tego konstruktu.

No to z czego i jak to zrobiono? Mierzący 189cm blank wykonano wedle producenta z carbonu 90mln PSI. Kij jest konstrukcyjnie wklejanką. Przy przelotce szczytowej delikatna wklejana szczytówka ma 0,70mm średnicy. Przy dolniku kij ma 9,27mm. Zbieżność blanku jest spora co między innymi może tłumaczyć jego dużą szybkość.

Wędkę uzbrojono w 10 maleńkich ringów Fuji Torzite. Ich niewielkie rozmiary oszczędzają na masie, ale też ograniczają rozmiar kołowrotków jakie dokręcimy do tego kija i sugerują nam zastosowanie najcieńszych plecionek. Chciałoby się by zbrojenie kija, mającego być wizytówką możliwości firmy było doskonałe. W przypadku jednak tego, sygnowanego indywidualnym numerem 13 egzemplarza, coś jednak poszło nie do końca dobrze.

Dolnik ma optymalną długość i wykończony został szkieletowym uchwytem kołowrotka od Fuji wyposażonym w piankowy insert. Minimalistyczne gripy również wykonano z pianki.

Całość jest bardzo lekka. Producent deklaruje masę kija na poziomie 51g. Testowany egzemplarz waży realnie 50,5g. To wynik na poziomie, którego nie powstydziłaby się wysokopółkowa konkurencja.

Jak ten kij sprawuje się w trakcie użytkowania? Zacznijmy od akcji. Producent deklaruje, że omawiany kij jest Fast’em. W mojej opinii nie do końca oddaje to charakter tej konstrukcji. Wędka ta jest finezyjnym, delikatnym, ale jednak rasowym X-Fast’em.

TESTY UGIĘCIA:

O charakterze tej wędki decyduje połączenie bardzo szybkiego blanku z delikatną wklejaną szczytówką. Szczytówka ta nie jest jednak typowym Hard Solid’em o sporej sztywności, jakimi raczy nas w tym segmencie konkurencja. Top Diaflexa Limited jest bardziej spolegliwy, poddając się zdecydowanie chętniej pod niewielkimi obciążeniami. To zaś niesie za sobą konkretne konsekwencje użytkowe.

CW kija opisano na zakres 0,5-6g. Opis ten należy uznać za poprawny. Górą przy przynętach miękkich wędka zachowuje dynamikę do okolic 6g. Dołem, delikatna spolegliwa wklejka, rzeczywiście pozwala ładować i obsługiwać wabiki, których masa zaczyna się już od okolic 0,5g. W przypadku jednak niewielkich przynęt metalowych generujących spore opory w wodzie, w typie małych cykad czy wirujących ogonków, nie zapewnia nam takiej sztywności i dynamiki jak wspomniane Hard Solid’y, co nieco zawęża nam spektrum wabików, którymi możemy się w pełni skutecznie posłużyć tym kijem. Nie wyklucza to jednak skutecznego użycia ich najmniejszych modeli (takich ważących w okolicach 4g…) Ta sama wklejka jednak, dzięki swojej większej spolegliwości, ułatwia zassanie przynęty w przypadku leniwych, delikatnych brań niewielkich ryb. Czyni to z niej przede wszystkim świetne narzędzie do szurania po dnie najdrobniejszymi, i najlżejszymi wabikami silikonowymi.

Bardzo szybki blank, prezentuje dobrą progresywność i dobrze trzyma rybę. Dolnik ma zapas mocy pozwalający się mierzyć spokojnie z dużymi okoniami. Kijem tym generalnie łowi się bardzo przyjemnie, niemniej zastosowane rozwiązania konstrukcyjne mają też inne konsekwencje. Transmisja drgań tej wędki, pozostając na bardzo dobrym poziomie, odstaje nieco od Hard Solid’owej konkurencji w segmencie. Miękki top tłumi nieco sygnały kontaktu przynęty z podwodnymi przeszkodami czy drapieżnikami. Szczególnie zauważalne jest to przy leniwych, delikatnych braniach. Zahaczając o kategorię „kijów elektrycznych” Diaflex Limited prezentuje jednak pewne ograniczenia. Coś za coś…

Robinson Diaflex Perch Spin Limited Edition to bardzo przyjemny sprzęt o sporych walorach użytkowych. Pozostaje pytanie czy warty jest 1250 złotych jakie trzeba za niego zapłacić? I na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzeć sam, patrząc przez pryzmat swoich osobistych preferencji. Wybór kijów w tym i zbliżonym budżecie mały przecież nie jest. Ja osobiście, doceniając zalety tego kija, jakiejś szczególnej mięty do niego nie poczułem. Czegoś mi zabrakło do tego, by wzbudzić we mnie rządzę posiadania takowego. Jednocześnie jestem jednak przekonany, że kij ten ma bardzo zadowolonych użytkowników, którzy będą go jednoznacznie chwalić. I o to chodzi. Dobrze, że się różnimy. Dzięki temu nie ma nudy.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Favorite Totem TTM1-682SUL-HS 2.04m 0,8-4g – Duża frajda w małym budżecie

Seria tych wędek reklamowana jest nas jako pierwsza na rynku oferowana w tej cenie linia wędek, których blanki zbudowane są z udziałem carbonu T1100G. Pomijając fakt, że pierwszy był Dragon z serią Millenium MTX, trzeba przyznać, że w cenie w jakiej Totem’y są u nas sprzedawane, mają one całkiem sporo do zaoferowania. A na pewno sporo ma do zaoferowania model 682SUL-HS. Przyjrzyjmy mu się bliżej…

Favorite Totem

Favorite Totem 682SUL-HS to wędka, która wygląda dobrze. Blank mierzy 204cm długości. Jest smukły, finezyjny i posiada niewielką zbieżność. Wklejana szczytówka typu Hard Solid ma przy przelotce szczytowej 0,70mm średnicy. Przy dolniku blank ma średnicę 8,30mm. Do wykonania go wykorzystano carbony 40T i T1100G. Dolnik wędki w okolicach chwytu wzmocniono efektownym oplotem.

Wędkę uzbrojono w 8 przelotek z insertami z dwutlenku cyrkonu. Ringi wyglądają całkiem dobrze, choć producent nie chwali się tutaj żadną znaną marką.

Dolnik uzbrojono uchwytem kołowrotka wykonanym z carbonu, swoją koncepcją nieco nawiązującego do VSS’a. Uchwyt ten jest bardzo wygodny i działa bez zarzutu.

Całość wykończono też gripami z pianki EVA. Jak z jakością wykonania? Cóż… Favorite ponownie nie popisał się jeśli idzie o kontrolę jakości. Kij uzbrojono nie po kręgosłupie efektem czego top blanku w sposób zauważalny ucieka nam w bok. Gdyby nie to, byłoby całkiem ok, a tak, chcąc nie chcąc, muszę to odnotować. Szkoda.

Kij pod względem użytkowym na pierwszy rzut oka robi bardzo dobre wrażenie. Blank jest szybki i bardzo cięty. Ergonomia doskonała. Wyważenie całości ok, a masa niska. Wędka realnie waży 68,4g. W tej półce cenowej to bardzo dobry wynik. Rzadko mi się zdarza, żebym po pierwszym kontakcie z wędką miał tak dużą ochotę sprawdzenia jej nad wodą, a w tym wypadku tak właśnie było. No to jak się tym Totem’em łowi?

Zacznijmy od akcji wędki. Producent zapowiada nam X-Fast’a i go dostajemy. Totem w tej wersji to kij bardzo szybki.

TESTY UGIĘCIA:

Opisywany Totem to wędka, która w trakcie łowienia daje dużo frajdy. Bardzo szybki, finezyjny blank zwieńczony topem w typie Hard Solid pozwala na precyzyjną, sprawną i przyjemną animację niewielkich przynęt gumowych. Top wędki jest z jednej strony delikatny i wrażliwy, z drugiej (jak to w Hard Solid’zie…) nie jest przesadnie spolegliwy i lejący się. Jest dzięki temu bardzo cięty i nie poddaje się zbyt łatwo przy przynętach generujących nieco większe opory w wodzie.

Pozwala to na dość agresywną animację niewielkich gum, ale nie ogranicza wędki tylko do tych zastosowań. W trakcie testów kijek ten bez problemu radził sobie również z niewielkimi cykadkami czy wirującymi ogonkami. Z tej samej jednak przyczyny nie bardzo widzę go w roli kija do microjigów. Pod takie zastosowania poszukałbym wędki wolniejszej, bardziej spolegliwej i głębiej ładującej się przy wyrzucie najmniejszych obciążeń.
Kij świetnie też pracuje pod rybą i bardzo dobrze ją trzyma. W dolniku mamy wystarczający zapas mocy. Do tego w pełni zadowalająco ładuje się przy rzutach i zapewnia adekwatne zasięgi rzutowe.

Realne CW kija szacuję na zakres od mniej więcej 1,5g do okolic 6g. Duża szybkość kija sprawia, że przy próbach schodzenia niżej z wagomiarami szybko tracimy kontrolę nad zestawem, a zasięgi rzutowe stają się niesatysfakcjonujące. Powyżej 6g kij traci dynamikę i zaczyna nam jasno sygnalizować kres swoich możliwości. W opisanym jednak zakresie wędka pracuje zdecydowanie lepiej niż zadowalająco.

Jak się prezentuje czułość tej wędki? Cóż… Jak na ten budżet oceniłbym ją jako całkiem dobrą, natomiast daleki byłbym do określania tej wędki jako elektrycznej czy niesamowicie czułej. Transmisja drgań w tym wypadku pozwala nam na świetną zabawę przy lekkim dłubaniu okoni, ale nie łudźmy się, że kij ten wprowadzi nas pod tym względem do świata doznań z wyższej półki. Czy to źle? Moim zdaniem nie. Wędka z nawiązką wynagradza nam to innymi swoimi zaletami. Subiektywnie oceniając (z perspektywy już jakiegoś czasu, tak więc proszę wziąć na to poprawkę…) odnoszę wrażenie, że Totem nie dorównuje np. czułością kijom z z serii Blue Bird. Nie zmienia to jednak w niczym tego, że mając do wyboru Totem’a lub Blue Bird’a, bez chwili zawahania wybiorę Totema, bo kij ten całościowo jest dużo fajniej pracującą zabawką niż Blue Bird i łowienie nim dostarczyło mi dużo więcej czystej frajdy.

Testowany model Totem’a to bardzo przyjemny i udany użytkowo kij. W swoim budżecie to bardzo dobra propozycja do lekkiego łowienia. Wszystkich tych, którzy uwierzyli jednak w bajki, że za 400 złotych kupią sobie Black Swan’a w tańszym uzbrojeniu, muszę zmartwić – nic z tego. Mimo pewnych podobieństw w charakterystykach użytkowych, to kije zupełnie z innych bajek. I mimo tego, że Totem w takim porównaniu wygląda bardziej jak Kopciuszek przed metamorfozą przy Królewnie, to i tak jest on całkiem sexy. Pod warunkiem oczywiście, że przy zakupie uważnie go obejrzymy, żeby przez zaniedbania w montażu, nie okazał się po przyniesieniu do domu, krzywym, garbatym i z drewnianą nogą. Czego Wam wszystkim serdecznie moi drodzy nie życzę.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Popołudnie nad wodą z Favorite Totem w najlżejszej wersji

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Przysypało, przymroziło, dobry czas na uważne przejrzenie oferty dystrybutorów na 2025…

Zapraszam do oglądania i wymiany uwag. Trochę tego nowego jest… 😉

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Kyorim Truncheon TCS-692M 2,08m 8-28g – Tu się wszystko spina…

Seria Truncheon od chińskiego producenta Kyorim zajmuje sporo miejsca w moich materiałach. To czwarty kij z tej świetnej linii, który omawiam. Potwierdza on pewne moje spostrzeżenia, ale też jednocześnie prowadzi do całkiem nowych konstatacji. Osoby zainteresowane kolejnym patykiem z jednej z moich ulubionych serii, serdecznie zapraszam do zapoznania się z nimi.

Omawiać szczegółów technicznych serii nie ma potrzeby. Omówione zostały one przy okazji poprzednich omawianych Truncheon’ów. Skupmy się na specyfice tego konkretnego modelu.


Blank ma 208cm długości. Rozmieszczono na nim 9 ringów Fuji z lini SiC. Ich montaż został wykonany bardzo dobrze. Brak do tego jakichkolwiek zastrzeżeń.

Blank charakteryzuje się charakterystyczną dla tej serii umiarkowaną zbieżnością. Przy przelotce szczytowej ma on 1,66mm średnicy. Przy dolniku jest to 9,62mm.

Całość jest lekka i doskonale wyważona. Kij realnie waży 114g.

W porównaniu do testowanych wcześniej tutaj spinningów z tej serii w wersjach L i ML, rzuca się w oczy tak kilka podobieństw jak i różnic.


Po pierwsze, kij spinningowy w wersji M posiada zaskakująco niewiele grubszą część szczytową od kijów w wersjach L i ML. 1,66mm średnicy to tylko 0,06mm więcej niż omawiane kije. Dla porównania przypomnę, że castingowa M’ka ma 1,77mm. Różnica między wersją spinn i cast jest duża. Zauważalny, choć niekoniecznie bardzo duży przyrost średnicy blanku, w porównaniu do lżejszych modeli spinningów Truncheon zauważamy przy dolniku kija.

Po drugie, długość dolnika jest nieznacznie tylko większa niż w wersjach L i ML. Różnica wynosi tylko 2cm. Przy tym różnica w masie pomiędzy wersją L i M wynosi niecałe 10g.

Po trzecie, akcję kija producent określa jako Fast. W przypadku wersji M oznaczenie to również pokrywa się z rzeczywistością. Niemniej wersja M jest kijem minimalnie wolniejszym od wersji L i ML.

TESTY UGIĘCIA:

Truncheon w wersji TCS -692M jest znacząco mocniej opisany niż bardzo zbliżone do siebie wersje L i ML. Producent deklaruje wyrzut na zakres od 8 do 28g, zaś moc blanku na zakres od 7 do 16 funtów. (Dla porównania wersja L to: 3-12g i 4-10lb) Jak różnice te przekładają się na realne CW kija? Zauważalnie, choć kij okazuje się zaskakująco trafnie oszacowany, bez charakterystycznego dla wielu kijów tego producenta „zapasu mocy”. Realne CW kija szacuję na zakres od 8 do 32g. Z zastrzeżeniem, że przy umiejętnej obsłudze można z kija wycisnąć ciut więcej w jedną i drugą stronę.

W trakcie użytkowania kij prezentuje świetną, charakterystyczną dla całej serii transmisję drgań i bardzo przyjemną charakterystykę pracy. Wędka jest szybka, bardzo cięta i doskonale pracuje pod rybą. Ten bass’owy (jak jednoznacznie deklaruje Kyorim) , lekki, szybki, finezyjny, ale mięsisty zarazem blank, ma przyjemnie uniwersalne charakterystyki użytkowe i w naszych warunkach kapitalnie sprawdza się w lżejszym i lekko-średnim łowieniu szczupaków. Poradzi sobie doskonale tak z gumami, jak i szczupakowymi przynętami twardymi. W ramach realnego CW dostajemy tu po raz kolejny lekkie, świetnie wyważone, bardzo poręczne narzędzie, o bardzo zbliżonej do delikatniejszych modeli charakterystyce użytkowej. Zasadniczą różnicą jest tutaj umiarkowany wzrost mocy kija, pozwalający zwiększyć nieco rozmiar i masę wabików. Do mniej istotnych różnic zaliczymy nieco większy zapas mocy w dolniku i ciut wolniejszą akcję. Tenże całokształt, jak i ten ostatni parametr, poprawiają nieco użyteczność tego kija przy posługiwaniu się generującymi większe opory przy prowadzeniu przynętami typu crank w typie wirówek, chatterbaitów czy woblerków typu crank, co w niczym nie zmienia faktu, że i z innymi wabikami poradzi sobie świetnie.

Spinningowa część serii Truncheon, okazuje się dość specjalizowanym, przemyślanym zestawem kijów, dedykowanych łowieniu konkretnego gatunku i różniących się użytkowo pewnymi niuansami, ale konsekwentnie realizujących jasny zamysł konstruktorów. Tu nie ma tak częstej sytuacji, gdy poszczególne modele kijów w ramach jednej serii, okazują się użytkowo totalnie różnymi konstruktami, które czasem ciężko ze sobą porównywać. Seria Truncheon, to jak zbliżone do siebie, ale różniące się drobnymi szczegółami, elementy z dobrego zestawu kijów golfowych. Świadomy użytkownik w zależności od potrzeb, potrafi wybrać z niego narzędzie optymalne do swoich potrzeb w danym momencie. Nie ukrywam, że oceniam te kije niezmiennie wysoko. Są one dla mnie obecnie wędkami pierwszego wyboru, jeśli idzie o lekkie kije szczupakowe, których używam na zawodach. W cenie w jakiej można je czasem upolować, ciężko mi znaleźć dla nich jakąś atrakcyjną alternatywę. Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że są to moje osobiste preferencje. A z preferencjami co do wędek, jest trochę jak z preferencjami co do kobiet. Niektórzy wolą brunetki, a inni blondynki. Dlatego czasem niełatwo niektórym w tej materii doradzić i dlatego warto o tym pamiętać. 😉

Link do wędki na sklepie producenta:

https://s.click.aliexpress.com/e/_oBus8Sh

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Dragon Millenium MTX „Feeling 8” 2,13m 1-8g – Nowe Millenium…

Serie wędek Millenium od Dragona są chyba równie stare jak sam „Smok”. Kije Millenium zbierały różne opinie. Były serie i konkretne modele, które pozytywnie zapisały się w świadomości wędkarzy. Były i takie, które przeminęły z wiatrem, nie zostawiając za sobą zbyt wiele wspomnień. Mój stosunek był do tej serii zawsze dość ambiwalentny. Kije te kojarzyły mi się raczej z konstruktami niezbyt lekkimi i finezyjnymi, choć czasem całkiem nieźle wyglądającymi pod kątem wykonania. W zeszłym roku Dragon wypuścił nową generację wędek Millenium określoną skrótem MTX. Z typowym dla Dragona optymizmem producent zapowiedział, że wędki z tej serii to nie tylko ewolucja ale wręcz rewolucja. No dobra. Gdzieś to już chyba słyszałem ale niech i tak będzie. Po prostu to sprawdźmy.

Dragon Millenium MTX Feeling 8

Model Feeling 8 w długości 213cm to najkrótszy kij w tej podserii. Blank według deklaracji producenta wykonano z miksu kilku rodzajów carbonów na czele z poszukiwanym T1100G, który do tej pory nie pojawiał się w wędkach oferowanych na naszym rynku na tej półce cenowej. Sama wędka jest wklejanką. Wklejona część szczytowa jest tutaj relatywnie długa i posiada sporą zbieżność. Przy przelotce szczytowej wklejka ma zaledwie 0,70mm średnicy. Przy połączeniu z blankiem jest to już jednak 2,38mm. Sam blank przy dolniku ma zaś 8,63mm.

Wklejka jest relatywnie długa

Blank uzbrojono w 9 przelotek od SeaGuide’a z serii SiC. Same ringi w tym budżecie mogłyby być. Drobne zastrzeżenia można mieć co do jakości ich montażu w testowanym egzemplarzu. O ile przelotki rozmieszczone są na blanku równo i trzymają linię prostą, o tyle miejscami lakierowanie omotek mogłoby wyglądać ciut lepiej – czytaj skromniej i mniej obficie.

Dolnik wędki uzbrojono w szkieletowy uchwyt kołowrotka od Fuji, z prostym plastikowym pokrętłem docisku i pozbawiony insertu. Niewielkie gripy wykonano z korka i pianki EVA.

Całość prezentuje się… Hmmm… Dość skromnie. Skromnie na szczęście wygląda to też na wadze. Wedle producenta kij powinien ważyć 79g i producent w tym przypadku słowa dotrzymuje. Wędka realnie waży 78,8g co jest całkiem niezłym wynikiem. Czas na sprawdzenie jej użytkowych parametrów.

Dragon Millenium MTX w testowanej wersji leży w ręce całkiem przyjemnie. Co prawda, antyfani pozbawionych insertów szkieletowców będą pewnie mieli na ten temat inne zdanie, ale poza tym aspektem jest naprawdę nieźle. Wyważenie kija jest poprawne, długość dolnika optymalna, w zasadzie nie ma się do czego za bardzo przyczepić.

Producent deklaruje, że kij ten ma akcję Fast. Patyczek ten jest naprawdę przyjemnie szybki. Realnie jego akcja to naprawdę szybki Fast, któremu do X-Fast’a już niewiele brakuje.

TESTY UGIĘCIA:

Jak to wszystko pracuje? W sumie nienajgorzej. Zacznijmy od tego, że zastosowana w tej wędce wklejka, mimo tego, że w szczytowej części jest bardzo cieniutka, wcale nie jest specjalnie spolegliwa. Jest ona dość zaskakująco sztywna i tworzy dość spójną całość z resztą blanku. Wędka jest dość cięta i przyjemnie gnie się pod rybą, a charakterystyka jej pracy okazuje się dość uniwersalną.

Realne CW jest opisane w sumie całkiem nieźle. Co prawda, próby zejścia z masą wabików do deklarowanego 1g nie mają moim zdaniem zbyt wielkiego sensu, ale zejście do okolic 2g jest przy najcieńszych plecionkach realne. Górą szybki blank trochę nas próbuje oszukać, sugerując, że dźwignie więcej niż deklarowane 8g, ale sugeruję się tym sugestiom nie poddawać. Kij zachowuje zadowalającą dynamikę do okolic deklarowanych 8g i nic ponadto.

Czułość tego kija nie powala, ale tragedii też nie ma. Wędka ta pod tym względem prezentuje się dość przeciętnie. Wartość tego parametru w połączeniu z pracą cienkiego topu wklejki jest wystarczająca do dość skutecznego i przyjemnego łowienia, ale fajerwerków się nie spodziewajcie. Zachowanie kontroli nad najlżejszymi zestawami wymaga od nas tutaj uważnego obserwowania zachowania się szczytówki i plecionki.

Wideorecenzja Dragona Millenium MTX

W trakcie testów próbowałem łowić tym kijem w różnych konfiguracjach. Nadaje się on do jigowania i pozwala szurnąć niekoniecznie najmniejszym robactwem po dnie. Sprawdzi się przy bocznym troczku, a w razie potrzeby poradzi sobie jakoś z niewielkimi wirówkami czy cykadkami. Wklejka o sporej sztywności i dość płynnym ugięciu daje nam jakieś pole manewru w takich sytuacjach. Mi osobiście tym kijem bardzo przyjemnie łowiło się też lekkimi zestawami Drop Shot (z ciężarkami od 6 do 8g). W tej roli ten relatywnie lekki i dobrze wyważony patyczek sprawował się całkiem wdzięcznie.

Obecnie kij taki można kupić za cenę około 350zł. W promocjach można ją czasem wyrwać poniżej 300zł. W tej cenie otrzymujemy patyk lekki, nieźle wykonany i dość przyjemnie pracujący, choć pod wieloma względami dość przeciętny i niewyróżniający się jakoś specjalnie na tle konkurencji. Czy ten całokształt można określić mianem jakiejkolwiek rewolucji? Na moje oko nie. Kij jak kij. Ja tutaj rewolucji nie widzę, ale też prawdę powiedziawszy, nie za bardzo byłem też na nią nastawiony. I pewnie dlatego nie widzę jakichś specjalnych powodów do rozczarowania. Jestem też przekonany, że w swojej obecnej formie, jakichś nabywców nowy Millenium MTX na pewno znajdzie.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Daiwa Caldia Sensor Spin 762ULFS 2,30m 0,5-6g – Najtańszy Monocoque na rynku?

Wędki z tej serii zdają się interesować spore grono wędkarzy. W relatywnie niewysokiej cenie producent obiecuje nam tutaj cudowne doznania jeśli idzie o czułość kijów z tej serii, której gwarantem mają być szkieletowy uchwyt kołowrotka i dolnik w stylu Monocoque. Dzięki uprzejmości jednego z widzów kij taki trafił w moje ręce, a ja… A ja nie przejmuję się marketingowymi opisami. Ja po prostu mówię „Sprawdzam”.

Daiwa Caldia Sensor Spin

„Akcja przynęty i branie przenoszone są bezpośrednio na rękojeść, co gwarantuje niesamowite wędkarskie odczucia. Wykonana z włókna węglowego rękojeść doskonale wspomaga sygnalizację brania i informuje wędkarza o tym co aktualnie dzieje się z przynętą pod wodą.”


„Rękojeść z włókna węglowego zapewnia ogromne korzyści, zwłaszcza podczas łowienia w cieplejszych temperaturach: akcja przynęty, kontakt z dnem lub delikatne brania ryb są bezpośrednio przenoszone na przedramię łowcy przez Sensor Jig! Dzięki sekcji rękojeści wykonanej z włókna węglowego każda informacja jest przekazywana bezpośrednio do ramienia. Dodatkowo wędki te umożliwiają bardzo dokładne skanowanie struktury dna.”Fragmenty tekstów reklamowych nt. wędek z serii Daiwa Caldia Sensor Spin/Jig

Wędki z serii Caldia Sensor Spin to chyba najtańsze Monocoque na naszym rynku. Ten typ dolników, zwykle spotykany w sporo droższych kijach, ciągle rozpala emocje. Nie tylko nadają one wędkom „kozacki” wygląd, ale przede wszystkim mają być „gwarantem” wysokiej czułości wyposażonych w nie kijów. Dlatego niezmiennie są one obiektem pożądania wielu spinningistów.

Opisywany model Sensor’a prezentuje się na pierwszy rzut oka nieźle, chociaż patrząc na ten kij i opis jego CW, przeżywamy lekki dysonans. Kij opisany na zakres CW od 0,5g do 6g, nijak nie kojarzy nam się z witkami zwykle dedykowanymi do tak małych wabików. Mamy tu kawał blanku (wykonanego według producenta z prepregu HMC+) mierzącego 230cm, o niemałych w sumie średnicach. Szczytówka typu Tubular ma 1,35mm średnicy przy przelotce szczytowej. Przy dolniku kij ma solidne… Chciałoby się powiedzieć ile, ale prosto tego zrobić nie można. Dlaczego? Ano dlatego, że testowany egzemplarz w tym miejscu okazał się nie być okrągłym w przekroju. W zależności od kąta mierzenia blanku na wyświetlaczu widzimy wartości od 9,64mm do 9,75mm. No tego jeszcze nie grali…

Kij uzbrojono w 9 niedrogich przelotek od Seaguide’a. Przy ich montażu również nie popisano się. Ringi nie należą do najmniejszych i najlżejszych, a w górnej części blanku lekko po nim myszkują. Omotki wykonano na akceptowalnym poziomie.

Dolnik uzbrojono w szkieletowy uchwyt kołowrotka od Fuji, korkowy grip i Monocoque’a. Jeśli idzie o ogólne wykończenie kija, dolnik prezentuje się w nim zdecydowanie najlepiej.

Producent zapowiada, że kij w tej wersji powinien ważyć 125g. Jak na witkę do 6g szału teoretycznie nie ma. Praktycznie też, choć kij realnie jest lżejszy niż deklaruje producent. Waży dokładnie 116,9g. Niemniej zwrócić należy uwagę, że przy tej masie, mimo krótkiego dolnika, kij jest bardzo dobrze wyważony (co obiecuje nam zresztą producent). Sprawia to, że operuje się nim całkiem przyjemnie.

Producent w katalogu deklaruje, że opisywana wędka winna mieć akcję typu XFast/Fast. Jeżeli w zamyśle producenta miało być to coś z pogranicza tych dwóch typów akcji, to w tym momencie nieco on przesadza. Wędka ta jest kijem typu Fast i to niekoniecznie z tych najszybszych.

TESTY UGIĘCIA:

No to teraz odpowiedzmy sobie na pytanie jak to wszystko pracuje?

Kij charakteryzuje się topem, który mimo sporej średnicy jest mocno spolegliwy. To właśnie, w połączeniu z niezbyt dużą dynamiką (nie bez znaczenia będzie tu też masa tak blanku jak i uzbrojenia) decyduje o sporej bezwładności szczytu wędki. Z jednej strony top ten nieźle ładuje relatywnie lekkie wabiki i prezentuje pewną odporność na przeciążanie. Z drugiej nie jest on tak cięty, jak byśmy chcieli w przypadku gdy próbujemy nim łowić w opadzie (Do czego wedle producenta powinien się również nadawać…)

Pod rosnącym obciążeniem blank wędki dość ochoczo poddaje się do prawie połowy swojej długości, by finalnie pokazać, że później dysponuje pewnym kręgosłupem, który możemy przeciwstawić większej rybie. W trakcie holu kij pracuje dobrze i sporo wybacza. Nie powinny nam z tej wędki spadać nawet niewielkie ryby.

Realny ciężar wyrzutowy wędki oceniam na niedoszacowany. Dołem możemy zejść poniżej 2g. Możemy na upartego zbliżyć się do okolic 1,5g, niemniej w kontekście ogólnej charakterystyki tego kija nie za bardzo widzę w tym sens. Górą kij na spokojnie ogarnia nam jeszcze wabiki, których masa zbliża się do okolic 9g. W trakcie testów, gdy zmuszony byłem łowić tym kijem na głębokościach sięgających 13m przy użyciu zestawu Drop Shot, stosowałem ciężarki o masie sięgającej 12g. W sposób oczywisty było to dla niego za dużo, ale przy płynnej, miękkiej technice rzutowej można było je jeszcze bez ryzyka posyłać na wystarczające odległości.

Bardzo trudne wędkarsko warunki jakie miałem w trakcie testu, poddały tak wychwalaną przez producenta czułość tej wędki, ciężkiej i niełatwej próbie. Okonie przebywały na sporych głębokościach (przeważnie około 12m). Na przynęty reagowały niezbyt chętnie. Mimo wysiłków nie udało mi się też sprowokować do brań ryb większych. Jak w tych okolicznościach poradziła sobie Caldia Sensor Spin?


Mówiąc delikatnie, nie poradziła sobie. Transmisja drgań tej wędki okazała się dla mnie dużym rozczarowaniem. Mimo stosowania w trakcie testów cienkiej plecionki (YGK Upgrade WX4 0.4PE i 0.3PE) Większość brań widoczna na spolegliwej szczytówce, była niewyczuwalna w dolniku. Te ostrzejsze i bardziej dynamiczne były wyczuwalne słabo. Przy łowieniu na wodzie płytkiej (3-5m), tak kontakty z rybami, jak i dnem czy resztkami podwodnej roślinności, przekazywane były do dolnika bardzo mizernie. Na tle większości testowanych przeze mnie w tym sezonie kijów okoniowych, pod względem czułości, Daiwa Caldia Sensor Spin, wypada po prostu blado i głucho. Monocoque pomaga tu jak umarłemu kadzidło…

Oczywiście kij ten można zastosować w sytuacjach gdzie będzie on miał więcej sensu. Wędka ta sprawdzi się całkiem dobrze jako sprzęt do obsługi niewielkich przynęt w typie crank. Łowienie nim okoni na wirówki, cykady czy wirujące ogonki może być całkiem skuteczne i przyjemne. Nie bałbym się też zabrać tego patyka na niewielką rzekę w poszukiwaniu kleni gdy biorą one na niewielkie woblerki. Jestem przekonany, że wtedy kijek ten zrobi bardzo dobrą robotę. Moje doświadczenia z testów, pokazały, że można użyć go przy lekkim, leniwym Drop Shot’cie. Wtedy gdy ryby reagują słabo, a przynętą czasem bardziej bujamy niż podszarpujemy. W trakcie takiego łowienia, podobnie jak i przy próbach łowienia w opadzie, musimy mieć jednak świadomość ograniczonej czułości tego kija i opierać się na obserwacji spolegliwej szczytówki i stopnia napięcia linki. Bez tego, w sytuacji słabych brań, większość z nich pozostanie dla nas bowiem całkowicie niewyczuwalna.

Daiwa Caldia Sensor Spin w testowanej wersji kosztuje zwykle około 350-400zł. Mimo atrakcyjnego na pierwszy rzut oka wyglądu i buńczucznych zapowiedzi marketingowców, nie jest to wędka, którą zarekomendowałbym w tej cenie jako sensowny wybór. Wędka ma swoje ograniczenia i niedostatki w jakości wykonania. Kij ten raczej potwierdza obiegową opinię, że w portfolio renomowanych producentów takich jak Daiwa i Shimano, ciężko znaleźć coś sensownego w takim budżecie. Jeżeli szukamy, tak szumnie obiecywanych nam przez speców od wciskania towaru, wyjątkowych, wędkarskich doznań, to w przypadku takich marek trzeba sięgnąć do portfela zdecydowanie głębiej i przyglądać się wędkom, których cena bliższa będzie tysiącowi złotych. Dysponując skromniejszym budżetem, mamy większe szanse na kupienie wyróżniającego się sprzętu u producentów „mniej prestiżowych”. Tak to działało kiedyś. I wygląda na to, że tak to chyba działa dalej…

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning