Test wideo wędki PureLure Zana ZA-S702ML już na moim kanale YouTube

Bardzo dobra i bardzo ładna wędka typu „Worm”. Moje testy tego kija okrasiło branie metrowego szczupaka. Kij dał radę bez najmniejszego problemu. Będę wdzięczny za polubienia, subskrypcje, komentarze i rozsyłanie materiału krewnym i znajomym.

Spodobał Ci się ten materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

PureLure Zana ZA-S702ML (Worm Rod) 2,13m 3-12g – Dobry przedstawiciel rodziny kijów typu „Worm”

Chińska marka PureLure od jakiegoś czasu próbuje przebojem namieszać na azjatyckim rynku, oferując efektowne wędki budowane na markowych komponentach. Do tego stosuje agresywną politykę cenową. Regularnie ich topowe wędki oferowane są w naprawdę grubych promocjach. W moich sprzętowych eksploracjach po prostu nie mogłem pominąć kijów tej marki. W sumie nie wiem jak to się stało, ale mam ich już cztery sztuki. Cóż… To ewidentnie jakaś choroba, ale nie będziemy o tym teraz rozprawiać. Teraz, po prostu, poznajcie pierwszy z nich. Przed Wami PureLure Zana…

PureLure Zana ZA-S702ML

Nim zacznę omawiać tytułowy kij, warto najpierw odpowiedzieć sobie na jedno podstawowe pytanie: Czym w zasadzie są kije w typie „Worm”?
Odpowiedź na to pytanie wydaje się być z jednej strony dość prosta, jednak gdy zaczynamy w temat wnikać, sprawa nieco się komplikuje. Generalnie, kije tego typu popularne są w USA, gdzie służą do połowu bass’ów przy pomocy elastycznych imitacji dużych robaków wszelkiej maści. Popularne są również w Azji gdzie łowi się przy ich pomocy ryby w typie „Mandarin Fish”. Mówiąc o „Mandarin Fish” mam na myśli Jazgarza Chińskiego (łac. Siniperca Chuatsi) i inne ryby z rodziny Siniperca. Nie należy mylić go z Mandarynem Wspaniałym (łac. Synchiropus Splendidus). To okoniokształtne, silne ryby, dorastające do pokaźnych rozmiarów i żyjące w wodach, przeważnie gęsto pozarastanych roślinnością wodną.

Trzy z czterech posiadanych przeze mnie aktualnie kijów typu „Worm”. Od góry: PureLure Zana, Kingdom Worm Master, Kyorim Big Mandarin

Spece od takich połowów, różnie definiują kije do nich służące. Często stawia się je obok wędek jig’owych wyraźnie je jednak różnicując, albo na odwrót, proponuje się dla części z nich wspólną kategorię „jig & worm rods”. Na potrzeby tego tekstu nie będę wnikał w te niuanse. Bazując na swoich doświadczeniach i lekturze zaproponuję uproszczoną definicję kijów tego typu. Wedle tej definicji kije typu Worm to wędziska spinningowe i castingowe służące do połowu ryb drapieżnych przy pomocy przynęt miękkich, metodą raczej lżejszego, wolnego opadu. Technicznie wędki te charakteryzują się przeważnie:

  • długością w okolicach 7 stóp (213cm)
  • krótkim dolnikiem ułatwiającym finezyjną animację przynęt
  • wrażliwą częścią szczytową i dolnikiem z dużym zapasem mocy
  • akcją X-Fast lub ewentualnie Fast
  • mocą blanku na poziomie od ML do MH
  • bardzo dobrą transmisją drgań pozwalającą bezbłędnie reagować na delikatne brania przy powolnym opadzie

Dolniki krótkie i poręczne. Kije bardzo szybkie i bardzo czułe…

W naszych warunkach wędki typu „Worm” są doskonałymi narzędziami do lekkiego/średniego łowienia sandaczy. Te lżejsze sprawdzają się przy cięższym łowieniu okoni. Ja z powodzeniem wykorzystuję tego typu kije do lekkiego łowienia szczupaków na przynęty miękkie. Tyle teorii. Teraz czas na przedstawienie bohaterki dzisiejszego testu czyli wędki PureLure Zana ZA-S702ML…

Śliczne i świetne wędki…

Zana w opisywanej wersji to kij bez dwóch zdań bardzo efektowny. W oczy rzuca się nam od razu krótki dolnik w typie Monocoque wyposażony w autorski uchwyt kołowrotka z drewnianym insertem (wykonanym z cynamonowca kamforowego) i korkowy grip z dobrej jakości korka 3A. Do tego mamy bardzo atrakcyjne malowanie blanku i efektownie zrobione omotki. Mierzący 2,13m blank mieni się krzyżowym oplotem na całej swojej długości. Wędka jest po prostu śliczna.

Insert z cynamonowca kamforowego. Smaczki, smaczki…

Blank Zany, wykonano z carbonu 40T i ma on sporą zbieżność. Przy przelotce szczytowej ma 1,5mm średnicy. Przy dolniku mamy już solidne 10,5mm. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że CW w tym wypadku określone na zakres 3-12g, oszacowano „z amerykańska”, czyli, że kij ten jest mocno niedoszacowany. Uzbrojono go w 8 przelotek Fuji Alconite w ramkach typu K Slim. Jakość wykonania kija jest bardzo dobra. Przelotki zamontowane są równo, omotki i lakierowania zrobione tak jak trzeba. W posiadanym przeze mnie egzemplarzu, w tej kwestii, nie ma się do czego przyczepić. Według deklaracji producenta wędka powinna ważyć 118g. Sprawdziłem to. Kij jest prawie 6g lżejszy niż deklaruje firma PureLure. Waga elektroniczna pokazała 112,5g. W miarę badania kija dobre, początkowe wrażenie nie słabnie, a wręcz przeciwnie.

Kij jest lżejszy niż deklaruje producent…

W trakcie użytkowania wędki wychodzą jej kolejne cechy.
Po pierwsze, kij ten, jak można się było spodziewać, jest X-Fast’em pełną gębą. Bardzo szybkim i ciętym. Jednocześnie jednak, blank tej wersji Zana’y okazuje się być konstruktem zaskakująco progresywnym. Wędka pod obciążeniem wchodzi w bardzo przyjemne ugięcia ułatwiające walkę z dynamicznie walczącą rybą. W dolniku drzemią pokłady mocy wystarczające do zmierzenia się z dużymi rybami.

Metrówka na haku. Kij nie klęka. W dolniku jest zapas mocy.

Po drugie, realny ciężar wyrzutowy kija okazuje się (co było do przewidzenia) grubo niedoszacowany. Kij zaczyna się ruszać po przekroczeniu 6g całkowitej masy wabika. Mocy i dynamiki wystarcza temu blankowi by rzucać i agresywnie animować wabiki o masie dobiegającej do okolic 26g.

Zana dała radę. Mamucha wróciła do wody. Cztery dni później złowił ją mój kumpel z klubu. Wypuszczanie okazów ma sens…

Po trzecie, kij wykazuje dobrą ergonomię, i zadowalające wyważenie. Krótki dolnik, co prawda, owocuje nam tutaj lekkim ciążeniem tej wędki na przód, ale zjawisko to nie występuje tu w stopniu na tyle dużym, by okazało się poważną dolegliwością. Nawet długotrwałe, wielogodzinne łowienie tym kijem, nie wiąże się z poczuciem dyskomfortu, związanego z niedostatkami ergonomii czy wyważenia. Wędką tą łowi się bardzo przyjemnie i wygodnie. Kij jest przyjemnie lekki, a krótki dolnik sprawia, że jest bardzo poręczny.

Ergonomia kija na bardzo dobrym poziomie. Lekkie ciążenie na przód nie jest dokuczliwe.

Po czwarte, czułość wędki jest na bardzo dobrym poziomie. PureLure Zana zahacza już o kategorię blanków elektrycznych. Transmisja drgań stoi tutaj na poziomie pozwalającym bezbłędnie odczytywać sygnały o kontaktach przynęty z dnem czy podwodnymi przeszkodami. Nawet delikatne brania nie ujdą tu naszej uwadze. Porządny strzał drapieżnika w nasz wabik, podnosi nam zaś poziom adrenaliny w stopniu zdecydowanie wyższym niż zadowalającym. 😉

Kij efektowny w każdym szczególe…

Po piąte, pierwsza przelotka od strony kołowrotka ma tutaj trochę za małą średnicę. W mojej opinii, nieco większy ring poprawiłby zasięg rzutowy kija (który i bez tego nie jest jednak zły). Delikatnie wyglądający pierścień docisku stopki kołowrotka wykonano tu z włókna węglowego i z początku przyglądałem mu się podejrzliwie. W trakcie eksploatacji nic podejrzanego się jednak z nim nie dzieje.

Pierwsza przelotka powinna mieć ciut większą średnicę…

Podsumowując… PureLure Zana ZA-S702ML to świetny, specjalizowany kij do łowienia na przynęty miękkie, który w tej roli sprawuje się po prostu bardzo dobrze. Wędka ta dała mi bardzo dużo frajdy w trakcie testów. Dała mi też kilka fajnych ryb. Testując kij jeszcze w maju, w sposób oczywisty skupiłem się na łowieniu przy jego pomocy szczupaków. Sprawowała mi się w tej roli po prostu doskonale. Niemniej należy pamiętać, że wędka ta będzie przede wszystkim doskonałą lekką sandaczówką i w tej roli również bez wątpienia pokaże pazury. Zaną łowi się bardzo przyjemnie i bardzo skutecznie. Niska waga i świetna ergonomia łączą się tutaj z dużą czułością i ciętością. Kij pewnie wcina ryby, świetnie je trzyma i pozwala na spokojnie mierzyć się z metrowymi okazami. Po testowanych ostatnio, bardzo miernych SPRO i Flagman’ie, produkt PureLure spełnił u mnie rolę niemalże terapeutyczną i podziałał jak lek na okaleczoną duszę 😉 Do omówienia pozostaje nam teraz jednak jeszcze jedna kwestia… Kwestia ceny.

TESTY UGIĘCIA:

Cięty, elektryczny X-Fast. Pod obciążeniem prezentuje bardzo przyjemną progresywność blanku.

PureLure Zana w opisywanej wersji kosztuje na firmowym sklepie producenta około 800 złotych. Nie jest tanio? Cóż… Nie jest to po prostu sprzęt budżetowy, a cena tego chińskiego kija, jest po prostu, adekwatną do jego wysokiej jakości. Za te pieniądze otrzymujemy świetnie wykonany, efektowny, dobrze uzbrojony i bardzo dobrze działający kij o dużym potencjale. Jeżeli kogoś ta wędka zainteresowała na tyle, że nabrał ochoty by ją sobie sprawić, to mam dla niego jedną radę. Nie śpieszyć się z zakupem… W ostatnich miesiącach PureLure dawało bardzo mocne promocje na swoje wędki. Skala oferowanych rabatów była momentami zaskakująca. W niektórych przypadkach wybrane kije można było wyrwać kilkadziesiąt (!) procent taniej. Na moje oko gra jest zdecydowanie warta świeczki, bo taka Zana kupiona w cenie poniżej 500 złotych, ma stosunek jakości do ceny na poziomie po prostu rewelacyjnym…

Link do PureLure Zana na sklepie firmowym:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DC82L33

Spodobał Ci się ten materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Flagman Orbion FON73ML 2,21m 4-20g – Sztandar wyprowadzić…

Przez długi czas ukraińska marka Flagman kojarzona była na naszym rynku przede wszystkim ze sprzętem służącym do połowów gruntowych. Czas temu na nasz rynek trafiły też kije spinningowe będące produktami tej firmy, markowane tak nazwą Flagman, jak i Azura. Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził któregoś z ich kijów. Wybór padł na Orbion’a w wersji ML. Zainteresowanych moimi spostrzeżeniami zapraszam do lektury.

Flagman Orbion ML…

Flagman Orbion to wędka, która może się spodobać od pierwszego kontaktu. Blank jest dość smukły i ma niewielką zbieżność. Minimalistyczny w formie dolnik wykończono efektownym malowaniem. Mieni się odcieniami niebieskiego i fioletu oraz skrzy brokatem. Zastosowano tam autorski uchwyt kołowrotka i niewielkie piankowe gripy. Blank kija, który według informacji producenta wykonano z węgla 30T, uzbrojono w 9 przelotek „No Name” w ramkach typu K Slim. Tak przelotki, jak i ich montaż wyglądają bardzo dobrze. Ramki i ringi są cienkie i finezyjne. Omotki są zrobione jak trzeba. Do tego całość rozmieszczono na blanku równo jak pod laser. W tej kwestii nie ma się do czego przyczepić. Flagman jest po prostu ładny i ładnie zrobiony.

Efektowne malowanie, dobry poziom wykończenia…

Według materiałów producenta wędka powinna ważyć 105g. Oczywiście sprawdziłem to. Dane producenta są rzetelne. Waga elektroniczna pokazała mi 104,5g. Następnie w ruch poszła suwmiarka. Średnica blanku Orbiona przy przelotce szczytowej wynosi 1,6mm. Przy dolniku mamy 9,3mm. Te dane również wyglądają obiecująco. Czas sprawdzić tego eleganta w akcji i zobaczyć co potrafi.

Waga określona precyzyjnie. Kij jest relatywnie lekki.

Niestety pierwszą rzeczą, którą odczuwamy po wzięciu Orbion’a do ręki to fatalne wyważenie tej wędki. Minimalistyczny, krótki dolnik, w żaden sposób nie równoważy ciężaru mierzącego 2,21m blanku. Sam kij jest co prawda lekki, ale lecąc na tzw. ryj, w sposób wręcz nieprzyzwoity, totalnie psuje nam całe tej lekkości wrażenie. Do tego wygoda uchwytu wydaje się na wstępie problematyczna. Sam blank przy próbach „na sucho” zdaje się szybki i mocniejszy niż w deklaracjach producenta. Nadszedł czas na testy nad wodą…

Autorski uchwyt kołowrotka okazuje się bardzo niewygodny. Wyważenie kija jest fatalne.

W trakcie łowienia kij zdradza swoje kolejne właściwości. Po pierwsze, Orbion rzeczywiście okazuje się kijem szybkim i mocniejszym niż zadeklarowano. Górą wędka miota jeszcze bez problemu wabikami ważącymi około 26g. Dołem, nie za bardzo chce to startować od zadeklarowanych 4g. W zasadzie, poniżej 7g, sugeruję w tym wypadku nie schodzić. Wynika to z tego, że blank wędki, wraz z częścią szczytową, przy swojej szybkości okazują się mieć dość „pałowatą” charakterystykę. Brakuje temu topowi z jednej strony czułości i finezji. Z drugiej strony zaś, wędce tej jednocześnie brak dostatecznej dynamiki i ciętości.

Akcja się zgadza. Kij jest mocniejszy niż deklaruje producent.

To wszystko prowadzi do zaskakującej nieco sytuacji, w której z jednej strony kij ten okazuje się dość miernym w lekkim łowieniu w opadzie, bo „pałowata” szczytówka nie działa tak jak powinna. Z drugiej zaś strony, brak odpowiedniej dynamiki tego szczytu, sprawia, że przy próbach twitch’owania ciut większymi woblerami, osiągamy równie niezadowalające rezultaty. Pałowata szczytówka okazuje się bowiem jednocześnie niedostatecznie dynamiczna do bardziej energicznej animacji tego typu przynęt. Kij w zamyśle twórców miał być zapewne uniwersalny, a wyszedł zupełnie nijaki.

Przelotki „No Name” wyglądają bardzo dobrze. Ich montaż również.

Teksty producenta o „rewelacyjnej czułości” tychże kijów, również proponuję wsadzić między bajki z mchu i paproci, albo w jakieś inne mroczne miejsce. Kij ten, w tej kwestii, prezentuje się po prostu przeciętnie dla swojej półki budżetowej i szału tu zdecydowanie nie ma. Transmisja drgań jest tutaj na poziomie wystarczającym do łowienia, szczupaków „na lekko” na niezbyt głębokiej wodzie. Niczego więcej się jednak tutaj nie radzę spodziewać i do niczego więcej bym tego kija nie próbował zmuszać. Orbion w tej wersji sprawdzi się najlepiej przy łowieniu na przynęty „zwijane” w typie niewielkich crankbaitów, wahadeł i wirówek, tak na wodach stojących jak i płynących o umiarkowanym uciągu. Od biedy połowimy nim szczupaki i na gumy, i na inne wabiki, niemniej nie ukrywajmy – wędka ta, po prostu, zdecydowanie lepiej wygląda niż łowi i okazała się dla mnie dużym zawodem. Niby to jakoś działa, niby przekazuje te brania, niby jakoś ryby wcina i trzyma, ale nie ma tutaj całościowo nie tylko szału, ale też zwykłej z tego wszystkiego przyjemności. Powiem więcej – bywa po prostu mało przyjemnie… Z czego to wynika?

Pod większym szczupakiem kij pokazuje sporą progresywność i schodzi w płynne ugięcie…

Testując ten kij przełowiłem nim między innymi, dwukrotnie pełne zawody spinningowe. Dwie pełne tury po 7 godzin machania nim prawie non stop. Za każdym razem, odkładając ten kij po zakończeniu łowienia, odczuwałem głęboką ulgę, a moja prawa dłoń była mi za to głęboko wdzięczna. Fatalne wyważenie tego Flagman’a, połączone z bardzo niewygodnym na dłuższą metę chwytem, za każdym razem sprawiało, że moja ręka czuła się jak po dobrej sesji tortur. Mimo rozpaczliwych prób, nie znalazłem tutaj takiego ułożenia dłoni, by w toku dłuższej eksploatacji okazało się ono chociaż znośne. Kończąc testy, opisywanego wcześniej, raczej niezbyt wybitnego, SPRO Specter’a, nie sądziłem, że kiedykolwiek za nim zatęsknię, ale Orbion’owi udawało się takie tęsknoty wywoływać, za każdym razem gdy długość łowienia nim dobijała do kilku godzin cięgiem. W sumie, nie pamiętam sytuacji, bym kończąc testy jakiegokolwiek kija, cieszył się z tego tak bardzo, jak z zakończenia testów tego Flagmana.

TESTY UGIĘCIA:

Podsumowując krótko… Wam moi drodzy kija tego serdecznie nie polecam. Sobie aplikuję właśnie terapię polegającą na łowieniu dwoma świetnymi, choć nietanimi kijami. Po traumie Orbion’a, wędki te działają na mnie jak kojący balsam. Ich testy już wkrótce. W końcu nie tylko tanimi spinningami człowiek żyje…

Spodobał Ci się ten materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

SPRO Specter Finesse Spin L 2,28m 5-14g – Lekki spinning według SPRO…

Firma SPRO jest znana polskim wędkarzom od lat. Znana przede wszystkim z kołowrotków. Niektóre z nich okazały się powszechnie polecanymi modelami, na budżetowej półce sprzętowej. Niektóre, jak Red Arc, uzyskały miano sprzętów kultowych (Jak bardzo nie byłoby to określenie nadużywane…). Oferta SPRO dostępna na naszym rynku jest sukcesywnie poszerzana. Czas temu pojawiły się u nas ich wędki. Postanowiłem powiedzieć sprawdzam i zaspokoić moją, i (Jak mam nadzieję…) Waszą ciekawość. Poznajcie SPRO Specter.

Spro Specter… Nazwa Kozacka, ale czy coś jeszcze?

Dlaczego wybrałem na testy akurat ten model? Zainteresowały mnie liczne filmy na oficjalnych kanałach promocyjnych SPRO, na których ten model kija często używany jest do łowienia przy użyciu metodą drop shot, carolina rig i generalnie przy użyciu lżejszych zestawów. Po krótkim przejrzeniu dostępnych w ramach modelu Specter opcji, wybór padł na kij wspomniany w tytule. Wystarczyło wydać 315 złotych i wspomniane SPRO znalazło się w moich ciekawskich łapkach.

Na pierwszy rzut oka wygląda nienajgorzej…

Jak to wygląda na pierwszy rzut oka? Cóż… Moje odczucia można, delikatnie mówiąc, określić jako mocno mieszane. SPRO Specter Finesse Spin L ma długość 2,28m długości. Blank kija ma sporą zbieżność i zdecydowanie nie należy do przesadnie finezyjnych. Przy przelotce szczytowej ma 1,75mm średnicy. Przy dolniku mamy tu solidne 10,5mm. Blank uzbrojono w 8 przelotek „no name” w ramkach typu K, które jak na niewysoką półkę produktu wyglądają nieźle. Ringi i ramki nie są przesadnie grube i toporne.

Ringi wyglądają nieźle…

Uzbrojenie chwytu to klon TVS’a wyróżniający się podwójnym pokrętłem docisku kołowrotka (mamy docisk i kontrę) – generalnie rozwiązanie takie bardziej kojarzy mi się z bardzo mocnymi kijami do zdecydowanie cięższych połowów, ale skoro SPRO tak sobie wymyśliło, to niech i tak będzie. Sam dolnik jest krótki i wykończony pianką EVA przyzwoitej jakości. Wzmocniono go efektownym i modnym, krzyżowym oplotem.

Dolnik…

Wędka wedle deklaracji fabrycznej powinna ważyć 120g. Deklaracje te w zasadzie pokrywają się z rzeczywistością. Waga elektroniczna pokazała mi 122,4g masy.

Waga w zasadzie się zgadza…

Gorzej robi się jednak, gdy przyjrzymy się jakości wykończenia kija. W moim egzemplarzu przelotki nie trzymają linii prostej (choć tragedii nie ma). Do tego doszedł w bonusie przedni grip utytłany klejem. Jak na kij kosztujący ponad 300 złotych, szału zdecydowanie ni ma…

Foregrip ubabrany klejem – żenada…

Odłóżmy jednak na bok kwestie estetyczne. Może SPRO obroni się użytkowo? Przecież na filmach łowią i są zadowoleni… 😉

Cóż… Zacznijmy od tego, że pierwsza rzecz, która narzuca się naszej uwadze po wzięciu Specter’a do ręki to słabe wyważenie tego kija. Wędka ma wagę jeszcze akceptowalną, ale mówiąc kolokwialnie, kij „leci na ryj” aż miło (a raczej niemiło). Próbowałem dobrać do niej taki młynek, by nieco zniwelować te nieprzyjemne odczucia. Dopiero przy młynku ważącym z plecionką ponad 270g (konkretnie Daiwa’ą BG 2500) przestawało być to dokuczliwie. Niemniej cały zestaw zdecydowanie nie łapał się już na wagę „piórkową”. Do tego ergonomia chwytu nie jest zachwycająca. Jakoś leży to w ręce, ale do ideału sporo jednak brakuje.

Ringi trochę uciekają z linii prostej, ale generalnie ich montaż nie wygląda tragicznie…

SPRO Specter wedle opisów producenta miałby być kijem o akcji X-Fast. Cóż… Może nie wiem jakie tam w Holandii mają standardy akcji kijów spinningowych, ale na moje oko to jednak jest Fast. Wędka charakteryzuje się dość wrażliwą, bardziej spolegliwą częścią szczytową, o zadowalającej dynamice, całkiem przyjemnym ugięciem pod obciążeniem i sporym zapasem mocy w dolniku. Realny ciężar wyrzutowy tego kija oceniam na zakres od okolic 5g do mniej więcej 20g całkowitej masy przynęty. Do tego dochodzi transmisja drgań, którą określiłbym jako dość przeciętną. Szału nie ma, ale tragedii też nie. Całość rzeczywiście mogłaby się całkiem przyzwoicie sprawować przy nieco cięższym drop shot’cie. Mogłaby, gdyby ten kij tak nie „leciał na ryj”, co na dłuższą metę przy drop shot’cie czyni łowienie bardzo męczącym. Do lekkiego drop shot’a kijowi temu brakuje finezji i czułości. „Finesse” w nazwie niewiele tu pomaga.

TESTY UGIĘCIA:

Najsensowniejsze zastosowanie tego kija jakie widzę to lekki zestaw szczupakowy, nastawiony przede wszystkim na stosowanie przynęt miękkich i łowienie w opadzie. Top kija w stopniu zadowalającym sygnalizuje brania, zaś progresywna praca blanku umożliwia skuteczne hole nawet bardzo delikatnie zahaczonych ryb. Przy lekkim łowieniu niewielkich sandaczy, ten SPRO też sobie powinien poradzić. Niemniej, w obu tych dziedzinach, kij ten będzie się nam sprawował co najwyżej poprawnie.

Blank jest zadowalająco dynamiczny i przyjemnie progresywny. Wędka dobrze trzyma rybę.

SPRO Specter Finesse to wędka, w której połączono może niewybitny,ale zadowalający blank z kiepskim wyważeniem i uzbrojeniem, którego jakość jest w miarę adekwatna do ceny jeśli idzie o komponenty, ale jeśli idzie o precyzję wykonania, prezentuje się po prostu słabo. Użytkowo to jakoś działa. Da się tym łowić nawet i całkiem skutecznie. Tylko, że całą przyjemność z tego płynącą zjada nam kulejąca ergonomia i wyważenie. Gdyby projektant tego kija ogarniał temat ciut lepiej, można by z tego blanku wycisnąć więcej.

Jak mawiali starożytni Indianie: „Jakby to zrobili lepiej, to by było lepsze…”

W tej chwili ten kij kosztuje około 320 złotych. Jak dla mnie? Szkoda na SPRO pieniędzy. Jeśli ktoś o nim myśli, to radzę by raczej poszukał sobie czegoś innego. I tyle w temacie…

Spodobał Ci się ten materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Postaw kawę Cykadzie – Niech chłop ma na kolejną wędkę na testy…

Nadejszła ta wiekopomna chwila… Założyłem mój profil na buycoffee.to

https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Od teraz, jeżeli spodoba się Wam jakiś mój materiał, albo ogólnie najdzie Was ochota by wesprzeć moją skromną działalność, to możecie to w prosty sposób uczynić, stawiając mi wirtualną kawę.

Takie wsparcie doda mi nie tylko motywacji do dalszej pracy, ale może i zapewni chwilę finansowego oddechu potrzebną by częściej i więcej publikować. Sprzęt kosztuje, a ja nic od nikogo nie dostaję. Sam wybieram i kupuję sprzęt na testy, i dzięki temu mogę być niezależny, tak w swoich wyborach, jak i opiniach. Coś za coś…

Dzięki Wam wszystkim! 🙂

Zapowiadany materiał wideo na temat chińskich miękkich wabików pływających już na moim kanale YouTube.

Dzięki za polubienia, subskrypcje i komentarze! 🙂

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

Co ma pływać, nie utonie… – Przegląd chińskich, pływających przynęt miękkich

Przygotowanie tego materiału zajęło mi trochę czasu. Cóż… Coś za coś. Mam nadzieję, że będzie ciekawie. W ostatnim czasie nazbierałem nieco rozmaitych przynęt miękkich rodem z Ali, dobieranych wedle jednego klucza – Przynęty te miały mieć dodatnią pływalność. Dlaczego taki był kierunek moich poszukiwań? Bo przynęty posiadające takie właściwości mają kilka przewag nad „tradycyjnymi” tonącymi gumami. Nim omówię poszczególne modele przynęt, które znalazły się w moim posiadaniu, w kilku słowach opiszę ogólne zalety i wady takich wabików.

Co ma pływać…

Po pierwsze, dlaczego to pływa? Wady i zalety materiału…

Pływalność tego typu wabików producenci osiągają na dwa główne sposoby. Pierwszym z nich jest zastosowanie standardowych, tonących plastizoli ale wyposażanie odlanych z nich przynęt w wewnętrzne „komory powietrzne”, które zapewniają im dodatnią pływalność. Oczywistą wadą takiego rozwiązania jest to, że na skutek kontaktu z zębami drapieżników czy podwodnymi przeszkodami, może dojść do perforacji takich przynęt i utraty szczelności takich komór, co ostatecznie doprowadzi do utraty przez przynętę atrybutu pływalności. Tego typu wabiki są zdecydowanie rzadszą opcją na rynku i nie będę im poświęcał w tym materiale więcej uwagi.

Drugą metodą na pozyskanie przynęty miękkiej o dodatniej pływalności jest wykonanie całego wabika z materiału lżejszego od wody, co w swojej idei wydaje się być opcją ciekawszą. Przynęta ma prostszą budowę i ewentualne uszkodzenia nie wpływają na jej pływalność. Podstawowe materiały stosowane do produkcji takich wabików oznaczane są skrótami TPR, TPE i tym podobne, oraz charakteryzują się ciekawymi właściwościami fizycznymi. Z jednej strony są lżejsze od wody, z drugiej zaś mają zdecydowanie większą rozciągliwość i elastyczność od „zwykłych” plastizoli. Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że jest to pewna generalizacja. Technologia surowców do odlewania przynęt idzie cały czas do przodu, a mali i duzi wytwórcy sięgają po bardzo różne materiały by osiągnąć zamierzone efekty. Obok opisanych wyżej zalet, materiały typu TPE czy TPR mają też jedną, znaczącą wadę. Są to materiały agresywne chemicznie wobec innych plastizoli. Umieszczenie wabików z TPR czy TPE w jednej przegródce, ze „zwykłymi” gumami, przeważnie doprowadzi do totalnego rozpuszczenia tych wabików. Człowiek nieświadomy tych potencjalnych reakcji może przeżyć grube zdziwienie, gdy w pozostawionym na jakiś czas pudle z przynętami, znajdzie zamiast swoich ulubionych gum, ciągnącego się, wielokolorowego gluta.

Nie mieszajcie gum z TPR z innymi. Skutki będą opłakane…

Po drugie – Animacja, animacja i jeszcze raz animacja…

Przynęty elastyczne o dodatniej pływalności dają nam przede wszystkim nowe możliwości atrakcyjnej animacji wabików, które kształtem nie odróżniają się od zwykłych gum. Zauważamy to zwłaszcza przy metodzie łowienia z opadu i prowadzeniu przynęt w okolicy dna. Gdy zaobserwujemy niewielkie rybki pobierające pokarm z dna, można często zauważyć, że rybki takie, opuszczają w trakcie żerowania głowę w stronę dna i jednocześnie zadzierają pod ostrym kątem ogonek do góry. Podobnie, zagrożony atakiem niewielki raczek, również przyjmuje podniesioną, zbliżoną do pionowej pozycję obronną, trzymając odwłok przy dnie, i strasząc potencjalnego napastnika wzniesionymi do góry szczypcami. Do tej pory, by uzyskać podobny efekt, przy animowaniu zwykłej, tonącej przynęty miękkiej, trzeba było stosować specjalne główki jigowe typu „stand up”, które miały ograniczoną skuteczność na nierównym podłożu dna.

Główki typu „stand up”. Kiedyś bez nich zabaw z raczkami nie było…

W momencie gdy do gry wchodzą przynęty pływające, mamy w tej kwestii do czynienia z prawdziwymi „game changer’ami”. Wabiki takie pozwalają nam uzyskać takie efekty, przy wykorzystaniu każdego, w zasadzie, rodzaju obciążenia. Czy to główka zwykła, trójkątna, typu ned rig, czy każda inna, przynęty zawsze w momencie kontaktu obciążenia z dnem, kusząco unoszą ogonek lub korpus ze szczypcami do góry i prowokują do ataku. W momencie gdy do gry wprowadzimy ruchome obciążenia przegubowe w typie czeburaszek, jig rig, czy tokyo rig, możemy, w zależności od rodzaju systemu obciążenia i jego wagi oraz rodzaju/masy zastosowanego haka, uzyskać dodatkowe wabiące zachowania wabików w postaci kołyszących ruchów w poziomie i pionie. Obserwacja takich zachowań wabika potrafi otworzyć oczy nawet zaciekłym sceptykom. Również w metodzie drop shot, texas rig czy carolina rig, wabiki pływające dają nam dodatkowe możliwości kuszenia drapieżników, które potrafią zadziałać w sytuacji gdy inne metody/przynęty zawodzą.

Czeburaszka, jig rig, tokyo rig… Wszystkie te rodzaje obciążeń świetnie współgrają z przynętami pływającymi

Po trzecie – Łowienie w miejscach problematycznych…

Wabiki pływające robią dobrą robotę w momencie gdy łowimy na dnie miękkim. Pokrytym grubą warstwą mułu, materii organicznej czy glonów, w których to zwykłe przynęty grzęzną, zapadają się i znikają w ten sposób z pola widzenia drapieżników. Pływające przynęty miękkie unoszą się nad tego typu dnem i cały czas pozostają widoczne dla ryb drapieżnych.

Po czwarte – Wytrzymałość…

Rozciągliwość materiałów TPR/TPE jest niesamowita. Za tym idzie też bardzo duża wytrzymałość na rozerwanie. Przynęty pływające wykonane z tych materiałów zwykle kosztują nieco więcej niż „zwykłe” gumy, ale ich wytrzymałość jest bardzo wysoka. Daje się to odczuć najbardziej przy przynętach bardzo delikatnych, dedykowanych ultralekkiej dłubaninie.

Po piąte – Przegląd…

Omawiane przynęty oceniać będę tak pod kątem jakości ich wykonania, opakowania czy zastosowanego atraktora, jak i pod kątem ich realnej pracy zweryfikowanej na zestawach drop shot, jig rig i tokyo rig, przeprowadzonych i sfilmowanych przeze mnie w akwarium. Naocznie wyniki tych testów będziecie mogli ocenić już na dniach gdy zmontuję nagrany materiał. Dla ułatwienia, linki do omawianych przynęt umieszczam bezpośrednio pod opisem każdej z nich. A teraz, do rzeczy…

Tanta JOHNCOO – Trochę tak, trochę nie…

Tanty te trafimy na Ali na wielu sklepach i nie zawsze opisywane są one marką JOHNCOO. Wyróżnia je spośród innych kształt. Na charakterystycznych dla tego typu przynęt żebrowaniach występują charakterystyczne, okrągłe „guzki”. Przynęty mają nieco ponad 5cm długości i występują w 10-ciu kolorach. Pakowane są w paczki po 12 sztuk. Cena tych przynęt bywa bardzo różna. Można je kupić już od okolic 10zł za paczkę. Jakość odlewu jest dobra, kolory atrakcyjne. Tworzywo wydaje się być przyzwoitej jakości. Przynęty pokryte są oleistą substancją, ale nie mają wyraźnego zapachu atraktora. Na haku zachowują się dobrze, z pewnym wyjątkiem. Kupiłem trzy paczki tych przynęt. W dwóch z nich przynęty zostały popakowane w oddzielne przegródki. Te miały równe kształty i nienaganną pracę. W jednej z paczek przynęty wrzucono na zbiorczą tackę. Tanty z tej paczki są poodkształcane i prezentują się gorzej. Cóż… taka widać loteria…

Różowe były wrzucone luzem na zbiorczej tacce. Skutki widać.

https://s.click.aliexpress.com/e/_DFXsOtP

Tanta Weihei FSTK – Jak dla mnie? Bez szału…

Na początek wygląda nieźle…

Pierwsze wrażenie jest dobre. Kompaktowy, plastikowy słoiczek z zakrętką, 20 sztuk przynęt o długości 55mm w środku. Do wyboru 8 kolorów, dwa rodzaje atraktora, w cenie około 22zł. Z początku wygląda to nieźle. Po otwarciu słoiczka czujemy specyficzny zapach atraktora. Na zakrętce napisano, że powinno to pachnieć krewetką. Czymś pachnie. Czy to krewetka? Gdybym miał postawić na to pieniądze, to chyba bym nie zaryzykował. Gdy przyglądamy się przynętom bliżej, zapał opada. Wszystkie są zniekształcone, część posklejana ze sobą, jakość odlewów jest niska. Praca przynęt na haku jest bardzo słaba. Kupiłem tego dwa słoiczki. Więcej tego nie zrobię.

Przynęty trwale powyginane. Pracują bardzo słabo.

https://s.click.aliexpress.com/e/_De9wxhx

Tanta pływająca B&U – Dobra jakość w dobrej cenie…

B&U… Generalnie dobre wyroby…

Producent tych tant, chyba dla zmyłki, pisze na opakowaniu, że jest to przynęta tonąca. Nie jest. Dlatego znalazła się w zestawieniu. Tanty od B&U występują w dwóch rozmiarach. Mniejsze 39mm pakowane są po 10 sztuk. Większe 51mm po 8 sztuk. Gumy te występują w tylko 6-ściu, ale za to bardzo atrakcyjnych kolorach. Jakość odlewów jest po prostu świetna. Zastosowany surowiec również – miękki i elastyczny. Całość jest zanurzona w oleistej substancji bez jakiegoś intensywnego zapachu. Przynęty B&U generalnie prezentują bardzo dobrą jakość i tanty te nie odstają od tej średniej. Za paczkę tych gum trzeba zapłacić w zależności od modelu od okolic 11 do 13zł. Bonusem jaki tu jeszcze mamy, jest świecenie tych wabików w świetle ultrafioletowym. Zakup tych przynęt nie będzie w żadnym wypadku pomyłką. Są bardzo dobre.

Świetna jakość…

https://s.click.aliexpress.com/e/_DmzbVKz

Tantopodobne wormy marki Nice Fish – Rewelacja

Te gumy to jakościowy top…

Te żebrowane przynęty są zbliżone w kształcie do popularnej tanty, niemniej są od nich smuklejsze i bardziej wiotkie. Do wyboru 8 bardzo atrakcyjnych kolorów i 4 rozmiary: 65mm, 75mm, 80mm i 105mm. W paczkach przynęty pakowane są w oddzielne przegródki po 10 sztuk (największe jedynie pakowane są po 8 sztuk). Jakość odlewów jest perfekcyjna. Jakość zastosowanego tworzywa daje się porównać jedynie do najlepszych przynęt robionych przez dobrych rękodzielników. Całość umoczona jest w intensywnym atraktorze. Na haku przynęty te zachowują się po prostu obłędnie. Przy najmniejszych poruszeniach szczytówką robaki poruszają się i wiją, tworząc idealne wrażenie jakbyśmy mieli do czynienia z żywym organizmem. Cena wynosi około 22 złotych za paczkę. Wabiki te są warte każdej wydanej na nie złotówki.

Materiał bardzo miękki. Praca na haku obłędna.

https://s.click.aliexpress.com/e/_Dkr2FiN

SuperContinent Zaza – Wielonogi robal…

Dużo gumy w paczce…

Stonogopodobny robal od SuperContinent występuje w dwóch podstawowych rozmiarach 50mm i 75mm pakowanych odpowiednio po 20 i 8 sztuk. Jeżeli myślicie o zastosowaniu tej przynęty do łowienia okoni, to większy rozmiar raczej sobie odpuśćcie. Robale są większe niż się można spodziewać. Wabiki te występują w 10-ciu kolorach. Są pokryte oleistą substancją, ale nie wyczuwamy tutaj zapachu atraktora. Jakość odlewów jest przyzwoita i zawiera sporo szczegółów. Robaki wyglądają generalnie nieźle. Nie ma szału ale i tragedii też nie. Przynęty te same w sobie nie posiadają w zasadzie żadnej akcji i nie są zbyt elastyczne. Jeśli idzie o animację, wszystko tu zależy od naszych umiejętności. W określonych okolicznościach mogą się okazać skuteczne. Cena przystępna. Zwykle do wyrwania za około 10zł za paczkę.

Dużo szczegółów. Pracy w zasadzie brak.

https://s.click.aliexpress.com/e/_DllcNpb

SuperContinent Pupa – Pupa jaka jest i jak pachnie, każdy widzi i czuje…

Gumy śmierdzą srogo…

Chińska wersja pupy wygląda jak oryginał. Czerwiopodobne przynęty mają 38mm długości i pakowane są w zestawy po 18 sztuk. Do wyboru aż 21 wersji kolorystycznych. Całość zanurzona jest w intensywnym atraktorze. Mówiąc krótko – po otwarciu paczki śmierdzi srogo… Pupa jak to pupa – żadnej akcji toto nie ma i wymaga powolnej, minimalistycznej animacji. Cena w okolicach 13zł za paczkę jest bardzo atrakcyjna.

Pupa jest pupa…

https://s.click.aliexpress.com/e/_DeHA4UN

Krewetka Cerill – Przyzwoita taniocha…

Opakowanie skromne, cena śmiesznie niska…

Krewetki te występują w dwóch rozmiarach (65mm i 75mm) i 8-miu kolorach. Jakość wykonania i zastosowanego materiału jest przyzwoita, a do tego wabiki są umoczone w bardzo wyrazistym atraktorze. Do tego, umieszczone na haku, krewetki te całkiem nieźle pracują w trakcie animacji. Całość prezentuje się zupełnie przyzwoicie, a w kontekście ceny wręcz bardzo dobrze. W momencie pisania tekstu, za paczkę 10 sztuk krewetek, trzeba zapłacić około 4zł. Śmieszna cena za przynętę tej jakości wykonaną z pływającego tworzywa…

Jakość zadziwiająco przyzwoita

https://s.click.aliexpress.com/e/_DncvG6p

Robaki w typie Senko od Cerill – Na grubo…

Skromnie i tanio

Robale w typie Senko dedykowane są przede wszystkim łowieniu zestawami typu Ned Rig. Ta denna technika łowienia opiera się na powolnym, minimalistycznym prowadzeniu, relatywnie lekko obciążonych charakterystycznymi główkami przynęt o kształcie grubego robaka. Robale od Cerill’a wyglądają na przyzwoicie wykonane. Kształty bez finezji ale mają wszystko co trzeba. Brak niedoróbek. Brak atraktora. W wodzie ich praca jest minimalna, ale ciężko wymagać od robala tej grubości by wyginał śmiało ciało. Jak ktoś chce wypróbować metodę Ned Rig to może ich śmiało spróbować bo cena jest symboliczna. Za paczkę 5-ciu sztuk robali o długości 9cm, trzeba zapłacić niecałe 7zł. Śmiech na sali…

Kawał mięcha…

https://s.click.aliexpress.com/e/_DCESm0z

Kopia Z-Man MinnowZ od JOHNCOO – Lepsza niż wygląda…

Opakowanie skromne, ale jakość przynęt bardzo dobra…

Z-Man to firma, której nazwa jednoznacznie powinna się kojarzyć ogarniętym spinningistom z pionierami przynęt z TPR. Ich model MinnowZ to już klasyka. Jeden z moich klubowych kolegów oglądając jej zdjęcie powiedział „W życiu bym tego nie kupił…” Cóż… Uroda to rzecz względna, nawet w przypadku oryginału. Ja omawiam kopię, więc tym bardziej na kwestii czysto estetycznej skupiać się nie będę. Skupię się za to na ogólnej jakości wykonania i pracy tejże przynęty, a z tym jest bardzo dobrze. Jakość odlewów jest bardzo dobra, a zastosowany TPR bardzo miękki. Każda przynęta ma swoją przegródkę w paczce. Atraktora brak. W „płetwie” na grzbiecie przynęty mamy miejsce na hak offsetowy, który wydaje się całkiem sensownym sposobem zbrojenia tej przynęty, choć i na główce jig śmiga to dobrze. Guma ładnie pracuje i zamiata ogonkiem. Miękki TPR robi robotę. Nie ma tu się do czego przyczepić. Wabik ten dostępny jest w 16-u kolorach i jednym rozmiarze 80mm. Za paczkę 6 sztuk trzeba zapłacić około 11zł. To dobra cena.

Lepiej pracują niż wyglądają…

https://s.click.aliexpress.com/e/_DkZr49J

Kopia raczka Reins Ring Craw Mini od B&U – Jakość B&U…

Świetne gumy… Opisane jako tonące…

Raczki te, podobnie jak tanty od B&U, opisane są dla zmyły jako tonące. Ten opis oczywiście to bzdura. Raczki są pływające i jakościowo wykonane. Producent proponuje je nam w sześciu sensownych kolorach i dwóch rozmiarach (40mm pakowane po 10szt i 60mm pakowane po 8szt). Odlewy są szczegółowe, a dodatkowo mamy tutaj dodatek wyraźnie wyczuwalnego atraktora. Uzbrojone na zestawie z czeburaszką, jig rig czy tokyo rig, raczki pracują kapitalnie. Do tego dochodzi bardzo atrakcyjna cena. Za paczkę przynęt zapłacimy niecałe 11zł.

Dobra jakość i praca.

https://s.click.aliexpress.com/e/_DkqHYb7

Larwa ważki B&U – Kawał larwy…

Duże ważki z tego wyrosną…

Larwy ważek od B&U to 6 kolorów do wyboru i aż 5 rozmiarów. W opcji mamy wabiki długości 51mm (15szt), 63mm (12szt), 76mm (8szt), 88mm (6szt) i 100mm (4szt). Do dobrze, szczegółowo oddanego kształtu ciała larwy żagnicy, producent dodał na końcu odwłoka dwa „twisterowe” ogonki pracujące już przy najwolniejszym opadzie. Przynęta potraktowana jest oleistą substancją o specyficznym zapachu – jest to jakiś atraktor. Guma ta jest pływająca choć ma relatywnie niewielki tej pływalności zapas. Wolniej unosi się do góry niż inne wabiki, co w określonych przypadkach może przynieść ciekawe efekty. Na haku pracuje dobrze. Już przy delikatnej animacji można jej nadać bardzo kuszącą pracę. Cena jest również kusząca. Paczka tych przynęt to wydatek około 11zł.

Dużo szczegółów…

https://s.click.aliexpress.com/e/_DCpagu5

Elitelure Lethal Tusk – Zabójczy Kieł (nie mylić z Donaldem… 😉 )

Przynęty z segmentu premium…

Pod tą nazwą, rodem z taniego horroru, kryje się przynęta o kształcie krewetki. Już na pierwszy rzut oka widzimy, że w tym wypadku mamy do czynienia z wabikiem klasy premium. Przynęta jest wykonana bardzo szczegółowo, jakość materiału jest świetna, kolory atrakcyjne, a całość ułożona w tackach z indywidualnymi wgłębieniami. Do tego mamy dobrze wyczuwalny atraktor. Do wyboru są dwa rozmiary (3 cale i 2,2 cala) oraz 6 kolorów. Na haku prezentuje się świetnie, przy podbiciu kusząco się wygina i zadziera groźnie ciało i szczypce do góry. Cena jest adekwatna do jakości za 8/10 sztuk zapłacimy około 24zł. Ta przynęta naprawdę wygląda świetnie…

To wygląda i pracuje…

https://s.click.aliexpress.com/e/_Dk4XFnX

The Time Monarch Cray – Crazy flapper od The Time

Duże gumy…

To kawał raczyska. Przynęta ta występuje w jednym rozmiarze 4 cale, ale tak opisana wielkość nie do końca oddaje rzeczywisty gabaryt tego wabika. Do wyboru mamy 5 wersji kolorystycznych. Przynęty pakowane są w blistry po 3 sztuki i potraktowane atraktorem. Jakość wabika to znowu segment premium. Przynęta wygląda i pracuje obłędnie. Niemniej przy tym rozmiarze, założyć należy że będzie to wabik bardziej na sandacze i ewentualnie szczupaki niż na okonie. Jedyne sensowne zbrojenie jakie widzę w tym przypadku to haki offsetowe. Tanio nie jest. Za trzy sztuki trzeba zapłacić około 21zł. Ale jakość i wielkość wabika w pełni usprawiedliwia tę cenę. Po prostu sztos.

Jakość i praca na najwyższym poziomie…

https://s.click.aliexpress.com/e/_DDDFvNb

Zaprezentowane przeze mnie przynęty to oczywiście tylko wycinek z rynku chińskich wabików z TPR/TPE. Trudno przesądzać o ich łowności. Różne wody rządzą się swoimi prawami. To co działa świetnie na jednym łowisku, na drugim nie wzbudzi u ryb żadnego zainteresowania. Niemniej pod względem jakości i jej stosunku do ceny można i trzeba te przynęty porównywać. A stosunek ten wygląda tutaj bardzo różnie. Są tu wabiki świetne i takie, nad sensownością zakupu których, poważnie bym się zastanawiał. Mam nadzieję, że tym krótkim opracowaniem rzuciłem trochę światła na temat tego typu przynęt. Czy ktoś znajdzie czy nie znajdzie dla nich zastosowanie w swoim arsenale, to już kwestia indywidualna. Śledźcie mój kanał YouTube. Na dniach wrzucę film poświęcony tym wabikom, z nagraniem ich pracy w wodzie. Często jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów. Sami się będziecie mogli przekonać, czy moje oceny pracy tych przynęt, oddają rzeczywistość…

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

A oto i zapowiadany materiał wideo…

Bearking M63 – Chińczycy kopiują Japończyków, a okoniom w to graj…

W momencie gdy wiosna wchodzi w fazę mocno dojrzałą, temperatury rosną, a okonie zaczynają agresywnie żerować w toni wodnej i przy powierzchni, repertuar naszych okoniowych wabików wzbogacamy o przynęty skuteczne w takich warunkach. W ruch idą jaskółki na bardzo lekkich, trójkątnych główkach, chlapać zaczynają poppery, skuteczniejsze stają się lekkie cykady czy najmniejsze jerki. Do tej listy obowiązkowo trzeba dopisać okoniowe woblerki twitchingowe. Te wabiki są często zabójczo skuteczne, a łowienie nimi daje bardzo dużo satysfakcji. Jednym z moich ulubionych jest woblerek wspomniany w tytule. Ale po kolei…

Bearking M63

Gdy zaczynamy mówić o uznanych i skutecznych woblerach do twitchingu, to pierwsze co nam przychodzi do głowy, jest Kraj Kwitnącej Wiśni i liczni tamtejsi producenci, którzy wyspecjalizowali się w opracowywaniu i produkcji tego typu przynęt. Niezależnie od tego, czy mówimy o przynętach na szczupaki, czy okonie, tacy producenci jak Megabass, DEPS, O.S.P., Jackall, Zipp Baits, DUO czy inni, są zwykle gwarantami jakości i łowności. Są niestety również takimi samymi gwarantami słonej ceny jakie za te cukierasy przyjdzie nam zapłacić. Tak to już jest – Twitch Made in Japan zwykle kosztuje srogo…

Bearking sam sugeruje kogo kopiuje…

Chiński Bearking M63 to niewielki wobler twitchingowy, który nawet nie próbuje udawać, że nie jest kopią swojego japońskiego pierwowzoru. Napisy umieszczone na grzbiecie przynęty, w sposób nie budzący wątpliwości, wyjaśniają jaki wabik był dla niego „inspiracją”. DUO Realis Rozante 63SP (bo to o nim mowa) to udany model renomowanego japońskiego producenta. Z gustem szefostwa Bearking’a trudno w tym momencie dyskutować.

Kolory atrakcyjne i łowne

Tak jak oryginał, M63 to niewielki, smukły, plastikowy wobler, mierzący 6,3cm. Wedle danych producenta wabik ten powinien ważyć 5g. Przynęta wyposażona jest w magnetyczny system rzutowy, oparty na magnesie i wolframowym obciążeniu. Obciążenie te pełni jednocześnie funkcję grzechotki. Wabik wyposażono fabrycznie w bardzo ostre kotwice, wysokiej jakości.

Kotwiczki są bardzo ostre

Bearking M63 oferowany jest w dziesięciu atrakcyjnych wersjach kolorystycznych. Mamy kolory naturalne jak i fluo. Są woblery matowe, semitransparentne jak i błyszczące z efektem holo. Tutaj każdy raczej powinien znaleźć coś, co zadziała na jego łowisku. Szczegółowość wykończenia stoi na wysokim poziomie. M63 to ładnie i jakościowo wykonana przynęta. Pozostaje pytanie jak to działa w praktyce?

Modele semitransparentne bywają bardzo skuteczne w słoneczne dni w zbiornikach o dużej przejrzystości wody.

Bearking M63 waży realnie nieco więcej niż deklarowane 5g. Waga posiadanych przeze mnie wabików oscyluje w zakresie od 5,4 do 5,7g. Przynęta jest dość lotna i daje się skutecznie prowadzić relatywnie delikatnym sprzętem. Przy typowym dla twitchingu podszarpywaniu, woblerek pięknie myszkuje i odskakuje na boki. Nadaje się tak do technik agresywnych, jak i nieco bardziej stonowanego i delikatniejszego prowadzenia. Nawet przy dość agresywnym prowadzeniu przynęta nie schodzi głęboko. Głębokość robocza przynęty, nie przekracza jednego metra.

Firetiger chyba z mody nie wyjdzie…

Spośród posiadanych przeze mnie egzemplarzy, żaden nie wyróżnia się ani na plus, ani na minus jeśli idzie o jakość pracy. Niewielkie różnice wagowe pomiędzy poszczególnymi egzemplarzami zdają się nie mieć zauważalnego wpływu na ich akcję i skuteczność.

Śliczny w każdym szczególe…

Skoro już jesteśmy przy skuteczności… Cóż… Bearking M63 to aktualnie mój ulubiony woblerek do okoniowego twitchingu. Okoniom ewidentnie ten wabik pasuje. Siła uderzeń pasiaków w prowadzonego twitcha, daje się porównać chyba tylko z biciem tych drapieżników w poppery. Przynętą tą można łowić finezyjnym sprzętem, dobrze ona lata, łatwo daje się prowadzić na różne sposoby i jest cholernie łowna. A na koniec pozostaje jeszcze kwestia ceny. Ten wobler kosztuje zwykle około 20 złotych. To niecałe 30% ceny oryginału. Jak dla mnie, bomba…

Przynęty do powierzchniowego i płytkiego łowienia okoni w toni wodnej dorobiły się u mnie osobnego pudełka. Moje cukiereczki…

Linki do M63 na sklepie firmowym Bearking:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DE8vUyt

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning

SuperContinent Larva Blood Teez – Ochotka co brzmi znajomo…

Przez lata na rynku przynęt wędkarskich pojawiały się różne imitacje larw ochotki. Czas temu całkiem niezłą wypuścił Westin. Ich Blood Teez to przynęta całkiem udana, niemniej obarczona jedną zasadniczą wadą – ceną, która w przypadku tej maleńkiej gumki, zdecydowanie do niskich nie należy. Alternatywę dla niej wypuścił chiński producent SuperContinent. Tańszą. Dużo tańszą…

SuperContinent Larva Blood Teez

Larva Blood Teez wygląda… No cóż… Delikatnie mówiąc, inspiracji produktem Westina ukryć się nie da. Przynęta jest łudząco podobna do pierwowzoru i jakościowo wykonana. Odlew jest precyzyjny, a zastosowany silikon całkiem wytrzymały.

Dla siebie wybrałem kolory naturalne. Dostępnych jest o wiele więcej…

Przynęty występują w ofercie SuperContinent’a w dwóch rozmiarach – 80 i 55mm. Każdy rozmiar dodatkowo występuje aż w siedemnastu kolorach. Poczynając od okołoochotkowych czerwieni, do kolorów fluo. Chiński producent pakuje te przynęty w ilości odpowiednio 20 i 30 sztuk, i obficie zaprawia dobrym atraktorem.

Te tutaj to rozmiar 55mm. W paczce jest ich 30 sztuk.

Z racji swojego kształtu i parametrów, Larva Blood Teez nada się do delikatnego, i powolnego łowienia okoni i białorybu, przy dnie, zwłaszcza o zimnych porach roku. Sprawdzi się przy czeburaszce, jig rig’u czy drop shot’cie. Warunkiem osiągnięcia skuteczności będzie zastosowanie delikatnych haczyków z cienkiego drutu, niewielkich obciążeń i cienkiego fluorocarbonu. Do tego oczywiście przyda się nam odpowiednio delikatny kij – najlepiej finezyjna wklejanka.

Piękny kolorek…

Przynęta pracuje kusząco już przy delikatnych poruszeniach szczytówką i wykazuje sporą odporność mechaniczną. Dobrze trzyma się delikatnych haczyków i nie ma tendencji do zbyt łatwego rwania się w przypadku gdy nękają ją podskubywaniem niewielkie ryby. Do tego ma jeszcze jedną, niepodważalną zaletę.

Tutaj mniej ochotkowy, ale też atrakcyjny.

Bez żadnych promocji, za paczkę tych gum zapłacimy około 11-12 złotych. Gdy uda się trafić na promocję czy jakieś kupony rabatowe, można ją wyrwać jeszcze taniej. W czasach gdy drożeje wszystko i nie zanosi się na to, żeby miało zacząć tanieć, jest to poważny argument. Zwłaszcza, że w parze z niewielką ceną, idzie w tym przypadku bardzo dobra jakość. Spośród wielu oferowanych przez SuperContinent modeli przynęt, pośród których zdarzają się i lepsze, i gorsze (Ich cannibale lepiej omijajcie szerokim łukiem… Moim zdaniem szkoda kasy…) Larva Blood Teez to jedna z lepszych i ciekawszych opcji. Paczkę „dyżurnych” czerwonych warto w arsenale mieć…

Przynęty tłuste od atraktora. Odpowiedni zapaszek też jest…

Link do przynęt na sklepie firmowym SuperContinent:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DCrTWO1

Spodobał Ci się materiał? Postaw kawę Cykadzie… https://buycoffee.to/cykadaspinning