Tsurinoya Elf Ajing S602UL 1,83m 2-7g – Maszyna do jigowania

Jaki powinien być dobry kij do lekkiego jigowania? Każdy ogarnięty spinningista odpowie na takie pytanie bez chwili zastanowienia. Szybki, czuły, lekki i o dobrej ergonomii. Reszta to niuanse. Te niuanse jednak, decydują potem o tym, że pewne wędki jigowe są lepsze bądź gorsze od innych. Te niuanse sprawiają też, że Tsurinoya Elf Ajing S602UL to kij, o którym można powiedzieć nie tylko to, że jest dobry. To kij bardzo dobry. A w swojej kategorii cenowej, czyli aktualnie okolicach 350 złotych, jest to kij wręcz świetny. Zapraszam do lektury jego testu.

Tsurinoya Elf Ajing S602UL

Kije posiadające w swojej nazwie określenie Ajing, to zwykle szybkie wędki mierzące od 2-óch metrów do jakichś 2,30 metra długości i ciężarze wyrzutowym sięgającym 10-12g. Kije te charakteryzują się zwykle czułą szczytówką i mocnym kręgosłupem. Wyposażone są też w relatywnie dłuższe dolniki, niż mógłby sugerować niewielki ciężar wyrzutowy kija. Wędki tego typu opracowano w Japonii do ultralekkich połowów w morzu z użyciem niewielkich jigów, a później, dzięki swoim zaletom kije te stały się popularne wśród wędkarzy na całym świecie, znajdując szerokie zastosowanie w wędkarstwie spinningowym również na wodach słodkich – tak jeziorach jak i rzekach. Oczywiście, jak w każdym schemacie, tak i w przypadków kijów Ajing zdarzają się wędki odstające od pewnej umownej średniej. Tsurinoya Elf Ajing S602UL to właśnie taki kij. To wędka jak na Ajing’a bardzo krótka – mierzy jedynie 183cm i na pierwszy rzut oka sprawiająca wrażenie bardzo delikatnej. Wrażenie te oprócz wyglądu blanku (a ten przy foregripie ma 7,4mm średnicy zaś zwieńczony jest wklejaną szczytówką o średnicy 0,7mm) może wzmacniać fabryczny opis kolejnych parametrów kija czyli waga na poziomie 65g, ciężar wyrzutowy 2-7g i sugerowana wytrzymałość linki określona na zakres 2-5lb.

Szczegóły wykończenia cieszą oko…

Przyglądając się tej wędce zauważamy również zdecydowanie krótszy niż w typowych Ajing’ach dolnik (choć ciągle ciut dłuższy niż w standardowych okoniowych „wykałaczkach”) i minimalistyczne uzbrojenie, które wyjaśnia nam skąd się między innymi bierze niewielka waga kija. Wędka uzbrojona jest w szkieletowy uchwyt kołowrotka od Fuji z carbonowym insertem.

Szkieletowy uchwyt Fuji z insertem jest bardzo wygodny i zapewnia wędkarzowi pełną kontrolę oraz świetne czucie zestawu.

Tej samej marki są też przelotki (Alconite’y w smukłych ramkach typu K). Tak blank jak i jakość wykończenia oraz zastosowane uzbrojenie sprawiają świetne wrażenie. Czerń blanku i pianek, w połączeniu z krzyżowym oplotem dolnika i fioletowymi szczegółami wykończenia wygląda efektownie.  Po przykręceniu do kija niewielkiego kołowrotka o masie oscylującej w okolicach 200g i wzięciu całości do ręki, mamy poczucie dzierżenia w ręce  finezyjnego sprzętu z wysokiej półki. Przelotki wklejone perfekcyjnie. Nadlewek lakieru brak. Każdy szczegół wygląda po prostu dobrze.  Całość jest bajecznie lekka, świetnie wyważona, a ergonomia takiego zestawu jest wzorcowa. Po kilku próbach na sucho można stwierdzić, że blank kija jest piekielnie szybki, ale też że drzemią w nim pokłady mocy zdecydowanie większe niż sugeruje jego delikatny wygląd i opis. Jak kij sprawuje się w praktyce?

Fuji Alconite. Na krótkim blanku (183cm) producent umieścił 9 ringów.

Najkrótszy Elf Ajing to wędka, którą operowanie to czysta wędkarska przyjemność. Kij leży w ręce genialnie i zapewnia wygodny kontakt dłoni z blankiem. Wędka wydaje się w zasadzie nic nie ważyć i długie godziny machania nią nie wywołują żadnych negatywnych doznań. Dolnik nie przeszkadza w spinningowej robocie, transmisja drgań jest bardzo dobra, a to w połączeniu z bardzo szybkim blankiem, pozwala każde branie skwitować natychmiastowym zacięciem. Ten produkt Tsurinoya’i to dobrej klasy, wyspecjalizowany sprzęt do łowienia miękkimi przynętami w opadzie i używany zgodnie z przeznaczeniem, jest narzędziem bardzo efektywnym. Komfortowy zakres przynęt które obsługuje szacuję na od okolic 3g do mniej więcej 12g całkowitej masy wabika. W tym zakresie można komfortowo rzucać, podbijać przynętę i obserwować jej opad na wklejanej szczytówce.

Dobre komponenty. Dobry montaż.

Kij nada się świetnie nie tylko do łowienia siedzących głęboko okoni, ale też pozwoli nam skutecznie łowić na lekko nieduże sandacze na łowiskach w typie Motławy czy Zalewu Wiślanego. Pozwoli nie tylko pewnie je wciąć ale też w sposób dość zdecydowany holować. Umożliwia to duża szybkość blanku i spory zapas mocy w dolniku. Nasuwa mi się tutaj w sposób naturalny porównanie go do jednego z najlepszych lekkich  kijów jigowych na naszym rynku w cenie w okolicach 300 złotych z jakim się spotkałem czyli do Mistrall’a Sicata Pro Jigger 1-9g.

Blank jest bardzo szybki i dużo mocniejszy niż wygląda.

W porównaniu tym oba kije prezentują się następująco:

– Oba kije mają zbliżone długości, ciężary wyrzutowe i czułość. Ergonomia obu jest świetna.

– Oba są dobrze wykończone (z minimalną przewagą Tsurinoy’i), oba mają szkieletowe uchwyty Fuji z insertami,  niemniej Elf zdecydowanie bije Sicatę w tej kategorii oryginalnymi przelotkami Fuji i to wcale nie najtańszymi.

– Elf jest też wyraźnie lżejszy (15g różnicy), chociaż dobre wyważenie Sicaty i masa na poziomie 80g też pozycjonuje ją w tej kategorii wysoko.

– Elf jest od Sicaty kijem szybszym. To powinno zapewnić mu większą skuteczność zacięcia na większych odległościach i głębokościach, niemniej również szybki blank Sicaty jest bardziej uniwersalny. Lepiej sobie poradzi z przynętami innymi niż jigi takimi jak choćby poppery czy cykady

– Blank Elfa jest też od blanku Sicaty mocniejszy. Większy zapas mocy w dolniku jest wyraźnie wyczuwalny. Ta większa moc w połączeniu z szybkością sprawiają, że Elf jest kijem, mniej wyrozumiałym wobec błędów wędkarza w holu słabo zahaczonych okoni. W tym przypadku trzeba większą uwagę zwrócić na technikę holu i perfekcyjne ustawienie hamulca w kołowrotku. Ten minus przy holowaniu okoni, automatycznie stanie się plusem przy ultralekkim sandaczowaniu. Coś za coś.

Dolnik jest dużo krótszy niż zwykle w kijach typu Ajing. Dzięki temu wędka jest bardzo poręczna. Łowienie nim to duża przyjemność

Tsurinoya Elf Ajing S602UL to bardzo udana wklejanka złożona na dobrych komponentach o parametrach predestynujących ją do użytku przez bardziej zaawansowanych wędkarzy i zawodników, którzy nie mają ochoty wydawać taczki pieniędzy na lekki kij do jigowania. Koszt zakupu Elfa w tej wersji oscyluje ostatnio w okolicach 350 złotych (kij podrożał w przeciągu ostatniego roku). Nawet jednak w tej cenie ten kij to doskonała oferta.

Tsurinoya Pterosauria C702M 2,13m 7-18g – Castingowa katapulta do gromienia zębatych

Chińska marka Tsurinoya, sygnująca swoje produkty również skrótowcem TSU, to jedna z firm, której produkty powinny się jednoznacznie kojarzyć ze sprzętem dobrej jakości. Oferta Tsurinoya jest dość szeroka, a sprzęt który oferuje plasować można na półkach, poczynając od produktów niskobudżetowych (nie schodząc jednak do poziomu bazarowego chłamu) do sprzętu aspirującego technologicznie i jakościowo dużo wyżej. Ten ostatni śmiało może stawać w szranki  z wyższymi seriami uznanych producentów, których cenowo bije sromotnie, oferując dużo za niewiele. Jednym z takich kijów jest wędka z serii nazwanej przez producenta (tutaj budująca napięcie pauza…….) PTEROSAURIA… Prawda, że kozacka nazwa? Zaintrygowanych nią zapraszam do lektury.

Pterosauria… To brzmi dumnie.

Nazwa Pterosauria nawiązuje do łacińskiego określenia gadów latających z czasów gdy dinozaury rządziły na naszej planecie. Można się zastanawiać jak Chińczycy wpadli na to, by tak właśnie nazwać serię wędzisk spinningowych i castingowych, ale niezależnie od tego trzeba im przyznać, że nazwa ta jest intrygująca i zdecydowanie wyróżnia się w tłumie. Kij ten zainteresował mnie w zasadzie od momentu jak tylko pojawił się w zeszłym roku w ofercie Tsurinoya, ale nie tylko swoją nazwą, ale też przeznaczeniem i specyfikacją techniczną. Kupiłem go, w zasadzie zupełnie w ciemno, bo żadne informacje na jego temat jeszcze nie zdążyły się pojawić. Bazować mogłem jedynie na informacji producenta, który jednoznacznie dedykował ten kij połowom ryb drapieżnych z gatunku Culter Alburnus, znanego u nas jako Uklej Amurski, a w języku angielskim występującemu pod nazwami Topmouth Culter lub Redfin Culter (to w rzeczywistości dwa różne ale bardzo podobne gatunki), lub krótko – Skygazer.

Okazowe Skygazer’y robią wrażenie. Na zdjęciu ryba złowiona w Chinach przez wędkarza nazywającego się Gong Lei.

Te słodkowodne ryby  w szczególnych wypadkach dorastają nawet do metra długości, a kształtem przypominają nieco Tarpona. W naszych warunkach rybą, do której trzeba by się odnosić w tych porównaniach byłby w sposób oczywisty boleń. Kije przeznaczone do łowienia tych ryb, charakteryzują się dużą sprężystością i dynamiką blanku, który zarazem musi posyłać przynęty na duże odległości i hamować zapędy wściekle walczących na płytkiej wodzie okazów. To winno zaś, wedle moich kalkulacji, uczynić z nich bardzo dobre narzędzie do połowu szczupaka i dlatego casting Pterosauria, w najmocniejszej wersji, w końcu wpadł w moje ręce.

Bardzo dumnie… 🙂

Wędka już na pierwszy rzut oka sprawia bardzo dobre wrażenie. Po wydobyciu z pokrowca,  w oczy od razu rzuca się piękny, smukły, matowy, blank o niewielkiej zbieżności, który jest na całej długości wzmocniony krzyżowym oplotem i wygląda po prostu świetnie. Zrobiono go z mat węglowych 30T wyprodukowanych przez japońskiego potentata Toray i uzbrojono w przelotki Fuji. Ringi są niewielkie a uzbrojenie wygląda bardzo dobrze.

Blank nie tylko świetnie wygląda. On również świetnie działa.

Na sucho blank sprawia wrażenie dość szybkiego, ale zarazem mającego w sobie odpowiednią do połowu szczupaków giętkość i „mięsistość”. Uchwyt multiplikatora to Fuji ECS. Dzielony chwyt wykończono pianką EVA bardzo dobrej jakości. Dolnik kija w tej wersji jest średniej długości (28cm od końca ECS’a do końcówki dolnika) i w połączeniu z dynamicznym blankiem wyraźnie sugeruje, że można się tym czymś konkretnie zamachnąć i posłać przynętę bardzo daleko.

W środku, obok Kingdom KO-II, prezentuje się Pterosauria. Dwuczęściowy dolnik jest w sam raz. Ergonomia całości bez zarzutu.

Przy tym kij jest lekki i ergonomicznie bez zarzutu – wędka waży 122g. Przy tej długości i potencjale mocy, który zdaje się posiadać (a ten wydaje się zdecydowanie przerastać katalogowe 7-18g) to bardzo dobry wynik. Pterosauria wykończona jest w duchu minimalizmu. Nie ma tu krzykliwych kolorów i ozdobników. Jest prostota, elegancki czarny mat, i nieodparte wrażenie obcowania z produktem  świetnej jakości i o dużym potencjale. Nad wodę zabierałem go, wiążąc z nim naprawdę duże nadzieje.

ECS od Fuji to dobry i wygodny uchwyt. Kij w połączeniu z lekkim, zgrabnym niskoprofilowcem tworzy świetny, lekki i poręczny zestaw.

Tsurinoya Pterosauria w użytkowaniu rzeczywiście okazuje się być świetnym kijem szczupakowym. Nim jednak przejdziemy do szczegółów, na wstępie od razu sobie powiedzmy jedno… Katalogowe 7-18g wyrzutu, należy traktować tu z dużym przymrużeniem oka. Przyznam, że do sugerowanej dolnej granicy wyrzutowej, nawet nie próbowałem się zbliżać. Dlaczego? Ano dlatego, że Pterosauria w tej wersji to zdecydowanie nie jest witka do bawienia się trzycalowym kopytkiem na trzygramowej główce.  Gdy jednak przekraczamy 15g całkowitej masy przynęty ten mocny kij, dzięki swojej świetnej elastyczności,  zaczyna nam się powoli ładować jak trzeba i robić świetną robotę. Rosnąca waga wabików długo nie robi też na nim większego wrażenia.

CW 7-18g? Dobry żart. Ten kij jest o wiele mocniejszy.

20… 30… 40… 50 gramów… a ta Tsurinoya strzela coraz większymi gumami jak katapulta i prosi o jeszcze. Wreszcie docieram do granic możliwości kija ale muszę przyznać, że chociaż spodziewałem się, że okaże się on dużo mocniejszy niż sugeruje opis na blanku, to jednak TSU zaskakuje mnie. Nie doceniłem tego sprzętu.  Ta zgrabna i lekka wędka pozwala całkiem komfortowo rzucać nawet 20cm pigshadem z 10g dociążeniem, co daje w sumie ponad 60g całkowitej masy przynęty. Teraz staje się jasne, czemu podane jako dolne CW 7g należy uznać za chińskie bajki z mchu i paproci. Po prostu, ta wersja Pterosaurii, to zdecydowanie grubszy kaliber katapulty niż sugeruje nam producent.  Blank przy rzutach ,ładuje się bardzo dobrze, a przynęty latają celnie i naprawdę daleko, zwłaszcza w kontekście tego, że omawiany kij ma 213cm długości. Operowanie rzutowe tym sprzętem uzbrojonym w jakiś zgrabny i lekki multiplikator, dostarcza wędkarzowi dużo przyjemności w najczystszej postaci.

Dobre, gęste uzbrojenie. Do jakości montażu nie można się przyczepić. Jest bardzo dobra.

Blank Pterosaurii jest też czuły. Transmisja drgań jest bardzo dobra i pozwala wędkarzowi szybko i skutecznie reagować na uderzenia drapieżników. Akcja kija to Fast, który jednak pod obciążeniem świetnie ugina się i pracuje, a zarazem zachowuje w dolniku duży zapas mocy potrzebny do zmierzenia się z okazową rybą. Charakterystyka tej wędki sprawia, że w poszukiwaniu szczupaków na płytkiej i trochę głębszej wodzie możemy skutecznie wykorzystać spory wachlarz przynęt. To bardzo dobry kij pod gumy w średnich i nieco większych rozmiarach. Doskonale obsłuży nam wahadła i większe błystki wirowe, jak też crankbaity, swimbaity czy kombinacje gumy i chatterbaita. Kij nada się też do cięższego twitcha czyli woblerów w granicach 13cm i więcej. Wędka jest poręczna, ma bardzo dobrą ergonomię i wyważenie. Jest też mocna i pewna w kwestii zacięcia czy zastopowania uciekającej w zarośla ryby, ale też doskonale tę rybę trzymająca dzięki bardzo elastycznej charakterystyce blanku. Bo może Culter Alburnus’ów u nas nią, nie połowimy, ale szczupaki powinny się mieć na baczności, bo ten kij, we wprawnych rękach to cholernie dobre narzędzie do ich połowu.

Szybki, lecz sprężysty blank, pod obciążeniem ugina się głęboko. W dolniku drzemią pokłady mocy.

Pozostała nam kwestia ceny. Kij w tej wersji kosztuje na Aliexpress standardowo około 370 złotych. Za te pieniądze otrzymamy świetny szczupakowy blank w krzyżowym oplocie, uzbrojony po całości w Fuji, pięknie wykończony, świetnie leżący w ręce i lekki. Za podobne kije, od bardziej u nas znanych, renomowanych producentów, trzeba zapłacić dużo więcej. Stosunek cena-jakość jest tutaj bardzo dobry. W tym wagomiarze i w tej cenie niełatwo znaleźć dla Pterosaurii sensowną alternatywę. Wydając pieniądze na ten kij i mając pełną świadomość tego co jest im potrzebne, doświadczeni wędkarze sprawią sobie sprzęt, którego z dużą dozą prawdopodobieństwa, nie będą chcieli zmieniać przez długi czas, na nic innego. Z drugiej strony charakterystyka pracy blanku i realne CW, czynią z tej wędki też bardzo dobry kij do nauki castingu. Zdziwione miny kolegów, którzy na pytanie – A co to za patyk? – usłyszą w odpowiedzi nazwę Tsurinoya Pterosauria, mamy zaś do tego wszystkiego niejako w gratisie. Z czystym sumieniem polecam i przyznaję, że bardzo mnie ciekawi, jak prezentowałyby się użytkowo, spinningowe wersje tej wędki. Może za czas jakiś uda mi się to sprawdzić.

Tsurinoya – Zapamiętajcie tę nazwę. Nie twierdzę, że będziecie wykrzykiwać ją w nocy, ale uczulam, że pod tą marką robi się dużo, bardzo dobrego sprzętu.

Sklepy w których kupicie Tsurinoya Pterosauria:

https://s.click.aliexpress.com/e/_AtwPFV

https://s.click.aliexpress.com/e/_9hPRHh

https://s.click.aliexpress.com/e/_AWnpcr

https://s.click.aliexpress.com/e/_Addp6T

Kingdom KO-II (KOSF-702ML) 2,13m 6-18g – Bardziej uniwersalny niż się wydaje

Firma Kingdom, mimo swojej niezbyt szerokiej oferty, jest dobrze rozpoznawalna wśród poszukiwaczy sprzętu wędkarskiego spod znaku rdzennie chińskich marek. Kije z serii Solo II, mają liczne grono fanów, oferując sensowny mix osprzętu Fuji, krzyżowego oplotu na blanku i dolnika monocoque w cenie poniżej trzystu złotych. Ale o Solo II napiszę za czas jakiś. Bohaterem testu będzie bowiem inny ciekawy kij tego producenta, z trochę tańszej serii, która pojawiła się w jego ofercie w zeszłym roku. Poznajcie zatem Kingdom KO-II! Uwierzcie mi, że warto…

Kingdom KO-II

Nasz bohater dociera do nas w grubym solidnym pokrowcu z neoprenu. Uznani producenci wędek powinni sobie uważnie obejrzeć taki pokrowiec. Może po takich oględzinach przestaliby pakować wędki wyceniane na grube setki złotych w prujące się na szwach szmatki. Po wyjęciu z pokrowca naszym oczom ukazuje się KO-II w całej okazałości. Kij na pierwszy rzut oka prezentuje się dobrze. Matowy, blank o niezbyt wielkiej zbieżności wykonano z mat węglowych 24T i 30T od Toray. Jest on na całej swojej długości wzmocniony krzyżowym oplotem, który wygląda bardzo dobrze i robi robotę. Kij na sucho wydaje się bardzo szybki i zdecydowanie mocniejszy niż sugeruje opis producenta.

Matowy blank w krzyżowym oplocie wygląda świetnie

Uzbrojony jest w Fuji FazLite na mikro ringach i ramkach typu slim. Uchwyt kołowrotka to VSS od Fuji. W połączeniu z pełną korkową rękojeścią i dolnikiem umiarkowanej długości zapewnia całkiem niezłą ergonomię. Całość jest lekka (113g) i poprawnie wyważona. Korek na chwycie jest całkiem przyzwoity, a szczegóły wykończenia estetyczne. Nie widać żadnych poważnych niedoróbek. Pewne wątpliwości natury estetycznej i użytkowej wzbudzają jedynie maleńkie przelotki osadzone na ewidentnie solidnym blanku. Nad celowością takiego uzbrojenia można się jednak zastanowić później. Czas sprawdzić delikwenta nad wodą.

Fuji FazLite

A nad wodą KO-II pokazuje na co go stać i pozytywnie zaskakuje. Po pierwsze, blank bardzo dobrze się ładuje i umożliwia skuteczne łowienie w opadzie już w okolicach dolnego CW deklarowanego przez producenta. Okolice 5-6g i smukłe trzy cale zaczynają zabawę w opad przy odpowiednio cienkiej plecionce. Kijem rzuca się celnie i na całkiem dobre dystanse. Górą ogarnia sporo więcej niż sugerowane CW. Do okolic 30g z lekkim plusem mamy pełen komfort rzutowy. Rzucałem nim też i Westin’owskim Twin Teez’em w rozmiarze 20cm na główce 10g co w sumie dawało ponad 40g wagi całości, ale kij ewidentnie już dawał znaki, że przestaje mu się to podobać.  Charakterystyka blanku czyni z niego doskonałe narzędzie do jigowania. Przynęty w opisanym zakresie można odpowiednio dynamicznie podbijać, a kij zapewnia nam świetną transmisję drgań dobrze informując wędkarza o tym co się dzieje z przynętą.

Fuji VSS. Dobry korek. Dolnik o charakterystycznym trójkątnym przekroju ma odpowiednią długość. Ergonomia całości jest OK.

Blank Kingdom KO-II, można zdecydowanie określić mianem „elektrycznego”. Brania są świetnie wyczuwalne, a te bardziej energiczne mocno podnoszą nam poziom adrenaliny. Do tego wszystkiego, pod rybą kij pokazuje swoje drugie oblicze. Blank, który początkowo wzbudza u nas wrażenie typowo sandaczowej kosy, pod ciężarem ledwo miarowego szczupaka zaczyna bardzo ładnie pracować. W przypadku trafienia większej sztuki, KO-II prezentuje piękne, głębokie ugięcie i rewelacyjnie trzyma rybę.

Blank jest bardzo szybki, ale pod obciążeniem pięknie zaczyna pracować. Zresztą proszę spojrzeć…

To nie tylko dobry kij na sandacza, ale też dobry kij szczupakowy, dedykowany pod gumy mniejszej i średniej wielkości, a także błystki wahadłowe i wirujące ogony. Radzi sobie świetnie w opadzie na większych głębokościach jak i przy płytkim łowieniu szczupaków.  Im dłużej tym kijem łowiłem, tym bardziej on mi się podobał i tym więcej jego zalet dostrzegałem. KO-II to udane połączenie mocy, szybkości i czułości, doprawione szczyptą finezji, która daje nam możliwość nie tylko skutecznego łowienia, ale i czerpania z tego dużej przyjemności.

Równo i schludnie zamontowane przelotki. Mogły by być większe…

A teraz najlepsze. Wszystko to otrzymujemy w cenie oscylującej gdzieś w okolicy 260-270 złotych. W mojej skromnej opinii, takie pieniądze, za taki blank, tak uzbrojony w markowe komponenty i tak wykończony, to bardzo dobra okazja. To też dobry przykład na to, że moduł węgla stosowany w konstrukcji wędziska nie jest czynnikiem przesądzającym o jego walorach użytkowych. Chiński producent pokazał, że z  połączenia popularnego i niedrogiego carbonu 24T i 30T, też można zrobić dobry, szybki i czuły blank.  W tej sytuacji jestem skłonny wybaczyć firmie Kingdom nawet te niepotrzebnie malutkie przelotki. W końcu to FazLite’y od Fuji, nie będę się więc dalej czepiał. Kij jednoznacznie polecam. Za taką kasę to świetna wędka.

Producent chwali się już trzydziestoletnią tradycją marki.

Sprawdzone sklepy w których kupicie Kingdom KO-II:

https://s.click.aliexpress.com/e/_AOS5pY

https://s.click.aliexpress.com/e/_DBcgyTL

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Mikado Inazuma Pro Zander 1.98m do 22g, 1 sec. – Powrót królowej

Było tylko kwestią czasu kiedy nowa Inazuma trafi w moje ręce. Po sprzedaniu egzemplarza z serii Flash, nie mogłem się oprzeć i dość szybko w jego miejsce nabyłem wędkę z serii Pro. Zdecydowałem się na kij o tym samym CW, ale krótszy i w jednoskładzie. Zdążyłem już dobrze poznać ten kij i porównać go do poprzednika. Ciekawych mojej opinii na temat nowej Inazumy zapraszam do lektury.

Mikado Inazuma Pro Zander

Przesiadając się ze starej Inazumy na nową, w pierwszej chwili ma się wrażenie jakbyśmy zakładali na nogi świetnie nam znane i lubiane, wygodne kapcie. Wszystko to co było dobre w starej Inazumie jest tutaj równie dobre. Po chwili zaczynamy zauważać jednak drobne różnice, które sprawiają, że dochodzimy do wniosku iż lifting tej serii miał sens, a wprowadzone zmiany są nie tylko natury estetycznej. Przeanalizujmy je krok po kroku.

Inazuma oznacza po japońsku błyskawicę – nowy kij jest równie szybki jak egzemplarze ze starej serii

Po pierwsze wygląd… Inazuma Pro Zander wygląda bardzo dobrze. Matowy blank, prosty, surowy design, stonowane, minimalistyczne ozdobniki. Kij może się podobać. Jakość użytych materiałów jest dobra. W oczy nie rzucają się żadne niedoróbki. Biorąc pod uwagę półkę cenową na której ulokowany jest ten kij, trudno znaleźć  coś do czego można by się przyczepić. Wygląd co prawda wiąże się z pojęciem gustów, które bywają różne, ale nie zmienia to faktu, że kij robi na nas wrażenie produktu dobrej jakości.

Gdyby ktoś na początku nie zauważył, producent zadbał by jednak dotarło do niego, że obcuje z następną generacją produktu.

Po drugie uzbrojenie… Inazuma Pro Zander jest lepiej uzbrojona niż poprzedniczka. Uchwyt SKSS od Fuji został zastąpiony TVS’em tegoż samego producenta. W połączeniu z odpowiedniej średnicy piankami foregripa uchwyt ten sprawuje się lepiej. Zapewnia pewny chwyt i kontakt dłoni z blankiem, a w dłuższym użytkowaniu, zwłaszcza przy cięższych przynętach, nie jest uciążliwy dla dłoni wędkarza. Ta zmiana eliminuje największą moim zdaniem bolączkę Inazumy Flash Zander.

TVS od Fuji. Krok w zdecydowanie dobrym kierunku.

Zmiana dotychczasowych przelotek na ringi chińskiej, ale zbierającej dobre recenzje, firmy Seaguide, to również zmiana na lepsze. Ringi z jednej strony mają większe średnice co ułatwia nam robotę w czasie przymrozków. Z drugiej strony są wyraźnie smuklejsze co na pewno wpłynęło na zmniejszenie masy uzbrojenia. Seaguide to rozwiązanie ciągle budżetowe, ale bez wątpienia krok w stronę wyższej jakości. Przelotki rozmieszczono na kiju równo i sensownie, a sam montaż jest staranny i bez niedoróbek w postaci nadmiaru lakieru czy jego nadlewek.

Seaguide. Może to nie światowy top, ale są lepsze niż u poprzedniczki.

Po trzecie Inazuma Pro w boju… Blank Inazumy Pro Zander w wersji 1.98m do 22g w jednoskładzie ma wszystkie zalety poprzednika. Jest bardzo szybki i bardzo czuły. Pod obciążeniem pracuje jednak równie dobrze i świetnie amortyzuje wygibasy walczącej ryby. To mocna wędka najlepiej działająca w zakresie od 7g plus trzy cale do okolic 40g całkowitej masy wyrzucanej przynęty. Naturalnym żywiołem tego kija będzie oczywiście łowienie na wszelkiej maści przynęty gumowe i technika opadu, ale kij ten, z racji swojej mniejszej długości niż opisywana przeze mnie Inazuma Flash Zander, jest też świetnym narzędziem do twitchingu czy jerkowania. Sprzyja temu też odpowiednia długość dolnika i dobre wyważenie kija – bez wątpienia lepsze niż w przypadku poprzedniego, opisywanego przeze mnie modelu.

Przelotki rozmieszczono dobrze i tak też zamontowano. Duża średnica ringów ułatwia nam robotę w czasie przymrozków.

Nowa Inazuma w tej wersji to kij jeszcze bardziej uniwersalny i wygodniejszy niż poprzedniczka. Umożliwia nam dalekie i precyzyjne rzuty. Pozwala skutecznie prowadzić i animować szeroki wachlarz przynęt. Dobrze przekazuje dłoni wędkarza informacje o tym co się w danym momencie z przynętą dzieje i pozwala skwitować każde branie pewnym, szybkim zacięciem. Po tym zaś umożliwia nam skuteczny hol tak sandaczy jak i szczupaków. W cenie ciut poniżej 300 złotych ten kij to bardzo dobra oferta.

Szybki blank, pod obciążeniem zaczyna pięknie pracować, a zarazem pokazuje mocny kręgosłup

W światku wędkarskim pojawienie się nowej generacji danej serii wędek budzi często kontrowersje i obawy. Częstokroć słychać narzekania na „nowe”, które „staremu” nie dorównuje, a na giełdach ciągle trafiają się egzemplarze ze „starych, dobrych serii”. W przypadku nowej Inazumy nie ma się czego bać. Bardzo dobry blank dostał lepsze, nowocześniejsze przelotki i wygodniejszy uchwyt. Stracił trochę na masie i zyskał lepsze wyważenie. Stara królowa ma godną następczynię. Spece z Mikado zrobili dobrą robotę.

Inazuma Pro Zander – Przykład udanego faceliftingu. Po kupnie nowej, natychmiast przestałem tęsknić za starą. Tym razem „Nowe” oznacza też „Lepsze”.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Cormoran RayCor-X Spin&Jig MH 6,6 (1,98m 15-55g) – Pozytywne zaskoczenie na grubo

Niemiecka marka Cormoran, części pamiętających ją z dawniejszych lat wędkarzy, kojarzy się z niedrogim lecz czasami całkiem przyzwoitym sprzętem wędkarskim. Współczesny Cormoran również celuje w budżetowy segment rynku i nie przejawia najmniejszych ambicji do wkraczania w rejony kojarzone ze słowami „Prestiż” czy „Premium”. Tak jak bywało to w latach 90’ych, tak i teraz, specom z „reaktywowanego” Cormorana zdarza się wypuścić na rynek sprzęt tani i zarazem zaskakująco przyjemny i skuteczny w użytkowaniu. Seria wędek RayCor-X jest tego dobrym przykładem.

RayCor-X… Gruby kaliber od Cormorana

Zacznijmy od pieniędzy. Omawiany kij można kupić za okolice 180 złotych. W promocjach widziałem go i po 160. RayCor-X to wędka tania, a w zasadzie bardzo tania. Jednocześnie w katalogu Cormorana jest to seria pozycjonowana wysoko. Wysoko oczywiście jak na ofertę Cormorana. Czy za te pieniądze można kupić mocny kij szczupakowy, który obsłuży nam Jerki i większe gumy, i nie będzie przy okazji uzbrojony w badziewie a do tego słabo i niechlujnie, ciężki jak kłoda i tak też wyważony, a na deser sztywny jak drąg i głuchy jak pień? Okazuje się że można…

Kij obsługuje sporo cięższe przynęty niż katalogowe 55g

Cormoran RayCor-X Spin&Jig MH 6,6 mierzy 198cm i katalogowo dysponuje CW na poziomie 15-55g. Przy tym wszystkim kij waży jedynie 120g. Wędka dociera do nas w pokrowcu szytym z jakiejś taniej, czarnej szmatki co początkowo nie nastraja nas optymistycznie. Gdy wyciągniemy już jednak z tego pokutnego wora sam kij, nasze nastawienie zaczyna się szybko zmieniać. Tani Cormoran wygląda zaskakująco dobrze. Matowy, czarny blank sugeruje swoją grubością konkretną moc, niemniej nie wygląda zbyt topornie. Wędka jest lekka, dobrze wyważona, zgrabna i ozdobiona minimalistycznie lecz ze smakiem. Nie ma krzykliwych, jarmarcznych ozdóbek. Napisy naniesione są estetycznie, a szczegóły wyglądają przyjemnie dla oka. Pianka na chwytach jest przyzwoitej jakości. Zakończenie dolnika z pianki i korkogumy też wygląda dobrze.

Proste, funkcjonalne zakończenie dolnika…

Kij uzbrojony jest niewielkimi ringami w smukłych oprawach nawiązujących kształtem do KR Concept od Fuji. Samo uzbrojenie wzbudza pewne wątpliwości. O ile sama jakość przelotek wydaje się zadowalająca, to przy kiju przeznaczonym do obsługi większych wyrzutów, a co za tym idzie, często i większych kołowrotków, bardziej celowe wydało by się zastosowanie też większych przelotek i inne ich rozmieszczenie.

Przelotki są małe. W mojej opinii zbyt małe do tego kija. Odczujemy to najbardziej łowiąc w czasie przymrozków.

Większa średnica ringów ułatwiłaby też wędkarzowi połowy w czasie przymrozków, czyli właśnie wtedy gdy sięgamy po większe i cięższe przynęty. Niemniej trzeba przyznać, że przelotki w moim egzemplarzu były zamontowane równo, a ilość lakieru na omotkach nie wołała o pomstę do nieba. Moje wątpliwości wzbudził również na samym początku uchwyt kołowrotka, nawiązujący kształtem do SKSS od Fuji. Skeleton, w dodatku bez insertu, przy kiju do machania grubym kalibrem? Chyba coś się komuś pomyliło… Z bagażem obaw i wątpliwości przystąpiłem do testowania kija w praktyce. Im dłużej to trwało, tym bardziej tani Cormoran mnie zaskakiwał. I to w mocno pozytywnym znaczeniu tego słowa. Ale po kolei…

Lakieru przydużo, ale ogólnie nie jest źle

Po pierwsze kij bez wątpienia ma duży zapas mocy. Sześćdziesięciogramowe Jerki czy gumy nie robią na nim najmniejszego wrażenia. Kij ładuje się kapitalnie i strzela nimi jak z armaty, a potem woła o więcej. Po przykręceniu do niego mocnego, zwartego młynka w rozmiarze 3000 leży w ręce doskonale. Uzbrojenie nie przeszkadza w osiąganiu całkiem dobrych odległości rzutowych. Dolnik jest w sam raz. Pozwala wygodnie rzucać, prowadzić przynęty (tak jerki jak i gumy) i holować duże ryby. Klon SKSS w połączeniu z grubszym foregripem, okazuje się zaskakująco wygodny. Zdarzało mi się cały dzień machać tylko i wyłącznie tym kijem i moja dłoń nie odbierała tego jako przykrego doświadczenia. Do tego, chwyt ten, raz dobrze dokręcony, trzyma kołowrotek pewnie i nie przejawia tendencji do luzowania się.

Klon SKSS’a w połączeniu z masywną pianką foregripa okazuje się zaskakująco wygodny.

Blank jest szybki i mocny, ale pod rybą zachowuje się również całkiem dobrze. Gnie się odpowiednio i całkiem nieźle amortyzuje wygibasy rozwścieczonych szczupaków, oczywiście jak na kij o takiej mocy blanku. Przy tym kij ten wcale nie jest głuchy. Transmisja drgań, którą zapewnia nam RayCor-X jest zaskakująco dobra. Uderzenie ryby potrafi zdrowo kopnąć nas prądem i podnieść poziom adrenaliny we krwi. Dołem kij zaczyna dobrze działać w okolicach 20g. Górne CW na poziomie 55g należy potraktować z przymrużeniem oka. Ten kij można spokojnie przeciążać.  Im dłużej tym kijem łowiłem tym bardziej on mi się podobał. To dobra opcja na grube pajki, z którymi zabawę zaczynamy od piętnastocentymetrowych gum, a potem przechodzimy na grubiej. W mojej opinii nie przestraszy się też sporego suma, a nada się też dobrze i do ciężkiego łowienia sandaczy.

Kij dobrze pracuje pod rybą. Jest szybki i mocny ale zarazem nie jest to toporna sztywna pała. Do tego Cormoran jest zaskakująco czuły.

Powiem tak… Jak za te pieniądze, to poza zbyt małymi przelotkami, utrudniającymi nam mocno życie przy minusowych temperaturach i pokrowcem rodem z XIX-o wiecznej kurpiowskiej chaty, ciężko się tutaj do czegoś przyczepić. Cormoran RayCor-X to dobre rozwiązanie jako główny kij „na grubo” dla miłośników budżetowych rozwiązań, jak też jako kij zapasowy dla posiadaczy droższych i bardziej wyrafinowanych sprzętów. Sprawdzi się również jako rezerwa dla miłośników castingu w lodowato zimne i wietrzne dni gdy na samą myśl o obsłudze lodowatego multiplikatora mokrymi dłońmi, odechciewa nam się iść na ryby. U mnie ten kij został na dłużej. Oferuje dużo za niewiele. Przy tej cenie, w zasadzie nie opłaca się go odsprzedawać. Nawet jeżeli zostanie użyty tylko kilka razy w roku, niech sobie stoi w szafie i czeka na tę chwilę. Jeść przecież nie woła…

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Jaxon Symbian HX Supra Spin 2,26m 1-9g – Świetny Ajing dla ubogich

Jaxon’owską serię Symbian HX Supra Spin przedstawiłem już, pisząc o modelu 3-15g. Czas na moją ulubioną wędkę z tej rodziny czyli model 2,26m 1-9g. Wędkę, która jest ze mną niezmiennie od kilku lat i którą łowienie dostarcza mi niezmiennie wielkiej przyjemności. Kapitalna uniwersalność tego kija sprawia, że w przypadku gdy ilość możliwych do zabrania ze sobą wędek jest mocno ograniczona, niepozorny Jaxon regularnie znajduje miejsce w moim wędkarskim bagażu.

Supra Spin wygląda skromnie i niepozornie. Uważajcie. Pod tą maską kryje się niezły zawodnik.

Symbian w wersji 1-9g technicznie jest kijem bardzo podobnym do swego starszego brata. Tak jak i on jest tubularem, zrobionym na blanku opartym o węgiel o modułach 30T i 36T. Kij jest identycznie uzbrojony. Przelotki są dobrej jakości, choć to nie Fuji i są dobrze rozmieszczone i zamontowane. Uchwyt to klon SKSS bez insertu. Dolnik wykończono minimalistycznie pianką EVA, która jest dobrej jakości.  Całość jest skromna, poręczna, lekka (93g) i działa jak na wędkę za nieco ponad 200 złotych po prostu rewelacyjnie.

1-9g? Kij może trochę więcej. Jest mocniejszy niż wygląda.

Blank tej wędki ma akcję typu Fast. Można dodać, że z tych ciut wolniejszych fastów, ale na pewno jeszcze nie medium-fast.  Część szczytowa jest wrażliwa i kij dość chętnie pod obciążeniem gnie się mniej więcej do 1/3 swojej długości. Kolejne fazy płynnego ugięcia ujrzymy wraz z wyraźnym wzrostem masy holowanej ryby. Już na pierwszy rzut oka można ocenić, że Supra Spin to nie byle okoniowa witka, gnącą się pod palczakiem aż do dolnika. Kij ma silny kręgosłup i nie boi się dużych przyłowów, a zarazem jest dość w szczycie spolegliwy i elastyczny by zbyt często nie gubić drobniejszych okoni.

Klon SKSS bez insertu. Dolnik jest dość długi.

Charakterystyka tego blanku jest naprawdę świetna. To bardzo zacny mix czułości, szybkości i elastyczności. Z jednej strony pozwala bez pudła wcinać mniejsze sandacze i dostatecznie dynamicznie podbijać trzycalową gumę na sześcio-siedmiogramowej główce, z drugiej jest kapitalny do łowienia w toni na niewielkie cykady, wahadełka, wirówki czy twitchingowe woblery. Wreszcie rewelacyjnie sprawdza się przy drop shot’cie i bocznym troku. Dołem kij pracuje już od okolic 2-3g. Górą można go lekko przeciążać.  Rewelacyjnie łowi się nim tak w nurcie jak i na wodzie stojącej. Kij, który w jeziorze czy kanale umożliwia świetną zabawę z okoniami czy niewielkimi sandaczami łowionymi na lekko, za chwilę okazuje się doskonałą kosą na rzeczne klenie i jazie. Precyzyjnie i daleko katapultuje kleniowo-jaziowe robactwo, nie przeszkadza tym rybom w zasysaniu łakoci i pewnie trzyma je w trakcie holu. Blanki tego typu często są oznaczane przez innych producentów określeniem Ajing i służą do ultralekkich połowów w morzu.

Uzbrojenie zdecydowanie daje radę, choć to nie Fuji.

W warunkach naszego śródlądzia taka wędka to bardzo udany uniwersał do lekkich połowów, pozwalający skutecznie łowić bardzo szerokim arsenałem przynęt.  Jaxona z innymi Ajingami łączy również często występujący u nich relatywnie długi dolnik. Dolnik ten, jakby nie wpływał korzystnie na wyważenie kija, w przypadku niektórych okoniowych zastosowań jest nieco zbyt długi, co można potraktować jako niewielki minus tej wędki.

Wrażliwa szczytówka z jednej, silny kręgosłup z drugiej strony. Ten kij jest czuły, ale nie boi się sporych przyłowów.

Jako kolejne minusy możemy uznać brak insertu w klonie SKSS’a i niedoróbkę techniczną, która wyszła w moim egzemplarzu. Dość szybko, pomiędzy materiałem uchwytu, a pianką EVA pojawiła się u mnie szpara. Co ciekawe od paru lat, nie ma ona tendencji do powiększania się. Wygląda, że elementy zostały ze sobą źle spasowane i na skutek naprężeń klej się poddał i puścił w tym miejscu. Gdy naprężenia zniknęły reszta się trzyma. W związku z tym, że nie przeszkadzało mi to w żaden sposób w łowieniu, machnąłem ostatecznie na to ręką. Nie wygląda to na wadę typową serii, która ogólnie wykonana jest przecież całkiem porządnie, niemniej fakt odnotować trzeba.

Wada mojego egzemplarza. Szpara pojawiła się szybko i od paru lat wygląda tak samo. Nie chciało mi się tego reklamować. Nie przeszkadza, a kij robi świetną robotę, niemniej miło by było, gdyby się takie rzeczy Jaxon’owi nie przydarzały.

Mimo tych minusów, Jaxon Symbian HX Supra Spin oceniam jako kij wyjątkowo udany. To narzędzie które umożliwia łowić bardzo skutecznie i dostarcza przy tym dużo przyjemności łowcy. Kij, był przez dłuższy czas użytkowany przeze mnie bardzo intensywnie i wiele przeżył, i poza felerną szparą na uchwycie, wciąż ma się świetnie. W cenie, w której jest oferowany na rynku, to naprawdę dobry zakup.

Kuying Battle Song BSS652ML 1,95m 5-18g – Nowy, ostry zawodnik w oktagonie

Battle Song w całej okazałości

Chińska marka Kuying, która coraz śmielej ze swoimi wędziskami wkracza na rynki europejskie i amerykańskie, wypuściła w tym roku na rynek nową serię spinningów i castingów. Seria ta skrywa się pod bardzo chińską, poetycką nazwą Battle Song (Pieśń Bitewna) i plasuje się w ofercie Kuyinga gdzieś w środku pomiędzy tańszą serią Rainforest, a topową serią Conqueror. Standardowa cena Battle Song’ów oscyluje w okolicach 350 złotych. Czy warto wydać na chińską szpadę takie pieniądze? Zapraszam do lektury.

Marka Kuying coraz powszechniej kojarzona jest z dobrymi produktami – ten kij to zdecydowanie jeden z nich

Pierwsze wrażenie bywa istotne. W przypadku nowej serii Kuyinga jest ono bardzo dobre. Kij który tutaj przedstawię to Battle Song w wersji spinningowej oznaczony BSS 652 ML. Ma on 1,95m długości i waży 102g. Producent  określił optymalny wyrzut tego kija na zakres 5-18g. Nowy Kuying wykończony jest bardzo dobrze. Blank w słońcu mieni się odcieniami ciemnego turkusu. Wygląda to świetnie i nietuzinkowo. Z tym komponują się czarne omotki, elegancki korkowy chwyt i srebrne napisy. Wykończenie jest bardzo dobre.

Nietuzinkowy kolor, klasowe komponenty, świetne wykonanie…

Przelotki to Fazlite’y od Fuji w ilości siedmiu sztuk i zamontowane są równo. Nie ma śladu nadlewek lakieru, tak powszechnych w tańszych nieco Tetonach. Podobnie jak w Tetonach nie zawadziłaby jedna przelotka więcej. Uchwyt to VSS Fuji. Korek dolnika wygląda nieźle. Całość może się bardzo podobać.

Dobre uzbrojenie

Po wzięciu Battle Song’a do ręki poziom pozytywnych odczuć wzrasta. Kij jest lekki jak piórko, świetnie wyważony i genialnie leży w ręce. Blank przy wstępnych oględzinach ocenić można jako bardzo szybki, jadowicie cięty i ze sporym zapasem mocy. Szczerze? Dawno tak bardzo nie mogłem się doczekać testów nad wodą.

VSS od Fuji – tu nie ma prawa nic się luzować. Chwyt leży w ręce genialnie.

Kij nad wodą nie zawiódł moich nadziei. Blank ładuje się od okolic siedmiu gramów i miota przynęty celnie i bardzo daleko. W okolicach trzydziestu gramów dochodzimy do granic komfortu rzutowego. Niemniej zapas mocy w blanku pozwalał mi nie tylko na w miarę pewne rzucanie tak dużym woblerem twitchingowym jak trzydziestogramowa Kanata, ale też na odpowiednio dynamiczne jej prowadzenie. W tym ostatnim pomaga niezbyt długi, poręczny dolnik. Kij okazuje się genialnym narzędziem do szczupakowego twitchingu, ale równie świetnie sprawdzi się w roli przeznaczonej do opadu sandaczówki. Pięć gramów plus smukłe trzy cale już pozwalają na skuteczne łowienie tą techniką. Nie ma też problemu z dynamicznym podbijaniem czterocalowej gumy na dwudziestogramowej główce. Dla tej wersji Battle Song’a to bułka z masłem.

Wykończenie zgrabnego, nie za długiego dolnika. Kijem tym ogólnie operuje się z czystą przyjemnością. Lekkość, wyważenie i poręczność są świetne.

Kij jest nie tylko bardzo szybki, ale i czuły. Transmisja drgań jest świetna. Perfekcyjnie wcina ryby i dobrze je trzyma. A wszystko to, tu się powtarzam z rozmysłem, przy masie kija 102 gramy i doskonałej ergonomii. Battle Song to jeden z takich kijów, których po wzięciu do ręki, nie chcemy z tej ręki wypuścić. Operując nim, mamy wrażenie obcowania ze sprzętem, który kosztuje ze dwa razy tyle, albo i lepiej. To po prostu świetna wędka. Łowienie nią to czysta przyjemność.

Blank jest bardzo szybki. Sprawdzi się przy sandaczowaniu. Pod większym obciążeniem gnie się płynnie, ale i pokazuje silny kręgosłup. Bez obaw. W mojej opinii jest dostatecznie elastyczny do szczupakowego twitchingu i ogólnie do tematu „szczupak na lekko-średnio”

Podsumowując. W tłumie ostrych zawodników spinningowego MMA pojawia się nowa twarz. Kuying Battle Song ma wszelkie predyspozycje by ostro namieszać w swojej kategorii cenowej. Ten twardziel jest bardzo szybki i szybkość ta połączona z odpowiednią czułością i elastycznością pozwalają bez pudła wcinać i holować waleczne drapieżniki. W rękach doświadczonego spinningisty, będzie to bardzo niebezpieczna i finezyjna broń. Ten kij na pewno zostanie u mnie na dłużej. Projektując ją i wypuszczając na rynek, Kuying zrobił kawał dobrej roboty.

Sprawdzone sklepy gdzie kupicie Kuying Battle Song:

https://s.click.aliexpress.com/e/_dYSOLdN

https://s.click.aliexpress.com/e/_dWumGyX

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kuying Teton TTS-642UL 1,92m 1-4g – Chiński celebryta

Jeśli ktoś interesuje się współczesnym sprzętem spinningowym w stopniu chociaż ciut większym niż ci, którzy kupią to co pan w wędkarskim wciśnie do łapy i powie – Bierz pan, to jest zajebiste. – to nie wyobrażam sobie, że nie spotkali się z nazwą Kuying Teton.

Niewielka rzeka. Dobre miejsce na zabawy z Tetonem.

Te kije produkowane przez chińską markę Kuying zyskały sobie renomę niedrogich, świetnie wykonanych i dobrze uzbrojonych wędek do spinningu i castingu w zakresie wyrzutowym od XUL przez UL do L (czyli od super ultra lekkich do lekkich). W zależności od wersji Tetony mają CW od 1-3g przez 1-4g do 2-10g w wersji najmocniejszej. Blanki wszystkich wersji zrobione są z wysokomodułowego  carbonu 46T od japońskiego potentata jakim jest Toray.

Kuying Teton TTS-642UL – domeną całej serii jest łowienie na lekko

Kije po całości zbrojone są w Fuji. Tak przelotki jak i uchwyty kołowrotków. W większości modeli spinningowych za uchwyt robi SKSS. W Tetonie TTS-642UL, który jest bohaterem tego testu, Chińczycy zamontowali TVS’a – dlatego go kupiłem.

Fuji TVS – jeden z moich ulubionych uchwytów kołowrotka

Przelotek na blanku jest tylko siedem. W UL’ach z tej półki i w tej długości można by się spodziewać jednej więcej. Kuying jednak tak w tym, jak i w innych modelach swoich wędek, z przelotkami obchodzi się dość oszczędnie. Czy w spinningach czy w castach daje ich mniej niż konkurencja.

Siedem, równo zamontowanych przelotek Fuji. Konkurencja w tej półce daje zwykle jedną więcej, przy tej długości wędki.

Na pierwszy rzut oka, ten Teton się po prostu podoba. Smukły, delikatny, szorstki w dotyku przez wyraźnie wyczuwalne pod palcami uzwojenie carbonu blank, mieni się przy chwycie odcieniami ciemnej, głębokiej czerwieni. Pewien minimalizm w wykończeniu tego kija ujmuje. Wędka jest po prostu ładna i wysmakowana w formie.

Blank w dolnej części mieni się odcieniami głębokiej czerwieni, ciesząc oko

Przy bliższych oględzinach wychodzą pewne niedoróby. Przelotki co prawda wklejone są równo, niemniej ilość lakieru na omotkach to miejscami gruba przesada. Miałem w ręku trzy egzemplarze tego kija i w każdym było tak samo, więc ultra esteci wędkarscy mogą sobie w tym miejscu raczej darować dalszą lekturę i zająć się czymś innym. Ci, których interesują parametry użytkowe kija, proszeni są o dalszą uwagę. Kij w tej wersji jest lekki jak piórko (65g), a jego ergonomii nic nie można zarzucić. Po prostu bajka.

Ilość lakieru na niektórych omotkach jest zdecydowanie za duża. W tej cenie nie powinno to tak wyglądać.

Jak tym się łowi i do czego to się nadaje? Blank to delikatny medium-fast, przepięknie gnący się pod obciążeniem w parabolę i mający dość mocy w dolniku, by poradzić sobie z całkiem sporymi przyłowami.  Kija używałem z przynętami o wadze od 1,5 do 6g. Kij w tym zakresie pracował bez zastrzeżeń. Blank ładował się doskonale i miotał półtoragramowe wabiki na  bardziej niż zadowalające odległości. Kij jest jak na parabolika zadowalająco czuły i pięknie trzyma ryby. Podsumowując, to całkiem dobry  kij w typie Trout – w naszych warunkach jego żywiołem będzie łowienie okoni w toni wodnej na jaskółki, nieduże wirówki czy cykadki, lub najmniejsze woblerki typu twitch. Używany w ten sposób pozwala łowić skutecznie i z dużą dozą przyjemności. Porównując go do dwóch innych wędek z tego segmentu, ale z naszego rynku, to Teton jest ciut szybszy niż mikadowskie Katsudo Slim do 7g, ale wolniejszy niż Mistrall Lexus Ultra Spin 0,5-6g. Z tej trójki wydaje się być najbardziej finezyjny, co nie zmienia faktu, że i Katsudo, i Lexus to również świetne kije za nieduże pieniądze. Różnice tkwią w szczegółach, ale to temat na inny czas.

Medium-Fast, już pod niewielkim obciążeniem zaczyna pięknie pracować. Niemniej zapas mocy w dolniku nie pozostawi nas bezbronnymi w zmaganiach z potencjalnym przyłowem.

Czy chiński celebryta, do którego wzdycha tak wielu wędkarzy zasługuje na te wszystkie ochy i achy? Moim zdaniem to dobry i ciekawy kij, ale nie ma co popadać w przesadę. Cena tego kija oscyluje ostatnio w okolicach 290-300 złotych. Dostajemy za to świetny blank uzbrojony w Fuji. Uzbrojenie to mogłoby być w tej cenie jednak bardziej staranne, a dodatkowa przelotka na blanku by nie zawadziła. Na naszym rynku możemy ciut taniej kupić użytkowo zbliżone kije. Może nie będą uzbrojone w Fuji, ale za to będą miały gwarancję na miejscu. Warte to przemyślenia w delikatnych UL’ach, których żywot bywa kruchy. Na rynku chińskim, Teton ma również silną konkurencję, która u nas jeszcze nie jest tak popularna, a którą wkrótce Wam opiszę. Też świetne blanki i też na Fuji – a trochę taniej i lepiej jeśli idzie o wykończenie.  

Charakterystyczne dla serii Teton wykończenie dolnika wielokolorowym korkiem, w modelu TTS-642UL, ma formę minimalistyczną.

Jak dla mnie, jak się komuś ten kij podoba i Fuji potrzebne do szczęścia, to można Kuyinga brać i czerpać przyjemność z łowienia tym całkiem wdzięcznym kijem. Zwłaszcza gdy szukamy wędki z opcją VSS lub TVS, bo Kuying ma obie w ofercie.  Niemniej w przedziale między 200 a 300 złotych, jest na rynku jeszcze paru świetnych zawodników, którzy użytkowo wcale od niego mocno nie odstają. Reszta – rzecz gustu.

Sprawdzone sklepy gdzie można kupić Tetona:

https://s.click.aliexpress.com/e/_d7CPe7D

https://s.click.aliexpress.com/e/_dZSUw1N

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Jaxon Symbian HX Supra Spin 2,25m 3-15g – Najlepsza seria Jaxona ostatnich lat

Jaxon Symbian HX Supra Spin 3-15g do niedawna topowy. Teraz pojawiła się Altezza…

Wielu wędkarzy ma swoje ulubione firmy wędkarskie i takie, na widok loga których, spluwają z pogardą. Jaxon to dystrybutor, który ma chyba jedną z największych grup antyfanów i hejterów w odmętach wędkarskiego internetu. Ja uprzedzeń nie mam i wiem, że w ofercie każdej firmy można znaleźć padło jakich mało, jak i prawdziwe skarby. Dlatego śmieszą mnie komentarze „forumowych mędrców wędkarskich”, którzy piszą najpierw, że sprzęt jednej firmy to ostatnie badziewie, a za chwilę polecają jakieś barachło innego dystrybutora. Przedstawię Wam kij, który powinien zmienić podejście wielu do wyrobów Jaxona. Za okolice 260 złotych, dostaniecie u nich świetny, cholernie uniwersalny kij. Szybki, czuły, bardzo lekki, mający zapas mocy w dolniku i nieliczne wady. Bo Supra Spin to naprawdę dobre wędki za niewielkie pieniądze.

Klon SKSS. Insertu brak.

Symbian HX Supra Spin 2,25m 3-15g to wędka o minimalistycznym designie. Smukły blank w czarnym kolorze ma niewiele zdobień. Minimalistycznie wygląda również chwyt – kopia SKSS’a bez insertu. Blank Jaxona swym lekkim uzbrojeniem i stopniem zbieżności, sugeruje szybkiego, lekkiego zawodnika z mocnym kręgosłupem i takim też jest w istocie. Kij jest szybki, jadowicie cięty, ale nie jest w żadnym wypadku zbyt sztywny. Dołem miota od okolic 4g. Górą możemy go obciążać przynętami sięgającymi 25g wagi. Kij jest bardzo lekki (95g), nienajgorzej wyważony, brak mu w mojej opinii jednak insertu w chwycie. Pozbawiony go klon SKSS, potrafi po dłuższym łowieniu przynętami z górnego zakresu realnego CW kija, dać się we znaki dłoni wędkarza. Ogólnie użyte podzespoły oceniam na przyzwoitej jakości. Dobrze robią swoją robotę. Niedoróbek poważnych nie stwierdziłem. Gdzieniegdzie ilość lakieru na omotkach mogłaby być mniejsza.

Przelotki są OK…

Materiał blanku wg producenta to carbon 30T i 36T. Charakterystyka tego blanku może naprawdę przypaść do gustu. Ogarnie łowienie gumami w opadzie, drop shot’a, cykady, wirówki czy finezyjne bujanie się wahadełkiem. Damy tym radę i potwitchować. Jeden kij – sporo możliwości.

Przelotki zamontowano równiutko. Szkoda, że nie Fuji. Te można znaleźć na Altezza’ch, ale to zupełnie inne blanki…

Szybki blank ma ciętą, elastyczną i wrażliwą szczytówkę, ale trzeba niemałej rybki by wykorzystać potencjał drzemiący w dolniku tej wędki. Kij może się na pozór wydawać delikatny, ale jeśli sami nie zafundujemy mu jakiejś traumy pourazowej, nie powinien zawieść. To naprawdę dobre blanki. Świetnie sprawdzą się tak przy szczupaku jak i sandaczu na lekko. Przez jakiś czas kij ten służył mi też jako rzeczny uniwersał. Łowiłem nim klenie i bolenie w nurcie. Wywiązywał się z tych zadań całkiem nieźle. Tam oczywiście, gdzie wystarczała jego długość.

Fast gnie się ładnie pod obciążeniem. Ilość mocy w dolniku jest duża.

Nie bójcie się tej serii Jaxon’a. Za okolice 260 złotych dostaniecie kawał nowoczesnej, dobrze uzbrojonej wędki, która nieraz Was pozytywnie zaskoczy. Miałem okazję porównywać tego Jaxona na łowisku z damowskim Microflexem o tej samej kategorii CW. Uwierzcie mi, że niepozorny, tańszy Jaxon nie dał popularnemu i lubianemu u nas Microflexowi, żadnych szans. Pod względem czułości i pracy blanku wciągnął DAM’a nosem. Mimo, że niedawno sprzedałem tę wędkę, ciągle uważam ją za świetną i, uwierzcie, mocno musiałem walczyć ze sobą by nie zostawić jej sobie w arsenale do odwołania. Tak się zresztą stało z jej młodszym bratem czyli Symbianem Supra Spin w wersji 2,26m 1-9g. Myślałem czy by też go nie sprzedać, ale ostatecznie zadecydowałem, że kij ten będzie miał u mnie dożywocie. To już jednak temat na zupełnie nową historię.

Maximum kija w minimalnej formie i niedużych pieniądzach. Supra Spin wart jest każdej wydanej na niego złotówki.

Mikado Specialized Swimbait Cast 1,98m 7-24g – Dla tych którzy chcieliby zakochać się w castingu ale się boją

Tak wygląda to w materiałach producenta…

Seria Specialized od Mikado znika powoli z rynku. Niektóre modele są już niedostępne. Inne jeszcze jednak można kupić bez problemu. Jednym z nich jest Swimbait Cast, jednoskład występujący w dwóch długościach: 1,83m i 1,98m. Wędkę w dłuższej wersji kupiłem szukając kija, który obsłużyłby mi przynęty od 12g do 35-40g. Od razu założyłem, że Mikado tradycyjnie będzie niedoszacowane, więc spodziewałem się, że ten model ogarnie mi to idealnie. Myliłem się. Nie doceniłem Mikado. Jak bym nie próbował, kij za cholerę nie chciał pracować w dolnym zakresie wyrzutowym, budząc we mnie coraz większą frustrację. Podsumowując – kij na samym wstępie wkurzył mnie niemiłosiernie.

Na początku wkurzył. Potem było już tylko lepiej. Uchwyt Fuji z dwiema nakrętkami. Nakrętka dociskowa i kontra – to nie ma prawa się luzować.

Potem jednak, gdy powiesiłem na nim już wszelkie możliwe psy, poszedłem po rozum do głowy i zacząłem go testować nie pod kątem tego co mi pasuje, a pod kątem tego, co pasuje jemu. Gdy do tego doszedłem, zakochałem się w tym patyku. Za niecałe 200 złotych, które trzeba wyłożyć za ten kij, dostaniecie lekki, poręczny, świetnie wyważony, przyzwoicie uzbrojony sprzęt, który z wdziękiem i bez wysiłku miotnie i poprowadzi dowolne przynęty w zakresie wagowym od okolic 20g do tych przekraczających lekko 50g. 15 centymetrowy Cannibal na 10g główce lata z niego jak z armaty, a kij zgrany z nie za dużym, niskoprofilowym multiplikatorem, daje taką frajdę przy rzucaniu, że nie chce się go wypuszczać z rąk. W poprzednim sezonie zdradziłem dla niego moje castingowe Shimano Technium, które regularnie było przeze mnie zaniedbywane, na rzecz taniego Mikado.

Każdy element dobrej jakości. Całość wykończona ze smakiem.

Blank Swimbait Cast’a jest całkiem szybki, ale pod obciążeniem pięknie się ugina i trzyma zapiętą rybę. W zasadzie nie pamiętam by z tego kija spadł mi jakikolwiek szczupak w zeszłym sezonie.

Fast. Pod obciążeniem pięknie zaczyna pracować.

. Kij jest dostatecznie czuły, uzbrojony w niezłe przelotki, zaś uchwyt Fuji i kształt dolnika, zapewniają rewelacyjną ergonomię.

Przelotki zamontowane równo i schludnie.

Użyte podzespoły i jakość wykończenia są dobre. Nie ma się do czego przyczepić.

Same przelotki są OK.

To doskonały kij do nauki castingu i sprzęt dający dużo radochy w codziennej eksploatacji dzięki swojej uniwersalności. Gumy? Lżejsze Jerki? Woblery twitchingowe? Wahadłówki, albo duże obrotówki? Proszę bardzo. Ten patyk daje radę. Wady? Poza opisem CW przystającym do rzeczywistości jak Donald Trump do określenia „Mąż Stanu”, żadnych wad w tym kiju nie zauważyłem. Pamiętając oczywiście, że mówimy o wędce za niecałe dwie stówy. Znam oczywiście lepsze wędki od niej, ale w tej cenie ciężko jednak takie znaleźć. No i pamiętajmy – to jednoskład. Nie wiem czy na luzie wejdzie do Pandy czy Micry. Lepiej sprawdzić przed zakupem.