Mistrall Sicata Pro Jigger 1,86m 1-9g – Mocne uderzenie Mistrall’a

Wklejanki na rozmaitych forach dyskusyjnych regularnie dzielą uczestników. Są tacy, którzy je uwielbiają. Są i tacy, którzy na ich widok krzywią się z obrzydzeniem i zaczynają pod nosem mruczeć coś o niezastąpionych tubularach czy protezach wędki spinningowej. Podobnie ma się sprawa z marką Mistrall. Firma ta lokuje swoją ofertę w budżetowym segmencie rynku. Wielu bardziej ogarniętych spinningistów całkowicie ją ignoruje. I w sumie, to trochę ich rozumiem. Coś tam jest na rzeczy, że przy przeglądaniu ich katalogu pod kątem wędek spinningowych, zwykle przeżywamy emocje porównywalne z tymi, które towarzyszą wybieraniu taniej, elektrycznej podkaszarki do trawy czy zakupowi zlewozmywaka. Niemniej, całkowite ignorowanie oferty Mistrall’a jest w mojej opinii błędem. Trafiają się im bowiem od czasu do czasu budżetowe perełki, które potrafią srogo zaskoczyć. Mistrall Sicata Pro Jigger jest tego dobitnym przykładem.

Mistrall Sicata Pro Jigger

Patyk ten w materiałach producenta reklamowany jest jako „ultralekki kij do mikrojigów”. Długość wędki to 186cm, co w oczywisty sposób ograniczy jej zastosowanie do połowów z łodzi lub ewentualnie z łatwo dostępnych brzegów. Waga rzeczywista jest nawet niższa niż deklarowane przez producenta 80g – Testowany egzemplarz waży równe 78g.

Lżejszy niż w opisie

CW kija opisano na zakres 1-9g. W tym momencie można się już zacząć zastanawiać co konkretnie producent ma na myśli pisząc o „mikrojigach” i na ile realny jest szacunek tak szerokiego zakresu CW. Bardzo szybki blank tego kija wykonano według producenta z carbonu 40T i 30T, i ma on bardzo małą grubość. Przy dolniku suwmiarka pokazała 7,3mm. Przy przelotce szczytowej cieniutka wklejka ma 0,7mm średnicy. Wędka wygląda bardzo finezyjnie i delikatnie. Składy łączą się jedynym i słusznym w tym przypadku spigotem.

Blank jest bardzo cieniutki i finezyjny. Bardzo krótki dolnik ułatwia precyzyjną animację przynęt. Sam kij jest dużo mocniejszy niż wygląda.

Pro Jigger’a uzbrojono w szkieletowy uchwyt kołowrotka Fuji SKSS z carbonowym insertem. Gripy wykonano z pianki akceptowalnej jakości. Dolnik jest bardzo krótki, a wędka lekka i dobrze wyważona. Blank uzbrojono w 8 przelotek w ramkach typu K Slim. Zastosowane ringi (według producenta to „Weibo LS Ring” – cokolwiek miałoby to oznaczać, bo znaleźć takiej marki mi się nie udało) wyglądają akceptowalnie jak na tę półkę budżetową i w toku trzyletniej eksploatacji nie miałem z nimi problemów. Zbrojenie wykonano poprawnie, choć bez szału. Przelotki zamontowano osiowo, niemniej nad estetyką lakierowania omotek można by tutaj popracować. Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej.

SKSS od Fuji z carbonowym insertem. Z wędką sparowany Tsurinoya Jaguar 1000.

Całościowo kij prezentuje się jednak bardzo dobrze. Smukły, delikatny, nielakierowany blank, opatrzony dyskretnymi napisami, w połączeniu z niewielkimi ringami i zgrabnym dolnikiem, zwraca na siebie uwagę. Wędka wygląda nowocześnie i na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie sprzętu droższego niż jej realna rynkowa cena. Ten kij bez wątpienia może się bardzo spodobać. W praktycznym użytkowaniu zaś, w pełni pokazuje pazury i nie zawodzi rozbudzonego swoim wyglądem apetytu posiadacza… Ale po kolei…

8 ringów nieznanego mi bliżej producenta. Wyglądają nieźle. Lakierowanie omotek można by miejscami zrobić lepiej.

Po pierwsze, stwierdzić trzeba, że realny zakres CW prezentuje się nieco inaczej niż sugeruje nam producent. Kij jest mocniejszy niż wygląda i niż go opisano. Komfort rzutowy mamy tutaj w zakresie od 3 do okolic 11g. Przy czym, na upartego, przy najcieńszych plecionkach można próbować schodzić z masą wabików ciut poniżej 3g. Problemem tutaj, bardziej niż czułość wklejki, staje się zasięg rzutowy. Krótki, bardzo szybki blank nie ładuje się dostatecznie dobrze przy lżejszych wabikach i tyle w temacie. O rzucaniu przynętami ważącymi sugerowane w opisie 1g można sobie co najwyżej pomarzyć.

1-9g? Nie do końca…

Po drugie, blank jest czuły. Wędka oprócz czułej wklejki oferuje nam całkiem dobrą transmisję drgań co sprawia, że nawet najdelikatniejsze brania nie powinny umknąć naszej uwadze bo nie tylko je widać, ale i czuć w dolniku.

Kij ten jest też bardzo szybki i jadowicie cięty. Pozwala nam on, w swoim optymalnym zakresie CW, dynamicznie podbijać przynęty i bez pudła wcinać okonie nawet przy łowieniu na dużych głębokościach. Nadmienić tu też warto, że z powodzeniem bywał też używany i przy ultralekkim sandaczowaniu na Motławie. Sprawował się tam bardzo dobrze.

Jak na tak szybką wklejankę, patyk ten jest też dość progresywny. Przekłada się to na to, że Mistrall Sicata Pro Jigger bardzo dobrze trzyma zapięte ryby i nie funduje nam nadmiernej ilości spadów.

TESTY UGIĘĆ:

Szybka bestia, ale pod rybą prezentuje też niezłą progresywność. Ten kij dobrze trzyma ryby.

Wszystko to sprawia, że budżetowy Mistrall, okazuje się po prostu świetnym, specjalizowanym kijem do okoniowego jigowania. W dziedzinie obsługi niewielkich przynęt gumowych i łowienia w opadzie, ten relatywnie niedrogi patyk sprawuje się po prostu wyśmienicie. Jakby tego było mało, to charakterystyka tego dość progresywnego blanku, umożliwia nam „awaryjne” wykorzystanie go przy innych okoniowych przynętach. Wierzcie czy nie, ale przymuszony okolicznościami łowiłem nim jak dotąd już chyba pełnym wachlarzem okoniowych przynęt twardych, włącznie z niewielkimi popperami i ta wklejanka, ku mojemu zaskoczeniu, dawała sobie z tym radę zaskakująco przyzwoicie. Nie jest to oczywiście kij dedykowany takiemu łowieniu, ale gdy zajdzie potrzeba użycia tego typu przynęt nie zostajemy zupełnie bezbronni.

Bardzo fajna wklejanka o dużych możliwościach i relatywnie niewysokiej cenie

Osobiście, znam jeszcze kilku innych bardzo dobrych spinningistów, którzy po przesiadce z przynajmniej dwukrotnie droższych kijów na niepozornego Mistrall’a, już przy nim zostali. Ja sam mam aktualnie dwa egzemplarze tej wędki – Jeden do bieżącego używania, a drugi na zapas, co chyba najlepiej oddaje mój osobisty stosunek do tego patyka. Jest to aktualnie jedna z dwóch moich ulubionych okoniówek. Łowi mi się nią po prostu świetnie, a wędka ta robi bardzo dobrą robotę. Gdyby jeszcze odziali to przyzwoicie po całości w Alconite’y  to byłby szał, a tak? A tak jest po prostu bardzo dobrze. Stosunek cena-jakość jest tutaj świetny.

Jak by to uzbroić w Alconite’y… 😉

Skoro już jesteśmy przy pieniądzach, to aktualnie na najpopularniejszym u nas portalu aukcyjnym kij ten można znaleźć w cenie zaczynającej się od okolic 370 złotych (a wybór jest raczej ograniczony). Bardziej dociekliwych i oszczędnych zachęcam do poszukania go w internetowych sklepach wędkarskich. Można go znaleźć w cenie oscylującej nawet w okolicach 320 złotych. Za takie pieniądze Mistrall Sicata Pro Jigger to po prostu świetny zakup.

Świetny patyk. Łowienie nim to czysta przyjemność.
Test Sicata’y na moim kanale YouTube

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Test Kuying Teton TTS-662L na moim kanale YouTube…

Zapraszam do oglądania, komentowania, pytania… Będę wdzięczny za polubienia i subskrypcje. 🙂

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kuying Teton TTS-662L 1,98m 2-10g – Po prostu klasyk

Gdyby ktoś dziesięć lat temu powiedział, że wędkę spinningową chińskiej marki można będzie w kraju nad Wisłą określić mianem klasyka, większość speców od sprzętu wędkarskiego pewnie popukałoby się wymownie w głowę. Tymczasem zaś sytuacja wygląda tak, że model Teton od Kuying’a ciężko już chyba określić inaczej. W necie jest sporo materiałów poświęconych tej wędce w najpopularniejszej wersji czyli TTS-662L. Mimo to, ilość zapytań o nią wcale nie maleje. Kij ciągle wzbudza zainteresowanie i emocje. Dorzucę więc i ja swoje trzy grosze do puli informacji na jego temat. Zapraszam do lektury.

Kuying Teton TTS-662L

Kuying Teton TTS-662L to lekki i finezyjny kij spinningowy mierzący 198cm długości. Wedle danych fabrycznych kij winien ważyć 81g (Aktualnie posiadany przez mnie egzemplarz waży ponad cztery gramy mniej. Waga pokazała 76,9g (!)). Producent szacuje CW kija na zakres 2-10g zaś moc blanku określa na 3-8lb. Wędka jest bardzo lekka i dobrze wyważona. Minimalistyczny dolnik zbudowano w oparciu o uchwyt Fuji SKSS z carbonowym insertem i mikrogripy wykonane z charakterystycznego dla tej marki i serii wielokolorowego korka. Całość dobrze leży w dłoni. Może się spodobać, może nie spodobać, ale jedno jest pewne – Jeśli idzie o wygląd to tej wędki po prostu nie sposób pomylić z żadną inną.

Sporo lżejszy niż deklaruje producent…

Kij uzbrojono w 8 ringów firmy Fuji w ramkach typu K Slim. Uzbrojenie jak na tę półkę cenową jest bardzo OK. Może jedna przelotka więcej by nie zawadziła. Może czasem zdarzają się problemy z nadmiarem lakieru na omotkach czy z maźnięciami lakieru na stopkach przelotek, ale fani Teton’ów raczej do tego przywykli i nie zwracają na to uwagi. Ci, którzy z tymi wędkami nie mieli do czynienia a mieć chcą, muszą się jednak przygotować mentalnie na okoliczność możliwości wystąpienia takich drobnych niedoróbek. Ten typ tak miewa.

Przelotki Fuji…

Osobiście, znam kilka osób, które łowią tymi kijami. Wśród nich, znam też dwóch rasowych spinningistów, którzy otwarcie uznają Teton’a za swój ulubiony kij na okonie, mimo tego, że nie stanowi dla nich problemu kupienie wędek kilkukrotnie droższych. Co takiego niedrogi Kuying ma w sobie, co sprawia, że doświadczeni wędkarze tak go cenią? Istotą fenomenu popularności tego modelu Teton’a jest przede wszystkim jego blank. Nad tym elementem tej wędki trzeba się pochylić.

SKSS z carbonowym insertem i charakterystyczny korek gripów

Blank kija Kuying Teton TTS-662L ma niewielką średnicę i bardzo małą zbieżność. Przy przelotce szczytowej ma 1,4mm średnicy. Przy dolniku zaś 7,3mm. Wykonano go z wysokomodułowego węgla 46T (Producent zamiennie podaje też informację, że mamy tam połączenie 40T i 46T). Połączenie tych cech ze sobą sprawia, że kij ten z jednej strony, dzięki cienkiemu, cienkościennemu blankowi o niewielkiej zbieżności, pod niewielkimi już rybami przepięknie pracuje gnąc się relatywnie dość głęboko przy zachowaniu przepięknej krzywej ugięcia.

To najpopularniejszy model Teton’a w naszym kraju

Z drugiej strony, zastosowany tutaj wysoki moduł węgla, zapewnia tej z pozoru bardzo delikatnej witce relatywnie sporą szybkość (To Fast, ale z tych niekoniecznie najszybszych. Zdecydowanie bliżej mu do MF niż do XF). Połączenie tych cech decyduje o pewnych cechach użytkowych, które składają się na plusy i minusy tego kija.

Dla zobrazowania powyższego testy ugięć:

Mocne strony Kuying’a Teton’a wynikające z charakterystyki tego blanku to kapitalne trzymanie wciętej ryby i niewielka ilość spadów. Blank ma dość uniwersalną charakterystykę. Świetnie radzi sobie z całym wachlarzem niewielkich przynęt twardych. Świetnie ogarnia wirówki, cykady, wahadełka, wirujące ogonki, niewielkie woblerki twitchingowe i popperki. Doskonale radzi sobie z obsługą jaskółek o ile nie schodzimy z całkowitą ich wagą poniżej 3g. Całkiem nieźle daje sobie też radę przy jigowaniu, o ile nie próbujemy łowić bardzo głęboko i nie przekraczamy realnego CW kija. W takich okolicznościach cudów się nie spodziewajmy. To po prostu nie jest  kij dedykowany stricte do takiego łowienia.

Blank ma niewielką zbieżność. Przy szczytowej przelotce ma grubość 1,4mm. Przy dolniku tylko 7,3mm.

W tym miejscu dochodzimy też do pewnych ograniczeń tej wędki. CW tego patyka opisane jest w miarę dobrze. Realnie komfortowo połowimy nim w zakresie 3-11g i nic więcej. Ani w jedną, ani w drugą stronę wiele nie uskubiemy. Kij nie toleruje zbytnio ani prób przeciążania go, ani schodzenia z ciężarem wabików poniżej swojego optimum i natychmiast wysyła wyraźne sygnały, że zabawa się kończy. Przeciążany szybko gaśnie i traci całą dynamikę. Przy próbach schodzenia poniżej 3g, daje o sobie znać spora średnica topu wędki (1,4mm) i również przerywa zabawę.

Niektórym brak mocy w dolniku… Moim zdaniem nic mu nie brakuje.

Niektórzy użytkownicy Teton’a w tej wersji narzekają na zbyt spolegliwy dolnik. Cóż… Przy tych parametrach blanku można się jednak tego spodziewać. W mojej opinii, do zastosowań do jakich ten kij jest dedykowany (czyli w naszych warunkach połów okoni i pstrągów), moc dolnika jest w zupełności wystarczająca.

Kij co prawda nie należy do gatunku „elektrycznych”, niemniej czułość wędki jest w mojej opinii całkiem dobra. Ogarniętemu spinningiście powinno to spokojnie wystarczyć.

Test kija na moim kanale YouTube

Kuying Teton to wędka wymagająca pewnej kultury obsługi. Delikatny blank potrafi znosić naprawdę srogie, głębokie ugięcia, ale nie toleruje niechlujnego traktowania. Jest wrażliwy na uderzenia czy niefachową obsługę, stąd też przypadki łamania górnego składu wędki. To nie jest wędka dla początkujących czy wychowanych na sprzętach typu „gniotsia-niełamiotsia”.

Ładny ogólnie i w szczegółach.

W moim przypadku, to już trzeci raz gdy jestem w posiadaniu tego kija w tej wersji. Za każdym razem ten kij doceniam i podoba mi się on. Doskonale rozumiem tych, którzy te wędki wychwalają i wiem co w nich widzą określając je mianem swoich ulubionych wędek na pasiaki. Za każdym razem też, finalnie, jednak Teton’a TTS-662L sprzedaję. Dlaczego? Bo przy łowieniu z łodzi przywykłem do stosowania dwóch specjalizowanych okoniówek i Teton, mimo swoich niewątpliwych zalet, nie potrafi mi ich zastąpić. Do płytkiego łowienia, na najlżejsze przynęty używam delikatniejszej wędki startującej wyraźnie niżej i jeszcze bardziej finezyjnej. Do jigowania używam zdecydowanie szybszej, choć finezyjnej wklejanki, która zapewnia mi też nieco większy zapas mocy w górnych zakresach CW. Do Drop Shota i Bocznego Troka mam w zasadzie jeszcze trzecią wędkę… Ot i cała tajemnica. Każdy ma swoje preferencje. Moje wyglądają tak.

Ringów jest osiem. Przy tej długości, jeden więcej by zapewne nie zaszkodził, ale źle absolutnie nie jest.

W momencie pisania tego testu cena podstawowa kija Kuying Teton TTS-662L na dwóch fabrycznych sklepach wynosi około 450 złotych. Wędkę można jednak regularnie kupić taniej. Regularnie pojawiają się kupony zniżkowe, lub promocje w stylu: 15% rabatu przy zakupie dwóch. Korzystając w tej chwili z takich opcji przy zakupie dwóch kijów, na każdym z nich można zaoszczędzić już około 80złotych (cena wychodzi ciut poniżej 370 złotych), a bywają promocje lepsze. W tej cenie Kuying Teton to na pewno kij warty uwagi. Renoma, którą się cieszy nie bierze się znikąd. To bardzo wdzięczna, dość uniwersalna wędka, dająca mnóstwo frajdy z łowienia, a zarazem przemyślany i skuteczny sprzęt zrobiony na dobrych komponentach. Na pytanie zaś, co komu w temacie okoniówek jest tak naprawdę do szczęścia potrzebne, każdy musi sobie finalnie odpowiedzieć sam. I to jest w tym wszystkim piękne.

Dla mnie ten kij to już klasyka…

Sklepy w których kupicie Kuying Teton’a TTS-662L:

https://s.click.aliexpress.com/e/_9z7pTB

https://s.click.aliexpress.com/e/_ALzUNP

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kingdom MT-2000 Micro Fly – Czarny brat bliźniak…

Tsurinoya Whirlwing wypadła z port folio TSU, ale gdyby ktoś szukał jej brata bliźniaka to możecie go znaleźć w ofercie firmy Kingdom. Nazywa się Micro Fly MT i już na pierwszy rzut oka widać w nim wspólne geny. Czy jednak pozorne podobieństwo znajdzie swoje odzwierciedlenie w tajemniczym wnętrzu tego odzianego w czerń i złoto zawodnika? Zajrzałem w bebechy obu i pewne wnioski mam… Zapraszam do lektury.

Kingdom MT-2000 Micro Fly i jego brat bliźniak…

Kingdom Micro Fly MT położony obok TSU Whirlwing’a wygląda jak jego brat bliźniak. Obie konstrukcje z wyglądu różnią się jedynie drobnymi szczegółami. Zgrabny młynek w rozmiarze 2000 ubrano w kompozytowe body i wyposażono w jedną bądź dwie aluminiowe szpule (Jest to opcja do wyboru. W przypadku wyboru wersji z jedną szpulą otrzymujemy model z jej płytszą wersją. W opcji z dwiema, dostajemy płytką i głęboką). Kołowrotek ma uniwersalne przełożenie 5,2:1, hamulec oparty na podkładkach z carbonu, 8+1 nierdzewnych łożysk i korbę wkręcaną w korpus kołowrotka. Całość jest lekka, zgrabna, wygląda dobrze i tak też chodzi po wyjęciu z pudełka – miękko, lekko i cicho. Luzy są minimalne. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bardzo dobrze. Podana przez producenta waga pokrywa się z rzeczywistością. Kołowrotek waży ciut poniżej 250 gramów.

Waga zasadniczo pokrywa się z deklaracjami producenta

Po zabraniu Micro Fly’a nad wodę pierwsze wrażenia były nadal dobre. Kołowrotek chodził ładnie, wszystkie elementy działały jak trzeba. Hamulec ma sporo mocy i działa poprawnie. Nawój z małymi zastrzeżeniami ale ostatecznie akceptowalny. Z początku nie bardzo było się do czego poważnie przyczepić.

MT-2000 w zestawie „Szczupak na lekko”

Niestety po kilku wypadach nad wodę pojawiły się pierwsze delikatne symptomy pogorszenia pracy młynka pod obciążeniem. W takich sytuacjach zwlekać nie wolno, a najgorsze co można zrobić to te pierwsze sygnały zignorować. Kołowrotek wylądował na stole roboczym i został rozebrany przeze mnie w drobny mak. Diagnoza była łatwa do przewidzenia.

ZBYT MAŁA ILOŚĆ PODEJRZANEJ JAKOŚCI RZADKIEGO SMARU NA PRZEKŁADNI GŁÓWNEJ I PINIONIE

Dalsza eksploatacja kołowrotka w tym stanie, zakończyłaby się zjedzeniem zębów przekładni i w konsekwencji jej zniszczeniem. Kołowrotek został wymyty, posmarowany jak trzeba i złożony do kupy. Teraz śmiga bardzo ładnie. W zasadzie, kręci zdecydowanie lepiej niż bezpośrednio po wyjściu z fabryki.

Zgrabny, lekki, fajnie pracujący młynek. Niestety fabryczne smarowanie wymagało zdecydowanej korekty…

Przy okazji tych działań na warsztat trafił też brat bliźniak Kingdoma czyli TSU Whirlwing, który przez sezon zdążył sporo pokręcić i na sam jego koniec zaczął minimalnie, ale jednak ząbkować. Ten, co prawda, był zdecydowanie lepiej posmarowany niż bliźniak od Kingdoma, niemniej jakość zastosowanego tutaj smaru również nie wzbudziła mojego entuzjazmu. Rzadki smar świetnie się sprawuje gdy kręcimy sobie kołowrotkiem po wyjęciu z pudła i wtedy wszystko pięknie śmiga. Gorzej gdy zagonimy go do spinningowej roboty. Po sezonie, kołowrotek ten ewidentnie nadawał się do gruntownego mycia i porządnego nasmarowania czymś o lepszych parametrach. Odpuszczenie tego niechybnie zakończyło by się w sposób podany powyżej – zniszczeniem przekładni. Interwencja nadeszła w samą porę.

Powyżej link do testu TSU Whirlwing
Nieprodukowany już TSU Whirlwing to mechaniczny klon Kingdom’a

Po wybebeszeniu obu tych sprzętów, mam kilka obserwacji, którymi się chętnie z Wami podzielę…

Oba te kołowrotki to niezłe budżetowe maszynki do lekkiego łowienia będące z technicznego punktu widzenia klonami .  Jakość zastosowanych podzespołów nie powala w żaden sposób. Z jednej strony, co oczywiste, nie jest to światowy top, ale z drugiej, nie są to też kołowrotki z najgorszego bazarowego chińskiego sortu. Odpowiednio eksploatowane posłużą spory kawałek czasu. Pod pojęciem odpowiedniej eksploatacji rozumiem przede wszystkim nie przeciążanie tych maszynek, bowiem ich mechanizmy, mimo podparcia ich w kluczowych miejscach krytymi, nierdzewnymi łożyskami kulkowymi, nie należą do szczególnie pancernych. Wędka z realnym CW do 25g to max ich możliwości i trzeba to przyjąć do wiadomości tak dla dobra kołowrotka, jak i jego właściciela.

Nawój idealny nie jest, ale w tej cenie do przełknięcia…

Przykład obu tych młynków dobitnie też potwierdza smutną prawdę na temat budżetowej strony rynku kołowrotkowego. Podstawowym problemem sprzętów z tego segmentu jest nieodpowiednie smarowanie, materiałami smarnymi kiepskiej jakości. W dalszej kolejności dopiero mamy inne problemy z jakością montażu czy wadliwe/nietrzymające parametrów podzespoły. Obie te maszynki mogą dać właścicielowi sporo radości, niemniej by nie przeżyć rozczarowania trzeba być gotowym na to, że kołowrotki trzeba będzie dać do wyczyszczenia z fabrycznych „smarów” i profesjonalnego ich nasmarowania. Tak to już jest. Jak ktoś nie ma w życiu szczęścia, to musi mieć kontakt na speca od młynków, albo trochę umiejętności mechanicznych i wiedzy by zrobić to samemu. By nikt do mnie nie miał potem pretensji, nie będę też nikogo, kto się nie czuje na siłach, zachęcał tutaj do samodzielnego dłubania w młynkach. Nie powiem, Wam, że to łatwizna bo tak po prostu nie jest. Bez odpowiednich narzędzi i wiedzy, zniszczyć kołowrotek jest bardzo łatwo. Cytując klasykę – Jeśli się nie czujecie, to lepiej nie róbcie tego sami w domu…

Po odpowiednim nasmarowaniu to bardzo przyjemny młynek do lżejszego łowienia…

Obecnie, bez żadnych promocji, Kingdom Micro Fly MT-2000 kosztuje w wersji z jedną szpulą około 250 złotych. Za wersję z dwiema szpulami trzeba dać koło trzech stówek. Jak za młynek o takim poziomie zastosowanych rozwiązań technicznych, nie jest to suma wygórowana. Trzeba mieć jednak świadomość, że może nam się trafić egzemplarz dobrze złożony i posmarowany, jak i taki, który będzie wymagał szybkiej interwencji serwisanta (czyli tak samo jak w przypadku budżetowych kołowrotków z rynku krajowego). Co z tym fantem dalej zrobić? Cóż… Odkąd zacząłem z powodzeniem sam serwisować swoje kołowrotki, przestałem mieć takie dylematy, niemniej doskonale pamiętam jak było przedtem i świetnie rozumiem rozterki tych, którzy szukają sensownych kołowrotków za rozsądne pieniądze. Być może dla nich lepszą opcją będą młynki w podobnej cenie ale z dystrybucji krajowej? Może i bez carbonowego hamulca, może i z nieco tandetną korbką na przetyk, może i z mniejszą ilością łożysk kulkowych w mechanizmie, ale za to z dobrze działającym serwisem? Tylko teraz nie pytajcie mnie, które taki serwis mają, bo po wysłuchaniu w ostatnich latach, od znajomych  z branży, całej serii mrocznych, serwisowych opowieści, aktualnie sam miałbym problem z podjęciem decyzji.

Cóż… Nikt nie powiedział, że będzie łatwo…

Kingdom’a Micro Fly kupicie tu:

https://s.click.aliexpress.com/e/_AlyIr7

https://s.click.aliexpress.com/e/_9gUrtL

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/