Jaxon XT-ONE 2,10m 1-9g – W tym budżecie nie mam pytań…

Król sprzętów budżetowych, czyli Jaxon, wypuścił w tym roku nową serię spinningową, nazwaną XT-ONE. Serię szeroką, zbrojoną w ringi Fuji i charakterystyczne, jasnoszare piankowe gripy. Kije te zwróciły na siebie moją uwagę w trakcie tegorocznej Rybomanii. Wyglądały obiecująco w swojej kategorii budżetowej. Teraz jestem już po testach jednego z tych kijów i zapraszam do zapoznania się z ich wynikami.

XT-ONE na pierwszy rzut oka wygląda nieźle. Design jest spójny, a czy się spodoba czy nie, to już kwestia indywidualna. Wędka przyjeżdża do nas w skromnym, typowym dla Jaxona pokrowcu, ale sam kij wygląda jednak lepiej niż kosztuje. A kosztuje niewiele. Obracamy się bowiem w półce cenowej w okolicach 150zł.

Kij mierzy 210cm. Przy przelotce szczytowej, krótka wklejana szczytówka ma 0,90mm średnicy. Przy dolniku kij mierzy 9mm. Zbieżność całości jest dość umiarkowana. Blank wykonano z carbonów 24T i 30T.

Kij uzbrojono w 8 podstawowych przelotek Fuji „O”. Montaż wygląda nieźle – adekwatnie do półki cenowej kija. Jeden z ringów zalicza delikatny odskok. Ilość lakieru miejscami ciut przyduża. Niemniej tragedii nie ma. Wygląda to przyzwoicie.

Wędka wedle producenta powinna ważyć 88g. Deklaracje pokrywają się z rzeczywistością. Waga elektroniczna pokazała 88,4g. Całkiem nieźle…

Krótki dolnik to klon szkieletowca od Fuji. Używany jest w wielu wędkach Jaxona. Sprawuje się dobrze. Nie został wyposażony w żadną formę insertu. Grip wykonano z charakterystycznej, jasnej pianki EVA. Wygląda ona sympatycznie, niemniej, niepokoić może to, jak będzie się ona prezentowała po dłuższej eksploatacji. Czas na wrażenia z użytkowania.

Zacznijmy od kwestii ergonomii. Szkieletowiec jak to szkieletowiec. Brak insertu będzie niektórym przeszkadzał. Tutaj dalej się nie ma nad czym rozwodzić. Krótki dolnik jest poręczny. Niestety już na wstępie ujawnia się wada tego kija. Wędka zdecydowanie nie jest wyważona optymalnie. Kij zauważalnie ciąży ku przodowi, przez co wydaje się cięższa niż jest w istocie. Szkoda.


Jak prezentuje się akcja tego kija? XT-ONE jest szybki. Określiłbym go jako Fast z tych naprawdę szybkich Fastów. Zdjęcia ugięć powiedzą zresztą w tym temacie wszystko.

TESTY UGIĘCIA:

Realne CW kija jest ewidentnie niedoszacowane. Kij dołem nabiera sensu od okolic 2,5-3g całkowitej masy wabika. Górą ogarnia na spokojnie przynęty ważące jeszcze okolice 14-15g.


Jak to pracuje? Cóż… W tym wypadku muszę przyznać, że po prostu świetnie. W kontekście ceny można by powiedzieć, że wręcz rewelacyjnie. Omówmy sobie ten konstrukt krok po kroku…

XT-ONE w opisywanej wersji to pełnoprawna wklejanka typu Hard Solid. Wklejana szczytówka jest bardzo krótka i sztywna. W połączeniu z szybkim, mocnym i jednocześnie zadowalająco progresywnym blankiem prezentuje ładne, płynne ugięcia i bardzo udaną charakterystykę użytkową. Kij jest cięty i dynamiczny. Dobrze ładuje przynęty i daleko nimi rzuca. Wędka pewnie wcina ryby, odpowiednio pracuje pod rybą, dobrze ją trzyma i ma bardzo słuszny zapas mocy w dolniku. Zapewnia nam też bardzo szerokie możliwości jeśli idzie o poprawną obsługę rozmaitych typów wabików.

W trakcie testów przerobiłem tym kijem całe spektrum okoniowych wabików. Od gum po woblery twitchingowe. Jaxon dawał sobie radę z nimi wszystkimi. Przy twitchingu spokojnie szarpał jeszcze woblerami w typie Megabass Oneten Jr. mierzącymi 98mm. Ogarniał cykady, wirówki i wirujące ogony. Doskonale animował gumy w różnych rozmiarach. Poczynając od dwucalowych drobiazgów, a na smukłych czterech calach kończąc. Jako kij opadowy sprawował się bardzo dobrze, z jednym zastrzeżeniem – szczytówka typu Hard Solid, jest tutaj naprawdę sztywna. Kij lepiej sprawdzi się przy nieco agresywniejszym jigowaniu, niż przy powolnym szuraniu najlżejszymi wabikami, niemniej, nawet w tej ostatniej dziedzinie, kij okazuje się bardziej użyteczny niż można by się spodziewać. Dlaczego?

Bo Jaxon okazuje się kijem zaskakująco czułym. Chciałoby się powiedzieć, że transmisja drgań w tej wędce jest bardzo dobra jak na tę półkę cenową, ale byłoby to dla tej wędki określenie nieco krzywdzące. XT-ONE jest po prostu kijkiem bardzo przyjemnie czułym, który pod tym względem spokojnie może stawać w szranki z wędkami trzykrotnie droższymi od siebie. Łowiąc tym kijem wielokrotnie byłem w stanie wyczuć w dolniku delikatne trącenia wabika, których w żaden sposób nie można było zaobserwować na wklejce. Duże i bardzo przyjemne zaskoczenie.

Cóż mogę powiedzieć w podsumowaniu… XT-ONE od Jaxona to po pierwsze kawał bardzo przyjemnego blanku, który w swoim budżecie (przypominam – 150zł) oferuje nam bardzo dużo i udowadnia, że magiczne miliony PSI czy dziesiątki T wcale nie muszą nam niczego gwarantować. Skromne 24T i 30T okazuje się w tym przypadku szybkie, uniwersalne i bardzo czułe. Aż szkoda, że kij ten nie został dopracowany pod kątem wyważenia. Psuje ono nieco ogólną przyjemność z posługiwania się tą wędką i sprawia, że subiektywnie kij wydaje się być cięższy niż jest w istocie. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że wędka ta bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i w jej półce cenowej oceniam ją jako jedną z najciekawszych (jeśli nie najciekawszą obecnie) propozycji jakie miałem w ręku. I to nie tylko w kategorii nieco mocniejszych kijów okoniowych, ale też sprzętu, który świetnie sprawdzi się przy najlżejszym łowieniu sandaczy. Gdyby ten kij odpowiednio wyważyć, wyposażyć w insert i zamiast relatywnie ciężkich Fuji „O” dać np. DKK w tytanowych ramkach, to… A nic… Co ja tam będę Jaxonowi podpowiadał… 😉

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Jaxon Blue Wind 2,10m 2-12g – Przeminęło z wiatrem

Niedawno miałem okazję testować budżetową wklejankę z serii Red Wind firmowaną przez Jaxon’a. Okazała się być ona wędeczką zaskakująco użyteczną. Teraz czas na zamówiony przez widzów i czytelników test Blue Wind’a. Wędki obu tych serii, poza kolorowym wiatrem w nazwie, mają inne wspólne szczegóły designu. Czy Blue Wind okazał się równie pozytywnym zaskoczeniem? Zapraszam do lektury.

Jaxon Blue Wind

Blue Wind w testowanej wersji ma 210cm długości. W oczy rzucają nam się szczegóły wspólne z serią Red Wind. Ta sama stylistyka zdobienia blanku (choć oczywiście w biało-niebieskiej kolorystyce…). Ten sam uchwyt kołowrotka z insertem. Takie same przelotki.

Widok znajomy… Jeśli widziało się wcześniej Red Wind’a.

Skoro jesteśmy już przy przelotkach, to na blanku zamontowano ich osiem sztuk i… Uwaga, w tym wypadku zamontowano je ponownie równo. Zastrzeżenia można mieć do wykończenia omotek. Lakieru jest za dużo, ale w kontekście niskiej ceny tego kija, można na to przymknąć oko.

Przelotki takie same jak w Red Wind’zie

Blank ma 1,45mm średnicy przy przelotce szczytowej i 7,75mm przy dolniku. Moglibyśmy tu mówić o typowym blanku o niewielkiej zbieżności, gdyby nie znaczące załamanie tego parametru w środkowej jego części, co ma poważne konsekwencje dla pracy tego kija (o czym będzie później).

Połączenie składów

Dolnik wędki oprócz takiego samego uchwytu kołowrotka ma też taką samą długość jak w Red Wind’zie. W zasadzie, gdyby się czepiać szczegółów, to jest nawet jakieś trzy milimetry krótszy. I te trzy milimetry wielkiej różnicy może nie robią, ale faktem jest, że połączenie tak krótkiego dolnika, z dłuższym i bardziej masywnym w części górnej blankiem, daje nam tutaj bardzo wątpliwy efekt finalny. Wędka, mówiąc kolokwialnie, leci na ryj. Wyważenie całości jest po prostu słabe. Red Wind w opisywanej wcześniej wersji prezentował się pod tym względem dużo lepiej.

Krótki dolnik+większa masa= złe wyważenie

Wędka wedle katalogu powinna ważyć 102g. Jej realna, sprawdzona masa wynosi 105,3g. Te 105g w źle wyważonym wędzisku „ciąży” bardziej niż byśmy chcieli. Projektant nie popisał się.

Tenże sam projektant miał chyba słabszy dzień projektując ten blank pod kątem jego pracy i charakterystyki użytkowej. Akcja tej wędki bowiem to swoiste kuriozum, które sprawiło, że w trakcie jej testów regularnie na przemian kręciłem głową i używałem słów powszechnie uznawanych za niekulturalne. Co tam jest nie tak?

Fakt, że wędka ta jest kijem zdecydowanie wolniejszym niż np. testowany wcześniej Red Wind, to samo w sobie nic złego. Różne kije, w zależności od potencjalnych zastosowań, mają różne akcje. W wielu sytuacjach kije wolniejsze okazują się rozwiązaniem lepszym niż bardzo szybkie i tutaj nie ma nad czym dyskutować. Blue Wind jednak wymyka się podręcznikowym definicjom akcji wędki i zachowuje się w sposób delikatnie mówiąc… rozbrajający…

W przypadku tego kija chciałoby się powiedzieć, że mamy do czynienia z akcją typu Slow lub ewentualnie z pogranicza slow i moderate, ale to nie oddaje tego jak ten blank zachowuje się w trakcie eksploatacji. Zachowanie to wynika z nieliniowej zbieżności tego kija, o której wspomniałem już wcześniej. Mamy tu bowiem połączenie wolnej, niezbyt finezyjnej górnej części blanku z pozbawionym kręgosłupa dolnikiem. Górna część składu gnie się pod obciążeniem w miarę płynnie, poszerzając się od początkowych 1,45mm do okolic „solidnych” 5,90mm przed połączeniem składów. Dolny skład kija jednak, w miejscu ciut poniżej miejsca łączenia składów okazuje się zaskakująco cienki (4,60mm) i spolegliwy. Zamiast kontynuacji regularnego ugięcia związanego ze stopniowym wzrostem mocy blanku ku dolnikowi, funduje nam to sytuację, że w sytuacji ładowania kija przy rzucie, wędka gnie się w tym miejscu zdecydowanie bardziej niż byśmy chcieli i majta sztywniejszą, bezwładną górą aż miło (a w zasadzie niemiło).

TESTY UGIĘCIA:

Zmusza nas to do stosowania wyjątkowo ostrożnej i uważnej techniki rzutowej. W momencie gdy tylko próbujemy rzucać nieco energiczniej i bardziej nonszalancko, nasz Blue Wind „natentychmiast” z wędki przeistacza się w rozrzutnik do obornika i sieje przynętami na boki niemiłosiernie, budząc w nas całe pokłady frustracji.

Realny ciężar wyrzutowy szacuję na zakres od okolic 3g do okolic 12g. Dołem nie ma sensu schodzić niżej bo kijowi brakuje lekkości i finezji w części szczytowej. Górą już przy tych dwunastu gramach, pozbawiony kręgosłupa i gnący się nadmiernie tuż za miejscem połączenia składów blank, osiąga swoje ekstrema. Zbliżanie się do górnych zakresów wyrzutowych tej wędki dodatkowo też zwiększa tendencje kija do siania wabikami na boki

Akcja kija generalnie sprawdzi się przy lekkich przynętach typu crank. Niewielkie wirówki, cykady czy woblerki typu crank, to wabiki, które ten kij obsłuży najlepiej. W trakcie holu pracuje dość głęboko i nieźle trzyma rybę, niemniej całości brakuje nieco finezji i dynamiki. Gdy do tego dorzucimy złe wyważenie i kiepską pracę w trakcie wyrzutu, obraz który nam się wyłania ciężko określić optymistycznym. Sytuację nieco osładza nam fakt, że czułość kija nie wypada źle. Transmisja drgań jest na poziomie akceptowalnym dla wędki z tej półki cenowej. Tylko czy to wiele zmienia, jeśli idzie o całościowy ogląd sytuacji? Chyba nie…

Muszę przyznać, że testy Blue Wind’a w opisywanej wersji zakończyłem z wyraźnym uczuciem ulgi. W zasadzie to cieszyłem się jak dziecko, że nie będę musiał kolejny raz go zabierać nad wodę i męczyć się z nim przez kolejne godziny. To jeden z najgorszych kijów jaki przeszedł przez moje ręce przez ostatnie kilka lat. Źle wyważony, źle pracujący i mocno ograniczony w swoich zastosowaniach. Na tle całkiem sensownego Red Wind’a, Blue Wind jawi się jako pomyłka. Kija tego moi drodzy serdecznie nie polecam. Jeżeli szukacie czegoś parabolicznego i niezbyt mocnego, polecam poszukać czegoś innego i pamiętajcie – Życie jest za krótkie, by je marnotrawić na łowienie kiepskimi wędkami.

Wideorecenzja Blue Wind’a na moim kanale YouTube

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Jaxon Red Wind 1,98m 1-9g – Od czego by tu zacząć?

Przed Wami test najtańszej chyba wędki jaka trafiła do tej pory w moje ręce. Nieco ociągałem się z zabraniem jej nad wodę, bo mając w perspektywie spędzenie czasu z kilkukrotnie droższymi patykami, zamiast z Red Wind’em, czułem się z jednej strony mocno kuszony, a z drugiej, miałem lekkie poczucie dyskomfortu. Ale obiecałem ten test i słowa dotrzymuję. Rzetelnie obłowiłem ten patyk, nabrałem do niego dystansu i mogę już do sprawy podejść na zimno i technicznie. Zainteresowanych kwestią tego, co można otrzymać za okolice 120 złotych w temacie wędki okoniowej, zapraszam do lektury.

Jaxon Red Wind w pełnej krasie

Muszę przyznać, że na wstępie Jaxon zaskakuje pozytywnie. Za nieco ponad 100 złotych spodziewać się zwykle można niewiele dobrego. Tymczasem Red Wind, w opisywanej wersji, na pierwszy rzut oka wygląda zaskakująco nieźle. Mierzący 198cm blank nie wygląda może jak szczyt finezji, ale nie jest też toporny, a waży zaskakująco niewiele. Krótka wklejana szczytówka ma przy przelotce szczytowej sporą średnicę 1,1mm. Przy dolniku blank ma zaś bardzo przyjemne 7,7mm.

Blank jest smukły i ma niewielką zbieżność. Wklejka krótka, dość sztywna i ma 1,1mm średnicy przy topie.

Całość uzbrojono w 8 przelotek, które producent określa mianem „slim titanium oxide”. Ringi wyglądają tanio i tyle można o nich powiedzieć. Nie ma tragedii, ale rozwodzić się też nie ma specjalnie nad czym. Producent w celu wyciśnięcia z blanku ile się da, zdecydował się na ringi naprawdę niewielkich rozmiarów.

Slim Titanium Oxide – czytaj: tanie przelotki, ale bez tragedii…

Nad omotkami co prawda nikt się w fabryce jakoś specjalnie nie rozczulał, ale tutaj też tragedii zupełnej nie ma. Co więcej, uczciwie muszę też zaznaczyć, że w zakupionym przeze mnie egzemplarzu Red Wind’a przelotki trzymają linię prawie idealnie, a to w tej półce cenowej nie tylko nie jest oczywiste, ale wręcz bardzo zaskakujące. (Jeżeli macie Red Wind’y dajcie proszę cynk jak wygląda kwestia wykończenia w Waszych egzemplarzach.)

Ringi niewielkie. Lakieru nie żałowali. Ale w tym egzemplarzu zamontowali to równiuteńko. Jakość montażu jak na tę półkę cenową jest zaskakująco dobra. Przez moje ręce przechodziły trzykrotnie droższe kije, które pod tym względem prezentowały się dużo gorzej od budżetowego Jaxon’a.

Dolnik kija ma w zasadzie optymalną długość. Uzbrojono go w mocno plastikowy z wyglądu, wygrzbiecony uchwyt kołowrotka, który dostał nawet carbonowy insert. Wygoda chwytu ani nie porywa, ani nie odrzuca. Dla mnie może być. Żeby to jakoś super w ręku leżało to bym nie powiedział, ale źle też nie jest, wygląda to jak wygląda, w trakcie testów trzymało kołowrotek pewnie, czyli w sumie niewielkim kosztem robi to co do niego należy. Dolnik kończy niewielki grip z pianki z EVA.

Dolnik optymalnej długości. Uchwyt kołowrotka robi robotę i dostał nawet carbonowy insert.

Waga wędki okazuje się również zaskoczeniem pozytywnym. Jaxon obiecuje nam masę na poziomie 88g i słowa dotrzymuje. Kij waży dokładnie 87,8g. Wyważenie całości nie jest idealne, ale i tutaj nie ma tragedii. W tej kwestii również, nie za bardzo jest sens się do tej wędki czepiać. Całość wygląda może i mocno budżetowo, ale w sumie, jak za te pieniądze, kij prezentuje się całkiem sensownie. Widziałem już dwu-trzykrotnie droższe kije, których zakupione przeze mnie egzemplarze potrafiły wyglądać pod kątem jakości wykończenia dużo gorzej. A Jaxon może i świeci się lakierem blanku i na przygrubych omotkach, może i dolnik razi jaskrawymi naklejkami, ale mimo wszystko wygląda to smukło i dość schludnie.

Waga kija podana precyzyjnie. Inni, „bardziej prestiżowi” dystrybutorzy mogliby się paru rzeczy od Jaxon’a nauczyć…

Jak Red Wind prezentuje się użytkowo? Czy wędka za 120 złotych ma sens? Zacznijmy może od akcji tego kija. Wędka ta jest wklejanką, ale dość nietypową. Do blanku, który można określić niezbyt dynamicznym Fast’em, producent wstawił krótką wklejaną szczytówkę o sporej średnicy i sztywności. Z jednej strony, pełni tu ona tradycyjną rolę sygnalizatora, z drugiej, przez swoją większą niż zwykle w takich kijach sztywność, jest elementem dodającym nieco ciętości temu dość leniwemu jak na wklejankę blankowi.

Krótka, sztywna wklejka, paradoksalnie dodaje kijowi ciętości, której nieco brakuje w niezbyt dynamicznym blanku.

Efekt takiego działania widzimy na krzywej ugięcia tego kija, gdzie nie tylko widać brak charakterystycznego przesztywnienia w miejscu, gdzie zwykle bardziej spolegliwa wklejka przechodzi w szybki, sztywny blank. Tutaj jest wręcz na odwrót. Wklejka staje się swoistego rodzaju dopałem dla zbyt spolegliwego, nieco „gumiastego” w swej charakterystyce blanku. Daje nam to też wymierne efekty przy pracy tego kija pod różnymi przynętami. Podczas gdy większość wklejanek dedykowana jest łowieniu w opadzie na przynęty miękkie i w tej dziedzinie radzi sobie najlepiej, zaś przy innych przynętach pokazuje swoje słabości, ten Jaxon zachowuje się inaczej. Dość zrównoważony górą przez kombinację blank/wklejka Red Wind, zachowuje się jak dość szybki tubular i całkiem dobrze ogarnia temat przynęt w typie wirówek, cykad czy wirujących ogonów. Całkiem nieźle radzi sobie też z przynętami miękkimi o ile łowimy niezbyt ciężko i niezbyt głęboko. Od biedy szarpałem nim i najlżejszymi twitchami i też się dało, choć niewielka dynamika blanku nie ułatwia tu roboty.

TESTY UGIĘCIA:

Pół kilograma na kiju…

W trakcie holu wędka chętnie poddaje się i gnie dość głęboko. Kij dobrze trzyma rybę i sporo wybacza niedoświadczonemu spinningiście. O ile tylko uda się dobrze rybę wciąć, to potem ryzyko spadu przy zdecydowanym holu jest niewielkie. Blank ma trochę zapasu mocy. Przy testach ugięcia się z tanim Jaxonem specjalnie nie szczypałem i przywaliłem mu nawet jednofuntowy ciężarek. Całkiem ciekawe efekty tego możecie zobaczyć powyżej.

Praca w trakcie holu…

Jak wygląda kwestia realnego ciężaru wyrzutowego tego kija i czułości? To kolejne kwestie, które trzeba wyjaśnić. Realne CW producent określił w sumie nienajgorzej. Zamyka się ono w zakresie od 2,5 do 11g. W tym obszarze kij ładuje się jak trzeba i daje przy odpowiednio cienkich plecionkach zadowalającą kontrolę nad zestawem. W trakcie rzutów, trzeba się jednak dobrze skoncentrować bo precyzyjne podawanie przynęty w wybrany punkt, wymaga w tym kiju dodatkowej uwagi. Gumiasty nieco blank, przy niedostatecznie precyzyjnych ruchach, lubi nam zafundować w tym temacie zaskakująco spore odskoki. Podobnie ma się sytuacja z agresywnym prowadzeniem cięższego wabika. Niedostatki dynamiki wymuszają na nas nieco szerszą animację niż byśmy chcieli. A co z czułością? Można o niej mówić przy kiju za takie pieniądze?

Kolorystycznie jest „patriotycznie” 😉

Okazuje się, że można. W sumie określiłbym ją jako dostatecznie dobrą, do tego by łowić tym kijem całkiem skutecznie w przeciętnych warunkach. W momencie gdy poziom trudności rośnie, a ryby są wybredne i fundują nam delikatne brania w warunkach sporego wiatru i fali, wędka ta zaczyna na nas wymuszać utrzymanie najwyższych poziomów koncentracji i czujności. Sztywniejsza i grubsza wklejka nie ratuje nas wtedy za bardzo przez jej braki w finezyjności. Mówiąc kolokwialnie, w trudniejszych warunkach trzeba tu się zdecydowanie bardziej natyrać, żeby osiągnąć dobre efekty, niż w sytuacji gdy łowimy sprzętem lepszej klasy. Niemniej, jak na sprzęt za tak niewielkie pieniądze, kij ponownie zaskakuje pozytywnie. Wstydu zdecydowanie nie ma, a to po prostu działa na poziomie jak najbardziej akceptowalnym. Wyczuć można nie tylko brania, ale i kontakty z drobnicą czy twardszymi elementami przy dnie (Oczywiście przy odpowiednio cienkich plecionkach, niekoniecznie najlżej dociążonych gumach i na niekoniecznie wielkim dystansie).

Moja wideorecenzja tego kija. W niej również ujęcia z pracy kija pod rybami.

W ostatecznym rozrachunku budżetowa wklejanka Jaxon Red Wind okazuje się dość ciekawym w tym budżecie uniwersałem, który mimo pewnych wad, ma też i pewne zalety. Ogra on całkiem poprawnie zaskakująco szerokie spektrum przynęt, niemniej jak na wklejankę i kij pod typowy opad, oferuje nam nieco „gumiastą” charakterystykę, która objawia się niedostatkami w ciętości i dynamice potrzebnej do agresywnego prowadzenia przynęt. Niedostatki te dadzą się nam we znaki zwłaszcza przy jigowaniu na nieco większych głębokościach. Kij wymusza na nas głębsze i mocniejsze zacięcia by umieścić hak na miejscu w pysku ryby, podczas gdy w szybszych, bardziej jadowitych kijach wystarcza nam częstokroć niewielki ruch nadgarskiem by uzyskać ten sam efekt. Do charakterystyki pracy tej wędki można się jednak po jakimś czasie przyzwyczaić i wtedy da radę wycisnąć z niej nad wodą więcej niż by się mogło początkowo wydawać.

Uchwyt raz jeszcze…

Jaxon Red Wind w opisywanej wersji to budżetowy kij, który w sposób naturalny skierowany jest do wędkarzy mniej wymagających, początkujących i młodzieży. Wybranie tej wędki jako pierwszy lekki spinning dla stawiającego pierwsze kroki w tej metodzie kilkulatka nie będzie w żadnym wypadku błędem. Kij jest lekki i akceptowalnie wyważony, wygląda wystarczająco dobrze, a jego charakterystyki użytkowe pozwolą młodemu spinningiście w pełni pozytywnie zdobywać i przeżywać swoje pierwsze wędkarskie doświadczenia. Użytkownicy z parciem na budżet, czy szukający kija jako dyżurny patyk do wożenia w bagażniku, czy też trzymania w domku letniskowym, również nie popełnią błędu kupując tę wędkę. W każdym z tych przypadków wędka ta, przy swoich zadowalających walorach użytkowych, będzie miała jedną dodatkową, wielką zaletę. Nawet jeśli juniorowi spinning się znudzi, albo w bagażniku coś ciężkiego nam ten kij przygniecie, czy też nasz domek zostanie pod naszą nieobecność spenetrowany przez żądnych łupów „lokalnych aborygenów”, to strata będzie niewielka.

Sensowna, budżetowa opcja. Doskonały wybór na np. pierwszy lekki spinning dla naszej pociechy.

Po namyśle kij ten zostawiam sobie dla mojego siedmioletniego synka i mam nadzieję, że stanie się on dla niego początkiem fajnej przygody w życiu. Natomiast jeśli ktoś spróbuje Wam wmawiać, że kij ten nadaje się również i dla bardziej zaawansowanych użytkowników, to cóż… Jako gość uznający się za „nieco bardziej zaawansowanego użytkownika”, mówię Wam, że wolałbym jednak dołożyć jakieś sto, a najlepiej dwieście złotych, bo tak niewielka w tych czasach różnica w pieniądzach, może Wam zafundować bardzo daleką i zaskakującą dla Was podróż w skali wędkarskich doznań. I takich właśnie pozytywnych spinningowych doznań Wam wszystkim życzę.

Jaxon tym kijem zdecydowanie pozytywnie mnie zaskoczył. To coś ma sens.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Jaxon Summum Ultra Light już na moim kanale YouTube…

Zapraszam do oglądania i komentowania. Dzięki za wsparcie w postaci polubień i subskrypcji! 🙂

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Jaxon Summum Ultra Light  1-9g 2,05m – Najwyższa półka Jaxon’a, czyli opowieść o tym co można dostać za dwie stówy

Jaxon coś szybko ostatnio zmienia te swoje topowe serie lekkich spinningów. Ledwie co z oferty wypadła seria Symbian Supra Spin, dopiero co w jej miejsce weszła zbrojona w Fuji Alconite’y Altezza Supra, a już i po niej śladu ni ma. A może to po prostu mi czas tak szybko leci? Nieistotne… Istotne jest to, że od tego roku, budżetowy potentat z naszego rodzimego rynku, ma swoją nową gwiazdę spinningu w wadze ultra lekkiej. Gwiazdor nazywa się Summum i kosztuje naprawdę niewielkie pieniądze. Odżałowałem parę złotych, kupiłem, potestowałem i teraz mogę parę słów na jego temat powiedzieć. Ciekawskich i tych, z dużym parciem na budżet, zapraszam do lektury.

Jaxon Summum Ultra Light ułożony na szmatko-pokrowcu w gustownym kolorze… 😉

Ktokolwiek widział wcześniej wędki z serii Symbian Supra czy Altezza Supra, po ujrzeniu kija z serii Summum Ultra Light, może przeżyć lekkie Deja Vu. Jaxon konsekwentnie idzie tutaj w prostotę i minimalizm, a linia i wykończenie nowego „flagowca” do złudzenia przypomina jego poprzedników. Mamy tu więc grafitowy, nieszlifowany (poza częścią dolnego składu), lakierowany, dość cienki blank o niewielkiej zbieżności i minimalistycznym wykończeniu (1,2mm średnicy przy przelotce szczytowej i 8,1mm średnicy przy dolniku). Mamy minimalistyczny, dzielony dolnik wykończony pianką EVA i szkieletowy uchwyt kołowrotka bez insertu (klon SKSS). Mamy też noname’owe przelotki w ramkach typu K. Całość waży niewiele. Waga elektroniczna pokazała mi 83,5g masy co w zasadzie jest zgodne z deklaracjami producenta. Kij jest naprawdę lekki.

83,5g… Kij jest naprawdę lekki jak na swój segment cenowy.

Przelotek jest 8. Przy tej długości, można by się pokusić w tak lekkim wędzisku o jedną więcej, ale tragedii nie ma, a biorąc pod uwagę niską cenę kija, czepianie się o to można sobie odpuścić. Przelotki, nazywane przez producenta „Slim Titanium Oxide”, wyglądają jak na noname’y bardzo przyzwoicie, ale ich montaż przypomina nam niestety z jak budżetowym kijem mamy do czynienia. Może nie ma tu wielkich ilości lakieru, zacieków czy innych „upiększeń”, ale idealnej linii ułożenia ringów również niestety brak. W testowanym egzemplarzu druga i szósta przelotka licząc od topu gubią linię. Odchyły może nie są wielkie, ale z kronikarskiego obowiązku wypada o nich wspomnieć.  Podsumowując – kij nie powala nas może swoim wyglądem wyglądem, ale na szczęście działa to w obie strony. To znaczy tak szału, jak i tragedii brak. Wędka wygląda jak na swoją półkę cenową nieźle i tyle. Ani więcej, ani mniej.

Przelotki gubią linię…

Po wzięciu kija do ręki stwierdzamy najpierw niską masę i poprawne wyważenie, jak też całkiem przyjemną ergonomię. SKSS i jego klony, to uchwyty, które w taki lekkich kijach po prostu robią robotę. Piankowy grip jest odpowiedniego rozmiaru. Do tego dolnik w tej wędce jest taki „w sam raz”. Ani przesadnie długi, ani ultra krótki. Wędką operuje się wygodnie i z przyjemnością.

Klon Fuji SKSS dobrze się sprawuje w tak delikatnym kiju. Insertu brak.

Według producenta, blanki serii Summum Ultra Light zrobione są z carbonów 30T i 36T. To parametrowo  te same maty węglowe jakie Jaxon zastosował w poprzednich seriach Symbian i Altezza. Przy pierwszym kontakcie z kijem uwagę zwraca delikatna, spolegliwa część szczytowa i niezbyt szybka akcja. W trakcie łowienia pierwsze wrażenie szybko się potwierdza. Summum w wersji 1-9g to Medium Fast z delikatną częścią szczytową. Pod relatywnie niewielkimi rybami kij ten schodzi w dość głębokie ugięcie i pewnie trzyma rybę, wybaczając ewentualne błędy w trakcie holu. Przy jakich zastosowaniach ten kij się nam sprawdzi najlepiej i jak można go ogólnie ocenić?

TESTY UGIĘĆ:

Delikatny Medium Fast o ładnej krzywej ugięcia…

Zacznijmy od realnego CW. Topowy Jaxon Summum w opisywanej wersji realnie sprawuje nam się najlepiej w zakresie CW od okolic 2,5g do 10g całkowitej masy przynęty. To w zasadzie wartości bliskie deklaracjom producenta. Górą, na upartego, można mu jeszcze ciut dokładać, ale delikatny top szybko traci dynamikę i utrudnia nam grę przynętą i zmniejsza pewność zacięcia. Wędka ta nieźle sprawdzi nam się przy obsłudze okoniowego żelastwa w postaci niewielkich wirówek i cykad. Połowimy nią też całkiem przyjemnie i skutecznie na lżejsze okoniowe gumy i jaskółki w toni, o ile nie przyjdzie nam do głowy trochę głębsze jigowanie. Wtedy dość szybko do nas dotrze, że czułość tego blanku, oraz jego dynamika potrzebna do odpowiedniej pracy przynętą i pewnego zacięcia okazują się po prostu niewystarczające. Nie twierdzę, że Summum jest głuchy jak pień, ale transmisja drgań jest tutaj raczej mocno przeciętna dla półki budżetowej, na której się on znajduje. Przy delikatnym żerowaniu ryb nieco ratuje nas ta delikatna szczytówka, która zachowuje się trochę jak wklejka i pozwala zauważyć brania, które niedostatecznie mocno kopną nas w łokieć.

Jaxon Summum na moim kanale YouTube

Ogólna akcja kija sprawia, że może nam się on całkiem dobrze sprawdzić  też przy lekkim zestawie kleniowym. Kijek ten miotnie nam dość daleko nawet najlżejszymi kleniowymi woblerkami i nie pozwoli kluchom „odbijać się” od przynęt. Jednocześnie wędka ma dość mocy w dolniku by poradzić sobie z całkiem sporymi kleniami. Minusem w niektórych miejscach może się okazać jej długość – 205cm na wielu łowiskach może okazać się długością niewystarczającą.

Jaxon chyba chciał wygrać konkurs na najtrudniejszą do zapamiętania nazwę kija spinningowego… Summum… Kto to wymyślił?

Jaxon Summum w opisywanej wersji kosztuje ciut powyżej 200 złotych. W tej cenie wędka ta nie poraża nas ani jakością wykonania, ani czułością, ani też ogólną charakterystyką blanku. Ale żeby nie wyszło, że się tylko czepiam… To z drugiej jednak strony, za te dwie stówki, dostajemy naprawdę bardzo lekki kijek, w sumie niebrzydki i generalnie całkiem przyjemny w eksploatacji (Ja przynajmniej się w trakcie jego testowania całkiem nieźle bawiłem…  Może trochę dlatego, że łowienie okoni bawi mnie niezmiennie od lat…). Zastosowane przelotki wyglądają jak na tę półkę cenową nieźle, podobnie jak klon SKSS. Przy odrobinie umiejętności łowić nim można całkiem skutecznie, a wędka nie posiada jakichś krytycznych, dyskwalifikujących ją wad. Jestem przekonany, że ktoś, kto  do tej pory łowił wędkami za stówkę, może być tym kijem nawet zachwycony, podobnie jak rozpoczynający swoją przygodę z okoniowaniem junior/nowicjusz. I to są moim zdaniem potencjalni odbiorcy tego kija. Koniec i kropka.

Te budżetowe ringi nie wyglądają źle

Rozmyślam nad wykonaniem testów, bezpośrednich konkurentów Jaxon’a na naszym rynku w półce cenowej do okolic 200 złotych (Którą to wartość oceniam jako pewne niezbędne minimum finansowe potrzebne do kupienia nadającego się do użytkowania spinningu.) i może pokuszenia się na koniec o jakiś zbiorczy materiał porównawczy. Rozmyślam, bo do ogarnięcia pozostają wzajemnie powiązane ze sobą czynniki czasu i pieniędzy… Cóż… Pożyjemy, zobaczymy…

Jak na tak niewielkie pieniądze, to kij może być. Początkujący i mniej wymagający użytkownicy mogą być bardzo zadowoleni.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/