Kyorim Carza II C662M 1,98m 7-21g – Niby uboższy z braci, ale jednak Kozak…

Serie wędek Carza II i Carza III to jedne z najtańszych kijów w ofercie firmy Kyorim. Na papierze dane techniczne porównywalnych parametrowo wędek z obu serii wydają się zbliżone. Czym różnią się one użytkowo? Czy warto dopłacić około 120 złotych by zamiast Carza’y II, kupić Carza’ę III? Na te, i inne pytania postaram się odpowiedzieć w tym teście. Zapraszam do lektury.

Kyorim Carza II C662M

Wędka Kyorim Carza II C662M to sprzęt, który po wzięciu go do ręki przez fana twitchingu i jerkowania, musi wywołać u niego pozytywne reakcje, a zarazem obudzić pewne skojarzenia, jeżeli  tylko miał on okazję wcześniej łowić odpowiednikiem tej wędki z serii Carza III. Kij ten jest bowiem bardzo podobny do swojego droższego brata. Gabaryty, waga, balans, i akcja wędki są identyczne bądź bardzo zbliżone i równie świetnie predestynujące go do używania go przy tych technikach połowu. Zacznijmy od omówienia głównych różnic między tymi wędkami, a te zamykają się w trzech głównych kwestiach – konstrukcji blanku, uzbrojeniu i designie.

Design oczywiście wspólny dla całej serii Carza II

Blanki obu tych wędek mają bardzo podobne parametry i charakterystykę. Według producenta, seria Carza III góruje nad serią Carza II tym, że posiada krzyżowy oplot w dolnej części blanku, dający mu więcej mocy. W mojej jednak opinii, zapas mocy w dolniku, pozbawionej tego oplotu wędki Carza II C662M, jest więcej niż wystarczający. Nie widzę możliwości byśmy poczuli jej niedostatek przy łowieniu szczupaków lub sandaczy w jakimkolwiek rozmiarze, a przecież, w naszych warunkach będą to najsilniejsi przeciwnicy, których tym kijem będziemy w sposób celowy poławiać.

Kij jest szybszy i mocniejszy niż sugeruje opis na blanku.

Kij Kyorim Carza II C662M podobnie jak jego bogatszy brat uzbrojony jest po całości w podzespoły Fuji. Przelotek na krótkim blanku zamontowano również 10 i do jakości montażu nie można się przyczepić w jakimkolwiek względzie, niemniej są to ringi tańsze od zastosowanych w Carza III Alconite’ów.

Fuji ACS to porządny i wygodny uchwyt.

Uchwyt multiplikatora to Fuji ACS. Jest on solidny i komfortowy, a także zapewnia on również przy odpowiednim chwycie bezpośredni kontakt dłoni z blankiem wędziska, niemniej osobiście preferuję zastosowany w serii Carza III model Fuji ECS.

Na blanku producent umieścił 10 przelotek Fuji. Montaż jest bezbłędny.

Design wędki z serii Carza II jest wspólny dla całej serii. Kolorystyka utrzymana jest w tonacjach brązu ze złotymi zdobieniami. Wędka wygląda, elegancko i efektownie lecz zdecydowanie bez przerostu formy nad treścią. Jest nieco skromniejsza w formie niż Carza III, ale nie pokuszę się o stwierdzenie, że „trójka” od „dwójki” wygląda lepiej.  To kwestia gustu. Mi podobają się obie, z lekkim wskazaniem na bogatszą serię Carza III.

Kenart Dancer 10cm podany Carza’ą na metrowej wodzie o zmierzchu i miłe tego efekty… Świetny kij do twitchingu i lekkiego-średniego jerkowania.

Użytkowo mamy tutaj jeden wielki festiwal podobieństw. Blanki obu tych kijów działają równie świetnie. Są szybkie ale i wspaniale progresywne. Obsługują takie same ciężary wyrzutowe, najlepiej się czując w zakresie od 15g do wartości przekraczających 40g. Blanki te prezentują sporą odporność na przeciążanie. Oba są ergonomicznie dopracowane, lekkie i świetnie wyważone. Pod względem czułości, Carza II absolutnie nie ustępuje „trójce”. To świetny kij pod średnie i większe twitche oraz mniejsze i średnie jerki. Łowienie tą wędką sprawia ogromną frajdę. Patrząc przez pryzmat jej zalet, aż ciężko uwierzyć, że kij ten kosztuje tak niewiele. Okolice 270 złotych jakie zwykle trzeba za niego zapłacić, to siarczysty policzek dla konkurencji. Stosunek jakości do ceny wędek z serii Carza II jest po prostu rewelacyjny.

Szybki lecz progresywny blank. Jest świetny…

Teraz pozostaje odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto dopłacić około 120 złotych do modelu z wyższej serii? Nie jest to pytanie proste. Tak Kyorim Carza II jak i Kyorim Carza III to świetne i bardzo podobne do siebie wędki. Jeżeli ktoś liczy się z każdym groszem, wybór wędki z serii Carza II, będzie wyborem doskonałym. Jeżeli jednak dla kogoś krzyżowy oplot na dolniku, Fuji ECS i ringi z serii Alconite, warte są dodatkowych 120 złotych, niech sobie nie żałuje. Stosunek jakości do ceny wciąż pozostaje tu bardzo dobry, a suma jaką trzeba dopłacić za osprzęt z wyższej półki i lepsze samopoczucie właściciela, zdecydowanie nie wydaje się wygórowana.

Świetny, niedrogi kij. Stosunek jakość-cena jest tutaj miażdżący.

Sklepy w których kupicie Kyorim Carza II C662M:

https://s.click.aliexpress.com/e/_9gNMSZ

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Piscifun Alijoz 300 – Chińska waga ciężka w akcji

Wybór lżejszych multiplikatorów na Aliexpress jest bardzo duży. Ilość modeli obsługujących wabiki do 30, 40 czy 50g jest nie tylko duża, ale też mamy wśród nich spore zróżnicowanie pod kątem innych parametrów technicznych i jakościowych. W momencie gdy zaczynamy się rozglądać za multikiem, który obsłuży nam przynęty cięższe, wybór kurczy się szybko. Piscifun Alijoz 300 jest jednym z tych nielicznych, wartych zainteresowania multików z Ali, które obsłużą nam większe wagomiary. Zapraszam do lektury testu tego udanego multiplikatora.

Piscifun Alijoz 300

Już na pierwszy rzut oka widać, że Piscifun Alijoz 300 to nie jest multiplikator do finezyjnego zestawu. Multik jest duży i sprawia solidne wrażenie. Waży jednak jak na swój rozmiar całkiem rozsądne 320g. Jakościowo multik prezentuje się dobrze. Ma aluminiowy szkielet i do wyboru dwa przełożenia oraz dwa rodzaje korby. Wersja „uciągowa” ma przełożenie 5,9:1 i jednym obrotem korby nawija 68cm plecionki. To wartość dobra do łowienia na duże gumy i swimbaity. Wersja „szybkościowa” dysponuje przełożeniem 8,1:1 i jednym obrotem korby nawija aż 92cm linki. Będzie dobra do jerkówki czy wędziska morskiego, do łowienia na większych głębokościach. Jeżeli dla kogoś standardowa, podwójna korba będzie miała za małe przyłożenie, może kupić pojedynczą, przedłużoną korbę z masywnym knobem, która umożliwi mu siłowe pompowanie dużych ryb. Do koloru, do wyboru…

To spory multik…

A jeśli idzie o walkę z dużymi rybami, to Piscifun Alijoz 300 ma jeszcze jeden poważny atut. Producent deklaruje moc hamulca walki w tym multiku na poziomie 15kg. Od jakiegoś czasu dłubiąc i serwisując multiki jestem skłonny zaryzykować twierdzenie, że nie tylko nie są to twierdzenia na wyrost, ale nie zdziwiłbym się gdyby można tu było osiągnąć wyższe wartości hamowania. Rzut okiem na mechanizm hamulca walki tłumaczy wszystko. Mamy tam w sumie 4 potężne tarcze węglowe, które dają nam bardzo dużo tego, co Amerykanie nazywają „stopping power”. Oceniając wygląd wnętrzności tego multiplikatora stwierdzić można, że wytrzyma on starcia z rybami dużo poważniejszymi i bardziej wymagającymi niż rekordowe szczupaki czy sandacze. Solidna zębatka i pinion oraz 8 krytych, nierdzewnych, łożysk kulkowych plus oporówka tworzą po upchnięciu w aluminiowym szkielecie solidny zestaw. Rzutowo multik ten powinien raczej bezproblemowo radzić sobie z przynętami w wagomiarach 80-100g. To wartości w zupełności wystarczające do zaspokojenia codziennych potrzeb zdecydowanej większości miłośników cięższego castingu w naszym kraju.

Mocne bebechy i potężny układ hamulcowy. Niestety fabryczne „smarowanie” pozostawia wiele do życzenia…

Mówiąc o temacie parametrów rzutowych, nie sposób ominąć tak istotnego elementu jak hamulec rzutowy multiplikatora. W tym modelu zdecydowano się na pojedynczy system hamulcowy o działaniu magnetycznym. Hamulec ten działa w zasadzie bezobsługowo. To znaczy, że po ustawieniu docisku szpuli na takim poziomie, by tylko wyeliminować luz poprzeczny szpuli, oraz ustawieniu hamulca magnetycznego w okolicach 4-4,5, możemy zapomnieć o jego istnieniu. Multik rzuca daleko, a brody nie występują. Pod warunkiem oczywiście, że nie będziemy zapominali o pracy kciuka przy uderzeniu przynęty w wodę, albo nie będziemy uparcie próbowali na siłę zrywać rzutów, czy też zmuszać tego multika do pracy z przynętami o wadze, do której obsługi nie jest on przeznaczony. U mnie regularnie pracuje on z wabikami mieszczącymi się w zakresie 30-80g i działa doskonale.

Magnetyczny hamulec rzutowy jest prosty w ustawieniu i niezawodny w działaniu.

Alijoz 300 to multik, który choć spory, jest ergonomicznie wygodny. Rozmiar tego multika jest taki, że osoby o średnim i większym rozmiarze dłoni, bez problemu wygodnie go obejmą i obsłużą. Wszystko jest tam gdzie trzeba i mamy pełną kontrolę nad zestawem. Do tego multiplikator ten wyposażono dodatkowo w przycisk, pozwalający na powrót zablokować zwolnioną już szpulę bez użycia korby. To z pozoru nieistotny, ale czasem przydatny gadżet.

Na szpuli zmieścimy sporo mocnej plecionki…

Niestety do tej beczki miodu muszę też dodać sporą łyżkę dziegciu. Wszystkie egzemplarze tego multiplikatora, jakie przeszły przez moje ręce były fabrycznie niedosmarowane. A materiały smarne jakie do tego „smarowania” użyto, w mojej opinii nadawały się tylko do kąpieli w benzynie ekstrakcyjnej i usunięcia ich ze środka. Różnica w działaniu Alijoz’a na „smarowaniu” fabrycznym, a zrobionym jak należy jest diametralna. Po zakupie tego sprzętu nie warto się nad tym w ogóle zastanawiać tylko od razu poddać go takim zabiegom. Uwierzcie. WARTO.

Długa, podwójna korba daje solidne przyłożenie. Jak komuś go mało, można zamówić ten multik z pojedynczą, długą korbą z potężnym knobem. Tym to dopiero można będzie pompować…

Cóż… Podsumowanie? Piscifun Alijoz 300 to budżetowy lecz godny polecenia sprzęt. Po wydaniu około 280 złotych i dokonaniu niewielkich poprawek, stajecie się właścicielami świetnego, mocnego multika, który przez dłuższy czas obsłuży Wam średnie i ciężkie przynęty. Odpowiednio użytkowany i serwisowany posłuży długo. Osobiście go używam i zapewniam, że aktualnie nawet nie myślę o zmianie na inny. A zupełnie nie mogę powiedzieć tego samego o jego droższym poprzedniku. Ale to już zupełnie inna historia…

Sklepy w których kupicie Piscifun Alijoz 300:

https://s.click.aliexpress.com/e/_ApQFKT

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kingdom Solo II KDSS-702M 2,13m 8-28g – Jak zostaje się gwiazdą…

Pełny osprzęt Fuji, krzyżowy oplot na całym blanku, drewniany grip i dolnik monocoque w cenie poniżej 300 złotych – brzmi jak coś niemożliwego? A jednak… Poznajcie hit sprzedażowy firmy Kingdom czyli wędziska z linii Solo II. Zapraszam do lektury testu najmocniejszego spinningu z tej serii.

Kingdom Solo II KDSS-702M

Koło tego wędziska nie można przejść obojętnie. Design tego kija można pokochać albo znienawidzić od pierwszego wejrzenia, ale zignorować się go po prostu nie da. Zrobiony na wysoki połysk, z mieniącym się odcieniami grafitu krzyżowym oplotem blank, wygląda zjawiskowo. Uzbrojono go w Fuji Alconite’y w ramkach typu K (8 sztuk). Niżej mamy zrobiony na połysk niewielki drewniany foregrip, uchwyt kołowrotka Fuji SKSS z carbonowym insertem i dla odmiany matowy dolnik monocoque. Blank ma dość dużą zbieżność. Przy dolniku jego średnica to 13,4mm. Tuż przy przelotce szczytowej, szczytówka ma już tylko 1,4mm średnicy. Całość waży jedynie 115g. Przy uwzględnieniu długości kija, deklarowanej mocy blanku, drewna na foregripie i specyfiki tego typu konstrukcji dolnika, wynik ten wygląda po prostu doskonale. Kij jest bardzo lekki.

Drewno, Fuji, Monocoque… Na bogato…

Testy nad wodą ujawniają poszczególne właściwości kija. Kingdom Solo II KDSS-702M to wędka o zdecydowanie szybkim blanku z bardzo wrażliwą i relatywnie delikatną częścią szczytową. Blank należy też zdecydowanie do tych określanych mianem „elektrycznych”. Transmisja drgań stoi tutaj na wysokim poziomie. Każde, najdrobniejsze trącenie przynęty jest błyskawicznie przenoszone do dłoni wędkarza i pozwala szybko i pewnie zacinać. Kij okazuje się też delikatniejszy niż może wydawać się po wstępnych oględzinach. Ciężar wyrzutowy wędki opisany jest dość precyzyjnie, powiedziałbym, że jest on nawet ciut zawyżony. Górą w zasadzie te 28g to granica, którą przekraczać można tylko ze sporą dozą ostrożności. Delikatny top, wraz z dokładaniem kolejnych gramów ponad tę wartość, bardzo szybko i wyraźnie wysyła sygnały, że przestaje mu się to podobać. Dołem można spokojnie zejść niżej niż deklarowane 8g. Dzięki delikatnej ale i dynamicznej części szczytowej już 5-gramowe wabiki miotane tą wędką latają na bardzo dalekie dystanse. Gdyby w fabryce opisano ten kij na CW 5-25g, byłby to moim zdaniem opis do, którego nikt by się nie mógł przyczepić.  Warto też zauważyć, że ogólnie, zasięgi rzutowe tego kija,w tym zakresie CW, są bardzo dobre.

W tłumie ten kij się nie schowa. Bez wątpienia…

Do czego ten kij się nadaje? Żywiołem Kingdom’a Solo II jest zdecydowanie finezyjne  łowienie na mniejsze i średnie przynęty miękkie i w roli tej sprawdzi się doskonale tak przy łowieniu szczupaków jak i sandaczy. Ten blank jest po prostu stworzony do takich zastosowań.  Można oczywiście tym kijem skutecznie łowić też woblerami typu twitch, niewielkimi Jerkami w typie np. Baby Buster Jerk’a, cykadami, wirującymi ogonami, obrotówkami czy błystkami wahadłowymi ale wszystko to pod jednym warunkiem. Muszą to być wersje tych przynęt które swoją masą i generowanymi w wodzie oporami nie zgaszą nadmiernie pracy szczytowej części wędki. Jeśli twitche to do okolic 11cm. Jeśli Jerki to takie jak Baby Buster – niewielkie, lekkie i nie wymagające ostrej szarpaniny przy prowadzeniu. Jak cykada, to na 12g Kingu od Spinmada bym poprzestał i większej już nie przyczepiał. Kij ma w dolniku dużo mocy i nie przestraszy się szczupaka czy sandacza w żadnym rozmiarze, ale wrażliwy top tego kija, który jest jednym z jego atutów, przeciążania ewidentnie nie lubi. Łowiąc tym kijem pamiętajmy, że nie kupuje się sportowego kabrioleta, żeby wozić nim kartofle. Traktujmy naszą gwiazdę odpowiednio, a na pewno nam się odwdzięczy.

Krzyżowy oplot i Fuji Alconite…

Jak każda gwiazda Kingdom Solo II ma też swoje przywary i nie zawsze jest idealna przy dłuższym współżyciu. Ergonomia niestety nie jest najmocniejszą stroną tej wędki. Nie powiem, że jest pod tym względem źle, bo tak nie jest. Ale do ideału jednak trochę brakuje. Piętą achillesową tej wędki jest średnica efektownego drewnianego foregripa, a dokładniej, średnica i krawędź metalowego pierścienia mocująco-dystansowego, który znajdziemy między tym foregripem, a przednim elementem SKSS’a. Pierścień jest minimalnie za szeroki, a krawędź jest źle wyprofilowana przez co w dotyku jest dość „ostra” i wyraźnie wyczuwalna. Niestety w sposób odczuwalny zmniejsza nam ona komfort posługiwania się tym kijem. Trochę szkoda, że nie dopieszczono tego elementu pod względem ergonomicznym bo reszta jest tutaj taka jak powinna być. Długość dolnika, balans i masa całości są na bardzo dobrym poziomie.

Gwiazda musi błyszczeć…

Kolejną, drobną rzeczą, do której się przyczepię jest miejscami nadmiar lakieru na omotkach. Ogólnie montaż jest na dobrym poziomie, ale miejscami jest pod tym względem zbyt bogato. W swoim dążeniu do bycia „Glamour”, nasza gwiazda posuwa się ciut za daleko. Choć zaznaczę raz jeszcze, nie jest pod tym względem źle.

Metalowy pierścień umiejscowiony za drewnianym foregripem jest wyraźnie wyczuwalny pod palcem. Niby tragedii nie ma, ale można to było zrobić lepiej…

Kingdom Solo II KDSS-702M kosztuje zwykle trochę poniżej 300 złotych. Oferuje nam za to bardzo wiele. Ciekawy, bardzo dobry blank, markowe komponenty, dobrą jakość i powalający wygląd. W tej cenie to gwiazda. Pokuszę się na zakończenie o małe, hollywoodzkie porównanie by zobrazować jej kaliber. Ten kij to na pewno nie Robert de Niro czy Al Pacino w swoich najlepszych rolach. To nawet nie Nicholas Cage w Leaving Las Vegas. Tak doskonale nie jest. Ta wędka to taki Mickey Rourke w Harrym Angel’u czy Ćmie Barowej. Coś tam niby brakuje, trochę ten gwiazdor nieokrzesany i niedorobiony, ale role jednak świetne i za tymi filmami i Rourke’m w nich przepadam.

Szybki kij. Bardzo czuły top i sporo mocy w dolniku.

TESTY UGIĘCIA:

Sklepy w których kupicie Kingdom Solo II:

https://s.click.aliexpress.com/e/_DdthYID

https://s.click.aliexpress.com/e/_AelI3o

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Tsurinoya NA2000 – Kołowrotek za stówkę

Model NA2000 występujący również pod nazwą Tsurinoya Nano, to najtańszy kołowrotek w ofercie tego producenta. Można go kupić za symboliczną „stówkę”. To, że coś jest bardzo tanie, oczywiście nie zawsze znaczy, że warto wydać na to jakiekolwiek pieniądze. Jak to jest w przypadku tego produktu od Tsurinoya’i? Zapraszam do lektury testu tego taniego kołowrotka.

Tsurinoya NA2000 – Wygląda skromnie i surowo, ale na pewno nie tandetnie. Z minimalizmem jej do twarzy…

Na pierwszy rzut oka Tsurinoya NA2000 wygląda całkiem w porządku. Nie mamy wrażenia obcowania z ekstremalną taniochą. Matowo-czarny kołowrotek ma całkiem nowoczesny design. Nie widać poważnych niedoróbek powierzchni i malowania. Powłoka lakiernicza prezentuje się całkiem porządnie. Młynek jest lekki (230g) i nie posiada nadmiernych luzów. Uniwersalne przełożenie 5,2:1 pasuje do większości spinningowych zastosowań jakie możemy takiemu młynkowi wymyślić.

Czarny mat nigdy nie wyjdzie z mody…

Korbka jest przetykana i zakręcana kontrą z drugiej strony. To częste rozwiązanie w tanich młynkach. Nie jest ono najszczęśliwsze niemniej muszę przyznać, że w kołowrotku NA2000 nie zaobserwowałem tendencji do luzowania się kontry, która nęka kilka moich Okum. Luzy na korbie również są relatywnie niewielkie.

Lekka, ażurowa szpula wykonana z aluminium, ma relatywnie dużą pojemność

Wedle danych producenta kołowrotek posiada 8 łożysk kulkowych i oporówkę. W swoim segmencie cenowym to wynik rewelacyjny, zwłaszcza, że Tsurinoya to firma, która montuje łożyska prawdziwe, a nie wirtualne, jak producenci bazarowego chłamu. Oczywiście nie spodziewajmy się w tej cenie japońskich EZO, ale kołowrotek chodzi całkiem dobrze. Płynnie i miękko. Kultura pracy tego młynka jest jak na sprzęt za „stówkę” zadziwiająco przyzwoita.

Jak na sprzęt za stówkę, jest zdecydowanie dobrze…

Hamulec zbudowano w oparciu o podkładki filcowe. Ma on sporą moc i jest bardzo dobrze dozowalny. Pracuje bardzo dobrze. Nie ma się tu do czego przyczepić.

Osiem łożysk kulkowych plus oporówka… Nieźle… Wszystko kręci się też całkiem nieźle…

Mechanizm tego młynka powinien przeżyć sporo, o ile nie trafi się nam egzemplarz niedosmarowany lub nie będziemy go przeciążać. Tsurinoya NA2000 pracując na zestawie okoniowym, kleniowo-jaziowym czy lekkiej szczupakówce powinna nam spokojnie posłużyć przez dłuższy czas. Nie przekraczajmy 25g wagi przynęty, nie zajeżdżajmy jej dużymi wirówkami, nie traktujmy jak wyciągarki budowlanej, a będziemy się cieszyć eksploatacją tego całkiem sympatycznego, budżetowego młynka.

Kołowrotek ten, pracując z lekkimi zestawami powinien nam posłużyć dłuższy czas.

Eksploatację uprzyjemni na pewno również fakt, że kołowrotek ma całkiem dobry nawój plecionki, a lekka, mocno perforowana szpula umożliwia nam dalekie rzuty. W zestawie nie ma szpuli zapasowej, ale powiedzmy sobie szczerze. Za te pieniądze, ten kołowrotek to i bez niej całkiem dobry zakup. Znalezienie w tej cenie dorównującego mu parametrami odpowiednika na naszym rynku będzie chyba niemożliwe. Mi przynajmniej taki do głowy nie przychodzi.

Do jakości nawoju trudno się czepiać. Zwłaszcza w kontekście ceny tego kołowrotka.

Prowadząc dla Was tanispinning.pl, staram się wynajdować sprzęt z jednej strony nie rujnujący kieszeni, ale z drugiej, prezentujący jak najwyższy stosunek jakości do ceny. Z rozmysłem nie pochylam się nad najniższą możliwą półką na rynku, gdyż z moich doświadczeń jasno wynika, że szkoda czasu i życia, na męczenie się z najtańszym badziewiem, skoro niedużo drożej można kupić coś, co wyprzedza tę taniochę o lata świetlne. Tsurinoya NA2000 to nie jest młynek dla bardziej wymagających wędkarzy. Zastosowane rozwiązania techniczne i kultura pracy nikogo takiego nie powalą. To jednakże bardzo tani kołowrotek, o wysokim współczynniku jakości do ceny, którym sam miałem okazję połowić trochę czasu i nie było to doznanie w żadnym wypadku nieprzyjemne. Wszystko tu działa jak trzeba, waga jest niewielka, kołowrotek używany zgodnie z jego przeznaczeniem umożliwia skuteczne i przyjemne łowienie, za bardzo małe pieniądze. Do tego całkiem nieźle wygląda. I o to chyba w tanich kołowrotkach powinno chodzić, nieprawdaż?

Tsurinoya NA2000 – Udany budżetowiec

Sklepy gdzie kupicie Tsurinoya NA2000:

https://s.click.aliexpress.com/e/_9yYXvs

https://s.click.aliexpress.com/e/_ArGVVH

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Kyorim Carza III CRC-662M 1,98m 7-21g – Twitchingowo-jerkingowa petarda…

Serie wędek Carza II i Carza III to w zasadzie najtańsze produkty oferowane przez markę Kyorim. Biorąc pod uwagę fakt, że najtańsze kije z tych serii kosztują odpowiednio na Aliexpress około 250 i 370 złotych, powinno dać nam to od razu do myślenia. Kyorim to marka, która ewidentnie nie jest zainteresowana sprzętem niskopółkowym. Ich ambicje sięgają dużo wyżej. Co z tego wychodzi? Zapraszam do lektury testu wędki z serii Carza III.

Kyorim Carza III CRC-662M

Kyorim Carza III CRC-662M to wędka, która od pierwszego wejrzenia musi się spodobać. Innej opcji nie ma. Kij wygląda po prostu rewelacyjnie. Piękny, smukły blank, matowy w górnej części i błyszczący na wzmocnionym krzyżowym oplotem dolniku, mieni się odcieniami granatu, ciemnego turkusu i niebieskiego. Uzbrojony został na bogato przelotkami Fuji Alconite. Montaż przelotek jest perfekcyjny, a producent na relatywnie krótkiej wędce, upchnął ich aż 10 sztuk.

Doskonałe uzbrojenie bardzo dobrymi przelotkami

Na dolniku zamontowano uchwyt kołowrotka Fuji ECS polakierowany pod kolor blanku z dodatkiem drobnego brokatu. Na pełnym dolniku mamy też dobrej jakości korek i świetnie wyglądające carbonowe pokrętło docisku multiplikatora. Całość prezentuje się wspaniale. Efektownie, ale i z dobrym smakiem. Do tego jest bajecznie lekka. 122g wagi dla kija o tych parametrach i pełnym korkowym dolniku, to bardzo dobry wynik. Dobre wyważenie całości dodatkowo wzmacnia te pozytywne wrażenie.

Fuji ECS to świetny uchwyt. Dolnik jest krótki i poręczny. Ergonomia całości perfekcyjna.

Na sucho kij jest bardzo szybki i wydaje się zdecydowanie mocniejszy niż sugeruje opis na blanku. Po przykręceniu zgrabnego niskoprofilowca, kij leży w ręce po prostu idealnie. Długość dolnika idealna. Balans całości bez zarzutu. W zasadzie, na tym etapie, nie byłem w stanie przyczepić się w tym kiju do czegokolwiek. Wędka spodobała mi się bezwarunkowo, nawet mimo braku dzielonego dolnika, który zawsze preferuję. To się chyba nazywa miłość od pierwszego wejrzenia. Trzeba zabrać tę ślicznotkę nad wodę i sprawdzić czy w miarę użytkowania uczucia nie osłabną…

Blank jest bardzo szybki, ale też ma progresywną charakterystykę. Ten kij jest finezyjny i świetnie trzyma rybę.

Nad wodą kij zdecydowanie nie rozczarowuje. Tą wędką łowi się po prostu genialnie. Oczywiście o ile zastosujemy ją do twitchingu i jerkowania, bo jej projektantom ewidentnie takie zastosowanie musiało przyświecać na etapie tworzenia tego projektu. By nie być gołosłownym przejdę jednak do szczegółów. Blank tego Kyorim’a jest zdecydowanie mocniejszy niż sugeruje opis na nim. I w sumie bardzo dobrze, bo idealnie obsługuje nam zakres średnich i większych woblerów w typie twitch oraz mniejszych i średnich jerków. Komfort rzutowy powoli pojawia się po przekroczeniu 15g ciężaru wabika. Jeśli idzie o górną granicę CW, to zainspirowany filmami producenta z testów obciążeniowych blanku gdzie znosił on obciążenie statyczne przekraczające 8kg, nie cackałem się z nim zanadto. Posługując się kijem rozsądnie możemy przekroczyć 40g masy wabika. Mi, w przypadku jerków, zdarzało się regularnie przekraczać granicę 45g. Szybki blank w tym zakresie zachowuje jeszcze dostateczną dynamikę umożliwiając przy umiejętnej technice celne i odpowiednio dalekie rzuty. Dynamika ta pozwala poprowadzić znaczną część jerków w wielkości 10-12cm oraz większe dostępne na rynku woblery twitchingowe.

Kij jest świetnie wykończony. To po prostu piękna wędka, która sprawia wrażenie dużo droższego sprzętu.

W czasie walki z rybą, blank ten pokazuje swoją kolejną kapitalną stronę. Ten kij nie tylko jest szybki. On ma również przepięknie progresywną charakterystykę. Ugina się głębiej niż można by się spodziewać i świetnie amortyzuje wszelkie wygibasy rozwścieczonego szczupaka. Wędka trzyma rybę bardzo dobrze i daje wędkarzowi duże poczucie komfortu w trakcie holu. Oczywiście zapas mocy w dolniku tego kija jest bardzo duży. Raczej nie ma szans by w naszych warunkach wędkarskich kiedykolwiek jej zabrakło. Czułość wędki jest na dobrym poziomie. O ile w trakcie łowienia nie zaśniemy, nic podejrzanego dziejącego się z naszą przynętą, nie powinno umknąć naszej uwadze. Ergonomia, która na wstępie urzeka, w długim użytkowaniu nie pokazuje żadnych słabych stron. Tą wędką można długie godziny łowić wcale nie lekkimi przynętami, bez cienia zmęczenia, a za to z wielką dozą przyjemności. Komfort rzucania i operowania nią jest bardzo duży. To kolejny kij z gatunku takich, którego po wzięciu do ręki, nie chce się już z niej wypuścić.

We wprawnych rękach, ten kij to doskonałe narzędzie do połowu szczupaków.

Kyorim Carza III CRC-662M to twitchingowo-jerkingowa petarda. Nie ma w tym określeniu nawet cienia przesady. We wprawnych rękach to w pełni profesjonalne narzędzie do połowu szczupaków przy użyciu tego typu przynęt. Oczywiście, gdy zechcemy połowić nim na średnią czy nieco większą gumę lub wahadło, albo wirujący ogon w szczupakowym rozmiarze kij ten też sobie dobrze z tym poradzi, choć w sposób nieunikniony, w pewnych sytuacjach odczujemy ograniczenia wynikające z jego niewielkiej długości i krótkiego dolnika. Tak to już jest. Nie ma wędek idealnych do wszystkiego. Niemniej, przy cenie około 370 złotych za ten kij, jest on ofertą absolutnie rewelacyjną. Jeżeli ktoś do tej pory nie zakochał się w szczupakowym twitchingu czy jerkowaniu, to jest duże ryzyko, że po sprawieniu sobie tego kija, miłość ta szybko w nim rozkwitnie. Nie mam co do tego wątpliwości.

Genialny kij pod twitching i jerkowanie.

Na koniec pozostała jeszcze jedna kwestia interesująca zapewne dla tych, którzy mają już odrobinę orientacji w temacie wędek spinningowych i castingów z Chin. Tak cena, jak i walory użytkowe Kyorim’a Carza III CRC-662M stawiają go bowiem w sposób naturalny, w jednej linii z wędkami Kuying Battle Song. Jak kije te wypadają w porównaniu? Użytkowo, jakościowo i estetycznie prezentują zbliżony, wysoki poziom. Kyorim bije jednak Kuyinga zastosowanym uzbrojeniem. Alconite’y to wyższa półka niż FazLite’y, a do tego Kyorim montuje ich, przy tej samej długości blanku, o dwa więcej. Akcja kijów z serii Carza III jest bardziej progresywna niż Battle Song’ów. Dzięki temu, kije te mają większy margines bezpieczeństwa przy holowaniu szczupaków. Kuying jest ciut szybszy i subiektywnie wydaje się odrobinę bardziej czuły. Który bym wybrał? Na szczęście nie muszę dokonywać takiego wyboru. Mam i jedne, i drugie. Jestem nimi niezmiennie zachwycony. Na ten moment nie potrafię wskazać, które podobają mi się bardziej. Jeśli się to zmieni nie omieszkam Was jednak poinformować.

Kyorim – Zapamiętajcie dobrze tę nazwę. Wkrótce będzie o niej głośno.

Sklepy gdzie kupicie Kyorim Carza III CRC-662M:

https://s.click.aliexpress.com/e/_Apqx0j

https://s.click.aliexpress.com/e/_9780F5

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/