Westin W4 Powercast-T 255cm XXH 40-130g – Czy warto wracać do tej rzeki?

Ta seria wędek wzbudziła spore zainteresowanie gdy parę lat temu pojawiła się na naszym rynku. Teraz choć została zastąpiona przez inne, na rynku pierwotnym pojawiają są jeszcze jej niedobitki, które, o dziwo, ciągle trzymają cenę. A ta, tak w momencie debiutu, jak i później, nie była niska, zwłaszcza w porównaniu do cen konkurencji o podobnej specyfikacji. Od czasu do czasu, kije te wypływają też na rynku wtórnym. Wykorzystując fakt, że mój kolega Paweł jest zadowolonym użytkownikiem tego kija, postanowiłem się na własnej skórze przekonać o co z nim chodzi… Gdybyście kiedyś natknęli się na takowy i zastanawiali czy go nie kupić, mogę się podzielić swoimi wrażeniami z tej ciekawej dla mnie podróży do nieodległej przeszłości…

W4 Powercast… Cena na poziomie 800 złotych, sztywny pokrowiec w zestawie, elegancki korkowy dolnik… Ten kij zwracał na siebie uwagę. Smukły blank o niewielkiej zbieżności prezentował się dobrze – przy przelotce szczytowej 2,8mm średnicy. Przy dolniku to tylko 11,40mm. Z uzbrojeniem jednak w tej cenie szału nie było… Może Fuji ACS na dole był jeszcze OK, ale przelotki od Seaguide’a w tym budżecie nie urywały niczego… Niemniej masa, ergonomia i wyważenie całości były dobre.

Trzeba przyznać, że dobrze to leży w ręce. Dolnik długi w sam raz. Blank od pierwszego momentu sprawia niezbyt szybkiego, dość mięsistego konstruktu, który powinien giąć się głęboko i raczej na pewno nie powinien być niedoszacowany. Jak W4 w tej wersji pracuje?

Akcję kija widzicie na zdjęciach ugięć. Kij gnie się pokornie i ochoczo. Coś z pogranicza Moderate i Moderate Fast…

TESTY UGIĘCIA:

Jak prezentuje się realne CW? Westin opisał ten kij na zakres 40-130g i wygląda na to, że Westin wiedział co pisze. Dołem okolice 40g już uruchamiają ten kij. Górą, deklarowane 130g to dość realna dla mnie granica komfortu. Można mu jeszcze na upartego ze 20g górą dorzucić i on tym nawet jakoś miotnie, ale jak dla mnie, przy wabikach o tej masie, na pełnym dystansie rzutu, wolałbym mieć sztywniejszy, szybszy kij gwarantujący większą dynamikę zacięcia i większą precyzję rzutu.

Jak to pracuje pod rybą? Chętnie i głęboko. W wypadku tego kija nie jest potrzebny metrowy krokodyl, by zmusić go do pracy. To sprawia, że kij ten całkiem dobrze trzyma wcięte ryby już w mniejszych i średnich rozmiarach. Wędka pracująca w ten sposób, dobrze sprawdzi się przy obławianiu płytkich łąk podwodnych szczupakowymi gumami, swimbaitami, większymi wahadłówkami czy woblerami typu crank. Okupione jest to jednak jedynie zadowalającą czułością kija, który tym parametrem nie powala. Czułość ta spokojnie wystarcza na tego typu łowienie, ale choćby nawet budżetowe SG4 wypada tu moim zdaniem od Westina lepiej.

W4 pierwszej generacji to przyjemny w użytkowaniu i miły dla oka kij. Dobrze ładuje już relatywnie lekkie wabiki i dobrze rzuca. Pozwala łowić długo bez wyraźnego dyskomfortu. Sporo wybacza w trakcie holu i dobrze trzyma ryby jak na kij o takiej mocy blanku. Sprawdzi się jako pierwszy kij „pod kotlety” o ile traficie go w atrakcyjnej cenie z drugiej ręki lub na wyprzedaży z dna magazynu. Niemniej, gdyby ktoś teraz zaproponowałby mi zakup takiego nowego za 800 złotych, to ja zdecydowanie mówię: Nie. Dziękuję. Cena taka jest moim zdaniem nie do końca adekwatna do tego co kij ten sobą prezentuje… I chyba zawsze taka była.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *