Dozbrajanie gum szczupakowych to temat dość szeroki. Na rynku funkcjonują rozmaite patenty i różne materiały, z których wykonuje się odpowiednie dozbrojki. Mimo, że sprawa może się wydawać dla wielu oczywista, pewne kwestie budzą w niej kontrowersje. Na przykład, od jakiego rozmiaru dozbrajać gumy? – to pytanie, które chyba dzieli spinningistów najbardziej. W tym materiale podzielę się z Wami moimi doświadczeniami i przemyśleniami w tym temacie. Zainteresowanych zapraszam do lektury.
Wyścig zbrojeń… 😉
To, że duże gumy czyli tzw. kotlety zbroić trzeba i nie sprawdzają się przy tym już główki jigowe to sprawa dość oczywista. W przypadku przynęt mierzących nierzadko grubo ponad 20cm długości jedyną sensowną opcją stają się tutaj systemy oparte przeważnie na dwóch kotwicach mocowanych pod spodem przynęty. W systemach tych pewne elementy są wspólne dla wszystkich rozwiązań funkcjonujących na rynku. Za takie należy uznać kotwice, które muszą mieć rozmiar i masę adekwatną do rozmiaru i masy wabika. Podobne są również rodzaje dociążenia takiego zestawu, oparte na wkrętkach ze stałym obciążnikiem, wkrętkach z wymiennym obciążeniem, lub wkrętkach bez obciążenia, gdzie jako dociążenie dodaje się ciężarki w typie czeburaszek, lub swobodnie montowanych, np. do agrafki, ciężarków w kształcie przeważnie oliwek.
Dozbrojki oparte na wkrętce ze zmiennym obciążeniem, pojawiły się niedawno. Tutaj produkty chińskiej marki Spinpoler.
Kwestią otwartą pozostają materiały przyponowe, które służą nam do połączenia wszystkich elementów uzbrojenia w jedną całość. Na rynku proponowane są rozmaite rozwiązania, poczynając od fluorocarbonów czy grubych żyłek w typie Regenerator’a, poprzez różnego rodzaju linki stalowe, mniej bądź bardziej sztywne monodruty, a kończąc na dozbrojkach łańcuszkowych wykonywanych z kółek łącznikowych i krętlików. Wszystkie te rozwiązania zdają się mieć swoje plusy i minusy, i od ich omówienia pozwolę sobie zacząć.
Fluorocarbon na dozbrojkę? – wolne żarty…
W przypadku zestawów szczupakowych dozbrojki robione z fluorocarbonu czy żyłki to w mojej opinii rozwiązanie mające same wady i być może jedną, wątpliwą zaletę. Zaletą tą mogłaby być szeroko reklamowana niewidzialność fluorocarbonu, która w przypadku tego materiału w typowo szczupakowych średnicach, jest tak realna jak, niewidzialnym jest gruby szczupak ukrywający się za pojedynczym pędem rdestnicy. Poza tym mamy tu same wady. Ani fluorocarbon, ani żyłki nie są materiałami całkowicie odpornymi na kontakt ze szczupaczymi zębami. O ile przegryzienie jednomilimetrowego fluorocarbonu za pierwszym razem jest bardzo mało prawdopodobne, o tyle po każdym kontakcie z ostrymi jak żyletki zębami szczupaka, powierzchnię tych materiałów pokrywają kolejne mniejsze bądź większe uszkodzenia. Prowadzi to w sposób nieunikniony do bardzo szybkiej erozji takiej dozbrojki, przez co bardzo szybko może się ona stać niezdatna do użytku. O ile w przypadku przyponów z fluorocarbonu jest tak, że nie są one narażone na tak regularny kontakt z zębami ryb (Wszak często zahaczony szczupak do samego przyponu zębami nie sięga..), a w wypadku zmęczenia końcowego odcinka, można je po prostu odrobinę skrócić i używać dalej, o tyle dozbrojka taka szybko kończy na śmietniku. Strata pieniędzy i materiału na takie wynalazki. Nic poza tym.
Dozbrojka oparta na lince stalowej
Linki plecione w typie surfstrand/surflon – rozwiązanie popularne
Dozbrojki wykonane z tego materiału są całkowicie odporne na szczupacze zęby i jest to ich niepodważalna zaleta. Poza tym można je wykonać dość finezyjnie, tak by nie zaburzały pracy wrażliwych na to przynęt. W wypadku dozbrajania najmniejszych wabików jest to rozwiązanie moim zdaniem najsensowniejsze (Do czego jeszcze wrócimy…)
Dozbrojki zbudowane na linkach stalowych to dobre rozwiązanie na dodatkowe zbrojenie mniejszych gum
Dyskusyjna pozostaje kwestia trwałości tych dozbrojek i ich ceny. Mówiąc krótko, wspomniane dwie cechy zależą bezpośrednio od jakości zastosowanych do ich konstrukcji linek. Tanie linki 1×7 będą rozwiązaniem ekonomicznym, ale najmniej odpornym na odkształcanie się i zmęczenie materiału. Drogie linki 7×7, dodatkowo wzmocnione otulinami nylonowymi będą trwalsze, ale zapłacimy za nie dużo więcej. Niezależnie od jakości zastosowanego materiału dozbrojka taka nigdy nie będzie rozwiązaniem wiecznym, a do ich poprawnego wykonania trzeba dysponować pewną minimalną wiedzą, by uniknąć błędów związanych choćby z nieodpowiednim zaciskaniem tulejek. Warto monitorować ich stan by w odpowiednim momencie dozbrojkę taką wymienić na nową, bo raz poważnie uszkodzona, zwykle nie nadaje się ona do naprawy. Trzeba ją budować od nowa.
Sztywny monodrut ze stali sprężystej – tanio i mocno
Dozbrojki wykonane z tego typu materiału mają wiele zalet. Są mocne, odporne na eksploatację i przy tym tanie. Przy odrobinie wprawy i prostych narzędziach można je wykonać spokojnie samemu. Do wad można zaliczyć to, że nie bardzo nadają się do zbrojenia najdrobniejszych przynęt i że nie są zbyt podatne na modyfikacje. Niemniej w przypadku typowego zbrojenia kotletów to bardzo dobra opcja.
Duża przynęta, duży szczupak? Nie zawsze…
Dozbrojki łańcuszkowe – królowie ringu
Dla mnie dozbrojki te to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie na rynku. Wykonane z dobrych podzespołów są niemalże nieśmiertelne. Niesamowicie odporne na zniszczenie i bajecznie proste do przeróbek, czy wymiany poszczególnych elementów. Wystarczą jedne szczypce do kółek łącznikowych, parę minut, i w warunkach polowych można tu zrobić praktycznie wszystko. Do tego będąc najcięższymi w stawce dodatkowo stabilizują gumy, a dzięki licznym krętlikom są całkowicie odporne na ukręcenie. To wszystko jednak ma swoją cenę. Za porządne kółeczka i krętliki, których jakby nie patrzeć idzie tu trochę, trzeba odpowiednio zapłacić. Użycie oszczędnościowych materiałów niskiej jakości owocuje potencjalnie dużą ilością słabych punktów, które mogą nas zawieść w jak najmniej odpowiednim momencie. Niemniej moim zdaniem warto dopłacić, bo summa summarum wyjdzie nam to wszystko taniej. Aktualnie nie zbroję dużych gum innego typu dozbrojkami niż te.
Dozbrojka łańcuszkowa. Dla mnie najlepsze rozwiązanie.
Jak mocować kotwice do przynęty? Wbijać, czy nie wbijać? Używać pinów? A jeśli tak to jakich?
Na dozbrojce widoczne proste piny druciane. Nie niszczą gum tak jak widoczny z boku po prawej pin haczykowy.
Pinów do montowania kotwic do przynęty używam zawsze. Nie polecam pinów „haczykowych”, które potrafią nam po intensywnej sesji łowienia w zielsku zdemolować gumę w miejscu ich montażu nie gorzej niż wściekła metrówka. Owszem. Trzymają kotwice i całą dozbrojkę pewnie na miejscu, ale w tej całej zabawie nie chodzi przecież tylko o to. Tu chodzi o to, żeby to dobrze trzymało, ale gdy już uda nam się wciąć wymarzoną rybę, by bez problemów udało się dozbrojkę z naszej cennej przynęty wyrwać, bez prucia jej na strzępy. Chodzi o to, by finalnie ryba walczyła na samej dozbrojce, a nasza guma bujała się wtedy poza jej paszczą i zasięgiem ostrych zębów. Dlatego osobiście stosuję piny z prostego drutu, ewentualnie drutu powyginanego faliście, by nieco zwiększyć moc kotwienia pinu. Z moich obserwacji wynika, że są to rozwiązania w zupełności wystarczające i relatywnie mało szkodliwe dla gum.
Wyginane piny druciane trzymają dozbrojkę mocniej niż proste.
Niezależnie od rodzaju zastosowanych pinów, kotwice w trakcie łowienia w zielsku, oraz w przypadkach gdy guma w trakcie rzutu swoim zachowaniem w locie powoduje splątania kotwic z dozbrojką, wbijam jednym hakiem w przynętę. Gdy łowię w toni, albo miejscu wolnym od glonów i roślinności, pozostawiam kotwice swobodnie wiszące na pinach. Zwiększa to ich chwytność i nie zmusza nas do robienia kolejnych dziur w przynęcie.
Kotwice wbite w gumę mają nieco mniejszą tendencję do łapania zaczepów w zielsku i nie plączą się przy rzutach. Są jednak mniej „chwytne” niż wiszące swobodnie.
Oddzielnym rodzajem akcesorium które przydaje nam się przy zbrojeniu dużych swimbaitów są piny/wkrętki dociążające, wbijane/wkręcane w spodnią część gumy. Odpowiednio zastosowane poprawiają nam pracę gum mających tendencję do wykładania się na boki przy lekkich obciążeniach. Czasem pozwalają nam również łowić bardzo płytko zupełnie bez innych dociążeń. Warto je mieć w swoim arsenale i nie skreślać pochopnie gum, których praca na początku nam się nie spodoba.
Z brzucha gumy wystaje końcówka pinu dociążającego.
Zbrojenie małych gum. Czy to w ogóle ma sens?
Część wędkarzy łowiąc szczupaki na drobno, nie stosuje dodatkowych dozbrojek, ograniczając się do zbrojenia w postaci główki jigowej. Wielu uważa dozbrajanie dwunastocentymetrowej gumy za dziwactwo, nie wspominając nawet o dozbrajaniu gum mniejszych, mierzących 10, 9 czy 8cm. Wedle ich teorii dozbrajanie takich przynęt gasi ich akcję i ogranicza ilość brań, a szczupaki przecież bez problemu pochłaniają wabiki tej wielkości.
W zależności od warunków cannibala 15 można uzbroić i tak jak wyżej…
Wypadająca z przynęty dozbrojka trzyma szczupacze zęby z daleka od naszego nietaniego wabika.
Cóż… W warunkach normalnego żerowania szczupaki nie mają najmniejszych problemów z połykaniem i dużo większych wabików. Stosowanie wtedy dozbrojek jest nie tylko niepotrzebne, a wręcz szkodliwe. Dodatkowa kotwica wczepiona głęboko w gardle czy skrzelach niepotrzebnie wydłuża proces uwalniania ryby i generuje dodatkowe obrażenia. W takich wypadkach zdecydowanie odradzam dodatkowe zbrojenie niewielkich wabików bo więcej z tego szkody niż pożytku.
W momencie gdy ryby żerują intensywnie dozbrojka sprawia więcej kłopotów niż daje korzyści.
Problem robi nam się jednak wtedy, kiedy warunki są dalekie od optymalnych. Gdy szczupaki uderzają w przynęty generalnie niechętnie, na te większe nie reagując w ogóle, a te małe trącając i podskubując jedynie. Są dni, gdy wielu spinningistów łowiących mocnymi, niekoniecznie najczulszymi zestawami, spływa na brzeg narzekając na całkowity brak aktywności ryb i nie zdając sobie nawet sprawy ile delikatnych kontaktów z rybami mieli tylko ich nie zauważyli, albo błędnie zinterpretowali. W takie dni, często również zrzuca się te delikatne skubnięcia na konto niewielkich ryb, które bawią się przynętą, a jest to gruby błąd. Duże szczupaki często potrafią się zachowywać w taki właśnie sposób i sam złowiłem wiele całkiem pokaźnych ryb po ledwie wyczuwalnych braniach. Tak jest. Za takimi trąceniami potrafią kryć się naprawdę grube ryby. Tylko trzeba je zidentyfikować, wciąć i wyholować.
Przy anemicznych, delikatnych braniach warto dozbrajać nawet małe przynęty.
W takie dni, używam dozbrojek nawet do niewielkich gum. Oczywiście by dozbrojka taka nie zabiła nam pracy niewielkiego wabika musimy ją wykonać z odpowiednio finezyjnych i lekkich komponentów. Z drugiej strony musi ona dysponować mocą adekwatną do zestawu, w którym będzie pracowała, tak by bezstresowo poradzić sobie z holem nawet dużej ryby. W konstrukcji tego typu dozbrojek używam linek typu surfstrand/surflon o wytrzymałości zwykle do około 9kg, z niewielkimi, ale wzmacnianymi kotwiczkami o krótkich trzonkach (typu short shank), zwykle w rozmiarach 4 i 6. Do montażu używam porządnych tulejek zaciskowych i dodatkowo zalewam końcówkę zaciśniętej już tulejki kropelką kleju błyskawicznego. Dozbrojkę wbijam w dolną bądź górną część gumy (W zależności od konstrukcji gumy i ilości zielska w wodzie. Czasem jest go tyle, że trzeba całkowicie odpuścić), pętelkę linki zakładam na agrafkę w pierwszej kolejności, a potem dopiero główkę jigową z przynętą – pozwala to zminimalizować ryzyko potencjalnego rozpięcia agrafki. Ważne jest też by agrafka nie była zapinana na styk, tylko była nieco większa, tak by przynęta wraz z dozbrojką miały odpowiedni luz. Z tego samego powodu drut agrafki nie może być zbyt gruby. Jeżeli tego nie dopilnujemy upośledzi nam to pracę naszego wabika.
Wzmacniane kotwice typu short shank – doskonałe rozwiązanie na lekkie dozbrojki szczupakowe
Zbrojenie tego typu nieraz ratowało mi mój wędkarski kuper na zawodach czy w trakcie łowienia rekreacyjnego. Wielokrotnie zdarzało się, że mój towarzysz na łodzi, na kilka brań miał jedynie puste zacięcia albo spady, a ja wyciskałem z takiej samej ilości „cyknięć” kilka ryb, które doholowywane do podbieraka okazywały się być zacięte za sam koniec pyska, pojedynczym grotem dozbrojki. Często zresztą zaraz po wprowadzeniu do podbieraka ryby te wypinały się same. Nie zaobserwowałem również by zastosowanie odpowiednio dopasowanej do zestawu dozbrojki, w zauważalny sposób wpływało negatywnie na ilość kontaktów z rybą. Kluczem do sukcesu w takich sytuacjach jest zgranie całego zestawu. Niewielkiego wabika, który sprowokuje ryby do jakichkolwiek reakcji, odpowiedniego jego dociążenia i poprowadzenia, dopasowanego dozbrojenia oraz odpowiednio cienkiej plecionki i czułego, progresywnego, wędziska, które pozwolą nam zaobserwować moment delikatnego brania, wciąć i wyholować zahaczoną za przysłowiową skórkę rybę. Jak zawsze w takich sytuacjach nie zawadzi też szczypta spinningowego fartu. 😉
W spinningu zawsze trzeba dobierać rozwiązanie techniczne dopasowane do aktualnych warunków. Nic nie jest zawsze i bezwzględnie skuteczne i najlepsze. Dlatego trzeba być przygotowanym na wszelkie scenariusze.
Podsumowując… Czy dozbrajać? Zdecydowanie tak, choć nie w każdych warunkach więcej zbrojenia okazuje się lepszą opcją. Zbrojenie jednak zawsze należy dobrze dopasować jego mocą i rozmiarem do całości zestawu i nigdy nie żałować na jakości komponentów. Pozwoli to nie tylko na poprawę naszych spinningowych wyników, ale też ograniczy ilość ryb, które urwały się zakolczykowane zbrojeniami wątpliwej jakości, co dla wielu z nich może się wiązać ze smutnym końcem. A nie o to przecież nam wszystkim chyba chodzi…
Linki do polecanych przeze mnie przykładowych kotwiczek do małych dozbrojek czy kilku innych przydatnych produktów na Ali:
https://s.click.aliexpress.com/e/_DCh96N1
https://s.click.aliexpress.com/e/_DFAMT9V
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę. Każde wsparcie pomaga mi rozwijać tę stronę i kanał tak, by nie zmieniały one swojego niezależnego charakteru. https://buycoffee.to/cykadaspinning