Jaxon coś szybko ostatnio zmienia te swoje topowe serie lekkich spinningów. Ledwie co z oferty wypadła seria Symbian Supra Spin, dopiero co w jej miejsce weszła zbrojona w Fuji Alconite’y Altezza Supra, a już i po niej śladu ni ma. A może to po prostu mi czas tak szybko leci? Nieistotne… Istotne jest to, że od tego roku, budżetowy potentat z naszego rodzimego rynku, ma swoją nową gwiazdę spinningu w wadze ultra lekkiej. Gwiazdor nazywa się Summum i kosztuje naprawdę niewielkie pieniądze. Odżałowałem parę złotych, kupiłem, potestowałem i teraz mogę parę słów na jego temat powiedzieć. Ciekawskich i tych, z dużym parciem na budżet, zapraszam do lektury.
Ktokolwiek widział wcześniej wędki z serii Symbian Supra czy Altezza Supra, po ujrzeniu kija z serii Summum Ultra Light, może przeżyć lekkie Deja Vu. Jaxon konsekwentnie idzie tutaj w prostotę i minimalizm, a linia i wykończenie nowego „flagowca” do złudzenia przypomina jego poprzedników. Mamy tu więc grafitowy, nieszlifowany (poza częścią dolnego składu), lakierowany, dość cienki blank o niewielkiej zbieżności i minimalistycznym wykończeniu (1,2mm średnicy przy przelotce szczytowej i 8,1mm średnicy przy dolniku). Mamy minimalistyczny, dzielony dolnik wykończony pianką EVA i szkieletowy uchwyt kołowrotka bez insertu (klon SKSS). Mamy też noname’owe przelotki w ramkach typu K. Całość waży niewiele. Waga elektroniczna pokazała mi 83,5g masy co w zasadzie jest zgodne z deklaracjami producenta. Kij jest naprawdę lekki.
Przelotek jest 8. Przy tej długości, można by się pokusić w tak lekkim wędzisku o jedną więcej, ale tragedii nie ma, a biorąc pod uwagę niską cenę kija, czepianie się o to można sobie odpuścić. Przelotki, nazywane przez producenta „Slim Titanium Oxide”, wyglądają jak na noname’y bardzo przyzwoicie, ale ich montaż przypomina nam niestety z jak budżetowym kijem mamy do czynienia. Może nie ma tu wielkich ilości lakieru, zacieków czy innych „upiększeń”, ale idealnej linii ułożenia ringów również niestety brak. W testowanym egzemplarzu druga i szósta przelotka licząc od topu gubią linię. Odchyły może nie są wielkie, ale z kronikarskiego obowiązku wypada o nich wspomnieć. Podsumowując – kij nie powala nas może swoim wyglądem wyglądem, ale na szczęście działa to w obie strony. To znaczy tak szału, jak i tragedii brak. Wędka wygląda jak na swoją półkę cenową nieźle i tyle. Ani więcej, ani mniej.
Po wzięciu kija do ręki stwierdzamy najpierw niską masę i poprawne wyważenie, jak też całkiem przyjemną ergonomię. SKSS i jego klony, to uchwyty, które w taki lekkich kijach po prostu robią robotę. Piankowy grip jest odpowiedniego rozmiaru. Do tego dolnik w tej wędce jest taki „w sam raz”. Ani przesadnie długi, ani ultra krótki. Wędką operuje się wygodnie i z przyjemnością.
Według producenta, blanki serii Summum Ultra Light zrobione są z carbonów 30T i 36T. To parametrowo te same maty węglowe jakie Jaxon zastosował w poprzednich seriach Symbian i Altezza. Przy pierwszym kontakcie z kijem uwagę zwraca delikatna, spolegliwa część szczytowa i niezbyt szybka akcja. W trakcie łowienia pierwsze wrażenie szybko się potwierdza. Summum w wersji 1-9g to Medium Fast z delikatną częścią szczytową. Pod relatywnie niewielkimi rybami kij ten schodzi w dość głębokie ugięcie i pewnie trzyma rybę, wybaczając ewentualne błędy w trakcie holu. Przy jakich zastosowaniach ten kij się nam sprawdzi najlepiej i jak można go ogólnie ocenić?
TESTY UGIĘĆ:
Zacznijmy od realnego CW. Topowy Jaxon Summum w opisywanej wersji realnie sprawuje nam się najlepiej w zakresie CW od okolic 2,5g do 10g całkowitej masy przynęty. To w zasadzie wartości bliskie deklaracjom producenta. Górą, na upartego, można mu jeszcze ciut dokładać, ale delikatny top szybko traci dynamikę i utrudnia nam grę przynętą i zmniejsza pewność zacięcia. Wędka ta nieźle sprawdzi nam się przy obsłudze okoniowego żelastwa w postaci niewielkich wirówek i cykad. Połowimy nią też całkiem przyjemnie i skutecznie na lżejsze okoniowe gumy i jaskółki w toni, o ile nie przyjdzie nam do głowy trochę głębsze jigowanie. Wtedy dość szybko do nas dotrze, że czułość tego blanku, oraz jego dynamika potrzebna do odpowiedniej pracy przynętą i pewnego zacięcia okazują się po prostu niewystarczające. Nie twierdzę, że Summum jest głuchy jak pień, ale transmisja drgań jest tutaj raczej mocno przeciętna dla półki budżetowej, na której się on znajduje. Przy delikatnym żerowaniu ryb nieco ratuje nas ta delikatna szczytówka, która zachowuje się trochę jak wklejka i pozwala zauważyć brania, które niedostatecznie mocno kopną nas w łokieć.
Ogólna akcja kija sprawia, że może nam się on całkiem dobrze sprawdzić też przy lekkim zestawie kleniowym. Kijek ten miotnie nam dość daleko nawet najlżejszymi kleniowymi woblerkami i nie pozwoli kluchom „odbijać się” od przynęt. Jednocześnie wędka ma dość mocy w dolniku by poradzić sobie z całkiem sporymi kleniami. Minusem w niektórych miejscach może się okazać jej długość – 205cm na wielu łowiskach może okazać się długością niewystarczającą.
Jaxon Summum w opisywanej wersji kosztuje ciut powyżej 200 złotych. W tej cenie wędka ta nie poraża nas ani jakością wykonania, ani czułością, ani też ogólną charakterystyką blanku. Ale żeby nie wyszło, że się tylko czepiam… To z drugiej jednak strony, za te dwie stówki, dostajemy naprawdę bardzo lekki kijek, w sumie niebrzydki i generalnie całkiem przyjemny w eksploatacji (Ja przynajmniej się w trakcie jego testowania całkiem nieźle bawiłem… Może trochę dlatego, że łowienie okoni bawi mnie niezmiennie od lat…). Zastosowane przelotki wyglądają jak na tę półkę cenową nieźle, podobnie jak klon SKSS. Przy odrobinie umiejętności łowić nim można całkiem skutecznie, a wędka nie posiada jakichś krytycznych, dyskwalifikujących ją wad. Jestem przekonany, że ktoś, kto do tej pory łowił wędkami za stówkę, może być tym kijem nawet zachwycony, podobnie jak rozpoczynający swoją przygodę z okoniowaniem junior/nowicjusz. I to są moim zdaniem potencjalni odbiorcy tego kija. Koniec i kropka.
Rozmyślam nad wykonaniem testów, bezpośrednich konkurentów Jaxon’a na naszym rynku w półce cenowej do okolic 200 złotych (Którą to wartość oceniam jako pewne niezbędne minimum finansowe potrzebne do kupienia nadającego się do użytkowania spinningu.) i może pokuszenia się na koniec o jakiś zbiorczy materiał porównawczy. Rozmyślam, bo do ogarnięcia pozostają wzajemnie powiązane ze sobą czynniki czasu i pieniędzy… Cóż… Pożyjemy, zobaczymy…
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/