Tsurinoya Jaguar to chyba najlepiej znany na naszym rynku kołowrotek rodem z Aliexpress. Spotkałem się ze skrajnie różnymi opiniami na jego temat. W niektórych opisywany jest jako świetny sprzęt. W innych oceniany jest jako wadliwy złom. Która strona ma rację? A może prawda leży gdzieś po środku? Zapraszam do lektury.
Jaguar to kołowrotek spinningowy produkowany przez dużego chińskiego producenta sprzętu wędkarskiego jakim jest firma Tsurinoya, określana czasem skrótowcem TSU. Młynek ten występuje aktualnie w rozmiarach od malutkiego 500 do 3000 (kiedyś dostępne były i większe). Konstrukcja młynka oparta jest na 9+1 łożyskach upchniętych wraz z całą mechaniką w kompozytowym body. Kołowrotek posiada aluminiową korbkę wkręcaną w korpus i hamulec walki oparty o podkładki węglowe. W zestawie dostajemy dwie aluminiowe, dobrze wyglądające szpule – płytką i głęboką. Patrząc przekrojowo przez ofertę TSU, Jaguar to sprzęt cenowo ulokowany na średniej-niższej półce budżetowej ich portfolio.
Kołowrotek na pierwszy rzut oka może się spodobać. Jest zgrabny i ma całkiem atrakcyjny design (choć jak wiemy gusta to rzecz względna). Uroku dodaje mu smaczek w postaci efektownego aluminiowego knoba w złotym kolorze. Młynek wygląda dobrze i sprawia wrażenie sprzętu całkiem dobrej jakości. Co jednak za tym pierwszym wrażeniem się kryje? Przez moje ręce przeszło ich już kilka, tak użytkowany przeze mnie młynek w rozmiarze 1000, jak i egzemplarze moich kolegów, które trafiły do mnie na podstawowe czynności serwisowe. Swoje zdanie na ich temat już mam. Czas na konkrety…
Po pierwsze… TSU Jaguar to kołowrotki, które fabrycznie są przeważnie nieźle nasmarowane i nieźle spasowane, a praca ich generalnie może się spodobać. Mi osobiście nie trafił się egzemplarz wymagający natychmiastowej interwencji w mechanizmy kołowrotka. Niemniej fabryczne materiały smarne są w mojej opinii przeciętnej jakości i przy intensywnym użytkowaniu nie zapewniają dostatecznej ochrony przekładni i pinionowi. To jednak budżetowa półka… Jeżeli młynek nie wysyła niepokojących sygnałów i nie łowimy intensywnie, to można przez sezon na tym smarowaniu pojechać. Potem sugeruję jednak obowiązkowo zafundować mu mycie i smarowanie całości. Powinno to też nastąpić bezwarunkowo i natychmiast jeżeli tylko pojawią się jakiekolwiek początki ząbkowania mechanizmu.
Po drugie… Mechanizmy TSU Jaguar’a nie zostały stworzone do ciężkiej orki (to może sugerować już zakres dostępnych wielkości kołowrotka jak i pojemność dołączanych szpul). To młynki zaprojektowane raczej do lżejszego łowienia i przy tym sprawują się całkiem dobrze. Bebechy kołowrotka to raczej prosta konstrukcja i jakościowo ,nie powalają one na kolana, choć tragedii też nie ma. Budżetowość konstrukcji przejawia się niestety innymi jej bolączkami.
Po trzecie zatem… TSU Jaguar to kołowrotek, w którym, poza pewnymi niedostatkami smarowania, w niektórych egzemplarzach zdarzają się irytujące luzy, ze szczególnym uwzględnieniem luzów na mechanizmie posuwu szpuli i rotorze. Sam rotor w modelu 1000 sprawia miejscami dość delikatne wrażenie (zastosowany kompozyt miejscami jest niepokojąco cieniutki). Mam pewne obawy czy próby zbijania masy kołowrotka nie odbiją się długofalowo negatywnie na jego wytrzymałości mechanicznej. Niemniej uczciwie muszę przyznać, że dość intensywnie użytkuję już dobry kawałek czasu Jaguara 1000, który w tym sezonie został u mnie podstawowym kołowrotkiem okoniowym i jak na razie wszystko trzyma się kupy. Wspomniane powyżej niedostatki należy uznać za rzecz typową dla wielu konstrukcji z budżetowego segmentu kołowrotków.
Po czwarte… Eksploatacyjnie Jaguar to kołowrotek bardzo przyjemny. Chodzi lekko i miękko, ma bardzo dobry nawój, w miarę rozsądną masę, uniwersalne przełożenie 5,2:1 i generalnie działa dobrze. Oparty na carbonowych podkładkach hamulec jest całkiem niezły, choć czasami ich smarowanie wymaga korekty. Bajerancki, aluminiowy knob wygląda efektownie, niemniej w zimnych porach roku operowanie nim bez rękawiczek, może u niektórych powodować pewien dyskomfort. Mówiąc krótko – jest zimny.
Po piąte… Kilka słów podsumowania. TSU Jaguar to ładny i przyjemny w użytkowaniu kołowrotek, dobrze sprawujący się w pracy z lżejszymi zestawami. Osobiście po prostu lubię ten młynek i dlatego niewielki, relatywnie lekki i zgrabny „tysiączek” regularnie pracuje przy moich okoniówkach.
Z drugiej strony jego konstrukcja i jakość są raczej przeciętne dla budżetowej półki kołowrotków na, której trzeba go zdecydowanie pozycjonować. Podobnie ma się sprawa z jakością i powtarzalnością montażu. I tutaj dochodzimy do problemu jaki teraz mam z tym kołowrotkiem. Problemem tym jest jego aktualna cena.
W „starych, dobrych czasach”, gdy zakupy z Aliexpress nie były obarczone kosztami podatków i fatalnie wysokim kursem dolara, można było kupić Jaguara 1000 w cenie około 180 złotych i wtedy była to całkiem sensowna oferta. Stosunek cena-jakość był całkiem atrakcyjny. Aktualnie za Jaguara w tym rozmiarze, bez większych promocji, trzeba zapłacić około 270 złotych. W podobnych pieniądzach możemy na naszym rynku kupić Daiwa’ę Regal LT czy Legalis LT, Shimano Sahara’ę, czy Ryobi Zauber’a z poprzedniej serii. Znajdziemy też sporo innych maszynek o podobnej czy nawet niższej cenie, które całkiem dobrze sprawią się przy lekkim łowieniu, bo do okoniowania, naprawdę nie jest potrzebny drogi sprzęt o kosmicznych parametrach. Może nie będą miały tylu łożysk, może nie będą miały w zestawie dwóch takich fajnych szpul, może nie będą wyglądały tak efektownie, ale będą pochodziły z naszego rynku i będą miały gwarancję, co w budżetowym segmencie rynku ma znaczenie. Dlatego, mimo szczerej sympatii dla mojego Jaguara 1000, spodziewam się, że jego dotychczasowa popularność na naszym rynku, ulegnie znaczącemu ograniczeniu. Chiński kocur przestał być tani i dlatego, w mojej opinii, zostanie ciekawostką dla garstki entuzjastów sprzętowej egzotyki. I może trochę szkoda…
Linki do sprawdzonych sklepów gdzie możecie kupić TSU Jaguar’a:
https://s.click.aliexpress.com/e/_Dd4672J
https://s.click.aliexpress.com/e/_DntCnP1
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/
Nie wiem, na jakie wy trafiliście – ale ja miałem 2 takie jaguary, tzn. 1 mi kiedyś ukradli (po roku użytkowania), i kupiłem 2 – gi – mam go już ze 2-3 lata (rozmiar2000) i powiem tak jest fenomenalny, maślana praca, nic się nie dzieje itp. Uwaga – zaryzykuję, że lepiej się sprawuje jak Shimano Stradic (podobnej wielkości), który kosztuje 3-4 x tyle!!!. A teraz minus – zakupiłem z tej samej firmy – Tsurinoya – lekką odmianę jaguara, tzn. Ranger – i kicha – praca tragiczna, poza tym że lekki -to mam wrażenie że nie ma nic wspólnego z Jaguarem, chociaż też ma 9 łożysk i był jeszcze droższy. Oddam go do jakiegoś specjalisty (niech go rozkręci, może przesmaruje, lub łożyska wymieni) – bo inaczej nawet nie przypnę go do wędki…. albo oddam dzieciom do zabawy – bo jest tragedia. Teraz sam zadaje sobie pytanie, czy brać nowego Twin Powera (jest wyraźnie lepszy), ale kosztuje ok 1800 zł, czy nie zamówić kolejnego jaguara, czy innego Chińczyka ???
Cześć. Jak pisałem. Ja na kiepski egzemplarz się nie nadziałem, ale żeby być uczciwym muszę przyznać, że miałem w ręku egzemplarze gdzie luzy były zbyt duże. Przy intensywnym użytkowaniu smarowidła od TSU potrafią się poddać w ich młynkach szybciej niż można by się spodziewać. Przerobiłem to na własnym Whirlwing’u i Jaguarach kolegów. Generalnie jak to w budżetówce. Trochę loteria. Pozdrawiam! 🙂