Crankbait’a czar czyli Dorado Lake

Był czas, że crankbait’y były przynętami na, które łowiłem dość regularnie i to z całkiem niezłymi wynikami. Od jakiegoś czasu używam ich rzadziej. Dlaczego? Bo nie są skuteczne? Nie do końca… W wielu sytuacjach dobry crankbait okazuje się doskonałym narzędziem połowu. W moim przypadku, bardziej chodzi o to, że twitche czy jerki wymagają zdecydowanie więcej roboty przy animacji ,stąd prowadzenie ich daje mi więcej frajdy niż zwykłe „kręcenie korbą”, które potrzebne jest do tego by tchnąć życie w crankbait’a. Po prostu lubię kombinowanie z przynętą (choć zdaję sobie sprawę, że czasami przynosi to odwrotne efekty) i nic na to chwilowo nie poradzę. Niemniej do jednego crankbait’a wracam regularnie. To Dorado Lake. Totalny klasyk tego producenta, którego polubiłem na tyle, że nie wyobrażam sobie mojego arsenału bez niego. Zapraszam do lektury.

Dorado Lake w wersji SDR

Dorado Lake to pękaty, wygrzbiecony  i ciężki wobler o krótkim sterze ustawionym pod kątem sugerującym przeznaczenie do łowienia na płytkiej wodzie (poza jednym modelem, o którym opowiem za chwilę). Przynęta przypomina swoim kształtem coś na podobę krzyżówki karasia z okoniem. Z której strony nie patrzeć, to klasyczny crankbait pełną gębą.

Krótkie a pękate…

Wobler ten występuje w trzech podstawowych rozmiarach. Największy ma 7cm długości. Średniak ma 5cm. Najmniejszy to 3,5cm woblerek. Teoretycznie niewielkie rozmiary przynęt mogą nieco zmylić laika. To, że Lake jest krótki, nie oznacza wcale, że jest mały.  Siedmiocentymetrowy wobler w wersji tonącej waży aż 28g. Niepozorna piątka to 16g grubej przynęty. Najmniejszy Lake w wersji tonącej to tylko 3,5cm ale za to aż 6g masy. Niezależnie od kalibru, Lake miotany z dopasowanego do jego wielkości zestawu lata daleko jak pocisk. Duża masa, skupiona w niewielkiej przynęcie o małej powierzchni bocznej, przekłada się na doskonałe zasięgi rzutowe.

Rodzinka w komplecie…

Woblery występują w wersjach tonących i pływających. Jedne i drugie chodzą raczej płytko (pływająca co chyba oczywiste płycej). Do tych podstawowych opcji z czasem producent dołączył wersję SDR (w woblerze 7cm), która zdaje się być ewidentnie dedykowana do trollingu, a całkiem niedawno wzbogacił swoją ofertę w wersję tej „siódemki” z wbudowaną grzechotką. Wobler ten w każdej swojej wielkości dedykowany jest innym zastosowaniom.

Moja znajomość z Dorado Lake’iem zaczęła się od woblerów w średnim rozmiarze, czyli 5cm, tak w wersjach pływających jak i tonących. Przynęt tych z powodzeniem używałem do łowienia szczupaków na płytkich łowiskach. Ich skuteczność i charakterystyczny kształt zwróciły szybko uwagę mojego towarzysza wypraw spinningowych, który ukuł dla tego woblera swoją nazwę – „Karanks”. Nazwy tej używamy w rozmowach między nami do dzisiaj. Coś w sobie to określenie ma…

Tonąca „Piątka” na wadze…

„Siódemki” i woblerki w rozmiarze 3,5cm dołączyły do mojego arsenału nieco później. Największa „Siódemka” to wersja, której używałem relatywnie najmniej. Wśród wielu wędkarzy zyskała ona sobie opinię świetnej przynęty na sumy (stąd jak mniemam poszerzenie oferty o wspomnianą wersję SDR i wersję z grzechotką). Mi zdarzało się łowić nią szczupaki, ale nieczęsto i dlatego więcej na jej temat nie będę się wypowiadał.

Dorado Lake 7cm SDR z grzechotką

Wersja 3,5cm to zupełnie inna bajka. Z całej rodziny Lake, najmniejszy woblerek, w swojej tonącej wersji, pozostał tym, którego regularnie używam. Dlaczego? Bo to jeden z moich ulubionych woblerów kleniowych. Jego skuteczność i bardzo dobra lotność sprawiają, że uwielbiam nim łowić i czynią z tego woblera jedną z moich „przynęt pierwszego wyboru” jeśli idzie o polowanie na „kluchy”.

Świetne, bardzo lotne woblery na klenie… Bardzo je lubię.

Niezależnie od wielkości i wersji, jeśli idzie o zachowanie się w wodzie, Dorado Lake to klasyczny crankbait. Zwijany pracuje bardzo agresywnie i robi wokół siebie sporo zamieszania. Do tego generuje spore opory w wodzie co również przekłada się na dużą ilość generowanych przez niego wibracji. Dzieje się tak nawet przy relatywnie wolnym prowadzeniu, co częstokroć stanowi zabójczą kombinację. Do tego jest to przynęta mało wymagająca jeśli idzie o prowadzenie. Niepotrzebny nam tutaj trzeci Dan w twitchingu czy czarny pas w łowieniu z podbicia. Zwykłe, monotonne kręcenie korbą okazuje się często bardzo skuteczne. Może to i mało finezyjne ale działa (I może dlatego poza wersją kleniową, innych Lake’ów używam ostatnio rzadko… Cóż… Co dla jednych jest wadą, dla innych okaże się zaletą – i na odwrót…)

Ciężkie, pękate, mocno mieszające wodę. Przy zwijaniu robią spore opory w wodzie. Zwłaszcza największe modele.

Woblery te są wykonane w standardzie jakości do, którego Dorado nas przyzwyczaiło. To oznacza, że generalnie nie jest źle, ale odskoki w wadze i pracy poszczególnych egzemplarzy potrafią być zaskakująco duże i momentami irytujące (również zbrojenie wymaga czasem korekty). By zobrazować skalę tego zjawiska posłużę się tylko przykładem najmniejszych woblerów z serii Lake w wersji tonącej. Deklarowana masa tych wabików winna wynosić 6g. Waga aktualnie posiadanych przeze mnie egzemplarzy mieści się zasadniczo w przedziale od 5,1g do 6,1g. Dlaczego zasadniczo? Bo trafił mi się jeden rodzyneczek opisany jako tonący, który okazał się woblerem typu „suspending” o wadze 4,6g (!). No tego jeszcze nie grali…

Tonące 3,5cm… Waga 5,1g
Też tonące 3,5cm… Waga 6,1g
To miało być tonące 3,5cm… Wyszedł „suspending” 4,6g…

Z woblerami Dorado jest jak z pudełkiem czekoladek Forrest’a Gump’a. Nigdy nie wiesz co ci się trafi. Raz na jakiś czas trafia mi się wśród nich egzemplarz wybitny. Podobną szansę mamy tutaj niestety też na trafienie totalnego bubla, którego po przetestowaniu mamy ochotę położyć na kowadle i potraktować młotkiem. Zdecydowana większość egzemplarzy trzyma przyzwoitą średnią, ale trzeba mieć świadomość, że odskoki od normy, to w produktach tej firmy standard wliczony w cenę. Cenę na szczęście bardzo umiarkowaną. Woblery z tej serii w wielkości 5cm można jeszcze kupić w cenach zaczynających się poniżej 20zł za sztukę. Kleniowe 3,5cm zaczynają się od kilkunastu złotych. Mimo wspomnianych mankamentów lubię te przynęty. W świetle posiadanych przez nie zalet, jestem w stanie przymknąć na nie oko. Bo Dorado Lake’i po prostu łowią. I robią to często cholernie dobrze.

Doradowskie pudełko czekoladek pełne niespodzianek… Ja tam je lubię… 😉

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Dorado Jumper – Jerk dla aktywnych

Moja znajomość z jerkami Dorado zaczęła się w sposób naturalny od modelu Drunk. Do dzisiaj goszczą one w moim arsenale w obu wersjach rozmiarowych i w wersjach tonących i pływających. Później dołączyły do nich Flicker Jerk’i i Elusory. Dwa lata temu gromadka ta powiększyła się o przedstawicieli nowego modelu – Jumper. Zaczęło się od pojedynczego egzemplarza. Potem szybko dokupiłem następne. Zapraszam do testu tej ciekawej przynęty.

Dorado Jumper

Dorado Jumper to smukły, tonący jerk średniej wielkości. 12cm długości i okolice 50g wagi pozwalają bawić się nim posiadaczom jeszcze niezbyt ciężkich zestawów. Nie oznacza to jednak, że równie dobrze zagramy nim każdym kijem ogarniającym takie ciężary wyrzutowe. Do tego jednakże przejdę za chwilę. Teraz pochylmy się jeszcze nad parametrami i wyglądem tego wabika. Z dokładną wagą tego Jerka jest jak to zwykle u Dorado. Posiadam obecnie 6 egzemplarzy, których waga oscyluje od 46,1g do 51,1g.

Malowania charakterystyczne dla stylu Dorado. Spore wahania wagi wabików również…

Producent oferuje je w wielu wersjach kolorystycznych, poczynając od różnych malowań „naturalnych” po bardziej żywiołowe wersje kolorystyczne z nieśmiertelnym firetigerem i flagowcem na czele. Jakość wykonania nie odstaje w żadną stronę od przyzwoitej średniej, do której przyzwyczaiło nas Dorado. We wszystkich posiadanych przeze mnie egzemplarzach zamontowano fabrycznie całkiem przyzwoite kotwice. W mojej opinii nie wymagały one wymiany. Ryby i zaczepy, również zweryfikowały je pozytywnie pod kątem ostrości i wytrzymałości. Jak zaś ten jerk sprawuje się w praktyce?

Linie łagodne. Jumper jednak lubi ostrzejsze traktowanie…

Bardzo dobrze, pod warunkiem oczywiście, że odpowiednio go zaanimujemy, do czego będzie nam w tym wypadku potrzebny odpowiedni sprzęt. W przeciwieństwie do nieśmiertelnego Drunka czy Elusora, Jumper nie lubi bowiem leniwego prowadzenia i wymaga od nas zdecydowanie energiczniejszego traktowania. Ruchy wędziskiem muszą być szybsze i dłuższe. Wynika to nie tylko z tego, że Jumper tonie dość szybko i na płytkiej wodzie zbyt wolne prowadzenie go, skończy się w sposób nieunikniony sromotnym wylądowaniem w zielsku. Wynika to przede wszystkim z tego, że Jumper, prowadzony w ten sposób, dopiero pokazuje w pełni na co go stać. Odjeżdża szeroko i dynamicznie na boki, lusterkując przy tym i prowokując drapieżniki do ataku błyskami odsłanianego „podbrzusza”. Do takiego prowadzenia potrzebny jest nam już jednak szybki, krótki i odpowiednio mocny kij, który pozwoli nam odpowiednio dynamicznie podszarpywać przynętę.

Fabryczne kotwice nie są złe.

Gdy jednak już opanujemy technikę prowadzenia Jumpera, zabawy z tym jerkiem dostarczą nam wiele satysfakcji. Gdy tylko szczupaki będą miały nastrój na ściganie takich „agresywnych wariatów”, atomowe uderzenia jakie dzięki temu poczujemy na kiju, w sposób nieunikniony sprawią, że mózg każdego spinningisty będzie wręcz pławił się w endorfinach. Uderzenia są potężne i lepiej mocno trzymać kij w dłoni, bo w przypadku chwilowego rozkojarzenia można głupio go stracić. Dorado Jumper to w pewnych okolicznościach przynęta bardzo skuteczna i z tego względu jest to jeden z jerków mojego „pierwszego wyboru” na łowisku.

Przynęta wymaga od wędkarza odpowiedniego sprzętu i umiejętności, ale odwdzięcza się bardzo ciekawą pracą.

Pozostała nam kwestia pieniędzy jakie trzeba na ten wabik wyłożyć. Ceny Jumpera w sklepach internetowych czy na popularnym portalu aukcyjnym oscylują ostatnio w okolicach 27-30 złotych. Jak na wobler tej wielkości i jakości nie jest to cena odrzucająca. Zwłaszcza, gdy spojrzy się na nią w kontekście cen jakie trzeba zapłacić za podobne produkty u konkurencji. Polecam tę przynętę. Zwłaszcza tym, którzy wiedzą o co chodzi w jerkowaniu i mają do tego odpowiedni sprzęt. Jumper naprawdę robi robotę.

Udany jerk, za rozsądne pieniądze.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/

Dorado Elusor – Na leniucha…

Rynek woblerów w naszym kraju rozwija się w ostatnich latach bardzo dynamicznie. Co i rusz pojawiają się kolejne, bardziej, bądź mniej udane produkcje, kolejnych rękodzielników. Obok mnożących się niewielkich firm, które próbują zaistnieć w szerszej świadomości wędkarzy, funkcjonują marki, które ten etap mają już dawno za sobą. Firmy, którym już udało się stworzyć i wypromować na tyle rozpoznawalne przynęty, by móc zbudować na nich swoją pozycję rynkową. Taką marką jest Dorado. Modele Invader, Classic, Alaska, Lake i wiele innych stworzonych przez Darka Małysza, cieszą się zasłużonym uznaniem od wielu lat. Jerk o nazwie Elusor to jedna z nowszych propozycji tego producenta. Zapraszam do lektury testu tej przynęty.

Dorado Elusor – Niewielki jerk o sporych możliwościach

Zacznijmy od tego, co ma do powiedzenia na temat Elusora jego twórca. W materiałach handlowych napisano o nim:

„Elusor- to jerk dla wędkarzy preferujących spokojne metodyczne łowienie, nie lubi on gwałtownych szybkich szarpnięć, natomiast przy krótkich spokojnych pociągnięciach pokazuje pełnię swych możliwości. A są one naprawdę duże, gdyż jerk ten oprócz pracy w poziomie, czyli typowych dla jerków odjazdów na boki, ma także skłonność do unoszenia się ku górze przy każdym ruchu szczytówki. Można go w ten sposób doprowadzić do samej powierzchni wody. Ten rodzaj pracy doskonale naśladuje chorą „łapiącą” powietrze rybkę lub drobnicę zbierającą owady z powierzchni wody. Najlepsze efekty na Elusora będziemy mieli w łowiskach płytkich, do dwóch metrów, zwłaszcza nad podwodnymi łąkami. Opadając Elusor wspaniale lusterkuje, co jeszcze bardziej podnosi jego atrakcyjność dla drapieżników. Doskonale sprawdził mi się podczas letnich miesięcy, gdy drapieżniki nie były zbyt aktywne, a także w zimie, tuż przed zamarznięciem zbiornika, co dowodzi, że powoli prowadzony jerk potrafi wywabić z kryjówki nawet najmniej aktywnego drapieżnika.”

Długość około 11cm. Waga? Jak to u Dorado… Opisany na 31g. Moje ważą od 28,1g do 30,6g.

Teraz garść podstawowych danych. Elusor to niewielki, tonący jerk o smukłych, okrągłych liniach. Mierzy 11cm i powinien ważyć według producenta 31 gramów. W rzeczywistości waga pięciu posiadanych przeze mnie egzemplarzy oscyluje w granicach od 28,1g do 30,6g. Znając jednak dobrze specyfikę produktów Dorado, jestem przekonany, że można trafić na rynku na egzemplarze tak lżejsze jak i cięższe niż skrajne znane mi przypadki. Ten typ tak ma. Łowiąc na Dorado, trzeba się do tego przyzwyczaić. Jerki Elusor występują w wielu, charakterystycznych dla Dorado wzorach malowania. Uzbrojone są w kotwice o przyzwoitej jakości. Całość wygląda całkiem nieźle. Jak Elusor sprawdza się w akcji?

Dostępnych kolorów jest sporo więcej…

Dobrze, pod warunkiem, że posłuchamy rad Darka Małysza. Elusor bowiem, rzeczywiście nie przepada za agresywnym jerkowaniem. Traktowany jednak leniwie, oszczędnie i z wyczuciem, pracuje przepięknie. Dokładnie tak, jak opisuje to jego twórca. Głęboko i leniwie odjeżdża na boki, wabiąc ospałe drapieżniki. Możemy nim podjeżdżać bliżej powierzchni, albo pozwolić mu opaść ciut głębiej.

Elusor uwielbia prowadzenie na leniucha…

Ruchy wędziskiem należy tu wykonywać oszczędne, krótkie i niezbyt szybkie. Czasami przeplatać je można podbiciem „z korby”, które też okazuje się wystarczającym. Jerk ten prowadzi się lekko i przyjemnie. Jego specyfika zaś bardzo ułatwia pracowanie nim, delikatniejszymi i bardziej giętkimi wędziskami, niż te, które zwykle kojarzą nam się z jerkowaniem. Z tej przyczyny, jerk ten to świetny dodatek do uniwersalnego pudła na zębate. Ogramy go bez problemu kijami, które generalnie do jerków nadają się słabo, choćby przez małą moc i szybkość blanku, czy też za dużą długość. Oczywiście w chwilach, gdy drapieżniki, najlepiej reagują na szybko i agresywnie prowadzone przynęty, Elusora lepiej schować do pudła i podrzucić im coś innego. Cudów nie ma. Przynęt nadających się do wszystkiego i doskonale skutecznych w każdych warunkach, również jeszcze nie wynaleziono.

…i wtedy też pokazuje na co go stać. Do takiego prowadzenia wystarcza lżejszy i wolniejszy zestaw niż typowa jerkówka.

Dorado Elusor, kosztuje zwykle w okolicach 28 złotych. To skuteczna, niezła jakościowo przynęta, która nie wymaga mocno specjalizowanego zestawu. Warto ją dodać do swojego arsenału, bo w świetle jej zalet, cena nie jest zaporowa.

Dorado Elusor – Skuteczna, przyjemna i łatwa w prowadzeniu przynęta. Cena nie poraża.

Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/