Jerki wciąż cieszą się u nas sporą popularnością. Oczywiście daleko im pod tym względem do najchętniej stosowanych u nas przy połowie szczupaków przynęt gumowych, niemniej każdy szanujący się producent woblerów nastawionych na połów zębatych, ma jakieś bezsterowce w swojej ofercie. Ceny jerków renomowanych producentów szybują wysoko, stąd ból towarzyszący urwaniu bądź odstrzeleniu takowego jest proporcjonalny do tejże ceny. Z drugiej strony mamy produkty takie jak Kenart Dancer. Niedrogie. Czy warte jednak uwagi? Zapraszam do lektury testu tych przynęt.
Kenart od lat okupuje swoimi woblerami budżetowy segment naszego rynku. Jak każde, mają one swoich zwolenników i przeciwników. Osobiście miałem trochę do czynienia z ich „kleniowo-jaziową” produkcją i raczej jej unikam. Za bardzo kojarzy mi się ona z regularnie wypadającymi sterami i ogólnie niezadowalającą trwałością. Inaczej ma się sprawa z jerkami ich produkcji, a konkretnie modelem Dancer. Tych, zawsze kilka sztuk w pudełku mam… Mam też ku temu powody, ale po kolei…
Ten klasyczny, pozbawiony jakichkolwiek grzechotek czy innych udziwnień jerk, który już na pierwszy rzut oka swoim kształtem przypomina nam Salmo Slider’a, produkowany jest w dwóch popularnych u nas rozmiarach – 7 i 10cm. Występuje jedynie w wersji tonącej, w kilku zaledwie schematach malowania. Niby szału w kwestii wyboru ni ma, ale jak się dobrze przyjrzeć, to… To wszystko to, co tak naprawdę do podstawowego, szczupakowego jerkowania jest nam potrzebne, w tej skromnej ofercie jednak dostajemy. Według danych producenta Dancer w mniejszym rozmiarze powinien ważyć 22g. Większy zaś opisywany jest na 35g. O ile waga „malucha” przeważnie pokrywa się z deklaracjami producenta, o tyle „dziesiątka” zwykle waży ciut powyżej 40g, co należy brać pod uwagę, żeby nie przeliczyć się z możliwościami wyrzutowymi wędki.
Przy wstępnych oględzinach Kenart Dancer wygląda… Tanio. Tak uzbrojenie, jak i wykończenie, zdecydowanie nie dają nam poczucia obcowania ze sprzętem wysokopółkowym. Największe obawy budzi jakość powłoki lakierniczej. Sprawia ona wrażenie bardzo cienkiej i delikatnej.
Jak ten jerk sprawuje się w praktyce? Uwierzcie mi, że wyśmienicie. Już przy delikatnych podciągnięciach świetnie odjeżdża na boki, a w opadzie pięknie lusterkuje. Nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej cenię sobie wersję dziesięciocentymetrową. Łatwiej ją moim zdaniem prowadzić i w razie potrzeby sprowadzić ciut głębiej niż małą „siódemkę”. Mam też na nią lepsze efekty. Generalnie, omawiając temat akcji i prowadzenia Kenarta Dancer’a, trzeba zwrócić uwagę, na to, że przynęta ta najlepiej sprawuje się na bardzo płytkiej wodzie. Nawet cięższa „dziesiątka” ma bowiem przy podszarpywaniu tendencje do szybkiego wychodzenia ku powierzchni wody i tę właściwość można skutecznie wykorzystać.
Ten jerk aż się prosi, by poprowadzić go krótkimi, szybkimi pociągnięciami, które wprowadzają go w hipnotyzujący dla drapieżnika taniec. Co jakiś czas podprowadzam go też wtedy kilkoma szybszymi ruchami pod samą powierzchnię wody, i z tej pozycji pozwalam na kilkusekundowy, kolebiący opad. Prowadzony w ten sposób Dancer robi bardzo dobrą robotę. To łowny, skuteczny wabik o świetnej akcji. Do tego można go prowadzić relatywnie niezbyt mocnym zestawem. Niepotrzebna nam tutaj specjalizowana, mocna jerkówka. W zasadzie, każdy kij obsługujący cięższe woblery twitchingowe, świetnie nam się nada do obsługi tej przynęty.
Żeby nie było różowo, Dancer ma też wady. O ile zastosowane w nim kotwice, zwykle można uznać za wystarczające, o tyle powłoka lakiernicza, która od początku wygląda nam bardzo słabowato, okazuje się niestety taką w swej istocie być. Na jej powierzchni szybko pojawiają się rysy i uszkodzenia, do których niekoniecznie potrzebne są szczupacze zębiska. Dancerowi do szybkiego łapania kolejnych „blizn” wystarczają pudełkowe, niewielkie obcierki.
Ile Kenart Dancer kosztuje? Kiedyś przynęty te były uderzająco tanie. „Dziesiątki” można było czas temu kupić nawet za okolice 20 złotych. Aktualnie niestety już tak tanio nie jest. W tej chwili, za takiego jerka trzeba zapłacić około 28 złotych, co pozycjonuje go cenowo, na równi z jerkami np. Dorado. Patrząc jednak ogólnie na ceny jerkowej konkurencji, Dancer nadal pozostaje w mojej opinii niedrogą i atrakcyjną ofertą. Świetna akcja i łowność tego bezsterowca pozwalają przymykać oko na jego wady. Jeśli lubi się łowienie na jerki, to Dancera po prostu warto mieć.
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/