Mikado Inazuma Flash Zander 2,29m do 22g – Koniec pięknej legendy?

Stara, dobra Inazuma…

Stało się. Inazuma Flash Zander, jaką znaliśmy, wypadła z oferty Mikado. Ten kij w wersji 2,29m do 22g w dwuskładzie, był jedną z moich podstawowych wędek przez ostatnich kilka lat. Napisano o nim już wiele. Skrobnę i ja parę słów. Jeszcze trochę tych kijów jest dostępnych w sklepach, a moim zdaniem, w cenie około 260 złotych to ciągle bardzo ciekawa propozycja. Niech to będzie drobny hołd i pożegnanie.

Inazuma Flash Zander 2,29m do 22g to kij dedykowany do łowienia sandaczy. I, do diabła, ten kij jest w tym dobry. W tej kategorii cenowej nie jest łatwo znaleźć patyk równie elektryczny, mocny i szybki. Do tego, kij ten, w tej właśnie wersji, zupełnie nie pasuje do obelg, którymi obrzucane są przez niektórych jego mocniejsze odmiany. Tu przytoczę tylko kilka: „ Sztywna pała”, „Kij od szczotki”, „Dyszel od wozu” itp. Ta Inazuma jest szybka, ale pod obciążeniem pięknie ugina się amortyzując odjazdy ryby w stopniu bardzo dobrym.

Sztywna pała? Akurat…

By nie być gołosłownym, zapewniam, że wędki tej z powodzeniem używałem również do łowienia szczupaków i nie miałem, żadnych problemów z większą ilością spadów. Inazuma wcina ryby ze skutecznością sierpowego Mike’a Tyson’a, a potem trzyma je wprawnie jak zawodnik brazylijskiego ju-jitsu. Raz, przy ciężkim holu podczepionego za ogon dużego szczupaka, miałem okazję widzieć mój egzemplarz wygięty aż, po dolnik. Słyszałem jak trzeszczy, ale zniosła to dzielnie i bez najmniejszego uszczerbku. Wędka ma duży zapas mocy w dolniku i gdy potrzeba pozwala na siłowy hol. Do tego zapewnia ponadprzeciętny zasięg rzutowy.

Ponad 80-cio centymetrowy sandacz, nie zrobił na Inazumie wielkiego wrażenia. To mocny kij.

Na wszystko to składają się poszczególne elementy. Świetny blank, w przeciwieństwie do Inazumy Flash Perch, nie będący wklejanką. Przelotki, do których po kilku  latach używania, nie mam się o co przyczepić, choć to nie Fuji.

Nie Fuji, ale robi robotę…

. I uchwyt SKSS tejże firmy – niestety bez insertu.

Uchwyt Fuji bez insertu

Kij uzbrojono równo i bez niedoróbek. Korek na rękojeści po paru latach pokazuje liczne wgłębienia, w których wcześniej była szpachla, widać że i tu oszczędzano. Coś za coś. To tylko 260 złotych…

I po szpachli…

Inazuma pracuje najlepiej w zakresie od 7g + smukłe trzy cale do okolic 40g całości. Przy tych siedmiu gramach czucie w opadzie już jest dobre. Oczywiście gdy mówimy o wodzie stojącej i przy niezbyt grubej plecionce. Inazuma pozwala pewnie podbijać sandaczowe gumy na 20-25 gramowych główkach. Z drugiej strony nie gorzej sprawuje się przy płytkim łowieniu szczupaków na średniej wielkości gumy, wahadła, cykady i obrotówki. Nie nadaje się za bardzo do jerkowania i twitchingu. Jest na to moim zdaniem za długa i… kij waży 150 gramów. Nie ma tragedii, ale zarazem wyważenie nie jest idealne. Do tego pozbawiony insertu uchwyt trochę kuleje pod względem wygody. Przy długotrwałym, intensywnym łowieniu na cięższe przynęty, staje się to uciążliwe. To moje osobiste zastrzeżenia do tego kija. Zastrzeżenia do wędki, która za 260 złotych i tak ciągle oferuje bardzo wiele.

Przelotki równe. Niedoróbek brak.

Teraz na rynek w miejsce starej, weszła nowa Inazuma Pro Zander. Uzbrojona w przelotki Seaguide i uchwyt Fuji TVS, który od jakiegoś czasu bardzo lubię. Nowe kije są lżejsze niż stare. Niemniej mają inne długości niż poprzednicy. Czy to te same blanki? A jeśli nie, to czym się różnią? Chętnie przetestuję nową Inazumę. Gdy tylko wpadnie mi w ręce zrobię to na pewno. Wtedy się okaże czy to smutny koniec legendy, czy narodziny nowej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *