Spośród mnogości kołowrotków dostępnych na rynku chińskim, zdecydowana większość to konstrukcje budżetowe. Część z nich to udane produkty, które w niewysokiej cenie oferują przyzwoitą jakość i trwałość. Nieliczne jedynie aspirują swoimi parametrami i jakością wykonania nieco wyżej. Jednym z najczęściej polecanych kołowrotków z kategorii tych „lepszych i twardszych zawodników” jest Lurekiller Saltist. Zapraszam do lektury testu tego młynka.
Na pierwszy rzut oka czarno-złoty Saltist wygląda po prostu dobrze. Nieduże ale dość masywne 3000 sprawia bardzo solidne wrażenie. Kołowrotek jest dość ciężki jak na swój rozmiar na co największy wpływ ma to, że w całości wykonano go z metalu. Głęboka, aluminiowa szpula ma dużą pojemność, a potężny knob wieńczący metalową korbę sugeruje, że sprzętem tym można konkretnie pompować grube ryby.
Według materiałów producenta kołowrotek w opisywanym rozmiarze waży 290g. Mechanizm przekładni ma szczęśliwie uniwersalne przełożenie 5,2:1, co nie jest takie oczywiste wśród mocnych, metalowych kołowrotków przeznaczonych do połowów morskich. Te ostatnie zwykle kręcą szybciej. Mechanizm zbudowano z materiałów nierdzewnych (mosiądz i stal nierdzewna) i oparto na 9+1 dwustronnie krytych, nierdzewnych łożyskach. Korpus kołowrotka uszczelniono, zaś hamulec walki zbudowano na bazie tarcz węglowych, które temu relatywnie niewielkiemu kołowrotkowi dają aż 12kg siły hamowania. Całość na sucho chodzi zdecydowanie lepiej niż poprawnie. Tuż po wyjęciu z pudełka kołowrotek kręci lekko i miękko. Nie posiada żadnych niepokojących luzów. Kultura pracy tego młynka jest zdecydowanie wyższa niż w większości kołowrotków chińskich z jakimi miałem do czynienia. Jak Lurekiller Saltist poradził sobie w trakcie dłuższej eksploatacji?
Spotkałem się z opiniami porównującymi ten kołowrotek do japońskich, konstrukcji z wyższej półki. Odnosząc się na wstępie do tych porównań, bez wnikania w niepotrzebne szczegóły, powiem krótko: Jeżeli ktoś liczy, że za mniej niż jedną czwartą wartości oryginału, kupi sobie coś na poziomie Twin Power’a, to wykazuje się sporym optymizmem i to ujmując rzecz dość delikatnie. Niemniej, w toku użytkowania, Lurekiller Saltist okazał się mieć wiele zalet, które powinny zwrócić na niego uwagę wszystkich, którzy szukają mocnego sprzętu za niewielkie pieniądze.
Kołowrotek pracuje u mnie od roku z przynętami ważącymi do okolic 50-60g. Mechanizm radzi sobie bez najmniejszego problemu z wabikami o tej masie jak też tymi, które generują duże opory przy zwijaniu, ze szczególnym uwzględnieniem największych wirówek czy dużych crankbaitów. Przekładnia nie wysyła pod tymi obciążeniami żadnych niepokojących sygnałów wskazujących na przeciążanie. Kołowrotek kręci zaskakująco lekko. Siła jaką musimy przyłożyć do korby jest niewielka. Jak na razie nie zaobserwowałem jakiegokolwiek pogorszenia kultury pracy kołowrotka. Nie pojawiły się też żadne niepokojące luzy. By jednak być uczciwym, muszę przyznać, że kołowrotek nie był użytkowany przez ten rok ze szczególnie dużą intensywnością.
Hamulec walki jest dobrze dozowalny i bardzo mocny. Wyzwaniem dla niego w naszych warunkach byłby zapewne dopiero sum – i to niemały.
Ergonomia kołowrotka jest bardzo dobra. Wszystko jest tu na miejscu i działa jak trzeba. Wielki knob, może swoimi rozmiarami na wstępie przestraszyć. Finalnie jednak okazuje się bardzo wygodny i daje pewne oparcie dla dłoni spinningisty. Kołowrotek okazuje się relatywnie zgrabny i niewielki jak na zapas mocy, który oferuje. Jego waga również nie jest uciążliwa, zwłaszcza że producent, nie rozminął się wiele z prawdą, określając ją na 290 gramów. Opis jest precyzyjny.
Nawój kołowrotka zdecydowanie nie powala swoim wyglądem. Widziałem go w dwóch egzemplarzach i w obu przypadkach do ideału był jeszcze kawał drogi. Niemniej nie wpływa to negatywnie na pracę kołowrotka. W toku eksploatacji nigdy nie zdarzyły się przypadki skręcania linki, zakleszczeń, bród czy podejrzanych splątań. Wszystko działa tutaj jak trzeba, a nawój może generować jedynie dyskomfort natury estetycznej.
Generalnie, jak na sumę jaką trzeba na niego wyłożyć, kołowrotek ten oferuje swojemu użytkownikowi całkiem sporo. Kompaktowa konstrukcja obsługuje bezproblemowo spore przynęty, a do tego sprzętem tym łowi się po prostu bardzo przyjemnie. Piętą achillesową tego, mimo wszystko, ale jednak budżetowca, okaże się zapewne rozrzut jakościowy montażu i zastosowanych podzespołów, charakterystyczny dla całego segmentu cenowego. Uczciwie jednak muszę stwierdzić, że użytkowany przeze mnie egzemplarz, nie wykazał do tej pory żadnych poważnych wad czy słabości. Osobiście nie mam się do czego w tym przypadku przyczepić. W zasadzie, muszę przyznać, że to chyba najlepiej chodzący kołowrotek chińskiej marki z jakim miałem okazję mieć do czynienia. Do tego, pracując wcale z nie lekkimi wabikami, sprawia bardzo solidne wrażenie. Rzecz zdecydowanie warta rozważenia, zwłaszcza że na Aliexpress jego ceny aktualnie zaczynają się już od okolic 350 złotych za rozmiar 3000 i to do tego z zapasową szpulą w zestawie.
Sklepy w których kupicie Lurekiller Saltist CW3000:
https://s.click.aliexpress.com/e/_A2qI4k
https://s.click.aliexpress.com/e/_AVGtYs
https://s.click.aliexpress.com/e/_9wf1je
Spodobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć moją skromną osobę, stawiając mi wirtualną kawę… https://buycoffee.to/cykadaspinning/